Niedawno wróciliśmy z zza granicy z dzieckiem i ja w drugiej ciąży. Mąż dostał propozycje ponownego wyjazdu na kilka tygodni o czym wcześniej wiedziałam i zgodziłam się. Poki co mieszkamy u moich rodziców,ale chcemy jak wróci przeprowadzić sie na poród niedaleko jego domu, który trzeba wyremontować. Ja wiem, ze on ma dużo na głowie teraz. On jest jedyna osobą, która nas utrzymuje, dba itd., ale słyszę, że szef może dać mu kolejną propozycję na kilka tygodni ponownego przyjazdu co jakiś czas i już pyta mnie sie o termin np miesiąc lub dwa po porodzie. (Tam gdzie będziemy mieszkać nie mamy żadnej rodziny a najbliższa kilkaset km). On twierdzi, że musi zarabiać bo są wydatki i jest na co, tymabrdziej na remont domu, żeby sie szybciej wprowadzić. Ja bede sama z dwójką dzieci. Rozumiem wszystko,jednak zastanawiam się czy to w porządku, czy tak sie powinno robić. Moj mąż dba o nas, ufam mu, ale mam wątpliwości co mu powiedzieć, żeby nie wynikła z tego kłótnia.

Powiedz mu,że go kochasz.

A jakie są szanse na pracę blisko domu?
Jeśli szans konkretnych nie ma, to jaka jest alternatywa dla wyjazdu?
Jeśli możliwości konkretne są i na miejscu, to jest podstawa do łatwiejszej rozmowy o niewyjeżdżaniu. Typu: zarobisz mniej, ale będziesz z nami, a dom - cóż, dom spokojnie, może sobie z remontem czekać lata, przeżyjemy.

A czego Ty chcesz? Dla siebie? Jak widzisz swoje życie z nim obok /z nim daleko? Bo realnie to jest najważniejsze. Masz jakąś pomoc? Co z Waszą więzią? Nikt ci na to teoretycznie nie odpowie.