Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 7:00



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 648 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 40, 41, 42, 43, 44  Następna strona
 Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-) 
Autor Wiadomość
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
To jest forum dyskusyjne a niw reklama blogow. Az przykro, ze sa uzytkownicy, ktorzy ignoruja regulamin, na ktory sie zgodzili i bezwstydnie zebrza o czytanie ich blogow.


Wt lut 17, 2015 18:24
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 27, 2012 11:33
Posty: 10
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
Hej, nie chciałam 'reklamować' swojego bloga - pomyślałam tylko, że ten artykuł przyda sie komuś kto akurat zastanawia się nad tym tematem.

Mam nadzieję, że nie naruszyłam zasad forum, a jeśli tak to bardzo przepraszam....!
Pozdrawiam serdecznie.

_________________
Żona & Mąż
https://www.facebook.com/blogzonaimaz


Śr lut 18, 2015 17:20
Zobacz profil
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
za dużo szukacie w takich słowach tych nowoczesnych "dwuznaczności" według mnie ;p kobiety bądźcie dla swych mężów, a oni dla Was i będzie pięknie :)


So mar 21, 2015 16:09
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 13, 2015 11:59
Posty: 3
Post Re: Jak rozumiecie słowa:"Żony bądźcie poddane mężom"?;-)
Cytuj:
Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom.
Jakie uczucia są należne "jedynie osobom"? Czy nienawiść lub odraza też się do nich zaliczają? Jeśli tak, to grzechem jest odczuwanie obrzydzenia np. do pająków. Przecież to piękne stworzenia boże! A miłość, przywiązanie? Nie wolno kochać swojego psa? A jeśli lubi się go bardziej niż chamską sąsiadkę z dołu albo ojca-alkoholika-pedofila-złodzieja, którzy mają tylko taką (wątpliwą) zaletę, że są homo sapiens...?
equuleuss napisał(a):
Kolejność stwarzania, z tego wynika że kobieta zamyka dzieło stworzenia i jako ostatnia jest koroną stworzenia, czyż nie tak?
Dokładnie. To tak, jak z programami komputerowymi - Adam był wersją niedopracowaną, tzw. wersja beta/demo, a Ewa - w pełni działającym gotowym programem, z patchami i poprawkami. Szkoda, że tak mało ludzi widzi tę oczywistość! :-D


Pn kwi 13, 2015 12:52
Zobacz profil
Post Re: Jak rozumiecie słowa:"Żony bądźcie poddane mężom"?;-)
teyoo napisał(a):
Cytuj:
Można kochać zwierzęta; nie powinny one jednak być przedmiotem uczuć należnych jedynie osobom.
Jakie uczucia są należne "jedynie osobom"? Czy nienawiść lub odraza też się do nich zaliczają? Jeśli tak, to grzechem jest odczuwanie obrzydzenia np. do pająków. Przecież to piękne stworzenia boże! A miłość, przywiązanie? Nie wolno kochać swojego psa? A jeśli lubi się go bardziej niż chamską sąsiadkę z dołu albo ojca-alkoholika-pedofila-złodzieja, którzy mają tylko taką (wątpliwą) zaletę, że są homo sapiens...?

Można i powinno się kochać zwierzęta, ale nie robić parodii, wynaturzenia miłości.
Ubieranie, strojenie piesków czy kotków, urządzanie im ślubów, wesel, to nie miłość ale dziwaczne fanaberie.


Wt kwi 14, 2015 9:35

Dołączył(a): Pn lis 03, 2014 15:36
Posty: 427
Post Re: Jak rozumiecie słowa:"Żony bądźcie poddane mężom"?;-)
szumi napisał(a):
jesienna napisał(a):
1P 2, 18

[i]" Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie poddani panom nie tylko dobrym i łagodnym,
ale również surowym."


Ef 6

5 Niewolnicy, ze czcią i bojaźnią w prostocie serca bądźcie posłuszni waszym doczesnym panom, jak Chrystusowi, 6 nie służąc tylko dla oka, by ludziom się podobać,
[/i]


św. Piotr i Paweł (i inni) nie usiłowali robić
rewolucji społeczno - obyczajowej
tylko pokazać jak realizować chrześcijańskie cnoty w zastanych układach
(kobieta zależna od mężczyzny, niewolnik zależny od swego pana)

Tak jak teraz zalecenia o posłuszeństwie niewolnika
wobec pana nikt obecnie nie będzie traktował dosłownie
i nie uważał, że posłuszeństwo wynikające z takiej zależności
należy nakazywać

(…)



Nieprawda. Słowa o niewolnictwie są tak samo aktualne, jak w I w. n. e. Jedynie nie mają egzemplifikacji, gdyż instytucja niewolnictwa wyszła z użycia (przynajmniej tego legalnego).
Gdyby istniało zinstytucjonalizowane niewolnictwo, to niewolnicy nadal mieliby moralny obowiązek dobrze służyć swoim panom.


(…)

To, że świat zrezygnował z pewnych instytucji społecznych nie znaczy, że słowa Pisma się zdezaktualizowały.


Jest (chyba) pewien problem z tą interpretacją.

Mianowicie taki:

Gaudium et spes napisał(a):
Ponadto wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby: wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając cywilizację ludzką, bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy.

(wyróżnienie moje)

Papież JPII nazywa niewolnictwo wewnętrznie złym i twierdzi, że nie ma dla niego usprawiedliwienia:
Veritatis Splendor napisał(a):
Dzięki świadectwu rozumu wiemy jednak, że istnieją przedmioty ludzkich aktów, których nie można przyporządkować Bogu, ponieważ są one radykalnie sprzeczne z dobrem osoby, stworzonej na Jego obraz. Tradycyjna nauka moralna Kościoła mówi o czynach, które są „wewnętrznie złe” (intrinsece malum): są złe zawsze i same z siebie, to znaczy ze względu na swój przedmiot, a niezależnie od ewentualnych intencji osoby działającej i od okoliczności. Dlatego nie umniejszając w niczym wpływu okoliczności, a zwłaszcza intencji na moralną jakość czynu, Kościół naucza, że „istnieją akty, które jako takie, same w sobie, niezależnie od okoliczności, są zawsze wielką niegodziwością ze względu na przedmiot”. Sam Sobór Watykański II, mówiąc o szacunku należnym ludzkiej osobie, wymienia wiele przykładów takich czynów: „Wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą, a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby; wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażają cywilizację ludzką, bardziej hańbią tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy”.

(znowu, wyróżnienie moje)

Czy ja czegoś nie rozumiem?

_________________
Także http://forum.wiara.pl/search.php?author=gaazkam&submit=Szukaj


Pn lut 29, 2016 17:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Jak rozumiecie słowa:"Żony bądźcie poddane mężom"?;-)
Poddane mężom, to znaczy posłuszne :mrgreen:
Muszą spełniać wszystkie rozkazy wypowiedziane przez męża, i to bez żadnego wyjątku :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pn lut 29, 2016 18:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sty 07, 2014 13:31
Posty: 2790
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
Inteligentna żona jest do tego stopnia poddana mężowi, że ten czyni wszystko, co jej się podoba, a na dodatek cieszy się, że to on rządzi.


Wt mar 01, 2016 9:39
Zobacz profil
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
andej napisał(a):
Inteligentna żona jest do tego stopnia poddana mężowi, że ten czyni wszystko, co jej się podoba, a na dodatek cieszy się, że to on rządzi.

Nie. Manipulacje nie powinny być podstawą dobrego związku.


Wt mar 01, 2016 10:59

Dołączył(a): Pt gru 27, 2013 15:39
Posty: 65
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
"Nie ma już żyda ani poganina,
nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy
bowiem jesteśmy kimś jednym w Chrystusie” Ga 3,28

No, jeśli Paweł takie rzeczy pisze, chociaż przecież w innych miejscach nie jest znowu taki postępowy w tych kwestiach (zebrania, liturgia, obyczaje - tam wychodzi z niego faryzeusz 8) ), to chyba to coś musi znaczyć.


Wt mar 01, 2016 12:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 16, 2017 20:57
Posty: 462
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
Nie wiem jak to powinno być rozumiane. Powiem jak to jest u mnie w rodzinie. Powiedziałem żonie, że oczekuję od niej posłuszeństwa. Oczywiście to nie był rozkaz, tylko taka rozmowa trwała kilka dni. Żona uznała, że będzie mi posłuszna i jednocześnie widziałem, że bardzo jej to nie pasuje, ale zdania nie zmieniłem. Po ślubie chciałem budować dom, mimo że nie było takiej potrzeby. Żona jest jedynaczką i jej dom rodzinny, który jest spory, jest przeznaczony dla nas, teściów mam naprawdę świetnych więc wspólny dom nie jest żadnym problemem. Żona nie chciała się budować ale skoro rządzę to się zgodziła. Minęło kilka miesięcy (żadne prace jeszcze nie ruszyły, urzędy też) i powiedziała mi, że jednak nie chce, że chce zostać przy mamie. Pomyślałem ze dwa dni i stwierdziłem, że w sumie ma rację, a dla dla dzieci dużym bogactwem jest mieszkanie z dziadkami. Budowę domu zarzuciliśmy. Nie żałuję. Teść, który od 30 lat prowadzi firmę doradzał mi, żebyśmy mieli z żoną rozdzielność majątkową i żebym założył sp. z o.o. bo nigdy nie wiadomo co się w życiu wydarzy. Żona wiedziała, że to dobry pomysł, mnie irytowało, że teść się wtrąca w nasze życie. Powiedziałem, że żadnej rozdzielności nie będzie. Minęło kilka tygodni i żona mi powiedziała, że chodzi o bezpieczeństwo, że w Polsce z prowadzeniem firmy różnie bywa itp. W końcu się zgodziłem, zrobiliśmy rozdzielność. Po roku okazało się, że jeden z moich klientów coś namieszał z prawem i ciężkie zarzuty mu postawiono, a ponieważ były u niego moje faktury to prokuratura i policja przyczepiła się również do mnie, tak "na wszelki wypadek". Podobnie było z przedszkolami dla dzieci, ja chciałem do innego, decyzja zapadła, żona nauczona doświadczeniem odczekała kilka tygodni i znowu się przymilała do mnie żebym zmienił decyzję. Zmieniłem. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Było też kilka decyzji, które były podjęte przeze mnie i były dobre. Ogólnie w codziennym życiu rządzi moja żona, każe mi przyprowadzić dzieci z przedszkola to przyprowadzam, chce żebym coś tam wyremontował to to robię. Tak więc często jestem po tej drugiej stronie, która "robi to co chce druga osoba". Nie mam z tym ŻADNEGO problemu. Kocham moją żonę i jak o coś mnie poprosi to czemu mam tego nie zrobić? Jakoś to wszystko się samo zazębia. Żona nie boi się mnie, stawia na swoim często choć wie, że koniec końców to ja podejmuję decyzje. Gdzieś tutaj czytałem, że któraś żona jest niezależna i zarabia sama na siebie. Nigdy nie rozumiałem takiego podejścia. Tak się składa, że Pan Bóg dał mi łeb do myślenia i ręce do roboty dzięki czemu kasy mi nie brakuje, moja żona nigdy nie miała problemu z tym, że zarabiam z 5-6 razy więcej niż ona. Gdyby mi powiedziała, że jest niezależna finansowo to byłoby to dla mnie trochę smutne. Przecież to dla niej pracuję, a nie dla siebie. Mogę jej coś dać, to bardzo cieszy.

I teraz największa rzecz. Bardzo długo żona mi mówiła, żebym przestał chodzić na piwo z kolegami, a chodziłem często, 2 razy w tygodniu. Powiedziałem, jej że to moja decyzja i koniec. Po roku odpuściła. Przestała zupełnie poruszać temat i złościć się o to. Skapnąłem się, że przestała o tym mówić, trochę mnie to ruszyło bo nie wiedziałem czy jest zła czy nie. Po jakimś czasie zmniejszyłem chodzenie na to piwo o jakieś 95%, po prostu raz na 3-4 miesiące gdzieś szedłem. W ten sposób swoim posłuszeństwem wymusiła na mnie, żebym to zmienił. Bez kłótni, bez awantur, bez fochów. Po prostu czekała. Szczerze mówiąc rozjechała mnie zupełnie tym zachowaniem. Dziś kiedy podejmuję jakieś decyzje to staram się bardziej zwracać uwagę na żonę bo wiem, że ona się po prostu zgodzi. I jeżeli ta decyzja będzie zła to ona w milczeniu to przyjmie, baaaaaardzo ciężko myślę zanim coś postanowię. Staram się też poznać jej zdanie, czego wcześniej raczej nie robiłem. Koniec monologu :)


Pt sty 27, 2017 19:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 14, 2012 0:15
Posty: 473
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
bylejaki napisał(a):
Nie wiem jak to powinno być rozumiane. Powiem jak to jest u mnie w rodzinie. Powiedziałem żonie, że oczekuję od niej posłuszeństwa. Oczywiście to nie był rozkaz, tylko taka rozmowa trwała kilka dni. Żona uznała, że będzie mi posłuszna i jednocześnie widziałem, że bardzo jej to nie pasuje, ale zdania nie zmieniłem. Po ślubie chciałem budować dom, mimo że nie było takiej potrzeby. Żona jest jedynaczką i jej dom rodzinny, który jest spory, jest przeznaczony dla nas, teściów mam naprawdę świetnych więc wspólny dom nie jest żadnym problemem. Żona nie chciała się budować ale skoro rządzę to się zgodziła. Minęło kilka miesięcy (żadne prace jeszcze nie ruszyły, urzędy też) i powiedziała mi, że jednak nie chce, że chce zostać przy mamie. Pomyślałem ze dwa dni i stwierdziłem, że w sumie ma rację, a dla dla dzieci dużym bogactwem jest mieszkanie z dziadkami. Budowę domu zarzuciliśmy. Nie żałuję. Teść, który od 30 lat prowadzi firmę doradzał mi, żebyśmy mieli z żoną rozdzielność majątkową i żebym założył sp. z o.o. bo nigdy nie wiadomo co się w życiu wydarzy. Żona wiedziała, że to dobry pomysł, mnie irytowało, że teść się wtrąca w nasze życie. Powiedziałem, że żadnej rozdzielności nie będzie. Minęło kilka tygodni i żona mi powiedziała, że chodzi o bezpieczeństwo, że w Polsce z prowadzeniem firmy różnie bywa itp. W końcu się zgodziłem, zrobiliśmy rozdzielność. Po roku okazało się, że jeden z moich klientów coś namieszał z prawem i ciężkie zarzuty mu postawiono, a ponieważ były u niego moje faktury to prokuratura i policja przyczepiła się również do mnie, tak "na wszelki wypadek". Podobnie było z przedszkolami dla dzieci, ja chciałem do innego, decyzja zapadła, żona nauczona doświadczeniem odczekała kilka tygodni i znowu się przymilała do mnie żebym zmienił decyzję. Zmieniłem. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Było też kilka decyzji, które były podjęte przeze mnie i były dobre. Ogólnie w codziennym życiu rządzi moja żona, każe mi przyprowadzić dzieci z przedszkola to przyprowadzam, chce żebym coś tam wyremontował to to robię. Tak więc często jestem po tej drugiej stronie, która "robi to co chce druga osoba". Nie mam z tym ŻADNEGO problemu. Kocham moją żonę i jak o coś mnie poprosi to czemu mam tego nie zrobić? Jakoś to wszystko się samo zazębia. Żona nie boi się mnie, stawia na swoim często choć wie, że koniec końców to ja podejmuję decyzje. Gdzieś tutaj czytałem, że któraś żona jest niezależna i zarabia sama na siebie. Nigdy nie rozumiałem takiego podejścia. Tak się składa, że Pan Bóg dał mi łeb do myślenia i ręce do roboty dzięki czemu kasy mi nie brakuje, moja żona nigdy nie miała problemu z tym, że zarabiam z 5-6 razy więcej niż ona. Gdyby mi powiedziała, że jest niezależna finansowo to byłoby to dla mnie trochę smutne. Przecież to dla niej pracuję, a nie dla siebie. Mogę jej coś dać, to bardzo cieszy.

I teraz największa rzecz. Bardzo długo żona mi mówiła, żebym przestał chodzić na piwo z kolegami, a chodziłem często, 2 razy w tygodniu. Powiedziałem, jej że to moja decyzja i koniec. Po roku odpuściła. Przestała zupełnie poruszać temat i złościć się o to. Skapnąłem się, że przestała o tym mówić, trochę mnie to ruszyło bo nie wiedziałem czy jest zła czy nie. Po jakimś czasie zmniejszyłem chodzenie na to piwo o jakieś 95%, po prostu raz na 3-4 miesiące gdzieś szedłem. W ten sposób swoim posłuszeństwem wymusiła na mnie, żebym to zmienił. Bez kłótni, bez awantur, bez fochów. Po prostu czekała. Szczerze mówiąc rozjechała mnie zupełnie tym zachowaniem. Dziś kiedy podejmuję jakieś decyzje to staram się bardziej zwracać uwagę na żonę bo wiem, że ona się po prostu zgodzi. I jeżeli ta decyzja będzie zła to ona w milczeniu to przyjmie, baaaaaardzo ciężko myślę zanim coś postanowię. Staram się też poznać jej zdanie, czego wcześniej raczej nie robiłem. Koniec monologu :)

https://www.youtube.com/watch?v=RGup3L4O2cM

Relacja męża i żony odzwierciedla relację Chrystusa i Kościola. Chrystus nie pozbawia wolności Kosioła tak i zwieżchnictwo meża nie pozbawia żony wolnosci. NIe oznacza to też to że zona ma spełniać życzenia małzonka, jeżli są one wbrew rozsądkowi lub jej walsnej godności. To poddaństo zabrania zonie takiego rodzajmu swoboy, które naruszało by dobro rodziny.
Żona w żadnym wypadku nie jest służącą meża a ich relacja ma się opierać na miłosci boskiej, bo i w tym który jest glowa i w tej ktora mu podlega jest obraz Chrystusa i Kosioła. Tam gdzie wież jest tak postrzegana nie ma despotyzmu i tyranii ze strony męza ani niższosci żony.
Wieć tak jak ty powiedziałeś swojej zopnie chcac nad nią zapanowac jest pomyleniem roli. Bo nie o posłuszeństwo ślepe tutaj chodzi. To t maz powinieneś w pierwszej kolejnosci sluzyć zonie i jej dobru. Wieć dla mnie totalnym niezrozumieniem jest powiedzenie żoeni bądz mi posluszna i rób co ci Kaze, jak będe robił jak chce. Pierwsze sa obowiązki wobec żony i rodziny a nie chodzenie z kolegami na piwo bo Ty tak chcesz i koniec. A o buowaniu domu też masz w powyższym filmiku. Ogolnie chodzi o to żeby się wzajemnie uświęcać, wiec nalezy sluchac dobrych rad zony a jeśli żona namawia do złego kategorycznie odmawiać i odrzucac.
Bardzo dobrze że zmieniłeś zaasadę na niezwracanie na to czego chce żona bo wszak miłośc jej slubowałeś a nie egoizm własny.

_________________
„Nie to jest miłością co czujesz, a to co postanawiasz.”


Cz mar 02, 2017 16:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 16, 2017 20:57
Posty: 462
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
Ja tylko chciałem ukazać, że pokora i posłuszeństwo mojej żony mnie zmieniła. Czemu nikt nie potrafi tego wychwycić z mojej wypowiedzi? :/


Pt mar 03, 2017 9:06
Zobacz profil
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
Ok, rozumiem Twoją wypowiedż i co chciałes przekazać, ale można mieć kilka refleksji. Piszesz takie słowa

Gdzieś tutaj czytałem, że któraś żona jest niezależna i zarabia sama na siebie. Nigdy nie rozumiałem takiego podejścia. Tak się składa, że Pan Bóg dał mi łeb do myślenia i ręce do roboty dzięki czemu kasy mi nie brakuje, moja żona nigdy nie miała problemu z tym, że zarabiam z 5-6 razy więcej niż ona. Gdyby mi powiedziała, że jest niezależna finansowo to byłoby to dla mnie trochę smutne. Przecież to dla niej pracuję, a nie dla siebie. Mogę jej coś dać, to bardzo cieszy.

To nie jest zbyt dobrze że kobieta jest uzależniona finansowo od męża, ogólnie od mężczyzny. Niestety, ale zdarza się że mężczyzna odchodzi do innej, zdradza, albo okazuje sie być alkoholikiem. Wtedy porzucona kobieta nie ma co ze sobą zrobić, bowiem cały czas była zdana na męża i jego opiekę finansową. Czasem z takiego powodu nie raz kobieta cierpi przemoc ze strony męża, bo nie ma się gdzie udać, nawet w przypadku separacji, po prostu kobieta wtedy nie poradzi sobie sama z dziećmi, nie utrzyma domu.

I co jest z tym zarabianiem, jeśli kobieta ma swoje własne pieniądze, czy naprawdę faceci muszą tak bardzo trzymać swoje ego wysoko, bowiem boją się niezależnych finasowo kobiet i poniża ich to że kobieta może zarabiać więcej niż oni, lub poniża ich to że kobieta ma swoje własne zdanie i nie zgadza się z decyzjami mężczyzny lub uznaje je za błędne?

Bowiem sorry, ale czuję że mnie jako kobietę poniża coś takiego że ja muszę zgadzać się nawet z błędami mężczyzny, i zgadzać się na jego błędne decyzje tylko dlatego że on posiada chromosomy kariotypu XY, i tylko z tego powodu posiadać ma jakąś supremację nad kobietą.

I nie zawsze mężczyzna jest w stanie utrzymać żonę i dzieci tylko ze swojej jedynej pensji. Jeśli Twoja żona nie musi pracować bowiem Ty zapewniasz jej byt to ok, ale nie każdy tak ma.


Pt mar 03, 2017 13:27

Dołączył(a): Pt lip 31, 2015 13:30
Posty: 174
Post Re: Jak rozumiecie słowa: "Żony bądźcie poddane mężom"? ;-)
Kiedy mi mój kochający narzeczony powiedział, iż mam być posłuszna - parsknęłam mu śmiechem w twarz.


Pt mar 03, 2017 14:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 648 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 40, 41, 42, 43, 44  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL