Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 3:14



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Dylemanty - komu Bóg pomaga 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N sie 01, 2010 9:30
Posty: 10
Post Dylemanty - komu Bóg pomaga
Nie potrafię zrozumieć dlaczego Bóg pomaga jednym, a innym nie? Co lepsze, daje szczęście tym, którzy go nie zapraszają do swojego życia. Ci, którzy trwają z miłości do Niego dostają cierpienie. Może dlatego, że są w stanie więcej znieść? Teoretycznie...
Dokładnie taką sytuację mam w swoim życiu. Ostatnio nie mam zupełnie ochoty na modlitwę, obecność z Bogiem, Mszę Świętą. Kiedy się modlę to w moim życiu dzieją się same nieprzyjemne rzeczy, a jak tylko ustępuję w wierze to nagle jest lepiej. Co więcej, modlitwa powoduje chwilowe szczęście, które zaraz zostaje cofnięte. Tak bardzo chciałam zaufać Jezusowi, ale On pokazuje mi jedynie to, że bliskość z Nim to nieustanny krzyż. Czy to coś złego, że człowiek na ziemi podczas życia też chciałby być szczęśliwy?


N sie 01, 2010 10:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Mam takie same doświadczenia, ale nie znam odpowiedzi.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


N sie 01, 2010 10:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 28, 2010 23:24
Posty: 624
Lokalizacja: Pustynia
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Odpowiedź prawidłowa: lotto.

_________________
Obrazek
Być wolnym to móc nie kłamać.


N sie 01, 2010 11:41
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23
Posty: 806
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Rozumiem Cię bardzo dobrze i też nie znam odpowiedzi, oprócz idealistycznych haseł. Jednak coraz częściej czuję, że może chodzi o bezgraniczne zaufanie.

_________________
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.


N sie 01, 2010 12:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 03, 2010 15:13
Posty: 1226
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Napisze z wlasnego doswiadczenia moze to pomoze wam zrozumiec niektore sprawy.... jak wiecie jest jeszcze rowniez szatan ktory nie bardzo wypuszcza ze swojej reki ludzi ktorzy ida w kierunku Boga ja przechodzilem to samo im bardziej sie modlilem tym bardziej na drugi lub trzeci dzien dzialy sie rzeczy wrecz przeciwne wiedzialem ze szatan atakuje dlatego jeszcze bardziej moja wiara i modlitwy byly gorace dzisiaj juz mam swoj spokoj chociaz jeszcze rowniez i teraz zdarzaja sie sytuacje pokusy ...tylko ze obecnosc Boga w moim zyciu jest nie zamienna ...i doszedlem do wniosku ze jesli rzeczy wgladaja w pewnym momencie negatywnie ......... na koncu przemieniaja sie w pozytywne o to jest sila naszej wiary ...dlatego nie poddawajcie sie i nie zniechecajcie sie do wiary w Boga o to wlasnie chodzi szatanowi ....

_________________
Bog jest Miloscia :)


N sie 01, 2010 13:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49
Posty: 994
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Hmmm kiedyś czytałem tutaj na forum fajny tekst, pewnie go przekręcę, ale trudno :)
Było to coś takiego: Gdy św. Tereska jechała gdzieś wozem, nagle ten zepsuł się. Tereska mówi do Jezusa, dlaczego jeszcze to musiało mi się przytrafić? Jezus odpowiedział, że tak traktuje swoich przyjaciół. Na co Tereska odpowiedziała - To nic dziwnego, że masz ich tak mało. Fajne :)
A teraz do rzeczy. Wydaje mi się, że każde cierpienie ma sens i coś nam daje w życiu. Jezus mówi, że tylko przez cierpienie można wejść do Nieba. Jak wiemy Niebo jest o miliardy razy lepsze niż cokolwiek tutaj na ziemi. Jezus nas kocha i chce abyśmy osiągnęli Niebo, dlatego daje nam cierpienie, przez które uświęcamy się.
Na pewno nie raz zastanawialiśmy się, dlaczego ktoś kradnie, oszukuje a mimo to jeździ mercedesami i mieszka w willach. Wydaje mi się, że to, dlatego, gdyż on służy nie Bogu a szatanowi. A on jak wiemy chce zniszczyć człowieka i za wszelką cenę spowodować, aby człowiek nie osiągnął Nieba. Dlatego daje mu tyle dobra materialnego, aby nie cierpiał, aby żył w dostatku, co jeszcze bardziej oddala go od Boga a przy okazji utwierdza tego człowieka, że robiąc zło jest mu lepiej. I plan szatana spełniony :(
Tylko teraz inna sprawa. Wierzę w Boga i kocham Go całym sercem. Ale mimo to chciałem ukończyć dobrą szkołę, aby kiedyś mieć dobrą pracę i dobrze zarabiać. Żeby wiadomo, nie martwić się o pieniądze. I teraz czy ja dobrze czynie? Czy te dążenie już od lat młodzieńczych lat, aby kiedyś mieć dobrą pracę i sporo pieniędzy nie jest sprzeczne z naszą Wiarą? Czy modlenie się o dobrą pracę jest dobre? "Łatwiej wielbłądowi przejść przez Ucho Igielne niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego". W takim razie, jeśli mam dobrą pracę, mam dostatek, stać mnie na to czy tamto, na dobry samochód, dom, to czy już mam się bać, że pójdę do piekła? Jeżeli do tych pieniędzy doszliśmy w dobry sposób, bez oszukiwania i tym podobnych, znaczy, że pochodzą one od Boga. Czyli, że Bóg dając nam zdobyć te pieniądze i co za tym idzie sprawił, że jesteśmy bogaci, sam wydał na nas wyrok? Wiele pytań, ale jedna odpowiedz. MIŁOŚĆ. Wydaje mi się, że nawet, jeśli będziemy obrzydliwie bogaci, ale w całym swoim życiu przede wszystkim będziemy kierować się miłością to po śmierci nie będzie najgorzej :) Dlaczego mówimy, że "Od bogatego to się nie pożywisz". Bo pieniądze zmieniają ludzi. I to w 99% na gorsze. Dlatego może właśnie słowa o Uchu Igielnym są prawdziwe. Wszystko zależy od tego, jakim jesteś człowiekiem. Równie dobrze bardzo bogaty może iść do nieba a bardzo biedny do piekła. Tylko miłość. Ona nadaje sens wszystkiemu i w okuł niej świat powinien się kręcić. Ale ok. wróćmy do meritum. Cierpienie. Wiadomo, każdy chce być szczęśliwy. Więcej! Jezus chce byśmy byli szczęśliwi. Jednak dla jednych przygotował drogę w której jeździ się Mercami a dla innych drogę gdzie idzie się w podartych sandałach. Ale każdą z tych dróg Jezus przygotował dla nas tak, żebyśmy byli szczęśliwi. Tego możemy być pewni. Tylko wiadomo, trudniej jest się pogodzić z tą drogą z rozwalonymi sandałami, widząc, że sąsiad właśnie kupił sobie nowy 5 samochód. Ale właśnie wtedy przychodzi modlitwa i miłość Jezusa. Jeśli człowiek żyje tylko Jezusem i dla Jezusa to odnajdzie to szczęście. Najlepszym przykładem są na to ludzie nieuleczalnie chorzy. Ileż to razy widzimy młodego człowieka, który nie może nawet wstać z łóżka, wie, że nie wiele czasu już mu zostało na tym świecie a mimo to jest szczęśliwy. Śmieje się, chwali Boga pod niebiosa! Czemu? Bo właśnie odnalazł Miłość, czego sobie jak i Wam wszystkim życzę z całego serca, a wtedy nawet życie w największej nędzy będzie życiem pięknym.
Pozdrawiam :)

_________________
http://www.pompejanka.info


N sie 01, 2010 14:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Może wyda wam się to pustym hasłem, ale jestem przekonana że Bóg wszystkim pomaga. Nie zawsze możemy docenić Jego pomoc, często widzimy ją dopiero z perspektywy długiego a może być i tak że zobaczymy dopiero po śmierci.

A może być też taka sytuacja, że człowiek sam odrzuca Jego pomoc, bo liczy że Bóg zrobić to tak jak sam człowiek by chciał a nie tak, jak jest najlepiej. Inaczej rzecz ujmując woła "Boże, pomocy!" po czym odkręca się od Pana Boga i idzie w drugą stronę niż Bóg go prowadzi. Tak jak ten ksiądz z żartu:

W pewnym mieście wystąpiła powódź i zalało kościół. Podpływają strażacy i mówią do księdza stojącego na stopniach:
- Niech ksiądz wsiada, zabierzemy księdza stąd!
A ksiądz na to:
- Nie chcę, wierzę że to Bóg mi pomoże!
Strażacy odpłynęli, woda się podniosła i za parę godzin przypłynęli znowu. Ksiądz siedział już na dachu. Strażacy wołają do niego:
- Niech się ksiądz nie wygłupia, bo ksiądz utonie, niech ksiądz wsiada do łódki!
- Nie, ja wierzę że Bóg mnie ocali!
Wobec odmowy strażacy znowu odpłynęli. Wrócili po paru godzinach, gdy ksiądz siedział już na wieży i wołają:
- Proszę księdza, ostatnia szansa, niech ksiądz wsiada!
- Nie, ja wierzę że Bóg mnie ocali!
Więc strażnicy odpłynęli. Tymczasem woda podniosła się jeszcze i ksiądz utonął. Idzie zdenerwowany do nieba, dobija się do rajskich bram i woła z wyrzutem:
- Panie Boże, dlaczego mi nie pomogłeś? Ja tak na Ciebie liczyłem!
A Pan Bóg na to:
- Ty głupcze, trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!

No i tak to może być. My wyobrażamy sobie że Bóg zrobi coś tak, jak my byśmy tego chcieli i nie pozwalamy Mu działać. Ja sama w tamtym roku miałam taką sytuację, że przez parę miesięcy byłam święcie przekonana że Bóg mnie opuścił i... no dobra, patetycznie to zabrzmi, ale trudno - i często modliłam się z płaczem i niemalże rozpaczą grożąc że jeśli Bóg mi szybko nie pomoże to stracę wiarę. Ale nic się nie działo, sytuacja ciągnęła się przez kolejne tygodnie aż w końcu stwierdziłam że poradzę sobie bez Boga i przestanę Go o cokolwiek prosić. Jednak nie mogłam, jak słyszałam w kościele Ewangelię o wyznaniu Piotra: "Ty jesteś Mesjasz..." to stwierdziłam że mam to wszystko w nosie i powiedziałam: "Panie Jezu, ja już nie mogę, ale chcę pełnić Twoją wolę niezależnie od tego co Ty jeszcze chcesz ze mną zrobić. Choćbym miała przez całe życie czuć się tak opuszczona przez Ciebie to trudno, w każdym razie wyznaję że Ty jesteś moim Panem". I od tego momentu zaczęło się poprawiać. Tylko musiałam dać Bogu swobodę w działaniu i nie oczekiwać że On rozwiąże sprawę tak, jak ja bym chciała. Nawet z założeniem że jeśli zechce to może mi jeszcze dołożyć cierpienia zamiast zabrać, bo to w końcu Jego wola ma być.

No i wtedy przekonałam się że warto Mu ufać, nawet, jeśli sytuacja zamiast się poprawiać to się pogarsza. Czasem najpierw musi być najgorzej zanim będzie lepiej.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


N sie 01, 2010 14:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 28, 2010 23:24
Posty: 624
Lokalizacja: Pustynia
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Bóg nikomu nie pomaga w zrobieniu kasy, jeszcze tego brakowało, żeby w domach katolicy trzymali złoty posążek św. Osiołka z Betlejem, który jak się kilka razy potrze to przyniesie szczęście i dostatek.

Problem jest głębszy niż tylko stwierdzenie, że tych którzy jeżdżą lexusami Bóg nie kocha, a ci w vw golfach albo fiatach uno są wystawiani na próbę z miłości. Pomijając truistyczne i banalne spostrzeżenie, że na ziemi różnie bywa, skoncentrujmy się na problemie, dlaczego niektórzy mają łatwiejszą drogę do zbawienia, praktycznie bez możliwości ulegnięcia pokusie, inni natomiast mają ewidentnie pod górkę?

Małym dzieciom łatwo o zbawienie, szczególnie tym ochrzczonym w wierze katolickiej. Czy takie dziecko jest miotane jakimiś pokusami? Jeżeli umrze przed osiągnięciem 7 roku życia, to poza tzw. grzechem pierworodnym nie ma żadnego grzechu.
Roald Dahl (ten od "Charlie i fabryka czekolady") napisał krótkie opowiadanie "Genesis and Catastrophe" w którym poznajemy matkę i jej świeżo narodzone dziecko. Kobieta straciła swoje troje dziecki wskutek choroby zabijającej maleństwa, w związku z czym martwi się o to nowo narodzone, które ma dość niską wagę, nie wiadomo więc czy i ono przeżyje. Doktor zapewnia matke, że dziecko jest wystarczająco silne, ba czytelnik podświadomie liczy na to, że dziecku nic złego się nie stanie. W ostatnich partiach noweli okazuje się, że bobas to... mały Adolf Hitler.

Jeżeli życie na prawdę zależy od Boga, to dlaczego pozwala niektórym umrzeć w stanie łaski uświęcającej, innym pozwala żyć dalej wiedząc z góry (Bóg to wie, człowiek nie), że swoimi czynami będzie zasługiwał na potępienie?
Jednych stawia przed większymi dylematami moralnymi (ryzykować życie swoje i rodziny dla ratowania Żydowskiej rodziny czy pozwolić na to, by zostali złapani przez Nazistów, ale uratować rodzinę?) innych przed mniejszymi, np. chłopów w Ameryce Łacińskiej żyjących w biedzie ale w pokoju i szczęściu, czy dzieci które przeżyły na tym świecie tak mało, że nie wiedziały czym jest mamona, alkohol, narkotyki, seks.

Moja odpowiedź: lotto odnosi się także do szans na zbawienie, nawet przy uproszczeniu że Bóg rozdaje łaski, to jednak nie równomiernie (a skoro nierównomiernie, to i nie sprawiedliwie) - jednemu da możliwość śmierci w łasce uświęcającej, innemu nie. Wymówka z wielką nagrodą po śmierci jest o tyle mylna, że do stracenia jest o wiele, wiele więcej. Lepiej mieć mało powodów do szczęścia i żyć w Niebie, niż zaprzepaścić możliwość zbawienia.

@ Silva, w dowcipie z brodą po kolana, który nam przytoczyłaś, sytuacja jest prosta i klarowna - jest szansa uratowania się. Szkoda, że taki mądry przykład odnosi się do części stanów faktycznych; inaczej by brzmiała pointa gdyby facet nie znajdował się na dachu zalanego budynku, tylko na wieży WTC chwilę po uderzeniu weń samolotu.

_________________
Obrazek
Być wolnym to móc nie kłamać.


N sie 01, 2010 15:19
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Cytuj:
Jeżeli życie na prawdę zależy od Boga, to dlaczego pozwala niektórym umrzeć w stanie łaski uświęcającej, innym pozwala żyć dalej wiedząc z góry (Bóg to wie, człowiek nie), że swoimi czynami będzie zasługiwał na potępienie?

Ja wyznaję zasadę, że same czyny nie świadczą o grzechu. Nie liczy się, jaki poziom bezgrzeszności osiągniemy. Liczy się jaką drogę przejdziemy.

Załóżmy, że ktoś się urodził w bardzo niebezpiecznych czasach, pełnych zbójów i bandziorów. Komuś takiemu wolno zabijać i nie będzie to grzech.

Drugi ktoś całe życie miał fajnie i dobrze, nic go nie kusiło i zawsze miał z górki. Dla kogoś takiego grzechem będzie nawet nieczysta myśl.

Bóg dostosowuje poziom wymagań do możliwości danego człowieka.

Cytuj:
Wydaje mi się, że każde cierpienie ma sens i coś nam daje w życiu. Jezus mówi, że tylko przez cierpienie można wejść do Nieba. Jak wiemy Niebo jest o miliardy razy lepsze niż cokolwiek tutaj na ziemi. Jezus nas kocha i chce abyśmy osiągnęli Niebo, dlatego daje nam cierpienie, przez które uświęcamy się.

To jest bardzo zły obraz Boga. Największym darem miłości jest wolność. A w Twojej teologii Bóg odbiera nam wolność. Przemocą wciąga nas do nieba. Ktoś może sobie nie życzyć żadnych cierpień i Bóg powinien to uszanować. Oczywiście cierpienia będą na nas spadac, ale niech przynajmniej Bóg ich nie dokłada.

Rozważałem kiedyś tą kwestię i miałem wtedy ochotę na złość Bogu skazać się na potępienie. Obecnie już mi przeszło, bo jak rzekłem, wyznaję inną teologię.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


N sie 01, 2010 15:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 28, 2010 23:24
Posty: 624
Lokalizacja: Pustynia
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Cytuj:
Bóg dostosowuje poziom wymagań do możliwości danego człowieka.

No to fajnie. Relatywizm. Zabicie niewinnej osoby (np. przez amerykańskiego pilota bombardujacego Kolonię, albo innego zrzucającego bombe na Hiroszimę) będzie potraktowane lżej niż ciężkie pobicie kogoś w saloonie w jakiejś małej mieścince w stanie Chiapas przez bogobojnego meksykańskiego chłopa, który nie żałuje za spranie facjaty drugiemu typkowi. Pilot samolotu wytłumaczy się - miałem rozkaz, ktoś inny na pewno by poleciał za mnie. Tiaa

Przypomina mi się, że wypowiedź wnuka Hansa Franka, jakoby jego "dziadzio" mógł osiągnąć zbawienie, rozwścieczyła niektóre środowiska żydowskie. Ciekawe czemu :unsure:

_________________
Obrazek
Być wolnym to móc nie kłamać.


N sie 01, 2010 16:16
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54
Posty: 1036
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Bóg pomaga zawsze,i każdemu kto tej pomocy oczekuje-i wszelkie dywagacje ten temat są śmieszne..ON po prostu jest i czuwa..a jeśli komuś wydaje się inaczej,to jego problem ale na pewno nie wina Boga ;-)


N sie 01, 2010 16:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 03, 2010 15:13
Posty: 1226
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
renata155 napisał(a):
Bóg pomaga zawsze,i każdemu kto tej pomocy oczekuje-i wszelkie dywagacje ten temat są śmieszne..ON po prostu jest i czuwa..a jeśli komuś wydaje się inaczej,to jego problem ale na pewno nie wina Boga ;-)


Najczesciej mowi sie tak...ze jak komus sie cos wspanialego uda to mowi ``ale mialem szczescie `` jak jest cos negatywnego to Pana Boga nie ma jak wiadac ludzie juz tak maja .....to jak silna jest wiara ?? :) i czy ona w ogole ma miejsce?? :)

_________________
Bog jest Miloscia :)


N sie 01, 2010 16:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Cytuj:
No to fajnie. Relatywizm.

Relatywizm? Nie, relatywizm to byłby, gdybym inaczej definiował zło i dobro w zależności od sytuacji.
Ja natomiast uważam, że dobro i zło są bezwzględne.

Relatywizuję jedynie odpowiedzialność. Bóg stawia różnym ludziom różne pułapy wymagań.

Z resztą, w Biblii mamy przypowieść o robotnikach w winnicy. Każdy z trzech robotników dostał inny przydział pracy, a jednak dostali tą samą nagrodę. Każdy "wyprodukował" inną ilość dobra, a jednak konsekwencja (w tym wypadku nagroda) była dla nich ta sama.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


N sie 01, 2010 18:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 09, 2007 23:54
Posty: 1036
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
nie mówię o szczęściu..nie mówię o losie..mówię o obecności Boga w każdym życiu,i o Jego pomocy...ludzie oczekują cudu..one są małe ,w małych sprawach,w takich jakich żyjemy..w codzienności../Bóg się zbliża do człowieka na tyle,na ile człowiek może GO przyjąć,na ile jest otwarty,i na ile człowiekowi naprawdę zależy.na ile człowiek jest gotów otworzyć się na Jego łaski..na tyle Pan Bóg je zsyła


N sie 01, 2010 18:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 01, 2009 14:28
Posty: 1680
Post Re: Dylemanty - komu Bóg pomaga
Cytuj:
Bóg dostosowuje poziom wymagań do możliwości danego człowieka.

O, dokładnie. Chociaż nie zgodziłabym się że komukolwiek kiedykolwiek wolno zabijać, ale z pewnością inną wagę ma zabicie w średniowieczu przez rycerza swojego wroga w honorowym pojedynku a inną zakatowanie kogoś dla zabawy.

Bóg będzie każdego rozliczał nie "w wartościach absolutnych" ale według możliwości które mu dał i przeciwności które go spotkały. Dla syna dealera narkotyków ze slumsów Sao Paulo będzie wielkim i chwalebnym osiągnięciem uczciwa praca i założenie zdrowej rodziny i Bóg doceni te jego osiągnięcia tak, jak zostanie sławnym naukowcem przez tego, kto miał do tego warunki.

Każdemu według możliwości. Jak ktoś dostał jeden talent to będzie rozliczany z tego, co zrobił z jednym, jak ktoś dostał pięć to będzie rozliczany z pięciu.

_________________
"Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10, 12)


N sie 01, 2010 18:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 29 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL