gargamel napisał(a):
dlaczego Bóg miałby tolerować taki koszmar,
o którym pisze kobieta wspomniana w pierwszym poście, albo ten z opowiadań Glorii Polo.
Taki syf i to wieczny

?!
Podobne wizje piekła mieli także wyniesieni na ołtarze święci Kościoła:
Załącznik:
wizja piekła św. Jana Bosko.JPG [ 74.28 KiB | Przeglądane 7231 razy ]
"SZEROKA DROGA
Weszliśmy na drogę szeroką, piękną i doskonale wybrukowaną.
Droga grzeszników gładka, bez kamieni, a na jej końcu — przepaść piekła (Syr 21,10).
(...)
W czasie tego schodzenia wzdłuż ukwieconych poboczy, pełnych róż,
uświadomiłem sobie, że wielu chłopców z oratorium, a także innych nieznanych mi chłopców postępowało za mną.
Nagle znalazłem się pośród nich.
Przypatrując się im, zobaczyłem, że co chwila któryś z nich padał na ziemię.
Jakaś niewidzialna siła wlokła go jednak dalej i wciągała
do przepaści podobnej do ziejącego pieca.
Dlaczego ci chłopcy upadają? — zapytałem towarzysza.
Przypatrz się dokładniej — odparł. Uczyniłem wedle jego słów.
Dookoła ujrzałem pułapki. Jedne na samej ziemi, inne na wysokości oczu, a wszystkie doskonale zamaskowane.
Chłopcy,
nieświadomi niebezpieczeństwa, wpadali w sidła.
Potykali się o nie, przewracali się w zamieszaniu na ziemię, koziołkując rękami i nogami w powietrzu.
Jeśli czasem udało im się stanąć na nogi, jakaś niewidzialna siła ciągnęła ich ku otchłani.
Niektórym sidła zaciskały się na głowie, innym na szyi, rękach, ramionach, nogach.
(...)
Szamotałem się dalej, a po chwili ukazał się ogromny
i ohydny potwór, trzymający w szponach sznur, do którego przyczepione były wszystkie sidła.
To on nieustannie ściągał w dół tych wszystkich, którzy dostali się w sidła.
Nie spróbuję w żadnym wypadku zmierzyć moich sił z jego — pomyślałem sobie.
Na pewno bym przegrał. Zwyciężę go znakiem Krzyża Świętego i aktami strzelistymi.
Powróciłem do swojego przewodnika.
Już wiesz teraz, kto to jest — rzekł mi.
Tak, doskonale wiem. To przecież sam szatan!
NOŻE
Przy dokładniejszych oględzinach sideł zobaczyłem, że każde nich ma napis:
pycha, nieposłuszeństwo, zazdrość, nieczystość, kradzież, obżarstwo, lenistwo, złość i jeszcze inne.
Rozglądnąłem się wokół siebie, by sprawdzić, który grzech najczęściej i najwięcej usidlał chłopców.
Okazało się, że
najbardziej niebezpiecznym, to nieczystość, nieposłuszeństwo i pycha.
Wszystkie trzy wiązały się ściśle ze sobą.
Inne sidła czyniły także wielkie spustoszenie i zło, lecz najwięcej dwa pierwsze.
Pilnie obserwując wszystko wokoło ujrzałem, że wielu chłopców biegnie szybciej od innych.
Skąd ten pośpiech? — zapytałem. Ci wpadli w sidła ludzkich względów.
Rozejrzałem się jeszcze dokładniej wokoło i zaobserwowałem między sidłami rozrzucone noże.
Jakaś opatrznościowa ręka tam je umieściła, dzięki nim można się było uwolnić.
Jedne dość znacznych rozmiarów symbolizowały rozmyślanie i pozwalały bez trudu zniszczyć sidła pychy.
Inne nieco mniejsze oznaczały czytanie duchowe.
Dwa specjalne miecze wyrażały nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu,
a zwłaszcza częstą Komunię Świętą i nabożeństwo do Matki Bożej. Młotek to Spowiedź Święta.
Na kilku mniejszych nożach widać było napisy:
nabożeństwo św. Józefa, św. Alojzego i innych świętych.
Przy pomocy tych środków wielu chłopców, którzy mieli dobrą wolę, potrafiło uwolnić siebie z poniżającej niewoli.
BUDYNEK
(...)
Gdzie jesteśmy? Co to jest? — zapytałem przewodnika. Czytaj napis na odrzwiach, a dowiesz się.
Ujrzałem wówczas następujące słowa:
Miejsce, gdzie nie ma zbawienia.
Wiedziałem już, że jesteśmy u bram piekła.
Przewodnik prowadził mnie wokół tego straszliwego miejsca.
Od czasu do czasu, w różnych odstępach, ukazywały się odrzwia z brązu podobne do pierwszych,
a na każdym widniał napis o takiej lub podobnej treści:
„Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogieo wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! (Mt 25,41).
Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone (Mt 7,19).
Chciałem zanotować je w swoim notesiku, lecz przewodnik powstrzymał mnie:
Nie ma potrzeby. Wszystko to masz w Piśmie Świętym.
Niektóre z tych zdań zdobią nawet twoje krużganki.
CHŁOPCY NA DRODZE KU POTĘPIENIU
Pomóżmy mu, zatrzymajmy go — wołałem, wyciągając swe ręce na próżno w powietrze.
Zostaw go — odparł przewodnik. Dlaczego?
Czy nie wiesz, że straszliwa jest Boża sprawiedliwość?
Myślisz, że potrafisz kogoś zatrzymać, kto ucieka od Jego gniewu? W międzyczasie młodzieniec obejrzał się, jakby chciał się upewnić, czy Boży gniew jeszcze go ściga.
W chwilę potem upadł gwałtownie, przewracając się na same dno parowu i uderzył z siłą w brązowy portal,
jak gdyby on był najlepszym schronieniem w jego obłędnej ucieczce.
Dlaczego oglądał się z przerażeniem do tyłu? — zapytałem.
Ponieważ
Boży gniew przenika bramy piekieł, by dosięgnąć i dręczyć nieszczęśnika
nawet w samym środku ognia piekielnego!PRZYCZYNY POTĘPIENIA
Złe towarzystwo, złe książki i grzeszne nawyki — tłumaczył mi mój przewodnik — są
najczęstszym
powodem wiecznego odrzucenia.
Pułapki uprzednio widziane doprowadzały rzeczywiście chłopców do ruiny.
Na widok sporej liczby idących na zatracenie, krzyknąłem niepocieszony:
Jeżeli aż tylu z naszych chłopców tak kończy, to pracujemy daremnie. Jak można zapobiec tym tragediom?
To stan, w którym się obecnie znajdują — odparł mój przewodnik.
Poszliby tam niechybnie, jeżeliby teraz umarli.
Pozwól mi, zatem zapisać ich nazwiska, bym mógł ich ostrzec i skierować znowu na drogę do Nieba.
Czy ty naprawdę wierzysz, że ktokolwiek z nich poprawi się po twoim ostrzeżeniu?
Być może, że zrobi ono wrażenie na niektórych, lecz prędko o nim zapomną, mówiąc:
Przecież to był tylko sen. I staną się jeszcze gorsi.
Inni przekonani, żeś ich nie zdemaskował, będą przystępowali do Sakramentu Pokuty,
ale bez głębszej pobożności, ot po prostu z nawyku.
Jeszcze inni przystąpią do spowiedzi, z lęku przed piekłem, ale z grzechami nie zerwą.
Nie ma, zatem wyjścia dla tych nieszczęśników? Proszę, powiedz, co mogę dla nich zrobić?
Mają przełożonych, niech ich słuchają. Mają regulaminy, niech je zachowują.
Mają Sakramenty Święte, niech je przyjmują.
WEJDŹ ZE MNĄ DO ŚRODKA
(...)
Weszliśmy do tego straszliwego korytarza i lotem błyskawicy przelecieliśmy przez niego.
Nad wszystkimi wewnętrznymi bramami rzucały się w oczy napisy pełne gróźb.
Ostatnia z nich prowadziła na wielkie, bardzo ponure podwórze,
zakończone w głębi niewiarygodnie olbrzymim i odstraszającym wejściem.
Nad nim widniał napis:
Ześle w ich ciało ogień i robactwo i jęczeć będą z bólu na wieki (Jdt 16,17).
I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy i na wieki wieków (Ap 20,10).
Tutaj wszelkiego rodzaju męki na zawsze. Tutaj jedynie chaos i strach wieczny mieszkają (Hi 10,22).
Dym ich katuszy na wieki wieków się wznosi (Ap 14,11).
Nie ma pokoju dla bezbożnych (Iz 48,22).
Będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 8,12).
W czasie, kiedy czytałem te wszystkie wstrząsające stwierdzenia, przewodnik stał na samym środku podwórka.
Następnie podszedł do mnie i powiedział:
Odtąd nikt już tu nie będzie miał ani kolegi, który pomoże, ani życzliwego przyjaciela.
Nie spotka serca kochającego, ani wzroku litościwego, ani nie usłyszy dobrego słowa.
To wszystko już przepadło na zawsze. Czy chcesz to tylko zobaczyć, czy może osobiście doświadczyć?
Chcę tylko zobaczyć — odpowiedziałem.
WĄSKI KORYTARZ
(...)
Nie znajduję po prostu słów, by wypowiedzieć zgrozę tej czeluści. Bo dawno przygotowano palenisko, ono jest także dla króla gotowe, zostało pogłębione, rozszerzone; stos węgli i drwa w nim obfitują.
Tchnienie Pana niby potok siarki je rozpalił (Iz 30,33).
Ogarnęła mnie plątanina oszałamiających myśli, bo zobaczyłem, jak jakiś chłopiec roztrzaskał się o bramę.
Wydał przerażający okrzyk, jak ktoś, kto wpadł w kadź z rozpalonym do białości metalem.
Następnie stoczył się w sam środek pieczary.
Tam natychmiast znieruchomiał i pozostał już tak, rozżarzony temperaturą tego ognia.
Tylko echo okropnego jęku ciągnęło się jeszcze długo.
(...)
Każdy ogniem będzie posolony (Mk 9,49).
Drugi znów chłopiec wpadł z szalonym impetem do pieczary. I zawisł tam w pozycji nieruchomej.
Wydał jedynie okrzyk przerażenia rozdzierający serce.
Jego jęk zmieszał się z echem wycia kolegi, który go uprzedził.
Potem inni wychowankowie, w liczbie wciąż wzrastającej, ginęli w oka mgnieniu w czeluści.
Z niewyobrażalnym skowytem natychmiast nieruchomieli i płonęli wielkim ogniem. (...)
LOS INNYCH CHŁOPCÓW
Coraz bardziej przerażony, zapytałem mojego przewodnika:
Czy ci chłopcy, lecąc do tej przepaści, wiedzieli, dokąd idą? Nie ma wątpliwości.
Tyle razy dawano im przestrogi. Oni sami jednak wybierali sobie drogę w tym kierunku.
Nie odczuwali wstrętu do grzechu ani z nim nie walczyli.
Gorzej, lekceważyli i odrzucali nieustannie Miłosierdzie Boże, wzywające ich do pokuty.
Prowokowali tym Bożą Sprawiedliwość. O, jak okropnie muszą przeżywać ci nieszczęśni chłopcy fakt, że nie mają już żadnej nadziei — wykrzyknąłem.
Jeżeli chcesz naprawdę poznać ich uczucia, ich rozpacz i szal, to podejdź nieco bliżej — zauważył przewodnik.
Zrobiłem parę kroków naprzód
i zobaczyłem, że wielu z owych biednych potępieńców zajadle walczyło ze sobą jak wściekłe psy.
Inni drapali sobie twarze i ręce, swoje własne ciało i z pogardą odrzucali je precz.
Wtedy nagle cały sufit pieczary stał się przejrzysty jak kryształ.
Ukazał się skrawek nieba, a w nim ich koledzy promieniujący szczęściem wiekuistym.WZGARDZONE MIŁOSIERDZIE BOGA
(...)
Widząc to wszystko i słysząc, nagle zapytałem siebie: Jakżeż mogą ci chłopcy byd potępieni?
Przecież wczoraj wieczorem bawili się jeszcze w Oratorium.
Chłopcy, których tutaj widzisz — odpowiedział — są umarli dla Bożej Łaski.
Gdyby skonali w tej chwili, czy nie chcieli wycofać się ze swoich niecnych dróg, zostaliby potępieni.
Lecz tracimy czas. Chodźmy dalej.
OGIEŃ NIEUGASZONY
Poprowadził mnie dalej. Zeszliśmy w dół korytarzem do nisko położonej pieczary.
Nad wejściem do niej znajdował się napis:
Robak ich nie zginie i nie zagaśnie ich ogień (Iz 66,24).
Pan Wszechmogący ich ukarze...
ześle w ich ciało ogień i robactwo i jęczeć będą z bólu na wieki (Jdt 16,17).
Tutaj uświadomiłem sobie jak potworne wyrzuty sumienia cierpieli wychowankowie naszych szkół.
Przeżywali nieludzkie męki,
przypominając sobie każdy nieodpuszczony grzech i
sprawiedliwą karę za niego.
Mogli przecież korzystać z licznych i niezwykłych środków ku naprawie swego życia,
wytrwania w cnocie i zbierania zasług na niebo.
Z trwogą przypominali sobie
lekkomyślnie odrzucone hojne łaski, udzielane przez Najświętszą Dziewicę...
Przeżywali prawdziwą gehennę, wiedząc, że tak łatwo mogli się zbawić, a teraz są
nieodwołalnie straceni na zawsze.
Cisnęło im się na pamięć tyle dobrych postanowień, których niestety nigdy nie wypełnili.
Piekło rzeczywiście wybrukowane jest dobrymi intencjami!
W niższej pieczarze zobaczyłem ponownie w ognistym piecu chłopców z Oratorium:
kilku przebywało w nim aktualnie, a inni to byli wychowankowie lub też całkowicie mi nieznani.
Z bliska zauważyłem, że obsiadło ich różnego rodzaju robactwo,
które wgryzało się w ich serca, oczy, ręce, nogi i całe ciało
z takim okrucieństwem, że nie sposób tego opisać.
Bezradni i nieruchomi chłopcy stawali się łupem różnego rodzaju tortur.Załącznik:
cierpienia chłopców w ognistym piecu pieczary piekła.JPG [ 68.79 KiB | Przeglądane 7231 razy ]
W nadziei, że uda mi się z nimi porozmawiać lub dowiedzieć się przyczyn ich potępienia,
zbliżyłem się jeszcze bardziej do nich,
lecz żaden z nich nie wypowiedział ani jednego słowa, ani też na mnie nie popatrzył.
Zapytałem swego przewodnika o powód takiego zachowania.
Wyjaśnił mi, że potępieni są całkowicie pozbawieni wolności. Każdy musi ponieść swoją karę w całej jej rozciągłości.
A teraz — dodał — musisz, także wejść do następnej pieczary.
O, nie! — zaprotestowałem z krzykiem.
Zanim człowiek dostanie się do piekła, musi przedtem odbyć się nad nim sąd.
Ja nie zostałem jeszcze osądzony i nie chcę tam pójść!
Posłuchaj — powiedział — masz do wyboru: albo wejść do piekła i uratować swoich chłopców,
albo pozostać na zewnątrz i pozostawić ich w mękach. Co wybierasz?
Chwilę wahałem się w milczeniu.
Oczywiście, kocham swoich chłopców i bardzo pragnę pomóc im się zbawić — odpowiedziałem,
— lecz czy nie ma żadnego innego sposobu na to?
Jest sposób — mówił dalej, — lecz pod warunkiem, że zrobisz wszystko, co będzie w twojej mocy.
Odetchnąłem z ulgą i powiedziałem sobie natychmiast, że zrobię chętnie wszystko,
by uwolnić moich ukochanych synów duchowych od takich tortur.
Wejdź, zatem do środka — powiedział mój przyjaciel — i przypatrz się, jak dobry,
Wszechmogący Bóg miłościwie ofiaruje tysiące środków,
by twoich chłopców doprowadzić do prawdziwej pokuty i uratować ich od śmierci wiecznej.
Ujął mnie za dłoń i wprowadził do pieczary.
Po kilku krokach poczułem, jak bym się nagle znalazł w wielkiej okazałej sali,
której szklane drzwi kryły parę innych jeszcze wejść.
Na jednym z nich odczytałem napis:
Szóste przykazanie.
Wskazując na niego, mój przewodnik tłumaczył:
Przekraczanie tego przykazania stało się powodem ruiny wiecznej bardzo wielu chłopców. Czy nie chodzili do spowiedzi.
Owszem, przystępowali do niej, lecz albo grzechy zatajali, albo też wyznawali w sposób niewłaściwy.
Jedni ze wstydu podawali fałszywą liczbę grzechów.
Inni oddawali się tym występkom jeszcze w czasie swojego dzieciństwa,
a potem zabrakło im odwagi wypowiedzenia ich przed kapłanem lub też zrobili to niewystarczająco.
Część z nich nigdy naprawdę nie żałowała za swoje przewinienia w tym względzie
lub nieszczerze postanawiała unikać ich w przyszłości.
Nie brakowało i takich, którzy zamiast przebadać swoje sumienie i zrobić dokładny rachunek,
cały swój wysiłek skierowali na to, w jakie słowa ubrać swoje niecne czyny i oszukać spowiednika.
Każdy, umierając w takim stanie duszy, zdawał sobie dobrze z tego sprawę.
Teraz ponosi tragiczne następstwa przez całą wieczność. Tylko szczery żal gładzi te grzechy i zapewnia szczęśliwość na wieki.
Czy chcesz wiedzieć, dlaczego nasz miłosierny Bóg przyprowadził cię tutaj?
Podniósł zasłonę i zobaczyłem grupę chłopców z Oratorium — wszystkich znałem doskonale — znajdujących się tutaj
ze względu na ten właśnie grzech.
Wielu z nich cieszyło się w Oratorium opinią bardzo dobrych wychowanków.
Z pewnością pozwolisz mi teraz zapisać ich nazwiska, bym mógł ich ostrzec indywidualnie — krzyknąłem.
To wcale nie jest konieczne! Co więc proponujesz; co mam im powiedzieć?
W kazaniach mów zawsze o grzechach przeciwnych czystości. Takie ogólne ostrzeżenie wystarczy.
Zrozum, że jeżeli nawet indywidualnie będziesz ich ostrzegał, chętnie będą ci obiecywali poprawę, ale tylko w słowach.
(...)
UWIKŁANI W RZECZY PRZYZIEMNE
Zmieszany, skłoniłem głowę z zakłopotaniem i chciałem odejść, ale on mnie powstrzymał.
Nie widziałeś jeszcze wszystkiego — wytłumaczył.
Podniósł inną zasłonę, za którą przeczytałem takie zdanie:
A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę, (ITm 6,9).
To nie dotyczy moich chłopców — zaoponowałem — są tak samo biedni jak i ja.
Nie jesteśmy bogaci i nie chcemy nimi być. Na bogactwo nie zwracamy żadnej uwagi.
Gdy jednak kurtyna się uniosła, zobaczyłem grupę chłopców dobrze mi znanych.
Cierpieli podobne tortury, jak i poprzedni.
Mój przewodnik wskazał mi na nich ze słowami: Jak widzisz, napis odnosi się także i do twoich chłopców.
Jak to możliwe? — zapytałem.
Zatem ci wytłumaczę — odrzekł. — Sercami niektórych chłopców owłada
tak silna pokusa posiadania rzeczy materialnych, że maleje w nich miłość ku Bogu.
Stąd rodzą się grzechy przeciw miłości, pobożności i łagodności.
Już samo pragnienie bogactwa może zdeprawować serce, zwłaszcza, jeżeli ono prowadzi do niesprawiedliwości.
Twoi chłopcy są biedni, lecz pamiętaj, że chciwość i lenistwo to źli doradcy.
Jeden z twoich wychowanków popełnił poważną kradzież w swoim rodzinnym mieście.
Mógł ją naprawić, a przecież wcale o tym nie pomyślał.
Inni próbowali się włamać do spiżarni albo do biura administratora czy ekonoma.
Nie brakuje i tych, którzy grzebią w teczkach i pulpitach swoich kolegów i zabierają im jedzenie, pieniądze i inne rzeczy,
nie mówiąc o kradzieży książek i innych przedmiotów...
Wymienił wiele nazwisk, a potem ciągnął dalej:
Niektórzy znajdują się tutaj, bo skradli ubrania, bieliznę, koce i płaszcze z szatni Oratorium
po to, by wysłać swoim rodzinom do domu.(...)
POSŁUSZEŃSTWO
Słuchaj uważnie: chłopcy, których tu widzisz, przygotowali sobie tak tragiczny koniec przez nieposłuszeństwo.
Ten i ów, kiedy myślałeś, że w nocy spokojnie śpi, opuścił sypialnię, by włóczyć się po boisku.
Wbrew regulaminowi plątał się po niebezpiecznych terenach,
a nawet po rusztowaniach murarskich, narażając swoje zdrowie, a czasem i życie.
Inni szli wprawdzie do kościoła, lecz wbrew zaleceniom zachowywali się źle.
Poniechawszy modlitwę, oddawali się marzeniom i przeszkadzali innym lub też
drzemali w czasie nabożeństwa.
Biada tym, którzy zaniedbują modlitwę! Kto się nie modli, wstępuje na drogę wiodącą ku potępieniu?
Znajdziesz w tym miejscu i takich, którzy, zamiast śpiewać psalmy czy też godzinki ku czci Najświętszej Dziewicy,
czytali świeckie, lub co gorsza, zakazane książki.
Wymienił też inne jeszcze przykłady łamania dyscypliny.
Po jego słowach opanował mnie smutek i przygnębienie.
Czy mogę o tym wspomnieć moim chłopcom? — zapytałem, patrząc mu prosto w oczy.
Tak, możesz. Wszystko, co tylko zapamiętasz.
Jakich rad powinienem im udzielić, by uchronić ich od takiej tragedii?
Przypominaj im nieustannie, że przez posłuszeństwo Bogu, Kościołowi, swoim rodzicom i przełożonym,
nawet w drobnych na pozór sprawach, zbawią się na pewno.(...)Mając na uwadze, że
nie należy was zbytnio przerażać,
pominąłem opisywanie wielu strasznych szczegółów, choć je widziałem i przeżywałem.
Przez następne siedem nocy nie mogłem spać,
tak dalece
czułem się podekscytowany tym niesamowitym widzeniem sennym."
Całość tutaj:
http://www.aukcje.fm/download/WIZJA%20PIEKLA%20SW.%20JANA%20BOSKO%282%29.pdfŚwięty Jan Bosko - patron młodzieży, uczniów i studentów.


.jpg)
gargamel napisał(a):
Ja jednak w swej herezji tkwię nadal i jestem zdania, że piekło wygląda inaczej, i że jednak nie jest wieczne.
Jeżeli mam kochać Boga(co jest najważniejszym przykazaniem) to muszę się tej herezji trzymać,
bo inaczej nie umiałbym kochać Boga wierząc jednocześnie, że pozwala On na takie rzeczy,
choć mógłby je zakończyć.
KKK 1035
Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność.
Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego,
bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, "ogień
wieczny"
(Por. Symbol Quicumque: DS 76; Synod Konstantynopolitański: DS 409. 411;
Sobór Laterański IV: DS 801; Sobór Lyoński II: DS 858; Benedykt XII, konst. Benedictus Deus: DS 1002;
Sobór Florencki (1442): DS 1351; Sobór Trydencki: DS 1575; Paweł VI, Wyznanie wiary Ludu Bożego, 12).
Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga;
wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.
Ks. prof. Franciszek Spirago pisze:
„Ogień piekielny nie niszczy i nie spopiela palonych przedmiotów, owszem, konserwuje je, jak sól potrawy (Marka 9:48);
nie świeci, gdyż w piekle panują ciemności (Mateusza 22:13) i nie grzeje, gdyż w piekle panuje niezmierne zimno.
Natomiast piecze ogień piekielny (stąd wyraz: piekło) i to znacznie boleśniej niż ogień ziemski”.
„Nasz ogień zimnym jest w porównaniu do ognia piekielnego”
(św. Wincenty Fer., „Katolicki katechizm ludowy”, cz. I, str. 399).
I jeszcze jedno stwierdzenie Kościoła:
„Istnienie kar piekielnych wskazuje z przeraźliwą pewnością, że Bóg jest sprawiedliwy
i że ta sprawiedliwość pozostaje w nierozłącznej jedności z Jego dobrocią”
(Leon Rudloff „Mała dogmatyka dla świeckich”, str. 139).
//za:
http://www.rumburak.friko.pl/BIBLIA/religia/sakramenty/pieklo.php