Czekać czy nie czekac... do ślubu :)
Autor |
Wiadomość |
steffi
Dołączył(a): Pn sty 12, 2004 11:58 Posty: 247
|
a chłopcy to tacy rozsądni, co? i hormonów w ogóle nie mają?
_________________ Akcja "Gwiazdka2007"
Zgłoszenia mikołajów
|
So sie 28, 2004 9:21 |
|
|
|
|
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Obawiam się ddv, że wielu mężczyzn ma taki problem niezależnie od wieku:P:P:P:P:P:P
|
So sie 28, 2004 13:55 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
szal hormonalny moze wystepowac niezaleznie od plci i weikeku. czasem tez poprostu pod wplywem nastroju osoby, ktorym by sie wydawalo, ze tego nie zrobia, a na pewno nie wtedy, wlasnie wtedy ulegaja...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
So sie 28, 2004 14:17 |
|
|
|
|
Rumiankowa_Panna
Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51 Posty: 41
|
Julio - ale my, ludzie, nie jesteśmy kupą hormonów, mamy swój rozum. A jeśli ktoś ma zaburzenia hormonalne to powinien iść do endokrynologa ot co.
_________________ <>< http://www.rumianek.w.pl
<img>
|
Pt wrz 03, 2004 9:31 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
hehehe... Ja mam ambiwalentny stosunek do tego Waszego wątku, bo nie wysiliście się by dotrzeć do tego co mówi psychologia/seksuologia tylko ot sobie gadacie, więc dyskusje mało merytoryczna
Ale... zupełnie dla rozrywki mogę powynajdywać błędy w Waszych wywodach
Spoonman
Cytuj: złamanie VI i IX przykazania to grzech ciężki...ale nie śmiertelny, są gorsze rzeczy od zdrady czy cudzołóstwa.. Nie wiem, czy każde złamanie VI przykazania to grzech ciężki. Wiem jednak, że grzech ciężki = grzech śmiertelny. Jeśli więc uznajesz, że złamanie VI i IX to grzech ciężko, to uznajesz tym samym, że jest śmiertelny (to jest według mojej wiedzy to samo ). Cytuj: być może część ludzików tak rozumuje:a co tam, jeden numerek przed ślubem, wielkie halo...wyspowiadam się i będzie gites...no i co takiemu zrobisz?
hehehe... Takie podejście to nie czasem grzech przeciw Duchowi Świętemu? Cytuj: Może argument w stylu: no co stary, chciałbyś spać z żoną mając jednocześnie świadomość, że przed Tobą byli jacyś obcy faceci Taki rogacz 'na zaś' hehehehe... Wielu osobom to akurat nie przeszkadza Ale widzę, że Ty byś sobie nie podarował, gdybyś nie był pierwszy JuliaCytuj: ok. A jak to wytłumaczyć młodzieży np. na katechezie... i to w dodatku w gimnazjum czy szkole ponadgimnazjalnej...? moze jakies ciekawe pomysły? hehehe... jak chcesz Generalnie fajnie to wygląda jak 16-latka jest w 7-mym miesiącu ciąży. A jak fajnie jej przyszłość potem wygląda Chociaż zwykle dzieckiem zajmują się rodzice dziewczyny, a ślubu nie biorą (o ile są w miarę rozsądni rodzice) bo i po co? Czy ślub 16-latków może być świadomy? Cytuj: dzieki, jak bede miec taka katecheze to cie zaprosze, ale... wracając do tematu, to czy... macie może jakiś pomysł jak to przedstawic młodzieży... to wbrew pozorom nie jest proste. Aktualnie pracuje sie z młodzieżą wychowywaną na "czasopismach dla nowoczesnej mlodzieży", ktore twierdzą, że abstynencja seksulana prowadzi u młodzieży do zaburzen psychiczxnych, wiec... to wszystko z myślą o zdrowiu hehehehe Nie unikniesz tego. Swoją drogą jeśli ktoś ma faktycznie dużą ochotę, no to będzie to powodowało jakieś tam negatywne nastroje SpoonmanCytuj: Nierozładowane napięcie seksualne powodować może zaburzenia psychiczne...a na rozładowanie ich nie trzeba współżycia czy onanizmu...można n zrobić rundkę 50 km na rowerku hehehehe A jak wróci zmęczony i mu się zachce? Ech Wy domorośli seksuolodzy O budownictwie nic nie wiedzą, o ekonomii nic nie wiedzą, o fizyce nic nie wiedzą, za to są wybitnymi specjalistami z seksuologii (no i oczywiście polityki i sportu). A nawiasem mówiąc onanizm to stosunek przerywany a nie masturbacja JuliaCytuj: jasne... skąd ma to wiedzieć ta m lodzież spragniona dorosłego życia, gdzie tylko ich ulubione gazety pakuja w nich informacje typu "seks to zdrowie" itp.? no tak, w tym rola katechety, by w odpowiedni sposób im to przekazał, no i rodziców... Przez jakiś czas Coelho był na topie wśród młodzieży. Otóż Coelho uważa, że aktualny błąd w relacjach seksualnych szerokich mas ludzi, polega na oddzieleniu miłościu od stosunku seksualnego. Stosunek seksualny jest formą sportu. Porządane więc jest na nowo powiązać ze sobę te dwie sfery człowieka. Tu oczywiście możesz dzieciom zwrócić uwagę na to, że miłość w sensie teologicznym to pragnienie dobra drugiego człowieka. Więc myślenie nie o sobie, ale o tym drugim. I tu się pojawia temat odpowiedzialności, dalekowzroczności, odpowiedzialności, czyli postawy dorosłej i dojrzałej. BeliCytuj: Spodobala sie takiemu jakas "laska" to wieczorem bral rozwod z zona, noc przesypial z prostytutka, a rankiem ponownie bral slub z ta sama zona.
Gdzie jest ten piękny kraj, powiedz mi!
rozalka
No... w końcu sensowny list
Zdrówko
|
Pt wrz 03, 2004 10:00 |
|
|
|
|
Rumiankowa_Panna
Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51 Posty: 41
|
Naszło mnie jeszcze kilka refleksji.
Wyrażenie "czystość przedmałżeńska" jest super anachroniczne, niezrozumiałe i śmieszne dla młodzieży - wiem, bo sama z dziećmi pracuję, zresztą i u mnie wywołuje ono mdłości. Wolę wyrażenie "wstrzemięźliwość seksualna przed ślubem" - lepiej mi przez gardło przechodzi i nie brzmi landrynkowato. Nie zawiera ono bowiem w sobie oceny tych, którzy wybrali inne niż my, wierzący poglądy (coś jest czyste a coś jest brudne nie?). Każdy ma wolną wolę i ma prawo wybrać. Sęk w tym aby wybrać mądrze.
Nie lubię oceniać innych - daję prawo do bycia niewierzącym.
Często zdarza mi się rozmawiać z młodzieżą na tematy związane z seksem. I widzę, jak wiele stereotypów my, katolicy, produkujemy. Np to, że seks jest grzechem, a temat małżeństwa i wychowania w rodzinie - czy to na katechezach, czy kursach przedmałżeńskich zawsze schodzi na "CZYSTOŚĆ PRZEDMAŁŻEŃSKĄ", na temat "ANTYKONCEPCJI" itp. I sami sobie dół kopiemy. Bo współżycie w małżeństwie nie jest i nie może być podstawą związku. Jest bardzo ważnym uzupełnieniem i dopełnieniem związku małżeńskiego ale nie może być fundamentem. Bo fundamentem jest JEZUS!!!! Trąbimy o seksie, sami wywołujemy te tematy zamiast porozmawiać o tym co jest najważniejsze - o relacjach między ludźmi. I jakże często pokazujemy anty-przykłady: katechetki to często kobiety zaniedbane, łażące w długich kieckach, na płaskim obcasie - niechlujne i wyobcowane o fryzurze i makijażu nie śmiem wspominać. I jak taka osoba ma być wzorem i autorytetem dla młodych dziewczyn i chłopców? I jak takie monstrum zaczyna gadać o czystości to nie dziwię się, że śmiech bierze...
Kilka razy miałam grupę gimnazjalistek na koloniach. Oczywiście bunt- buntem, sprzeciw musi być hihi Ale gdy usiadłam i zaczęłam rozmawiać - okazało się, że dziewczyny mają mnóstwo pytań, wątpliwości i przykrych doświadczeń. I często się tak zdarza, że choć chcą chłopakom odmówić - nie mają argumentów bo co powiedzą? że jabłuszko nadgryzione? Toż to banał! Niestety, zwolennicy "seksu jak najszybciej, byle gdzie i z byle kim bo trzeba się wyżyć" mają swoje solidne argumenty i aby je obalić trzeba solidnej wiedzy a tej często dziewczyny młode nie mają... i ulegają pierwszemu który powie z maślanymi oczkami "kocham cię i pragnę być twoim pierwszym" Wrrrrr
A prawda jest taka, że jest coraz więcej rozwodów, że kobiety i mężczyźni patrzą na siebie jak na używkę, jak na przedmiot który trzeba zdobyć, wykorzystać i rzucić! I prawdą jest też to, że mąż i żona NIE POTRAFIĄ ZE SOBĄ ROZMAWIAĆ. Nie potrafią iść na kompromis - nie mówię tu o seksie - ale o sprawach codziennych. Nie nauczyli się ze sobą rozmawiać. Bo "dopasowywali się seksualnie" zamiast "dopasowywać się emocjonalnie" I TO JEST NAJGORSZY PROBLEM! Bo ludzie zamiast się poznawać, rozmawiać, szukać tego co ich łączy... zamiast uczyć się pokonywać nudę i rozwiązywać konflikty poprzez rozmowę - idą do łóżka.
A potem pojawia się dziecko i zonk... napięcia, nieprzespane noce, często zmęczenie takie, że na seks po prostu nie mają ochoty... i nagle okazuje się, że łączył ich tylko seks... i jest pusto bo nie mają o czym rozmawiać... No i bach do sądu po rozwód
Pamiętam, jak byłam w siódmej klasie, czyli w wieku dzisiejszych gimnazjalistów... religii uczyła nas apodyktyczna zakonnica - nikt z nas jej nie słuchał... ale za to mieliśmy fantastycznego pana od angielskiego, człowieka młodego, głęboko wierzącego. I to właśnie on - choć nie był naszym wychowawcą - poświęcił kilka lekcji na rozmowę z nami o "tych" sprawach. Pamiętam, że puścił nam jakiś film rysunkowy o tym jak jakaś dziewczyna została namówiona przez chłopaka do współżycia i potem chciała cofnąć czas. Potem on nam mówił bardzo mądrze o tym, jak ważne dla psychiki jest to aby przeżyć prawdziwą miłość, by współżycie nie stało się celem samym w sobie. I pokazał nam, że można żyć pięknie kochając Jezusa i założyć rodzinę w której On jest królem... A z jaką miłością ten gość mówił o swojej żonie...
I na koniec powiedział - pamiętam to - jeszcze jedno zdanie... że on jest świadomy tego, że pewnie niejedna z nas już coś przeżyła takiego, co jest dla niej ciężkie... Ale że to jej nie przekreśla jako kobiety, jako przyszłej żony... że nie jest odrzucona od Kościoła, że warto znaleźć dobrego spowiednika i się wyspowiadać, i że na pewno ten spowiednik nie wykopie jej z konfesjonału...
i wierzcie mi - wiele z moich koleżanek poszło do spowiedzi... Gdyby powiedział o nadgryzionym jabłku - wiele z nich poczułoby się podle... i pewnie już do kościoła by nigdy nie poszły...
a pan od angielskiego stał się naszym najwspanialszym powiernikiem i zawsze jak miałyśmy jakiś problem - szłyśmy do niego... i powiem wam, że gdyby nie on to chyba nie byłabym dziś praktykującą katoliczką...
_________________ <>< http://www.rumianek.w.pl
<img>
|
Pt wrz 03, 2004 10:22 |
|
|
Rumiankowa_Panna
Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51 Posty: 41
|
I jeszcze jedno... mam 23 lata i zachowałam dziewictwo aż do tej pory hehe - ale nie dzięki argumentom moich katechetów niestety... którzy mówią czystość przedmałżeńska jest ważna bo jest ważna bo jak stracisz dziewictwo to już koniec, jabłuszko nadgryzione zaczyna gnić - strata nie do odrobienia a tak w ogóle to jest CUDZOŁÓSTWO
Nie tędy powinna iść argumentacja - nie tędy droga. Nikt nie lubi być straszony. Pokażmy dzieciakom, że osoba wierząca pięknie żyje i jest szczęśliwa. I że warto tego szczęścia szukać właśnie w miłości.
_________________ <>< http://www.rumianek.w.pl
<img>
|
Pt wrz 03, 2004 10:34 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
PTR
grzech ciężki = grzech śmiertelny, mój błąd przyznaję sie bez bicia masz rację
"hehehe... Takie podejście to nie czasem grzech przeciw Duchowi Świętemu? " - jest - a czy jak napisałem coś odwrotnego
"Ale widzę, że Ty byś sobie nie podarował, gdybyś nie był pierwszy" - to była moja sugestia a nie napisałem przecież że to mój wzorzec postępowania.
"A nawiasem mówiąc onanizm to stosunek przerywany a nie masturbacja" podaj prosze źródło jeśli możesz
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pt wrz 03, 2004 10:39 |
|
|
Nikita
Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 7:26 Posty: 23
|
wszyscy tu pisza o czystości i takietam, ale po co konkretnie młodym ludzion czystośc przedmałźeńska, jaką to wartość wnosi do życia młodych ludzi, oprócz samej świadomości tej czystości. Czy ktoś podejmie ten temat może????I odpowie jasno na to pytanie?
Rumianowa, masz rację. Ludzie a w tym katecheci traktuja ten temat jako tabu, a widzę sama,że jest wielkie zapotrzebowanie wśród młodych ludzi na takie rozmowy i ważne jest zdrowe do tego podejście. Inie masz racji spychając sprawy "łóżkowe" na tor boczny. Może dla kobiet tak, ale zapewniam CIę,że dla meżczyzn jest to temat bardzo ważny, a jeśli jest zaniedbany w małżeństwie, moze przynieść przykre konsekwencje.
Pozdr.
_________________ Totus Tuus
|
Pt wrz 03, 2004 10:50 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Spoonam odniosę się do Twojego onanizmu.
Za moim nazewnictwem, gdzie onanizm to stosunek przerywany i masturbacja jako pobudzanie własnych narządów, przemawia - według mojej oceny - Stary Testament i pośrednio Katechizm Kościoła Katolickiego.
Otóż Onan (ów mąż biblijny) pozwalał sobie na akt, który dziś określamy jako stosunek przerywany. Musiałbym dotrzeć do stosownego fragmentu z Biblii, ale autentycznie teraz mi się nie chce Otóż w tamtym opisie stoi, że Onan miał pojąć za żonę, żonę zmarłego brata. Był tam jakowyś zwyczaj, norma, że w takiej smutnej sytuacji, żonę zmarłego brata pojmował brat żywy (chyba brat, nie pamiętam, może nawet kuzyn; za brata nie będę umierał). Otóż... Onan i owszem "żonę przyjął do siebie", ale nie dopuszczał do pełnego stosunku, kończąc na stosunku przerywanym. Bóg się zdaje się za to na niego rozgniewał.
Stąd też owe roszczenie, że masturbacja to onanizm, według mnie jest tylko roszczeniem.
Pośrednio utwierdza mnie w tym Katechizm Kościoła Katolickiego, który w ogóle nie posługuje się określeniem 'onanizm', ale mówi o masturbacji. Jest cały podpunkt tematowi poświęcony. Zainteresowanych odsyłam do źródła. Mowa tam że mamy do czynienia z grzechem śmiertelnym, po czym następuje cały akapit o tym, że jednak szereg czynników zewnętrznych może winę moralną czynu ograniczać do absolutnego minimum.
|
Pt wrz 03, 2004 11:42 |
|
|
Rumiankowa_Panna
Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51 Posty: 41
|
Nikita napisał(a): wszyscy tu pisza o czystości i takietam, ale po co konkretnie młodym ludzion czystośc przedmałźeńska, jaką to wartość wnosi do życia młodych ludzi, oprócz samej świadomości tej czystości. Czy ktoś podejmie ten temat może????
Jaką to ma wartość? Ano taką, że wyrzekając się teraz wskakiwania do łóżka każdemu kto ma na to ochotę pracuję nad sobą, wierząc w miłość która nie ogranicza się tylko do seksu. Poza tym mój potencjalny mąż ma pewność, że wychodzę za niego a nie za przeproszeniem - za jego genitalia :/ i może być pewien, że jeśli dzień po ślubie (nie daj Boże) ulegnie wypadkowi i nie będzie mógł współżyć do końca życia - ja z nim będę i go nie zdradzę bo go kocham. Co jeszcze wnosi wstrzemięźliwość? Myślę, że ODPOWIEDZIALNOŚĆ za siebie, drugą osobę i dziecko które może się począć. Bo współżycie nie jest celem samym w sobie. Nie współżyjąc przed ślubem - uczę się, że druga osoba nie jest przedmiotem mojej satysfakcji, uczę się kochać ją taką jaka ta osoba jest. I nie mając doświadczeń z innymi "partnerami" - nie będę stawiała wygórowanych wymagań. Nikita napisał(a): Rumianowa, masz rację.
Rumiankowa jeśli łaska Nikita napisał(a): Ludzie a w tym katecheci traktuja ten temat jako tabu, a widzę sama,że jest wielkie zapotrzebowanie wśród młodych ludzi na takie rozmowy i ważne jest zdrowe do tego podejście. Inie masz racji spychając sprawy "łóżkowe" na tor boczny. Może dla kobiet tak, ale zapewniam CIę,że dla meżczyzn jest to temat bardzo ważny, a jeśli jest zaniedbany w małżeństwie, moze przynieść przykre konsekwencje. Pozdr.
Jest to temat ważny i Broń Boże go nie pomijam. Ale nie demonizowałabym go i nie stawialabym na pierwszym planie. Bo to nie seks jest podstawą i warunkiem udanego związku ale relacje ktróre między małżonkami są dopracowane bądź nie. I od tych relacji także zależy to czy seks jest "udany" czy nie - bo jeśli małżonkowie nie umieją rozmawiać, sygnalizować swoich potrzeb i problemów to cóż... nic z tego nie będzie.
No i klasyczny temat "dawania" i "brania" Kiedyś widziałam taki humorystyczny rysunek jak to klęczy młoda para przed ołtarzem i pan młody (widać to w chmurce nad głową) wyobraża sobie małżeństwo - oto żona podaje mu do łóżka śniadanie A panna młoda wyobraża sobie TO SAMO tylko że to ona leży w łóżeczku i śniadanko dostaje od męża... no a ciąg dalszy tego związku możemy sobie wyobrazić...
_________________ <>< http://www.rumianek.w.pl
<img>
|
Pt wrz 03, 2004 13:53 |
|
|
Nikita
Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 7:26 Posty: 23
|
Cóż, przepraszam RumianKowa, nie wiedziałam że jesteś drażliwa na punkcie zwykłej omyłki
Też uważam,że nie jest to temat najważniejszyi relacje między małżonkami są dużo ważniejsze, dobra komunikacja i współodczuwanie, ale jest sporo ludzi młodych, o których mi chodzi, dla których inicjacja seksualna jest ważna i nie rozumieją, dla czego nie. Rumiankowa, ni emusisz przekonywać przekonanych, a ja taką jestem.
Co do wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej, dodałabym jeszce jeden argument: uczy wstrzemięźliwości małżeńskiej, bo są w małżeństwie przy stosowaniu naturalnych metod planowania rodziny potrzebne takie okresy "postu" i ludzie, którzy umieją sie powstrzymać przed ślubem, umieją i po ślubie.
Pozdr.
_________________ Totus Tuus
|
Pt wrz 03, 2004 21:16 |
|
|
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Nikita napisał(a): są w małżeństwie przy stosowaniu naturalnych metod planowania rodziny potrzebne takie okresy "postu" i ludzie, którzy umieją sie powstrzymać przed ślubem, umieją i po ślubie.
Nie tylko w przypadku naturalnych metod Mogą wystąpić na przykład jakieś choroby czy dolegliwości, w czasie których trzeba zachować wstrzemięźliwość. Jak również przed ( niepotrzebne skurcze mogą wywołać przedwczesny poród ) i po porodzie.
Pozdrawiam
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
Pt wrz 03, 2004 21:47 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Nawiazujac do calej rozmowy....."nadgryzione jabluszka"....itp.
Ta straszliwa i antypolska Gazeta Wyborcza .......puscila fajny artykul, ktory znajduje sie nawet na naszym serwisie.
Polecam wszystkim do przeczytania.....moze cos takiego pomoze naszym katechetkom w rozwiazaniu problemow.
http://www.wiara.pl/tematcaly.php?idenart=1094140265
Cytuj: Gdzie jest ten piękny kraj, powiedz mi! Rotfl2
PTR...a powiem, tylko ze sa trzy problemy, ktore musisz pokonac.
Pierwszy ten dosyc malo istotny - przeniesc sie w czasie
Drugi z tym juz troche gorzej - zapusc pejsy
Trzeci, najstraszliwszy - musisz sie dac obrzezac
:D:P:D:P:D
pozdrowka
|
Pt wrz 03, 2004 22:05 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
Dzieki Beli, artykul... jest swietny.
mysle, ze wszyscy powinni go przeczytac...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
So wrz 04, 2004 0:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|