Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 14:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 129 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona
 Czy katolik może zachorować na depresję? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post Czy katolik może zachorować na depresję?
Jak sądzicie? Czy człowiek wierzący może zachorować na depresję?
Ponieważ wiara daje siłę i jest jakimś fundamentem, depresja wydaje się być niemożliwa. Ona jest chorobą duszy, a katolik duszę ma? powinien mieć? w porządku.
Jak rozmawiać z takim "depresantem"? Czy ma ktoś jakieś doświadczenia?
Mam kontakt z młodymi ludźmi w takim stanie, że... nie potrafię z nimi rozmawiać. Są zawsze na "nie". I jest to straszne. I ktoś, próbujący powiedzieć: jest ok, popatrz tu i tam... nie, to nie działa. Myślę nawet, że wkurza...

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Śr wrz 01, 2004 17:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
W praktyce lekarskiej zaburzenie to jest jednym z najczęściej występujących schorzeń psychicznych.
Smutek, przygnębienie są emocjami, których doświadcza każdy człowiek wielokrotnie w trakcie swojego życia. Ich pojawienie się nie zawsze związane jest z depresją.
Rozpoznać to zaburzenie można dopiero, gdy stanom obniżonego nastroju towarzyszą dodatkowo inne objawy m.in. poczucie braku energii, niemożność przeżywania radości, niska ocena własnej wartości oraz gdy trwają odpowiednio długo, tzn. ponad 2 tygodnie.
Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych w rozdziale F "Zaburzenia psychiczne i zachowania" szczegółowo opisuje jakościowo i ilościowo objawy, które są wystarczające do rozpoznania depresji.
Dlaczego depresję należy leczyć (czyli skorzystać z pomocy psychiatry)
- depresja jest ogromnym obciążeniem dla pacjenta
- znacznie ogranicza jego zdolność do pracy i nauki
- negatywnie wpływa na przebieg innych schorzeń
- istnieje realne ryzyko popełnienia samobójstwa
Depresja zdaniem Freuda związana jest z (pełni lub częściowo) nieświadomym przeżyciem utraty. Towarzyszy jej regresja - uaktywnienie się sposobu przeżywania charakterystycznego tak dla wczesnego rozwoju dziecka, w którym nie istnieje zdolność do rozróżniania pomiędzy obrazem "ja" a "nie-ja". W konsekwencji silne, ambiwalentne uczucia do utraconego obiektu zostają skierowane na własnego siebie.
Wypowiedzi osób kompetentnych jednoznacznie stwierdzają o chorobie. Jeśli ktoś jest chory, to trudno mówić o nim wierzący czy niewierzący. Jest po prostu chory.

Jedyna rozmowa, jaka jest zasadna z człowiekiem chorym, to nakłonienie go lub zaprowadzenie do specjalisty.

Pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr wrz 01, 2004 18:41
Zobacz profil

Dołączył(a): N maja 02, 2004 11:43
Posty: 166
Post 
Oczywiście że może zachorować, depresja to choroba i to poważna a nie kryzysik emocjonalny, zapewne dziwisz się tak bo jesteś zdrowa. Kalinko depresja jest ciężką chorobą, ludzie renty maja przyznane z powodu depresji a Ty dziwisz jak katolik śmie w ogóle być chory na depresje, Kalinko mówiąc żartobliwie - mniej najwyzej o to pretensje do Pana Boga.
Ostatnio arcb. Życiński polecił aby osobom które odebrały sobie życie w wyniku depresji udzielać bez przeszkód pogrzebu katolickiego i dobrze że tak zrobił, u mnie w duszp. akademickim na ten temat sie rozmawia, nikt nie twierdzi że głębokie życie religijne to antidotum na depresje a różne stany lękowe, zalamania, "ciemną noc duszy" miała.. niejedna święta.
I jeszcze jedno depresja jest chorobą dziedziczną, nie wierzysz to zapytaj się kompetentnych osob.


Śr wrz 01, 2004 18:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
Depresja to nie "dołek" depresja to poważna choroba, którą leczy się lekami. Wiem o niej dużo - może aż za dużo bo sama jej doświadczyłam...

Depresja może dopaść każdego. Wiara bowiem nie jest stanem wiecznej euforii - problemy dnia codziennego dotyczą wszystkich, to krzyż który każdy z nas niesie... i z własnego doświadczenia wiem, że tak jak dla Pana Jezusa - krzyż w pewnym momencie staje się zbyt ciężki... ale ja na szczęście na swojej drodze spotkałam kilku takich "Cyrenejczyków" którzy mi pomogli - wspaniałą panią doktor psychiatrę, moją rodzinę i Przyjaciół. Doświadczenie depresji może być owocne - jest to cierpienie straszne ale gdy człowiek z tego wyjdzie - wierzcie mi - widzi jak świat jest piękny, że każda chwila jest DAREM, Bożym darem - niepowtarzalnym. W moim życiu depresja była łaską :)

A jak rozmawiać? Nie mówić "weź się w garść" bo chory nie jest w stanie tego zrobić. (Równie dobrze możnaby było mówić osobie chorej na zapalenie płuc - no weź się w garśći wyzdrowiej w końcu)
Trzeba zawewnić maksymalne poczucie bezpieczeństwa - "jakby coś się działo, dzwoń o każdej porze dnia i nocy" i - najważniejsze - spokojnie namawiać go do leczenia, do pójścia do lekarza psychiatry (to jest odpowiedni i jedyny specjalista który może pomóc!!!!) i systematycznego brania leków.

Zainteresowanych tematem depresji mogę odesłać na stronę:

http://www.polbox.com/d/depresja

Jest to wg mnie najlepsza strona w sieci poświęcona tej tematyce.
A jeśli ktoś by chciał o tym pogadać "w 4 oczy" to zapraszam do pisania prywatnych wiadomości :)
Pozdrawiam i życzę Słoneczka, Radości i Miłości!

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


Śr wrz 01, 2004 19:51
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
I jeszcze jedno - trzeba odróżnić duszę od psychiki. Tylko potocznie się mówi że depresja jest chorobą duszy. Tak naprawdę chorobą duszy jest grzech, a depresja jest chorobą PSYCHICZNĄ! Psychika, rozumiana jako zespół procesów poznawczych (myślenie, uwaga, pamięć, zmysły itp) jest połączona z ciałem, można na nią wpływać poprzez środki farmakologiczne, jej stan jest zależny od wielu czynników somatycznych więc nie można utożsamiać psychiki z duszą. Bo wtedy moglibyśmy powiedzieć że człowiek np nieprzytomny nie ma duszy bo nic nie czuje - a to błąd!

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


Śr wrz 01, 2004 19:59
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post 
A skąd mi się to wzięło?
Więc wiem, że to straszna choroba i że jest chorobą. Mój pomysł na nie-depresję u katolika wynika stąd, że miałam bardzo trudny moment w życiu, moment totalnego pogubienia sensu i wszystkiego. Trwało to jakiś czas, czy to była depresja czy jakiś spadek formy, to nie wiem. Świat wiary, Kościoła i "tego" wszystkiego był mi zupełnie obcy. I wtedy właśnie los? kazał mi spotkać człowieka (1,5 roku temu), który ten "nowy" dla mnie świat zaczął pomaleńku odkrywać. Potem zaczęłam go odkrywać już sama, dużo czytać, spowiedź i to wszystko, co jest dalszym ciągiem. I tak jest do dzisiaj. I jest to fantastyczny okres w moim życiu: odnalezienia siebie, wartości i sensu.
Pokończyły się wszystkie dylematy, złapałam wiatr w żagle, odkryłam w sobie nowe siły i uważam, że życie... jakiekolwiek by nie było, jest czymś fantastycznym. Problemy oczywiście są, takie jakie były. Doszły kolejne, ale mam siłę, by z nimi "być". Zadaję sobie pytania, udzielam odpowiedzi - jakaś filozofia na prywatny użytek, która pozwala żyć pogodnie i cieszyć się wszystkim. Poza tym odnajduję sensy we wszystkim, co się wokół dzieje. No i chyba o to chodzi, prawda?

Stąd właśnie moje zdanie. Wiem, że może przyjść moment, że cała moja wieża runie. Jednak mam ogromną nadzieję, że fundament jest solidny i wytrzyma. A z nim - i ja:)

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Cz wrz 02, 2004 8:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
Droga Kalino! :)

Gdy zachorowałam na depresję - wszystko wydawałoby się być w porządku. Jestem i byłam osobą wierzącą, zaangażowaną w życie religijne... ale teraz moja wiara jest inna - nie powiem "lepsza" od wiary innych ludzi ale inna niż była kiedyś.

Depresja to nie dołek, to nie zadawanie sobie pytania o sens życia i filozofowanie... To choroba zmierzająca do autodestrukcji. Człowiek nie jest w stanie wtedy "wymyśleć" sobie odpowiedź na nurtujące go pytanie... To choroba mająca swoje podstawy w biochemii - może ją wywołać nawet banalny wydawałoby się niedobór magnezu w organizmie. Czy wiarą można np. zwiększyć jego ilość? ;) Chyba nie - no chyba, że wydarzy się cud ale nie o tym tu mówimy.

Podczas depresji nie zadaje się pytań " czy życie ma sens" i nie dąży się do poznania odpowiedzi - pojawia się natomiast myśl, nieustająca myśl - "życie jest bez sensu". Rozumiesz tę subtelną różnicę? Gdy wymiotuje się z lęku, gdy wokół siebie widzi się POTWORNĄ CIEMNOŚĆ, gdy nie ma sił wstać z łóżka bo życie boli... gdy wszystko kojarzy się ze śmiercią - nawet świeca na stole w Wigilię kojarzy się ze zniczem... gdy idzie się do kościoła i ma się ochotę wyjść na środek i nawrzeszczeć że życie jest bez sensu... Gdy cały czas drżą ci ręce, masz ból w klatce piersiowej a na samą myśl o przeżyciu kolejnego potwornego dnia robi ci się niedobrze - bo wiesz, że nikt cię nie rozumie, że dla wszystkich jesteś tylko ciężarem, że inni są silni... że nie możesz liczyć na jakąkolwiek pomoc bo wszyscy mówią - idź sie wyspowiadaj, weź się w garść, to minie samo - otóż nie! SAMO NIE MINIE!!!! I jeśli wyszłaś sama z dołka - to znaczy że nie miałaś do czynienia z depresją. Człowiek jest chory, chore są jego myśli... zero nadziei, nic nie jest w stanie sprawić radości - i to jeszcze bardziej boli.

Tak samo jak spowiednik nie zaradzi na zapalenie oskrzeli - tak samo nie zaradzi na depresję. Może oczywiście wspomagać terapię - i to daje najpiękniejsze skutki - ale trzeba brać leki, trzeba korzystać z terapii psychiatrycznej, a jeśli jest uzupełniana psychologiczną - wtedy sukces leczenia prawieże murowany.

Mam prośbę, Kalino. Nie wypowiadaj się o depresji , że prawdziwy chrześcijanin nie powinien jej mieć. Tzn tu, na forum możesz o tym sobie mówić ale jeśli takie zdanie usłyszy chory - pogłębisz w nim tylko poczucie winy a to naprawdę, naprawdę mu nie pomoże.

No i jeszcze jedno... co to znaczy "Prawdziwy katolik"...

w chrześcijaństwie nie ma żadnych "stopni wtajemniczenia" Myślisz że jesteś prawdziwą katoliczką, bo jesteś radosna, radzisz sobie z problemami? Może trąci to snobizmem - ale kiedyś też taka byłam. Teraz wiem, że nie jestem taka silna jak mi się wydaje. I że tak, jak bezsensem byłoby stwierdzenie "wchodzę na górę - jestem tak wysoko, że nie mogę spaść" - tak samo bezsensem jest twierdzenie - jestem tak wspaniałym katolikiem, że nie upadnę, że się już nie załamę, że nie wpadnę w ciemność... czasem można się zachłysnąć swoją wiarą a to nic innego jak egoizm... Można "pląsać w ekstazie miłości" rozkoszując się tym jak ja pięknie wierzę... ale to złudna droga - nie wierzymy wtedy Jezusowi, niepostrzeżenie stawiamy siebie na Jego miejscu i nasza piękna wiara staje się BOŻKIEM...

Nie napisałam o jednym - w mojej chorobie niesamowicie pomogły mi najkochańsze pod słońcem siostry służebniczki starowiejskie. Ile one za mnie modlitw do nieba wzniosły to sam Pan Bóg wie. :) I anie razu nie usłyszałam oskarżenia, że to przez zbyt słabą wiarę...

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


Cz wrz 02, 2004 18:44
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
Lars_P napisał(a):
Depresja zdaniem Freuda związana jest z (pełni lub częściowo) nieświadomym przeżyciem utraty. Towarzyszy jej regresja - uaktywnienie się sposobu przeżywania charakterystycznego tak dla wczesnego rozwoju dziecka, w którym nie istnieje zdolność do rozróżniania pomiędzy obrazem "ja" a "nie-ja". W konsekwencji silne, ambiwalentne uczucia do utraconego obiektu zostają skierowane na własnego siebie.


Przepraszam że się czepiam :) Ale dziś Freud i jego psychoanaliza to klasyka ;) Jest bardzo silny nurt NEOPSYCHOANALIZY, który odnosi spore (choć nie zawsze) sukcesy - ale nie uznaje wszystkich założeń Freudowskich, opiera się bardziej na Jungu, który przebudował i zweryfikował gruntownie założenia psychoanalizy. Wiem to bo z wykształcenia jestem pedagogiem specjalnym, na pierwszym roku miałam 14 godzin tygodniowo psychologii + 4 psychiatrii i miałam piątkę :P :lol: Akurat ten zacytowany pogląd Freuda jest superprzestarzały - może źle się wyraziłam - niedokładny, o, może tak - depresja może być rezultatem jakiejś straty ale nie towarzyszy jej utrata samoświadomości (czyli rozróżniania - ja, nie ja - takie objawy jeśli występują nawet w dzieciństwie są objawami schizofrenicznymi). Nie zawsze też depresja ma podłoże wybitnie psychogenne - to znaczy, mające swoje źródło w przeżyciach psychicznych. Może powstawać na skutek zmian biochemicznych w organizmie - zawsze pierwsze co powinien zrobić lekarz psychiatra to skierować na badania hormonów tarczycy, badania neurologiczne itp. Czasem powstanie depresji jest idiopatyczne (przyczyna pozostaje nieznana). Za czasów Freuda tego nie wiedziano - dopiero zaczynano badania nad tą chorobą. Ok - dość mojego wymądrzania się ;)
Pozdrawiam i życzę słoneczka!

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


Cz wrz 02, 2004 18:59
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post 
Droga Rumiankowa Panno,
Serdeczne dzięki. Żałuję, że wcześniej się tutaj nie zameldowałam, aby zadać to pytanie i usłyszeć tą właśnie odpowiedź. Rozmawiając z chorymi na tą właśnie depresję zrobiłam chyba wszystkie możliwe błędy mówiąc to, co sama mówisz - nie powinnam. Głupio kurczę, chciałam dobrze i wiem ,że dobrego nic nie zrobiłam.... ech, trudno, żałuję i ciągle mam niedosyt.

Dużo wiesz, bo doświadczyłaś. Czy sądzisz, że drogą dyskusji na forum jakimś tam z tymi ludźmi, można im coś powiedzieć, aby to im pomogło? Jeśli piszą w jakim są stanie, o braku sensu, o... no sama wiesz, co można im odpowiedzieć? "Jestem z Tobą?" "Pisz, ja jestem"? Co to daje? Przepraszam, ale tak bardzo chcę zrozumieć i pomóc, a teraz... nie widzę już żadnych możliwości.

Co do mojego poczucia "bycia prawdziwą katoliczką" czy "zachłyśnięcia się swoją wiarą" to nie prosiłam o ocenę mojej wiary, sorry bardzo. Chyba nie ma doskonałej i każda, jakakolwiek by nie była jest drogą, którą idziemy. Jak idziemy, jak daleko chcemy dojść, jakie są nasze możliwości - to jest sprawa bardzo indywidualna. I chyba nie da się tutaj niczego zmierzyć ani zważyć.

I jeszcze jedno: nie zachłysnęłam się swoją wiarą, ale WIARĄ... tłumaczę się, bo jakaś napadnięta się poczułam:)

Mówisz: "... ale teraz moja wiara jest inna - nie powiem "lepsza" od wiary innych ludzi ale inna niż była kiedyś..." I myślę, że tak to się właśnie dzieje. Że nasza wiara będzie coraz lepsza od tej, jaka była wczoraj, bo tak to chyba ma być. Tak powinno być:)
Pozdrawiam:)

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Cz wrz 02, 2004 19:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
kalina napisał(a):
Czy sądzisz, że drogą dyskusji na forum jakimś tam z tymi ludźmi, można im coś powiedzieć, aby to im pomogło? Jeśli piszą w jakim są stanie, o braku sensu, o... no sama wiesz, co można im odpowiedzieć? "Jestem z Tobą?" "Pisz, ja jestem"? Co to daje? Przepraszam, ale tak bardzo chcę zrozumieć i pomóc, a teraz... nie widzę już żadnych możliwości.


Kalino!

Rozmawiając z człowiekiem, który mówi o bezsensie - nie jesteś w stanie stwierdzić czy dana osoba jest chora na depresję. Tego się po prostu nie da zrobić przez internet. To może stwierdzić tylko i wyłącznie lekarz psychiatra.

Jeśli przypuszczasz, że osoba z którą rozmawiasz może być chora na depresję (jeśli stan przygnębienia utrzymuje się dłużej niż 2 tygodnie to już jest sygnał alarmujący) - najlepiej skłonić tę osobę do pójścia do lekarza psychiatry. To nie jest łatwe, bowiem cały czas utrzymuje się w naszym społeczeństwie stereotyp, że psychiatra to "ten od czubków". To nie jest łatwa sprawa, zwłaszcza dla osoby która do tej pory nie miała nic wspólnego z depresją... Gdy spotykam - czy to w necie czy na żywo - osobę u której podejrzewam, że może mieć depresję (a zdarza się to dość często) - przyjmuję pewien schemat działania - staram się zdobyć zaufanie tej osoby - mam o tyle łatwiej, że mogę tę osobę zrozumieć bo sama to przeżyłam - zwykle podaję swój numer telefonu i mówię, że jak będzie potrzebowała porozmawiać - niech dzwoni... i z uporem maniaka przekonuję, że jedynym wyjściem jest pójście do lekarza psychiatry.

Osoby chore na depresję mają myśli samobójcze. To trochę skomplikowane - tak naprawdę nie zależy im na tym aby zakończyć życie - ale żeby zakończyć to potworne cierpienie, ból, który im to życie sprawia. I tu warto nalegać, by dana osoba dała sobie szansę - niech pójdzie do lekarza, niech spróbuje!

Chorzy często boją się uzależnienia od leków i tego, że one im nie pomogą. Lekarz przepisze środki farmakologiczne. W przypadku depresji - muszą być to leki ANTYDEPRESYJNE. Nie mylić z przeciwlękowymi! Te pierwsze nie działają od razu - dopiero zaczyna być widoczne ich działanie gdy lek się skumuluje w organizmie - najczęściej po dwóch tygodniach codziennego brania. Leki przeciwlękowe (deprim, nerwosol, tranxene, xanax) działają od razu ale krótko i w przeciwieństwie do przeciwdepresyjnych - uzależniają i można je łatwo przedawkować.
Podsumowując- nie należy się bać brania środków antydepresyjnych. Można bowiem brać je nawet latami i uzależnienia nie spowodują (ja np brałam bioxetin przez rok, po czym bez problemów go odstawiłam)

I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Leki NIE ROZWIĄŻĄ PROBLEMÓW. ALE POZWOLĄ NA USPOKOJENIE SIĘ, WYCISZENIE CHORYCH MYŚLI I NA TO, ABY CZŁOWIEK STANĄŁ NA NOGI I SAM STAWIŁ PROBLEMOM CZOŁO.

Można nawet spróbować wpisać w google hasło "lekarz psychiatra" i nazwę miasta - pojawi się na pewno sporo "odnośników" do lekarzy prywatnych. Ponadto można iść do lekarza psychiatry bez skierowania - w każdym większym mieście jest Poradnia Zdrowia Psychicznego i tam właśnie należy się udać.

Kalino - ani ja, ani Ty ani nikt inny nie jest w stanie przynieść trwałej ulgi osobie która ma zaawansowaną depresję - takie "magiczne słowa" po prostu nie istnieją.

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


Cz wrz 02, 2004 21:20
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post 
Rumiankowa_Panna napisał(a):
Rozmawiając z człowiekiem, który mówi o bezsensie - nie jesteś w stanie stwierdzić czy dana osoba jest chora na depresję. Tego się po prostu nie da zrobić przez internet. To może stwierdzić tylko i wyłącznie lekarz psychiatra.

Oni mają ją już zdiagnozowaną. Wiemy jednak, że efekty przychodzą później... czasem miesiącami trzeba czekać na poprawę.

Rumiankowa_Panna napisał(a):
ani ja, ani Ty ani nikt inny nie jest w stanie przynieść trwałej ulgi osobie która ma zaawansowaną depresję - takie "magiczne słowa" po prostu nie istnieją.

Miałam nadzieję...

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Cz wrz 02, 2004 21:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
Miejmy nadzieję, że osoby o których mówisz są prawidłowo leczone... :( A Ty... możesz po prostu być, słuchać i stwarzać pewne poczucie bezpieczeństwa - na tyle na ile jest to możliwe..

Jeśli Ty albo te osoby chciałyby ze mną pogadać "w 4 oczy" to zapraszam na gg 1330580 lub emailem - ewiczka@go2.pl
Pozdrawiam!
Ewa

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


Pt wrz 03, 2004 6:44
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post 
Dziękuję:)

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Pt wrz 03, 2004 8:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
o depresji byl juz jakis temat na forum.

Katolikm z depresja? Depresja jest naturalna reakcja Jednak moze to byc chwilowe i... wtedy nie ma w tym nic zlego. jednak gdy depresja utrzymuje sie dluzej, konieczna jest pomoc psychiatry.

Pytanie w temacie było czy katolik moze zachorowac na depresje? Moze, przeciez przez samo to, ze jest katolikiem nie stanowi bariery przed jakimikolwiek chorobami, a tym bardziej przed depresja.
Fakt mniejsze ryyko wystapienia depresji jest mozliwe ale u osob z naprawde gleboka i zywa wiara......

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


So wrz 04, 2004 0:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 01, 2004 13:51
Posty: 41
Post 
Julia napisał(a):
Fakt mniejsze ryyko wystapienia depresji jest mozliwe ale u osob z naprawde gleboka i zywa wiara......


Depresji rozumianej jako chwilowe załamanie np z powodu śmierci dziecka - tak, tu się zgodzę. Ale jeśli chodzi o stany poważnej depresji klinicznej - tu niestety...

_________________
<>< http://www.rumianek.w.pl

<img>


So wrz 04, 2004 6:38
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 129 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL