Witam wszystkich.
Chcę krótko opisać moją sytuację - licząc na Waszą pomoc.
Jestem osobą ochrzczoną i wierzącą, choć przyznam się, że nie zawsze jest mi łatwo praktykowac wiarę tak, jak wymaga tego czystość sumienia.
Trzy lata temu rozwiodłam się z mężem - nie była to moja decyzja, to mąż ode mnie odszedł, ale zgodziłam się na to i nie protestowałam. Mieliśmy ślub kościelny.
Po rozwodzie trafiłam do spowiedzi u fantastycznego księdza.
Opowiedziałam mu wszytsko i dostałam rozgrzeszenie, odchodząc od konfensjonału ze łzami w oczach, wzruszona jego ciepłymi slowami.
Przez ponad rok żyłam samotnie i było mi z tym bardzo źle.
Jestem młodą osobą, przed którą jak wszyscy mówili życie stoi otworem.
Potem poznałam mężczyznę, z podobnymi doświadczeniami. Jego również porzuciła żona, odchodząc do innego mężczyzny.
Zakochaliśmy się w sobie i od roku mieszkamy razem.
Czy żyjąc w niesakramentalym związku na prawdę jestem skreślona dla Kościoła?
Czy to że nasi małżonkowie nas porzucili, oznacza że my nie mamy już prawa do szcześcia, żyjąc w zgodzie z naszą wiarą?
Oboje boimy się spowiedzi i tego co teraz możemy usłyszeć.
A co jeżeli zdecydujemy się mieć dziecko? Czy jest możliwy powrót do sakramentów? Czy będziemy mogli ocgrzcić nasze dziecko i żyć w zgodzie z wiarą?
Proszę pomóżcie mi.
Magdalena.

Na razie Twoje postępowanie jest w jedynie słusznym Kościele traktowane jako grzech ciężki. Uparte w nim trwanie prowadzi wprost do wiecznego potępienia. ALE jest nadzieja dla takich jak Ty. Mianowicie, papież Franciszek chce zmienić przepisy w tym względzie. Jego poprzednik zlikwidował Otchłań dla nieochrzczonych
(a zmarłych) dzieci. Może Franciszek ustali, że Jahwe ma nie skazywać na potępienie osób w Twojej sytuacji? Papieże wiele mogą.

@Jajko przestan plesc glupoty. Papiez Franciszek nie zmieni nauki Jezusa Chrystusa.

@magda2112 bardzo ci wspolczuje rozpsdu twojego malzenstwa. Dowiadywalas sie czy mozna byloby je uznac za niewazne?
Wasza sytuacja jest jednoznaczna z punktu widzenia nauki Kosciola. Wasze malzenstwa sa wazne, zostaliscie co prawda porzuceni ale juz teraz zyjecie razem. To jest po prostu grzech, nawet jezeli teraztego tak nie widzisz.

Kosciol ciebie nigdy nie skresli. Jestesmy wspolnota grzesznikow i trudno zebysmy sami siebie skreslali. Faktem jest, ze jak na razie to ty sie od Kosciola odcinasz. Troche na zasadzie, ze w twojej (wedlug ciebie wyjatkowej) sytuacji pewne zasady i przykazania mozna jednak troche nagiac.
Jezeli zalezy ci na utrzymaniu wiezi ze wspolnota to poszukajcie duszpasterstwa zwiazkow niesakramentalnych.

Warto by było skonsultować się z kimś kompetentnym z sądu biskupiego, bo może są podstawy, aby wszcząć przewód rozeznający czy wasze małżeństwa były ważnie zawarte. Lęk przed taką konfrontacją nic nie da (mówisz o lęku przed spowiedzią), a może się okazać, że są szanse wyprowadzenia na prostą waszej sytuacji. Przy kurii metropolitarnej istnieją takie sądy, łatwo się dowiedzieć pod które podlegacie.
Powodzenia. Z Panem Bogiem.

Jajko papa Francesco nie może zmienić prawa o nierozerwalności małżeństwa.

Ale jak Ci pomóc? Oczekujesz usprawiedliwienia czegoś, o czym wiesz sama. Dekalogu nikt i nic nie zmieniło, od niego zaś zaczyna się życie z wiarą o którym piszesz. Spowiedź nie zakończy się otrzymaniem rozgrzeszenia i nie możesz go oczekiwać. Możecie i powinniście praktykować, uczestniczyć we Mszy św, ale niestety nie macie prawa do Komunii św. Radzę poszukać w miejscu zamieszkania duszpasterza dla małżeństw niesakramentalnych i z nim porozmawiać. Warto także jak pisali przedmówcy rozeznać czy twoje małżeństwo było ważnie zawarte. Pozdrawiam.

Magdo.
Znam parę,która jest w podobnej do Twojej sytuacji. Ich wyborem było to, że będą żyć razem, choć to w jakiś sporób automatycznie odsuwa ich od Kościoła. Tak po ludzku rozumiem, współczuję. Trudno tu jednak coś poradzić. Piszesz o życiu w zgodzie ze swoją wiarą. Twoja wiara powinna podpowiadać Ci, że sakrament małżeństwa jest nierozerwalny. Nie w świetle jakiegoś prawa, ale w obliczu Boga zdradzasz przysięgę, którą komuś złożyłaś. To prawda że w życiu różnie bywa, że można ponosić konsekwencje, choć się nie chciało danej sytuacji. Wiem że nawet ludzie którzy są bardzo religijni i bardzo wierzący mogą w pewnym momencie zagubić miłość,poczucie wierności i oddania małżonkowi i odejść. Kościół jednak nie wymyślił sobie sztucznych barier. To są rzeczy święteo których mówimy. I winni ich zaniedbania jesteśmy tylko my sami. Każdy potrzebuje bliskości, ale Ty chyba bardziej potrzebowałaś realnego mężczyzny, niż "nierealnego" Boga. Byłoby łatwiej gdyby moźna było unieważnić przysięgę, tylko jaką by ona miała wtedy wartość?

@magda2112
Bardzo ci współczuję takiej sytuacji. Niestety KK ogółem ma ciebie głęboko w nosie. Franciszek to zauważył i być może co nieco zmieni, choćby nastawienie.
Z punktu widzenia paragrafów katolickich najlepszym dla ciebie rozwiązaniem byłoby uznanie w KRK poprzedniego małżeństwa za niebyłe, nieważne. Są już kancelarie specjalizujące się w tym, a obecnie wielkich przyczyn do uznania nieważności nie trzeba. Jeżeli twój były będzie współpracował, to pójdzie szybko (oczywiście jak na biskupów) i za rok KRK przestanie uważać ciebie za trędowatą.

Pociesz się myślą, że niekatolicka połowa chrześcijan głęboko ci współczuje. Rozpad małżeństwa to nie halo, to bolesny skutek waszych błędów, grzechów. Nie każdy garniec mozna posklejać, w nie kazdy posklejany można wlać wodę. Tamto małżeństwo umarło, jak to okreslają prawosławni.

Mam nadzieję, że nie popełnicie błędów doprowadzając do rozpadu obecnego związku. Obdarzajcie się miłością - tego wam życzę.

Milosierny @Koziol przeoczyl fakt, ze juz teraz magda2112 ma gleboko w nosie wszelakie przykazania o cudzolostwie i zyje na kocia lape. nie troszczac sie nawet o jakiekolwiek sformalizowanie cywilne zwiazku No ale moze metodysci i tu uwazaja, ze to drobiazg.

Lamanie przykazan Jezusa nie szkodzi nikomu. Za to jedna dyspensa jednego ksiedza katolickiego moze zniszczyc metodystow!
Widac bracia odlaczeni maja inne normy i oczekiwania dla katolikow a znacznie mniej oczekuja od siebie samych.

W Polsce mogą być z tym problemy. W Polsce księza katoliccy bardzo bronią Kościół przed grzesznikami zapominając, że Bóg stworzył Kościół dla grzeszników.
Ochrzcić dziecko mozesz w dowolnym Kościele, KRK uznaje taki chrzest. Ksiądz będzie potem zachwycony z "nawróconej duszy" gdy będzie przygotowywał dziecko do pierwszej komunii.

@Koziol znowu robi antyreklame katolikom.
Oczywiscie, ze bedziecie mogli ochrzcic dziecko. W koncu sa jeszcze rodzice chrzestni.

Czy bedziecie zyc zgodnie z wiara, to zalezy juz od was samych. Pytanie, z jaka wiara? Z wybranymi przez siebie zaleceniami moralnymi i zwyczajami, czy z nauka Jezusa Chrystusa?
Na to pytanie musicie sobie sami odpowiedziec.

Kael, niestety nie masz racji. Samo życie na tzw. "kocią łapę" nie jest tutaj problemem i na dobrą sprawę może nie mieć nic wspólnego z kwestią przestrzegania 6 przykazania.

Jeden z tematów poruszanych na niedawno rozpoczętym synodzie w Rzymie ma dotyczyć udzielania Komunii osobom rozwiedzionym pozostającym w nowych związkach. Tu trzeba wyjaśnić, słowa "pozostający w nowych związkach" to inna nazwa dla terminu "współżyją", w tym tkwi cały problem i ciągła ewentualna dyskusja nad tematem. Kiedy następuje rozpad małżeństwa i zrobiło się wszystko dla jego ratowania, a mimo to i tak nic to nie zmienia, to samo mieszkanie z nowym mężczyzną/kobietą niczego nie zmienia w związku z przyjmowaniem Chrystusa podczas Eucharystii. Oczywiście pozostaje kwestia zgorszenia (ale to spokojnie można pominąć, bo to termin wytrych, tak bzdurny, że aż dziw, że ma się tak dobrze w Kościele).


Zmieni . Jesteś przekonany co do tego, że nikt i nic tego nie zmieni. Ja jestem przekonany co do tego, że to i wiele innych kwestii w Kościele się zmieni (patrzy historia doktryny i dyscypliny Kościoła). Czy za pontyfikatu Franciszka? Nie wiem, ale to, że zmiany przyjdą tego osobiście jestem pewien jeśli takowych zmian nie będzie to jest tylko jedna opcja, Kościół ziemski się skończył = czas się skończył = Paruzja

To co wedlug ciebie jest lamaniem 6 przykazania? Seks z prostytutka? Z cudza zona? Z jeszcze niczyja zona?

Tak jak kradziez to tylko zabranie rzeczy biedniejszemu od siebie?

Jezeli nie odrozniasz nauki Jezusa Chrystusa od tradycji ludzkich, to masz problem. Slowa Jezusa Chrystusa sa w Ewangeliach. Poczytaj, to moze zrozumiesz, dlaczego akurat w kwestii rozwodow, a szczegolnie ponownych "koscielnych" zwiazkow, katolicy nie sa tak kreatywni w interpretacji jasnej nauki Syna Bozego jak inni chrzescijanie.

Jeśli chodzi o łamanie 6 przykazania to myślę, że w wielu kwestiach mógłbym spokojnie podpisać się pod nauką Kościoła Zawsze jednak zaznaczając, że ja jako obserwator w przypadku takiego przekraczania mogę mówić jedynie o tym, że dzieje się jakieś zło. Nigdy natomiast nie mam prawa mówić o tym, czy ktoś popełnia grzech, lub nie. Czy w moim przypadku przekroczenie 6 przykazania jest grzechem to kwestia, którą tylko ja sam mogę stwierdzić, a nie pobieżny obserwator jakiegokolwiek forum. Jeśli poruszam się w przestrzeni pt. "chrześcijaństwo" to powinienem pamiętać o nauce Chrystusa i mieć świadomość, że przekroczenia przykazania jest zawsze złem, ale czy grzechem to nieco inna para kaloszy. Wszak każdy grzech jest złem, ale nie każde zło musi być grzechem.

Nauka Jezusa w takiej formie jakiej dziś w Kościele słuchamy i staramy się wypełnić jest ściśle związana z tradycją ludzką. Otóż "Słowa Jezusa Chrystusa są w Ewangeliach", słowa Jezusa i ich interpretacja ściśle przynależą także do tradycji ludzkiej.

Magda, po kolei

Po pierwsze, Kościół was nie skreśli, bo i Bóg was nie skreśla. Natomiast jeśli wasze małżeństwa były ważnie zawarte, to póki wasi małżonkowie żyją nie macie możliwości zawarcia sakramentalnego związku. Trwając w tej sytuacji nie macie możliwości uzyskania rozgrzeszenia, zatem i przyjmowania Komunii Świętej (poza wypadkiem zagrożenia życia, przed poważną operacją itp).

Natomiast nie powinno być problemów z ochrzczeniem dzieci, jeśli będziecie chcieli wychowywać je w wierze. Warto też poszukać wspólnoty /duszpasterstwa /rekolekcji dla niesakramentalnych. Choćby po to, by uniknąć pokusy odejścia od Kościoła...

Rozumiem, że obecnie opcja "białe małżeństwo" nie wchodzi w grę, przynajmniej w tym momencie.

Gdyby Kościół autentycznie miał w nosie związki niesakramentalne, nie powoływałby "duszpasterstwa małżeństw niesakramentalnych".