Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 18, 2024 2:03



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 76 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko... 
Autor Wiadomość
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Kiedy czytam wasze wypowiedzi to dochodze do wniosku, ze najwieksza porazka Kosciola jest infantylizm wierzacych. Albo lekcje religii nie zmuszaja do krytycznych pytan i szukania odowiedzi, albo ludzie sami zadowalaja sie latwa papka ktora lykaja bez problemow. Nie wiem co gorsze.

2000 lat temu w Izraelu, ktory czekal na Mesjasza (oczywiscie nie caly), "sprawiedliwy" mialo okreslone znaczenie.

Dzis kazdy, kto umie czytac uwaza, ze tamci ludzie mysleli jak on i on zadnych studiow czy poglebienia wiedzy o czasach autorow Biblii nie potrzebuje.

No i skresla wszystko co mu nie pasuje.


Cz lis 13, 2014 7:49

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale racja.
Jaką wartość miało niby mieć dziewictwo Maryi już _po_ urodzeniu Jezusa? Miała być 'żoną Boga Ojca - wiecznie na wyjeździe' ? :D
Jak spojrzeć na to złośliwym okiem no to faktycznie idealny przykład 'świętej rodziny' : rodzina z JEDNYM dzieckiem, całe życie w konkubinacie (białym), a Ojca nikt nigdy nie widział ;)
Istotnie może wprowadzać to w myślenie, że tzw. białe małżeństwo jest jakoś lepsze niż normalne, doskonalsze.. podczas gdy na ogół ludzie w białych małżeństwach to po prostu pary z dysfunkcjami ;]


Cz lis 13, 2014 9:02
Zobacz profil
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Z dzisiejszego punktu widzenia, dodaj.....

Gdzie seks jest centrum zycia dla niektorych i wszelka wstrzemiezliwosc ma dla nich znamiona choroby.


Cz lis 13, 2014 9:18
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Nickel napisał(a):
@ProxyOne - jeśli wierzyć w przekaz Biblii, to Jezus został poczęty z Ducha Świętego. W porządku. Ale to, że Maryja pozostała dziewicą - to już wymyślił KK. Co stało na przeszkodzie ślubu z Józefem po narodzeniu Jezusa? Skoro wychowywali syna, to czy jako nie-małżonkowie nie sialiby zgorszenia? To byli - wbrew temu co niektórzy sądzą - zwykli ludzie, nikt nie wiedział, że Jezus to ten na którego czekano od pokoleń. Trzeba sobie wyobrazić tamtych ludzi bez otoczki świętości.

Poza tym - czy seks jest czymś złym, żeby uważać Maryję za lepszą bo "dziewicę do śmierci"? Jakby seks był jakąś paskudną chorobą...

Chyba zrobił się offtop. No trudno..

Nigdzie z kart Biblii nie wynika, że bezdzietność Zachariasza i Elżbiety, Abrahama i Sary budziło w kimkolwiek oburzenie.


Cz lis 13, 2014 9:41

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Nie mówię, że wszelka wstrzemięźliwość, ale białe małżeństwo jest po prostu wbrew naturze.
Podobno wg KK dla małżeństwa seks czy też ehkm Akt Małżeński to jak dla księdza sprawowanie Eucharystii a zatem rzecz ekstremalnie ważna.
Z drugiej strony co chwilę deprecjonuje się rolę seksu, czy też straszy ludzi samymi zagrożeniami z nim związanymi , wywyższa rolę dziewictwa siejąc w ludziach poczucie winy i zastanawianie się, grzeszę, nie grzeszę?
Troszkę rozdwojenie jaźni.

Kael serio uważasz, że para małżeńska, która kompletnie zgasiła swoję pożądanie, (lub go nie ma) to zdrowa sytuacja? :o


Cz lis 13, 2014 10:23
Zobacz profil
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Co ja DZIS uwazam, nie ma dla Zydow 2000 lat temu (sluby nazireatu) badz dla sredniowiecznych bialych malzenstw najmniejszego znaczenia.

Wyobrazanie sobie, ze Maryja i Jozef mysleli tak samo jak o.Knotz to mrzonki. Dla Jozefa Bog nie byl kumplem jak dla wielu chrzescijan dzis, ale Swietym i Niewypowiadalnym Bogiem Pierwszego Testamentu.
Aniol, ktory ukazal mu sie we snie byl jak najbradziej realnym wyslannikiem Najwyzszego a Swiete Swietych niedostepne zwyklemu nie tylko smiertelnikowi ale takze kaplanowi. Nieupowaznione dotkniecie Arki Przymierza zabijalo.

Poslubiona mu malzonka byla dla niego wlasnie Arka Przymierza, ktora nosila dziecko ktore z Ducha Świętego się w Niej poczęło.

Myslisz, ze z taka swiadomoscia mogl potem normalnie z nia wspolzyc?


Cz lis 13, 2014 11:27

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
No OK ale to jest kontekst historyczny. A ja mówię o nauczaniu na dziś. Swoją droga i dziś ma to swoją fachową nazwę zgodną z kontekstem który podałaś: Zespół Madonny (i ladacznicy). Pompatyczne nazywanie ludzkich części ciała 'świątynią życia' z pewnością tu nie pomaga :>


Cz lis 13, 2014 12:03
Zobacz profil
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
mr_fuchs napisał(a):
W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale racja.
Jaką wartość miało niby mieć dziewictwo Maryi już _po_ urodzeniu Jezusa? Miała być 'żoną Boga Ojca - wiecznie na wyjeździe' ? :D
Jak spojrzeć na to złośliwym okiem no to faktycznie idealny przykład 'świętej rodziny' : rodzina z JEDNYM dzieckiem, całe życie w konkubinacie (białym), a Ojca nikt nigdy nie widział ;)
Istotnie może wprowadzać to w myślenie, że tzw. białe małżeństwo jest jakoś lepsze niż normalne, doskonalsze.. podczas gdy na ogół ludzie w białych małżeństwach to po prostu pary z dysfunkcjami ;]


To teraz wracasz do wspolczesnosci? Wystarczy kontekstu historycznego?

A i wspolczesnie malzenstwo moim zdaniem nie moze bazowac na seksie. Jest on oczywiscie wazny ale nie moze byc najwazniejszy. Bo jezeli seksu nie bedzie (np choroba badz zagrozona ciaza) to jak uwazasz? Jest to koniec malzenstwa?


Cz lis 13, 2014 14:54

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Nie wykręcam się od kontekstu, ale piłem do tego, że zdarza się słyszeć, że to był wzór rodziny. Ale ona była tak wyjątkowa, że nie może być wzorem dla zwykłej ani współczesnej ani antycznej rodziny. O to mi chodziło ;P

Ja nigdzie nie powiedziałem, że to jest najważniejsze, ale że póki można to jest i powinno być ważne, a nie spychane na bok, deprecjonowane. Równie dobrze możnaby zastosować analogiczny argument, że nie ma co sobie szukać ladnej żony tylko zapuszczoną babę bo przecież uroda i tak przeminie, a nawet miss może zostać oblana kwasem? ;]


Cz lis 13, 2014 15:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 14, 2012 0:15
Posty: 473
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Seks jest ważny ale jest jak by odbiciem niedogrania w innych sferach, kobiety nie potrafią oddzielić problemó od łóza. Ludzie najpierw powinni się dogadywać, a potem cała reszta. Sam seks nie zastąpi porozumienia i szczerości. Co z tego, że noc namiętna, skoro w dzień on ją poniża, okłamuje, nie szanuje?

_________________
„Nie to jest miłością co czujesz, a to co postanawiasz.”


Cz lis 13, 2014 17:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
mr_fuchs napisał(a):
Nie wykręcam się od kontekstu, ale piłem do tego, że zdarza się słyszeć, że to był wzór rodziny. Ale ona była tak wyjątkowa, że nie może być wzorem dla zwykłej ani współczesnej ani antycznej rodziny. O to mi chodziło ;P

Ja nigdzie nie powiedziałem, że to jest najważniejsze, ale że póki można to jest i powinno być ważne, a nie spychane na bok, deprecjonowane. Równie dobrze możnaby zastosować analogiczny argument, że nie ma co sobie szukać ladnej żony tylko zapuszczoną babę bo przecież uroda i tak przeminie, a nawet miss może zostać oblana kwasem? ;]


I tu jest problem. Rodzinę Jezusa się za przykład rodziny jak to
pasuje do poparcie z góry przyjętej tezy.

Natomiast jak nie pasuje - to twierdzi się, że to nie była jednak
zwykla normalna rodzina (chociażby przez brak więzi seksualnej między małzonkam)

Powoływalam się na przykład św. Rodziny (że nie bylo współżycia pomiędzy malżonkami
a jednak mówi się, że Maryja była zoną Józefa i nikt tego nie poddaje w wątpliwość)
broniąc prawa do malżeństwa osobom niezdolnym do waginalnego stosunku plciowego
(impotencja i inne dysfunkcje seksualne uniemozliwiające waginalny stosunek są
wg. prawa kanonicznego przeszkodą a związek malżeński nawet jak zostanie
zawarty jest nieważny).

No i dostałam odpowiedź od jednej z redaktorek GN (muszę przyznać, że
nie sformulowanej w tonie autorytarnym) - że to jednak nie była zwyczajna rodzina
i nie można jej porównywać do innych rodzin.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Cz lis 13, 2014 18:56
Zobacz profil
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
Jeszcze wracając do sedna wątku.
Jeżeli ktoś żyje samotnie, bez własnej rodziny, żony dzieci, nie z własnego wyboru, a np. z niemożności czy to przez chorobę czy coś innego, to Kościół do takich osób mam bardzo bogatą naukę, a sednem dla takich osób jest nauka o krzyżu Pana. Oni mogą w swoim stanie znaleźć swe miejsce przy krzyżu Pana ponieważ ich samotność jest dla nich krzyżem.
Nauka Kościoła powinna właśnie pielęgnować rodziny ponieważ tego chce Pan, aby młodzi zakładali rodziny i mieli dzieci. To jest dar i dobro przewidziane przez Boga dla swoich dzieci, to błogosławieństwo. Nawet w Raju, tak cudownym miejscu Adamowi brakowało kobiety, a Bóg od samego początku nie planował samotności dla człowieka tylko powołanie do rodziny. Samotność to efekt uboczny wygnania, to nie jest stan który Bóg planował dla swoich dzieci, tak jak i obecne na świecie choroby. Tak jak w chorobie tak i w samotności człowiek może znaleźć swe miejsce u boku krzyża Pana, Bóg może wyciągnąć z tego dobro, ale nie jest to stan od początku naturalny dla dzieci Boga. On w końcu przeminie.
Natomiast dzisiaj coraz powszechniejsza staje się samotność z wyboru, samotność z egoizmu, z korzyści i patrzenia na siebie, samotność która odrzuca plan rodziny od Boga dla swoich dzieci, samotność stojąca w opozycji do rodziny widzianej w oczach Boga...
Dlatego dla takiego stanu samotności Kościół nie może mieć żadnej nauki pielęgnującej ten wypaczony stan rzeczy. Co do rodziny Kościół ma naukę, taką naukę która rodzinę pielęgnuje i buduje, natomiast do takiej wypaczonej samotności Kościół nigdy nie będzie miał takiej samej nauki która by ten stan rzeczy pielęgnowała i budowała, ponieważ było by to sprzeniewierzenie się Bogu.


N gru 07, 2014 12:43

Dołączył(a): Śr mar 14, 2012 0:15
Posty: 473
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
jesienna napisał(a):
mr_fuchs napisał(a):
Nie wykręcam się od kontekstu, ale piłem do tego, że zdarza się słyszeć, że to był wzór rodziny. Ale ona była tak wyjątkowa, że nie może być wzorem dla zwykłej ani współczesnej ani antycznej rodziny. O to mi chodziło ;P

Ja nigdzie nie powiedziałem, że to jest najważniejsze, ale że póki można to jest i powinno być ważne, a nie spychane na bok, deprecjonowane. Równie dobrze możnaby zastosować analogiczny argument, że nie ma co sobie szukać ladnej żony tylko zapuszczoną babę bo przecież uroda i tak przeminie, a nawet miss może zostać oblana kwasem? ;]


I tu jest problem. Rodzinę Jezusa się za przykład rodziny jak to
pasuje do poparcie z góry przyjętej tezy.

Natomiast jak nie pasuje - to twierdzi się, że to nie była jednak
zwykla normalna rodzina (chociażby przez brak więzi seksualnej między małzonkam)

Powoływalam się na przykład św. Rodziny (że nie bylo współżycia pomiędzy malżonkami
a jednak mówi się, że Maryja była zoną Józefa i nikt tego nie poddaje w wątpliwość)
broniąc prawa do malżeństwa osobom niezdolnym do waginalnego stosunku plciowego
(impotencja i inne dysfunkcje seksualne uniemozliwiające waginalny stosunek są
wg. prawa kanonicznego przeszkodą a związek malżeński nawet jak zostanie
zawarty jest nieważny).

No i dostałam odpowiedź od jednej z redaktorek GN (muszę przyznać, że
nie sformulowanej w tonie autorytarnym) - że to jednak nie była zwyczajna rodzina
i nie można jej porównywać do innych rodzin.


Bo podstawowym celem małżeństwa jest wzajemna miłość i płodność pary małżeńskiej. jeśli jest ktoś z urodzenai niezdolny do aktu płciowego tzn. że z urodzenia jet niezdolny do małżeństwa.

_________________
„Nie to jest miłością co czujesz, a to co postanawiasz.”


N maja 29, 2016 11:29
Zobacz profil
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
No pewnie. Szczegolnie dotyczy to malzonkow, ktorzy zawieraja zwiazek np w wieku lat siedemdziesieciu.

Moim zdaniem Kosciol katolicki mocno przesadza w rozdzielaniu wlosa na czworo i definiowaniu prawnym co jest “legalne“ a co nie.
Milosc juz dawno gdzies zanikla.

Mozliwe ze jest to odpowiedz na zapotrzebowanie u ludzi, ktorzy legal(istycz)nie chca sobie zalatwiec kolejny sakrament malzenstwa z biala sukienka w kosciele i szukaja roznych kruczkow prawnych, zeby ksiadz “musial“ im go udzielic?


N maja 29, 2016 12:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...
jesienna napisał(a):
Czy Kościół dla tych osób nie ma żadnej oferty duszpasterskiej?
Rodzina, rodzina rodzina.... A co osobami nie żyjącymi w rodzinie?

Nie warte są uwagi?

Są jakoś tam wynaturzone i jako takimi
nie warto się nimi zajmować (poza niewyrażanym głośno
ubolewaniem, że "nie ułozyły sobie życia").

Nie uważam, że dla tej grupy powinna być jakaś osobna oferta duszpasterska.
Uważam, że nauczanie Kościoła powinno być bardziej uniwersalne, żeby każdy
się w mógł w nim odnaleść.

A tak wychodzi na to, że Kościół interesuje się wyłacznie rodzinami.
Rodzina, rodzina, rodzina i tak w kółko...


Księża żyją głównie z ślubów chrztów i pogrzebów, i o ile to ostatnie dotyczy każdego, i nie trzeba sie tym zbytnio interesować, to chrzest i ślub najczęściej występuje gdy jacyś ludzie zakładają rodzine, i tym sie głównie księża zajmują, a więc pilnowaniem tego z czego żyją, cała reszta jest nieistotna.

mr_fuchs napisał(a):
O tym przecież właśnie mówię, że jeśli miałbym być teistą to na pewno nie w wydaniu KK ;)
Bycie teistą nie implikuje wyznawania jakiejkolwiek sformalizowanej religii. Zresztą większość nominalnych 'katolików' tak naprawdę tworzy jakieś swoje indywidualne systemy otwarcie negując część nauczania KK, tyle że powiedzenie 'nie jestem katolikiem' nie przechodzi im przez gardło lub stopień ich ignorancji jest na tyle duży, że nawet nie zdają sobie sprawy z bycia odstępcami ;]


Bycie katolikiem, nie przynosi aż tak wiele korzyści, w końcu co byś nie zrobił, nigdy nie będziesz w stanie o własnych siłach, zapewnić sobie zbawienia.

Kael napisał(a):
No to raczej ja niekoniecznie tak uwazam ;)
Swieci to moi przyjaciele i nie raz mi pomogli.
Dziewictwo Maryi to dogmat wiary i jest dla mnie jak najbardziej zrozumialy. Przed poczeciem Pana Jezusa a tym bardziej po Jego narodzeniu. Sprawiedliwy Jozef (a to okreslnenie u Zydow mialo szczegolne znaczenie) raczej nie korzystal z przywilejow malzenskich wiedzac o szczeolnym wybraniu jego zony przez Najwyzszego.


Raczej nie korzystał?
To Maryja zawsze raczej dziewica? :D
Zresztą jeśli nie miało być seksu, to po co ten ślub? gdzie w tym sens?

ProxyOne napisał(a):
Jezus to ktoś kto głosił swoją naukę wbrew panującej religii, zwyczajom, mentalności. Napewno nie mówił o wyzwoleniu Izraela spod niewoli Rzymskiej. Mówił o wolności przed samooskarzaniem sie i nieosądzeniu innych. Mówił o zmianie mentalności, przemianie u mysłu, a co za tym idzie: przebaczeniu, miłości, braterstwie. Mówił, że właśnie taka postawa podoba sie Bogu. Mam dla Niego duży szacunek, ponieważ wiedział, że Go za to zabiją, a jednak był konsekwentny.


Przecież Jezus po to sie pojawił na tym świecie, żeby zostać ukrzyżowanym, bo bez tego cała reszta nie miałaby zbytniego sensu.

Nickel napisał(a):
Co stało na przeszkodzie ślubu z Józefem po narodzeniu Jezusa? Skoro wychowywali syna, to czy jako nie-małżonkowie nie sialiby zgorszenia?


No i co z tego, że by siali zgorszenie?
Przecież wtedy Chrześcijaństwa jako takiego nie było, a inne religie są nieprawdziwe, więc co to komu by szkodziło, że by żyli bez ślubu?
No i jeśli zgorszeniem by było posiadanie mniej niż 3 dzieci, to wtedy nie chcą siać tego zgorszenia, zacząłby sie seks, w celu zrobienia kolejnej 2 dzieci?

quas napisał(a):
Dlatego dla takiego stanu samotności Kościół nie może mieć żadnej nauki pielęgnującej ten wypaczony stan rzeczy. Co do rodziny Kościół ma naukę, taką naukę która rodzinę pielęgnuje i buduje, natomiast do takiej wypaczonej samotności Kościół nigdy nie będzie miał takiej samej nauki która by ten stan rzeczy pielęgnowała i budowała, ponieważ było by to sprzeniewierzenie się Bogu.


Żaden katolik nie ma obowiązku, zawierania ślubu, i posiadania dzieci, więc nie wymyślaj cudów.

Kael napisał(a):
No pewnie. Szczegolnie dotyczy to malzonkow, ktorzy zawieraja zwiazek np w wieku lat siedemdziesieciu.


Twierdzisz że w wieku 70 lat, nie można uprawiać seksu?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Wt maja 31, 2016 14:19
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 76 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL