Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 0:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
 Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn paź 23, 2023 14:13
Posty: 20
Post Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
Jeszcze pare lat temu stanowilismy miedzynarodowa katolicka grupke przyjaciòl, ktòra spotykala sie w okresie wakacji w niewielkim uniwersyteckim miescie pod Salerno na poludniu Wloch.

Ktos mial tu dom czy mieszkanie ktos inny wynajmowal u kogos, jeszcze inni nocowali u kuzynòw w b&b dzis juz niestety zamknietym na amen.
Byli ludzie ktòrzy na te coroczne spotkania lecieli az ze Stanòw Zjednoczonych, ja z pòlnocy Wloch dojezdzalam szybkim pociagiem w 6 godzin, jeszcze inni dojezdzali samochodem z Francji.
Naszym celem bylo zwiedzanie i poznanie okolicy oraz pielgrzymowanie do znanych i mniej znanych miejsc religijnych. polozonych w regionie.
Ktòry region ma najwiecej wartosciowych zabytkòw w c a l y ch Wloszech? - oczywiscie Kampania. lezaca - we Wloszech Poludniowych 60 km za Neapolem.
A zobaczyc tam mozna wiele
1)palac ogrody i fontanny w Casercie,
2) wykopaliska swiatyn greckich w Paestum
3 )wykopaliska w Pompejach czy Herculanum,
4) sztuke sakralna przepieknych swiatyn np w Amalfi czy katedry w Salerno
5)Wykopaliska w Opontis, wykopaliska w Stabbia - te ostatnie malo znane szerszemu gronu odkopane w latach 60-ych zeszlego wieku.
Do tego przepiekne skapane w sloncu, zieleni palm i kolorowych oleandròw wybrzeza Amalfi, Sorrento czy Cilento.
Ale to nie sa miejsca dla dziadòw, tam trzeba miec odpowiednio duzy portfel by mòc przenocowac i jesc. ..

Pierwszym zabytkiem najbardziej odwiedzanym we Wloszech jest rzymskie Koloseum drugim dane te podal byly minister kultury Franceschini - jest miasto Salerno z pobliskimi Pompejami odwiedzane rocznie przez 5 milionòw turystòw.
A Pompeje to nie tylko zasypane miasto przez Wezuwiusz
w roku 79 , ale i miejsce slynnego Sanktuarium Matki Bozej, gdzie ja osobiscie po wyjsciu z niego i odmòwieniu przez 54 dni nowenny pompejanskiej w dniu 15-go sierpnia 7 lat temu zostalam cudownie uzdrowiona .
.Patronem Salerno jest sw Mateusz ewangielista tamze pochowany.
W Kampani leza jeszcze dwaj apostolowie Jezusa sw Andrzej i sw Bartlomiej. Jak tylko czasu i sil mi starczy opisze indywidualne pielgrzymki do ich grobòw.

Nawet Neapol oblezony przez emigrantòw i pelen smieci ma piekne dzielnice jak Posilipo czy Vomero, ma palac kròlewski , muzea etc . A i tam warto pielgrzymowac do grobu ojca Dolindo czy sw doktora Moscati, nie wspomne juz o sw Januarym.
W Kampani urodzil sie chyba najbardziej znany i kochany swiety wloski ojciec Pio.

Nasza grupka powoli sie rozlatuje, ktos zmarl, ktos inny ma klopoty ze zdrowiem.
Ale jeden z nas Francuz Gerard kochajacy kulture i wszystko co wloskie przezyl i jemu oraz ojcu Pio poswiecam niniejsze wspomnienie.

Z Gerardem bylismy razem w Pompejach, zakupil nawet ròzance dla znajomych we Francji. Ta wycieczka zajela nam prawie caly dzien bowiem tylko 5 km od Pompejòw znajduje sie Willa drugiej zony Nerona. postanowilismy to miejsce odwiedzic.
Jak wiadomo pierwsza lagodna i spokojna Octavie kazal udusic, a druga Pompee gdy byla w ciazy kopnal tak silnie w brzuch, ze zmarla.
Ojciec Pio urodzil sie w Kampani blisko Benevento. Z tego pieknego miasta nie ma zadnego dojazdu publicznego a to tylko 11 km. My zjawilismy sie tam nie w szczycie sezonu i okolo 15-ej i juz wejscie do miasteczka bylo zabarykadowane
a przed nim stal ksiadz mòwiacy, ze pojemnosc domu i kosciola jest niewielka i nie wszyscy stojacy w dlugiej kolejce zostana wpuszczeni.
Gerard chcial zrezygnowac, ale poradzilam mu, zebysmy sie wepchneli w razie czego on mialby protestowac w swoim jezyku a ja po polsku.
Udalo sie widzialam
skromny dom ojca Pio widzialam koscòl w ktòrym pelnil posluge duszpasterska. Potem zostal przeniesiony do Apuli , tam wybudowal szpital , tam zmarl w San Giovanni Rotondo.
Gerard byl najmlodszym z naszej grupy, Nigdy nie palil i nie pil chlop jak dab.
Choroba wystapila u niego nagle.a byla na tyle ciezka, ze trzeba bylo przeszczepic mu pluca Nie moglysmy w to uwierzyc !
Od czasu przeszczepu minal rok.
Trzy tygodnie temu w nocy, cos mnie tknelo by napisac do Gerarda, gdzie jestem a jestem na starym miejscu naszych dawnych spotkan.
Ku memu wielkiemu zdziwieniu okazalo sie, ze przylecial w odwiedziny i byl niedaleko mnie.
Zaprosilam go na herbate i udalo mi sie zdobyc troche ciasta bo byla wichura i na dodatek padal silny deszcz. Przywiezli go do mnie jego kuzyni, powiem uczciwie, ze gdybym spotkala go na ulicy to bym go nie poznala.
Pokazal mi zdjecia swojego brata majacego juz 80 lat i wielkiego zbieracza grzybòw. Mòwil, ze tego lata
brat zbieral caly czas grzyby, a na ostatnim zdjeciu byl uwieczniony z duzymi podgrzybkami, prawdzikami etc. Ten ostatni zbiòr to 34 kg, obecnie umyty i zamrozony
. Gerard ma przeszczepione pluca i jak powiedzial nie wie ile jeszcze moze pociagnac.
Ale ten czas chce poswiecic na zwiedzanie i lekture.

Opowiadal mi o swoim pobycie w szpitalu. Z przyjemnoscia zauwazylam, ze przeczytal polecona mu przezemnie literatura odnoszaca sie do poludnia Wloch i pojechal na Ischie, gdzie sa gorace zròdla.

J a w modlitwach za niego nie ustawalam, a w szczegòlnosci odmòwilam pompejanke, nazywana modlitwa nie do odparcia Jak wiadomo to sa az 54 dni ciezkiej i dlugiej modlitwy.
Jak twierdzil nie tylko ja sie za niego modlilam wierze, bo to porzadny czlowiek, ale pompejanka we Francji jest malo znana, podobnie jak i tu - samo slowo novena po wlosku pochodzi od slowa 9 bo taka dlugosc maja zwykle nowenny. Wlasnie przez te dlugosc 54 dni wiele ludzi sie zniecheca bo zwykle to 9 dni, a ta nie do odparcia to az 54.
Opowiedzial mi, ze w szpitalu w Strassburgu byl przeszlo rok.
4-y razy zapadal w spiaczke chyba tak to sie po polsku nazywa. Trzy razy sie z tej spiaczki budzil, ale z ostatniej nie budzil sie. przez dwa miesiace.
Poniewaz we Francji,wg prawa o ile pacjent nie obudzi sie ze spiaczki po dwòch miesiacach to zawiadamia sie rodzine , prosi o przyjscie , zakupienie trumny by zwloki zaraz zabrac ze szpitala. i odlacza sie od aparatury, ktòra trzyma przy zyciu pacjenta.
Gdy rodzina przyszla, trumne zakupila lekarz powiedzial -odlaczamy- i w tym momencie jak powiedzial Gerard- otworzylem oczy. Obecni zaczeli krzyczec cud cud i jeszcze dzisiaj jak jade do tego szpitala do kontroli to nazywaja mnie miracolato-" czyli ten, ktòry dostapil cudu..
Po przebudzeniu, czy wyjsciu ze spiaczki Gerard powiedzial, ze caly czas widzial stojacych obok niego swoich rodzicòw oraz sw Pio.a czasami na brzuchu jego siedzial bialy baranek. Lekarz odpowiedzial, ze chyba mu sie przywidzialo- doktorze w zadnym wypadku przy mnie stali rodzice, ojciec Pio i na nogach lezal bialy baranek!
Po raz drugi udalam sie do miasteczka ojca Pio w czerwcu biezacego roku , ale podczas dojazdu zerwala sie potezna ulewa......o wszystkim w nastepnym wpisie... moze opowiadanie jest niezbyt przejrzyste, robie co moge juz trzy lata czekam na operacje oczu.....


Śr paź 25, 2023 17:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn paź 23, 2023 14:13
Posty: 20
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
Witam dodaje skopiowany fragment ksiazki - Ojciec Pio i brat Daniele- jest to swiadectwo zakonnika, przyjaciela ojca Pio i dotyczy podobnego zdarzenia jakie jest opisane powyzej.
Od Gerarda mialam pare dni temu wiadomosc, ze mial b. ciezkie zapalenie pluc, ktòre przezyl.

Brat Daniele – przyjaciel ojca Pio, który przeżył trzy godziny czyśćca!

W 1952 roku, w wieku trzydziestu trzech lat, brat Daniele przeszedł w Narodowym Instytucie Onkologii im. Królowej Heleny w Rzymie operację, podczas której przekroczył granicę istnienia. To doświadczenie odcisnęło na nim niezatarte piętno. Świadomość, że wrócił do doczesnego świata i rozpoczął nowe życie dzięki pomocy uwielbianego ojca Pio, wznieciła w nim jeszcze silniejsze pragnienie, aby wraz z kapucynem cierpieć dla zbawienia innych i oddać się Jezusowi i Maryi bez reszty, duszą i ciałem. Operacja stała się ponadto okazją do doświadczenia czyśćca oraz udręk, jakie grzesznicy muszą znosić, aby obmyć się z win.

Wojna właśnie dobiegła końca. Mieszkałem w San Giovanni Rotondo, moim rodzinnym miasteczku, w tym samym klasztorze co ojciec Pio. Od jakiegoś czasu odczuwałem pewne dolegliwości ze strony układu trawiennego. Poddałem się badaniom i lekarz wykrył nieuleczalną chorobę: nowotwór złośliwy. Czując, że koniec jest bliski, opowiedziałem o wszystkim ojcu Pio. Wysłuchał mnie, po czym rzucił nieznoszącym sprzeciwu tonem:
– Poddaj się operacji!
Wprawił mnie tym w konsternację. Odparłem:
– Ojcze, to nie ma sensu! Lekarz nie dał mi żadnych nadziei. Wiem, że niebawem umrę.
– To, co mówi lekarz, nie ma znaczenia. Poddaj się operacji! Pojedź do Rzymu, do tego oto szpitala i tego oto profesora.
Przemawiał tak stanowczo i z taką pewnością siebie, że mogłem tylko odpowiedzieć:
– Dobrze, ojcze, tak uczynię.
Wtedy on popatrzył na mnie tkliwym wzrokiem i dodał wzruszony:
– Nie obawiaj się, będę przy tobie przez cały czas.
Nazajutrz rano wyruszyłem do Rzymu. Siedziałem właśnie w pociągu, gdy nagle poczułem u boku czyjąś tajemniczą obecność. To ojciec Pio dotrzymywał złożonej mi obietnicy. Już w Rzymie dowiedziałem się, że ów szpital nosił nazwę Narodowego Instytutu Onkologii im. Królowej Heleny, a wskazanym profesorem był Riccardo Moretti.

W klinice zjawiłem się pod wieczór. Odniosłem wrażenie, że wszyscy już tam na mnie czekali, jak gdyby ktoś obwieścił im moje przybycie. Natychmiast zostałem przyjęty. Po badaniach dyrektor medyczny zapytał, czy wyrażam zgodę, aby następnego dnia przeprowadzono zabieg. Podpisałem stosowne papiery.

O godzinie siódmej rano byłem już na sali operacyjnej. Przygotowywano mnie do zabiegu. Pomimo znieczulenia zachowałem przytomność umysłu. Poleciłem się Bogu tymi samymi słowami, którymi Jezus przed śmiercią polecił się Ojcu: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”. Potem lekarze przystąpili do operacji, a ja słyszałem ich rozmowę. Cierpiałem nieopisane katusze, ale nie skarżyłem się, przeciwnie: z radością ofiarowywałem tę boleść Jezusowi, czując, że pod jej wpływem moja dusza oczyszcza się z grzechów.

Wreszcie zapadłem w sen. Gdy się ocknąłem, powiedziano mi, że przed śmiercią przez trzy dni byłem w śpiączce. Stanąłem przed tronem Boga. Pan objawił mi się nie jako srogi sędzia, lecz jako czuły i kochający Ojciec. Pojąłem, że wszystko, co uczynił, uczynił z miłości do mnie, że opiekował się mną od pierwszej do ostatniej chwili mojego życia, kochając mnie tak, jak gdybym był jedyną żywą istotą na ziemi. Zarazem dotarło do mnie jednak, że nie tylko nie odwzajemniłem tej bezbrzeżnej Bożej miłości, ale wręcz zupełnie ją zlekceważyłem.

Skazano mnie na dwie, trzy godziny w czyśćcu. Powiedziałem sobie:
– Jakże to? Tylko dwie, trzy godziny, a potem na zawsze będę mógł przebywać przy Bogu, który jest wieczną miłością?
Aż podskoczyłem z radości. Czułem się jak umiłowany syn. Potem wizja rozpłynęła się, a ja znalazłem się w czyśćcu. Na te dwie, trzy godziny zapracowałem sobie głównie tym, że uchybiłem ślubom ubóstwa, zatrzymując dla siebie – jak wspominałem wcześniej – tych parę groszy.

Cierpiałem niewysłowione boleści. Nie wiedziałem, jakie było ich źródło, ale doświadczałem ich dotkliwie. Zmysły, które w doczesnym świecie najbardziej obraziły Boga – oczy i język – przeżywały największe katusze. Choć to wydaje się niewiarygodne, nawet w otchłaniach czyśćca czułem, że mam ciało, i poznawałem – czy może: rozpoznawałem – innych tak samo jak za życia.

Chociaż moja udręka trwała nie dłużej niż kilka chwil, zdawało mi się, że minęła wieczność. Największego cierpienia przysparza w czyśćcu nie tyle ogień, jakkolwiek gwałtowny, ile poczucie oddalenia od Boga. I myśl, że choć człowiek miał do dyspozycji wszelkie niezbędne do zbawienia narzędzia, to nie był w stanie uczynić z nich właściwego użytku.

Postanowiłem odwiedzić w klasztorze jednego ze współbraci i poprosić go o modlitwę, ponieważ przebywałem w czyśćcu. Braciszek zdziwił się niepomiernie, bo chociaż słyszał mój głos, to nigdzie mnie nie widział.
– Gdzie jesteś? Dlaczego cię nie widzę? – pytał.
Nie ustawałem w naleganiach. Pojąwszy, że inaczej do niego nie dotrę, próbowałem go dotknąć, ale nadaremnie krzyżowałem ramiona. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że nie posiadam ciała. Poprosiłem go więc raz jeszcze, żeby często się za mnie modlił, i odszedłem.
„Jak to? – zastanawiałem się. – Czyż nie miałem spędzić w czyśćcu dwóch, trzech godzin? Tymczasem minęły już trzy wieki!” Takie przynajmniej odnosiłem wrażenie.

Ni stąd, ni zowąd objawiła mi się Najświętsza Maryja Panna. Zacząłem Ją błagać, wołając:
– O Najświętsza Dziewico, Matko Boga, wyjednaj mi u Pana tę łaskę, żebym mógł wrócić na ziemię i tam żyć i działać jedynie dla Bożej miłości!

Spostrzegłszy ojca Pio, zwróciłem się także do niego: – Przez wzgląd na Twe wielkie boleści i Twoje święte rany, módl się za mnie, mój Ojcze, aby Bóg wyrwał mnie z płomieni i pozwolił na ziemi dokończyć pokutę. Potem nic już nie widziałem, ale dotarło do mnie, że Ojciec przemawia do Maryi. Kilka chwil później znowu objawiła mi się Najświętsza Panna. Przybrała postać Matki Bożej Łaskawej, jednak nie było z Nią Dzieciątka Jezus. Skinęła głową i uśmiechnęła się do mnie.

W tym samym momencie odzyskałem władzę nad ciałem, uniosłem powieki i rozłożyłem ręce. Jednym gwałtownym ruchem zdarłem z siebie prześcieradło. Moje prośby zostały spełnione i otrzymałem łaskę! Matka Boża wysłuchała moich błagań. Ci, którzy pogrążeni w modlitwie czuwali przy moim łóżku, wpadli w trwogę i co tchu wybiegli z sali w poszukiwaniu pielęgniarzy i doktorów. Kilka minut później w klinice panował już nieopisany rwetes. Wszyscy sądzili, że mają do czynienia z widmem, i w obawie przed duchami starannie zaryglowali drzwi. Następnego ranka wcześnie wstałem z łóżka i zasiadłem w fotelu. Mimo że drzwi nadal były pod ścisłym nadzorem, ten i ów zdołał się do mnie zakraść i poprosił o wyjaśnienia. Odparłem, że lekarz dyżurny zjawi się lada chwila i że to on najlepiej wszystko wytłumaczy. Zazwyczaj lekarze nie przychodzili przed dziesiątą, ale choć wybiła dopiero siódma, powiedziałem zebranym:
– Lekarz jest już w drodze. Właśnie parkuje w wiadomym miejscu.
Nikt nie dał temu wiary, ja jednak ciągnąłem:
– Teraz przechodzi przez ulicę. Przerzucił marynarkę przez ramię i przeciąga ręką po głowie, jak gdyby się czymś trapił. Kto wie, co go zajmuje...!
Widząc, że nikt mi nie wierzy, oświadczyłem:
– Aby przekonać was, że nie kłamię, powiem, że lekarz jest już w windzie i wkrótce stanie w progu.

Ledwie skończyłem mówić, drzwi się otworzyły i ku wielkiemu zdumieniu obecnych do sali wszedł doktor. Jego oczy zaszły łzami, kiedy mówił:
– Tak, teraz wierzę! Wierzę w Boga, wierzę w Kościół, wierzę w ojca Pio!

Ów człowiek, który dotychczas nie wierzył bądź wierzył niezbyt dogłębnie, wyznał teraz, że tamtej nocy nie zmrużył oka, rozmyślając o mojej śmierci i nie mogąc znaleźć dla niej wytłumaczenia. Mimo że własnoręcznie przygotował akt zgonu, wrócił, żeby zbadać, co tak naprawdę wydarzyło się owej nocy, która tak uparcie prześladowała go w koszmarnych snach. Zmarły (którym byłem ja) w niczym nie przypominał mu bowiem innych nieboszczyków. W istocie, przeczucie go nie zwiodło!


Cz lis 02, 2023 19:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49
Posty: 1946
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
Boga napisał(a):
Świadomość, że wrócił do doczesnego świata i rozpoczął nowe życie dzięki pomocy uwielbianego ojca Pio, wznieciła w nim jeszcze silniejsze pragnienie, aby wraz z kapucynem cierpieć dla zbawienia innych i oddać się Jezusowi i Maryi bez reszty, duszą i ciałem.
Czy nasze cierpienia zbawiają innych?...

Boga napisał(a):
Największego cierpienia przysparza w czyśćcu nie tyle ogień, jakkolwiek gwałtowny, ile poczucie oddalenia od Boga.
Ale to już "nieaktualne" chyba, bo teraz się odchodzi od nauczania o realnym ogniu, prawda? Może się mylę, ale coś mi się takiego o uszy obiło, że z tym ogniem to nie tak dosłownie ma być tam... (że to raczej innego rodzaju cierpienie, niż oparzenia).

_________________
"Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21).
Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło…
+++
"Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).


Pt lis 03, 2023 7:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2737
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
Jerzy_67 napisał(a):
Ale to już "nieaktualne" chyba, bo teraz się odchodzi od nauczania o realnym ogniu, prawda? Może się mylę, ale coś mi się takiego o uszy obiło, że z tym ogniem to nie tak dosłownie ma być tam... (że to raczej innego rodzaju cierpienie, niż oparzenia).

To nigdy nie bylo aktualne. Taka przenosnia aby sobie uzmyslowic ze rzeczywistosc piekla jest niezbyt przyjemna. Miliony ludzi na calym swiecie w roznych jezykach codziennie powtarza "zachowaj nas od ognia piekielnego". Nas wszystkich - mnie i Ciebie rowniez.
I duzo ludzi lubi sobie porozmawiac z ojcem Pio i innymi swietymi. Czytajac ten watek wpadlem na pomysl ze musze porozmawiac ze swietym Piotrem bo juz dawno nic nie zlowilem poza malymi okoniami. On sie powinien na tym znac a w drugim liscie cos tam pisal w czasie przyszlym ze pomoze. Dzieki za trop.


Pt lis 03, 2023 12:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49
Posty: 1946
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
robaczek2 - ufam, że to takie poobiednie żarty się Ciebie trzymają tylko, a nie realna myśl, aby się nekromancją (tak mocno w Biblii zakazaną!!!) zajmować...

_________________
"Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21).
Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło…
+++
"Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).


Pt lis 03, 2023 12:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2737
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
To nie nekromancja tylko swietych obcowanie


Pt lis 03, 2023 12:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49
Posty: 1946
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
Serio chcesz o łowienie ryb pytać Piotra?!...

_________________
"Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21).
Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło…
+++
"Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).


Pt lis 03, 2023 12:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2737
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
Chyba sprobuje. Jestesmy w jednej rodzinie dzieci Bozych. A w rodzinie trzeba rozmawiac


Pt lis 03, 2023 13:20
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Pielgrzymka do ojca Pio i Jego pomoc
robaczka wypowiedzi czasem trzeba czytać dość uważnie. W tym przypadku najważniejszy może być ten fragment:

robaczek2 napisał(a):
(...) w drugim liscie cos tam pisal w czasie przyszlym ze pomoze.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt lis 03, 2023 13:28
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 9 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL