Zdarzyła Wam się taka sytuacja, żebyście poznały parę, która wkrótce po ślubie już przeżywa kryzys? Ponoć zauważono już nawet zjawisko 100 dni po ślubie, kiedy to opadają pierwsze emocje i zachwyty i trzeba nauczyć się nowych trudów codzienności. Pewnie najczęściej tak jest w sytuacjach, kiedy para nie mieszkała razem przed ślubem, wiadomo, nagle ta romantyczna miłość ściera się z rzeczywistością i trzeba radzić sobie z szarą codziennością. Co właściwie wtedy jest największym problemem, takie zwykłe codzienne sprawy, jak niepomyte gary, czy problem leży głębiej?

Najwięcej mogą powiedzieć sami zainteresowani. Chciałbym jednak dodać coś od siebie, bo choć mężem nie jestem, to jednak wiem jak wygląda życie w związku. I wydaje mi się że często problemy które wychodzą w związku, potem po ślubie pozostają i narastają, szczególnie że ludzie widują się już nie na randce ale na co dzień. Takie problemy dotyczyć mogą np wzajemnej komunikacji, tzn braku wysłuchania się nawzajem, a zajmowania pozycji obronnej. Podobnie brak wypracowania w związku pewnych sposobów na radzenie sobie z problemami np ona to osoba która musi postawić na swoim, a on nie znosi krytyki. W takiej sytuacji chyba brakuje zaufania, oraz zrozumienia. Obydwoje muszą coś zmienić w sobie. Wydaje mi się że związek to sztuka przemiany (nawyków, charakteru, panowania nad emocjami) i jeśli ktoś twierdzi że już taki jest i się nie zmieni to powinien poważnie się zastanowić nad tym jakim mężem lub żoną chce być dla ukochanej lub ukochanego.

Może być też sytuacja odwrotna, w związku wiele się robi, a potem zaczyna to być problem z tym. Związek dwojga ludzi, szczególnie po ślubie to sztuka kontynuowania tych dobrych rzeczy jakie wcześniej były oczywiste. Po ślubie żona nie przestaje pragnąć czułości, a mąż wsparcia.

Zupa stygnie...

W kilku wątkach w tym dziale był już omawiany fakt, że małżeństwo to decyzja stale ponawiana.
A więc dzisiaj rano znowu biorę sobie Ciebie za żonę i nie opuszczę Cię w zmywaniu garów aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Bóg!

No i inne sprawy, jak na przykład - że będą bardzo przyziemny i dosłowny: jeżeli jesteśmy małżeństwem, to nie znaczy że nie mogę się zamknąć w ubikacji i w samotności zrobić co nieco...
Trzeba utrzymać przekonanie, że ładne dziewczyny nie puszczają bąków...

Nie wystarczy nasiać kwiatów aby mieć ładny ogródek.

problem nie tkwi w tym czy mieszkali razem przed slubem czy nie - bo to by było bez sensu. problem raczej tkwi w tym ile oni byli razem przed ślubem - bo im dłużej przed tym krócej po. zmienia sie priorytet brania odpowiedzialości za druga osobe a nie tylko za siebie. bez ślubu mozna w każdj chwili zebrać zabawki i się zabrać.

Problem w tym,że mylą miłość z zakochaniem, fascynacją, itp. Albo nic nie wiedzieli o życiu i myśleli,że oto po bajkowym ślubie otworzy się przed nimi droga usłana różami. Tymczasem rzeczywistość skrzeczy

no niestety życie to nie bajka;p