Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 16:05



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 50 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Sex po ślubie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So lip 12, 2003 9:14
Posty: 1
Post Sex po ślubie
Na poczatku naszego związku ( jesteśmy razem ponad 3 lata) postanowiliśmy, że nie bedziemy wsółżyć aż do ślubu.
Mimo to ,iż oboje współżyliśmy już wczesniej z innymi partnerami. Zachowanie czystośći w naszym związku graniczy z cudem (nie mam na myśli stosunków, lecz pieszczoty kończące sie orgazmem, których też przed ślubem nie wolno). Wytrzymujemy dwa tygodnie, miesiąć najwyżej. Potem znów silne (a moze zasłabe) postanowienie poprawy, spowiedź i historiasie powtarza niezmiennie od trzech lat.
Czy jest sens dalej sie powstrzymywac od normalnego seksu?
Jak patrzę na młodych nie wierzących to zazdroszczę im, że oni mogą a my nie.
Gdy parrzę na wierzących i widze że i oni olewaja sprawę czystości..............
Na księży którym celibat jest obcy.......
Czy to ma sens.
Napiszcie co o tym sądzicie i jak to jest u Was!
A może nie macie takch problemów?
Poza tym jeśli np. stało by sie tak ,że niedojdzie do ślubu ,bo on zginie w wypadku(rózne rzeczy sie zdażają) to będe całe życie żałowała ze nie kochaliśmy sie, że nie przeżylismy czegoś tak wspaniałego.
Na razie jestem na etapie rozmyślania o tym, ale skłonna jestem na tak!
Chcę sie kochac!


So lip 12, 2003 11:28
Zobacz profil
Post 
Tak sobie myślę, co napisać, dagusiam, to trudne - tak publicznie.
Bo był czas w życiu, gdy kogoś kochałam... To się skończyło. I kiedyś myślałam tak jak ty - że może szkoda, że nie poszłam dalej, że szkoda, że nie mogę zlekceważyć Boga, nie mogę odejść i cieszyć się, jak inni, bez wyrzutów sumienia. Ale gdy pomyślę, czym byłaby dla mnie wtedy np ciąża, to cieszę się, że nie stanęłam przed trudniejszym z wyborów... Powiesz, że wy będziecie razem. Nawiasem mówiąc - na co czekacie? Jesteście razem trzy lata, skoro chcecie razem być, to czemu nie bierzecie ślubu? Ale sama piszesz - w życiu różnie się zdarza... Jeśli nie jesteście do końca pewni, że chcecie byc razem... Miłość jest odpowiedzialnością za drugiego człowieka, za jego dobro. Także za to trudne, to nie musi oznaczać braku cierpienia... Mnie jej wtedy zabrakło, skoro moje pragnienie postawiłam wyżej niż czyjeś dobro...
A z każdą walką jest tak, że się upada i wstaje, z całym życiem tak jest, to straszne, bo bezsilność, niezdolność do zapanowania nad sobą upokarza. I jest mi strasznie trudno się z nią pogodzić :( Ale nie da się odejść "tylko trochę", a w reszcie żyć Bogiem, więc ciągle próbuję wstawać :)
Pozdrawiam :)


N lip 13, 2003 8:39
Post 
Margerytka dziękuje Ci za wypowiedz!
Moze i to publicznie, ale anonimowo, a musiałam to napisać, bo gniecie mnie.
Nie bierzemy ślubu z czysto ekonomicznych względów. Niestety nie stać nas na to. Sam ślub to nie problem....ale gdzie bedziemy potem mieszkac? Każdy w swoim rodzinnym domu? Przeciez to bezsensu.....
Ja jestem na stażu dla absolwentów i dostaję 450 zł na miesiąć, on 560 zł., nie mamy szans odłozyć czy dostać kredytu, rodziców nie mamy zamoznych więc za wiele mam nie pomogą.
A przecież nie pójdziemy pod most.............
Płakać mi sie chce na taki stan, ale cóż, takie życie i realia dzisiejszej Polski.
Poza tym musimy dokończyć studia, na razie mamy tylko licencjackie.
Pozdrawiam Cię!


N lip 13, 2003 9:57
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lip 21, 2003 21:46
Posty: 8
Post 
Sa takie proste słowa: Kochaj i czyń co zechcesz.
Wiec czego sie boisz. Piesczot nie? Walki nie?
To dlaczego jesli masz takie załozenia nie bierzesz ślubu. Oj cos chyba nie bardzo z pewnoscia i zaufaniem. I moze lepiej niczego nie zaczynać bo zostaną wyrzuty sumienia. Przeciez małże ństwo to slubowanie sobie a nie posiadanie mieszkania, czegoś własnego. Walcz, rzuc sie w zycie. Ja też zaczynałem od niczego ale nie maiłam takich założeń. Wiem, grzech ale dzieki niemu Pan Bóg pozwolił nam wyjśc na prostą i cieszyc się życiem i wspaniała rodziną.
Tu nie znajdziesz razy na rozdarcie pomiedzy logiką a przyzwoistością. Nikt Ci nie pomoże bo kade zycie jest inne. wazne aby móc spojrzeć sobie w twarz (i kiedyś Bogu).


Wt lip 22, 2003 1:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 09, 2003 12:53
Posty: 9
Post 
trzy lata to długo. zdążyliscie się z pewnością poznać od tych lepszych jak i gorszych stron.. każda para to inna sytuacja inne unormowania..
musisz jednak wiedziec że stan w którym sie teraz znajdujecie nie jest do końca normalny... chcielibyście-względy moralne was powstrzymuja... małżeństwo nie, bo względy ekonomiczne was powstrzymuja..

więcej stanowczości i szybkiego podjęcia decyzji zyczę. po prostu - unormujcie swoje zycie.

a swojądrogą takie długie łamanie się w sobie i niezdecydowanie w żadną konkretna strone prowadzi do wielu nerwic.
zyczę pomyslnego rozwiązania problemu.


Śr gru 10, 2003 9:17
Zobacz profil
Post 
"Dagusiam"

Czytam treść Twoich wypowiedzi i zastanawiam się, w czym tak naprawdę tkwi Twój problem. Naprawdę, nie wiem czy chodzi Ci o mozliwość wzięcia ślubu, czy też o coś zupełnie innego ?

Jeżeli bowiem czujesz, że Twój "oblubieniec" jest tą właściwą osobą to nic nie stoi na przeszkodzie, byście mogli wziąć ślub. Koszt samego ślubu wcale nie jest taki wysoki. O wiele gorzej wygląda to z organizacją przyjęcia weselnego. Jeżeli - jak twierdzisz - mało zarabiacie i na dodatek uczycie się, to nikt rozsądny nie powinien mieć pretensji do Was o to, gdy zrobicie "Przyjęcie weselne na 12 herbatek"- czyli "po cichu i bez kosztów", zapraszając na nie jedynie rodziców, rodzeństwo i chrzestnych.
Prawdziwej miłości niewiele jest w stanie przeszkodzić, zaś takie niedogodności jak "mieszkanie z rodzicami" przechodziło więcej związków, nie tyko Wasz. Przeżyte w duchu miłości trudności - wierz mi, tylko jeszcze bardziej utrwalą Wasz związek.
Nikt też nie będzie mieć do Was pretensji, gdy poczęcie dziecka odłożycie na później, po zakończeniu studiów. W moim przekonaniu takie postępowanie świadczyłoby tylko "na plus" o Waszym związku, gdyż potraficie trzeźwo myśleć "o życiu".

Ja jednak sądzę, że chodzi Ci raczej o coś innego. Czytając Twoje wypowiedzi odniosłem wrażenie, że Ty raczej obawisz się tego, by po ślubie nie doszło do rozłamu między Wami na skutek "róznic temperamentu". Problem może okazać się dość poważny, jeżeli PRZED ŚLUBEM nie ustalicie sobie pewnych zasad, których to raz ustalonych musicie musicie póżniej przestrzegać przez całe życie...

Jeżeli o mnie chodzi - ja nigdy ani nie pochwalałem ani nie potępiałem par, które "poniosło" przed ślubem. Wiesz, ja też byłem kiedyś młodym człowiekiem i też chciałem być "jeszcze bliżej" ukochanej. I przez te własne doświadczenia WIEM, jak ogromny wysiłek woli jest niezbędny do zachowania czystości przed ślubem. Właściwą ocena postępku par, które "poniosło" pozostawiłbym wyłącznie spowiednikowi.
Natomiast jestem zdecydowanym przeciwnikiem ciągłego, regularnego pożycia przed ślubem.
Jeżeli więc zastanawiasz się nad tym, czy Twój związek nie robije się kiedyś przez "różnice temperamentu" to zaproponowałbym Wam wizytę w którymś z ośrodków "Duszpasterstwa rodzin", lub też poprosiłbym o szczerą rozmowę któregoś z księży, który w "sześć oczy" wyjaśni wszelkie Wasze wątpliwości.

Zastanów się nad jeszcze jedną kwesitą.

Teofil, Jan napisał w temacie "Witam" (Rodzina chrześcijańska)

"W obrębie małzeństwa jest - a właściwie powinna być zachowana sfera "sakrum". Sądzę, że plaga rozwodów rozwinęła się spowodu permanentnego naruszania tej sfery. Odkąd ludzie o swoim małżeńskim pożyciu zaczęli opowiadać, mamy kryzys małżeństwa, kryzys rodziny i istną plagę depresji."

Ja w pełni podzielam jego poglądy.
To forum dyskusyjne przegląda bardzo wielu ludzi.
Umieszczanie zbyt oficjalnej wypowiedzi dotyczącej spraw intymnych może kogoś urazić.

A Twoja, nazbyt szczera wypowiedź

"Mimo to ,iż oboje współżyliśmy już wczesniej z innymi partnerami. Zachowanie czystośći w naszym związku graniczy z cudem (nie mam na myśli stosunków, lecz pieszczoty kończące sie orgazmem, których też przed ślubem nie wolno). Wytrzymujemy dwa tygodnie, miesiąć najwyżej. Potem znów silne (a moze zasłabe) postanowienie poprawy, spowiedź i historiasie powtarza niezmiennie od trzech lat.

w moim przekonaniu może świadczyć o tym, że przestajesz szanować sama siebie. Nie tylko siebie, ale i swojego chłopaka.

Jesteś inteligentną i wrażliwą osobą. Zastanów się więc nad formą tego, co chciałaś przekazać.:?

pozdrawiam! :)

ddv


Śr gru 10, 2003 13:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
ddv :)
juz Boy pieknie pisal o ubóstwie języka polskiego, jesli idzie o opisywanie spraw związanych z seksem :)

ech, cienka jest granica miedzy ekshibicjonizmem a szczerym napisaniem o problemie..... rózne są odczytywania tego samego tekstu przez rózne osoby :)

mnie osobiscie dagusiam nie urazila, a co wiecej uwazam, ze napisala wprost o co jej chodzi i w czym problem :) jesli w ten sam sposob rozmawia z partnerem, to na pewno sie porozumieją i co do slubu i co do pieszczot :)

a tak na marginesie -to moze unikac okazji do tych pieszczot?? kiedys była funkcja "przyzwoitki" :)

no i co mnie jeszcze uderzylo - nasza slaba kondycja ludzka - z jednej strony spowiedz, niechec do grzechu -a z z drugiej cialo, ktore do tego grzechu po jakims czasie popycha....


Śr gru 10, 2003 14:25
Zobacz profil
Post 
DDV, to forum ma jedną zaletę - jest (w zasadzie) anonimowe.
Trochę jak list do redakcji. I czasem łatwiej napisać coś nawet publicznie, jeśli wiadomo, że nikt nie dowie się, o kogo chodzi, niż rozmawiać - choćby z bliskimi - ale jednak znającymi sytuację i jej "bohaterów"...
Zresztą, czy mój post również uznałeś za ekshibicjonistyczny?
Sfera erotyczna jest prywatna - prawda. Ale też nie należy - moim zdaniem - robić z niej całkowitego tabu. To w końcu też sfera ludzkiego życia i to istotna.
Pozdrawiam


Śr gru 10, 2003 16:29
Post 
Widocznie mam zbyt staroświeckie poglądy...
Jeżeli tak, to wypada mi przeprosić za użycie zbyt ostrego sformułowania w stosunku do Dagusiam.

ddv


Śr gru 10, 2003 20:25
Post 
Elko, Margaretko !

Nie, nie uważam Waszych postów za wyraz ekshibicjonizmu. Uważam, ze były to właściwe teksty na właściwym miejscu.:biggrin:
Doskonale też rozumiem rozterki młodej dziewczyny, która chciałaby żyć w zgodzie z wyznawanymi przez siebie zasadami. :-)
Sam fakt, że napisałem w temacie, który ona poruszyła i chciałem jej podsunąć pewne rozwiązania jej problemu też chyba nie świadczy źle o moich zamiarach wobec Dagusiam... ?

Jednak mam pewne (być może przestarzałe i staroświeckie) zasady.
Uważam ludzkie ciało za pewnego rodzaju "sacrum" - "świętość", której nie należy nadużywać bez konkretnego powodu...
Środki wyrażania swych odczuć powinny być adekwatne do rangi poruszanego problemu....
W tekście, który napisała Dagusiam - w moim przekonaniu - nie było konieczne użycie aż tak "obrazowych" środków wyrazu dla ukazania jej problemu. I dlatego zwróciłem jej na to uwagę.

Nie wiem, być może moje zasady są nazbyt staroświeckie. Być może kogoś uraził fakt, że napisałem "prosto z mostu"

"(...)że przestajesz szanować sama siebie. Nie tylko siebie, ale i swojego chłopaka"

zamiast napisać np.
"Sądzę, że chyba troszkę zgubiłaś się w swoich problemach"
lub też użyć innego, jeszcze bardziej dyplomatycznego sformułowania

Jednak wydaje mi się, że taka "cukierkowa dyplomacja" nie pomogłaby dziewczynie w odczytaniu tego, co chciałbym Jej przekazać. Na pewno moim zamiarem nie było urażenie ani Jej, ani nikomu innemu moim postem...

pozdrawiam serdecznie ! :) :) :)
I życzę "Dagusi" pomyślnego rozwiązania Jej Problemu

ddv


Śr gru 10, 2003 23:44
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
ddv :) świetnie, to moze podasz tu próbke napisania o tamtym problemie wlasnie w taki sposob, wg ktorego to scrum nie zostaloby sprofanowane? :) nie ukrywam, ze ja osobiscie nie umialabym tego zrobic :) ale jesli masz jakis pomysl - ale podaj przyklad prosze - to chetnie sie zapoznam z twoim sposobem pisania o przezywaniu wlasnej cielesnosci i seksualnosci :)


Cz gru 11, 2003 8:56
Zobacz profil
Post 
[quote="elka"]ddv :) świetnie, to moze podasz tu próbke napisania o tamtym problemie wlasnie w taki sposob, wg ktorego to sacrum nie zostaloby sprofanowane? :) nie ukrywam, ze ja osobiscie nie umialabym tego zrobic :) ale jesli masz jakis pomysl - ale podaj przyklad prosze - to chetnie sie zapoznam z twoim sposobem pisania o przezywaniu wlasnej cielesnosci i seksualnosci :)[/quote]
"elka", weź do ręki pierwszy lepszy podręcznik seksuologii. Tak trzeba o tym mówić a niepławić się w swoich doznaniach bądź rozczarowaniach partnerem. Naprawdę zerową wartość mają te doznania jeśli nie towarzyszy temu przyzwolenie na poczęcie nowego życia.


Cz gru 11, 2003 10:48
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
teofil - co do tych zerowych wartosci doznań - to co maja powiedziec pary bezpłodne? mają nie współzyc? ich doznania są nic nie warte? ich okazywanie sobie milosci?

poza tym - zechciej łaskawie zrozumiec, ze ja i ddv nie zgadzamy sie odnosnie sformułowan uzywanych przez dagusiem:

"Mimo to ,iż oboje współżyliśmy już wczesniej z innymi partnerami. Zachowanie czystośći w naszym związku graniczy z cudem (nie mam na myśli stosunków, lecz pieszczoty kończące sie orgazmem, których też przed ślubem nie wolno). Wytrzymujemy dwa tygodnie, miesiąć najwyżej. "

owszem- w podrecznikach seksuologii dochodzi jeszcze fachowe nazewnictwo organów męskich i żenskich.....

wg mnie dagusiam napisala o konkretnym problemie i uczynila to taktownie nazywając tylko to, co niezbędne i wlasciwe - bysmy mogli zrozumiec, w czym ona i jej partner mają problemy
a ddv - uwaza, ze powinna napisac to inaczej - dlatego poprosilam, by ten problem sprobowal opisac "inaczej" - nic ponad to, wiec nie rozumiem tewofilu twoich pretensji :)


Cz gru 11, 2003 10:56
Zobacz profil
Post 
Wybacz Elko, ale to co piszesz wcale mnie nie przekonuje. Odnoszę wrażenie, że to zgodne z tematem rozmowy nazywanie rzeczy po imieniu, uznawane są za naganne a nie upublicznianie tego co się ze swoim partnerem - bodaj przede wszystkim dla zabawy - robi. Ja takie wypowiedzi traktuję jak przechwałki chłopów opowiadających o popijawie. Bo w końcu w czym różni się popijawa od lubieżnego "kulania się" w łóżku, bardzo często po to, by wraz z koleżankami czy kolegami oceniać który lub która "lepsi są w łóżku"
A czy potrafiłabyś o tych sprawach pisać tak jakby Cię nie dotyczyły, jakby tylko były problemem na który beznamiętnie patrzysz, nie pieszcząc swoich wspomnień?
Ja się może mylę ale gdybym ja coś takiego opisał, co dotyczyłoby mojego i żony pożycia, to by mnie chyba "cień spalił".


Cz gru 11, 2003 13:41
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
więc nie pisz, ale nie przypisuj innym intencji, ktorych wcale nie mają ....


Cz gru 11, 2003 13:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 50 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL