Bez popadania w skrajności się nie da, co? Jesli już wykazałem, że pornografia nie ma żadnego negatywnego wpływu na mój związek to próbujemy z takiej strony? Nie wiem co to ma do rzeczy ale w takim razie nie udawaj że nie istnieje też taka strona pornografii - dziewczyna po ukończeniu 18-tu lat stwierdza, że chce zostać aktorką porno, kilka lat później może spokojnie to odstawić bo kasy ma tyle , że może się teraz zając czymkolwiek na co jej przyjdzie ochota (oczywiście to nie w Polsce).

Nożem można kroić chleb. Nożem można kogoś zabić. Nóż to zło?

Da się, ale ja nie o skrajności mówię. Skrajnością jest mówienie o aktorkach porno, które tracą życie przez ten biznes. Ale za dużo świadectw kobiet ze zniszczonym życiem, za dużo artykułów o tysiącach, czy setkach tysięcy dziewczyn z ubogich krajów, które imają się tej "profesji", by zarobić na życie (a ludzie z interesu żerują na ich desperacji), by nazywać to skrajnością. To codzienność, to koszmar, który przeżywa wewnętrznie niejedna z panienek, na które sobie patrzycie dla zabawy.

Przez biznes tracą życie także aktorzy, muzycy i inni. Wracamy do przykładu z nożem.

Czy rozmawiam z poważnym człowiekiem czy nie? Może zatem dorzućmy jeszcze opcję otrucia chłopaka, lub wyłupania mu oczu?


Jakie ma to tu znaczenie?


A nie rozumiesz co do Ciebie napisałem?


To nie ma tutaj żadnego znaczenia. Jak chcesz, to w domowym zaciszu możecie się zdradzać gapiąc się w pornografię, ale nie wypisuj tego tam gdzie nikt tego nie potrzebuje i oszczędz sobie wstydu.


Jednak chyba nie rozmawiam z poważnym człowiekiem.


To co robicie jest dla mnie zdradą. Niewielka to różnica gdybyście zgodzili się na zabawy z innymi parami, czy chodzili do domu publicznego.

No i oczywiście druga strona medalu o której pisze agvis. Oczywiście zapewne większość tych aktorów robi to dobrowolnie. No cóż, wszystko zależy jaki ma się zmysł etyczny, lub czy się go w ogóle ma. Ocena jest różna.

Tak naprawdę Twoje życie erotyczne mnie nie interesuje. Możemy sobie podyskutować, ale w tym temacie jak już napisałem ramy zostały wyraźnie określone i bynajmniej nie obejmują zboczeń.

No i oczywiście, że masa tych aktoreczek robi to dla kasy i przyjemności. Oczywiście, że może Ci się wydawać, że nie ma negatywnego wpływu. Ale z ta gadka o nożu tutaj nie pasuje.

Zresztą... Nie po to tutaj mamy prowadzić dyskusję, by przekonywać siebie do swoich racji. Mamy swoje zdanie, swój światopogląd, Ty wiesz, że pornografia wyrządza wiele zła, ja wiem, że "wyrządza" również wiele przyjemności. Bądźmy obiektywni. Jestem przeciw, Ty jesteś za, ale to tutaj nie ma znaczenia.

Pomagajmy autorce wg jej światopoglądu.

Ok. Zresztą nie mam już nic do dodania poza tym:


Dla mnie nie jest, dla żony nie jest. Nikt tu nie czuje że zdradza, nikt się nie czuje zdradzony, to co o tym sądzi ktoś trzeci nie ma najmniejszego znaczenia.

Miałem już przyznać Ci, WIŚCie rację z "Krzyżakami", ale napisałeś takie coś:

- i doszedłem do wniosku, że nie mam większego powodu, bo... to jest w gruncie rzeczy to samo podejście. Bierzemy pewną rzecz z - nazwijmy to tak, z braku laku - obcej nam kultury i koncentrujemy się na tym, co jest dla nas najbardziej szokujące i nie do przyjęcia, i na tej podstawie wydajemy osąd o całości. Jest to oczywiście niepoważne, ale bardzo chrześcijańskie, ponieważ w chrześcijaństwie dla Boga i Szatana nie ma trzeciej opcji, co profiluje odpowiednio myślenie wyznawcy. Po czym wyrastają takie właśnie kwiatki absurdu - bo zrównanie oglądania filmu porno ze zdradą małżeńską jest absurdalne. Równie dobrze można byłoby nazwać oglądanie w telewizji filmu o, dajmy na to, buddyzmie, z pokazanymi rytuałami, aktem pokłaniania się bożkowi Buddzie. Takie jest moje zdanie.

Dla was może nie mieć, ale nie zmienia to, łagodnie mówiąc, dziwnego typu związku jaki macie. Czym jest zdrada, jak nie zwracaniem się, będąc w związku, do kogoś innego, z tym co zastrzeżone jest dla małżonków. No ale to kwestia definicji i moralności. Dziś wszystko można nazwać zdrowym bo każdy sam sobie wymyśla definicje.


Mylisz się. Jak zrównałem nie samo oglądanie filmu, ale cały zespół czynności jakimi raczył się pochwalić Enson Flame. Nie tylko zatem oglądanie filmów, ale obustronne włączanie ich w swoje życie erotyczne. Niewiele się to dla mnie różni i nie daleko tu do seksu grupowego z innymi chętnymi parami. Cóż, możesz uważać to za kompletnie normalne, ale dla mnie takim nie jest.Uważasz to za absurd? Może ja też powinienem zacząć oglądać filmy porno i wdrażać w to ukochaną osobę? Wtedy byłbym normalny i nie pisał absurdów?

Mt 5, 28:

Ekscentryzmu Ci WIŚCie przecież nie bronię. Ale mam jedno do powiedzenia: Enson Flame dodaje do swojego życia płciowego pewną oprawę kulturową. Natomiast etyka katolicka sferę tę trywializuje, sprowadzając rzecz do mechanicznych ruchów frykcyjnych służących - z konieczności, skoro nie da się inaczej - rzeczom Wzniosłym i Tajemnym. No i w ten sposób nie da się żyć, naprawdę. Człowiek zostaje hipokrytą, uznającym nauki Kościoła gębą tylko, albo nabiera obrzydzenia do siebie samego. A na końcu tej drugiej drogi jest Orygenes i skopcy.

Odnośnie wpisu epsilona - nie chce kartkować teraz tego tomiszcza tysiącstronnicowego, jakim jest "Lód", więc podam z pamięci: tak łatwo jest zaakceptować człowieczeństwo Jezusa w sensie, że bał się, że cierpiał. Ale czy Jezus kiedykolwiek się w czymś pomylił? A powinien - skoro był człowiekiem.

Naszego przyjaciela razem z jego prymitywnym rozumowaniem "już wykazałem, że pornografia nie ma żadnego negatywnego wpływu na mój związek" nie bralbym pod uwage ze wzgledu na to, ze aczkolwiek reprezentuje szara mase nasladowcow jednak to liderzy decyduja o cywilizacji homo sapiens. Zwroce uwage na podkreslone slowa - caly zespol. Wydaje mi sie, ze to jest charakterystyczne dla niewolnikow, ze nie potrafia zobaczyc calego zespolu relacji i powiazan stojacych za jakimikolwiek nowinkami etycznymi lub technicznymi i innymi.
Mam tutaj na mysli zagadnienia zwiazane ze skutkami pornografii, srodkow anty - powstanie mentalnosci antykoncepcyjnej, aborcji, czy na czasie ostatnio wszelakich homo, gender, eutanazji, invitro itd jako czynniki sprzyjajace wzrostowi cywilizacji smierci. Widzialem niedawno obraz (nie wiem jakiego autora) przedstawiajacy owce wpadajace w przepasc.

Jakoś nie wydaje mi się, aby Enson Flame czy WIST mieli dziwne poglądy. Każdy ma swój światopogląd i nie są w stanie na przykładzie życia osobistego wykazać, że coś jest/nie jest szkodliwe w szerszym ujęciu, bo o szkodliwości danej czynności mówią fakty statystyczne, a nie jednostkowe, choć te bywają pouczające. Enson Flame może i ma kontrolę nad tym co robi, ale co z innymi? Wiadomo coś, czy wybranek Koali jest na tyle dojrzały, aby wyczuwać granicę między filmem a życiem? Jaki wpływ na jego życie prywatne ma oglądanie porno?
Jest różnica między polecaniem komuś porno, gdy się go dobrze zna,a sytuacją gdy się nie ma bladego pojęcia o drugim człowieku, o jego przekonaniach i prowadzonym stylu życia. Zbyt mało tu info podanych przez autorkę, aby można było jej kompleksowo doradzić, nie bez znaczenia jest również to, że ludzie mają tendencję do wyolbrzymiania(ubarwiania) okoliczności danych sytuacji, jak i pomijania co boleśniejszych, lecz istotnych faktów, które wpłynęłyby na ocenę userów, gdyby o nich wiedzieli.

Trochę nie nadążam. Biorąc pod uwagę to o czym dyskutujemy chcesz mi napisać że nie da się żyć inaczej i bez hipokryzji, bez pornografii? Moja opinia jest ekscentryczna? Serio?

Nie, oczywiście, że nie: przemysł pornograficzny jest niszowy, te wszystkie czasopisma zalegają kioskarzom na ladach, a liczniki odwiedzin na RedTube nabijają spoceni Arabowie. : PPP

Zaraz, ale jak konkretnie katolicka etyka trywializuje i sprowadza seksualność do ruchów frykcyjnych?