Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
Autor |
Wiadomość |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
Najwięcej tematów w tym dziale dotyczy grzechu - czy coś jest grzechem czy nie. Rozważmy więc jak rozpoznać grzech (patrząc przez pryzmat grzechów w materii seksualnej - do której się odwołuję). Oto moje przemyślenia wyciągnięte na podstawie uczestnictwa na tym forum, własnego doświadczenia (w rozpoznawaniu grzechu) oraz mądrych książek, nauki Kościoła i Pisma Świętego:
Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
Podstawy:
Wiele osób zastanawia się nad rozpoznaniem co jest grzechem a co nie. Myślę, że nie przesadzę jeśli stwierdzę, że to rozpoznanie, czy też rozeznanie, jest jednym z największych problemów prawdziwych chrześcijan. Jest to problem skuteczności, albo raczej efektywności, wybierania tej najlepszej drogi do Boga, zauważania pułapek i ścieżek, które nie prowadzą do zbawienia.
Jest wiele sposobów rozpoznawania zła. Najczęściej stosowanym jest sposób racjonalny albo racjonalizujący daną sprawę. Myślę, że o ile jest on dość skuteczny, to sam w sobie może prowadzić na manowce. Myślę, że większość racjonalistów niemalże postawiłoby znak równości pomiędzy: „coś jest złe”, a „coś ma negatywny skutek”. Takie myślenie nie tylko skazuje nas na niepewne (i często błędne) osądzenie danego czynu, gdy nie potrafimy dostrzec negatywnych skutków w przewidywalnej przyszłości, ale także ogranicza nas na dostrzeganie tylko części zła, zamykając nam niejako automatycznie oczy na rozeznanie znacznie głębsze.
Kolejnym poziomem zaawansowania rozpoznania zła i dobra jest zauważenie, że o ocenie moralnej danego czynu nie świadczy tylko jego skutek, ale także intencje. Upraszczając to do granic możliwości powiedziałbym, że jeżeli ktoś uczynił coś mając złe intencje, a nieoczekiwanie przyniosło to pozytywny skutek, to nie znaczy, że ten czyn był dobry.
Jest jeszcze jeden stopień zaawansowania rozeznania strony moralnej danego czynu. Mam nieodparte wrażanie, że większość zarówno wierzących, jak i niewierzących (w szczególności ludzi nadmiernie racjonalizujących) ma z dostrzeżeniem tej strony moralnej danego czynu niesamowitą trudność – więcej: odważę się postawić tezę, że większość osób, mówiąc niesamowicie potocznie, „wymięka” przy tym, bo nie mieści się to w ramach zracjonalizowanego świata. Mam tu na myśli to, że dana czynność może być nie tylko zła z powodu negatywnych skutków lub intencji, ale także z powodu może być zła z samej jej natury. Przykładem może być kłamstwo – nawet mimo najlepszych intencji i pozytywnych skutków (albo braku negatywnych) nigdy nie będzie dobre. Być może istnieją sytuacje, w których jest w jakimś stopniu usprawiedliwione, ale nigdy nie zmieni to jego złej natury.
Ojcem kłamstwa jest szatan (Ew. Jana 8:44), Biblia wręcz nakazuje odrzucenie kłamstwa (List do Efezjan 4:25) i mówi, że do nieba (Jeruzalem Nowego) nie wejdą popełniający kłamstwo (Apokalipsa (Objawienie) 21:27). Kłamstwo jest więc z natury złe. Ale to tylko przykład – i to taki najbardziej oczywisty.
Miejmy odwagę dostrzec ten trzeci aspekt, bez którego trudno być prawdziwym w ocenie moralnej.
Praktyka:
Cóż jednak zrobić w praktyce jeśli chcemy ocenić jakiś swój czyn? Dochodzimy tutaj do trzech płaszczyzn rozpoznania grzechu w aspekcie praktycznym.
I. Sumienie.
Jest najczęstszym głosem mówiącym nam o moralności danego czynu niestety w wielu przypadkach jest zagłuszane, niedojrzałe lub po prostu może pozostawać w ignorancji. Jednym słowem mówiąc „Sumienie, stając wobec wyboru moralnego, może wydać zarówno prawy sąd zgodny z rozumem i prawem Bożym, jak i - przeciwnie - sąd błędny, który od tego odbiega.” (KKK 1786). Sumienie nie jest nieomylne.
Najczęstsze błędy (wg mnie) popełniane w tej płaszczyźnie rozeznania:
1. Negowanie zasady: „nigdy nie jest dopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro ” stosującej się do wszystkich przypadków, czyli zawsze! (KKK 1789). Wiąże się to nie tylko z przedkładaniem wagi dobra rozumianego jako pozytywnego skutku nad zło z natury, ale głównie z pragmatycznego nastawienia.
2. Stawianie równości pomiędzy „sumieniem” i „głosem Boga”, a w konsekwencji słuchania sumienia niezależnie od chociażby wiedzy i racjonalności. Należy podkreślić, że mamy obowiązek słuchania „pewnego” sądu naszego sumienia. A co znaczy pewny? To znaczy stuprocentowy! 100%! To coś, co matematycznie rzecz biorąc w prawdziwym życiu jest niemalże niespotykane! Już chociażby dlatego nie należy pokładać pewności w sumieniu! Sumienie jest „sądem rozumu”, który to, jak każdy wie, może być błędny.
3. Domaganie się źle pojętej autonomii sumienia i odrzucanie autorytetu Kościoła i Jego (chociażby częściowego) nauczania (bo przecież logicznie: częściowe odrzucenie jest z pewnością jakimś odrzuceniem). Kościół jest niesamowitym autorytetem prowadzonym przez Ducha Świętego, przewodniczy Kościołowi następca św. Piotra, który ma klucze do Królestwa Niebieskiego oraz prawo „wiązania i rozwiązywania”. O ile wiem wg naszego Kościoła nieprawdziwa jest zasada „sola scripta”, którą niektórzy próbują stosować (która oznacza tyle co: „pewna jest tylko Biblia”).
4. Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony. Pamiętajmy: „sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu„ (KKK 1791). Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! (czyli jednocześnie zakładając, że „pewnie nie jest zły”). Bo jeżeli jest zły, to on niemalże uniemożliwi nam stwierdzenie, że tak jest, uczyni nas ślepymi. Co najważniejsze: „W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia.” (KKK 1791) nie ma więc mowy o niezawinionej ignorancji! A do czego to się tyczy w praktyce? Do niemalże wszystkich czynności związanych z płciowością, ze sferą seksualną: antykoncepcja, stosunki przedmałżeńskie i pozamałżeńskie, stosunki nieprawidłowe w małżeństwie, nieodpowiednie nastawienie na seks, itd. Niezależnie czy te czynności są złe czy nie są, to niemalże nie jesteśmy w stanie rozpoznać tego jednocześnie to robiąc: np rozpoznać tego czy antykoncepcja jest zła stosując ją, rozpoznać czy seks przed małżeństwem jest zły uprawiając go, rozpoznać czy stosunek zakończony nie w pochwie kobiety jest zły uprawiając tak seks. Nie można oceniać coś tkwiąc w tym. Jest to koszmarną nielogicznością(!!) i z pewnością przyczyną upadku wielu ludzi.
II. Ludzie.
Kolejną płaszczyzną rozpoznawania grzechu jest głos... innych ludzi. Jakże często odrzucamy tę formę rozeznania, pomijamy ją i deprecjonujemy. Być może dlatego, że nieprawidłowo rozumiemy zasadę o drzazdze w oku bliźniego i belce w naszym. Tymczasem, co pokazuje praktyka, znacznie łatwiej dostrzec coś negatywnego w czyimś zachowaniu niż w swoim – nie odrzucajmy tego w sposób bezwzględny, a wykorzystajmy jako „radar naszych własnych grzechów”. O czym więc piszę? O zgorszeniu. Zazwyczaj kojarzy nam się to z dewotkami i dewotami, którzy to gorszą się przez niemalże „wszystko”. Tymczasem może to bardzo celnie pokazywać nam (szczególnie w sytuacji zaślepienia, którego nikt z nas by sobie nie przypisał), że coś robimy źle. Przypatrzmy się jak dobitnie o zgorszeniu mówi Pismo Święte:
Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie. (Ew. Łukasza 17:1-2)
oraz
Dobrą jest rzeczą [...] nie czynić niczego, co twego brata razi [gorszy albo osłabia]. (List do Rzymian 14:21)
III. Różnica od ideału.
Oczywiste jest, że to co idealne jest dobre. Także pewne jest to, że my – ludzie – lubimy się usprawiedliwiać, umniejszać zło popełniane przez siebie, patrzeć na nie „łagodnym okiem”. Gdybyśmy mogli odrzucić te różowe okulary i filtry, przez które na siebie patrzymy, z pewnością lepiej moglibyśmy ocenić czy coś jest dobre czy złe. Spróbujmy więc popatrzeć na siebie porównując nas do ideału.
Wbrew pozorom nie chodzi tylko o porównanie do Jezusa Chrystusa, ponieważ dla wielu brzmi to (mimo, że prawdziwie to) bardzo mało praktycznie, niewykonalnie (mimo to moim zdaniem jest to bardzo cenna wskazówka). Chodzi o stan pobożnej wielkiej bojaźni bożej.
Słusznie. Odcięto je na skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni. (List do Rzymian 11:20)
Mając przeto takie obietnice, najmilsi, oczyśćmy się z wszelkich brudów ciała i ducha, dopełniając uświęcenia naszego w bojaźni Bożej. (2 list do Koryntian 7:1)
Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! (List do Efezjan 5:21)
W stanie bojaźni bożej unikamy wszystkiego co jest chociażby w najmniejszym stopniu różne od dobra, co ma chociażby „pozór zła”, stajemy się niesamowicie czuli na jakikolwiek grzech:
Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła. (1 List do Tesaloniczan 5:22)
Tę czułość na grzech można porównać do bliskości doskonałości. Zauważcie, że wielcy malarze dostrzegają nawet najmniejszą niedoskonałość na obrazie, wielcy muzycy zauważą jedną nutkę jeśli jest choćby minimalnie nie taka jak powinna – a my? Przecież nie zauważymy różnicy na obrazach, nie zauważymy błędu w melodii. Dlaczego? Ponieważ nie jesteśmy w tym mistrzami. Zauważcie, że mistrzowie w wierze zazwyczaj uważają się za grzesznych. Jest tak ponieważ zauważają drobnostki, grzechy, których my byśmy nawet pewnie nie zauważyli.
Dla mnie osobiście dobre jest czytanie zapisków świętych, np. wizji piekła św. Faustyny Kowalskiej – wzbudza to bojaźń bożą i chęć bycia doskonałym, silną chęć unikania nawet odrobinę złych ”nut” w melodii naszego życia i ułatwia ich zauważanie. Myślę, że właśnie po to jest oficjalna instytucja świętych w Kościele Katolickim. Spróbujcie sami:
Cytuj: Oto wizja piekła św. Faustyny Kowalskiej:
Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam:
pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga;
drugie - ustawiczny wyrzut sumienia;
trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni;
czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym;
piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje;
szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana;
siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa
Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jako tam jest.
Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem.
---------
Oto Pierwsza część tajemnicy fatimskiej: wizja piekła
„Wypowiadając te ostatnie słowa – pisze Siostra Łucja – rozchyliła ponownie dłonie jak w poprzednich dwu miesiącach. Blask [światła, które z nich promieniowało] zdawał się przenikać ziemię i zobaczyliśmy jakby morze ognia. W tym ogniu były zanurzone demony i dusze, jak przezroczyste rozżarzone do czerwoności węgle, czarne lub brązowe, o kształtach ludzkich, unoszące się w pożodze, wznoszone płomieniami, które wypełzały z nich samych wraz z kłębami dymu buchającymi na wszystkie strony, podobne do rozpryskujących się w wielkich pożarach iskier, chwiejne i lekkie. Wszystko to pośród jęków i wycia z bólu i rozpaczy, które przerażały i wywoływały dreszcz grozy. Demony wyróżniały się przerażającymi i ohydnymi kształtami zwierząt, strasznymi, nieznanymi, lecz przezroczystymi jak czarne rozżarzone węgle”. Wizja trwała chwilę, podczas której Łucja wykrztusiła tylko: „Aj!”. Stwierdziła później, że gdyby nie obietnica Matki Bożej wzięcia jej i jej kuzynów do nieba, wszyscy oni umarliby na miejscu z przerażenia i grozy.
|
So gru 15, 2007 21:46 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
jumik napisał(a): Myślę, że większość racjonalistów niemalże postawiłoby znak równości pomiędzy: coś jest złe, a coś ma negatywny skutek. A czy interpretujesz jakoś następujący fragment: Mateusz 7:18 napisał(a): Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Bo, jak mi się zdaje jest to przyczynek do postawienie własnie owego znaku równości. jumik napisał(a): Kolejnym poziomem zaawansowania rozpoznania zła i dobra jest zauważenie, że o ocenie moralnej danego czynu nie świadczy tylko jego skutek, ale także intencje. Upraszczając to do granic możliwości powiedziałbym, że jeżeli ktoś uczynił coś mając złe intencje, a nieoczekiwanie przyniosło to pozytywny skutek, to nie znaczy, że ten czyn był dobry.
Nie wiem czy jest to kolejny poziom zaawansowania. Nie wiem również co chcesz tym stwierdzeniem wykazać. Jest to sprawa oczywista – ale często podważana przez przeciwników ak sztucznej (jako odpowiedź na argument, że stosującym NPR i ak sztuczną przyświecają te same intencje jak również jest ten sam skutek). jumik napisał(a): Mam tu na myśli to, że dana czynność może być …zła z samej jej natury. Ojcem kłamstwa jest szatan (Ew. Jana 8:44), Biblia wręcz nakazuje odrzucenie kłamstwa (List do Efezjan 4:25) i mówi, że do nieba (Jeruzalem Nowego) nie wejdą popełniający kłamstwo (Apokalipsa (Objawienie) 21:27).
Otóż to. Ta zła natura kłamstwa ma swoje odzwierciedlenie w biblii. Rzecz na tym forum jednak głównie idzie o rzeczy w biblii nienazwane. I tu sa wątpliwości. Innymi słowy: bronisz tu prawd, które nie są tu negowane. jumik napisał(a): Najczęstsze błędy (wg mnie) popełniane w tej płaszczyźnie rozeznania[/u]: 1. Negowanie zasady: „nigdy nie jest dopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro ” stosującej się do wszystkich przypadków, czyli zawsze! 2. …mamy obowiązek słuchania „pewnego” sądu naszego sumienia. A co znaczy pewny? To znaczy stuprocentowy! 100%! To coś, co matematycznie rzecz biorąc w prawdziwym życiu jest niemalże niespotykane! 4. Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! (czyli jednocześnie zakładając, że „pewnie nie jest zły”). …Niezależnie czy te czynności są złe czy nie są, to niemalże nie jesteśmy w stanie rozpoznać tego jednocześnie to robiąc: np rozpoznać tego czy antykoncepcja jest zła stosując ją, …Nie można oceniać coś tkwiąc w tym. Jest to koszmarną nielogicznością(!!) i z pewnością przyczyną upadku wielu ludzi.
Ad.1 Temat trochę metafizyczny. Ale jakiś czas temu przytoczyłem przykład o Żydach ratowanych podczas wojny. Czy uważasz, że ukrywający ich na pytanie Niemców winni odpowiadać: „Tak! Ukrywamy. Są w piwnicy drugie drzwi na prawo”? Zawsze to zawsze, tak?
Ad. 2 Jaki więc, Twoim zdaniem, sens ma zapis w KKK o obowiązku słuchania sumienia? Skoro nie dotyczy śmiertelników.
Ad. 4. Więc w zwiazku z tym mam prawo do rozpoznania czy używanie prezerwatywy jest złe, skoro jej nie używam?
|
Pn gru 17, 2007 13:38 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Myślę, że większość racjonalistów niemalże postawiłoby znak równości pomiędzy: coś jest złe, a coś ma negatywny skutek. A czy interpretujesz jakoś następujący fragment: Mateusz 7:18 napisał(a): Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Bo, jak mi się zdaje jest to przyczynek do postawienie własnie owego znaku równości. Teraz piszesz to (zdajesz się stawiać znak równości), a za chwilę się zgadzasz z tym, że nie tylko to, a jeszcze intencje, a później jeszcze zgadzasz sie z tym, że jeszcze natura możę tu grać rolę, to jak w końcu uważasz? Kwestia w tym, że skutek może być albo na tyle długo falowy, że nie jesteśmy w stanie go zobaczyć czy przewidzieć (i widzimy tylko pozronie pozytywne skutki krótkotrwałe) albo/lub/i jest bardziej duchowy niż materialny - np. utrudnia doskonalenie w Bogu. I to zło z natury czy intencji może być takim złem, które ma negatywny skutek wewnętrzny bardziej niż zewnętrzny. Krzysztof_J napisał(a): Nie wiem czy jest to kolejny poziom zaawansowania. Nie wiem również co chcesz tym stwierdzeniem wykazać. Czy wszystkim muszę coś wykazywać? To jest moje określenie, z którym nie trzeba się zgadzać, bo ono nie ma żadnej wagi znaczeniowej, a jedynie przedstawia jak ja to widzę. Powtarzam: ten post nie miał niczego wykazać (może pomijając punkt 4.) - jest po prostu moimi przemyśleniami - nie musisz wszędzie widzieć dowodów itp. Krzysztof_J napisał(a): Otóż to. Ta zła natura kłamstwa ma swoje odzwierciedlenie w biblii. Rzecz na tym forum jednak głównie idzie o rzeczy w biblii nienazwane. CHhba dużym problemem ludzi akceptujących antykoncepcję i wszelkie te negatywne sprawy związane z seksem jest to, że zapominają o tym, że Tradycja Apostolska ma też zasadnicze znaczenie obok samej Biblii. (sorry, że napisałem to o antykoncepcji odpisując akurat na fragment Twojego postu) Krzysztof_J napisał(a): Innymi słowy: bronisz tu prawd, które nie są tu negowane. Gdzie ja czegoś bronię? Ja po prostu napisałem moje przemyślenia, a nie okopałem się w koszarach, w ostatnim bastionie. Krzysztof_J napisał(a): Ad.1 Temat trochę metafizyczny. Ale jakiś czas temu przytoczyłem przykład o Żydach ratowanych podczas wojny. Czy uważasz, że ukrywający ich na pytanie Niemców winni odpowiadać: „Tak! Ukrywamy. Są w piwnicy drugie drzwi na prawo”? Zawsze to zawsze, tak? Po pierwsze: kompletnie nie rozumiesz co napisałem! Kłamstwo (nawet wtedy!!!!!!!) jest z natury złe i jest tak zawsze!, ale trzeba być idiotą i ślepcem moralnym, żeby wtedy nie skłamać (dla uniknięcia nieskończenie wiele większego zła). Krzysztof_J napisał(a): Ad. 2 Jaki więc, Twoim zdaniem, sens ma zapis w KKK o obowiązku słuchania sumienia? Skoro nie dotyczy śmiertelników. Błąd logiczny: żeby nie dotyczył śmiertelników, to nie może być ani jednego przypadku, w którym dotyczy śmiertelnika/śmiertelnikó. A jest takich wiele, np: jak sumienie Ci coś mówi, a to potwierdza Biblia i/lub nauka papieska ex cathedra. Zawuaż jeszce jedną rzecz, a mianowicie to w ilu miejscach jest tam napisane o tym, że sumienie możę się mylić - w niejednymm co zdaje się potwierdzać wagę słowa "pewne" w okresleniu do sumienia. Krzysztof_J napisał(a): Ad. 4. Więc w zwiazku z tym mam prawo do rozpoznania czy używanie prezerwatywy jest złe, skoro jej nie używam? Znowu błąd logiczny lub nieprecyzyjność. Masz prawo dążyć do rozpoznania, rozważać to.
Jeżeli byś używał antykoncepcji i jednocześnie szukał prawdy to tak, jak byś czegoś szukał wzrokiem, a jednocześnie zasłaniał oczy ręką (i widział tylko przez niewielką szparkę między palcami). Czyż nie bezsensowne? I to chciałem wykazać (chyba jedyny fragment w którym coś udowadniam/pokazuję/czegoś bronię/coś wytykam używającym m.in. antykoncepcji) I chciałbym, żeby właśnie do tego fragmentu się głównie odwoływać w sposób krytyczny, ponieważ reszta (lub przynajmniej większość) ma charakter przemyśleń.
Proszę więc o uwagi do tego punktu (4.) wszystkich stosujących antykoncepcję, masturbujących się, uprawiających seks przed ślubem, uprawiających seks w sposób nieprawidłowy wg Kościoła, itd. (ale także innych - nie mam nic przeciwko)
|
Wt gru 18, 2007 0:27 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
jumik napisał(a): 4. Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony.(...) Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! Ponieważ "nie masz nic przeciwko", to spytam:
Jak w świetle Twoich przemyśleń człowiek ma prowadzić rachunek sumienia, skoro popełnienie jakiegoś grzechu ogranicza mu to sumienie i uniemożliwia rozeznanie? Kto wobec tego Twoim zdaniem ma prawo zadawać pytanie swojemu sumieniu: "czy to jest grzech"?
|
Wt gru 18, 2007 8:04 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
jumik napisał(a): Teraz piszesz to (zdajesz się stawiać znak równości), a za chwilę się zgadzasz z tym, że nie tylko to, a jeszcze intencje, a później jeszcze zgadzasz sie z tym, że jeszcze natura możę tu grać rolę, to jak w końcu uważasz? Uważam, że coś jest złe jeżeli ma zły skutek lub przyświecają temu złe intencje. Gdzie tu widzisz niekonsekwencje? [i o co chodzi z ta naturą?] jumik napisał(a): Kwestia w tym, że ... np. utrudnia doskonalenie w Bogu.
Ale to już było tu przerabiane, że to jest samonapędzająca się machina: nie utrudniałaby pewnie, gdyby nie była grzechem. A nie musi być grzechem, bo - moim zdaniem - nie jest z natury zła. Może być użyta do grzechu (np gdy zła intencja) ale to inny temat. jumik napisał(a): Czy wszystkim muszę coś wykazywać? To jest moje określenie, z którym nie trzeba się zgadzać, bo ono nie ma żadnej wagi znaczeniowej, a jedynie przedstawia jak ja to widzę. Ale to jest forum - nie blog. Jak piszesz: nie zgadzam się z Twoim określeniem i daję temu wyraz. Dlaczego Cię to dziwi? jumik napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Ad.1 Temat trochę metafizyczny. Ale jakiś czas temu przytoczyłem przykład o Żydach ratowanych podczas wojny. Czy uważasz, że ukrywający ich na pytanie Niemców winni odpowiadać: „Tak! Ukrywamy. Są w piwnicy drugie drzwi na prawo”? Zawsze to zawsze, tak? Po pierwsze: kompletnie nie rozumiesz co napisałem! Napisałeś: Najczęstsze błędy...: 1. Negowanie zasady: „nigdy nie jest dopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro ” stosującej się do wszystkich przypadków, czyli zawsze! Co tu jest do rozumienia lub nie? Odpowiedziałem Ci na przykładzie, że przedstawiona zasada nie ma zastosowania we wszystkich przypadkach. jumik napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Ad. 2 Jaki więc, Twoim zdaniem, sens ma zapis w KKK o obowiązku słuchania sumienia? Skoro nie dotyczy śmiertelników. Błąd logiczny... A jest takich [przypadków-KJ]wiele, np: jak sumienie Ci coś mówi, a to potwierdza Biblia i/lub nauka papieska ex cathedra. Rzekomy błąd logiczny mi wytknąłeś a na pytanie nie odpowiedziałeś To o czym piszesz to nie sumienie a wiedza o zasadach obowiązujących katolików. Akurat do tego co napisano w biblii i nauki ex cathedra (dla uściślenia: dotyczącej Wniebowzięcia Najświątszej Marii Panny) wątpliwości nie mam. Jaką więc role sumienia widzisz? jumik napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Ad. 4. Więc w zwiazku z tym mam prawo do rozpoznania czy używanie prezerwatywy jest złe, skoro jej nie używam? Znowu błąd logiczny lub nieprecyzyjność. Masz prawo dążyć do rozpoznania, rozważać to. E... powtarzasz się z tą logiką. A propos: jak z nią u Ciebie? Więc twierdzisz, że skoro nie stosując ak mam prawo rozważać i dążyć do rozpoznania? A gdzie widzisz miejsce tych, którzy stosują? Jak mają zmienić swoje postępowanie? I na ile logiczny w świetle powyższego jest Twój apel?: jumik napisał(a): Proszę więc o uwagi do tego punktu (4.) wszystkich stosujących antykoncepcję, masturbujących się, uprawiających seks przed ślubem, uprawiających seks w sposób nieprawidłowy wg Kościoła, itd.
|
Wt gru 18, 2007 8:51 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
jumik napisał(a): Jest najczęstszym głosem mówiącym nam o moralności danego czynu niestety w wielu przypadkach jest zagłuszane, niedojrzałe lub po prostu może pozostawać w ignorancji. Jednym słowem mówiąc „Sumienie, stając wobec wyboru moralnego, może wydać zarówno prawy sąd zgodny z rozumem i prawem Bożym, jak i - przeciwnie - sąd błędny, który od tego odbiega.” (KKK 1786). Sumienie nie jest nieomylne. Cóż, mogę jedynie się z Tobą zgodzić i przyznać, że taka jest smutna prawda. Co nie zmienia faktu, że nie widzę lepszego punktu oparcia niż sumienie. A nawet więcej, nie widzę żadnego innego punktu oparcia. Dlatego zapytam wprost: masz jakąś inną propozycję? jumik napisał(a): 4. Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony. Pamiętajmy: „sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu„ (KKK 1791). Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! (czyli jednocześnie zakładając, że „pewnie nie jest zły”). Bo jeżeli jest zły, to on niemalże uniemożliwi nam stwierdzenie, że tak jest, uczyni nas ślepymi. Co najważniejsze: „W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia.” (KKK 1791) nie ma więc mowy o niezawinionej ignorancji! A do czego to się tyczy w praktyce? Do niemalże wszystkich czynności związanych z płciowością, ze sferą seksualną: antykoncepcja, stosunki przedmałżeńskie i pozamałżeńskie, stosunki nieprawidłowe w małżeństwie, nieodpowiednie nastawienie na seks, itd. Niezależnie czy te czynności są złe czy nie są, to niemalże nie jesteśmy w stanie rozpoznać tego jednocześnie to robiąc: np rozpoznać tego czy antykoncepcja jest zła stosując ją, rozpoznać czy seks przed małżeństwem jest zły uprawiając go, rozpoznać czy stosunek zakończony nie w pochwie kobiety jest zły uprawiając tak seks. Nie można oceniać coś tkwiąc w tym. Jest to koszmarną nielogicznością(!!) i z pewnością przyczyną upadku wielu ludzi.
Zgadzam się, że istnieje ryzyko, iż sumienie z nawyku do grzechu powoli ulegnie niemal zaślepieniu. Ale zupełnie nie mogę zgodzić się z tezą, jakoby popełnianie jakiegoś grzechu zawsze powodowało zaślepienie. Nie widzę tu żadnej nielogiczności, wręcz przeciwnie, często np. dopiero gdy spróbuję jakiegoś owocu mogę stwierdzić z całym przekonaniem, że jest zgniły. Można też przywołać przykład syna marnotrawnego, który tkwiąc w obcej krainie dostrzegł swoje błędy i wrócił do domu ojca. I na koniec mogę dodać, że osobiście sprawdziłem to w sposób doświadczalny.
|
Wt gru 18, 2007 10:44 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Ad. 2 Jaki więc, Twoim zdaniem, sens ma zapis w KKK o obowiązku słuchania sumienia? Skoro nie dotyczy śmiertelników. Błąd logiczny... A jest takich [przypadków-KJ]wiele, np: jak sumienie Ci coś mówi, a to potwierdza Biblia i/lub nauka papieska ex cathedra. Rzekomy błąd logiczny mi wytknąłeś a na pytanie nie odpowiedziałeś To o czym piszesz to nie sumienie a wiedza o zasadach obowiązujących katolików. Akurat do tego co napisano w biblii i nauki ex cathedra (dla uściślenia: dotyczącej Wniebowzięcia Najświątszej Marii Panny) wątpliwości nie mam. Jaką więc role sumienia widzisz? Mamy patrzeć na sumienie, które wskazuje nam dobro będąc jednocześnie świadomym jego omylności, więc należy nad nim pracować, a kierunek tej pracy pokazuje Kościół. Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Ad. 4. Więc w zwiazku z tym mam prawo do rozpoznania czy używanie prezerwatywy jest złe, skoro jej nie używam? Znowu błąd logiczny lub nieprecyzyjność. Masz prawo dążyć do rozpoznania, rozważać to. E... powtarzasz się z tą logiką. Widocznie była taka potrzeba. Krzysztof_J napisał(a): A propos: jak z nią u Ciebie? Więc twierdzisz, że skoro nie stosując ak mam prawo rozważać i dążyć do rozpoznania? A gdzie widzisz miejsce tych, którzy stosują? Jak mają zmienić swoje postępowanie? Może doprecyzuję: dążyć do poznania prawdy ma każdy. Po prostu jeśli do niej dążysz i jednocześnie zasłaniasz sobie oczy, to ponosisz tego konsekwencje i działasz nielogicznie. Jak mają zmienić swoje postępowanie? Może... (tadaaaam) nie zasłaniać sobie oczu? Krzysztof_J napisał(a): I na ile logiczny w świetle powyższego jest Twój apel?:
Wykaż na ile jeśli widzisz jakiś błąd.
|
Wt gru 18, 2007 20:02 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
mateola napisał(a): jumik napisał(a): 4. Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony.(...) Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! Ponieważ "nie masz nic przeciwko", to spytam: Jak w świetle Twoich przemyśleń człowiek ma prowadzić rachunek sumienia, skoro popełnienie jakiegoś grzechu ogranicza mu to sumienie i uniemożliwia rozeznanie? Kto wobec tego Twoim zdaniem ma prawo zadawać pytanie swojemu sumieniu: "czy to jest grzech"? Teoretycznie każdy ma prawo, nawet grzeszący, ale... niebędący w grzechu ma prawo oczekiwać, że ten grzech go nie oślepi. Ja nie daję rady, tylko wskazuję, że stosując antykoncepcję i jednocześnie dążąc do stwierdzenia czy to dobre czy złe mamy utrudnioną sytuację, bo: 1) jeżeli to grzech stały, to może nas oślepiać 2) przywiązujemy się do tego - jest to wygodniejsze, więc z początku stajemy na pozycji "to jest pewnie dobre, ale dla pewności spróbuję się dowiedzieć", co może prowadzić do udowadniania sobie, że się ma rację, bo inaczej trzeba by było zmienić wygodniejsze życie 3) itd Nie daję rady, tylko wskazuję na nielogiczność - każdy niech sobie nad radą pomyśli (myślę, że w tym przypadku jest prosta i już była jakby powtarzana). Wskazuję też, że wg tego co jest napisane w KKK jeśli ktoś stosuje antykoncepcję (czyli siedzi w złu) i przez to nie zauważy, że to zło to nie ma mowy o braku (ciężkiego) grzechu przez nieświadomość! Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Teraz piszesz to (zdajesz się stawiać znak równości), a za chwilę się zgadzasz z tym, że nie tylko to, a jeszcze intencje, a później jeszcze zgadzasz sie z tym, że jeszcze natura możę tu grać rolę, to jak w końcu uważasz? Uważam, że coś jest złe jeżeli ma zły skutek lub przyświecają temu złe intencje. Gdzie tu widzisz niekonsekwencje? [i o co chodzi z ta naturą?] W takim razie nie możesz stawiać znaku równości między złym skutkiem a byciem złym. To po pierwsze. A po drugie: dalej zgadzasz się z tym (o ile dobrze pamiętam), że kłamstwo jest z natury złe, nawet jeśli ma pozytywny skutek i dobrą intencję, więc jak to w końcu jest? O co chodzi z naturą? Popatrz na przykład kłamstwa: jest złe z natury (niekoniecznie z intencji czy skutku) - jest tak chociażby dlatego, że ojcem kłamstwa jest szatan. Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Kwestia w tym, że ... np. utrudnia doskonalenie w Bogu.
Ale to już było tu przerabiane, że to jest samonapędzająca się machina: nie utrudniałaby pewnie, gdyby nie była grzechem. A nie musi być grzechem, bo - moim zdaniem - nie jest z natury zła. Może być użyta do grzechu (np gdy zła intencja) ale to inny temat. Ale co z tego, żę to było przerabiane: jeżeli się mylisz co do natury, to masz... przekichane i ta "samonapędzająca się maszyna" działa bardzo źle na Ciebie. Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Kwestia w tym, że ... np. utrudnia doskonalenie w Bogu.
Ale to już było tu przerabiane, że to jest samonapędzająca się machina: nie utrudniałaby pewnie, gdyby nie była grzechem. A nie musi być grzechem, bo - moim zdaniem - nie jest z natury zła. Może być użyta do grzechu (np gdy zła intencja) ale to inny temat. Ale co z tego, żę to było przerabiane: jeżeli się mylisz co do natury, to masz... przekichane i ta "samonapędzająca się maszyna" działa bardzo źle na Ciebie. jumik napisał(a): Czy wszystkim muszę coś wykazywać? To jest moje określenie, z którym nie trzeba się zgadzać, bo ono nie ma żadnej wagi znaczeniowej, a jedynie przedstawia jak ja to widzę. Ale to jest forum - nie blog. Jak piszesz: nie zgadzam się z Twoim określeniem i daję temu wyraz. Dlaczego Cię to dziwi?[/quote] Dziwi mnie, że nazywasz mje słowa "wykazywaniem" lub "obroną" - a one nią nie są. Po drugie: na forum też można napisać swoje świadectwo, przemyślenia, itp - niekoniecznie dowody, obronę lub wykazywanie - takiego celu to nie ma (jak mówiłem - poza punktem czwartym). jumik napisał(a): Krzysztof_J napisał(a): Ad.1 Temat trochę metafizyczny. Ale jakiś czas temu przytoczyłem przykład o Żydach ratowanych podczas wojny. Czy uważasz, że ukrywający ich na pytanie Niemców winni odpowiadać: „Tak! Ukrywamy. Są w piwnicy drugie drzwi na prawo”? Zawsze to zawsze, tak? Po pierwsze: kompletnie nie rozumiesz co napisałem! Napisałeś: Najczęstsze błędy...: 1. Negowanie zasady: „nigdy nie jest dopuszczalne czynienie zła, by wynikło z niego dobro ” stosującej się do wszystkich przypadków, czyli zawsze! Co tu jest do rozumienia lub nie? Odpowiedziałem Ci na przykładzie, że przedstawiona zasada nie ma zastosowania we wszystkich przypadkach.[/quote]
Moim zdaniem jest bardzo delikatna różnica między wynikaniem ze zła, a wyborem zła jako mniejszego zła. W przeciwnym razie każdy wybór mniejszego zła byłby wyborem zła, z którego wynika dobro i nieprawdziwe by były słowa zarówno zawarte w katechizmie jak i Pawła VI: „[...] chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro".
Moim zdaniem chodzi o to, że w przypadku Niemców masz wybór pomiędzy: "przyczynieniem się do zamordowania człowieka" a "skłamaniem" i tutaj tolerujesz mniejsze zło dla uniknięcia znacznie większego.
|
Wt gru 18, 2007 20:18 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
SweetChild napisał(a): Zgadzam się, że istnieje ryzyko, iż sumienie z nawyku do grzechu powoli ulegnie niemal zaślepieniu. Ale zupełnie nie mogę zgodzić się z tezą, jakoby popełnianie jakiegoś grzechu zawsze powodowało zaślepienie. Nie widzę tu żadnej nielogiczności, wręcz przeciwnie, często np. dopiero gdy spróbuję jakiegoś owocu mogę stwierdzić z całym przekonaniem, że jest zgniły. Można też przywołać przykład syna marnotrawnego, który tkwiąc w obcej krainie dostrzegł swoje błędy i wrócił do domu ojca. I na koniec mogę dodać, że osobiście sprawdziłem to w sposób doświadczalny. Chyba nigdzie nie napisałem, że zawsze powoduje zaślepienie, ale jeśli tak to proszę o poprawienie i wybaczenie  Chodzi o to, że przywyknięcie do grzechu prowadzi do zaślepienia/znieczulenia. To nie znaczy, że nigdy się nie da w takim momencie przejrzeć na oczy. Co do owocu: tak jak napisałem - trudno przywyknąć do jedzenia zgniłego owocu (mówiąc obrazowo) - bardziej mi chodziło o takie powtarzalne czynności, o tkwienie w tym. Z pewnością są takie grzechy, które po spróbowaniu od razu dają znać, że są złe (albo: wtedy się dowiadujemy, że są złe). Ale są też takie, które pozornie nie wyrządzają krzywdy, przyzwyczajamy się do nich, a później jesteśmy nimi zaślepieni tkwiąc w nich i za nic nie damy sobie pokazać, że to grzechy (i to jeszcze zawinione). Bo przywyknęliśmy do danych (złych) czynności. SweetChild napisał(a): Cóż, mogę jedynie się z Tobą zgodzić i przyznać, że taka jest smutna prawda. Co nie zmienia faktu, że nie widzę lepszego punktu oparcia niż sumienie. A nawet więcej, nie widzę żadnego innego punktu oparcia. Dlatego zapytam wprost: masz jakąś inną propozycję?
Właśnie na takie pytania czekałem  (wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć  ). Mamy też inny punkt oparcia: Kościół i jego nauczanie. Nie chcę mówić: ważniejszy/mniej ważny. Ale on JEST punktem oparcia i to ważnym.
Moim zdaniem właśnie największym błędem wielu ludzi jest to, że stracili zaufanie do Kościoła prowadzonego przez Ducha Świętego. Do tego, który ma nas prowadzić w kwestiach moralnych. Do tego, który jest jedynym mogącym autorytatywnie tłumaczyć wszelkie "proroctwa Pisma" (a proroctwo to nie jest tylko to co w przyszłości - to jest "to co jest zakryte" - zarówno w przyszłości, przeszłości jak i teraźniejszości - patrz dar proroctwa) a więc wyjaśniać znaczenie Pisma Świętego. To Kościół ma wyjaśniać znaczenie słów Jezusa, ale także rozszerzać i "doszczegóławiać" Jego naukę od momentu w którym Jezus obiecał, że da Mu Ducha Świętego, który będzie Go prowadził i, o ile dobrze pamiętam, ujawniał więcej.
|
Wt gru 18, 2007 20:19 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
jumik napisał(a): Wykaż na ile jeśli widzisz jakiś błąd. Może błąd to duże słowo:-), raczej brak ciągu przyczynowo skutkowego (logiki?). Raz piszesz: Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając!Potem piszesz: Proszę więc o uwagi do tego punktu (4.) wszystkich stosujących antykoncepcję, masturbujących się, uprawiających seks przed ślubem, uprawiających seks w sposób nieprawidłowy wg Kościoła, itd. Po co, skoro wg Ciebie nie mają rozeznania w sprawie? A w końcu piszesz mniej stanowczo: stosując antykoncepcję i jednocześnie dążąc do stwierdzenia czy to dobre czy złe mamy utrudnioną sytuacjęWrócę jeszcze do siebie: Piszesz: niebędący w grzechu [antykoncepcji-KJ]ma prawo oczekiwać, że ten grzech go nie oślepi.Nie tkwię w tym grzechu. Mimo to nie widze tego zła. Co radzisz? jumik napisał(a): Moim zdaniem jest bardzo delikatna różnica między wynikaniem ze zła, a wyborem zła jako mniejszego zła. W przeciwnym razie każdy wybór mniejszego zła byłby wyborem zła, z którego wynika dobro i nieprawdziwe by były słowa zarówno zawarte w katechizmie jak i Pawła VI
Podaj mi proszę w takim razie dowolny przykład wyboru zła, z którego wynika dobro.
|
Śr gru 19, 2007 8:20 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
jumik napisał(a): mateola napisał(a): jumik napisał(a): 4. Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony.(...) Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! Ponieważ "nie masz nic przeciwko", to spytam: Jak w świetle Twoich przemyśleń człowiek ma prowadzić rachunek sumienia, skoro popełnienie jakiegoś grzechu ogranicza mu to sumienie i uniemożliwia rozeznanie? Kto wobec tego Twoim zdaniem ma prawo zadawać pytanie swojemu sumieniu: "czy to jest grzech"? Teoretycznie każdy ma prawo, nawet grzeszący Teoretycznie? Przecież rachunek sumienia to jeden z pięciu warunków spowiedzi... To w sumieniu odbywa się rozstrzygnięcie, co do wagi grzechu... nawet, gdy to sumienie błądzi, lub jest nieuformowane (wiesz, że formacja sumienia to proces, to zadanie na całe życie? Nie wiem, czy ktokolwiek ma prawo powiedzieć, że jego sumienie jest już uformowane...) - nawet wtedy to sumienie zmusza człowieka do wyznania grzechów... Na ten temat jest poniższy cytat: Ile waży grzech?Cytuj: Grzech grzechowi nierówny. Większym złem jest zabójstwo niż przekleństwo. Zerwanie kilku jabłek z ogrodu sąsiada jest mniejszym złem niż kradzież renty samotnej staruszce. Człowiek w sumieniu musi ważyć swoje grzechy. W praktyce wielu ludziom sprawia trudność odróżnianie grzechów ciężkich (śmiertelnych) od lekkich. Pytają nieraz spowiedników, czy jakiś czyn był grzechem ciężkim czy powszednim. Spowiednik może w takiej sytuacji podać tylko ogólne zasady oceny ludzkich czynów lub przypomnieć moralne nauczanie Kościoła. Tylko grzesznik zna wszystkie okoliczności grzechu, swoje motywacje, stopień świadomości i dobrowolności. Dlatego tylko on w sumieniu może „zważyć” ciężar swojego grzech.
|
Śr gru 19, 2007 9:00 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
jumik napisał(a): Wskazuję też, że wg tego co jest napisane w KKK jeśli ktoś stosuje antykoncepcję (czyli siedzi w złu) i przez to nie zauważy, że to zło to nie ma mowy o braku (ciężkiego) grzechu przez nieświadomość! Ale świadomośc (że to ciężka materia) to tylko jeden z warunków grzechu ciężkiego. A do grzechu ciężkiego potrzebne są trzy warunki, też opisane w tym artykule, który już wkleiłam: Cytuj: • Grzech dotyczy poważnej materii. Chodzi więc o takie czyny, które same w sobie są ciężkim wykroczeniem przeciwko Bożym przykazaniom. Godzą one mocno wprost w Boga, przynoszą wielką szkodę społeczności lub osobie ludzkiej. Np. dobrowolne opuszczenie Mszy św. w niedzielę jest grzechem ciężkim. Określając ciężar grzechu trzeba rzecz jasna uwzględnić jego okoliczności.
• Aby grzech uznać za śmiertelny musi zostać on popełniony z pełną świadomością. Człowiek ma pełną świadomość skali zła, na które się decyduje.
• Ostatnim warunkiem jest dobrowolność. Grzech śmiertelny popełnia ten, kto działa w sposób całkowicie wolny (bez przymusu, ani nie w wyniku jakiegoś silnego wzburzenia czy emocji). Grzechu ciężkiego nie popełnia się więc przypadkowo czy niechcący.
1. wg KK wszystkie grzechy seksualne mają ciężką materię. Określa to Persona Humana i tłumaczy Tradycją. Nie chcę teraz nad tym dyskutować - przyjmuję, że tak jest.
2. pełna świadomość - i tu już może być różnie.
3. dobrowolność - tu też bywa różnie - czasem człowiek popełnia coś, czego nieplanował, ale okolicznosci (albo emocje) tak sie złożyły, że to w końcu zrobił.
Pewny jest tylko punkt 1. A punkty 2 i 3 to już sprawa okoliczności oraz sumienia, o czym napisałam w poprzednio.
Tak właśnie traktuje to ks. Ksawery Knotz w Szansie - to w sumieniu roztrzyga się waga grzechu. Nie zawsze - "z automatu" - jest on ciężki, nawet wtedy, gdy materia jest poważna.
W niedzielę ksiadz podczas spowiedzi potwierdził mi to, choć nie od razu - musiałam się najpierw wykazać znajomością dokumentów kościelnych, warunków grzechu ciężkiego, rozeznaniem, czym jest sumienie i ogólnym oblataniem w temacie - polska specyfika? 
|
Śr gru 19, 2007 9:41 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: Trzy płaszczyzny rozpoznania grzechu
jumik napisał(a): Chyba nigdzie nie napisałem, że zawsze powoduje zaślepienie, ale jeśli tak to proszę o poprawienie i wybaczenie  Wcześniej napisałeś, że "Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony" co odczytałem jako niemożność takiego rozeznania. Inaczej nie widzę w tym strasznej nielogiczności (straszna nielogiczność to dla mnie np. "podnoszenie się do góry za głowę", coś co jest z góry skazane na niepowodzenie). Ale skoro doprecyzowałeś, to już się nie czepiam  jumik napisał(a): Z pewnością są takie grzechy, które po spróbowaniu od razu dają znać, że są złe (albo: wtedy się dowiadujemy, że są złe). Ale są też takie, które pozornie nie wyrządzają krzywdy, przyzwyczajamy się do nich, a później jesteśmy nimi zaślepieni tkwiąc w nich i za nic nie damy sobie pokazać, że to grzechy (i to jeszcze zawinione). Bo przywyknęliśmy do danych (złych) czynności. Z tym z grubsza się zgadzam. jumik napisał(a): SweetChild napisał(a): Cóż, mogę jedynie się z Tobą zgodzić i przyznać, że taka jest smutna prawda. Co nie zmienia faktu, że nie widzę lepszego punktu oparcia niż sumienie. A nawet więcej, nie widzę żadnego innego punktu oparcia. Dlatego zapytam wprost: masz jakąś inną propozycję? Właśnie na takie pytania czekałem  (wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć  ). Mamy też inny punkt oparcia: Kościół i jego nauczanie. Nie chcę mówić: ważniejszy/mniej ważny. Ale on JEST punktem oparcia i to ważnym. Tym razem może ja nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie chciałem sugerować, że mamy tylko własne sumienie i nic innego się nie liczy. Chodziło mi jedynie o to, że gdzieś u podstaw i tak zawsze leży nasze sumienie i nie można tego uniknąć. Weźmy na przykład Kościół. Faktycznie on i jego nauczanie jest dla wierzących punktem oparcia i to ważnym. Tyle, że przy wyborze kościoła znowu zmuszeni jesteśmy do własnej oceny, tak aby wybrać ten właściwy. Jeśli bowiem damy się prowadzić ślepemu, to razem w dół wpadniemy. Jak więc rozpoznać ten właściwy Kościół? Widzę parę możliwości (uzupełniających, a nie wykluczających się): 1. Po owocach ich poznacie. Problem polega na tym, że aby ocenić te owoce, potrzebne są jakieś kryteria. Nie mogą to być kryteria zaproponowane przez ocenianego, bo to nie ma sensu (kościół K1 będzie spełniał podane przez siebie kryteria, podobnie kościół K2, K3, ... Kn). Poza tym, nawet gdyby istniał tylko jeden Kościół, to i tak ocenianie kryteriami podanymi przez ocenianego jest mocno wątpliwe. Pozostaje ocena owoców na podstawie własnych kryteriów, a więc u podstaw wyboru będzie leżało sumienie. Wobec tego nasz dodatkowy punkt oparcia sam podparty jest o sumienie. 2. Sukcesja apostolska Problem podobny jak wyżej, z tą niewielką różnicą, że pomiar może być bardziej obiektywny, bo nie trzeba oceniać wydarzeń, a jedynie suche fakty. Ale tylko na pierwszy rzut oka, bo jak to zwykle w życiu bywa, fakty te wcale nie są takie jednoznaczne, trzeba ocenić wiarygodność poszczególnych źródeł, trzeba w końcu samemu zinterpretować fragment Pisma dotyczący sukcesji. Bez rzetelnej i rozległej wiedzy trudno podjąć świadomy wybór. A przecież Jezus nie został rozpoznany przez arcykapłanów i uczonych w piśmie, ale zwykłych ludzi. 3. Ślepy los Czyli inaczej, uważam Kościół, w którym się wychowałem, za jedynie słuszny. Oprócz losowości, mamy tu problem z wiernymi innych kościołów czy wręcz ludźmi innych wyznań: w jaki sposób oni mieliby się nawrócić? W jaki sposób buszmen miałby wybrać pomiędzy misjonarzem kościoła K1, K2, ..., Kn? Gdyby polegał mocno na swoim dotychczasowym punkcie oparcia (lokalnym szamanie), to prawdopodobnie odrzuciłby wszystkie. Przy okazji, gdyby apostołowie bardziej ufali swoim kapłanom i uczonym w piśmie, to nie rozpoznaliby Jezusa. jumik napisał(a): Moim zdaniem właśnie największym błędem wielu ludzi jest to, że stracili zaufanie do Kościoła prowadzonego przez Ducha Świętego.
Bo rozpatrujesz to w kategoriach "pełne zaufanie/ zupełny bak zaufania". Ja uważam, że pełnego zaufania mieć nie mogę, z przyczyn opisanych powyżej. Do tego dochodzą wyniki empiryczne, typu stosy, krucjaty czy szemrani papieże. Z moim sumieniem jest podobnie, też ślepo na nim nie polegam, tym bardziej, że i tu mam parę wyników empirycznych świadczących na niekorzyść. Wobec tego za optymalną metodę przy podejmowaniu decyzji uważam wyciągnięcie średniej ważonej wskazań obydwu "przyrządów". To tak w uproszczeniu, bo w praktyce dochodzi jeszcze kilka innych pomiarów.
|
Śr gru 19, 2007 12:09 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Wykaż na ile jeśli widzisz jakiś błąd. Może błąd to duże słowo:-), raczej brak ciągu przyczynowo skutkowego (logiki?). przecież to jest proste: jeżeli tkwisz w tym grzechu, to możesz oczekiwać, że będziesz miał znanie utrudnioną możliwość prawidłowej oceny moralnej i ewentualna błędna ocena będzie zawiniona. Tak prościej?  Krzysztof_J napisał(a): Piszesz: niebędący w grzechu [antykoncepcji-KJ]ma prawo oczekiwać, że ten grzech go nie oślepi. Nie tkwię w tym grzechu. Mimo to nie widze tego zła. Co radzisz? Nie jestem mędrcem od rozwiązywania jednego z największych problemów chrześcijaństwa (oceny moralnej). Ja tylko wskazałem problem. Krzysztof_J napisał(a): jumik napisał(a): Moim zdaniem jest bardzo delikatna różnica między wynikaniem ze zła, a wyborem zła jako mniejszego zła. W przeciwnym razie każdy wybór mniejszego zła byłby wyborem zła, z którego wynika dobro i nieprawdziwe by były słowa zarówno zawarte w katechizmie jak i Pawła VI Podaj mi proszę w takim razie dowolny przykład wyboru zła, z którego wynika dobro. Zabicie kogoś w celu ratowania innego życie. (nie mylić z ratowaniem kogoś, który to ratunek przyniósł śmierć komuś - to lekko inna sytuacja, ale to temat na inny wątek) mateola napisał(a): jumik napisał(a): mateola napisał(a): jumik napisał(a): 4. Próba rozeznania przez sumienie czy coś jest grzechem przy jednoczesnym wykonywaniu tej czynności – najczęstszy moim zdaniem błąd jaki popełniają ludzie, a który jest straszną nielogicznością z ich strony.(...) Nie możemy więc rozeznawać danego czynu jednocześnie go popełniając! Ponieważ "nie masz nic przeciwko", to spytam: Jak w świetle Twoich przemyśleń człowiek ma prowadzić rachunek sumienia, skoro popełnienie jakiegoś grzechu ogranicza mu to sumienie i uniemożliwia rozeznanie? Kto wobec tego Twoim zdaniem ma prawo zadawać pytanie swojemu sumieniu: "czy to jest grzech"? Teoretycznie każdy ma prawo, nawet grzeszący Teoretycznie? Tu już trochę czepiasz się słówka jednego. Więc dla Ciebie: "każdy ma prawo szukać" (inna sprawa czy nie utrudnia tego sam sobie). SweetChild napisał(a): Tym razem może ja nieprecyzyjnie się wyraziłem. Nie chciałem sugerować, że mamy tylko własne sumienie i nic innego się nie liczy. Właśnie. Ale już wszystko jasne. SweetChild napisał(a): Jak więc rozpoznać ten właściwy Kościół? Może zadam pytanie pozornie odchodzące od tematu: czy znalazłeś już Ten Kościół? Jeżeli tak, to jakie masz do Niego zaufanie? SweetChild napisał(a): 1. [...] 2. [...] 3. [...]
Ja bym dodał jeszcze prowadzenie przez Ducha Świętego, ale to jest uważane za mało "racjonalne". A może to po prostu my staramy się za bardzo racjonalizować wszystko i mierzyć?
Szczerze mówiąc nigdy nie rozważałem tego w takich kategoriach: dobre owoce (przecież Kościół tworzą omylni ludzie więc i będą negatywne skutki), sukcesja apostolska (chociaż to akurat jest sensowne i "bardziej jednoznaczne" od poprzednich), a może inaczej: nie robiłem tego w sposób formalny. Jakoś po prostu moje sumienie mi podpowiada, że to jest to. Czuję to jakby to było "pragnienie mojej duszy" (to co przedstawia Kościół - ta wiara), coś idealne (wiara). Niemożliwe jest rozeznanie wszystkich "kościołów" i religii, więc niemożliwe jest upewnienie się tym Twoim sposobem czy dobrze się wybrało - no chyba, że bierzemy tylko religie chrześcijańskie (pewnie z grubsza tak założyłeś) - wtedy jest łatwiej i wtedy chociażby ta sukcesja przemawia za KK (prawosławni bodajże uważają że to przemawia za nimi).
Sorry, trochę chaotyczna jest moja odpowiedź SweetChild, ale już jestem zmęczony wiec spieszyłem się aby szybciej iść spać 
|
Śr gru 19, 2007 23:24 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
jumik napisał(a): Tu już trochę czepiasz się słówka jednego. Więc dla Ciebie: "każdy ma prawo szukać" (inna sprawa czy nie utrudnia tego sam sobie). Czepiam się? Przecież to podważa sens rachunku sumienia i w ogóle Spowiedzi! Zadawanie pytań swojemu sumieniu to nie jest teoretyczne prawo, więcej: jest to nie tylko rzeczywiste prawo każdego wiernego (Twoje sprostowanie) - lecz nawet obowiązek - II przykazanie kościelne.
|
Cz gru 20, 2007 8:07 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|