cóż, nie tobie o tym decydować.
Matka jest powołana do macierzyństwa, ale nie ma z kim. Upomnij i tyle, on pewnie sam Córki również nie wychowa i potrzebuje do tego żony. A co będzie to będzie - nie ty kierujesz światem:)

Mała uwaga- autorka umieściła temat w dziale : "Rodzina chrześcijańska".
I dlatego obowiązuje tu regulamin. I odpowiedzi w duchu chrześcijańskim.
Dlatego też -Vi- uszanuj to . Opinie i rady inne niż w duchu światopoglądu chrześcijańskiego stanowią offtop

ikm STWIERDZENIE NIEWAŻNOŚCI!!!
Jesteś gorliwą katoliczką, więc pilnuj terminologii ;|

Johnny99 - najwidoczniej nie przeczytałeś całości przeznaczonego dla Ciebie wpisu. Polecam zapoznanie się z ostatnim jego fragmentem.


Ja to szanuję Val. I dlatego raczej nie wypowiadam się w tych tematach, w których użytkownicy opisują swoje własne problemy i proszą o radę w swoich własnych kwestiach. Jeśli chcą dla siebie porad wyłącznie w duchu chrześcijańskim, to ja się wtedy nie wcinam, bo nic takiego nie mam do zaoferowania
Ale tu Ikm pisze głównie o osobach trzecich, których wcale aspekt chrześcijański nie musi dotyczyć. Wydaje mi się też, że sugerowanie Ikm postaw typowo w duchu chrześcijańskim (typu: odwiedź tą kobietkę od tego, przekonuj że robi źle, grzeszy itp.), tak naprawdę może mieć złe skutki. Bo albo skończy się to źle dla relacji tej wspomnianej kobiety z jej mężczyzną (jeśli posłucha), albo, co bardziej prawdopodobne, źle dla relacji Ikm z tą kobietą właśnie (jeśli ta druga będzie miała dość). Czy na pewno o to chodzi?

A swoją drogą, jaki jest sens pytania się o radę, skoro odpowiedź ma być tylko jedna (światopogląd chrześcijański jednoznacznie określa co i jak)?

Wydaje mi się, że nie musisz mieć racji, bo o ile mi wiadomo to wg. wykładni KK cały 'trik' polega na tym, że jeśli tylko za X lat dostanie poświadczenie o nieważności, to rzekomo przed bogiem żonaty nie był nigdy (wszak przecież w kościele nie ma rozwódów, małżeństwo jest tylko jedno jedyne), a sąd biskupii w swoim wielkim oświeceniu zdołał to stwierdzić.
(I tu powstaje pytanie czy to nie jest pycha? Decydować co rzekomo sądzi bóg? Co jeśli sąd się pomyli?)

Oczywiście jej grzech byłby taki, że akty pozamałżeńskie są grzechem ciężkim, a wspólne mieszkanie 'moralnie nieuporządkowane'

Sąd rozpatruje sprawę ok. 1-1,5 roku. Wszystko jest dokładnie badane. Dlatego nie wyciągaj pochopnych wniosków nt. podstaw na jakich stwierdza się nieważność.

-Vi-
Intencja autorki była inna. Nie chodziło o radę, co ma zrobić, ale co sądzą o takich sytuacjach wierzący. Przypadek tej osoby skłonił ją do refleksji

Ikm już na pierwszej stronie oświadczyła, że nie ma zamiaru wpływać na tą osobę.

Wyluzuj

Tak, wiem. Co nie znaczy że pomyłka nie jest możliwa. Odmowa, komuś kto chce się trzymać dogmatów łamie życie..

Nie muszę wyluzowywać, bo jestem na pełnym luzie

Ikm zadała pytanie do Forumowiczów. Nie padło tam słowo wierzących (chociaż akurat pod to też się załapuję ), czy katolików, czy chrześcijan.
W pierwszym poście odniosłam się, bardzo neutralnie zresztą, jedynie do konkretnego cytatu i pytania z jej wypowiedzi. A potem po prostu wywiązała się dalsza rozmowa. Ikm zadała mi konkretne pytanie, więc na nie odpowiedziałam. No ale tego że będę odpowiadać przeciwnie do tego co uważam, to już nie można ode mnie oczekiwać

Znam przypadki, że takie sprawy ciągną się i po 10 lat - a i tak czasem wyroki są odmowne niestety, 1-1,5 roku to jakiś super optymistyczny czas.

ikm taki czas podał ksiądz na spotkaniu, który pracuje w sądzie metropolitalnym
Pewnie wszystko zależy też od ilości spraw i liczby pracowników.

Tak, taki wybór bywa usprawiedliwiony.
Ponownie przytoczę tu Zasady Socjalne Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego.
"Rozwód

Kiedy małżeństwo znajdzie się w separacji bez szans na pojednanie, nawet po rozważnym rozpatrzeniu i uwzględnieniu rad, rozwód jest pożałowania godną alternatywą w sytuacji rozłamu. Zaleca się zastosowanie dostępnych sposobów mediacji celem zmniejszenia atmosfery wrogości i obwiniania, które często stanowią część obecnych rozwodowych procedur sądowych.
Chociaż rozwód publicznie obwieszcza, że małżeństwo przestało istnieć, to jednak pewne zobowiązania wynikające z zawartego przymierza, takie jak wychowanie, wspieranie dzieci, odległe więzi rodzinne nadal trwają.
Wzywamy, aby z pełnym poczuciem odpowiedzialności podjęte zostały negocjacje w sprawie opieki nad nieletnimi dziećmi; popieramy również rozważenie możliwości wzięcia na siebie tej odpowiedzialności przez obojga rodziców tak, żeby nie ograniczała się ona jedynie do finansowego wsparcia, kontroli, manipulacji czy przetargów. Dobro każdego dziecka jest przy tym najważniejsze.
Rozwód nie wyklucza ponownego zawarcia związku małżeńskiego. Zachęcamy do świadomego zaangażowania się Kościoła i społeczeństwa na rzecz współczującej służby wobec zarówno tych, co są w trakcie rozwodu, jak i małżonków rozwiedzionych, którzy ponownie zawarli związek małżeński. Służba ta powinna odbywać się w społeczności wiary, w której Boża łaska doświadczana jest przez wszystkich."
Podkreślenia moje.

Ikm, jezeli jestes blisko tej osoby to mozesz z nia delikatnie porozmawiać, wstrzymując się od sadów, na temat małżeństwa, jakie dla niej ma znaczenie, ze wybranek jest rozwodnikiem, co sądzi o takim układzie w swietle swojej wiary. Daleko idaca delikatność wysoce wskazana. Zaznacz przy tym na początku swoje intencje : że czujesz pewien niepokój w związku z ta sytuacją, że się o nia martwisz. W ten sposób nie tylko skłonisz ja do refleksji ale poznasz całe jej stanowisko i ewentualne wątpliwości.
Co i czy w ogóle cos dalej będziesz musiała sama rozstrzygnąć. Prawdopodobnie milczenie będzie złotem.

Dzieki za wypowiedz.
A czy w swietle Kosciola rzymsko-katolickego tez bywa usprawiedliwiony? Ona jest wyznania rzymsko-katolickiego.

Ikm
Chyba żartujesz- w świetle nauki KK popełniają grzech ciężki-> Dekalog
Jednakże są duszpasterstwa małżeństw niesakramentalnych, wszak szkoda KK tak pokaźną grupę odsuwać poza nawias.

Wg litery prawa w KK nie. Znasz przecież odpowiedź.
Ale "Benedykt XVI o rozwiedzionych" daje nadzieję.