Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 20:47



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 36 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 czy mozliwy jest zwiazek z ateistka 
Autor Wiadomość
Post Re: czy mozliwy jest zwiazek z ateistka
NapominacToObowiazek napisał(a):
Tak jak napisałem wcześniej dużo zależy od nas samych - musimy wiedzieć czy podołamy, czy jesteśmy silni czy słabi. Jeśli sami mamy problemy ze sobą, nie mamy solidnych fundamentów, to nie ma się co pchać w taki związek.

W "taki zwiazek" - masz tu na myśli związek z dużymi rozbieżnościami czy jakikolwiek związek?
Cóż w przypadku tych z rozbieżnościami nie zawsze na początku ludzie dokładnie zdają sobie sprawę co to znaczy im podołać i że z czasem ona zamiast się niwelować to będą narastać. Ale też takie prawo miłości, że na początku wszytko jest proste, a my silni i oby tak do końca ;)

NapominacToObowiazek napisał(a):
Dawanie siebie i nie oczekiwanie niczego w zamian nazywasz "dziwnie pojętą miłością"?

W kontekście budowy związku tak. Jeżeli wchodzi się w jakiś związek to sytuacja w której nie oczekiwanie po nim niczego (choćby bezpieczeństwa emocjonalnego czy wsparcia, co najważniejsze relacji) jest taką samą ślepą uliczką jak czynienie ze związku transakcji wymiennej 1 za 1. A taką "dziwnie pojętą miłość" przejawiają pewne osoby, które mają również tendencję do mocnego zapominania o sobie, co się mści po czasie i obfituje w tragedie ludzkie. Na przykładzie - ja mogę kochać mojego partnera miłością och ach bezinteresowną, daję siebie i nie chcę nic w zamian w sensie tego że uczucie to nie transakcja handlowa. Ale jako partnerka w związku warto bym umiała tyle dawać co i brać i widząc np. jawne nierówności, dysproporcje wiedziała, że mam prawo reagować, bo buduje się związek wspólnie, co samo przez się oznacza oczekiwania od drugiej strony. Nie za miłość, a w związku z uczuciem, gdy się idzie przez życie.
Ludzie mają różne "pozycje startowe" jeśli chodzi o przykładanie się do związku, różną osobowość i o ile są osoby, które nie zatracą siebie choćby się bardzo starały sprostać "ideałowi miłości" (dawać siebie w całości, nie oczekiwać), bo mają tak odporną skorupę, że zdrowego egoizmu z nich się nie da usunąć, to są osoby, które z różnych względów z ogromną łatwością się pozbędą siebie (nawet nie zauważą), a sygnałów alarmowych nie będzie, bo przecież realizują taki piękny model miłości. I czasem coś mi się przewraca w środku jak widzę taki model, bo jednocześnie wiem, że najczęściej na próby zmiany podejścia ludzie decydują się już z ręką w nocniku.


NapominacToObowiazek napisał(a):
Oczywiście nie mówie tu o dawaniu tego na co ta druga osoba ma tylko ochote i robienie czegokolwiek wbrew nam samym, naszym poglądom itp. Tylko to co my uważamy za słuszne. Do tego trzeba mieć silne fundamenty swoich poglądów, wiary itp.

No własnie czasem są osoby, które "kochają za bardzo" i dają siebie, niemal z siebie rezygnując, z radością to robiąc, zgodnie ze światopogladem, czasem nawet ponad oczekiwania drugiej strony. I niestety czasem zatrzymuja się tuż przed kompletnym wypaleniem. A w życiu różnie się zdarza, związki (zwłaszcza długotrwałe) ewoluują i rzeczywistość jest już inna a ta osoba w tym dawaniu się gdzieś zapomina, jakby czasu nie było.
Zdrowa miłość to miłość również do siebie i dawanie też sobie ;)


NapominacToObowiazek napisał(a):
Oczywiście tak jak mówisz - kochać bliźniego trzeba jak siebie samego, szanować bliźniego jak siebie samego i tak dalej - zgadzam się w 100%. To jest podstawa chyba każdej dobrej relacji.
Może po prostu źle mnie zrozumiałaś. Albo ja się źle wyraziłem.

Cieszę się, że choć w tym punkcie nie ma między nami rozdźwięków.
Pewnie w obie trony, ja uwypuklam modele relacji, Ty kwestie duchowo-uczuciowe, siłą rzeczy gdzieś się te schematy nie nałożą i coś zazgrzyta.

Czasem ludzie zamiast dać sobie luzu na samym początku pchają się w relację skomplikowaną mając dwa odmienne światopoglądy, mając na względzie swoje uczucie. Fantastycznie, że idą za głosem serca, oby tego uczucia nie zniszczyła skrzecząca rzeczywistość.
Jakoś tak się zabawnie składa, że jakby ich zapytać o wizję przyszłości związku to widzą ją częstokroć rozbieżnie, bo próbują pociągnąć relację "do siebie" (co w sumie też dość zrozumiałe). Tu chodzi mi o religię, poglądy dot antykoncepcji itd. Wydaje mi się, że więcej tu potrzeba zdrowego rozsądku i umiejętności respektowania cudzej autonomii niż siły własnej, silnych fundamentów, choć te swoja drogą. Nie o to chodzi, żeby się nie dać zepchnąć z toru (bo to by oznaczało, że pakujemy się w związek, który z góry ma być przepychanką), ale żeby jakoś się tak wspólnie posuwać po równoległych. Kiedyś tu był taki bardzo ciekawy wątek dziewczyny z silnie zakorzenioną religią (i bardzo tradycyjną w sensie obrzędowości) o dylematach w zwiazku z małżeństwem z ateistą. To znaczy prawie ateistą, ale kilka lat obrzedowo-rodzinnej tresury ze strony tej pani sprawiło, że pan się okopał na swoich pozycjach i o ile wcześniej na sporo kwestii reagował neutralnie, to po krótkim czasie już alergicznie, tak go to nawracanie umocniło:) W tym miejscu oczywiście przepraszam autorkę tamtego wątku, że tak przedmiotowo potraktowałam jej relację i nie wspominam o tym jak się to (zdaje się nawet szczęśliwie rokując) skończyło, ale nie chcę zaśmiecać.

Moim skromnym zdaniem decyzja pt. "rozstajemy się w pokoju i wzajemnym uczuciu, ale szukamy w życiu osób o światopoglądzie bardziej zbliżonym" może czasami dać więcej szczęścia obu stronom (zyskujemy fantastycznego przyjaciela/przyjaciółkę) niż próby ciągłego sklejania relacji, której ciągle coś bokami wyłazi. Tak racjonalnie, aczkolwiek miłość jako pasja i siła racjonalna raczej nie bywa (choć można ją racjonalizować), więc nie mogę powiedzieć, że to jedyne rozwiązane, takoż i jedyne skazane na powodzenie. Sama jestem w związku w którym mój partner w przeciwieństwie do mnie jest "nieco teistą" (w bardzo szerokiej płaszczyźnie), jednak nie jest to związane z konkretny wyznaniem, a poglądy na kwestie związku/codzienności/seksualności itd. mamy pokrewne, więc nie jest to różnica mająca jakieś kolosalne znaczenie w naszym życiu. Gdyby jednak był wierzącym katolikiem z całym bagażem tego wyznania pewnie zaproponowałabym rozstanie - właśnie z miłosci.


Pt mar 28, 2014 14:26

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: czy mozliwy jest zwiazek z ateistka
Cytuj:
Marzę o tym żebyśmy razem byli bardzo blisko Boga, czuję że byłabym wtedy szczęśliwa.
Jeżeli ktoś ma zdanie na temat mojego problemu, proszę o poradę. Bo w ogóle czy ja mam dobre myślenie? może jestem samolubna i coś we mnie jest nie tak. Kiedy czytam wypowiedzi chłopaków którzy gorliwie się modlą i tak dalej, to bardzo mi brakuje żeby on też taki był. Na początku nie chodził nawet do kościoła, ale od 4 lat chodzimy razem co niedzielę, niestety jak ja byłam chora to on nie chciał pójść sam :( :( Jesteśmy razem 4.5 roku
Proszę Was o życzliwe rady i z góry bardzo dziękuję! za to że poświęciliście czas :)


Hej. Moje zdanie jest następujące. Z tego co piszesz wynika, że twój chłopak w ogóle wierzący nie jest, natomiast ty chcesz Boga. Co w takiej sytuacji masz czynić? Przede wszystkim ważne żebyś wiedziała co Bóg myśli o tego typu związkach. W Piśmie znajdujemy następujące wersety:

Cytuj:
A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.


Cytuj:
Izali dwa społem pójdą nie zgodziwszy się?


Cytuj:
Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan,I nieczystego się nie dotykajcie; A ja przyjmę was


Ten potrójny sznur z pierwszego wersetu, to można powiedzieć obraz małżeństwa gdzie dwa elementy to mąż i żona, a trzecim elementem jest Bóg. Bóg w związku zapewnia trwałość, a jeśli go zabraknie to wasz związek nigdy nie będzie kompletny.

I jak wyobrażasz sobie pójście przez życie z kimś z kim nie jesteś w zgodzie? Małżeństwo jest powołaniem do jedności, a jedności nie ma bez zgody. jeśli ty pragniesz Boga, on nie, to tej zgody nigdy nie będzie i tym samym prawdziwej społeczności i jedności w małżeństwie między wami. To co teraz czujesz i to rozdwojenie to dopiero, kropla tego co cię czeka w związku z kimś kto nie chce Boga. Będziesz cierpiała.

Jarzmo w Biblii często jest używane w kontekście małżeństwa. Bóg w swym słowie mówi wyraźnie aby nie chodzić w jednym jarzmie z niewierzącymi. Jeśli naprawdę pragniesz Boga i chcesz żyć dla niego, to jak sobie wyobrażasz życie obok kogoś kto Go nie chce? Będziesz samotna w takim związku. Mąż nie będzie cię rozumiał i będziesz cierpieć.

Bóg naprawdę jasno wypowiada się w tej kwestii. Jeśli jesteś wierna Bogu, nie wiąż się z niewiernym. Bóg nie wymyślił tego aby komuś robić na złość, ale dla naszego dobra. Pytanie brzmi czy chcemy iść własną drogą, czy zrobimy jak nam Bóg radzi. Już w Izraelu Bóg dał prawo swemu ludowi "Nie dawajcie więc waszych córek ich synom za żony, a ich córek nie bierzcie za żony dla waszych synów;" Ks. Ezdrasza 9:12


Jeśli wejdziesz w ten związek, to widzę dla ciebie jedynie trzy możliwe opcje:

a) Pozostaniesz wierna Bogu jednak w małżeństwie będziesz nieszczęśliwa. Będziesz miała męża który cię nie rozumie, nie będzie tej jedności między wami. Będziesz cierpiała z tego powodu.

b) On pociągnie cię za sobą. Jego wpływ sprawi, że i ty staniesz się obojętna. Krok po kroku zaczniesz zaniedbywać relacje z Bogiem i w końcu staniesz się duchowo martwa. Będziesz sobie żyła zupełnie jak reszta świata, bez Boga.

c) Ty pociągniesz jego do Boga. Swoją postawą i modlitwami wyprosisz sobie u Boga, aby zbawił ci męża. Jednak wymaga to twej głębokiej wiary i liczenia się z prawdopodobnym długoletnim okresem życia w rozdwojeniu.

Nie wiem jak twoja wiara, ale jeśli nie masz tej głębokiej wiary i pragnienia służenia Bogu przez całe swe życie, to rób co chcesz. Taka wiara to w sumie prawie to samo, co niewiara. Natomiast jeśli naprawdę chcesz się podobać Bogu, szczerze mówiąc nie zazdroszczę ci. Zacznijmy od tego, że już wiążąc się z tym człowiekiem niejako minęłaś się z wolą Bożą.

"Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył"s. Izajasza 53:6

Obstawiam, że nie konsultowałaś z Bogiem czy ten chłopak jest dla ciebie, ale wybrałaś swoją drogę. Rezultat jest jaki jest. Cztery i pół roku z człowiekiem niewierzącym, z którym się związałaś i co dalej z tym robić? Ja powiem ci co ja bym zrobił. Wrócił do momentu w którym zawiodłaś, czyli do samego początku związku i pytać Boga o przewodnictwo. A jeśli Bóg okaże ci swoje miłosierdzie i da jakąś odpowiedź, zrobić jak mówi. Tylko co zrobisz jak ci Bóg powie, że masz zostawić tego człowieka?


Pt mar 28, 2014 16:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 21:32
Posty: 112
Post Re: czy mozliwy jest zwiazek z ateistka
Do posłuchania i przemyślenia: Sundar Krishnan "Czym kierować się przy wyborze współpartnera do swojego życia".

http://www.odkryjradio.pl/pobieranie/in ... =1&id=6365

Trzeba kliknąć "Pobierz plik" z menu po prawej stronie.


So mar 29, 2014 12:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 01, 2009 19:33
Posty: 624
Post Re: czy mozliwy jest zwiazek z ateistka
1 Kor 7:13

Cytuj:
Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte.


So mar 29, 2014 19:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 31, 2011 16:27
Posty: 331
Post Re: czy mozliwy jest zwiazek z ateistka
Login2 napisał(a):
Jeśli wejdziesz w ten związek, to widzę dla ciebie jedynie trzy możliwe opcje:

a) Pozostaniesz wierna Bogu jednak w małżeństwie będziesz nieszczęśliwa. Będziesz miała męża który cię nie rozumie, nie będzie tej jedności między wami. Będziesz cierpiała z tego powodu.

b) On pociągnie cię za sobą. Jego wpływ sprawi, że i ty staniesz się obojętna. Krok po kroku zaczniesz zaniedbywać relacje z Bogiem i w końcu staniesz się duchowo martwa. Będziesz sobie żyła zupełnie jak reszta świata, bez Boga.

c) Ty pociągniesz jego do Boga. Swoją postawą i modlitwami wyprosisz sobie u Boga, aby zbawił ci męża. Jednak wymaga to twej głębokiej wiary i liczenia się z prawdopodobnym długoletnim okresem życia w rozdwojeniu.


A czemu nie
d) On pozostanie agnostykiem, a ty będziesz wierząca, i będziecie żyli długo i szczęśliwie w miłości i wzajemnym zrozumieniu. Ty będziesz go traktowała jak lekko upośledzonego, który nie potrafi dostrzec nadprzyrodzonego, on ciebie jak lekko stukniętą, która ma dziwne hobby. Obie rzeczy da się przeżyć.
?


Pn mar 31, 2014 17:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34
Posty: 10131
Lokalizacja: Pierdzisłąwice
Post Re: czy mozliwy jest zwiazek z ateistka
Dopóki nie będzie dzieci, będzie relatywnie łatwo. Potem mogą zacząć się schody. Wiele zależy babć. Od dziadków też, ale statystycznie to a) babcie częściej zajmują się wnukami, b) babcie są zdecydowanie bardziej religijne niż dziadkowie. Tak więc istotne jest czy babcie będą miały istotny wkład w wychowanie wnuków i czy są nastawione pro czy antyreligijnie, a może obojętnie. Jedna babcia mojego dziecka interesuje się religią tak jak większość forumowiczów składem chemicznym wody w górskich strumieniach Apallachów, za to druga, przeciwnie, jest gorliwą i praktykującą wyznawczynią Jezusa. Nie mówię, żeby wybierać sobie partnera podług teściowej, ale warto na to zwrócić uwagę jeśli bardzo zależy nam na danym modelu wychowania. Mnie akurat specjalnie nie przeszkadza bogobojność teściowej, ba, nawet lepiej, bo dziecko ma wybór i widzi różne światopoglądy. No ale osoby mocno wierzące, o ile się orientuję, raczej z takiej sytuacji byłyby niezadowolone, bo ich zdaniem jest to mącenie dziecku w głowie, gdyż dziecku trzeba pokazać jedynie słuszną drogę, a nie możliwość wyboru, która wg niektórych jest ZŁEM.

_________________
Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...
no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek


So kwi 19, 2014 11:32
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 36 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL