Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Autor |
Wiadomość |
*MoniQue*
Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49 Posty: 216
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
gosgos napisał(a): (..)To kiedy współzyć, jesli chciałabym zrezygnować ze środków antykoncep.? W okolicach 20 - 31 dnia cyklu, w fazie dni niepłodnych. A co w dni płodne? Kiedy współżyć "po katolicku"? I faza dni tzw. "suche" lub z niepłodnym śluzem i tylko co drugi dzień, ale raczej trzeba poznać dość dobrze swój organizm, aby prawidłowo odczytywać objawy nadchodzącej płodności i nie "wpaść" oraz III faza poowulacyjna, tzw.bezwzględnej niepłodności, od czwartego dnia podwyższonej temperatury aż do następnej miesiączki. Okres płodny - wstrzemięźliwość, jeżeli nie planuje się dziecka - czyli szklanka wody zamiast. To tak w skrócie; jeśli miałabyś pytania odnośnie metody objawowo - termicznej, służę pomocą na privie.
_________________ dawniej monika001
|
Cz kwi 08, 2010 11:59 |
|
|
|
 |
kobo
Dołączył(a): Pt cze 22, 2007 4:40 Posty: 16
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Jeśli nie planuje ciąży, a w dodatku są ważne problemy zdrowotne, to nie ma co liczyć na II fazę, tu zawsze jakieś ryzyko zajścia w ciążę jest. Więc faktycznie, na seks po katolicku pozostaje zaledwie zazwyczaj kilka dni III fazy. Tu gosgos ma rację. Takie współżycie niesie ze sobą tylko strach. A czasami się po prostu całkiem go odechciewa.
Cały czas nie zgadzam się, że na podstawie słów gosgos nie ma podstaw by stwierdzić, że ma męża seksocholika. To, że ktoś się masturbuje z powodu niesatysfakcjonującego lub zbyt rzadkiego współżycia jest powszechne. Podobnie jeśli chodzi o wyrażane z tego powodu niezadowolenie.
Pytanie tylko co tu zrobić? Osobiście uważam, że większą wartością jest udane małżeństwo. Warto o tym porozmawiać z mądrym księdzem (tyko jak poznać który to??). Już wcześniej ktoś mówił o stronie szansaspotkania.pl Tam O Knotz dość szczegółowo opisuje jak postępować w podobnych sytuacjach.
Z pewnością nie powinniście unikać przez 20 dni bliskości. A być może czasem trzeba poświęcić część swoich przekonań w imię jedności małżeństwa.
|
Cz kwi 08, 2010 12:28 |
|
 |
*MoniQue*
Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49 Posty: 216
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
kobo napisał(a): Z pewnością nie powinniście unikać przez 20 dni bliskości. A być może czasem trzeba poświęcić część swoich przekonań w imię jedności małżeństwa. Oczywiście, że unikanie bliskości będzie czymś niedobrym, małżeństwo, które się kocha nie może unikać wzajemnej bliskości, raczej należy wypracować taką relację, "bliskość bez współżycia", która pozwoli wam razem przejść przez niełatwy okres wstrzemięźliwości.Ale nie jest to łatwe i jest to raczej pewien proces długotrwały,gdyż dla jednych małżonków wstrzemięźliwość nie stanowi specjalnego problemu, wystarczy że się pogłaskają, przytulą i cmokną i jest cacy, a innych sama świadomość, że obok zasypia mąż/żona nakręca już tak niesamowicie, że zachowanie wstrzemięźliwości okazuje się być często ogromnym trudem, może zbyt dużym trudem na czyjąś miarę...
_________________ dawniej monika001
|
Cz kwi 08, 2010 12:49 |
|
|
|
 |
kobo
Dołączył(a): Pt cze 22, 2007 4:40 Posty: 16
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Hmm... Jako facet powiem Ci, że nie wyobrażam sobie tzw. bliskości bez współżycia jako formy zamiast - raczej jako formy obok. Osobiście nie wytrzymałbym 20 dni wstrzemięźliwości tak co miesiąc i pewno zachowywałbym się dokładnie tak jak mąż gosgos, mimo, że jestem osobą wierzącą i zaangażowaną w Kościele. Zresztą już to przerabialiśmy...
|
Cz kwi 08, 2010 13:01 |
|
 |
*MoniQue*
Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49 Posty: 216
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
kobo napisał(a): Hmm... Jako facet powiem Ci, że nie wyobrażam sobie tzw. bliskości bez współżycia jako formy zamiast - raczej jako formy obok. Osobiście nie wytrzymałbym 20 dni wstrzemięźliwości tak co miesiąc i pewno zachowywałbym się dokładnie tak jak mąż gosgos, mimo, że jestem osobą wierzącą i zaangażowaną w Kościele. Zresztą już to przerabialiśmy... Więc "po katolicku" jakie widzisz wyjście dla małżonków nie nastawionych w danym momencie na prokreację? Bądź jakie - jako katolik stosujesz rozwiązania? Muszę przyznać, że po wielu latach małżeństwa jesteśmy wciąż dla siebie bardzo atrakcyjni i nawet jak nie chcemy, nie zamierzamy się nakręcać "bo nie wolno" to i tak chodzimy w okresie okołoowulacyjnym bardzo nakręceni. Po prostu tak na siebie działamy, nawet z dużej odległości... Jest nam baaardzo trudno zachowywać wstrzemięźliwość, a plany prokreacyjne zakończone; trzy śliczne panny już mamy.....
_________________ dawniej monika001
|
Cz kwi 08, 2010 13:37 |
|
|
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Ja to się muszę kiedyś żony zapytać o ten Katolicyzm bo tabletki używa, wszystkie szwagierki (2) też a jak niedziela przyjdzie to się dziwią że nie idę do kościoła ani się spowiadać. Coś tu nie halo jest. Nie uważacie ?
|
Cz kwi 08, 2010 13:52 |
|
 |
*MoniQue*
Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49 Posty: 216
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
CzłowiekBezOczu napisał(a): Ja to się muszę kiedyś żony zapytać o ten Katolicyzm bo tabletki używa, wszystkie szwagierki (2) też a jak niedziela przyjdzie to się dziwią że nie idę do kościoła ani się spowiadać. Coś tu nie halo jest. Nie uważacie ? Gdyby powiedziały, że stosują tabletki bez zamiaru zaprzestania to odeszłyby od konfesjonału bez rozgrzeszenia.... może wtedy przestałyby chadzać do Kościoła. To jest problem złych spowiedzi...
_________________ dawniej monika001
|
Cz kwi 08, 2010 13:56 |
|
 |
Ukyo
Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04 Posty: 911
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Albo ich braku.  Ile osób chodzi do kościoła zwyczajowo, u spowiedzi czy Komunii było się ostani raz przed slubem, żeby móc dostac pozwolenie od księdza. Moim zdaniem mąz nie jest seksocholikiem, ma po prostu bardzo duży temperament a niewiele empatii i delikatności. Niestety, mało komu chce się rozważać, słuchac, snuc refleksje i tak dalej. Prosty, zwykły człowiek wraca z pracy i chce rozrywki, bo to przeciez jego zona i już. Temperament temperamentem, ale trzeba zorzumieć, ze czasem druga osoba nie ma ochoty, jest zmęczona czy chora. Co innego, jesli taki stan rzeczy przeciąga się na całe dni, tygodnie. Obawiam się, że Ty, Gosgos powinnas wziąc sprawę we własne ręce, bo naprawdę moze to się skończyc tragedią (zdrada, rozwód). Problemy zdrowotne byc mozę sa podstawa do stosowania antykoncepcji. Nie dopasowaliście się pod względem potrzeb seksualnych, trudno. Widziałas jaki był przed slubem. Teraz cięzko będzie go zmienić bo, po prawdzie, to on ma tu więcej racji niż Ty. to on moze poczuc się przez Ciebie oszukany, nie odwrotnie.
|
Cz kwi 08, 2010 14:03 |
|
 |
kobo
Dołączył(a): Pt cze 22, 2007 4:40 Posty: 16
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Wiesz, my już 20 lat po ślubie i różnie było. Cykle przede wszystkim krótkie. Zero 1 fazy, zazwyczaj 4-6 dni 3 fazy. Właściwie od zawsze był petting. Jednak w sumie nie było między nami częstej bliskości. Im rzadziej zbliżenia tym częściej masturbacja...Bywały też okresy że unikaliśmy pettingu. To były niezbyt dobre okresy w naszym małżeństwie. Chłód, pretensje, czułem się odsunięty, wyzywałem na Boga, szczególnie przy żonie, tak by słyszała. (Tu szło także o różne zachowania o których ja marzyłem, a żona zaś najlepiej zawiązałaby mi w łóżku ręce) Potem wróciliśmy do takich form jak poprzednio. Zwiększyliśmy też częstotliwość wspólnych zbliżeń i tak jest do dziś. Teraz mamy po czterdzieściparę lat... Od 3 lat cykle całkiem powariowały. W tym czasie 2 nieplanowane ciąże pozamaciczne i wszystko, co się z tym wiąże... Teraz pomimo prowadzenia pomiarów wyłącznie petting i gumki. Pomiary zostały jako nawyk ale nie da się z nich korzystać... Choć kto wie? Mało to po katolicku ale bez złości i nakręcającej się spirali pretensji. Ja już nie dążę do eksterymentów, a żona nie upiera się bym jej dał spokój. W domu jest ciepło i uśmiech, a to ważne dla nas a także dla dzieci. Nie mówię, że wszyscy tak mają robić, to nasz wybór...
|
Cz kwi 08, 2010 14:08 |
|
 |
kobo
Dołączył(a): Pt cze 22, 2007 4:40 Posty: 16
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
To było dla Moniki...
|
Cz kwi 08, 2010 14:09 |
|
 |
Sheeta
Dołączył(a): Cz wrz 03, 2009 18:35 Posty: 645
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Cytuj: Gdyby powiedziały, że stosują tabletki bez zamiaru zaprzestania to odeszłyby od konfesjonału bez rozgrzeszenia.... może wtedy przestałyby chadzać do Kościoła.
To jest problem złych spowiedzi... A nieprawda! Każdy Katolik ma obowiązek przede wszystkim stosować się do własnego sumienia. Jeżeli ktoś nie uważa używania tabletek antykoncepcyjnych za grzech nie powinien się z tego spowiadać. Oczywiście każdy Katolik ma również obowiązek kształtować własne sumienie. Jednak zdarza się tak, że pomimo usilnych prób nasze sumienie nie chce się ukształtować wg zaleceń kościelnych. Wtedy obowiązuje prawo naturalne. Także uczciwy Katolik może stosować antykoncepcję bez grzechu. Być może tak jest w tym przypadku. Co do samego tematu, zgadzam się z tym, że problem wynika z innych potrzeb seksualnych i nieznajomości NPR, które nie jest kalendarzykiem, tak jak już to napisała Szarotka. Sytuacja wg mnie jest do naprawienia, ale potrzebna wam pomoc. Ty musisz dobrze nauczyć się metod naturalnych i musisz otworzyć się na męża. Mąż musi okazać Ci wiele cierpliwości i wyrozumiałości. Może jakaś poradnia by wam pomogła?
_________________
|
Cz kwi 08, 2010 14:14 |
|
 |
*MoniQue*
Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49 Posty: 216
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Sheeta napisał(a): A nieprawda! Każdy Katolik ma obowiązek przede wszystkim stosować się do własnego sumienia. Jeżeli ktoś nie uważa używania tabletek antykoncepcyjnych za grzech nie powinien się z tego spowiadać. Oczywiście każdy Katolik ma również obowiązek kształtować własne sumienie. Jednak zdarza się tak, że pomimo usilnych prób nasze sumienie nie chce się ukształtować wg zaleceń kościelnych. Wtedy obowiązuje prawo naturalne. Także uczciwy Katolik może stosować antykoncepcję bez grzechu. Być może tak jest w tym przypadku. A nieprawda... przypuszczam, że wysnułaś to na podstawie poglądów Kamyka... Już gdzieś pisałam, że po pierwsze to wielu teologów nie podziela tego poglądu wskazując na wyższość nauczania Kościoła. Tak więc jeśli nawet moje sumienie nie zgadza się z czymś i nie widzi w antykoncepcji grzechu, wyznaję to na spowiedzi, jako, że wiem, że wg KK to grzechem jest i to ciężkim; z atem ja jako ja nie muszę nawet tego grzechu czuć, ale on występuje i wystarczy zupełnie taka świadomość. Pisał o tym zresztą Jumik. I wcale nie zwalnia to mnie z odpowiedzialności i wcale również nie mam prawa stosować antykoncepcji, "bo moje sumienie nie widzi zła". Urząd nauczycielski KK wskazuje to jako zło oczywiste, więc nie mam prawa tego bagatelizować. Taki nurt reprezentują inni, mniej może liberalni teolodzy. Doprawdy nie rozumiem dlaczego pogląd Kamyka itp. myślących miałby być nadrzędnie obowiązujący nad innymi?
_________________ dawniej monika001
|
Cz kwi 08, 2010 14:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
*MoniQue* napisał(a): Sheeta napisał(a): Doprawdy nie rozumiem dlaczego pogląd Kamyka itp. myślących miałby być nadrzędnie obowiązujący nad innymi?
I vice versa... Dlaczego poglady itd..., jezeli KKK mowi o tym tak: 1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane. 1791 Ignorancja często może być przypisana odpowiedzialności osobistej. Dzieje się tak, "gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu". W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia. 1792 Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej. 1793 Jeśli - przeciwnie - ignorancja jest niepokonalna lub sąd błędny bez odpowiedzialności podmiotu moralnego, to zło popełnione przez osobę nie może być jej przypisane. Mimo to pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia.
|
Cz kwi 08, 2010 14:57 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
To ja napiszę teraz jak Pecet Nie rozumiem jak można się uważać za wierzącego a jednocześnie olewać to co przekazuje wiara. Ja dlatego się trzymam z daleka, wszystko robię na własny rachunek nie udając że jestem taki czy inny. Raz się tylko mojej TZ udało mnie zmusić do przyjęcia komunii po poprzednim wieczorze awantur (o całokształt poszło i słowa na K i H latały w powietrzu) "żeby ludzie widzieli" jak to jesteśmy w kościółku piękna parą. Tak czułem że to tylko na pokaz i dałem się niepotrzebnie zmusić. I już nigdy więcej. Młody wtedy byłem i głupi. Bo jak już do komunii to wypadało by się wyspowiadać z grzechów a nie iść na żeby "inni widzieli" nie ?
|
Cz kwi 08, 2010 15:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Ja chcę poprawy, on nie:( o sex chodzi:/
Tu masz racje. Ale twoje sumienie jasno ci mowilo, ze cos nie gra. Ale jezeli komus sumienie nie moze sie zdecydowac, czy wiekszym zlem jest rozpad malzenstwa, czy prezerwatywa?
|
Cz kwi 08, 2010 15:16 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|