Przygotowuję materiał do katolickiego miesięcznika na temat rozwodników, którzy żyją zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego, tzn. po rozwodzie nie wstąpili ponownie w związek, aby móc przyjmować sakramenty i żyć według zasad moralności chrześcijańskiej.
Poszukuję 4-5 osób, które chciałyby się krótko w tej kwestii wypowiedzieć.
* 100% dyskrecji
* 100% że materiał ukaże się w piśmie katolickim (nie wiem, czy na forum mogę podać tytuł - wszelkie informacje podam w prywatnej wiadomości)
* 100% że udzielenie odpowiedzi na pytania nie będzie wymagało wielkiego wysiłku.

Zainteresowanych proszę o kontakt na "wiarowy" adres mailowy, bądź na adres: reporterka.tg@gmail.com .

Jeśli macie znajomych, którzy zdecydowali się na tego typu życie, proszę, zapytajcie ich, czy nie chcieliby się wypowiedzieć.

Takie wyraźne życiowe przykłady sprawiają, że tekst jest bardziej wiarygodny. Kto wie, może akurat uda się nam kogoś dzięki niemu podnieść na duchu?

Katolicy, którzy po rozwodzie wstąpili w nowy cywilny związek małżeński, również obencie mogą, naturalnie pod pewnymi warunkami (białe małżeństwo), przyjmować sakramenty i żyć zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego. Czemu tych reporterka pominęła?

Bo moze chodzi jej o swiadectwo wiernosci przyrzeczeniom malzenskim mimo rozwodu (niekoniecznie z wlasnej winy)?
Rzecz dzis przez wielu nie do pojecia.

A dlaczego piszesz, że dziś nie do pojęcia?
Za czasów Chrystusa nawet uczniowie tego też nie pojmowali.

Świat i ludzie wcale się przez wieki nie zmieniają. Wciąż te same namiętności, miłości, problemy, grzechy, zdrady, morderstwa itd.

Zupełnie nie rozumiem tej idealizacji dawnych czasów. Być może ludzie widzą tylko to co chcą widzieć, i pamiętają tylko, co chcą pamiętać.

Wracając do tematu badań o rozwodnikach to trzeba odszukać ludzi który pozostali samotni z własnego wyboru i związali się ponownie mimo tego że mieli okazje i mieli z kim się związać,ale z pobudek religijnych odtrącili wszystkie nadarzające się okazje. Ja osobiście nie spotkałem jeszcze nikogo takiego.

Bo ja znam wiele osób które zostały same po rozwodzie, bo nie potrafiły sobie ponownie poukładać życia, a nie dlatego że był to świadomy wybór z religijnych powodów.


Będzie bardzo trudno znaleźć takich ludzi, wiec przeprowadzenie rzetelnych badań będzie skrajnie trudne, żeby nie powiedzieć praktycznie niemożliwe.

No wiesz, dzis, po 2000 lat mogloby byc do pojecia.
Czy ja pisalam, ze kiedys bylo to (powszechnie) do pojecia?
Osobiscie mam wrazenie, ze dzis jest (szczegolnie) nie do pojecia, no bo zony/mezowie sa produktem do wymiany - szczegolnie, jak widzimy zycie roznych celebrytow.
Szczytem absurdu byl program, ktory ostatnio pojawil sie w telewizji niemieckiej "malzenstwo na slepo". Mez i zona spotykaja sie przed urzednikiem USC. Owszem, moga w ostatniej chwili powiedziec "Nie", ale jak juz sie na ten niecodzienny eksperyment (jak to sami mowia) zgodzili....


A jezeli jest tych ludzie tak trudno znalezc, to forma ich szukania, wydaje mi sie byc jak najbardziej sensowna....

Osobiście uważam, że łatwiej było pojąć słowa Jezusa o małżeństwie w czasach gdy obowiązywało prawo mojżeszowe niż dzisiaj. A mimo tego nie pojmowali tego uczniowie.

Co do szczytów absurdu to zawsze jest tak, że zawsze się znajdzie ktoś, kto walnie większa głupotę - to tylko kwesta czasu.

Jestem przeciwnikiem posługiwania się żywotami celebrytów. To mały margines społeczeństwa, który nie jest reprezentatywny dla reszty społeczeństwa. Reprezentuje tylko siebie i swoje zachowania. Większość "normalnych" ludzi pobiera się po to by być ze sobą do końca swoich dni.
Później różnie bywa. Czasem się udaje ,czasem nie.
Proza życia...

@reporterka podjęła się równie ciekawego co i trudnego tematu. Chętnie bym taki artykuł przeczytał, byle był rzetelny i prawdziwy. Bo w przeciwnym wypadku szkoda pióra.

Bo nie takie mam zlecenie;) Ale jeśli znajdzie się osoba, która ma takie doświadczenie, chętnie wezmę jej wypowiedź pod uwagę. Dzięki za podpowiedź.


Bardzo mi miło. Jednak bez wypowiedzi osób, których problem dotyczy, trudno o rzetelność. Dlatego serdecznie proszę o podpowiedź, z kim w tej sprawie mogłabym się skontaktować. Zainteresowanych tym bardziej proszę o kontakt.

Polecam ogłoszenie się na forum sychar, tam jest wiecej tkaich osób zapewne niż tu

Pozwolę sobie zauważyć, że nie podano żadnego "wiarowego" adresu mailowego. Nic nie wiem, żeby ta Pani miała na naszym portalu adres mailowy. Nie rozumiem także, dlaczego problemem miałoby być podanie nazwy pisma. Nie widzę również problemu w podaniu własnego nazwiska, co umożliwiłoby sprawdzenie wiarygodności.

Na razie 100% gwarancje są dość mityczne...

Dokładnie Jotko, samo ukazanie się takiej wiadomości na forum, oraz zapewnienie autora, to żaden dowód że można powierzyć swoje sprawy anonimowemu człowiekowi.