Ależ oczywiście. Bóg niczego nie potrzebuje

Zawsze kiedy chcę coś mądrego napisać coś mi się wyłącza, ta jakby jakieś licho nie chciało do tego dopuścić. Ha ha
Ale się nie poddam, napiszę jeszcze raz ale nie tak samo na pewno.
Końca świata oczekiwałam kiedy byłam małym dzieckiem teraz wiem że to bzdura. Bóg stworzył świat po to żeby go rozwalić bo czas zabawy minął? Małe dziecko bawi sę klockami , buduje sobie coś i rozwala, czy tak ma się zachowywać Bóg?

Modle się o to abym wierzyła w Boga z wdzięczności a nie ze strachu. Nie chcę być niewolnikiem u Boga, ani niewolnikiem u diabła. Chcę dobrze wybrać, chcę aby mój wybór wypływał z mojej istoty, beż przymusu . Nie chcę wybrać Boga tylko dlatego , że oferuje lepsze warunki. Jaki jest sens nawracania się ze względu na koniec świata? Nie wiem jak ludzie musieliby to robić, Bóg patrzy na serce , pozna intencje, będzie wiadomo, że ktoś udaje. To nienormalne wierzyć, że Bóg ukarze grzeszników, ja bym ich przed Nim broniła . Jak mógłby stworzyć istoty z wolną wolą i żądać od nich bezwzględnego posłuszeństwa pod karą nie wiadomo jaką? Na siłę narzucać swoje przekonania , styl życia , a nieposłusznych karać? Czy według katolików jest dyktatorem? Bo w takim razie to ci nieposłuszni są bohaterami w walce o wolność duszy. Nawet ja kiedy się zakochałam bez wzajemności, to umiałam uszanować czyjeś uczucia i wolność. Czy Bóg by tego nie umiał? Nie ma się co bać końców świata, bo to wymyślone przez ludzi. Kościołowi opłaca się mieć przestraszonych wiernych . Zawsze manipulacja jest. Może Ameryki nie odkryłam, ale przeczytałam pierwszy post autorki tematu i przeraziłam się . Jak można bać się końca świata i jakiś kar za urojone grzechy . Wrażliwe osoby często są ofiarami takich manipulatorów . Mnie nieodpowiedzialni ktechecii przestraszyli kiedyś.

Jest mi przykro kiedy czytam ,,objawienia" tego typu co zamieszczacie nie lubię takiego Boga niestety. Jest tam okrutny . A przecież stworzył nas z miłości...

Takie teksty tylko oddalają dobrych i wrażliwych od Niego. Ale to zasługa ludzi, którzy wymyślają te objawienia .

Kiziamizia_Asia, chyba trochę źle rozumiesz to co tu napisaliśmy i ogólnie chrześcijaństwo...

Bardzo dobrze że chcesz wierzyć nie z przymusu - o to chodzi. I nikt nie mówi, że ktokolwiek ma wierzyć ze strachu przed karą, bo Bóg NIE jest dyktatorem i szanuje poglądy wszystkich.

Wszystko sprowadza się tylko do wyboru miłości i ludzkiej wolności. Sprawa jest prosta: jak ktoś nie kocha Boga i nie chce z Nim być (co się nazywa grzechem) to Bóg - zgodnie z tym co napisałaś, szanując jego wybór - nie będzie go do tego zmuszał przez całą wieczność i ten człowiek będzie z dala od Boga (co się nazywa piekłem). A jeśli kocha Boga i chce z Nim być to Bóg zgodnie z jego wolą sprawi że będzie (co się nazywa niebem). Nie ma tu "nagrody" ani "kary" jest tylko "chcę" albo "nie chcę" człowieka.

Natomiast jeśli chodzi o koniec świata to ja - i zapewne nie tylko ja - czekam na niego nie ze strachem ale z tęsknotą. Bo to nie będzie zniszczenie świata, ale przeciwnie - odnowienie. Czekam na zobaczenie mojego Pana, którego kocham, Jezusa Chrystusa w chwale i na możliwość bycia z Nim przez całą wieczność w nowym, pięknym świecie. Nie wiem, kto miałby się bać takiej perspektywy. Wypada na to że chyba tylko ateiści, ale oni w nią nie wierzą więc się i nie boją.

A jeśli chodzi o objawienia to polecam "Dzienniczek" siostry Faustyny Kowalskiej. W rzeczy samej, Jezusa z prawdziwych objawień raczej nie da się przestraszyć...

Dzięki za odpowiedź:) Ja nie napisałam tego jak rozumiem chrześcijaństwo, ja tylko chciałam pokazać jak głupio wygląda wiara niektórych ludzi. Nie wierzę w Boga karzącego piekłem , ale inni wierzą, więc napisałam do jakiego absurdu to prowadzi.

Nie czekam z nadzieją na koniec świata. Nie czekam na piękne życie w nowym, dobrym świecie, bo moje obecne życie jest piękne . I jestem za nie bardzo wdzięczna Bogu.

Wolę czytać Nowy Testament, nie objawienia. ,,Dzienniczek" czytałam i robił na mnie negatywne wrażenie. Obawiam się, że to mogło mnie tylko oddalić od Boga. Czytanie o tym jak Bóg znęca się psychicznie nad zakonnicą nie sprawia, że wierzę Mu bardziej. No bo raz ją bierze do nieba, a zaraz wrzuca do piekła ot tak sobie, albo pozwala, aby ją dręczyły złe duchy . Jeszcze do tego jej wieczne uniżanie się , jaka ona jest niegodna, a jaka pokorna... Wszystko mnie tam wkurzało . Oczywiście są tam bardzo wartościowe fragmenty, ale wiele wskazuje na to, że ta siostra Faustyna miała chorobę psychiczną .

Nie jest problemem wierzyć w Boga, ale prawdziwy problem człowiekowi sprawia ufanie Mu. I chociaż hasło Jezu ufam Tobie nie działa na mnie, to chociaż pokazuje postawę jaką warto przyjąć w życiu i w modlitwie . Pamiętam, że za to ceniłam najbardziej ten ,,Dzienniczek" . W Piśmie Świętym jest wiele fragmentów w których jest mowa o tym, że należy zaufać bezgranicznie Bogu. A tutaj mamy przypomnienie . Byłam zainteresowana niektórymi nurtami New Age'u i tam też się mówi o dobroci Boga i o tym zaufaniu, które można do Niego mieć . Chodzi mi o to, że całkowita ufność nie jest tylko pomysłem chrześcijan, a więc jest jakąś uniwersalną prawdą.

Psychiatra nie zdiagnozowała żadnych zaburzeń umysłowych u św. Faustyny

Jak to nie? W latach 30. XX wieku wiedza na temat zaburzeń psychicznych nie była tak rozpowszechniona jak obecnie. Kiedy to czytałam to naprawdę miałam wrażenie, że śledzę przeżycia osoby trochę chorej. Nie zamierzam nikogo prowokować. Znalazłam sobie z ciekawości artykuł na ten temat, żeby sprawdzić czy zastanawiano się nad tym. Nie wiem czy powinnam, ale zamieszczę link do przykładowego tekstu , bo jest ich więcej:

http://wolyniec.republika.pl/faustyna.html


Nie zamierzam nikogo przekonywać do swoich racji , ale szkoda mi było dziewczyny, która założyła ten wątek . Nie powinniśmy wpędzać się w takie lęki z powodu religii.

Najbardziej ewidentne objawy tych zaburzeń to omamy, czyli halucynacje wzrokowe i słuchowe o treści religijnej. - jeżeli to jest oznaką choroby psychicznej, to sporo mamy tych chorych.

Kiziamizia_Asia, bardzo dobrze, to czytaj Nowy Testament. Nie ma obowiązku wierzenia w objawienia prywatne, choćby uznane przez Kościół.

A to co mówi się w new age... to nie jest żaden argument na nic.

Asiu - Bóg przyjdzie na końcu świata z ... Miłości . Nie porównuj Go do dziecka. Przyjdzie po to, żeby zakrólować wśród tych, którzy kochają i chcą kochać Odwieczne Szczęście. Czas ostateczny musi oczyścić ziemię z wszelkich grzechów.
A to nie Jezus karze, tylko człowiek sam siebie, bo skoro wybiera nienawiść do Boga, to Chrystus do niczego nie zmusza - będzie nienawidził dalej po śmierci. A takie rzeczy dzieją się w Piekle.
A New Age - czy mi się wydaję czy tam np. nawołuje się do okultyzmu? Jak tak, to Ci mogę opowiedzieć to, co przeżyłam przez to przeklęte manipulowanie sferami, których człowiek nie powinien dotykać.
a tu książka, powinniście to przeczytać:

Już raz napisałam: to nie ja tak rozumiem chrześcijaństwo , tylko inni i mi się nie podoba , kiedy ktoś wierzy w koniec świata i boi się kary od Pana Boga.
Z tym New Age chodziło mi o to: ludzie szukają Boga czy to w chrześcijaństwie, czy w Islamie, czy w hinduiźmie, czy we współczesnych , modnych , duchowych nurtach jakim jest New Age i wszyscy dochodzą do takich samych wniosków. To chyba ważne. Pan Bóg możę nam pomóc jak Mu ufamy .Ja się broń Boże nigdy nie zajmowałam żadnym okultyzmem, mam nadzieję przynajmniej... Współczuję tym, którzy mieli kłopoty z tego powodu. Lepiej się z daleka trzymać. A wiecie, że New Age zakłada, że będzie koniec świata , to znaczy odnowienie ziemi , wielka przemiana duchowa ludzkości , a po tym nastanie Nowa Era , i będzie cudnie?
Coś mi to przypomina....

Ja się tak jeszcze zastanawiam co to będzie jak na ziemi nie będzie grzechu? To rzeczywiście będzie zupełnie inne życie. Nie wiem trudno sobie wyobrazić, może nawet nudą będzie wiało. Od razu zaznaczam, że to żart, wiem że ma nie być nudno, tylko fajnie, ale jak tak po ludzku myśleć to nuda będzie.

W którym miejscu Pismo Święte to mówi ?

Woda gasi płonący ogień, a jałmużna gładzi grzechy.
(Syracha 3:30)

Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu.
Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem.
(Tobiasza 12:9)

Dzięki, Elbrus

To był cytat z pamięci więc był niedokładny (dlatego nie podałam namiarów na werset). Teraz, przeglądając Pismo Święte wychodzi mi na to że wyszła mi kompilacja kilku różnych wersetów - tych przytoczonych wyżej plus słów z listu św. Piotra:

Przede wszystkim miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa wiele grzechów (1 P 4,

No i można do tego dodać jeszcze:

jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności. (Tb 4, 8 )

Właśnie.
Jałmużna gładzi, a miłość zakrywa grzechy.
Dla laika to będzie nieważna gra słów, w teologii może to być to kolosalna różnica.