|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 15 ] |
|
Od ateizmu do wiary w Boga?
Autor |
Wiadomość |
ania
Dołączył(a): Pt lis 14, 2003 18:48 Posty: 217
|
Od ateizmu do wiary w Boga?
Pytanie, które jest tematem tego wątku mnie zastanawia.
Może dlatego, że ja tego nie doświadczyłam. Nie wiem jak to jest i czy to jest możliwe? Na pewno tak, bo są przecież ludzie, którzy byli ateistami a teraz wierzą.
A może ktoś z Was zna taką drogę? Może zechciałby się podzielić refleksjami na ten tenat?
Fascynuje mnie ten proces ( zdarzenie, natchnienie, przemyślenia, wątpliwości, które przerodziły się w pewność , że " Ja Jestem, Który Jestem") przemiany człowieka niewierzącego (ateisty) w osobę, która wierzy w Boga, wierzy Bogu.
Wydaje mi się, że aby to mogło się stać musiało nastąpić całkowite przewartościowanie najgłębszych tajników osobowości, poglądów takiego człowieka, musiało zmienić się jego centrum, jego istota bytu ( nie wiem jak to określić ).
W końcu to przecież nie takie proste tak radykalnie zmienić swoje dotychczasowe zapatrywanie na otaczający nas świat i to w taki sposób, że moja dotyczczasowa niewiara przeradza się w pewność, że Bóg jest.
|
Wt wrz 14, 2004 0:13 |
|
|
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Aniu,
To jest całkiem proste wierz mi, samo uwierzenie w Boga to wewnętrzna deklaracja. Potem przychodzi czas na poznawanie, połębianie - zżycie się z Bogiem, nabaranie całkowicie emocjonalnego "stosunku" do Boga (sorry za zwrot ale jest wcześnie i nie formuuję jeszcez dobrze swoich myśli )
I tak to
pzdr
<oczywiście mówię o sobie>
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Wt wrz 14, 2004 6:44 |
|
|
Alipiusz
Dołączył(a): Wt maja 20, 2003 19:39 Posty: 182
|
A gdyby zapytać: od deklarowanej wiary do wiary żywej??
To dopiero przemiana serca! Tu już nie jest tak łatwo, jak chciałby Spoonman. Jak to jest, że człowiek, który biernie deklaruje katolicyzm, bywa na mszy, bo tak go nauczono, żyje w miarę przyzwoicie, ale jednak nie do końca dobrze - jak to jest, że taki człowiek nagle zaczyna naprawdę wierzyć? To ci dopiero zagadka! To dopiero zadanie dla nas!...
Pozdrawiam!
_________________ Wino i muzyka rozweselają serce,
ale wyżej od tych obu rzeczy stoi umiłowanie mądrości.
|
Wt wrz 14, 2004 8:35 |
|
|
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Aniu tak się składa, że napisałem wczoraj odpowiedź na Twoje pytanie (tak jak jestem w stanie) i umieściłem ją w tym wątku: http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=27071#27071
Ciekawe, czy mnie przeczytacie
|
Wt wrz 14, 2004 9:34 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Jasne Alipiuszu
Od deklaracji: 'wierzę'
do deklaracji: 'nie żyję już ja, ale żyje we mnie Jezus'
droga długa i bardzo niełatwa.
Ale sam punkt zwrotny to naprawdę nic o czym można by pisać elaboraty - oczywiście mówie o sobie :D
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Wt wrz 14, 2004 11:10 |
|
|
|
|
ania
Dołączył(a): Pt lis 14, 2003 18:48 Posty: 217
|
Spoonman napisał(a): Aniu, To jest całkiem proste wierz mi, samo uwierzenie w Boga to wewnętrzna deklaracja. Potem przychodzi czas na poznawanie, połębianie - zżycie się z Bogiem, nabaranie całkowicie emocjonalnego "stosunku" do Boga (sorry za zwrot ale jest wcześnie i nie formuuję jeszcez dobrze swoich myśli :D ) I tak to :)
pzdr :)
<oczywiście mówię o sobie>
O ile Cię dobrze zrozumiałam to w Twoim przekonaniu ateista wystarczy , że powie sobie wewnętrznie : Chcę wierzyć , wierzę i już gotowe?
Nie chcę Cię urazić, może w Twoim przypadku taka była droga, ale ogólnie wydaje mi się to raczej dziwne aby osoba niewierząca - ateista - osoba , która ma już przecież jakiś ukształtowany własny światopogląd, własne rozumienie świata ( w którym nie ma miejsca na Boga, religię) nagle powie sobie : " a ja teraz chcę wierzyć" i uwierzy?
|
Wt wrz 14, 2004 23:09 |
|
|
ania
Dołączył(a): Pt lis 14, 2003 18:48 Posty: 217
|
Alipiusz napisał(a): A gdyby zapytać: od deklarowanej wiary do wiary żywej??
To dopiero przemiana serca! Tu już nie jest tak łatwo, jak chciałby Spoonman. ;) Jak to jest, że człowiek, który biernie deklaruje katolicyzm, bywa na mszy, bo tak go nauczono, żyje w miarę przyzwoicie, ale jednak nie do końca dobrze - jak to jest, że taki człowiek nagle zaczyna naprawdę wierzyć? To ci dopiero zagadka! To dopiero zadanie dla nas!...
Pozdrawiam! :))
Zgadzam się Alipiuszu to również jest fascynujące , może nawet bardziej , bo jak słusznie zauważyłeś dotyka nas bezposrednio.
Również pozdrawiam.
|
Wt wrz 14, 2004 23:15 |
|
|
ania
Dołączył(a): Pt lis 14, 2003 18:48 Posty: 217
|
Ja przeczytałam
I muszę przyznać, że mnie Twój tekst zainteresował jako przyład dochodzenia do Prawdy.
Rozumiem, że w tym przypadku , proces przemiany osoby niewierzącej w kogoś kto wierzy,( zaczyna wierzyć) odbywa się na drodze rozumowej.
Ktoś zaczyna stawiać pytania i szukać na nie odpowiedzi?
Dlaczego ? Dlaczego istnieje wszechświat ? Czy istnienie, rzeczywistość bytów ma jakiś określony sens?
Piszesz PTR w swoim liście :
" [...] Hipoteza o istnieniu Boga nadaje sens całemu naszemu doświadczeniu i czyni to lepiej niż jakiekolwiek inne wyjaśnienie, które możnaby zaproponować. To właśnie stanowi podstawę wiary w jej prawdziwość."
Inaczej mówiąc odpowiedź Boga o sens ludzkiego istnienia jest, może być powodem tego , że człowiek uwierzy.
|
Wt wrz 14, 2004 23:48 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
No cóż Aniu, przykro mi, że Cię zawiodłem Jestem jednakowoż prostolinijnym zwierzęciem
Jak sobie zatem wyobrażasz nawrócenie Przy dźwięku trąb W rydwanach ognia Donośnego głosu z Nieba
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr wrz 15, 2004 6:20 |
|
|
Nikita
Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 7:26 Posty: 23
|
wiara, jak i samo nawrócenie jest darem od Boga i laską, którą mnie obdarza. Sam czlowiek po nią nie sięgnie, niestety. NIc sami nie możemy zdziałać co byloby na tyle dobre czy nawet doskonałe, jeśli nie będzie w tym ręki Boga
_________________ Totus Tuus
|
Śr wrz 15, 2004 14:32 |
|
|
ania
Dołączył(a): Pt lis 14, 2003 18:48 Posty: 217
|
Cytuj: Spoonman napisał(a): No cóż Aniu, przykro mi, że Cię zawiodłem :D Jestem jednakowoż prostolinijnym zwierzęciem :) Nie zawiodłeś mnie . Dlaczego tak uważasz. Jeżeli pamiętasz ja tam napisałam, że nie neguję Twojej drogi i wcale nie uważam, że tak nie mogło być. Napisałam tylko, że w moim odczuciu ktoś kto nie wierzy i odrzuca Boga to no nie wiem tak sam sobie powie , że teraz wierzę. Tu mam pewne wątpliwości. Co jest motorem, motywem, że ten człowiek nagle sobie powie w swoim wnętrzu : ja teraz wierzę, do tej pory nie wierzyłem ale teraz wierzę Dlaczego? Cytuj: Jak sobie zatem wyobrażasz nawrócenie ?? Przy dźwięku trąb ?? W rydwanach ognia ?? Donośnego głosu z Nieba ??
Właśnie bardzo dobre pytanie. Jak sobie wyobrażam nawrócenie?
Może to jest właśnie tak jak napisała Nikita. Łaska , która sprawia , że ten człowiek, który dotąd był ateistą nagle wierzy.
"Przy dźwięku trąb? W rydwanach ognia? Donośnego głosu z nieba?"
Może w ciszy wnętrza człowieka?
Może to radość , węwnętrzna radość, że dostrzegłem prawdę?
|
Śr wrz 15, 2004 18:26 |
|
|
polkow
Dołączył(a): Cz lis 11, 2004 0:53 Posty: 115
|
dziwacznie postawiony problem
ateizm polega na tym, ze z gory zaklada sie, ze boga nie ma
skoro z gory sie zaklada, ze go nie ma, to sie nie odrzuca boga, bo nie ma kogo/czego odrzucac
nie mozna tez uwierzyc w cos/kogos, co z gory sie uznaje za nieistniejace
zeby uwierzyc, trzeba by zaczac miec watpliwosci
ale uwaga, w ten sposob mozna sie wiary skutecznie pozbawic ;)
_________________ AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.apocalypsecartoons.com/fathe ... 1/ft1.html
|
Cz lis 11, 2004 2:39 |
|
|
makawity
Dołączył(a): Śr maja 26, 2004 14:14 Posty: 124
|
polkow napisał(a): ateizm polega na tym, ze z gory zaklada sie, ze boga nie ma Ateizm polega na tym, że zakłada się, iż Boga nie ma. Koniec, kropka. Czy z góry czy z dołu - to nie decyduje o istocie ateizmu. polkow napisał(a): skoro z gory sie zaklada, ze go nie ma, to sie nie odrzuca boga, bo nie ma kogo/czego odrzucac A tu z kolei "góra i dół" mają, wg mnie, znaczenie. Jeśli ateista jest "odgórny": nie wierzy i nigdy nie wierzył, wtedy rzeczywiście - odrzuca nie tyle osobę Boga co (wiarę w) Jego istnienie (wbrew pozorom to nie to samo) Trochę inaczej jest w przypadku "oddolności", gdy ktoś wierzył, ale przestał wierzyć. Tu należałoby przypadki ateizmu rozpatrywać indywidualnie, bo, w zależności od okoliczności i zdarzeń, można powiedzieć np. o odrzuceniu Boga, czego następstwem jest utrata wiary w Jego istnienie. Zresztą i w "odgórnych" przypadkach jednak nie ma co generalizować, ponieważ mogą zdarzyć się sytuacje, w których niewierząca osoba stanie, na skutek czegoś, przed wewnętrznym (!) pytaniem o istnienie Boga i odrzuci je np ze względu na Jego obraz przedstawiany przez którąś z religii. Cytuj: nie mozna tez uwierzyc w cos/kogos, co z gory sie uznaje za nieistniejace Dlatego mylą się i niezrozumienie głoszenia Boga wykazują ci, którym zdarza się mówić / myśleć : "nawróciłem tego a tego". Nawrócenia dokonuje zawsze Bóg, a ten, kto Go głosi jest zaledwie narzędziem. Akt nawrócenia zawsze rozgrywa się jedynie między Bogiem i nawróconym. Dlatego uważam, że - w przypadku wiary/niewiary - walka na argumenty jest tak samo bezsensowna jak na pięści, kałachy czy inne gazrurki. Nie w słowach ni w sile argumentów, lecz w Bożej łasce tkwi tajemnica nawrócenia serca. Cytuj: zeby uwierzyc, trzeba by zaczac miec watpliwosci ale uwaga, w ten sposob mozna sie wiary skutecznie pozbawic
nie można pozbawić się czegoś, czego się nie ma
_________________ Głosząc Boga,
zamknij usta
i otwórz serce
|
Cz lis 11, 2004 17:52 |
|
|
lks1
Dołączył(a): So lis 13, 2004 20:30 Posty: 17
|
Spoonman napisał(a): Jasne Alipiuszu Od deklaracji: 'wierzę' do deklaracji: 'nie żyję już ja, ale żyje we mnie Jezus' droga długa i bardzo niełatwa. Ale sam punkt zwrotny to naprawdę nic o czym można by pisać elaboraty - oczywiście mówie o sobie :D
A jeśli jedynym Bogiem jest Allah lub inny Bóg? Tylko nie piszcie, że Jahwe i Allah to ten sam Bóg , tylko inaczej nazwany i czczony. Czy w Biblii jest wymieniony Mohamet z imienia? A tak wogóle to sądze, że często wybór tego w co lub kogo się wierzy jest zdeterminowany przez środowisko w ktorym sie wychowujemy.
_________________ Wiem, że niewiele wiem.
|
Pt gru 17, 2004 18:56 |
|
|
adam30
Dołączył(a): N lis 10, 2013 14:47 Posty: 1
|
Od ateizmu do wiary w Boga?
To był mój problem kiedyś, kiedy byłem młody. Utraciłem wiarę, bo wolałem nieskrępowany seks, więc ją zwyczajnie porzuciłem, częściowo zachęcony przez otoczenie. Utraciłem ją na dwa lata. Powrót do wiary wymodliła mi moja dziewczyna, za co jestem jej wdzięczny na całą wieczność, mimo, że rozstaliśmy się. Powrót do wiary był u mnie w kościele, gdzie na rekolekcje zaciągnęła mnie dziewczyna. Nie było to nic spektakularnego - poprostu przyszła mi myśl, że Bóg jest i zdobyłem pewność, że tak jest. Pewność 17-sto latka. O wiele poważniejszą próbę wiary miałem po studiach. Wówczas myślałem również o ponownym porzuceniu wiary o ile nie znajdę przekonywującego dowodu na istnienie Boga. Taki dowód znalazłem - przekonywujący dla mnie, dla fizyka. Był to cud krwi świętego Januarego. Byłem wstrząśnięty, gdy przeczytałem o tym cudzie. To utwierdziło moją wiarę już na zawsze, zwłaszcza jak obejrzałem późniejszą relację filmową z tego cudu w telewizji. Widać, że zostały złamane zasady zachowania pędu i energii, które są podstawami współczesnej fizyki. Zatem już więcej nie potrzebowałem żadnego dowodu. Jedynie co teraz robię to dziękuję Bogu za łaskę okoliczności, że artykuł w Gościu Niedzielnym pojawił się akurat wtedy, gdy go potrzebowałem. Podobnież reportaż filmowy.
|
Pn lut 18, 2019 20:52 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 15 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|