Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt cze 04, 2024 17:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Miłość po chrześcijańsku 
Autor Wiadomość
Post Miłość po chrześcijańsku
Sprowokowany wątpliwościami postanowiłem założyć ten temat :) Pytanie kieruję do głęboko wierzących (niemal czujących "oddech Boga na karku") którzy są w związkach oraz tych którzy mieli takie doświadczenie.


Dawaliście radę pogodzić głębokie życie duchowe z miłością wobec drugiej osoby oraz niekiedy z obowiązkami z tego wynikającymi? Byliście kiedyś postawienie w sytuacji gdy Bóg mówił wyraźnie "A" a osoba którą kochacie "B"? Musieliście kłaść na szali te dwie sprawy? Jak pogodzić miłość do człowieka (nie mówię tu o miłosierdziu do bliźniego tylko o konkretnym uczuciu do drugiej osoby) z miłością do Boga?

Do tej pory moje związki wyglądały "zwyczajnie", nie byłem specjalnie wierzący więc miałem problemy innej natury. Teraz jeśli miałbym budować związek to ze szczególnym uwzględnieniem wiary właśnie tylko że nie bardzo wiem jak się za to zabrać. Odnoszę wrażenie że nie ma sensu wiązać się z osobą "letnią" bo bardzo szybko wynikną konflikty i nieporozumienia. Paradoksalnie lepiej już chyba się związać z ateistką bo taka to cokolwiek bym nie robił po prostu stwierdzi że taka moja wiara i już, a "letnia" zaraz pomyśli "pewnie jakiś fanatyk, ja tez przecież wierzę ale bez przesady".

Jakie są wasze opinie? :)


Pn mar 26, 2012 23:21
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
wloczykij napisał(a):
[...]Odnoszę wrażenie że nie ma sensu wiązać się z osobą "letnią" bo bardzo szybko wynikną konflikty i nieporozumienia. Paradoksalnie lepiej już chyba się związać z ateistką bo taka to cokolwiek bym nie robił po prostu stwierdzi że taka moja wiara i już, a "letnia" zaraz pomyśli "pewnie jakiś fanatyk, ja tez przecież wierzę ale bez przesady".

Jakie są wasze opinie? :)

Nie do końca wiem o co Ci chodzi w tym temacie.
Stoisz przed wyborem "letnia'" wierząca a ateistka czy jak?
A nie możesz rozglądnąć się za głęboko wierzącą wtedy nie będzie problemu ;) ..
Moje doświadczenie chyba w niczym ci się nie przyda, obydwoje wierzymy
chociaż..rzeczywiście trochę różne mamy poglądy na uzewnętrznianie tej wiary.
Może jakbyś trochę obszerniej wyjaśnił w czym rzecz..


Wt mar 27, 2012 7:41
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
Zmień otoczenie, to nie będziesz miał dylematów. Szukasz wierzącej żony, to szukaj jej tam, gdzie chodzą wierzące dziewczyny: wszelkiego rodzaju wspólnoty chrześcijańskie czy też różne akcje, stowarzyszenia chrześcijańskie. Rozejrzyj się, jakie "zajęcia" oferuje twoja parafia. Ogromna większość ludzi znajduje swoją parę w promieniu kilku kilometrów od domu. Banalne, prawda?
Owocnego "polowania".


Wt mar 27, 2012 8:10

Dołączył(a): Wt mar 27, 2012 8:41
Posty: 36
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
wloczykij napisał(a):
Sprowokowany wątpliwościami postanowiłem założyć ten temat :) Pytanie kieruję do głęboko wierzących (niemal czujących "oddech Boga na karku") którzy są w związkach oraz tych którzy mieli takie doświadczenie.


Dawaliście radę pogodzić głębokie życie duchowe z miłością wobec drugiej osoby oraz niekiedy z obowiązkami z tego wynikającymi? Byliście kiedyś postawienie w sytuacji gdy Bóg mówił wyraźnie "A" a osoba którą kochacie "B"? Musieliście kłaść na szali te dwie sprawy? Jak pogodzić miłość do człowieka (nie mówię tu o miłosierdziu do bliźniego tylko o konkretnym uczuciu do drugiej osoby) z miłością do Boga?

Jakie są wasze opinie? :)


Powiem Ci tak: też byłem "letni" jak byłem młodszy, niedoświadczony. Wierzyłem, ale praktyka wiary była tylko wykonywaniem podstawowych obowiązków względem Boga. Tak to czułem i widziałem wtedy. A teraz widzę to inaczej. Przechodzę kryzys w małżeństwie, paradoksalnie on pozwolił mi zbliżyć się do Boga, Bóg pozwolił mi się dotknąć. Powiem Ci jedno: JEŻELI BÓG NA PIERWSZYM MIEJSCU, WSZYSTKO INNE JEST NA WŁAŚCIWYM MIEJSCU. To zdanie stało się moim mottem przewodnim, widzę jak bardzo dawniej błądziłem, jak daleko zeszedłem ze ścieżki Bożej. Teraz całą swoją wolę angażuję w to by Boga mieć zawsze na najwyższym stopniu hierarchii wartości. I wiesz co? Pomimo iż małżonka się ze mnie śmieje, że "zdewociałem", to z Bożą pomocą wszystko się zaczyna układać, naprawiać. I Ty, nie bądź "letni", niezdecydowany, tylko Mu zaufaj i oddaj całkowicie a zobaczysz, będzie łatwiej. Naprawdę On Ci pomoże ułożyć życie, tylko Mu zaufaj, bez żadnego "ale".
Polecam mocno film:
http://www.gloria.tv/?media=248605
Życzę wielu pozytywnych i dobrych owoców w życiu.


Wt mar 27, 2012 9:06
Zobacz profil
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
viewtopic.php?f=26&t=30580


Wt mar 27, 2012 9:36
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
Cytuj:
Nie do końca wiem o co Ci chodzi w tym temacie.

chociaż..rzeczywiście trochę różne mamy poglądy na uzewnętrznianie tej wiary.


No więc właśnie o to :) jak druga strona, chociaż wierząca ale "nie zdewociała" odbiera to rzekome "dewoctwo". Czy wynikają z tego jakieś problemy, nieporozumienia czy wręcz konflikty?

Cytuj:
JEŻELI BÓG NA PIERWSZYM MIEJSCU, WSZYSTKO INNE JEST NA WŁAŚCIWYM MIEJSCU.


To też jest pytanie - jak to w praktyce wygląda? Już sam św. Paweł (to chyba był on, jeśli nie to poprawcie) zalecał nie wiązanie się z nikim bo wtedy troszczymy się o rzeczy ziemskie i jest to prawda. A Bóg na I miejscu oznacza myślenie o tym co na górze. Także budowanie szczęśliwego związku mając jednocześnie Boga na I miejscu nieco się wyklucza.


Wt mar 27, 2012 10:35
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
wloczykij napisał(a):
Cytuj:
Nie do końca wiem o co Ci chodzi w tym temacie.

chociaż..rzeczywiście trochę różne mamy poglądy na uzewnętrznianie tej wiary.


No więc właśnie o to :) jak druga strona, chociaż wierząca ale "nie zdewociała" odbiera to rzekome "dewoctwo". Czy wynikają z tego jakieś problemy, nieporozumienia czy wręcz konflikty?

Mężczyzna powinien umiejętnie prowadzić rodzinę szczególnie w sprawach duchowych. Przez większość mężczyzn jest to teren zaniedbywany, a sprawy duchowe pozostawione są matce. Takie właśnie sprawy powinno omówić się także przed ślubem. Jeżeli chcesz stworzyć wierzącą rodzine, jeżeli chcesz wychować dzieci na chrześcijan, to bez sensu jest szukanie niewierzącej, czy letniej żony.

Na apostoła Pawła się nie oglądaj, bo się szybkiej paruzji spodziewał, a sam był samotny. A jeżeli już chcesz z niego brać przykład, to chyba z 1Kor 13.
Jak już to bierz przykład z apostoła Piotra - ten żonę miał, opiekował się też teściową, miał syna Marka, poznał co to małżeństwo i pomimo sporych obowiązków nic przeciwko stanowi małżeńskiemu nic nie miał (a wg katolików był wręcz samodzielnym przywódcą całego kościoła).


Ostatnio edytowano Wt mar 27, 2012 11:02 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz



Wt mar 27, 2012 10:59
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
wloczykij napisał(a):
No więc właśnie o to :) jak druga strona, chociaż wierząca ale "nie zdewociała" odbiera to rzekome "dewoctwo". Czy wynikają z tego jakieś problemy, nieporozumienia czy wręcz konflikty?


Trzebaby wziąć trochę więcej innych czynników pod uwagę.
Moim zdaniem większy rozjazd może się zdarzyć gdy po czasie wychodzi
różnica w podejściu do pieniądza. Gdy jedna z połówek jest nastawiona w życiu na te wartości bardziej przyziemne to będzie mieć za złe tej drugiej każdy wolny czas niepoświęcony pomnażaniu majątku, więc również poświęcony praktykowaniu i pogłębianiu wiary.


Wt mar 27, 2012 11:01
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
MARIEL napisał(a):
wloczykij napisał(a):
No więc właśnie o to :) jak druga strona, chociaż wierząca ale "nie zdewociała" odbiera to rzekome "dewoctwo". Czy wynikają z tego jakieś problemy, nieporozumienia czy wręcz konflikty?


Trzebaby wziąć trochę więcej innych czynników pod uwagę.
Moim zdaniem większy rozjazd może się zdarzyć gdy po czasie wychodzi
różnica w podejściu do pieniądza. Gdy jedna z połówek jest nastawiona w życiu na te wartości bardziej przyziemne to będzie mieć za złe tej drugiej każdy wolny czas niepoświęcony pomnażaniu majątku, więc również poświęcony praktykowaniu i pogłębianiu wiary.
Troszkę wydumane. Np. Luther miał ogromne problemy z finansami, miał tzw dziurawe kieszenie, za to jego żona każdą monetę trzy razy oglądała zanim wydała i dzięki jej gospodarności budżet domowy trzymał się jako tako w całości.


Wt mar 27, 2012 11:05
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
Kozioł napisał(a):
Troszkę wydumane.

Niestety, z życia wzięte.
Kozioł napisał(a):
Np. Luther miał ogromne problemy z finansami, miał tzw dziurawe kieszenie, za to jego żona każdą monetę trzy razy oglądała zanim wydała i dzięki jej gospodarności budżet domowy trzymał się jako tako w całości.

Co to ma wspólnego z tym, co napisałam? Czy żona Lutra miała coś przeciw takiemu modelowi rodziny?
Tu chodzi o sytuację, gdy osoba mniej skoncentrowana na wartościach
powiedzmy duchowych ma za złe drugiej stronie, że marnotrawi czas zamiast
np. pomóc w rozkręcaniu rodzinnego biznesu.


Wt mar 27, 2012 11:13
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
MARIEL napisał(a):
Kozioł napisał(a):
Troszkę wydumane.

Niestety, z życia wzięte.
Kozioł napisał(a):
Np. Luther miał ogromne problemy z finansami, miał tzw dziurawe kieszenie, za to jego żona każdą monetę trzy razy oglądała zanim wydała i dzięki jej gospodarności budżet domowy trzymał się jako tako w całości.

Co to ma wspólnego z tym, co napisałam? Czy żona Lutra miała coś przeciw takiemu modelowi rodziny?
Tu chodzi o sytuację, gdy osoba mniej skoncentrowana na wartościach
powiedzmy duchowych ma za złe drugiej stronie, że marnotrawi czas zamiast
np. pomóc w rozkręcaniu rodzinnego biznesu.

A ile potrzebuje na te duchowe potrzeby? Godzinę dziennie? Pół godziny? 5 minut? Zaryzykuję stwierdzenie, że bliższe Bogu jest krótka dziękczynna modlitwa człowieka, który cały dzień pracował na utrzymanie rodziny niż całodzienne rozmyślania o Bogu człowieka skupionego na swoich potrzebach duchowych.


Wt mar 27, 2012 11:26
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
Cytuj:
całodzienne rozmyślania o Bogu człowieka skupionego na swoich potrzebach duchowych.


Powiedz to zakonnikom, pustelnikom etc.


Wt mar 27, 2012 11:30
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
Kozioł napisał(a):
A ile potrzebuje na te duchowe potrzeby? Godzinę dziennie? Pół godziny? 5 minut? Zaryzykuję stwierdzenie, że bliższe Bogu jest krótka dziękczynna modlitwa człowieka, który cały dzień pracował na utrzymanie rodziny niż całodzienne rozmyślania o Bogu człowieka skupionego na swoich potrzebach duchowych.

Nikt tu nie pisał o całodziennych rozmyślaniach :roll:
Czym innym jest praca na utrzymanie rodziny a czym innym hakowanie po godzinach żeby zarobić na jeszcze bardziej wypasioną furę, lub przeznaczanie 12 godzin dziennie na rodzinny interes
i jednocześnie wymaganie tego samego od męża/żony.
Wyznawanie skrajnie rożnych wartości..na tym gruncie może zdarzyć się spięcie.
Takie jest moje zdanie.


Wt mar 27, 2012 11:37
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
wloczykij napisał(a):
Paradoksalnie lepiej już chyba się związać z ateistką bo taka to cokolwiek bym nie robił po prostu stwierdzi że taka moja wiara i już (...)

Sądzę że niewierzącej wcale może nie być obojętne zaangażowanie partnera w sprawy duchowe, a tym bardziej w sytuacji gdy dotyczy to konkretnego wyznania. Tak mi się wydaje kiedy patrzę z własnego punktu widzenia (chociaż ateistką wprawdzie nie jestem).
Mnie np. przeszkadzałaby raczej religijność partnera-katolika, gdyż siłą rzeczy miałaby ona też wpływ na moje życie. Nie chcę tworzyć rodziny chrześcijańskiej i nie zgodziłabym się na wychowywanie w tym duchu dziecka. Chcę mieć dom, w którym nie będzie krzyża i którego nie będzie święcił ksiądz. Nie zgadzam się też na to by rytm życia Kościoła i ograniczenia jakie KK stawia (np. post), dyktował rytm życia mojej rodziny.
Dla katolika ważne jest też nauczanie Kościoła. Również w sprawach dotyczących spraw seksu, czy relacji damsko-męskich w ogóle. Ja nie podporządkowałabym się temu w żaden sposób.
Poza tym chcę się czuć swobodnie także i w kwestii wyrażania swoich opinii. A te są zazwyczaj bardzo negatywne jeśli chodzi o samą instytucję Kościoła, i negujące tą właśnie wiarę (jej prawdziwość, dogmaty). Na pewno więc na tym polu istniałby pomiędzy mną a katolikiem wieczny konflikt. Nie chcę deptać przekonań bliskiej mi osoby (i źle się czuję kiedy to robię), ale też i nie zamierzam wiecznie zaciskać zębów, kiedy jakiś komentarz ciśnie mi się na usta.
Nie zaakceptowałabym też takiej hierarchii u partnera, w której to jego wiara jest na pierwszym miejscu, przed rodziną.

Tak, zdecydowanie nie widzę możliwości związania się z osobą bardzo wierzącą (ale też i takiej nie szukam, nie wybieram i nigdy tak nie robiłam). Myślę że wielu ateistów może mieć podobne odczucia (chociaż na pewno nie wszyscy, bo są też i osoby, którym kompromisy przychodzą bez większego problemu). Uważam jednak za najrozsądniejsze to, co zasugerował Ci w swoim poście Kozioł – szukaj w odpowiednich miejscach dziewczyny o podobnym do Twojego podejściu. Taki związek ma naprawdę dużą szansę się sprawdzić :)


Wt mar 27, 2012 12:09
Post Re: Miłość po chrześcijańsku
wloczykij napisał(a):
Cytuj:
całodzienne rozmyślania o Bogu człowieka skupionego na swoich potrzebach duchowych.


Powiedz to zakonnikom, pustelnikom etc.
No niestety, jest to sposób na ucieczkę, słabość ludzka. Jezus nie mówił : pozamykajcie się po katach i umartwiajcie cały dzień, ale wręcz coś przeciwnego: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody. Chrzcijcie je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do końca (tego) czasu. ". Trzeba iść między ludzi, a nie się od nich izolować.


Wt mar 27, 2012 12:34
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL