Głównie przejeżdżając po niej walcem swojego języka i terminologii, po czym zostaje tylko Droga, Prawda i Życie, ale gdzieś gubi się radosna, anarchiczna zabawa, w której zawieszeniu ulega normalny porządek rzeczy. Katolicyzm jest religią postu; seksualność przynależy do sfery karnawału. Na dokładniejszy opis problemu, obawiam się, musisz poczekać do czasu rozwinięcia filozofii poganolurkeryzmu, co nastąpić może dopiero za lat parę, jesli w ogóle.

Jeżeli rzeczywiście należy, to pornografia jest w istocie czymś dobrym, ponieważ ona uprzedmiotawia. Natomiast Kościół głosi, że człowieka zawsze trzeba traktować jak człowieka. Bo jest człowiekiem, a nie przedmiotem. Oto okrutna i drastyczna nauka katolicka...

...i zupełnie od czapy. To znaczy, owszem: na logikę wszystko się się zgadza. W praktyce natomiast trzeba umieć dostrzec w drugim człowieku obiekt spełnienia swoich egoistycznych pożądań i zachcianek. Dlaczego nie jest to straszne? Dlatego, że działa w obie strony. Związki rozlatują się również wtedy, kiedy partnerzy nie są w stanie dogadać się w tym ich aspekcie.

A co to ma wspólnego z moim pytaniem? Choćby 90% mężczyzn kupowało i oglądało, to oznacza że taka powinna być norma i jest to normalne dla związku?

Wiesz co, jest takie powiedzenie inżynierskie: "działa - nie naprawiaj". Ludzie są różni i różnie się w związkach docierają; nie wykluczam, że są i takie pary, które znajdują spełnienie w białych małżeństwach, jak cardowscy zakonnicy z "Mówcy Umarłych". Ale generalnie: wara postowi od karnawału. Karnawał ma swoje normy i standardy, które filozofom i celibatariuszom w głowach się mieszczą, że to działa i nie eksploduje ludziom prosto w twarze.

Nie wiem, jaka norma powinna być. Jeszcze nie doszedłem na mojej ścieżce do takiego punktu, w którym mógłbym normę ludziom sugerować. Wiem, jak jest, wiem, że to działa i wiem, że normy katolickiej narzucić się w tym przypadku nie uda, bo jest ona zbyt ekscentryczna dla zwyczajnego, prostego człowieka. Bujać to my, panowie księża.

KK nie zezwala na białe małżeństwa.

I właśnie z powodu takich wypowiedzi, ciągle mam wrażenie, że niewiele wiesz o katolickiej etyce seksualnej.

I właśnie dlatego wypowiadam się w tym temacie.

Kościół Katolicki uznał bowiem za słuszne i zbawienne sporządzić obszerną i zawiłą doktrynę, w imieniu której ludzi chrzci i nawraca, po czym... zostawia ich ze strzępami wiedzy na temat tejże doktryny, katechizację traktując na odczep-się. W kościołach gromadzą się więc masy ludzi ze szczątkową wiedzą na temat tego, na co im się pozwala, a czego od nich wymaga. I to jest właśnie norma. Eskimeaux zwracał uwagę na to w innym wątku: że Kościół, na własne życzenie, wycofał się z ewangelizacji, oddał pole.

Mow za siebie. W kazdym procesie uczenia sie potrzebne jest wspoldzialanie przedmiotu i podmiotu. Nawet zalozyciel nie potrafil zmusic wszystkich uzdrowionych do powiedzenia "dziekuje". Znalazl si tylko jeden. Tylko od Twojej postawy zalezy w jaki sposob przyjmujesz elementarz typu np:
1. Grzesznych upominać.
2. Nieumiejących pouczać.
3. Wątpiącym dobrze radzić.
4. Strapionych pocieszać.
5. Krzywdy cierpliwie znosić.
6. Urazy chętnie darować.
7. Modlić się za żywych i umarłych.
Alez to zawila doktryna. Wytrzezwiej.

1. Skąd wiem, co jest grzechem, a co nie jest, i jaki jest ciężar tego grzechu?
2. Jakie mam podstawy, by twierdzić, że moje pouczenia prowadzą nieumiejącego we właściwym kierunku, po właściwej drodze?
3. Jw. Co to jest: dobra rada i czym się różni od rady złej?
4. Tu wyjątkowo brak zastrzeżeń.
5. Tutaj jest rozjazd z praktyką jak stąd do Bangladeszu. Tak się nie da żyć. Uprzedzając: mszcząc każdą doznaną krzywdę również nie da się żyć.
6. Jw.
7. Tu również brak zastrzeń.

Zastrzeżenie ogólne: brak zachęty do działalności charytatywnej, wszystko da się załatwić dobrym słowem.

Doktryna czysta i przejrzysta jak wódka. Pij.

Na razie rowniez podstawy. Mozesz zaczac od dekalogu i siedmiu grzechow glownych. Przedszkole.
Pozniej mozesz sie zapisac do pierwszej klasy. Jak we wszystkich dziedzinach zreszta. Ostatnio interesuje mnie problematyka zwiazana z czarnymi dziurami bo na fizyce i astronomii tego sie nie uczylem. Ale nie mam pretensji do autorow programow. Wierze, ze jezeli bede chcial zdobede wiecej wiadomosci na interesujacy mnie temat.

Ale wicie-rozumicie, ja zostałem ochrzczony jako niemowlę. Ja się o to nie prosiłem. Gdyby istniał w Kościele obrządek zmywający wszelkie slady chrztu, natychmiast bym sobie go zażyczył, ale czegoś takiego nie ma, bonie. (Mogę z tym żyć.) W związku z czym, tak jakby, podejście "idź i się zainteresuj" jest słabo trafione. Obowiązek katechizacji spoczywa na ludziach, którzy wciągnęli mnie w ten biznes. Gdybym sam się do niego dołączył, urodziwszy się np. szintoistą i nawróciwszy z własnej woli - a, to co innego. Inicjatywa spoczywałaby wtedy po mojej stronie.

Tak samo nikt nie wymaga od robaczka zostania zawodowym fizykiem - wtedy bowiem psim obowiązkiem robaczka byłoby się na czarnych dziurach znać. Robaczek aktualnie uprawia hobby. Czy robaczek proponuje, aby douczanie się o grzechach również traktować w kategoriach hobby?

Zupelnie zeszlismy z tematu.
Nie do mnie nalezy ocena czy ktos otrzymal wystarczajaco duzo talentow aby zainteresowac sie i co wiecej postepowac wg zasad okreslonych przez religie, wychowanie, srodowisko, i czy ja wiem co jeszcze.
Do mnie przemawia fragment z ksiegi powtorzonego prawa: "Polecenie to bowiem, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: «Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: «Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić."
Ale to akurat do mnie. Inni moga sie opierac na zupelnie innych zasadach np. ze ogladanie porno wzbogaca ich zycie duchowe.

(facepalm) Czy katolicy do wszystkiego muszą przykładać znaczenie duchowe? Czy karnawał w Rio ubogaca duchowo, a skoro nie, to powinien zostać wyrugowany, lub na tych platformach winny tańczyć zakonnice?

Zresztą, można i tak. Można powiedzieć, że "rozpusta" działa w kategoriach magii sympatycznej i że skoro my oddajemy się "rytuałom" płodościowym, płodna będzie ziemia wokół nas i płodny będzie nasz inwentarz. Śmiem twierdzić, że tkwi w tym o wiele więcej sensu, niż w suchym podaniu do wierzenia, że akt płciowy ma być otwarty na dar przekazania życia i zajadłym zwalczaniu in vitro pod pozorem, że tam się zabija ludzi.

Każdy związek zanim się rozpadł działał.


A ja narzucam i to normy katolickie? Jak dla mnie to są zachowanie zdrowe i preferowane przez ludzi niezależnie od przekonań religijnych.

Rany Boskie. Sugerujesz, że związki rozpadają się bez ostrzeżenia, bez symptomów, z dnia na dzień?


(westchnienie) No właśnie...