Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 1:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 25 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 NPR a choroba 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N mar 27, 2016 16:25
Posty: 10
Post NPR a choroba
Witam,
jestem mężatką, mamy kilkuletnie dziecko. Obserwacje npr zaczęłam prowadzić ok 1,5 roku temu. Po kilku miesiącach obserwacji, gdzie nie mogłam nadal normalnie wyznaczyć okresów płodności i niepłodności poszłam do doświadczonego doradcy npr, innego niż wcześniej. Okazało się, że moje cykle są nieprawidłowe. Szukałam lekarza (byłam u 6 różnych ginekologów z czego 5 wyśmiało problem). Zrobiłam badania i mam poważne problemy hormonalne przez co zastosowanie npr jest praktycznie niemożliwe. Zaproponowano mi leczenie, ale nie wiadomo ile potrwa ani czy przyniesie oczekiwany rezultat (wyrównanie hormonów i wydłużenie fazy lutealnej). Jako dni niepłodne mogę wyznaczyć od 2 do 4 dni tuż przed samą miesiączką. Cykle są długie od 30 do 40 dni, czasem bezowulacyjne, więc czekamy czekamy i czekamy, czasem nawet 70dni być móc zbliżyć się przez 2 dni. Kochamy się bardzo, ale to, że nie możemy ustalić żadnego "rytmu" (jak to na naukach przedmałżeńskich było pięknie opisywane, że małżonkowie żyją wg rytmu płodności kobiety), bo ja nie mogę niczego zaplanować. Czasem okres niepłodny wypada w środku tygodnia gdy mijamy się między pracami i po prostu przepada... Potem znów trzeba czekać nie wiadomo ile, by móc się zbliżyć do siebie. Mam do wyboru omijać męża i móc przystępować do sakramentów albo "jakoś" sobie radzić i żyć bez kościoła.

Czy naprawdę pieszczoty lub użycie prezerwatywy, gdy leczę się i chcę tylko jakoś przetrwać ten trudny czas i docelowo stosować tylko npr jest grzechem ciężkim? Ksiądz podczas spowiedzi poradzić mi bym zrobiła sobie kolejne dziecko... Rozgrzeszenia nie dał, bo przecież nie żałuję zbliżeń z mężem. Jestem zmęczona tym, sfrustrowana co odbija się na mojej relacji z Bogiem, bo od niedawna całkiem omijam kościół. Mąż nie wierzy i nie rozumie moich dylematów.


N mar 27, 2016 16:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 21:32
Posty: 112
Post Re: npr a choroba
Proponuję zadać to pytanie tutaj: http://www.szansaspotkania.pl/poradnia/index.php


N mar 27, 2016 18:42
Zobacz profil
Post Re: npr a choroba
Co ksiadz powiedzial, to powiedzial. Kolejne dziecko mialoby pewnie duzo dobrego dla rodziny, ale w pewnych sytuacjach i pewnie troche niedobrego.
Pomjajac to, z tego co piszesz wynika dla mnie, ze tego dziecka raczej by nie bylo. Krotka faza lutealna uniemozliwia praktycznie samoistne utrzymanie ciazy. W kazdym razie na pewno warto probowac te zaburzenia wyleczyc. Pytanie tylko jak? Moze (dodatkowo do hormonow?) probuj i to

http://m.wylecz.to/pl/choroby/ginekolog ... 67979.html


N mar 27, 2016 19:20

Dołączył(a): N mar 27, 2016 16:25
Posty: 10
Post Re: npr a choroba
epsilon napisał(a):
Proponuję zadać to pytanie tutaj: http://www.szansaspotkania.pl/poradnia/index.php

Dziękuję, zapytam. Choć po przejrzeniu treści strony nie spodziewam się innej odpowiedzi niż "ćwiczyć się we wstrzemięźliwości".

Kael napisał(a):
Co ksiadz powiedzial, to powiedzial. Kolejne dziecko mialoby pewnie duzo dobrego dla rodziny, ale w pewnych sytuacjach i pewnie troche niedobrego.
Pomjajac to, z tego co piszesz wynika dla mnie, ze tego dziecka raczej by nie bylo. Krotka faza lutealna uniemozliwia praktycznie samoistne utrzymanie ciazy. W kazdym razie na pewno warto probowac te zaburzenia wyleczyc. Pytanie tylko jak? Moze (dodatkowo do hormonow?) probuj i to

http://m.wylecz.to/pl/choroby/ginekolog ... 67979.html

Kolejne dziecko w tym momencie nie byłoby zbyt odpowiedzialnie. Jeśliby się pojawiło to przyjmiemy i pokochamy.
Czy ciąży by się utrzymała czy nie to nie wiadomo i lekarz tego też nie wie. Na tej stronie nie ma nic co by mi pomogło. Krótka faza lutealna to tylko jeden z kilku problemów.
Niestety to nie rozwiązuje mojego problemu. Wstępnie leczenie miało trwa pół roku-minęły 4 miesiące i nie ma żadnych efektów, więc nie sądzę by za kolejne pół roku problemu nie było. A co w tym czasie z małżeństwem? Łatwo księżom czy kobietom po menopauzie mówić o wstrzemięźliwości. Ciekawe jak oni by żyli z ukochaną pociągającą osobą, której nie wolno dotykać bo grzech :-(


N mar 27, 2016 20:26
Zobacz profil
Post Re: npr a choroba
mezatka13 napisał(a):
Łatwo księżom czy kobietom po menopauzie mówić o wstrzemięźliwości. Ciekawe jak oni by żyli z ukochaną pociągającą osobą, której nie wolno dotykać bo grzech :-(

Człowiek powinien uczyć się wstrzemięźliwości, ponieważ właśnie w wielu sytuacjach trzeba w niej żyć. Choroba jednego z małżonków, homoseksualizm, czy choćby brak współmałżonka. Jestem zdrowym 25-latkiem, lecz nie mam żony. Jak mam żyć z pociągającymi koleżankami, których nie mogę dotykać? Człowiek całe życie przed małżeństwem powinien żyć w wstrzemięźliwości, wtedy łatwiej o nią wtedy kiedy jej trzeba w czasie małżeństwa.

Co do pierwszego postu, powinno się stosować do zaleceń spowiednika. Można spróbować również porozmawiać z jakimś księdzem poza konfesjonałem, to chyba najlepsze rozwiązania. Na forum nikt nie da odpowiedzi wiążącej, zasad moralnych nie da się obejść kruczkami jak prawa świeckiego.


N mar 27, 2016 22:10

Dołączył(a): N mar 27, 2016 16:25
Posty: 10
Post Re: npr a choroba
Chico napisał(a):
mezatka13 napisał(a):
Łatwo księżom czy kobietom po menopauzie mówić o wstrzemięźliwości. Ciekawe jak oni by żyli z ukochaną pociągającą osobą, której nie wolno dotykać bo grzech :-(

Człowiek powinien uczyć się wstrzemięźliwości, ponieważ właśnie w wielu sytuacjach trzeba w niej żyć. Choroba jednego z małżonków, homoseksualizm, czy choćby brak współmałżonka. Jestem zdrowym 25-latkiem, lecz nie mam żony. Jak mam żyć z pociągającymi koleżankami, których nie mogę dotykać? Człowiek całe życie przed małżeństwem powinien żyć w wstrzemięźliwości, wtedy łatwiej o nią wtedy kiedy jej trzeba w czasie małżeństwa.

Co do pierwszego postu, powinno się stosować do zaleceń spowiednika. Można spróbować również porozmawiać z jakimś księdzem poza konfesjonałem, to chyba najlepsze rozwiązania. Na forum nikt nie da odpowiedzi wiążącej, zasad moralnych nie da się obejść kruczkami jak prawa świeckiego.

Czyli co? Mam zajść w ciążę, bo ksiądz tak powiedział?
Wstrzemięźliwość w małżeństwie jest ok, gdy nie jest stała. Nie mam nic przeciwko wstrzemięźliwości gdy trwa tydzień czy dwa i są kolejne na bliskość, a nie 2 miesiące po którym mam wyrwane 2 dni na bliskość o ile nie będę w tym czasie chora/w pracy/coś wypadnie choćby choroba dziecka. Nie po to jestem w małżeństwie, by całe życie żyć w czystości, nie pisałam się na białe małżeństwo ani mój mąż. Nie porównuj koleżanki z mężem/żoną, którą kochasz, pociąga cię i śpisz codziennie w jednym łóżku. Chyba, że radą katolików na chorobę jest osobne łóżko i co najwyżej potrzymanie się za rękę na spacerze jak narzeczeni bo wszystko inne co nie prowadzi do ciąży to już grzeszna przyjemność.

Smutne, że katolicyzm jest tak okrutny dla ludzi, którzy nie pasują do teorii "zawsze da się npr".


N mar 27, 2016 22:39
Zobacz profil
Post Re: npr a choroba
mezatka13 napisał(a):
Czyli co? Mam zajść w ciążę, bo ksiądz tak powiedział?

Napisałem, że możesz porozmawiać z innym księdzem. Na forum nikt nie napisze "olej rady księdza, które dał podczas spowiedzi". W pierwszym poście napisałaś, że ksiądz Ci poradził. Rada to nie rozkaz. Ja radzę porozmawiać z innym księdzem.
mezatka13 napisał(a):
Wstrzemięźliwość w małżeństwie jest ok, gdy nie jest stała. Nie mam nic przeciwko wstrzemięźliwości gdy trwa tydzień czy dwa i są kolejne na bliskość, a nie 2 miesiące po którym mam wyrwane 2 dni na bliskość o ile nie będę w tym czasie chora/w pracy/coś wypadnie choćby choroba dziecka. Nie po to jestem w małżeństwie, by całe życie żyć w czystości, nie pisałam się na białe małżeństwo ani mój mąż.

Koleje losu są różne, ja staram się odpowiadać zgodnie z nauką KK.
mezatka13 napisał(a):
Nie porównuj koleżanki z mężem/żoną, którą kochasz, pociąga cię i śpisz codziennie w jednym łóżku.

Koleżanki nie mogę kochać ani nie może mnie pociągać? Homoseksualista nie może się zakochać w innym chłopaku i czuć do niego pociąg? To już jest inna wstrzemięźliwość, niż ta małżeńska? Gorszego sortu?
mezatka13 napisał(a):
Chyba, że radą katolików na chorobę jest osobne łóżko i co najwyżej potrzymanie się za rękę na spacerze jak narzeczeni bo wszystko inne co nie prowadzi do ciąży to już grzeszna przyjemność.

Nie rozumiem czym zasłużyłem sobie na tak pogardliwy ton. Odpowiadam zgodnie z nauczaniem Kościoła jako katolik na katolickim forum. Problem dotyczy płaszczyzny moralnej z katolickiego punktu widzenia. Wiem, że moja odpowiedź jest niewygodna, ale co mam napisać, jeśli takie mam przekonania i takie zasady wyznaję.

mezatka13 napisał(a):
Smutne, że katolicyzm jest tak okrutny dla ludzi, którzy nie pasują do teorii "zawsze da się npr".

Smutne jest raczej to, że ludzie nie zawsze rozumieją różnicę między npr a środkami antykoncepcyjnymi. Czym innym jest działanie zgodne z naturą, a czym innym przeciw. Czym innym jest niewidzenie na jedno oko, a czym innym wyłupanie sobie oka. To działania zgodne lub niezgodne z wolą Bożą, a katolicyzm je wykłada, a nie ustanawia.


N mar 27, 2016 23:00

Dołączył(a): N mar 27, 2016 16:25
Posty: 10
Post Re: npr a choroba
Koleżanka to nie żona i nie masz prawa z nią spać ani żyć w jednym domu. Z koleżanką nie masz wspólnego domu, dzieci. Nie przytulasz się do niej zasypiając. Nie widzisz różnicy? Żaden kolega nie podnieca tak jak mąż. Nie do porównania.

Skoro taka nauka kościoła to rozmowa nawet z setką księży nic nie zmieni. Pozostaje tylko mieć pretensje do Boga za chorobę.

Dziwisz się, że jestem zła? Wszyscy tylko gadają jak to npr jest wspaniały, jak łączy ludzi, jak to Bóg pięknie zaplanował. A jak ktoś ma problem to zamiast uzyskać pomoc to słyszy tylko "trudno, trzeba się przemęczyć i być wstrzemięźliwym". To jest okrutne takie traktowanie człowieka i pozostawienie go z problemem. Gdzie jest ta miłość Boga, który nawet nie potrafi wybaczyć, że ktoś od czasu do czasu użyje gumki? Morderstwo można wybaczyć, ale nie pieszczoty małżeńskie...


N mar 27, 2016 23:15
Zobacz profil
Post Re: npr a choroba
mezatka13 napisał(a):
Koleżanka to nie żona i nie masz prawa z nią spać ani żyć w jednym domu. Z koleżanką nie masz wspólnego domu, dzieci. Nie przytulasz się do niej zasypiając. Nie widzisz różnicy?

Nie mówimy o postawie miłości, a o wstrzemięźliwości. Gdyby chodziło o tę pierwszą to znam dobrze różnicę, jeśli o tę drugą - tak, nie widzę różnicy.

mezatka13 napisał(a):
Żaden kolega nie podnieca tak jak mąż. Nie do porównania.

Są na to jakieś naukowe opracowania? Bo na biologii uczono mnie inaczej.

mezatka13 napisał(a):
Skoro taka nauka kościoła to rozmowa nawet z setką księży nic nie zmieni. Pozostaje tylko mieć pretensje do Boga za chorobę.

Jeśli rozmowa z księdzem nic nie zmieni, to co zmieni rozmowa z anonimowymi ludźmi na forum? Mimo wszystko, jeśli zależy Ci na katolickim podejściu do sprawy, to nadal polecam rozmowę z kimś kompetentnym (ksiądz, katolicki seksuolog).

mezatka13 napisał(a):
Dziwisz się, że jestem zła? Wszyscy tylko gadają jak to npr jest wspaniały, jak łączy ludzi, jak to Bóg pięknie zaplanował. A jak ktoś ma problem to zamiast uzyskać pomoc to słyszy tylko "trudno, trzeba się przemęczyć i być wstrzemięźliwym". To jest okrutne takie traktowanie człowieka i pozostawienie go z problemem. Gdzie jest ta miłość Boga, który nawet nie potrafi wybaczyć, że ktoś od czasu do czasu użyje gumki? Morderstwo można wybaczyć, ale nie pieszczoty małżeńskie...

Bóg wybacza grzech, jeśli się go żałuje. Jak morderca nie żałuje to i on nie dostanie rozgrzeszenia.
Alkoholik, który sobie nie radzi, woła o alkohol i obwinia innych, zwłaszcza, jeśli nie widzi problemu. Wiem, że to nie ta sama sytuacja, próbuję tylko zobrazować pewną rzecz. Jaka pomoc byłaby satysfakcjonująca? Gdybym tutaj na forum napisał, że możesz stosować antykoncepcję, kiedy chcesz? Po prostu mam wrażenie, że widzisz tylko jedno rozwiązanie i chcesz dla uspokojenia sumienia, aby Ci na nie zezwolono.

Jeszcze jedną rzecz napiszę na koniec i pozostawię ten temat. Mam wrażenie, że moje odpowiedzi odbierasz jako atak na Twoją osobę. Ja naprawdę szczerze Ci współczuję sytuacji, w której się znalazłaś i skrupulatnie myślałem nad każdą odpowiedzią, aby Cię w żaden sposób nie urazić. Jeśli tak się stało to wybacz, rozumiem ciężar sytuacji w jakiej się znajdujesz, ale proszę też, abyś prosząc o rady się nad nimi zastanowiła. Moja była taka, aby porozmawiać z księdzem, nie wiadomo co odpowie, co poradzi. Jeśli nie chcesz to ok, ale Kościoł nie zmieni z dnia na dzień Bożej nauki, żeby ludziom było "łatwiej".
Pozdrawiam i powodzenia


N mar 27, 2016 23:39
Post Re: npr a choroba
@mezatka13

Chcę poruszyć 3 sprawy.

1) Nie bierz za latarnię porady ludzi, którzy nie byli, nie są w związku małżeńskim. Nie są w stanie zrozumieć bliskości małżeńskiej, tak jak bezdzietni nie rozumieją macierzyństwa. Nie daj się ponieść "teologii" "świętej" wstrzemięźliwości. To w KRK funkcjonuje juz tylko jako echo błędów, gdy uważano seks za cos nieczystego, a koniecznego do prokreacji.
Dziś w KRK naucza się, ze seks jest wręcz wyjątkowym, specjalnym, cennym darem dla małżeństwa.

2)NPR daje rozsądne możliwości oceny płodności także przy tak trudnych przypadkach jak twój.
Nie wiem z jakiej metody korzystałaś i z jakiego źródła. W metodzie "angielskiej" są przewidziane przypadki podobne do twoich. Typowe zasady nie dają możliwości normalnego pożycia. To sytuacja bardzo szczególna i szczególne są reguły (podobnie jak po porodzie, przy premenopauzie, cięzkiej cukrzycy i inne).
Polecam Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli NPR i znalezienie instruktora (nie nauczyciela! instruktor, to nauczyciel nauczycieli :) )
Już ładnych kilka lat się tym nie zajmuję ale NPR w tym czasie poszło chyba do przodu, a nie się cofnęło :)

3)Seks małżeński jest bardzo ważną częścią małżeństwa, wręcz szczególna, bo do małżeństwa wręcz przypisaną. Możesz mieć tutaj wybór mniejszego zła: czy zaniedbać tą część małżeństwa, czy użyc np. prezerwatywy. Mi te rozterki są obce (nie jestem katolikiem), a jednak chyba właśnie o takim przypadku "mniejszego zła" mówił Franciszek gdy pojawiły się w tabloidach tytuły, ze KRK dopuszcza prezerwatywy. Możesz poszukać spowiednika z którym otwarcie o tym porozmawiasz, może trafisz szczęśliwie. Rozważ to na spokojnie w swoim sumieniu i porozmawiaj z mężem.

p.s. NPR do tego stopnia poszlo do przodu, ze dziś sa nawet urządzenia do okreslania płodności przy nieregularnych cyklach, jak to. Nie wiem jednak, czy jest celowe używanie go w twoim przypadku. Dużo zalezy od spotkania z instruktorem i to chyba powinien byc twoj pierwszy krok.


Pn mar 28, 2016 7:32

Dołączył(a): N mar 27, 2016 16:25
Posty: 10
Post Re: npr a choroba
Kozioł, dzięki.
1. A gdzie mam pytać? W poradni rodzinnej była matka 5 dzieci już po menopauzie i mówiła o wstrzemięźliwości. Księża żon nie mają, ale tylko oni mogą spowiadać, więc tutaj jestem skazana na ich zdanie. Pierwsze słyszę, żeby kościół uczył jaki seks jest wspaniały dla małżonków. Słyszałam, że jest ważny, ale nie pozwala na niegodziwość współżycia. A tym są np pieszczoty w czasie płodnym nie prowadzące do poczęcia.
2. Uczyłam się u instruktora Rotzera i ona odesłała mnie do lekarza, bo niestety jeśli w tym momencie nie planuję dziecka to inaczej nie da się ustalić niepłodności przez zaburzony śluz.
3. Dla męża nie ma problemu, bo jest niewierzący. Do tej pory wybierałam dbanie o małżeństwo, bo tak długa nieuzasadniona wstrzemięźliwość źle wpływała na nasze relacje. Ktoś powie, że to skupianie się na seksie - w tym momencie i tak wszystko wokół tego się kręcie: czy już można czy jeszcze nie, ile czekać, ile dni będziemy mieć wolnych, czy nic nie wypadnie w międzyczasie. Nie bardzo podoba mi się opcja chodzenia od konfesjonału do konfesjonału i szukanie księdza, który pozwoli, a odrzucanie tego co mówią pozostali. Kojarzy mi się trochę z hipokryzją.
4. Monitor płodności raczej się nie sprawdzi (pomijając kosmiczną cenę urządzenia) to opieranie się na zmianach hormonów gdy te są sporo zaburzone - no nie wiem. Cykle są regularne tylko hormony szaleją jak chcą :( Mam karty w wersji elektronicznej mogę na priv pokazać.


Pn mar 28, 2016 9:47
Zobacz profil
Post Re: npr a choroba
1. Faktycznie KRK ma tu lekkiego fioła na punkcie penetracji (do tego sprowadzają się wszelkie ograniczenia: ma byc penetracja).
Instruktora znajdziesz pytając choćby na podanej stronie.
Ze spowiednikiem ci nie pomogę, to nie mój Kosciół. Musiałby byc taki spowiednik, ktory podejdzie rozumnie i indywidualnie.

2. i 4. Zbyt długo jestem poza obiegiem abym ci cokolwiek odpowiedzialnie proponował, czy przedstawiał.

3. Jest to kwestia twojego sumienia. Na ile kierujesz się sumieniem własnym, a na ile cudzym.
Jeżeli wstrzemięźliwość ma osłabić, oziębić, a może i zabić małżeństwo, to osobiście nie miał bym tu dylematu.

Wg mnie hipokryzja jest wtedy, gdy postępujesz wbrew własnemu sumieniu, albo postępujesz odwrotnie niz głosisz/nauczasz.


Pn mar 28, 2016 12:19
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: npr a choroba
NPR jest bardzo dobre w opinii wielu małżonków. Taki rytm życia małżeńskiego, gdzie są, w przybliżeniu, dwa tygodnie seksu i dwa tygodnie przerwy, jest zwykle bardzo korzystny. Niedawno dowiedziałem się, że u mężczyzn, przy wstrzemięźliwości seksualnej, wzrasta poziom testosteronu i osiąga maksymalny poziom w ciągu ok dwóch tygodni. Czyli świetnie wpasowuje się w NPR.

Jedyny naprawdę istotny problem z NPR pojawia się właśnie w specyficznych wyjątkowych sytuacjach, gdy te metody się nie sprawdzają. Dlatego tutaj mogłoby się przydać bardziej indywidualne podejście do specyficznych sytuacji małżonków. I wnioski końcowe ostatniego synodu o rodzinie sugerują większy nacisk na to podejście indywidualne. Choć na razie nie jest to oficjalne stanowisko KK i jeszcze nie wiadomo, jak konkretnie będzie ono brzmiało.

Moim zupełnie prywatnym zdaniem, skoro dobro rodziny jest bardzo ważne (zgodnie z przykazaniem miłości), a w Waszym przypadku, o czym w tym wątku wspomnieliście, opisany problem może być szkodliwy dla małżeństwa, czyli także dla całej rodziny, trzeba zastanowić się nad jakimś rozwiązaniem uwzględniającym specyfikę sytuacji. Wynika to z faktu, że nie wolno działać świadomie na swoją lub czyjąś szkodę.

KKK 1790 Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane.

Wobec Boga zawsze najważniejsza jest szczerość intencji i dążeniu ku dobru oraz unikanie zła. Gdy ktoś jest pewien, co w danej sytuacji jest dobre, a co złe, powinien postępować w zgodzie ze sobą - inaczej świadomie wyrządzałby zło, czyli sprzeciwiał się Bogu.

Dlatego osobiście uważam, że najważniejsze to nie stracić istoty NPR oraz nie ustawać w poszukiwaniu rozwiązania problemu zdrowotnego w takim stopniu, aby dało się jednak NPR stosować.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pn mar 28, 2016 13:57
Zobacz profil
Post Re: npr a choroba
W twoim wypadku możesz stosować mechaniczne środki antykoncepcyjne, czyli żele, kapturki, diafragmy, gąbki, a mąż prezerwatywy.
Nie można stosować środków wczesnoporonnych, jak spirale i tabletki z zamiarem antykoncepcji.

Jeśli kobieta przyjmuje hormony w postaci "tabletek antykoncepcyjnych" jako leczenie nieregularnych cykli-zaburzeń hormonalnych, to też nie jest to grzechem.


Pn mar 28, 2016 15:44

Dołączył(a): N mar 27, 2016 16:25
Posty: 10
Post Re: npr a choroba
Soul33 napisał(a):
Jedyny naprawdę istotny problem z NPR pojawia się właśnie w specyficznych wyjątkowych sytuacjach, gdy te metody się nie sprawdzają. Dlatego tutaj mogłoby się przydać bardziej indywidualne podejście do specyficznych sytuacji małżonków. I wnioski końcowe ostatniego synodu o rodzinie sugerują większy nacisk na to podejście indywidualne. Choć na razie nie jest to oficjalne stanowisko KK i jeszcze nie wiadomo, jak konkretnie będzie ono brzmiało.

Ogólny zamysł npr jest dobry, tylko praktycznie tak to nie wychodzi. Wiadomo, że wolałabym by było to jakoś uregulowane, nie było problemów zdrowotnych tak rzutujących na małżeństwo.
Problem w tym, że ja tak naprawdę nie wiem co jest dobre a co złe. Nie potrafię zaakceptować tego jak jest teraz i nie potrafię pogodzić obrazu Boga-kochającego ojca a sędziego rozliczającego z tego jak kocham się z mężem. Grzech ciężki to zerwanie więzi z Bogiem. Gdybym teraz umarła to co? Piekło? A co gdy to co mówi kościół a to co ja myślę mija się?
Niektórym może się wydawać, że o co wielkie halo, kilka dni nie robi różnicy przecież. Nie jestem jakąś niewyżytą rozpustnicą, ale oboje mamy libido na normalnym poziomie i raz na miesiąc to mało. A nie można się nakochać w jeden weekend na cały miesiąc.
Kto może podejść do sprawy indywidualnie? Na chybił trafił szukać, aż znajdę kogoś?
Dla mnie dobro mojej rodziny zawsze będzie wyżej niż nauka kościoła (co nie uwalnia mnie z wyrzutów sumienia).
Kozioł napisał(a):
1. Faktycznie KRK ma tu lekkiego fioła na punkcie penetracji (do tego sprowadzają się wszelkie ograniczenia: ma byc penetracja).

3. Jest to kwestia twojego sumienia. Na ile kierujesz się sumieniem własnym, a na ile cudzym.
Jeżeli wstrzemięźliwość ma osłabić, oziębić, a może i zabić małżeństwo, to osobiście nie miał bym tu dylematu.

1. Penetracja jak penetracja, a jeszcze wytrysk. Momentami czuję się jak worek na nasienie... Stosunek przerywany też jest grzeszny, tak?

3. Moje sumienie jest już zmasakrowane. Logicznie nauka kościoła w tej kwestii nie mieści mi się w głowie, a z drugiej strony to co do tej pory mi próbowano narzucić, tak że teraz to ja już nie wiem kompletnie co ja naprawdę myślę. Chciałabym tylko móc cieszyć się bliskością męża, a nie zastanawiać za każdym razem czy to grzech i czy lekki/ciężki. Zamiast tego mam mętlik.

spin napisał(a):
Jeśli kobieta przyjmuje hormony w postaci "tabletek antykoncepcyjnych" jako leczenie nieregularnych cykli-zaburzeń hormonalnych, to też nie jest to grzechem.

Tabletki antykoncepcyjne niczego nie leczą tylko maskują objawy. Po odstawieniu problem wraca. Poza tym tabletki bardzo szkodzą. Stosuję inne leki, które mają leczyć. Środki wczesnoporonne są niedopuszczalne zarówno dla mnie jak i męża.


Pn mar 28, 2016 20:04
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 25 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL