Jezus był jako człowiek całkowicie zdrowy psychicznie, w odróżnieniu od nas, mniej lub bardziej chorych.
Św. Antoni Pustelnik:
"Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny."

A ten artykuł w Wikipedii jest żenujący, jako dowód obciążający Jezusa podają m.in. ...opowiadanie Lema

Wybitna jednostka bywa nierozumiana przez ogół, nawet z tytułami doktorskimi, więc mnie czyjeś opinie o moim Panu nie odciągają od Niego.
Niedowiarkowie mogą iść taką drogą, ale dokąd dojdą, to czas pokaże; na razie mają się dobrze... [jak jednak "klasyk" rzekł: bardziej liczy się to, jak ktoś kończy, niż jak zaczyna...]

Zgoda co do niezrozumienia wybitnej jednostki, jak również do tego że cię nikt nie odciągnie. Gdy człowiek staje się świadomy, nie potrzeba go od niczego odciągać, robi to świadomość.

No nie wiem, czy przez trzy lata można tak sobie chodzić i nauczać będąc chorym na schizofrenię. Raczej wyszłaby na jaw jakaś nienormalność Jezusa, gdyby był naprawdę chory. Trochę powątpiewam w jego rzekomą chorobę.

Poza tym jak wyjaśnić jego moc uzdrawiania? czy innych niecodziennych czynów?

No, można by było ewentualnie to zrzucić na karb wyobraźni pisarzy ewangelicznych, którzy pisali 40 lat po jego śmierci i mogli sobie wymyślić, że Jezus był takim wielkim uzdrawiaczem. Z drugiej strony, czy sława Jezusa byłaby tak wielka, gdyby rzeczywiście nie dokonywał spektakularnych rzeczy? To kwestia otwarta.

Może się tego nigdy nie dowiemy.

E tam! - dowiemy się, dowiemy... [tylko z różnych poziomów różni ludzie się będą dowiadywać...]