Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt maja 03, 2024 11:53



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 Czy dziecko usprawiedliwia trwanie w cudzołóstwie? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt lip 11, 2003 18:46
Posty: 677
Post 
ddv163 napisał(a):
A zupełnie inna jest sytuacja "z dziećmi", którym taka decyzja niszczy dom w sposób nieodwołalny...


Cierpliwość to ponoć cnota, ale niestety ucieczka od małżonka sakramentalnego, i związanie się z innym ( niezależnie od racji objektywnych, i prucz patoliogii) jest złamamiem przysięgi wierności, i jako takie jest sprzeczne z zasadą Kościoła i nauczania Jezusa.

Zaś "samowolka " małżonka niestety nie jest pod dzieci robiona , lecz dla swojego własnego komfortu.. I jak ddv napisał - dzieci w takich przypadkach są ofiarami, lecz rodzice mają to za nic. I mówią o miłości - toć to hipokryzja.

_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan


Wt wrz 21, 2004 9:10
Zobacz profil
Post 
Wanda napisał(a):
Fakt, Ty najpierw zostałeś skrzywdzony, ale czy to Cię upowaznia do krzywdzenia niewinnego przecież dziecka i odbierania mu któregoś z rodziców? Bo albo matka odejdzie i wrci do Ciebie, albo dziecko zostanie odseparowane od ojca. Zdajesz soebie sprawę jak wielką krzywdę temu dziecku wyrządzisz? Masz w zanadzu jakies dobre rozwiazanie tej kwestii?


Jezus pokazał, że w konflikcie po ludzku i po Bożemu trzeba wybrać Boga, CHOĆBY NAWET KTOS BLISKI MIAŁ CIERPIEĆ. Nieraz nie da się i te wymiary po ludzku i po Bożemu stają w konfikcie. Trzeba wybrać. A moja sakramentalna żona ma wybór: albo powrót do mnie, albo życie w cudzołożnym gorszącym innych ludzi (w tym własne dziecko) związku. Jaki jest bilans korzyści i strat w sensie duchowym, a więc najważniejszym dla człowieka w obu tych sytuacjach?
W przypadku powrotu żony do mnie są praktycznie same korzyści:
1. Prawo Boże jest zachowane.
2. Nie krzywdzi się wielu innych ludzi. Nie ma zgorszenia, nie daje się złego przykładu dziecku i wielu ludziom, a wśród nich małżeństwom przeżywającym kryzys małżeński. Ja sam od swojej żony, zanim zdecydowała się na nowy związek usłyszałem "usprawiedliwienie", że przecież nasi bliscy znajomi są szczęśliwi żyjąc w związku niesakramentalnym (w którym miało miejsce uprzednie porzucenie sakramentalnego współmałżonka). Niestety mechanizm zła jest wszędzie jednakowy; jeśli dajemy zły przykład życia, to tym samym zarażamy tym złem innych, a więc pod względem duchowym ich krzywdzimy i ponosimy za to odpowiedzialność przed Bogiem!!!
3. Wspaniałe, odważne i rzadkie we współczesnym zmaterializowanym świecie świadectwo służące dobru np. powstrzymaniu narastającej fali rozwodów w Polsce.
4. Zwrócenie uwagi na świętość sakramentu małżeństwa.
5. Spektakularny powrót grzesznika na drogę posłuszeństwa i przyjaźni z Bogiem pozwala mu uniknąć wielkiego ryzyka utraty zbawienia.
"Strat" z takiego powrotu w sensie duchowym (moralnym) nie ma. Z tego punktu widzenia jest to rozwiązanie korzystne dla rozwoju duchowego dziecka. Dziecko nie jest wychowywane w kłamstwie, nie jest budowane jego szczęście na nieszczęściu sakramentalnego prawowitego małżonka – wbrew Prawu Bożemu. Można by też uniknąć w przyszłości możliwej pretensji do rodziców, że ono samo było przedmiotem zaspokojenia egoistycznego nastawienia rodziców stanowiąc przeszkodę na drodze do pojednania prawowitych sakramentalnych małżonków. Ważne jest mieć świadomość, że dzieci nie należą do rodziców, tylko do Boga. Nigdy nie wolno traktować ich jako swej własności.

Wando, ja przysięgałem małżonce przed Bogiem i całym Kościołem, że jej nie opuszczę, że będę walczył o jej rzeczywiste dobro, pomagał jej w zbawieniu. Taka jest bowiem natura prawdziwej miłości i z tego przede wszystkim będę rozliczony przed Bogiem, gdyż na mocy Jego Prawa (sakramentu małżeństwa) jest ona dla mnie najważniejszym człowiekiem na świecie. Jest to patrząc po ludzku, a nie po Bożemu trudna sprawa i nie dziwię się Twojej reakcji, ale nawet patrząc po ludzku mając na względzie rzeczywiste w sensie eschatologicznym dot. jego zbawienia dobro dziecka, lepiej żeby niosło swój krzyż z Chrystusem, niż gdyby miało żyć w sytuacji obiektywnego nieładu moralnego, z którego czerpałoby zły niemoralny przykład. Przecież w innych sytuacjach, gdy mamy jakąś nieuporządkowaną moralnie sytuację (dziecko otrzymuje od rodziców złe szkodliwe dla niego wzorce wychowawcze) nawet sądy świeckie stosują ograniczenie władzy rodzicielskiej. Weźmy inne przykłady z życia wzięte:
Jezus nauczał: kto bardziej miłuje matkę, ojca, brata niż Mnie, nie jest mnie godzien. Ile razy pójście syna czy córki do klasztoru powoduje ROZPACZ RODZICÓW!!!! Zakon powie może: "poczekaj rok, spróbuj przekonać rodziców, żeby zmniejszyć ich ból." Ale jeśli po roku rodzice mówią: "Synu, córko, zabraniamy CI!!! Zniszczysz nasze życie!!! Znienawidzimy Cię." To mimo takich zaklęć każdy klasztor przyjmie takiego chłopaka czy córkę jeśli rozezna jego prawdziwe powołanie. Choć rodzice będą latami strasznie cierpieć. A przecież oni wychowywali latami to dziecko i tez maja jakoś do niego prawo... Takie odejście do kapłaństwa ukochanego syna, czy do zakonu córki może na starość u niepogodzonych rodziców spowodować ciężka chorobę, nawet śmierć. To co. Przyjmować takich kandydatów czy nie przyjmować?
Zdarza się, że ksiądz spłodzi dziecko. Jeśli stawianie dobra dziecka (i to nie siedemnastoletniego, ale malutkiego) byłoby priorytetowe, to natychmiast biskup i Stolica Apostolska zwalniałyby go ze służby kapłańskiej i mówili mu: "idź do dziecka, ono cię potrzebuje." Otóż nie. Taki ksiądz ma płacić na dziecko, ale nie jest zwolniony ze służby Bożej!!! Fakt posiadania dziecka nie stanowi podstaw do zwolnienia z celibatu.... Często biskup przenosi takiego księdza dalej od "swojej" wybranki...
Poza tym, po ludzku. Gdzie zaufanie do Jezusa. On daje życie i śmierć. On daje szczęście. On jest ponad prawa pedagogiki. Może sprawić, że syn takiej wierzącej matki będzie w przyszłości szczęśliwym człowiekiem.


Wt wrz 21, 2004 15:07
Post 
Andrzeju :)
Muszę przyznać, że szczerze podziwiam Twoją postawę.
Gratuluję Ci tej postawy i jednocześnie życzę wytrwałości w postanowieniu :brawo:
Masz rację w tym co piszesz- to sprawa bezdyskusyjna.
Osoba, która odeszła, ze związku, rozbiła go - winna wrócić i naprawić swój błąd.

Chciałbym jednak zwrócić Ci uwagę na jeszcze jeden "aspekt " tej sprawy.
Istnieje też 'druga strona'.
To zazwyczaj osoby, które są poszkodowane odejściem Współmałżonka.
Osoby, które w samotności za bardzo nie potrafią ułożyć sobie życia ...
Chcą żyć w zgodzie z Bogiem - jednak górę w nich biorą typowo ludzkie ułomności.
Które obawiają się o to, kto z nimi będzie w zdrowiu i chorobie.
Które obawiają sie samotności na starość (niestety - często bywa i tak, że rozwód pozostawia człowieka samotnym i zwaśnionym również i z własnymi dziećmi i innymi bliskimi osobami ... Rozwód w polskim wydaniu to często wojna - i to potwornie brutalna) :(
Takie osoby - często po kilku latach oczekiwania - decydują się jednak na wejście w związek niesakramentalny ...
A nie można im odmówić - ani pozytywnych wzorców, którymi się na codzień kierują ani chęci do zycia w zgodzie z Bogiem.
Podejmują oni szalenie trudną decyzję - nie widząc lepszego wyjścia.
Choćby jako ucieczkę od załamania, poczucia tego, ze mogą sie dla kogoś poświęcić, zaopiekować ...
Wyobraźmy sobie, że teraz do takiej osoby przychodzi prawowita małżonka.
Tylko dlatego, że "nowe życie" jej się nie udało..
Badź też po prostu - również ona została sama na starośc ...
Co robić w takiej sytuacji ??
Ja nie wiem. :(
I nie dam żadnej rozsądnej odpowiedzi.
Dlatego, że staram sie wczuć w rolę takiej osoby. Której z powodu nieodpowiedzialności osoby, której się zaufało i już raz zawaliło się życie - to życie, które udało się poskładać znów z powodu tej osoby jest znów pokręcone ...


Pt wrz 24, 2004 15:40
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL