Jotko !
Ja sądzę, że rozwód to wielki dramat dla całej rodziny.
NIestety - czasem się zdarza, że winna jest tylko jedna strona.
Konsekwencje rozwodu odczuwają zaś wszyscy ...
Wydaje mi się, że w sytuacji, którą opisałaś winna mogła być właśnie małżonka. Mąż najprawdopodobniej kochał ją i to bardzo ... Jednak w sytuacji, gdy na codzień nie potrafił dojść z nią do porozumienia - wolał się oddalić ... Jednak miłość do Małżonki nadal trwała ...
Miłość - lub tylko sam szacunek.
Mogło być również i inaczej - po prostu mąż dopiero po pewnym czasie zrozumiał swój błąd ... I stąd ten niespodziewany powrót.
Znam również i inną sytuację.
Małżonka która była alhololiczka ... A na głowie mężczyzny był cały dom i wychowywanie dzieci. Mąż złego słowa nigdy o swojej małżonce nie powiedział, chociaż doszło już nawet i do takiej sytuacji, gdy nosił się z zamiarem ( lub też nawet umieścił) ogłoszenia w gazecie, że za długi Małżonki nie odpowiada ...
Po prostu - szanował ją za ileś tam pięknych lat które przeżyli wspólnie zanim Małżonka wpadła w alkoholizm ...
Nie każdy takie obciążenie jednak wytrzymuje ...
Nie każdy jest w stanie napomnieć we właściwym czasie swoją(ego) Wspólmałżonka(ę) zanim dojdzie do tragedii, jaką jest rozwód.
Nie każda osoba potrafi obejść się - np. Bez tej domowej atmosfery zaufania i szacunku.
Lub też- po prostu czysto fizycznej bliskości ... Notorycznie odmawianej przez drugą stronę.
Stąd decyzje o "rozejściu się".
Pomimo tego że szacunek i miłość dla drugiej osoby jednak pozostaje...
Pozdraiwam serdecznie