Witajcie.
Znowu piszę na forum, bo mam pewien dylemat ostatnio poproszono mnie na matkę chrzestną ponieważ rodzice zostali postawieni pod ścianą , więc się zgodziłam, ale teraz po dłuższym namyśle nie jestem pewna czy postąpiłam słusznie.
Po prostu wydaje mi się że nie jestem odpowiednią osobą na to miejsce.
Jeśli ktoś czytał mojego wcześniejszego posta wie o czym piszę.
Chodzi głównie o to że nie chodzę do kościoła i tak naprawdę sama nie wiem w co wierzę, dlatego mam co do tego duże wątpliwości, a z drugiej strony głupio było odmówić a wiedziałam że jest mało czasu i nie znajdą nikogo innego na to miejsce, nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć.

To co się rzuca w oczy, to postawa rodziców - nie biorą poważnie chyba potrzeby dopilnowania takich ważnych spraw jak wybór matki chrzestnej. Z ich strony chodzi o zwyczaj. Inaczej obok przygotowania na przyjęcie dziecka, zajęli by się też tym, kto ma wspierać, a nawet może kiedyś zastąpić ich w wychowaniu religijnym swojego dziecka. Takie są realia. To że masz wątpliwości jest zrozumiałe. Rozumiem też że chciałaś pomóc, chciałaś dobrze. To przykre, ale nadal żyjemy w społeczeństwie na etapie przemian. Dorośli ludzie, bawią się w tego typu przebieranki i pustą tradycję. Z tego też powodu uwielbiam słuchać jakim to wedle statystyk jesteśmy katolickim krajem. Dla niektórych, Szatan chce tą wiarę zniszczyć. Dla mnie już zrobił "porządną" robotę.

To wszystko wyszło w sumie na ostatnią chwilę miał być ktoś zupełnie inny ale nie mógł i zostałam wybrana tylko nie wiem czy dobrze robię biorąc to na siebie, ja na pewno nie jestem osobą która będzie pomagała wychowywać dziecko w duchu religijnym ponieważ sama od tego odeszłam.

@Roza444
Rada prosta: wycofaj się z tego i powiedz rodzicom dlaczego to robisz. Chrzest, to nie pożar, nie pali się.

@WIST
W pustą tradycję i przebieranki ludzie bawią się od zarania dziejów. Nie utyskujmy na współczesnych.

Tak jak doradził @Kozioł... odwołaj. To jedyne, słuszne, i bardzo dojrzałe posunięcie.

Popieram.

Rodzice dzis maja coraz wiekszy problem z chrzestnymi, bo coraz wiecej ludzi nie spelnia,nawet tak podstawowego wymogu jak bierzmowanie, o (sprawdzalnym) zyciu chrzescijanskim nie wspominajac.

GN kiedys podjal ten temat
http://gosc.pl/doc/791706.Poszukiwany-poszukiwana
http://gosc.pl/doc/1880431.Chrzestni-pilnie-potrzebni

Nie znalazlam tego, gdzie byl pomysl, zeby ludzie ze wspolnot stawiali sie na ochotnika jako chrzestni dla parafian (mowiac w skrocie). Pomysl odwazny, ale raczej niezyciowy.

To zależy w jakim środowisku czy rodzinie - mojej na 5 dzieci (już ochrzczonych) zatem dla ewentualnych nowo narodzonych możliwych kandydatów na chrzestnego/ną jest 17 osób....do wyboru..do koloru

No wlasnie. Zalezy. Kiedys rodziny byly liczniejsze i zylo sie troche inaczej. Moi rodzice i ich rodzenstwo znalazlo chrzestnych bez problemu w najblizszej rodzinie, choc byli juz tacy, ktorzy chrzestnymi nie mogli byc. W moim pokoleniu tez sie udalo, moze dlatego, ze dzieci bylo mniej? Ale aktualne pokolenie, czyli nasze dzieci, ktore doczekaly sie potomstwa juz sie potykaja np o bierzmowanie. Nie kazdy ma zaciecie na trzyletnie przygotowanie do bierzmowania. Jak widac z sasiedniego watku o guslach, Kosciol w Polsce stracil rownowage: albo stawia wymagania, ktore sa z sufitu (zaliczanie nabozenstw bez umiaru), albo pomija katecheze i rzuca mlodziez kompletnie nieprzygotowana w doswiadczenia.

Albo zaangażuj się na serio w wiarę.
Tak, żebyś mogła dotrzymać obietnic co do dziecka o wychowaniu go w wierze katolickiej.

Może dostrzeżesz w tym jakąś zachętę dla siebie?

żadnego Boga nie ma.
chrzest to oszustwo. dlaczego chrzci się nieswiadome niczego dzieci a nie dorosłych ludzi ?

dobrze że w końcu w Polsce ta "wiara" upada.

Nie mogę teraz już się wycofać bo zostało mało czasu i nikogo innego nie znajdą, ale zdaje sobie z tego sprawę że niestety ja nie dostrzegę w tym żadnej zachęty, na pewno będę pomagała przy dziecku ale najbardziej przeraża mnie cała ta ceremonia, nie cierpię kościołów, jeśli już tam idę to tylko dlatego że muszę, stoję i robię to co wszyscy ale bez żadnych uczuć i boli mnie to najbardziej że nie potrafię tego zmienić a matka chrzestna powinna dawać dziecku przykład życia katolickiego, którego ja mu niestety nie dam, to jest najgorsze w tym wszystkim.

A masz w ogole zaswiadczenie od proboszcza, ze sie "nadajesz"?