Witam. Nie jestem pewny, czy to dobry dział, więc jeśli jest to zły dział, to przepraszam i proszę o przesunięcie tego wątku do właściwego działu

Ostatnio na świecie dzieje się dużo dziwnych rzeczy na raz. Na półkuli północnej są rekordowe opady śniegu i mrozu. Nawet tam, gdzie zimy nie byli od lat tak surowe. Na półkuli południowej są z kolei rekordowe upały. W wielu miejscach na świecie są silne trzęsienia ziemi. Te trzęsienia ziemi są w tym samym roku a nawet w tym samym miesiącu. Historia zna nie wiele takich przypadków, żeby trzęsienia ziemi zdarzały się w wielu miejscach na świecie w tak krótkich ostępach czasowych i prawie wszystkie byli silne. Media straszą nas co jakiś czas pandemiami wirusów gryp. Jak nie ptasią to świńską. W media mówi się, że pewne zjawiska społeczne potępiane przez Kościół, się ciągle nasilają a nigdy się nie słyszy, żeby coś malało. Na świecie rosną również prześladowania chrześcijan. Jak dla mnie to nawet nieważne z jakiego powodu są oni prześladowani, ważne że są.

Wiem, że na świecie to się zawsze działo, ale czy historia zna przypadki, żeby to wszystko działo się w niemalże w jednym czasie? Czy to nie są znaki, że koniec świata jest bliski jak nigdy wcześniej? Co o tym sądzicie? Jeśli koniec świata jest bliski, czy jest to powód do radości? Czy jest coś, co Wy podejrzewacie, że jest znakiem końca świata, a ja tego nie wymieniłem?

Filmik do posta

jak dla mnie to Bog wie tylko kiedy koniec swiata nastapi w Apokalipsie Sw Jana zapisane sa wszystkie znaki jakie maja nastapic.

a tak patrzac na to z punktu astronomicznego to jest to skutek ukladu gwiazd i planet i troche astrologii podobno od 2000roku jak sie niemyle jest przechodzenie z ery ryb do ery wodnika co moze trwac od 12 do 50lat czego skutkiem laczoc to z astronomia moga byc wlasnie zaistaniale zjawiska typu trzesienia ziemi zjawiska pogodowe wybuchy wulkanow itd.

zeby nikt sie nie zgorszyl ale podobno tak sie dzieje co tysiac lat

Daniel86
W średniowieczu było znacznie gorzej.

Wiem, że to wszystko ma racjonalne wytłumaczenia, ale przecież gdy Jezus mówił o znakach końca świata, to nie mówił, że znaki nie będą miały racjonalnego wytłumaczenia.

Dlaczego potrafimy wierzyć, że Bóg stworzył świat posługując się naturą (Wielki Wybuch i teoria ewolucji), co czyni postanie świata racjonalne, a nie potrafimy uwierzyć, że Bóg zniszczy świat też naturalnymi zjawiskami?

Hmm, na pewno koniec nie będzie 21.12.2012 czy jakoś tak, jak co niektórzy twierdzą. Jezus powiedział nam o znakach końca, żebyśmy potrafili je rozpoznać i zdążyć się nawrócić. Cześć z tych znaków spełnia się na naszych oczach. Ale czy żeby być pewnym końca mamy czekać aż się wszystkie spełnią? Myślę że warto żyć tak jakby koniec miałby być jutro. Bo przecież nikt nie zna daty swojego końca.

Gdyby nie było mediów to nie wiedziałbyś o tych wszystkich zjawiskach. nie ma w nich niczego szczególnego. Epidemie, katastrofy towarzyszyły Ziemi od miliardów lat. 65 mln lat temu uderzenie meteorytu wytrzebiło połowę życia z naszej planety. Sądzisz, że to była kara boska na zwierzętach? Być może jutro eksploduje park yelowstone, który jest ogromnym wulkanem. On już wielokrotnie wystawiał życie na Ziemi na próbę. To, że wybuchnie jest raczej pewne, pytanie kiedy. Nie doszukujmy się w tym działania boskiego, bo jaki ma on interes w tym aby cokolwiek tu na Ziemi niszczyć, lub budować.

Również nie doszukiwałbym się tutaj znaków ostrzegawczych mówiących o bliskim końcu świata. Widzimy raczej nieustanne konsekwencje odrzucenia Boga przez ludzi oraz oddania władzy nad ziemią nam i szatanowi.

A konsekwencją odrzucenia Boga przez ludzi będzie właśnie ,,koniec świata''. Bóg nie bedzie się temu wiecznie przyglądał, ale wciąż jest cierpliwy i miłosierny. Odrzucanie Boga przez ludzi na świecie cały czas postępuje i na dzień dzisiejszy nie widzę żeby to się miało zmienić. A tempo tego zjawiska jest coraz szybsze i tak zle jeszcze chyba nie było. Kiedyś nawet niewierzący mieli szacunek do Boga, a teraz wielu śmieje się Bogu w twarz. Z pokolenia na pokolenie jest już coraz gorzej. Poczekamy zobaczymy nikt nie wie kiedy, ale myślę że szybciej niż się spodziewamy.

Nie jest aż tak źle. Nie powinniśmy patrzeć na chrześcijaństwo wyłącznie z polskiej czy europejskiej perspektywy. Choćby w Wietnamie w zeszłym roku było dwa razy więcej powołań kapłańskich niż w Polsce. Wiara wcale nie ginie.

Skąd te wnioski. Zadziwiasz mnie. Nie mam zamiaru Cię czymkolwiek straszyć, wręcz przeciwnie. Ponowne przyjście Jezusa dla ludzi wierzących to wielka radość.

Dlaczego uważacie, że koniec świata ma być karą od Boga? Przecież koniec świata ma polegać na tym, że Jezus ponownie przyjdzie na świat, pokona szatana raz na zawsze, nie będzie już więcej zła, a wszyscy sprawiedliwi będą mieć życie wieczne. Czy Waszym zdaniem to jest kara? Może Bóg już doszedł do wniosku, że sprawiedliwi już zasłużyli na to, by zostać zbawieni w dniu Sądu Ostatecznego, a niesprawiedliwych należy już ukarać, bo mieli szansę się nawrócić, ale ją zmarnowali?


Ty znasz z internetu tylko wojujących ateistów, bo ci neutralni prawie wcale się nie odzywają, więc skąd wiesz, których jest więcej i skąd wiesz, jak te proporcje rozkładali się w przeszłości?

Nie, nie dzieje się w ostatnio na świecie nic nadzwyczajnego.




Ręczę ci że w epoce lodowcowej było znacznie więcej. Zresztą nie trzeba sięgać tak daleko, wystarczy choćby z 50 lat wstecz.



Powiedział wielki geolog, znawca historii planety Ziemi, Daniel86.




Media zawsze straszą czymkolwiek, czym się tylko da. Jak nie chorobą wściekłych krów, to sars, jak nie sars, to AIDS, jak nie AIDS, to ptasią grypą, jak nie ptasią grypą, to dziurą ozonową, jak nie dziurą ozonową, to globalnym ociepleniem, jak nie globalnym ociepleniem, to świńską grypą, jak nie świńską grypą, to kryzysem gospodarczym. Póki co jeszcze chyba nie weszliśmy w fazę następnego straszaka ale pewnie niedługo przyjdzie na to czekać. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.




Przecież to się wcale nie dzieje w jednym czasie... np. ptasia grypa była już parę lat temu, świńska ostatniej zimy, a ostatnie wielkie trzęsienia Ziemi (Chile, Haiti) dzieli ponad miesiąc.




W 1939 roku wybuchła największa wojna w dziejach ludzkości, w której zginęło prawie 70 milionów ofiar, a w której starły się ze sobą dwa najkrwawsze w historii reżimy. W tym samym roku w Chile i w Turcji miały miejsca bardzo silne trzęsienia Ziemi, a także urodziło się i zmarło bardzo wielu znanych ludzi. Czy to nie są znaki, że koniec świata był wtedy bliski jak nigdy później?




Hmmm... popularyzacja internetu sprawiła że propagowanie głupot stało się zjawiskiem znacznie bardziej powszechnym niż kiedyś.

za dużo TV za dużo radia za dużo prasy i internetu ...

za dużo ludzie widzą a świat się skurczył medialnie
i jak babcia pierdnie na drugim końcu świata wnuczek na skype wie że ma gazy...


ludzie to ziemia ona żyje zachodzą procesy fizyczne i chemiczne, pogodowe i kosmiczne
nie doszukujcie się nadprzyrodzonych metafizycznych dowodów na to że jest to wynik :bo tak napisano" a już co gorsza idzie koniec świata aaaaaaaaaa


pozdrwiam

No właśnie, czy historia zna gorsze czasy tylko ze względu na naturalne katastrofy itd.? A jeśli nie zna, to o czym to świadczy?