Drodzy wierzący, mam dla was dowód na nieistnienie Boga.

Wiele razy stykałem się z pytaniem skierowanym do ateistów: "Czy skoro nie możecie dowieść, że Bóg nie istnieje to czy możecie założyć iż Bóg może istnieć?"

Otóż dzisiaj rozwieję wasze wątpliwości i udowodnię wam, że Bóg nie istnieje mając jednocześnie nadzieję, że odwiodę część z Was od wiary w mity i bajki dla dorosłych. Oczywiście mowa tutaj o biblijnym Bogu wszechmogącym. Nie mogę udowodnić, że nie istnieją jakieś podrzędne bóstwa, mniej potężne od waszego Boga, ale skoro i tak w nie nie wierzycie to nie ma potrzeby udowadniać ich nieistnienia.

Aby udowodnić, że Bóg wszechmogący nie istnieje zadam proste pytanie:


Czy Bóg wszechmogący może stworzyć taki kamień, którego nie jest w stanie podnieść?


Zachęcam do rozważań na ten temat i - mam nadzieję - do porzucenia mitologii na rzecz badania prawdy metodami naukowymi.

Pozdrawiam.

Nadstawiłem z ciekawością oczu widząc temat, ale niestety, mimo żem zatwardziały ateista (choc niewątpliwie lada moment na skutek licznych modlitw o moje nawrócenie się to zmieni ) to jednak widzę, ze przełomu tu nie ma.

Wyjaśnienie tego paradoksu jest dość proste, ale chętnie popatrzę sobie, jak się inni z nim (paradoksem, nie wyjaśnieniem) zmagają.

Nota bene, nawet gdyby nie był to tylko paradoks, to i tak nie podważałby istnienia Boga, a jedynie jego wszechmoc.

Oczywiście. Dokładnie to napisałem w powyższym poście. Zresztą jaki jest sens modlenia się do Boga, który nie jest wszechmocny? Wbrew pozorom ten paradoks omnipotencji jest doskonałym logicznym dowodem na to, że nie może istnieć byt wszechmocny.

Podobnie ma się rzecz z paradoksem siły: Co się stanie, jeśli siła, której nic nie może zatrzymać, spotka się z obiektem, którego nic nie może poruszyć? Odpowiedź na ten paradoks brzmi, iż jeśli siła jest niemożliwa do zatrzymania, wówczas z definicji nie ma obiektu, którego naprawdę nie można by poruszyć, i na odwrót, jeśli istnieje obiekt, którego nic nie może poruszyć, wówczas żadna siła nie może być zdefiniowana jako będąca naprawdę nie do zatrzymania.

A zatem dowód na nieistnienie bytu wszechmocnego jest oczywisty na podstawie powyższych rozważań. Nie ma zatem potrzeby modlić się do Boga, który twierdzi, że jest wszechmogący a nie może nim być bo to zwykły oszust (nawet jeśli istnieje).

Chrześcijanie wierzą w Boga wszechmogącego a skoro udowodniłem, że taki nie może istnieć to jednocześnie udowodniłem, że Bóg chrześcijański nie istnieje.

A wiesz, że na forum jest opcja: szukaj?

Po drugie, czy wiesz, że dywagacje filozoficzne nie są dowodem na istnienie bądź nie czegoś?
Po trzecie, jeżeli paradoksy mają być "dowodem" to w takim razie można dosłownie wszystko "obalić".

Ale zlituję się i podam odnośniki, gdzie już nt. temat dyskutowano:

http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=27&t=19364&p=400706&hilit=omnipotencja#p400706 ->"Dowód braku logiki ateistów"

http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=27&t=19363&hilit=omnipotencja -> "Paradoks omnipotencji rozwiązany"

To jeszcze zlituj się proszę i podaj linki, gdzie jest wyjaśnione jak Kain i Abel zdołali zrodzić potomstwo i dlaczego Noe i jego zwierzaczki nie zamarzli po podniesieniu stanu wód przekraczających najwyższe szczyty (około 8850 m, temperatura -40C). Palił przez 40 dni drewnem?

Ja bym dodał do tego dylemat ryby: dlaczego Bóg, decydując się na pozabijanie ludzi i zwierząt w trakcie potopu, oszczędził ryby?? Potop chyba nie zniszczył ryb? Dlaczego nie ryby?

Niestety, nie podam

Specjalistami od dosłownego rozumienia biblii są Świadkowie Jehowy- przynajmniej, bo nie znam innej religii, która równie dosłownie odbiera biblię jak oni.
A wiele religii nie traktuje biblii dosłownie, więc by się trzeba było dowiedzieć która uznaje to o co pytasz

clairvoyance ja ci proponuję zacząć korzystać z wyszukiwarki, dokształcić się w sprawie Biblii i przy okazji zrozumieć, że nie jesteś jedynym, który zadaje takie pytania.

Nie no, stary, musisz się trochę bardziej wysilić, jeśli chcesz tu obalać Boga. Stworzenie kamienia, którego Bóg nie jest w stanie podnieść, jest to zadanie nie możliwe pod względem logicznym. Równie dobrze można wymyślić dowolną rzecz np.: niech Bóg stworzy taką rzecz, która jednocześnie istnieje i nie istnieje. Też nie da rady, więc nie jest wszechmogący .

Istnieją dużo mocniejsze dowody na to, że miłosierny, wszechmocny, spełniający modlitwy Bóg nie istnieje.

No właśnie. Oznacza to, że bóg musi postępować w zgodzie z prawami logiki, co z kolei oznacza, że prawa rządzące logiką ograniczają boga w jego postępowaniu. A skoro tak, to oznacza, że prawa logiki musiały istnieć przed bogiem i są dla niego wiążące. Gdyby było tak jak twierdzą chrześcijanie, że bóg jest początkiem wszech rzeczy - czyli także i logiki - to mógłby on tę logikę dowolnie kształtować czyniąc ten paradoks możliwym do spełnienia. Skoro tak nie jest to oznacza, że bóg nie jest wszechmogący a zatem jest to wystarczający i silny dowód.

Strasznie mieszasz proste rzeczy- Bóg może stworzyć logikę, która Go samego nie ogranicza. Nie musiał sobie samemu narzucić ograniczenia logiką. To my sobie stwarzamy wiele założeń, co Bóg MUSI.

Sprawdź sobie eksperyment myślowy "Kot Schrodnigera", aby zrozumieć, że świat jest znacznie bardziej skomplikowany niż Ci się wydaje.
Jeżeli Boga ogranicza logika, to wtedy nie jest wszechmocny. Jeżeli jest wszechmocny, to go logika nie ogranicza, bo jest ponad nią.

Stwarzasz założenie w sposób naciągany "przeidealizowany", ale niestety to nie stanowi dowodu.
Równie dobrze mogę twierdzić, że nie ma ludzi dobrych. A skoro nie ma ludzi dobrych to nie ma dobra. Jest to zwykła filozofia, która nie stanowi dowodu- to czepianie w stylu: czy Bóg może stworzyć kwadrat o trzech bokach? Jak nie to nie istnieje. Czy Bóg może się sam unicestwić- jeśli nie, to nie jest wszechmocny itp. są to jałowe dyskusje, które do niczego nie prowadzą.

Wcale nie, mógł je stworzyć.

Oczekujesz od Boga sprawienia żeby 2+2 równało się 5. Problem z kamieniem i wszechmocą to jest paradoks, wzajemna sprzeczność. Napisałem to już wyżej z istnieniem dowolnej rzeczy. Bóg nie może też stworzyć człowieka, który byłby jednocześnie koniem, w pełni człowiekiem i w pełni koniem. Poza tym wszechmoc Boga może być rozumiana inaczej, nie jako wszechmoc absolutna, ponad prawami logiki i wszelkimi innymi, ale np jako zdolność do dowolnego tworzenia/organizowania energii i materii. Oczywiście nie wierzę w to, bo nie znajduję żadnych przesłanek żeby w to wierzyć, dlatego istnienie Boga rozważam w takim samym kontekście, jak istnienie matrixa, czy wszechświatów równoległych.

To jest jakiś straszliwy bełkot. Wykazałem w sposób jasny, że Bóg podlega prawom logiki, nie ma to nic wspólnego z dobrem czy złem ludzi.

Za to podoba mi się Twoje ostatnie zdanie: "Czy Bóg może się sam unicestwić- jeśli nie, to nie jest wszechmocny" - nie jest to jałowa dyskusja, ale właśnie odpowiedź na pytanie czy Bóg jest wszechmogący.

Bo skoro dowolny człowiek może sam siebie unicestwić poprzez samobójstwo to dlaczego nie może tego uczynić Bóg? Tym zdaniem sam dowiodłeś, że człowiek jest bardziej potężny od twojego wyimaginowanego Boga.