Nie bardzo widzę dlaczego miało by być niewskazane. Skoro dopuszcza się to, aby młodzi ludzie ślubowali sobie miłość, wierność itd. aż do śmierci, to co jest "niewskazane" w złożeniu przyrzeczenia, iż nie będą ze sobą współżyć?

Nie. Za tym, żeby Kościół oprzytomniał.

To juz bylo wiele razy. Mozna bylo miec wszystkie krolestwa swiata ofiarowane przez kusiciela.

Hormony mój drogi, hormony. Krew nie woda. Między innymi dlatego mieszkanie razem przed ślubem jest grzechem nawet jeśli teoretycznie postanawiają czekać z seksem do ślubu.

Fakt, byli w historii KRK tacy, co próbowali wymusić hołdy od wszystkich królów. Ogólnie: dopóki zgrupowanie facetów żyjących w celibacie nie dopuści do siebie myśli, że być może nie są najznamienitszymi na świecie ekspertami do życia rodzinnego normalnych mężczyzn i kobiet - będzie kiepsko.

No i? Jaki jest tu związek ze złożeniem przyrzeczenia?

Pierwsza sprawa - kiedyś w Kościele nie istniał celibat. Księża mogli mieć żony i dzieci i jakoś zasady były takie same.
Druga sprawa - w Kościele prawosławnym księża mogą mieć żony i jakoś nikt nie krzyczy że Kościół ten powinien zmienić zasady i dopasować je do współczesności

Bogaty mlodzieniec tez byl normalny.
Po prostu nasladujesz tych, ktorzy twierdzili "trudna jest ta mowa".

Ty z kolei w swojej argumentacji tych, co na opinię, iż głupia ta książka, kiepski wiersz, brzydki obraz, maja zawsze gotową odpowiedź: "och, po prostu widać dla Ciebie za trudna".




Nie mogły być takie same, choćby dlatego, że wielu wspólczesnych problemów nie było.



Nie chodzi o dopasowanie do wspólczesności, a do ludzkiej natury, której KRK w swym zadufaniu najwyraźniej nawet nie próbuje zrozumieć.

W ktorej to sklad oprocz popedow wchodzi jeszcze rozum.

Zgadza się. No i? Puenta bedzie taka, że jedynym właściwym sposobem korzystania z rozumu jest przestrzeganie zarządzeń hierarchów KRK?

A skadze Ty to wziales? W KKK pisze o nadrzednej roli sumienia. A ta Betszeba musiala rzeczywiscie byc sexy ze rozum u Dawida nie zadzialal. Chociaz historia konczy sie optymistycznie.

Jasne. Bóg, od którego mamy nauczanie o nierozerwalności małżeństwa i grzechu cudzołóstwa, którego dopuszczają się osoby z rozbitych małżeństw wstępujących w nowe związki, nie zna i nie rozumie natury ludzkiej.

Że niby nie rozpadały się małżeństwa i nie wchodzono w ponowne związki? No proszę Cię...


O to zapytaj osobę która mi tak powiedziała, ja tylko przytaczam. Zapewne chodzi o to że istnieje tu duże ryzyko że się przysięgi nie dotrzyma.

Zawsze istnieje ryzyko, że ktoś złamie przyrzeczenie, które złożył. To nie jest sposób na to, aby mieć gwarancję, że ktoś nie będzie cudzołożył, tylko po to, by miał dodatkową motywację do tego, by tego nie uczynił.