Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt cze 07, 2024 8:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
no ale reasumując, Kościoł tak jak napisałam stosowanie NPR jak najbardziej dopuszcza a decyzję o tym kiedy i dlaczego pozostawia sumieniu.
Więc- jeśli ktoś uczy-a są tacy że nie wolno stosować nawet NPR, uczy sprzecznie z nauką Kościoła. To jest punkt pierwszy:)
Do sporadycznego stosowania prezerwatyw zwykle podejście spowiedników jest bardzo indywidualne i chyba rzadko jakieś restrykcyjne z tego co się orientuję.
Ja z kolei w odróżnieniu od Brety obracam się sporo w gronie małżeństw zaangażowanych w Kościele bardziej niż "przeciętnie" bo małżeństw ze wspólnoty. Tak jak pisałam, pary te mają więcej dzieci niż typowo, ale jest to kwestia najczęściej świadomej decyzji że chcą więcej dzieci mieć. Znają doskonale NPR i je stosują.
Co jeszcze jest typowe- choć nie wiem czy umiem to dobrze wytłumaczyć. To są najczęściej bardzo mocno związane i mocno się kochające małżeństwa. Dużo czasu i wysiłku poświęcają na kształtowanie wzajemnych relacji (między innymi takie są zasady wspólnoty), dużo i o wszystkim rozmawiają, podejmują wspólne decyzje, ufają sobie. Wszystko to tworzy pewien klimat bezpieczeństwa i dobrej, trwałej rodziny. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale ja piszę jak jest w zdecydowanej większości. Taka rodzina jest że tak powiem dobrym "polem" i do tego żeby przyjąć więcej dzieci, i do tego żeby mieć pozytywne nastawienie ogólnie do seksu, zwłaszcza jeśli mówimy o kobietach (faceci w większości mają je z natury). Wbrew temu co niektórzy myślą uznając zasady jakich uczy KK za listę zakazów i ograniczeń, bywa całkiem odwrotnie. Bo zasady jakich uczy KK tworzą bardzo dobry klimat relacji- wierności, zaufania, przyjaźni, okazywania sobie uczuć- co z kolei u zdecydowanej większości kobiet powoduje napewno bardziej pozytywne nastawienie do seksu. I kończąc, statystycznie zwykle jakby poczytać jakieś ankiety, takie małżeństwa stosunkowo często się kochają, nieraz częściej niż jakaś tam może "średnia populacji".
Poza tym- jeżeli żyjąca w takim klimacie kobieta ma problem z okresem niepłodnym, będzie o tym z mężem rozmawiać i szukać takich sposobów, takich sytuacji które by im pomagały. A nie zamknie się w sobie z problemem i ani słowa, bo to jest najgorsza możliwa opcja.

_________________
Ania


So kwi 12, 2014 10:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33
Posty: 624
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
kropeczka_ns napisał(a):
zasady jakich uczy KK tworzą bardzo dobry klimat relacji- wierności, zaufania, przyjaźni, okazywania sobie uczuć

Nakaz każdorazowego kończenia w pochwie tworzy taki klimat?

kropeczka_ns napisał(a):
jeżeli żyjąca w takim klimacie kobieta ma problem z okresem niepłodnym, będzie o tym z mężem rozmawiać i szukać takich sposobów, takich sytuacji które by im pomagały

No właśnie Kościół nie daje za bardzo pola manewru do "takich sposobów, takich sytuacji" które mogłyby być stosowane w okresie płodnym. No chyba że chodzi o wspólny jogging zamiast.


Wt kwi 15, 2014 10:55
Zobacz profil
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
Ale niby dlaczego NPR jest złe???

Zapomnijcie na chwilę o KKK i popatrzcie:
- Bóg stworzył człowieka i powiedział pierwsze w historii zdanie: "bądźcie płodni i rozmnażajcie się". Czyli idźcie barabara.
- Fazy płodne i niepłodne wynikają z natury kobiety, w sensie: tak została stworzona przez Boga. Faza płodności i miesiączka - wiadomo po co. Faza płodności - no właśnie, też ma swój cel, prawda? :)

Irytujące jest dla mnie, że niektórzy uważają seks za taką sferę "jeśli celem tego współżycia nie jest dziecko to będzie grzech, będzie piekło". Tak jakby seks był z założenia czymś złym. HEJ! Seks nie służy jedynie urodzeniu dziecka! Pozwala budować relacje, bliskość, zaufanie - a w zasadzie każdy człowiek tego potrzebuje. Dlaczego coś przyjemnego ma być od razu czymś złym?


Wt kwi 15, 2014 21:51
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
Nickel napisał(a):
Ale niby dlaczego NPR jest złe???

Zapomnijcie na chwilę o KKK i popatrzcie:
- Bóg stworzył człowieka i powiedział pierwsze w historii zdanie: "bądźcie płodni i rozmnażajcie się". Czyli idźcie barabara.
- Fazy płodne i niepłodne wynikają z natury kobiety, w sensie: tak została stworzona przez Boga. Faza płodności i miesiączka - wiadomo po co. Faza niepłodności - no właśnie, też ma swój cel, prawda? :)

Irytujące jest dla mnie, że niektórzy uważają seks za taką sferę "jeśli celem tego współżycia nie jest dziecko to będzie grzech, będzie piekło". Tak jakby seks był z założenia czymś złym. HEJ! Seks nie służy jedynie urodzeniu dziecka! Pozwala budować relacje, bliskość, zaufanie - a w zasadzie każdy człowiek tego potrzebuje. Dlaczego coś przyjemnego ma być od razu czymś złym?


Wt kwi 15, 2014 21:52
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
Nickel napisał(a):
Ale niby dlaczego NPR jest złe???

Zapomnijcie na chwilę o KKK i popatrzcie:
- Bóg stworzył człowieka i powiedział pierwsze w historii zdanie: "bądźcie płodni i rozmnażajcie się". Czyli idźcie barabara.
- Fazy płodne i niepłodne wynikają z natury kobiety, w sensie: tak została stworzona przez Boga. Faza płodności i miesiączka - wiadomo po co. Faza płodności - no właśnie, też ma swój cel, prawda? :)

Irytujące jest dla mnie, że niektórzy uważają seks za taką sferę "jeśli celem tego współżycia nie jest dziecko to będzie grzech, będzie piekło". Tak jakby seks był z założenia czymś złym. HEJ! Seks nie służy jedynie urodzeniu dziecka! Pozwala budować relacje, bliskość, zaufanie - a w zasadzie każdy człowiek tego potrzebuje. Dlaczego coś przyjemnego ma być od razu czymś złym?


Tu się chyba nakłada na jedną płaszczyznę tak dużo wątków i aspektów, że trudno to rozwiązać. Plus też pewne naleciałości historyczne i to jak w kontekście religijnym kwestie seksualne były traktowane, jak zmieniła się nasza rzeczywistość i modele życia itd. Przez bardzo długi czas zachowanie szympansów bonobo było nawet w literaturze naukowej traktowane po macoszemu, bo w powszechnej świadomości ich zwyczaje zbyt przypominały nasze ludzkie (aż do przesady:) ) i tym samym uderzało to też w pewne teorie, które nakładały na seksualność człowieka pewne ramy, gdzie wyjście poza oznaczało grzech/niemoralność itd. To był taki rodzaj zabawnego impasu naukowego:)

Ciężko mi tu tak gładko przejść między zależnością biologii z religijnymi wyjaśnieniami dot. stworzenia, zwłaszcza, że można i podnieść kwestię tego, iż jak i u niektórych naczelnych owulacja u kobiet jest ukryta (tzn. nie ma wyraźnego sygnału, jak ktoś się opiekuje jakimiś innymi istotami to wie jak ekstremalne to czasem bywa ;-) ), a więc teoretycznie ten podział na okresy płodne i niepłodne nie jest taki oczywisty, tak samo jak i typowe dla kobiet zachowania, reakcje seksualne . Badacze wskazują nieco inne wyjaśnienia niż pewnie osoby rozpatrujące to na gruncie religijnym (ciekawą publikacją bardziej popularno-naukową jest np. "Na początku był seks", ale ostrzegam, że autorzy nie mają perspektywy religijnej).
Już tu kiedyś wspominałam, że choćby z racji ukrycia pewnych mechanizmów (a więc potrzebna nam wiedza, wyrosła na gruncie rozwoju nauki i np. termometr czy specyficzna wiedza na temat położenia i aktualnego stanu szyjki macicy) nie tak do końca łatwo mówić o naturalności takich rozwiązań, czy jak to się forumowicz wyraził, że NPR, korzystający z naturalności cyklu to rodzaj "daru od Boga", bo to trochę taki dar zapakowany w dwa sejfy i kilka kłódek, które za pomocą nauki należy odpakować i jeszcze nie do końca wiadomo kiedy się to uda. Naturalnie w wielu kulturach pojawiały się te idee trochę intuicyjnie i mamy pozostałości w formie nakazów i zakazów w tej sferze w odniesieniu do terminu miesiączki, ale badacze nie do końca mogą to przekładać na obecną rzeczywistość, gdzie okres jest raczej normą dla kobiety, podczas gdy dawniej (przy częstszych ciążach, nie zawsze donoszonych) niekoniecznie był dla kobiet tak powszechny. Wiele kobiet (w tym ja) jest w stanie na podstawie samych odczuć jakoś zlokalizować owulację samodzielnie, więc nic dziwnego, że możemy się spotykać z różnymi przekazami dot. życia seksualnego i jego regulacji, ale to nie daje jakiejś wiedzy naprawdę pewnej i co najważniejsze jedynie w przybliżeniu określa subiektywne odczucia.

Teraz mamy lepsze narzędzia do utrzymania ciąży i zapobiegania śmiertelności u noworodków i starszych dzieci, mamy sposoby na pomoc rodzącej i nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie uważał, że kobieta ma rodzić dziecko po dziecku np. ignorując edukację "bo tak", ciężko by było utrzymać dawniejsze normy (i zalecenia religijne, jakie wówczas kobiety otrzymywały) w obecnej sytuacji. Moja prababcia sporo ciąż nie donosiła (była to rzecz wówczas zupełnie normalna), rodziła o wiele więcej razy niż którakolwiek ze znanych mi kobiet, ale w efekcie i tak ilość dzieci, które wychowywała była na poziomie obecnych statystyk. Fakt też, że przez ciągłe ciąże i konieczność pracy w gospodarstwie jej edukacja zakończyła się jak i wielu kobiet wówczas na kilku klasach też dużo mówi, jak i to, że jej organy rozrodcze były zdewastowane już od 35roku życia. Wówczas nawet na gruncie religijnym jej ewentualne miganie się od "obowiązku małżeńskiego" dla męża było źle widziane (a dodatkowo pan mąż pracował w mieście i raz na tydzień do żoniny i dzieci wracał).
Z okresu międzywojennego mamy dużo przekazów pisemnych dot. sprzeciwów motywowanych religijnie czy moralnie wobec nawet uczenia kobiet o ich cyklu i rozpoznawania konkretnych faz, czy higienie życia intymnego, a środki antykoncepcyjne to już w ogóle była totalna grzeszna awangarda, choć i tak były w użyciu. Być może jestem pesymistką, ale z tego co mi było dane przez lata czytać (a czytam dużo) wynika, że ciągłe statystyczne upatrywanie w ludziach nadziei, że ich życie seksualne będzie takie jak prawią jakieś normy i wtedy będzie idylla jest wałkowane ciągle i ciągle i jakoś końca nie widać.

Być może łatwiej by było rozważać te kwestie na dwóch odrębnych płaszczyznach i nie łączyć biologii z światopoglądem religijnym, tylko jedno swoją drogą, zaś normy wynikające z danego systemu osobno. Tu jednak argumentacja czemu tak trzeba byłaby chyba bardzo trudna, a teraz przynajmniej mozna próbować ją łączyć z wątkami biologicznymi i mamy pi razy oko spójną całość.


Wt kwi 15, 2014 23:50
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
moja Babcia śp (rocznik 1904), mieszkająca na wsi, miała czworo dzieci. Wszystkie które urodziła przeżyły (o ewentualnych wczesnych poronieniach nie wiem, one jak wiadomo zawsze się zdarzały, teraz też) i dożyły prawie dorosłego wieku (mówię prawie bo syn mając chyba 16 czy 17 lat zginął w czasie wojny). Z tego co wiem Babcia jako kobieta na tamte czasy światła (skończyła szkołę dla panien, pewnie odpowiednik dzisiejszego gimnazjum? ale wtedy poziom edukacji był relatywnie wysoki), dużo czytająca itp znała ogólne zasady kalendarzyka Ogino Knaussa. Nie była to wtedy czarna magia, i nic mi nie wiadomo o tym żeby Kościół kiedykolwiek zabraniał go stosować!!!! (babcia była bardzo wierząca i religijna).
Mene Mene, my mówiliśmy o czymś trochę innym, pojawiły się głosy że dla niektórych kobiet współżycie w okresie niepłodnym to coś strasznego (? ja się z tym nie zgadzam, ale ok, założmy że może tak być) i chodziło mi w tym stwierdzeniu o to, że tworzenie dobrego klimatu relacji, czułość, stwarzanie sprzyjających sytuacji napewno tym kobietom pomoże bo naparwdę u kobiety wszystko jest w glowie (albo prawie wszystko) i w psychice.
Jeśli chodzi o okres płodny- nie wiem jakie mają inni doświadczenia - ale jeżeli kobieta poważnie nie chce być w ciąży, to w większości wcale nie będzie miała ochoty w okresie płodnym, nawet gdyby to miało być np z prezerwatywą. Będzie się obawiała. A facet któremu w sumie raczej jest wszystko jedno czy kocha się w di płodne czy niepłodne, poczeka te kilka dni jeśli jest odpowiedzialny.

_________________
Ania


Śr kwi 16, 2014 9:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04
Posty: 911
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
Jak to "sie nie zgadzasz"? Wyglada to tak, jakbyś negowała prawdomówność tych kobiet. Tu, na tym forum, kobiecie, ktora w te dni w ogóle nie chciała kochać sie z mężem poleciłas "przytulanie sie". Sorry, ale to NPR jest z natura sprzeczny, a nie zgodny. Kobietom zwykle spada libido w te dni i tego nie zmienisz. Albo być moze kiedyś spadnie i będzie katastrofa i rozczarowanie w Raju.

W ogóle poraża mnie ta hipokryzja:
Prezerwatywa jest niepewnym środkiem antykoncepcyjnym a NPR jest pewnym środkiem nieantykonceocyjnym. Kocham sie z mężem w dni niepłodne, kiedy mój organizm uniemożliwia poczęcie i jestem "otwarta na życie". Kocham sie z mężem w prezerwatywie w dni plodne, ale na życie sie zamykam. To ja juz wole otworzyć sie na życie w prezerwatywie w dni plodne i nie kombinować przy Boskich wyrokach dotyczących mojej cielesności. A jak pęknie z Bożej Woli to będzie dzidzius. Bez cudu, bez konsternacji ze przecież nie teraz, to nie ten moment, bez żalu, ze sie powstrzymywalo wtedy, kiedy mogło być o niebo fajniej.


Wt kwi 22, 2014 16:04
Zobacz profil
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
kropeczka_ns napisał(a):
moja Babcia śp (rocznik 1904), mieszkająca na wsi, miała czworo dzieci. Wszystkie które urodziła przeżyły (o ewentualnych wczesnych poronieniach nie wiem, one jak wiadomo zawsze się zdarzały, teraz też) i dożyły prawie dorosłego wieku (mówię prawie bo syn mając chyba 16 czy 17 lat zginął w czasie wojny). Z tego co wiem Babcia jako kobieta na tamte czasy światła (skończyła szkołę dla panien, pewnie odpowiednik dzisiejszego gimnazjum? ale wtedy poziom edukacji był relatywnie wysoki), dużo czytająca itp znała ogólne zasady kalendarzyka Ogino Knaussa. Nie była to wtedy czarna magia, i nic mi nie wiadomo o tym żeby Kościół kiedykolwiek zabraniał go stosować!!!! (babcia była bardzo wierząca i religijna).

No to pewnie nie jesteśmy spokrewnione ;) Jeżeli już mam sięgać bardziej wstecz, to np. w wiekach dawno minionych były zupełnie inne regulacje dot. pożycia małżeńskiego, oparte bardziej na obiektywnym kalendarzu (świąt) niż na cyklu. Jak również był i czas gdy pilnowanie kalendarzyka nie było jakoś mile widziane, potem nieco złagodzono regułę.
Jeśli jednak sięgam do początków XX wieku, to mojej przodkini Kościół nie zabraniał stosować kalendarzyka, ona nawet mogła sobie próbować jakby się uparła i miała czas i energię. Pisałam jednak, że pan mąż pracował w mieście i przybywał do żony i dzieci w weekendy, nie zawsze co tydzień. Moja przodkini jako osoba bardzo wierząca, dostosowywała się do tego co jej przekazano w kościele, edukację miała skąpą. A wedle tych zaleceń nie powinna odmawiać mężowi, skoro taka jest sytuacja, powinna zawierzyć wszystko Bogu. Alternatywą był całkowity brak pożycia, czego pan mąż zywiciel nie akceptował. Więc było jak było. Takich kobiet muszących pracować, którym brakowało okazji i czasu na edukację było trochę więcej niż absolwentek szkół dla panien. też bym chciała, by było inaczej. Mam pochodzenie wiejskie i nieświatłe, nic na to nie poradzę:)

Jeśli zaś chodzi Ci o ten fragment, gdzie wskazywałam, że było źle widziane mówienie o rozrodczości w ogóle, informowaniu o metodach kontroli - opieram się na źródłach pisanych. Być może nieporozumienie wynika stąd, że wówczas tak naprawdę zaczęła panować zasada "wszystko albo nic" (włączywszy w to pessaria, aborcje itd.), więc może niedokładnie się wyraziłam. Faktem jednak, że na fali tych dyskusji zaczęto wylewać dziecko z kąpielą, choćby dlatego, że ciężko było bronić jednego rozwiązania, zaprzeczając innym w tak gorących dyskusjach. Pamięta ktoś jeszcze bodaj u Boya notkę o tym, jak to się ten problem skupił w jakiejś agitce komunistycznej, bo się okazało, że uczenie kobiet "świadomego rodzicielstwa" jest różnie oceniane w zależności od tego kto uczy? Bo robotnice są uczone przez burżuazję, to jest to wraża taktyka, opracowana na obniżenie zdolności rewolucyjnej :D
Podobny klimat bywał i na gruncie religijnym i politycznym i społecznym, bo się grunt pod nogami palić zaczął ;-) Naturalnie nie mogę przecież zaprzeczyć doświadczeniom Twojej przodkini.


Wt kwi 22, 2014 17:10
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 03, 2014 16:14
Posty: 240
Lokalizacja: nieciekawa
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
kropeczka_ns napisał(a):
A facet któremu w sumie raczej jest wszystko jedno czy kocha się w di płodne czy niepłodne, poczeka te kilka dni jeśli jest odpowiedzialny.

Raczej nie jest mu wszystko jedno (byłby wtedy okrutnym egoistą), albo nie powinno. Nie powinno mu być obojętne że współżyje w czasie gdy kobieta nie na to zbytniej ochoty, robi tak bo tak trzeba, akurat można.

Wygląda na to Encyklika “Humanae Vitae” przeforsowana przez Pawła VI, wbrew woli części, a może nawet większości kardynałów, napisana została pod mężczyzn uwzględniając ich potrzeby. Jakby w akcie seksualnym nie brały udziału kobiety.

Poczekać i wstrzymywać się może, ale to dalej nie rozwiązuje sprawy. Bo za miesiąc się powtórzy problem.

_________________
Na forach dyscyplina intelektualna jest sztuką raczej nieznaną.


Śr kwi 23, 2014 7:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
Ukyo, moim zdaniem (ot: ja napisałam może nieprecyzyjnie, że ja tak nie uważam po sobie, ale ok rozumiem że są kobiety które tak uważają, tzn mam na myśli współżycie w okresie niepłodnym) jeżeli chodzi o "otwartość na życie"- ten temat już tu był, ale ja to widzę tak:
- są pary które zakładają otwartość w formie "wogóle nie planowania" (jak nie wierzycie poszukajcie w necie, znalazłam takie wypowiedzi że mi opadła szczęka). Podobno jest to gdzieniegdzie promowane w neokatechumenacie (u moich znajomych rodzin z neo w większości chyba nie, więc pewnie nie wszędzie). Mają dzieci często bardzo dużo, nie stosują nic ani NPR ani nic innego. Oni uważają że to jest otwartość na życie i nie zgadzają się z argumentem że Bóg po to dał rozum, wiedzę żeby z tego korzystać. Jak utrzymują rodzinę, jak te kobiety znoszą ciąże co chwilę, pozostaje dla mnie tajemnicą.
- i jest zdecydowana większość katolickich małżeństw które jednak rodzinę planują. Kiedy są otwarte na życie? Moim zdaniem wtedy, kiedy po pierwsze zawsze żyją w świadomości że jeśli dziecko się pocznie, nawet w najmniej spodziewanym momencie, będzie oczywiście urodzone i przyjęte. To jasne dla mnie. Po drugie kiedy decyzję kiedy i ile dzieci powinni mieć oddają Bogu, poddają się "sugestiom" Ducha świętego, przemodlają wspólnie. Kiedy potrafią otworzyć się "więcej" (słynne ignacjańskie "magis" ;-) ;-) ) czyli może już by się po ludzku nie chciało, kiedy kolejne dziecko będzie oznaczało jakieś tam wyrzeczenie, bardziej oszczędne życie, więcej zmęczenia, rezygnację z czegoś- a jednak dopuszczają do siebie cichy głos Boga który nawołuje gdzieś tam że jeszcze kogoś chce im podarować:) Takie rodziny są częste wśród zaangażowanych w Kościele. Mają prawie zawsze o ile nie ma poważnych przeszkód więcej dzieci niż "standardowa dwójka", mają troje, czworo, pięcioro często. Często między dziećmi są większe przerwy, podyktowane różnymi życiowymi sprawami. Nie boją się urodzić jeszcze dziecka w późniejszym wieku, często mają jeszcze dziecko "przed czterdziestką:)". Oni zwykle godzą wychowanie dzieci z pracą, z innymi sprawami, biorą pod uwagę wiele spraw planując rodzinę, ale nie wygoda i egoizm decyduje. Są otwarci na to żeby coś z siebie dać, mają inną hierarchię wartości, sprawy materialne nie są na pierwszym miejscu. A jednak te rodziny zwykle dzieci starannie kształcą i wychowują, bo ogólnie rodzina jest dla nich bardzo ważna. I temu nie przeszkadza planowanie rodziny, takiemu "otwarciu". Takim pięknym przykładem jest rodzina która świadomie i całkiem "planowo" decyduje się na poczęcie dziecka wiedząc że istnieje ryzyko że może być poważnie chore (jest jedno dziecka z chorobą genetyczną w rodzinie) . A jednak oddaje to Bogu i odczytuje Jego wezwanie, żeby jeszcze jedno dziecko mieć.
No ale w życiu prawie każdej kobiety- czy rodziny- jest czas kiedy z istotnych powodów myśl o ciąży wzbudza uzasadnione obawy. Może z przyczyn zdrowia, może niedługo po porodzie czy cięciu cesarskim, może z obaw o pracę, czy innych ważnych powodów. I mnie chodziło tylko o to że wiele kobiet mając takie istotne powody, będzie się obawiało współżyć w okresie płodnym nawet z prezerwatywą. Ja w każdym razie bym się obawiała.
A co do tytułowego pytania o NPR czy prezerwatywę, to ja zgadzam się z tym że sa okresy kiedy zastosowanie NPR jest bardzo trudne lub niemożliwe (klasyczny przypadek okresu po porodzie) i podjęcie decyzji czy wcale nie współżyć do powrotu cyklu (bywa że długo..) czy użyć prezerwatywy nie jest wcale ani proste ani oczywiste. Ale to jeszcze nie powód, żeby negować NPR, czy określać stosowanie go jako hipokryzję.

_________________
Ania


Śr kwi 23, 2014 9:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 07, 2011 11:29
Posty: 8
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
kropeczko, jak Ty jako kobieta możesz w ogóle coś takiego pisać? Kobiety tak UWAŻAJĄ?Mogą mieć takie ZDANIE? Nie odczuwanie przyjemności w III fazie to nie jest opinia ani zdanie, to jest fizjologia! I piszę to, niestety, z autopsji. Stosuję npr od kilku lat, jest to dla mnie fantastyczna metoda, ale w oderwaniu od restrykcyjnej nauki KK w tym względzie....Jestem bardzo nieszczęśliwa przez to, bo niestety mam wrażliwe sumienie, chcę być wierna nauczaniu KK, ale moje ciało mówi temu NIE...Gdyby nie to, jak się czuję w III fazie to pewnie dołączyłabym do umiarkowanych piewców npr-u...U mnie, gdy zbliża się III faza od razu pojawia się straszne wahanie hormonów. Jestem płaczliwa, wręcz wpadam w jakąś lekką depresję, mąż działa na mnie jak płachta na byka. Nie mam ochoty żeby ktoś mnie dotykał, nie mogę na siebie patrzeć, bo czuję się jak spuchnięta beczka, nieatrakcyjna kompletnie. Wszystko mnie drażni, mam wrażenie, że cały świat sprzysiągł się przeciwko mnie. Jestem kłótliwa i rozdrażniona do granic możliwości. To są Twoim zdaniem warunki do dobrego seksu?? Seks to jest ostatnia rzecz o jakiej wtedy myślę, no ale Kościół mi tylko wtedy "pozwala" (bo na razie nie planuję drugiego dziecka). Jak nie wypiję lampki wina to nawet sam Beckham mnie nie ruszy....To jest normalne? Mnie się chce wyć, a nie cieszyć z domniemanej możliwości uprawiania seksu z moim własnym mężem....I od razu uprzedzam, że próbowałam coś z tym robić (castagnus itp). Już nawet to oczekiwanie zniosę (dodam, że przy moich cyklach to nie jest oczekiwanie kilkudniowe, jak to ludzie lubią koloryzować, tylko 3 tygodniowe!!!). Ale na co ja mam czekać - na seks z przymusu? W dni,w które mam ochotę schować się do mysiej dziury i płakać aż do miesiączki??? Tak wygląda życie z npr-em...i myślę, że niestety nie tylko ja jestem takim pechowcem....Już nie wspominam o tym, że mój mąż "stosuje" metodę tylko dlatego, że ja tak chcę i sumienie nie pozwala mi na nic innego :/ Raj na ziemi, nieprawdaż?

Nie udzielam się na tym forum, ale czasem śledzę niektóre wątki i przepraszam bardzo, ale tutaj musiałam się wypowiedzieć, bo krew mnie zalewa jak czytam i widzę, że nawet kobiety są tak ślepo zapatrzone tylko w siebie i swój organizm, że nie dopuszczają do świadomości tego, że są też na świecie INNE kobiety, które nie zostały obdarzone fajnym, krótkim cyklem, brakiem wahań hormonalnych w fazie niepłodnej oraz mężem w pełni akceptującym npr i angzującym się w planowanie rodziny tą metodą....Ale na to Kościół nie ma rady, wiem o tym i wiem też, że prawdopodobnie będę się z tym męczyła do menopauzy....

Wybaczcie ton, ale jestem rozżalona swoją sytuacją.


Pt kwi 25, 2014 21:25
Zobacz profil
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
glr napisał(a):
Wybaczcie ton, ale jestem rozżalona swoją sytuacją.

Dla mnie zrozumiałe :przytul:


Pt kwi 25, 2014 21:57
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
ale czy tak masakryczny PMS to nie patologia? Piszesz że próbowałaś "coś" z tym robić. A próbowałaś najbardziej klasycznej metody czyli uwolnienia naturalnych endorfin- w III fazie cyklu zumba, latunga, dance aerobic, intensywny fitness? Kobiety regularnie ćwiczące bardzo rzadko mają tak silnie odczuwany PMS.

_________________
Ania


So kwi 26, 2014 7:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 07, 2011 11:29
Posty: 8
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
Dobrze kropeczko, rozmowa nie ma sensu, bo Ty zawsze i tak wiesz swoje i masz dla każdego milion dobrych rad. Chciałabym zobaczyć Ciebie, która z braku libido po 3 tygodniach mierzenia i czekania przytula się do męża a potem idzie na fitness...Weź pod uwagę, że poza npr-em też istnieje życie i obowiązki i nie każdy ma ochotę podporządkowywć całe swoje życie metodzie, nie mowię już o tym jakie to trudne.

I wybacz, że to napiszę, ale patologią to jest nie moje samopoczucie, a Twój światopogląd, w którym próbujesz wcisnąć wszystkich do jednego worka, tak zeby Ci pasowało do idei. Życie nie jest czarno- białe, a npr stosują nie tylko same kropeczki z wysokim libido, wyrozumiałym mężem i normalnymi cyklami.

Wszystko będzie ok jak przestaniesz generalizować, jak się wypowiadasz i chwalisz cudowność metody to pisz za siebie, a nie w imieniu innych kobiet.

Zapraszam na obiektywne forum www.naturalnemetody.fora.pl - tutaj znajdziesz mnóstwo tak patologicznych przykładów jak mój...


So kwi 26, 2014 8:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: Prezerwatywy a antykoncepcja naturalna
zwróć uwagę, że to ja właśnie napisałam że sa okresy kiedy zastosowanie NPR jest trudne, nie kto inny, i wcale nie uważam że metoda nie ma swoich ograniczeń. Ta dyskusja wzięła się stąd, że propagowanie opcji współżycia w okresie płodnym z prezerwatywą (bo od tego wszystko wyszło) wcale nie jest takie super, bo jeśli kobieta naprawdę obawia się ciąży to większość się nie odważy. Ty masz jeśli dobrze zrozumiałam jedno dziecko, ja mam czworo i za sobą poważnie powikłaną ciążę. Dla mnie opcja współżycia w okresie płodnym z gumką nie istnieje, bo za bardzo bym się bała. Widzisz- ty masz niechęć w okresie niepłodnym, ja mam za duży lęk w płodnym i nie ma takiej opcji, nawet jeżeli jak większość mogę mieć mniejsze libido w III fazie.
A rada z uprawianiem sportu żeby złagodzić pms to taka klasyczna naturalna metoda, bynajmniej nie chciałam cię urazić- sama tak robiłam i wielokrotnie doradzałam pacjentkom z dobrym skutkiem. Wykorzystuje się naturalne poziomy endorfin, wiadomo że mechanizm pms jest związany z ich spadkiem.

_________________
Ania


So kwi 26, 2014 9:01
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 67 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL