Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz maja 02, 2024 14:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Nauczanie KRK nt. seksualności 
Autor Wiadomość
Post Nauczanie KRK nt. seksualności
Soul33 napisał(a):
a wszelkie formy pieszczot mają być tylko grą wstępną
Czy wg KRK Bóg stworzył łechtaczkę dla kawału, czy dla umartwienia? :twisted:
Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać. W końcu dotyczy to połowy człowieczeństwa :cfaniak:
Będę wdzięczny za jakąś rozsądną odpowiedź.


Cz sie 06, 2015 11:37
Post Re: Przypadkowy orgazm
Oczywiscie ze dla umartwienia...

Na powaznie: wielu chrzescijan (nie tylko katolikow) czuje sie nieswojo, kiedy im mowic, ze Bog nie chce naszego cierpienia, a obiecana pelnia zycia i blogoslawienstwa nie dotycza zycia po smierci ale zycia juz na tym swiecie.

Dla wielu ludzi zycie jest grzechem. Kazdy czyn musi byc brany pod lupe, bo moze nieswiadomie zgrzeszylem?

Zamiast jakiegos generalnego zalozenia, wyznaczenia sobie kierunku ku Bogu i traktowanie potkniec na tej drodze jak potkniec, wielu stoi i boi sie zrobic cokoöwiek, bo ich strach przed grzechem paralizuje.


Dlaczego KK akurat w detalach rozpisal zycie plciowe na grzeszne badz nie, moge tylko (sobie) przypuszczac.


Cz sie 06, 2015 11:49
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Przypadkowy orgazm
Kozioł napisał(a):
Soul33 napisał(a):
a wszelkie formy pieszczot mają być tylko grą wstępną
Czy wg KRK Bóg stworzył łechtaczkę dla kawału, czy dla umartwienia? :twisted:
Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać. W końcu dotyczy to połowy człowieczeństwa :cfaniak:
Będę wdzięczny za jakąś rozsądną odpowiedź.

Napisałem w uproszczeniu. Chodzi o to, aby dążyć do pełnego naturalnego stosunku. Kobieta może osiągnąć orgazm wtedy, kiedy się uda. I jeśli mężczyzna sam ma orgazm ale nie postara się o orgazm dla partnerki, to popełnia grzech (tak pisał o. Knotz, o ile dobrze pamiętam).

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Cz sie 06, 2015 12:31
Zobacz profil
Post Re: Przypadkowy orgazm
Soul33 napisał(a):
Kozioł napisał(a):
Soul33 napisał(a):
a wszelkie formy pieszczot mają być tylko grą wstępną
Czy wg KRK Bóg stworzył łechtaczkę dla kawału, czy dla umartwienia? :twisted:
Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać. W końcu dotyczy to połowy człowieczeństwa :cfaniak:
Będę wdzięczny za jakąś rozsądną odpowiedź.

Napisałem w uproszczeniu. Chodzi o to, aby dążyć do pełnego naturalnego stosunku. Kobieta może osiągnąć orgazm wtedy, kiedy się uda. I jeśli mężczyzna sam ma orgazm ale nie postara się o orgazm dla partnerki, to popełnia grzech (tak pisał o. Knotz, o ile dobrze pamiętam).

To byłoby zabawne, gdyby nie tragiczne. Nie w kazdym akcie małżeńskim (okropne określenie, prawda?) obie strony dążą do spełnienia, a w nie kazdej parze jest to tak często osiagalne, jakby chciała. Ale co o tym może wiedzieć celibatariusz ... może tylko kolejne paragrafy i ustępy wymyślać.
Wracając do daru Boga jakim jest łechtaczka: czy wg KRK mężczyzna moze zająć się nią na poważnie przed, czy po penetracji? I dlaczego? :roll:


Cz sie 06, 2015 19:59
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Przypadkowy orgazm
Kozioł napisał(a):
To byłoby zabawne, gdyby nie tragiczne. Nie w kazdym akcie małżeńskim (okropne określenie, prawda?) obie strony dążą do spełnienia, a w nie kazdej parze jest to tak często osiagalne, jakby chciała.

Nie wiem, co tutaj zasługuje na miano tragicznego. Kwestie, o których wspomniałeś, są na tyle proste, że wystarczy odrobinę poczytać, aby o nich wiedzieć.

Cóż z tego, że w akcie małżeńskim (mnie słowo akt kojarzy się z wizerunkiem "gołej baby", więc głównie pozytywnie ;-)) nie zawsze obie strony dążą do spełnienia? Nie zawsze dążą też do tego, aby się nie okładać pejczami. Zupełnie nic stąd nie wynika. Kościół uznaje, że powinni zawsze oboje dążyć do spełnienia. A jeśli się nie uda lub nie jest to możliwe (np. nie wszystkie kobiety przeżywają orgazm), to nie jest też grzechem.

Proponuję stronę http://www.szansaspotkania.pl/ Jest tam jedna z książek o. Knotza chyba w całości, choć cała strona podzielona jest na konkretne zagadnienia. Przykładowo, to może Cię zainteresować:

Moralność katolicka - lista zakazów czy uczenie się życia według Ducha?

Poważną przeszkodą w akceptacji nauki Kościoła jest bardzo ciasne rozumienie moralności katolickiej. Sprowadza się ją do szczegółowej listy nakazów i zakazów – tego, czego nie wolno robić, albo tego co powinno się czynić. Takie podejście, wyrządza wielkie szkody także pożyciu seksualnemu małżonków. Jest ono tylko pozornie zgodne z Ewangelią.

http://www.szansaspotkania.pl/index.php ... dlug-ducha

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt sie 07, 2015 21:43
Zobacz profil
Post Re: Przypadkowy orgazm
Soul33 napisał(a):
Nie wiem, co tutaj zasługuje na miano tragicznego. Kwestie, o których wspomniałeś, są na tyle proste, że wystarczy odrobinę poczytać, aby o nich wiedzieć.
Wybacz ale nie mam zamiaru się w to wczytywac. Sama idea ubierania milości małżeńskiej w jakas scisła formę jest dla mnie zbyt daleka.
Soul33 napisał(a):
Cóż z tego, że nie w każdym akcie obie strony dążą do spełnienia?
Alez wynika bardzo duzo o czym za chwilę.
Soul33 napisał(a):
Nie zawsze dążą też do tego, aby się nie okładać pejczami.
Nie widzę związku. Przenosisz wszelkie akcenty daleko na bandę.
Soul33 napisał(a):
Kościół uznaje, że powinni zawsze oboje dążyć do spełnienia. A jeśli się nie uda lub nie jest to możliwe (np. nie wszystkie kobiety przeżywają orgazm), to nie jest też grzechem.
A jeżeli w pełni swiadomie nie dążą oboje do orgazmu. Jeżeli jedni z małżonków chce dać zastrzyk szczęścia drugiemu. To wtedy grzeszą? To wtedy jest to wbrew Bogu? Grzeszą śmiertelnie i idą do piekła?

Wracając do mojego pytania, bardzo konkretnego: kiedy wg któregoś z księży mąż ma doprowadzić żonę do orgazmu łechtaczkowego. Przed, czy po penetracji (wszak sama penetracja jest podobno nieodzowna aby seks nie był grzeszny). Czy w tej kazuistyce jest to w ogóle możliwe do rozwiązania?


Pt sie 07, 2015 22:18
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
Kozioł napisał(a):
Wybacz ale nie mam zamiaru się w to wczytywac.

Tzn. w co? Bo kontekst gdzieś uciekł.

Kozioł napisał(a):
Sama idea ubierania milości małżeńskiej w jakas scisła formę jest dla mnie zbyt daleka.

Czy oznacza to, że w seksie, Twoim zdaniem, nie należy przestrzegać żadnych zasad, czy jednak jakieś zasady powinny być? I jeśli należy, to ile tych zasad jest w sam raz, a ile to już zbyt wiele i dlaczego?

Podsumowując, nakazy KRK można streścić głównie do korzystania z NPR i dążenia do obopólnej satysfakcji.

Jedyny realny problem jest taki, że nie każdej parze udaje się te zasady z powodzeniem stosować.

Kozioł napisał(a):
Wracając do mojego pytania, bardzo konkretnego: kiedy wg któregoś z księży mąż ma doprowadzić żonę do orgazmu łechtaczkowego. Przed, czy po penetracji (wszak sama penetracja jest podobno nieodzowna aby seks nie był grzeszny). Czy w tej kazuistyce jest to w ogóle możliwe do rozwiązania?

Odpowiedziałem na to pytanie w jednym z poprzednich postów - wtedy, kiedy się uda. U kobiet to przecież bardziej indywidualna sprawa niż u mężczyzn, więc nie da się tego sprowadzić do jednego schematu.

Nigdzie, ani w nauczaniu Kościoła, ani w wykładni tegoż, nie spotkałem się z określeniem wymaganego rodzaju orgazmu.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt sie 07, 2015 23:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06
Posty: 420
Lokalizacja: Katowice, Śląskie
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
Kozioł napisał(a):
A jeżeli w pełni swiadomie nie dążą oboje do orgazmu. Jeżeli jedni z małżonków chce dać zastrzyk szczęścia drugiemu. To wtedy grzeszą? To wtedy jest to wbrew Bogu? Grzeszą śmiertelnie i idą do piekła?

Wracając do mojego pytania, bardzo konkretnego: kiedy wg któregoś z księży mąż ma doprowadzić żonę do orgazmu łechtaczkowego. Przed, czy po penetracji (wszak sama penetracja jest podobno nieodzowna aby seks nie był grzeszny). Czy w tej kazuistyce jest to w ogóle możliwe do rozwiązania?


W teologii moralnej KK wszystkie sprawy są do rozwiązania. Absurd goni absurd, najpierw jeden z drugim napisze, że ciasne rozumienie moralności katolickiej to jej złe rozumienie, a później 3/4 mówi o seksualności człowieka w kontekście nakazów, zakazów itp. Co to za posolona mania wśród niektórych katolików i księży, żeby mówić małżonkom lub jednemu z nich, że jak podczas seksu robią to i tamto, albo czegoś nie zrobią to są na "dobrej" drodze do grzechu... Przecież to jest chore! Jeśli mąż z żoną lubią i mają ochotę na różne warianty, pomysły na urozmaicenie swojego życia seksualnego to jest to ich sprawa. Inna sytuacja jest wtedy kiedy jedno z nich czuje, że w tym wszystkim jest problem (wtedy kwestia grzechu itp. może zostać rozwiązana w konfesjonale lub kierownictwie duchowym), a co innego kiedy oboje czują, że te urozmaicenia wpływają pozytywnie na ich relację. Przysłowiowy Kowalski nie może się od czasu do czasu podotykać z żoną dla osiągnięcia satysfakcji seksualnej obojga, bo to co robią jest grzeszne, ale gdyby doszło do penetracji to już wszystko jest ok (nieco upraszczam, ale niestety tak to wygląda w praktyce).

Soul33 napisał(a):
I jeśli mężczyzna sam ma orgazm ale nie postara się o orgazm dla partnerki, to popełnia grzech (tak pisał o. Knotz, o ile dobrze pamiętam).

W tym miejscu o. Knotz powinien dać przypis i oczywiście zaznaczyć pogrubioną czcionką, że mówiąc o "postaraniu się o orgazm partnerki" ma na myśli jedyny właściwy niegrzeszny sposób...


Pt sie 07, 2015 23:16
Zobacz profil
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
remek116, ja proponuję, abyś najpierw poczytał publikacje o. Knotza na ten temat, a potem się wypowiadał.


So sie 08, 2015 7:40
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 24, 2012 18:06
Posty: 420
Lokalizacja: Katowice, Śląskie
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
Yarpen_Zirgin napisał(a):
remek116, ja proponuję, abyś najpierw poczytał publikacje o. Knotza na ten temat, a potem się wypowiadał.

Nie mam nic do o. Knotza, być może swoimi publikacjami lub inną działalnością robi wiele dobra.

3 lata studiowania teologii moralnej spowodowały, że nie mam ochoty tracić więcej czasu na czytanie publikacji moralistów. Oczywiście, że nie można wszystkich wkładać do jednego worka. Sam znam kilku księży pracujących z małżeństwami, rodzinami w trudnych sytuacjach, którzy jako moraliści według mnie potrafią sensownie podejść do sprawy i przed nimi chylę czoła (być może o.Knotz też by się do nich zaliczał). Co nie zmienia faktu, że i tak funkcjonuje we mnie uprzedzenie do moralistów jak i całej teologii moralnej. To nie miejsce, (a raczej temat), żeby omawiać setki absurdów tej gałęzi teologii.
T.moralna jest nieodłączna od życia - to jasne, ale nie w takim kształcie jak dziś, więc dla mnie to strata czasu, wolę poczytać prace dobrych dogmatyków, biblistów, ci przynajmniej mają szansę powiedzieć coś sensownego i wartościowego w przeciwieństwie do zdecydowanej większości moralistów :D.


So sie 08, 2015 8:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
@ Kozioł

Przeczytaj jednak co zalinkował Soul33, proszę.
Nie jest aż tak źle jak Ci się wydaje.

W życiu seksualnym należy dążyć do tego by opierało się
na współżyciu z penetracją i wytryskiem w pochwie.

Dążyć - to oznacza ogólne ukierunkowanie a nie dążenie do
tego "na siłę" w konkretnym akcie (z różnych powodów) paralizowałoby to życie seksualne
co było by ewidentnym złem. Trudno sobie wyobrazić satysfakcjonujący stosunek pod silną
presją (groźba grzechu!) co do tego jak ma się zakończyć.

Szczególnie szkodliwa bylaby taka presja u mężczyzn mających problem
ze wzwodem. Wręcz wskazana jest wtedy opcja "wyluzuj, nie musi się współżycie
zakończyć pełnym stosunkiem". Żle by było gdyby w takiej sytuacji żona nie została
zaspokojona. Maż w tej sytuacji powinien ją do orgazmu doprowadzić.

Co do łechtaczki - mężczyzna może "zająć się łechtaczką"
w dowolnym momencie.

To nie są moje wynurzenia tylko praktyka duszpasterska KK.

"Praktyka duszpasterska" to bardzo nieprecyzyjne określenie.
Jest coś takiego jak "wskazania dla spowiedników", nigdy czegoś takiego
nie czytałam, nie wiem jaki jest status tego typu dokumentu i na jakim
poziomie jest on tworzony. I nie wiem co w nim jest.

Natomiast wiem na pewno, że są duszpasterze i spowiednicy,
ktorzy stawiają sprawę dokładnie tak jak opisałam.

Ks. Knotz (zalinkowany) prezentuje takie właśnie spojrzenie.

(uważam, że to co pisze to przerost formy nad treścią
i dorabianie ideologii (duchowości?) do rzeczy bardzo prostej, naturalnej
jaką jest współżycie seksualne - ale to już inna kwestia)

Niestety jest tak, że nie wiele osób odważa się otwarcie
rozmawiać ze spowiednikiem na ten temat. No i bywa, że żyją
w poczuciu grzechu, przestają przystępować do sakramentów lub
wręcz przeciwnie - żyją w nieswiadomości ich życie seksualne przepełnione
jest lękiem i popada w ruinę.

Myślę jednak, że większość nie ma z tym problemów.
Wydaje mi się (nie znam badań), że dla większości par właśnie stosunek waginalny
jest tą najbardziej pożądaną formą współżycia.

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


So sie 08, 2015 11:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
jesienna napisał(a):
Myślę jednak, że większość nie ma z tym problemów.
Wydaje mi się (nie znam badań), że dla większości par właśnie stosunek waginalny
jest tą najbardziej pożądaną formą współżycia.


No dobrze, ale co jeśli żona ma ochotę obdarować męża orgazmem wynikającym z seksu oralnego i obojgu sprawia to przyjemność? Co jeśli mąż ma ochotę zaspokoić pożądanie żony wibratorem łechtaczkowym i obojgu sprawia to przyjemność? Co w tym złego? Kościół nie podaje żadnej racjonalnej odpowiedzi na to pytanie, tylko jakieś majaczenie o 'egoistycznym wykorzystywaniu drugiej osoby', mimo że w wyżej wymienionych czynnościach jest tyle samo egoizmu co w przyjmowaniu/wręczaniu drobnego prezentu bez okazji. Oczywiście większość, nawet zaangażowanych religijnie osób ma to w głębokim poważaniu bo widzą jaki to absurd, ale jest pewna nieliczna grupa wpędzona w wyrzuty sumienia, oraz druga - sfrustrowana i jeszcze najmniejsza : ta która z radością wmówiła sobie, że na pewno tak właśnie jest najlepiej.
Dla mnie jest tylko jedna racjonalna odpowiedź czemu skodyfikowano niegdyś małżeńskie pożycie w ten, a nie inny sposób, a mianowicie : im więcej katolików - tym lepiej dla instytucji..


Pn sie 10, 2015 14:42
Zobacz profil
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
jesienna napisał(a):
Co do łechtaczki - mężczyzna może "zająć się łechtaczką"
w dowolnym momencie.

To nie są moje wynurzenia tylko praktyka duszpasterska KK.

Czyli tak:
oficjalnie małżeństwo nie grzeszy "w łóżku" śmiertelnie (nie idzie po seksie do piekła) gdy zajdzie jeden z dwóch warunków:
- wszystko zakończy się w pochwie (albo jest takie założenie)
- maja rozsądnego spowiednika, który udzieli im dyspensy.

jesienna napisał(a):
Wydaje mi się (nie znam badań), że dla większości par właśnie stosunek waginalny
jest tą najbardziej pożądaną formą współżycia.
Czyli "mniejszość" ma się dostosowac albo będzie wyklęta? :twisted:

Brak jednoznacznych odpowiedzi świadczy tu tylko o jednym: wszyscy widzą jaka to bzdura.
I nic dziwnego, bo zajmują się tym (z założenia) całkowici dyletanci.

Z historii KK:
- księża nie mogą współżyć z żonami, jezeli służą przy ołtarzu
- zbliżanie się do małżonki w celu innym, niż prokreacja jest grzechem rozpusty
- z powyzszego powodu kobiety nie powinny czerpać przyjemności ze zbliżenia
- poza pozycja misjonarską, kazda inna była grzechem
- zona, która odmawia seksu mężowi grzeszy śmiertelnie (dekada temu, Podhale)

Dla katolików.
Ponad pół wieku temu PiusXII pisał:
"Sam Stwórca sprawił... że małżonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc małżonkowie szukają i używają tej przyjemności, nie czynią niczego złego, korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca. I w tym jednak powinni małżonkowie umieć pozostawać w granicach słusznego umiarkowania."
I tego się trzymajcie. Trzymajac się umiarkowania raczej nie korzystajcie z darów Stwórcy np. w miejscach publicznych (a przynajmniej się kryjcie ;) )


Pn sie 10, 2015 18:34
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
p.s.

jesienna napisał(a):
Wydaje mi się (nie znam badań), że dla większości par właśnie stosunek waginalny
jest tą najbardziej pożądaną formą współżycia.


"Tylko u około 15 % kobiet w pierwszej kolejności wykształca się zdolność do osiągania orgazmu na skutek stymulacji pochwy."
Reszta musi ... trenować.
źródło

"Możliwa jest także sytuacja, w której kobieta jest w stanie osiągnąć orgazm tylko poprzez stymulację zewnętrznej części łechtaczki."
źródło

Teoretycy niech zamilkną, a praktycy niech ... praktykują.
Udanego wieczoru.


Pn sie 10, 2015 18:58
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: Nauczanie KRK nt. seksualności
mr_fuchs napisał(a):
jesienna napisał(a):
Myślę jednak, że większość nie ma z tym problemów.
Wydaje mi się (nie znam badań), że dla większości par właśnie stosunek waginalny
jest tą najbardziej pożądaną formą współżycia.


No dobrze, ale co jeśli żona ma ochotę obdarować męża orgazmem wynikającym z seksu oralnego i obojgu sprawia to przyjemność? Co jeśli mąż ma ochotę zaspokoić pożądanie żony wibratorem łechtaczkowym i obojgu sprawia to przyjemność? Co w tym złego? Kościół nie podaje żadnej racjonalnej odpowiedzi na to pytanie, tylko jakieś majaczenie o 'egoistycznym wykorzystywaniu drugiej osoby', mimo że w wyżej wymienionych czynnościach jest tyle samo egoizmu co w przyjmowaniu/wręczaniu drobnego prezentu bez okazji. Oczywiście większość, nawet zaangażowanych religijnie osób ma to w głębokim poważaniu bo widzą jaki to absurd, ale jest pewna nieliczna grupa wpędzona w wyrzuty sumienia, oraz druga - sfrustrowana i jeszcze najmniejsza : ta która z radością wmówiła sobie, że na pewno tak właśnie jest najlepiej.
Dla mnie jest tylko jedna racjonalna odpowiedź czemu skodyfikowano niegdyś małżeńskie pożycie w ten, a nie inny sposób, a mianowicie : im więcej katolików - tym lepiej dla instytucji..

Kościół daje jasne i proste wytłumaczenie.
Może być dla kogoś nie przekonywujące (do mnie przemawia słabo),
ale ono jest.

Nie będę Ci tu robić wykładu, sam sobie poczytaj w necie, mam
nadzieję, że czytać umiesz i wyszukiwać informacje w necie również.

Dla chrześcijanina kategoria robię coś "bo mam ochotę".

Co do zachowań o jakich piszesz uważa się, że są o'kay
pod pewnymi warunkami (poszukaj necie).

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Pn sie 10, 2015 19:03
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL