Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 05, 2025 4:34



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 50 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Piekło, niebo czy moze czysciec? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 08, 2008 23:21
Posty: 15
Post Piekło, niebo czy moze czysciec?
Czy uwazacie sie za dobrych ludzi, poboznych, wartych nieba?jesli tak to dlaczego?Ten temat jest by zdac relacje z wlasnego zycia w w kilku zdaniach i ocenic czy jestescie bliźsi niebu czy moze czysccu albo pieklu....

_________________
" I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia już przeminęły....."Ap. św. Jana 21,1


N lut 10, 2008 18:36
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 09, 2008 23:12
Posty: 5
Post 
A może czyściec to świat w którym żyjemy?


N lut 10, 2008 19:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 08, 2008 23:21
Posty: 15
Post 
chyba nie masz racji,bo gdy po śmierci udasz sie na sąd szczegółowy to jak okaże sie, że masz 49,9% dobrych uczynków a złych 50,1% to pojedziesz do piekła bo do nieba nie możesz się dostać mając choćby maluczki grzeszek, dlatego istnieje czyściec by tam sie oczyścić. Oczywiście jeśli Bóg uzna ze nie zaliczasz sie do tych co perfidnie proszą sie o pieklo

_________________
" I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia już przeminęły....."Ap. św. Jana 21,1


N lut 10, 2008 21:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47
Posty: 866
Post 
MichałMorbidmetal napisał(a):
okaże sie, że masz 49,9% dobrych uczynków a złych 50,1%

Nawet jakby miał 100% dobrych uczynków to nic nie znaczy w tej kwestii.


N lut 10, 2008 21:25
Zobacz profil

Dołączył(a): N lut 03, 2008 21:29
Posty: 28
Post 
No niestety, wygląda no to że nikt nie pójdzie do Nieba. Nie ma człowieka który w żaden sposób nikomu, nigdy nie zaszkodził. Każdy ma grzechy, nawet jeżeli o tym nie wie.


N lut 10, 2008 22:47
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
W Bibli pisze ,że wszyscy zasługują na potepienie ,ale to że nie będziemy potępieni to juz nie nasza zasługa ,lecz naszego Zbawiciela.


N lut 10, 2008 23:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40
Posty: 2603
Post 
Wierzący_grzesznik napisał(a):
A może czyściec to świat w którym żyjemy?


hehe... śmieszne...

Słuchej no mistrzunio grzebienia, same dobre uczynki nie wystarczą aby się dostać do nieba no niestety.
Nawet jakbyś był po spowiedzi i zaraz po przyjęciu komunii umarł to z tego co wiem to też nie pójdziesz do nieba a to dlatego, że grzeszyłeś za życia. Spowiedź odpuszcza grzechy dlatego nie pójdziesz do piekła, ale nie zostaje Ci odpuszczona kara za grzechy...(jakoś to dziwnie ująłem)... Chodzi o to, że po spowiedzi nie pójdziemy do piekła, ale kare za grzechy i tak jest więc i tak będziemy musieli odbębnić to co sobie naważyliśmy.
Na szczęście jest coś takiego jak odpust i właśnie odpust służy do odpuszczenia tych "przyszłych mąk czyśćcowych" A dzięki świętemu Franciszkowi po odpusty nie musimy iść do Rzymu.

Ja się boje piekła, boje się, że kiedyś odejdę choćby na chwilkę od Boga i właśnie wtedy umrę. A umierając w przekonaniu, że się nie chce być w jedności z Bogiem nie zasłużę nawet na czyściec. ( Dlatego wole się ubezpieczyć przeciwko piekłu i poszedłem do firmy ubezpieczeniowej przeciwko piekłu :P Zasada takiego ubezpieczenia jest prosta. Żyje jak najlepiej z całych sił a przez 9 miesięcy w każdy pierwszy piątek miesiąca idę do spowiedzi i przyjmuje komunie świętą. :) )
Dla niewtajemniczonych powiem, że po tych piątkach jest taka łaska, że nawet jakbym odszedł od Boga to przed śmiercią pojednam się z Nim. No chyba, że chodzę tylko po to, żeby od niego odejść i nie iść do piekła... To jest warunek zrywający tą umowę.

Ja osobiście uważam, ze choć jestem grzeszny i słaby to chce Być przy Bogu i mu służyć i staram się to wypełniać, to w głębi uważam, że zasługuje na czyściec... Chociaż obawiam się piekła, że coś robię źle nie spełniam jakiejś podstawy.


Pn lut 11, 2008 2:29
Zobacz profil
Post 
obawiasz sie piekła ale chyba w tym rzecz żeby bać sie Boga w jakims stopniu ...Ufać mu kochać Go ale jednoczesnie czuć te jego moc czynienia i zrobienia wszystkiego !


Pn lut 11, 2008 11:00

Dołączył(a): So lut 16, 2008 10:30
Posty: 317
Post 
lereeeek napisał(a):
obawiasz sie piekła ale chyba w tym rzecz żeby bać sie Boga w jakims stopniu ...Ufać mu kochać Go ale jednoczesnie czuć te jego moc czynienia i zrobienia wszystkiego !


Zastanawiam się tylko czy jest sens dyskusji o czymś co według Biblii nie istnieje. Z tych trzech miejsc wymienionych w tytule forum jedynie istnienie nieba ma swoje uzasadnienie w Biblii. Jeżeli ktoś przytoczy Biblijne dowody na istnienie piekła i czyśćca chętnie z nimi się zapoznam.
Czy Bóg będący miłością- "Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.1 Jn 4:8 (BT)",zdobyłby się na tak okrutny pomysł stworzenia takich miejsc? Przecież wyraźnie w swoim Słowie mówi iż karą za grzech jest śmierć a nie jakieś wieczne kaźnie, i każdy morze osobiście się o tym dowiedzieć. Jest o tym mowa w wielu miejscach, między innymi w liście Apostoła Pawła do Rzymian- " Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." Rz 6:23 (BT)
Jeżeli ktoś wnikliwie czyta Biblie wie iż Jezus Chrystus również był w Piekle-" To przeglądając, powiedział o zmartwychwstaniu Chrystusowem, iż nie została dusza jego w piekle, ani ciało jego widziało skażenia. Tegoć Jezusa wzbudził Bóg, czego my wszyscy jesteśmy świadkami.Dz.Ap.2:31-32 (BG)
Czy bogobojny Hiob stawiany przez Boga za wzór lojalności, wierności, wiary prosiłby Boga o ukrycie w piekle (z Hebrajskiego Szeol) ( Joba 14:13)O gdybyś w Szeolu mnie schował, ukrył, aż gniew Twój przeminie, czas mi postawił, kiedy mnie wspomnisz...(BT)
Przecież ogólnie wiadomo że stosunkowo nie tak dawno taki autorytet jakim jest dla niektórych Papież również przepraszał za tą nie biblijną (a zatem nie cieszącą się Bożą aprobatą) naukę.
Jeżeli ktoś czytając Biblię doszedł do innych wniosków odnośnie poruszanych tematów proszę o wypowiedź.

_________________
"Żaden człowiek nie umocni się niegodziwością, lecz korzeniami prawych nic nie zachwieje"
(Przysłów 12:3)


So lut 16, 2008 12:35
Zobacz profil

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post 
O kurde, zbyszku, zaszokowałeś mnie. Negatywnie niestety. Jak już się powołujesz na Pismo, to wypadałoby robić to uczciwie i rzetelnie, a nie udawać, że się na tym zna. Starotestamentalny Szeol to nie to samo co nasze piekło
Przesłanki mówiące za istnieniem nieba istnieją
Przesłanki za istnieniem piekła również istnieją - np. kiedy Jezus mówi, że do niespełniających Jego woli powie "idźcie precz", że zostaną na zewnątrz wyrzuceni, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdzie robak nie umiera i ogień nie gaśnie
Przesłanki za istnieniem czyśćca również istnieją - kiedy Paweł pisze o oczyszczeniu przez ogień, a Jezus mówi o odpuszczeniu grzechów w przyszłym życiu- a tutaj temat o czyśćcu viewtopic.php?t=2764


So lut 16, 2008 13:10
Zobacz profil
Post 
To pisze papiez Benedykt XVI

http://www.vatican.va/holy_father/bened ... vi_pl.html



Cytuj:
III. Sąd Ostateczny jako miejsce uczenia się i wprawiania w nadziei

41. W wielkim Credo Kościoła centralna część, która mówi o misterium Chrystusa, począwszy od odwiecznego zrodzenia z Ojca i narodzenia w czasie z Dziewicy Maryi, i poprzez krzyż i zmartwychwstanie dochodzi do Jego powtórnego przyjścia, kończy się słowami: "przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych ";. Perspektywa Sądu Ostatecznego od najwcześniejszych czasów oddziaływała na codzienne życie chrześcijan, stanowiąc jakby kryterium, według którego kształtowali życie doczesne, jako wyzwanie dla sumień i równocześnie jako nadzieja pokładana w sprawiedliwości Boga. Wiara w Chrystusa nigdy nie patrzyła tylko wstecz, ani też tylko wzwyż, ale zawsze również wprzód, ku godzinie sprawiedliwości, którą Pan zapowiadał wielokrotnie. To spojrzenie ku przyszłości było dla chrześcijaństwa ważne w odniesieniu do doczesności. (...)
42. W epoce nowożytnej myśl o Sądzie Ostatecznym jest mniej obecna: wiara chrześcijańska zostaje zindywidualizowana i jest ukierunkowana przede wszystkim na osobiste zbawienie duszy. Refleksja nad historią powszechną jest zaś w dużej mierze zdominowana przez myśl o postępie. Podstawowy sens oczekiwania na Sąd Ostateczny jednak nie zanikł. Niemniej teraz przybiera całkowicie inną formę. Ateizm XIX i XX wieku ze względu na swą genezę i cel jest moralizmem: protestem przeciw niesprawiedliwościom świata i historii powszechnej. Świat, w którym istnieje taka miara niesprawiedliwości, cierpienia niewinnych i cynizmu władzy, nie może być dziełem dobrego Boga. Bóg, który byłby odpowiedzialny za taki świat, nie byłby Bogiem sprawiedliwym, a tym bardziej Bogiem dobrym. W imię moralności trzeba takiego Boga zakwestionować. Skoro nie ma Boga, który stwarza sprawiedliwość, wydaje się, że człowiek sam jest teraz powołany do tego, aby ustanowił sprawiedliwość. Jeżeli można zrozumieć protest przeciw Bogu wobec cierpienia na tym świecie, to jednak teza, że ludzkość może i powinna zrobić to, czego żaden bóg nie robi ani nie jest w stanie zrobić, jest zarozumiała i w istocie rzeczy nieprawdziwa. Nie jest przypadkiem, że z takiego założenia wynikły największe okrucieństwa i niesprawiedliwości, bo opiera się ono na wewnętrznej fałszywości tej tezy. Świat, który sam musi sobie stworzyć własną sprawiedliwość, jest światem bez nadziei. Nikt i nic nie bierze odpowiedzialności za cierpienie wieków.
(...) Jestem przekonany, że kwestia sprawiedliwości stanowi istotny argument, a w każdym razie argument najmocniejszy za wiarą w życie wieczne. Sama indywidualna potrzeba spełnienia, które nie jest nam dane w tym życiu, potrzeba nieśmiertelnej miłości, której oczekujemy, z pewnością jest ważnym powodem, by wierzyć, że człowiek został stworzony dla wieczności. Niemniej jednak konieczność powrotu Chrystusa i nowego życia staje się w pełni przekonująca tylko w połączeniu z uznaniem, że niesprawiedliwość historii nie może być ostatnim słowem.

44. Protest przeciw Bogu w imię sprawiedliwości niczemu nie służy. Świat bez Boga jest światem bez nadziei (por. Ef 2, 12). Jedynie Bóg może zaprowadzić sprawiedliwość. A wiara daje nam pewność: On to robi. Obraz Sądu Ostatecznego nie jest przede wszystkim obrazem przerażającym, ale obrazem nadziei; dla nas jest, być może, nawet decydującym obrazem nadziei. Czy nie jest jednak również obrazem zatrważającym? Powiedziałbym: obrazem mówiącym o odpowiedzialności. A więc obrazem tej trwogi, o której św. Hilary mówi, że ma ona, jak każdy nasz lęk, swoje umiejscowienie w miłości[35]. Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość. To jest nam pociechą i nadzieją. Jednak w Jego sprawiedliwości zawiera się również łaska. Dowiadujemy się o tym, kierując wzrok ku Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu. Obydwie "sprawiedliwość i łaska"; muszą być widziane w ich właściwym wewnętrznym związku. Łaska nie przekreśla sprawiedliwości. Nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość. Przeciw takiemu rodzajowi nieba i łaski słusznie protestował na przykład Dostojewski w powieści Bracia Karamazow. Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy. W tym miejscu chciałbym zacytować tekst Platona, który wyraża przeczucie sprawiedliwego sądu, jakie w dużej mierze pozostaje prawdziwe i cenne również dla chrześcijanina. Chociaż za pomocą obrazów mitologicznych, to jednak jasno ukazuje niedwuznaczną prawdę, że na końcu dusze staną nagie wobec sędziego. Teraz już nie liczy się, kim były kiedyś w historii, ale tylko to, czym są w prawdzie. "Teraz [sędzia] ma przed sobą być może duszę króla [...] czy panującego, i nie widzi w niej nic zdrowego. Widzi ją wychłostaną, pełną blizn pochodzących z popełnionych krzywd i niesprawiedliwości [...] i wszystko jest wypaczone, pełne kłamstwa i pychy, a nic nie jest proste, gdyż wzrastała bez prawdy. I widzi jak wiele jest w duszy nadużycia, ekspansywności, arogancji i nieroztropności w postępowaniu, nieumiarkowania i niegodziwości. Widząc to posyła ją natychmiast do więzienia, gdzie otrzyma zasłużoną karę [...]. Czasem jednak widzi przed sobą inną duszę, taką, która prowadziła życie pobożne i szczere [...], cieszy się nią i oczywiście posyła ją na wyspę błogosławionych ";[36]. W przypowieści o bogaczu i Łazarzu (por. Łk 16, 19-31) ku naszej przestrodze Jezus przedstawił obraz takiej duszy zniszczonej przez pychę i bogactwo, która sama stworzyła ogromną przepaść pomiędzy sobą a ubogim: przepaść, jaką jest zamknięcie w rozkoszach materialnych, przepaść, jaką jest zapomnienie o drugim, niezdolność do kochania, która teraz przeradza się w palące i nie dające się zaspokoić pragnienie. Musimy tu podkreślić, że Jezus w tej przypowieści nie mówi o ostatecznym przeznaczeniu po Sądzie, ale podejmuje wyobrażenie, jakie odnajdujemy, między innymi, w dawnym judaizmie, o stanie pośrednim pomiędzy śmiercią a zmartwychwstaniem, w którym jeszcze nie ma ostatecznego wyroku.

45. To starojudaistyczne wyobrażenie o stanie pośrednim zawiera przekonanie, że dusze nie znajdują się po prostu w tymczasowym areszcie, ale już odbywają karę, jak to przedstawia przypowieść o bogaczu, albo też już cieszą się tymczasową formą szczęścia. W końcu zawiera ono myśl, że w tym stanie są możliwe oczyszczenia i uleczenia, które sprawiają, że dusza dojrzewa do komunii z Bogiem. Kościół pierwotny podjął te wyobrażenia, z których potem w Kościele zachodnim powoli rozwinęła się nauka o czyśćcu. Nie ma potrzeby zajmować się tu skomplikowanymi historycznymi drogami tego rozwoju; zastanówmy się jedynie, o co w rzeczywistości chodzi. Wraz ze śmiercią decyzja człowieka o sposobie życia staje się ostateczna to życie staje przed Sędzią. Decyzja, która w ciągu całego życia nabierała kształtu, może mieć różnoraki charakter. Są ludzie, którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, w których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Jest to straszna perspektywa, ale w niektórych postaciach naszej historii można odnaleźć w sposób przerażający postawy tego rodzaju. Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo piekło[37]. Z drugiej strony, są ludzie całkowicie czyści, którzy pozwolili się Bogu wewnętrznie przeniknąć, a w konsekwencji są całkowicie otwarci na bliźniego ; ludzie, których całe istnienie już teraz kształtuje komunia z Bogiem i których droga ku Bogu prowadzi jedynie do spełnienia tego, czym już są[38].

46. Nasze doświadczenie mówi jednak, że ani jeden, ani drugi przypadek nie jest normalnym stanem ludzkiej egzystencji. Jak możemy przypuszczać, u większości ludzi w najgłębszej sferze ich istoty jest obecne ostateczne wewnętrzne otwarcie na prawdę, na miłość, na Boga. Jednak w konkretnych wyborach życiowych jest ono przesłonięte przez coraz to nowe kompromisy ze złem. Chociaż czystość bywa pokryta różnorakim brudem, to jednak jej pragnienie pozostaje i mimo wszystko wciąż na nowo wynurza się z nikczemności i pozostaje obecne w duszy. Co dzieje się z takimi ludźmi, kiedy pojawiają się przed Sędzią? Czy wszystkie brudy, jakie nagromadzili w ciągu życia, staną się od razu bez znaczenia? Albo co jeszcze nastąpi? Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian daje nam wyobrażenie różnorakiej miary osądu Bożego nad człowiekiem, w zależności od jego sytuacji. Czyni to posługując się obrazami, które mają w jakiś sposób wyrazić to, co niewidzialne, przy czym nie możemy przełożyć tych obrazów na pojęcia po prostu dlatego, że nie możemy wejrzeć w świat po drugiej stronie śmierci, ani nie mamy żadnego jego doświadczenia. Św. Paweł mówi przede wszystkim, że egzystencja chrześcijańska jest zbudowana na wspólnym fundamencie: Jezusie Chrystusie. Jest to solidny fundament. Jeśli mocno opieramy się na tym fundamencie i na nim zbudowaliśmy nasze życie, wiemy, że nawet w śmierci ten fundament nie może nam być odebrany. Dalej Paweł pisze: « I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drewna, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień » (3, 12-15). W każdym razie, ten tekst pokazuje jasno, że ocalenie ludzi może mieć różne formy; że niektóre rzeczy zbudowane mogą ulec spaleniu do końca; że dla ocalenia trzeba przejść samemu przez "ogień ";, aby definitywnie stać się otwartymi na Boga i móc zająć miejsce przy Jego stole na wiekuistej uczcie weselnej.

47. Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i zawalić się. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym ";przejście przez ogień ";. Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga. Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością. Jest jasne, że nie możemy mierzyć « trwania » tego przemieniającego wypalania miarami czasu naszego świata. Przemieniający « moment » tego spotkania wymyka się ziemskim miarom czasu – jest czasem serca, czasem « przejścia » do komunii z Bogiem w Ciele Chrystusa. Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską. Gdyby był tylko łaską, tak że wszystko, co ziemskie, byłoby bez znaczenia, Bóg byłby nam winien odpowiedź na pytanie o sprawiedliwość – decydujące dla nas pytanie wobec historii i samego Boga. Gdyby był tylko sprawiedliwością, byłby ostatecznie dla nas wszystkich jedynie przyczyną lęku. Wcielenie Boga w Chrystusie tak bardzo połączyło sprawiedliwość i łaskę, że sprawiedliwość jest ustanowiona ze stanowczością: wszyscy oczekujemy naszego zbawienia « z bojaźnią i drżeniem » (Flp 2, 12). Niemniej jednak łaska pozwala nam wszystkim mieć nadzieję i ufnie zmierzać ku Sędziemu, którego znamy jako naszego « Rzecznika », Parakletos (por. 1 J 2, 1)[39].

48. Trzeba tu wspomnieć jeszcze jeden motyw, gdyż ma on znaczenie dla praktykowania chrześcijańskiej nadziei. Już we wczesnym judaizmie istnieje myśl, że można przyjść z pomocą zmarłym w ich przejściowym stanie poprzez modlitwę (por. na przykład 2 Mch 12, 38-45: I wiek przed Chrystusem). W sposób naturalny podobna praktyka została przejęta przez chrześcijan i jest wspólna dla Kościoła wschodniego i zachodniego. Wschód nie uznaje oczyszczającego i pokutniczego cierpienia dusz « na tamtym świecie », ale uznaje różne stopnie szczęśliwości lub też cierpienia w stanie pośrednim. Duszom zmarłych można jednak dać « pokrzepienie i ochłodę » poprzez Eucharystię, modlitwę i jałmużnę. W ciągu wszystkich wieków chrześcijaństwo żywiło fundamentalne przekonanie, że miłość może dotrzeć aż na tamten świat, że jest możliwe wzajemne obdarowanie, w którym jesteśmy połączeni więzami uczucia poza granice śmierci. To przekonanie również dziś pozostaje pocieszającym doświadczeniem. Któż nie pragnąłby, aby do jego bliskich, którzy odeszli na tamten świat, dotarł znak dobroci, wdzięczności czy też prośba o przebaczenie? Można też zapytać: jeżeli « czyściec » oznacza po prostu oczyszczenie przez ogień w spotkaniu z Panem, Sędzią i Zbawcą,


So lut 16, 2008 13:22

Dołączył(a): So lut 16, 2008 10:30
Posty: 317
Post 
Kamyk napisał(a):
O kurde, zbyszku, zaszokowałeś mnie. Negatywnie niestety.
Przesłanki mówiące za istnieniem nieba istnieją
Przesłanki za istnieniem piekła również istnieją - np. kiedy Jezus mówi, że do niespełniających Jego woli powie "idźcie precz", że zostaną na zewnątrz wyrzuceni, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdzie robak nie umiera i ogień nie gaśnie
Przesłanki za istnieniem czyśćca również istnieją - kiedy Paweł pisze o oczyszczeniu przez ogień, a Jezus mówi o odpuszczeniu grzechów w przyszłym życiu- a tutaj temat o czyśćcu viewtopic.php?t=2764


Postaram sie Kamyku poprawić swój wizerunek w Twoich oczach, chociaż nie jest to moim celem, aby zyskiwać uznanie kogokolwiek na tym forum. Moim celem jest mówienie prawdy zawartej w Słowie Bożym. Jedynym autorytetem w tej dyskusji jest dla mnie Biblia a nie żadne opracowania opierające się na Piśmie Świętym, czy słowa osób podających się za przedstawiciela Boga na ziemi. Słowo Boże samo doskonale się uzupełnia.

Piszesz - "Jak już się powołujesz na Pismo, to wypadałoby robić to uczciwie i rzetelnie, a nie udawać, że się na tym zna. Starotestamentalny Szeol to nie to samo co nasze piekło". I mogę z Tobą sie zgodzić, że nie to samo co Wasze piekło z naciskiem na WASZE. Biblia nie mówi o czymś takim jak Wasze piekło. Jeżeli chodzi o szeol to:

"Etymologia hebrajskiego wyrazu sze’òl nie jest całkiem jasna, choć najprawdopodobniej wywodzi się on od czasownika sza’ál — „pytać; prosić”. W dziele A Compendious Hebrew Lexicon (Cambridge 1811, s. 148) Samuel Pike pisze o Szeolu, że jest to „wspólne miejsce pobytu lub kraina zmarłych, nazwana tak ze względu na nienasycenie grobu, który niejako zawsze prosi, wręcz domaga się o więcej”. Wynikałoby stąd, że Szeol jest miejscem (a nie stanem), które prosi czy domaga się o każdego bez wyjątku, gdyż trafiają tam wszyscy zmarli ludzie (Rdz 37:35, przyp. w NW; Prz 30:15, 16).

Wyraz sze’òl występuje w tekście masoreckim 65 razy. W Biblii gdańskiej przetłumaczono go przede wszystkim na „grób” i „piekło” oraz sporadycznie na „przepaść”, „głęboki dół” i „ziemia”. W katolickiej Biblii Tysiąclecia transkrybuje się go na „Szeol”. W tekście hebrajskim słowo sze’òl występowało też pierwotnie w Izajasza 7:11; w starożytnych przekładach greckich Akwili, Symmacha i Teodocjona oddano je przez „Hades” (w BT — „Szeol”)

Określenie sze’òl nie ma precyzyjnego polskiego odpowiednika. W Collier’s Encyclopedia (1986, t. 12, s. 28) tak skomentowano oddawanie go w przekładach biblijnych przez „piekło”: „Ponieważ w czasach starotestamentowych Szeol oznaczał po prostu miejsce pobytu zmarłych, bez podziału na dobrych i złych, słowo ‚piekło’, tak jak się je dziś pojmuje, nie jest najtrafniejszym tłumaczeniem”. Współczesne przekłady raczej transkrybują hebrajski termin na „Szeol” (Bp, BT, BWP, NŚ).

Z kolei Encyclopædia Britannica (1971, t. 11, s. 276) podaje: „Szeol był położony gdzieś ‚pod’ ziemią. (...) Umarli nie odczuwali tam ani bólu, ani przyjemności. Z Szeolem nie kojarzono ani nagrody dla prawych, ani kary dla niegodziwych. Zarówno dobrzy, jak i źli, tyrani i święci, królowie i sieroty, Izraelici i poganie — wszyscy spali razem, nie wiedząc o sobie nawzajem”.

W późniejszych wiekach żydowska myśl religijna przyswoiła sobie grecką naukę o nieśmiertelności duszy ludzkiej, ale z Biblii wyraźnie wynika, że Szeol jest wspólnym grobem wszystkich ludzi, w którym umarli nie są niczego świadomi (Kzn 9:4-6, 10). Przebywający w Szeolu nie wysławiają ani nie wspominają Boga (Ps 6:4, 5; Iz 38:17-19). Nie można jednak powiedzieć, jakoby był to po prostu symbol ‛stanu oddalenia od Boga’. Takiego poglądu nie da się obronić w świetle Biblii, według której Szeol jest „przed obliczem Jehowy” i dlatego Bóg ma tam dostęp (Prz 15:11; Ps 139:7, 8; Am 9:1, 2). Kiedy więc Hiob z utęsknieniem wyczekiwał uwolnienia od cierpień, modlił się, żeby Jahwe ukrył go Szeolu, a później wspomniał na niego i go stamtąd zawołał (Hi 14:12-15).

W Piśmie Świętym Szeol jest konsekwentnie kojarzony ze śmiercią, a nie z życiem (1Sm 2:6; 2Sm 22:6; Ps 18:4, 5; 49:7-10, 14, 15; 88:2-6; 89:48; Iz 28:15-18; por. też Ps 116:3, 7-10 z 2Ko 4:13, 14). Nazywany jest „krainą ciemności” (Hi 10:21) oraz miejscem milczenia (Ps 115:17). Pierwszym człowiekiem, który wrócił do prochu ziemi i trafił do Szeolu, był najpewniej Abel, do którego potem dołączyły niezliczone miliony zmarłych ludzi.

W dniu Pięćdziesiątnicy 33 r. n.e. apostoł Piotr przytoczył Psalm 16:10 i odniósł go do Chrystusa Jezusa. Łukasz, cytując słowa Piotra, użył greckiego słowa háides, przez co wykazał, że Szeol i Hades odnoszą się do tego samego, mianowicie do wspólnego grobu ludzkości (Dz 2:25-27, 29-32). Podczas Tysiącletniego Panowania Jezusa Chrystusa Szeol, czyli Hades, zostanie opróżniony i zniszczony, gdyż wszyscy, którzy się w nim znajdują, dostąpią zmartwychwstania (Obj 20:13, 14)

Zatem w rożnych przekładach to samo miejsce jest rożnie nazywane, ale nigdy nie jest utożsamiane z miejscem wiecznej męki, kary za grzeszne życie itp. Piekło w postaci powszechnie znanej to wymysł człowieka, który miał konkretne cele wymyślając taką naukę. Jest to jednak oddzielny temat, dlaczego kościół potrzebował takiego zrozumienia biblijnego szeolu, hadesu.

Właściwie określasz wersety,które mają wskazywać za istnieniem czyśćca i piekła jako przesłanki a dodałbym jeszcze przypuszczenie, domysły i ludzkie wyobrażenia. Nie są ta fakty ani prawdy biblijne. Niebo to fakt. natomiast kto wstępuje do nieba, to powszechny pogląd na tą sprawę, jest całkiem rożny od biblijnego. Biblia też nie mówi, jakoby szły tam wszystkie dobre osoby.

_________________
"Żaden człowiek nie umocni się niegodziwością, lecz korzeniami prawych nic nie zachwieje"
(Przysłów 12:3)


So lut 16, 2008 16:49
Zobacz profil

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post 
Jeszcze jeden Świadek Jehowy :) Jakiś wysyp ostatnio mamy na forum ;)
Owszem, Pismo Święte samo się wyjaśnia, kiedy rzetelnie podchodzimy do Jego odczytywania. Chrześcijańska nauka o piekle nie wywodzi się z hebrajskiego Szeolu. Wywodzi się ona wprost z samego nauczania Jezusa

Cytuj:
Właściwie określasz wersety,które mają wskazywać za istnieniem czyśćca i piekła jako przesłanki a dodałbym jeszcze przypuszczenie, domysły i ludzkie wyobrażenia. Nie są ta fakty ani prawdy biblijne. Niebo to fakt. natomiast kto wstępuje do nieba, to powszechny pogląd na tą sprawę, jest całkiem rożny od biblijnego. Biblia też nie mówi, jakoby szły tam wszystkie dobre osoby.

Tak? A przecież Jezus mówi "nie ten, kto mówi do Mnie >Panie< wejdzie do Królestwa Niebieskiego, ale ten, kto pełni wolę Ojca Mego, Który jest w niebie"... Czy masz może na myśli symboliczną liczbę 144 tys. z Apokalipsy?


So lut 16, 2008 23:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40
Posty: 2603
Post 
A właśnie mistrzunio, mi odnośnie tej apokalipsy pytali się mnie rodzice ( tej 144 ) I nie umiałem im odpowiedzieć.:x
Wytłumacz mi proszę o co w tym chodzi... :oops:

_________________
I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.


N lut 17, 2008 3:06
Zobacz profil

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post 
Jak nam wiadomo, było 12 apostołów, tak jak i było 12 pokoleń Izraela. 12 podniesione do potęgi, czyli przemnożone przez siebie, daje nam 144 - w symbolice judaistycznej oznaczało to ogromnie dużo. A jeszcze to 144 pomnożone przez tysiąc, w symbolice judaistycznej oznaczało niewyobrażalnie dużo


N lut 17, 2008 10:41
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 50 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL