Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 15:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Nawróćcie mnie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn sty 16, 2017 20:57
Posty: 462
Post Re: Nawróćcie mnie
Cześć. Jestem tu nowy :) Mam nadzieję, że nie odgrzebuję starocia na forum.
Nasza wiara droga koleżanko opiera się na pokorze. Nie powiem niczego odkrywczego jeżeli dam Ci taką radę:
idź do kościoła przed Najświętszy Sakrament. Uklęknij tam, ale tylko po to żeby nie oburzać innych osób, a następnie powiedz do Pana Boga: jestem, przyszłam tu, nie wierzę w Ciebie, jeżeli jesteś taki jak twierdzą katolicy to działaj, podobno wszystko możesz? Jeżeli tak to działaj.

Następnie wyjdź stamtąd. I daj Bogu czas. Jeżeli chcesz spektakularnych cudów to możesz się rozczarować. Uspokój się w duchu, przestań panikować, przestań robić niewiadomo co, daj po prostu Bogu czas :)
Jeżeli chodzi o przychodzące w późniejszym czasie wątpliwości w wierze to podchodź do nich jak do reszty problemów życiowych. W życiu codziennym z pewnością wykorzystujesz następujące liczenie: 1+1=2. Czy potrafisz formalnie udowodnić, że 1+1=2? Nie sądzę. Dowód matematyczny (poważny!) zajmuje chyba koło 400 stron i jest niesłychanie skomplikowany. Ale Ty go nie znasz, po prostu wierzysz tym, którzy Cię tego obliczenia nauczyli, że przekazali Ci prawdę. Czy potrafisz udowodnić pasażerom, których wieziesz samochodem, że silnik działa dzięki takim to a takim prawom fizyki? Nie.. nie potrafisz. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla działania tego silnika? Zapewniam Cię, że nie ma to żadnego znaczenia.


Pn sty 16, 2017 21:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 26, 2017 16:07
Posty: 9
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
Wiem to wszystko i chcę uwierzyć, ale nie potrafię... Nawet się czasami modlę, ale czuję się jak idiotka.


Miałem bardzo podobnie, czułem się żenująco przed samym sobą przez co słowa nie mogłem wydusić z siebie. Miałem jednak bardzo silną potrzebe pomodlenia się i to do takiego stopnia, że szukałem w internecie wskazówek jak się dobrze pomodlić. Nie odpuściłem i znalazłem. Prośba do mojego Ducha Świętego żeby pomógł mi się pomodlić - pomogła do takiego stopnia, że to była modlitwa mojego życia.

Także proś swojego Ducha Świętego, by pomógł ci się pomodlić, żeby modlił się razem z tobą.
Odmówcie "Ojcze nasz" i mów co ci na sercu leży.


Wt lip 04, 2017 22:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 19, 2017 13:32
Posty: 134
Lokalizacja: Czersk, Pomorskie
Post Re: Nawróćcie mnie
1. Nigdy nie zgadzam się na tezę, że Boga nie można udowodnić.
2. Bytowania Boga w Królestwie Niebieskim - nie można, lecz Jego działalność owszem.
Argumentów jest wiele, począwszy od kosmologicznego do argumentu samej istoty moralnej, ale są słabe- łatwo je odrzucić i przyjąć inną hipotezę.
3. Ja przyjmuje argument cudu, który został wielokrotnie przebadany z środowiska naukowego jak i kościelnego. To mi idealnie buduje wiarę, jak i samą możliwość zgłębiania i poszerzania moich możliwości, co do oparcia na Bogu.
Więc zacznę.
a)
Nagasaki 9 sierpnia 1945 r

Przeżyli wybuch bomby atomowej, która zniszczyła wszystko dookoła. W jaki sposób można wytłumaczyć to niezwykłe wydarzenie?

Jest 6 sierpnia 1945 r. Amerykański bombowiec B-29 krąży po błękitnym niebie nad japońskim miastem Hiroszima. Niczego niespodziewa jący się mieszkańcy ledwie spoglądają z ziemi na samolot, nieświadomi tego, że ma on śmiercionośny ładunek, z którego siły rażenia tak naprawdę nikt jeszcze nie zdawał sobie sprawy. Ładunek, którego moc miała być właśnie na nich wypróbowana. Zrzucona bomba w mgnieniu oka zmiotła miasto z powierzchni ziemi. Domy rozpadły się, a ludzie zwyczajnie wyparowali. Ogromna kula ognia wzniosła się ku niebu, a potworna fala rozgrzanego gazu rozniosła zgliszcza w promieniu kilkunastu kilometrów.

6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:10 zegar na ścianie nowicjatu oo. jezuitów zatrzymał się - na Hiroszimę, odległą o zaledwie 6 km od wspólnoty jezuitów, zrzucono bombę atomową. O. Arrupe, wraz ze współbraćmi, wyruszył na spotkanie dziełu zniszczenia.

O. Arrupe został mianowany przełożonym jezuitów w Japonii i mistrzem nowicjatu w 1942 majac 35 lat . Nowicjat znajdował się na przedmieściach Hiroszimy. 6 sierpnia 1945 na miasto spadła bomba atomowa. Jako jeden z pierwszych lekarzy dotarł z pomocą do centrum. Wkrótce przeniesiono ojca Pedro do Nagatsuki, tuż pod Hiroszimą, gdzie powierzono mu funkcję magistra nowicjatu, a wkrótce również rektora kolegium. Na brak pracy nie mógł narzekać. W poniedziałek 6 sierpnia 1945 roku, gdy ogłoszono alarm przeciwlotniczy nikt nie spodziewał się nadchodzącej tragedii. Ponieważ nikogo nie dziwiły przelatujące nad miastem dywizjony samolotów, nikt się nie przejął jednym amerykańskim bombowcem B-29. Ludność kontynuowała swe odzienne zajęcia. Do czasu. Kilka minut od ogłoszenia alarmu niebo zajaśniało ognistym błyskiem.

Pośród mieszkańców Hiroszimy był jezuita ojciec Hubert Schiffer. Rankiem 6 sierpnia 1945 r. po odprawionej Mszy św. właśnie zabierał się do śniadania., coś nagle błysnęło. Początkowo duchowny pomyślał, że eksplodował tankowiec w porcie. Hiroszima była głównym portem, w którym japońskie łodzie pod wodne uzupełniały paliwo. Potem, jak powiedział ojciec Schiffer: - Nagle potężna eksplozja wstrząsnęła powietrzem. Niewidzialna siła uniosła mnie w górę, wstrząsała mną, rzucała, wirowała ni czym liściem podczas jesiennej zawieruchy. Gdy ojciec znalazł się na ziemi i otworzył oczy, zdał sobie sprawę, że wokół jego domu nie ma nic. Wszystko zostało zniszczone. Tymczasem on miał zale dwie niewielkie zadrapania z tyłu szyi.

Nieliczna wspólnota, licząca ośmiu jezuitów, do której należał ojciec Schiffer, mieszkała w domu blisko kościoła parafialnego, oddalonego jedynie o osiem budynków od centrum wybuchu. W tym czasie, kiedy Hiroszima była pustoszona przez bombę atomową, wszyscy jezuici zdołali uciec nietknięci, podczas gdy każda inna osoba znajdująca się w odległości do półtora kilometra od centrum wybuchu natychmiast umierała. Dom, w którym mieszkali katoliccy duchowni, stał na swoim miejscu, pod czas gdy wszystkie inne budynki roz padły się niczym domki z kart. W czasie, kiedy to się zdarzyło, ojciec Schiffer miał 30 lat. Ten jezuita nie tylko przeżył, ale cieszył się również dobrym zdrowiem przez następne 33 lata.

W jaki sposób kapłan i pozostali misjonarze mogli przeżyć wybuch atomowy, który spowodował śmierć wszystkich innych w promieniu dziesię ciu kilometrów od epicentrum wybuchu, a katoliccy duchowni byli oddaleni od niego zaledwie o jeden kilometr? Jest to absolutnie niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia. Interesującym faktem może się okazać to, że ta grupa była szczególnie od dana przesłaniu fatimskiemu. Jezuici "żyli" nim. Codziennie odmawiali różaniec i czynili pokutę.

Co ciekawe, historia powtórzyła się kilka dni później 9 sierpnia w Nagasaki, drugim japońskim mieście dotkniętym wybuchem bomby atomowej. Zarówno w Hiroszimie, jak i Nagasaki jedynymi, którzy ocaleli, byli duchowni katoliccy. Jeszcze więcej budynków zostało zniszczonych, w obu przypadkach domy misjonarzy zostały tylko lekko draśnięte.

Wszyscy inni znajdujący się w odległości trzy razy większej od miejsca wybuchu, aniżeli ci duchowni, zginęli natychmiast. Według uczonych, jezuici - nawet jeśli udało im się jakimś cudem przeżyć - po winni byli zginąć w ciągu kilku minut w następstwie promieniowania. Tymczasem tak się nie stało...

Po kapitulacji Japończyków amerykańscy lekarze powiedzieli ojcu Schifferowi, że jego ciało wkrótce zacznie się rozkładać w następstwie promieniowania. Ku wielkiemu zdziwieniu medyków ciało ojca Huberta nie tylko nie zaczęło się psuć, ale przez 33 lata nie wykazywało najmniej szych oznak napromieniowania ani żadnych innych skutków ubocznych spowodowanych wybuchem bomby jądrowej.

Naukowcy przebadali grupę jezuitów 200 razy w ciągu następnych 30 lat i nie stwierdzili u nich nigdy żadnych skutków ubocznych. Czy mógł to być szczęśliwy traf? Czy konstruktorzy bomby mogli ją tak zbudować, aby nie zabijała amerykańskich obywateli? Nie ma takiej możliwości, by bomba atomowa skonstruowana z uranu 235 pozostawiła nietknięty nie wielki obszar, podczas gdy wszystko dookoła znikało z powierzchni ziemi. Jezuici doskonale zdawali sobie sprawę z tego, kto był "sprawcą" tego cudu. Mówili: - Jesteśmy przekonani, że przeżyliśmy, ponieważ żyliśmy przesłaniem fatimskim. Żyliśmy i codziennie głośno odmawialiśmy różaniec w naszym domu.

Ojciec Schiffer był przekonany, że ocalał dzięki opiece Matki Bożej, która uchroniła go od wszystkich negatywnych konsekwencji wybuchu bomby atomowej. Świeccy naukowcy nie dają wiary tym tłumaczeniom. Są przekonani, że musi istnieć jakieś inne "prawdziwe" wyjaśnienie tej zagadki. Tymczasem minęło ponad 60 lat od zdarzenia i do tej pory nie są w stanie wytłumaczyć tego zjawiska. Z naukowego punktu widzenia to, co się przytrafiło tym jezuitom w Hiroszimie, wciąż przekracza wszelkie prawa logiki.

Dr Stephen Rinehart z Departamentu Obrony USA, ceniony na całym świecie ekspert w dziedzinie wybuchów jądrowych, tak to sko mentował: Błyskawiczna kalkulacja pokazuje, że w odległości jednego kilometra od wybuchu dominuje temperatura od dwóch i pół do trzech tysięcy stopni Celsjusza, a fala ciepła uderza z prędkością dźwięku napierając z ciśnieniem większym niż 600 psi (1 psi to około 69 hektopaskali - przyp. red.).

Jeśli jezuici znajdujący się w obrębie jed nego kilometra od epicentrum wybuchu byli poza plazmą bomby atomowej, ich siedziba powinna być ponad wszelką wątpliwość zniszczona. Konstrukcje żel betowe, jak i z cegły - z których zwykle zbudowane są centra handlowe - ule gają zniszczeniu w wyniku nacisku 3 psi. Takie ciśnienie powoduje uszkodzenie słuchu i wypadanie okien. Przy 10 psi uszkodzeniu ulegają płuca oraz serce. Z kolei ciśnienie rzędu 20 psi rozsadza kończyny. Głowa eksploduje przy ciś nieniu 40 psi i takiego naporu ciśnienia nikt nie jest w stanie przeżyć, gdyż czaszka zostaje zwyczajnie rozsadzona. Wszystkie bawełniane ubrania zapa lają się w temperaturze około 200 stopni Celsjusza, a płuca wyparowują w ciągu minuty od wciągnięcia tak gorącego po wietrza. W takich warunkach nie jest możliwe, aby ktokolwiek przeżył. Nikt nie powinien zostać przy życiu w odle głości jednego kilometra. Ani w odległo ści dziesięć razy większej - dziesięć do piętnastu kilometrów od epicentrum wybuchu. Widziałem, jak rozpadały się ceglane ściany szkoły podstawowej. Sądzę, że zaledwie kilka osób, które nie uległy całkowitemu spaleniu, przeżyło. Ale umarły one w ciągu następnych piętnastu lat z powodu raka. Rekonesans zdjęć panoramicznego widoku z epicen trum wybuchu, gdzie znajdował się kie dyś szpital Shima Hospital, w pobliżu domu jezuitów, ujawnił, że pozostały dwa budynki nietknięte. Sądzę nawet, że w budynkach widoczne były okna. Jednym z nich był kościół oddalony kilkaset metrów od pierwszego budynku, którego ściany wciąż stały, jedynie zniknął dach. Departament Obrony nigdy oficjalnie nie skomentował tego wydarzenia i przy puszczam, że to było sklasyfikowane, ale nigdy nie poruszane w literaturze przedmiotu. Sądzę, że jest możliwe, iż jezuici zostali poproszeni o to, aby nigdy nie wy­powiadali się na ten temat.

To, co się stało w Hiroszimie i Nagasaki, przytrafiło się także w dawnych czasach wiernym sługom Boga: Szadra kowi. Meszakowi i Abed-Nedze, o czym mówi księga Daniela (3. 19-24): Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy bardziej, niż było trzeba. Mężom zaś najsilniejszym spośród swego wojska polecił związać Szadraka, Meszaka i Abed-Nega i wrzucić ich do rozpalonego pieca. Związano więc tych mężów w ich płaszczach, obuwiu, tiarach i ubraniach i wrzucono do rozpalonego pieca. Ponieważ rozkaz króla był stanowczy, a piec nadmier nie rozpalony, płomień ognia zabił tych mężów, którzy wrzucili Szadraka, Me­szaka i Abed-Nega. Trzej zaś mężowie, Szadrak, Meszak, Abed-Nega, wpadli związani do środka rozpalonego pieca. I chodzili wśród płomieni wychwalając Boga i błogosławiąc Pana.

Jest to zjawisko, gdzie nawet wątpiący musieli uwierzyć, że była to przyczyna nadprzyrodzona. Nie możliwe jest, aby prawa niezmienne zostały zawieszone same z siebie oraz przypadkowo spotkało to Jezuitów, którzy przypadkowo mają znakomitą relację do Matki Bożej.

2. Cuda eucharystyczne:
a) Około roku 750 (więc przeszło 200 lat przed chrztem Polski) zapisał kronikarz, "w klasztorze Świętego Bazylego żył uczony mnich, który dobrze znał się na naukach świata, ale był ignorantem w sprawach Bożych i dlatego nie był mocny w swojej wierze.
Prześladowało go zwątpienie, czy w konsekrowanej Hostii jest prawdziwie obecny Chrystus i czy konsekrowane wino jest prawdziwie Jego Krwią. Jednak wciąż modlił się do Boga, aby Pan usunął tę ranę niewiary z jego serca. Łaska nadprzyrodzona nie opuściła go, gdyż Bóg, Ojciec Miłosierdzia i Wielkiego Pocieszenia, upodobał sobie wznieść go z głębokiej ciemności i dać mu tę samą łaskę, którą dał niewiernemu apostołowi Tomaszowi.
Jednego ranka podczas Mszy św., po wymówieniu słów konsekracji, jego zwątpienie i błędy nasiliły się bardziej niż kiedykolwiek. Przez najbardziej zadziwiającą łaskę ujrzał on chleb zamieniony w Ciało i wino zamienione w Krew. Mnich zmieszał się i przeraził przez to niezwykłe wydarzenie tak, że trwał jakby w ekstazie przez dłuższy czas, ale w końcu jego przerażenie ustąpiło duchowemu szczęściu, które wypełniło jego duszę. Odwrócił swoją twarz zalaną łzami i wykrzyknął do zgromadzonych:" O szczęśliwi przyjaciele, którym nasz błogosławiony Pan ujawnił się w tym Najświętszym Sakramencie, ażeby siebie objawić przed wami i przed moim własnym niedowierzaniem. Podejdźcie, bracia, i spójrzcie na naszego Boga, który przybył do nas. Oto Ciało i Krew naszego ukochanego Chrystusa"'. Tak opisał wydarzenie anonimowy kronikarz w 1636 r. Pewne szczegóły dodaje tekst wyryty na marmurowej tablicy, znajdującej się w kościele. Wynika z niego, że Ciało i skrzepła Krew zachowały się również, i mogą być oglądane przez wiernych. Cud został zatwierdzony 17 lutego 1574 r. przez biskupa Lanciano Rodrigueza Gaspere, a następnie potwierdzili go następni biskupi.

POTWIERDZENIE NAUKOWE
Relikwiarz z kościoła św. Franciszka w Lanciano ukazuje, za obudową z podwójnego szkła, nieregularny pierścień z ludzkiego ciała, średnicy 55 mm, okalający pustą przestrzeń, którą ongiś wypełniała hostia. Hostia skruszała zbiegiem czasu. Obręcz z ciała ludzkiego, gruba na obrzeżach a cienka wewnątrz, uległa mumifikacji i jest ciemnożółta, bardzo twarda, co stwierdzono pobierając mikroskopijne próbki do badań laboratoryjnych.
W szklanym kielichu, znajdującym się w dolnej części relikwiarza, znajduje się 5 skrzepów krwi nierównego kształtu, także bardzo twardych, o łącznej wadze 15,85 gramów.
W 1970 r. arcybiskup Lanciano Pacifico Perantoni zwrócił się do ojców franciszkanów, opiekunów Sanktuarium Eucharystycznego i prowincjała Brunona Luciani z propozycją, by poddać szacowne relikwie badaniom naukowym. Tego odpowiedzialnego zadania podjął się prof. Odoardo Linoli, specjalista anatomii, histopatologii, chemii i mikroskopii klinicznej a współpracy z nim prof. Ruggero Bertelli, anatom. Badania trwały od listopada 1970 r. do marca 1971, potem wznowiono je w 1981 r. Przyniosły następujące rezultaty: stwierdzono, że ciało to mięsień sercowy człowieka, zmumifikowany, ale niezmieniony od 1200 lat, choć nie znaleziono śladów środków mumifikujących. Prof. Linoli w swym raporcie pisze: "Fragment Ciała jest przekrojem serca i jest to absolutnie widoczne, że mamy do czynienia z prawą i lewą komorą sercową".
Naukowcy zbadali również, że grudki są skrzepami krwi ludzkiej, w jej normalnym składzie chemicznym, grupy AB, grupy rzadkiej w Europie, o wiele częstszej w Palestynie i Izraelu. "Jest to ta sama grupa krwi co Człowieka z świętego Całunu z Turynu i to jest szczególne, ponieważ jest raczej charakterystyczna dla człowieka urodzonego i żyjącego na Środkowym Wschodzie" - stwierdził prof. Linoli. Rezultatów jego badań nie podważono, przeciwnie na późniejszych sympozjach i spotkaniach specjalistów cud z Lanciano był niejednokrotnie przytaczany jako fakt naukowo zbadany. Tylko jego powstanie pozostało dla nauki tajemnicą.
b) Cud eucharystyczny w Sienie (1330)
Pewnego dnia 1330 roku, ksiądz ze Sieny wezwany został do ciężko chorego, mieszkającego na przedmieściu wieśniaka. Po wyjęciu w wielkim pośpiechu Hostii z tabernakulum, kapłan nie schował jej w pudełeczku, lecz włożył między stronice brewiarza i podążył do chorego. Gdy po modlitwach nadeszła chwila udzielenia Komunii Świętej, kapłan ze zdumieniem odkrył, że wokół Hostii utworzyła się plama krwi. Zachowując całkowitą tajemnicę wrócił z brewiarzem do miasta i z wielką skruchą udał się do świątobliwego zakonnika z zakonu św. Augustyna, ojca Szymona Fidati.
Skruszony kapłan otrzymał przebaczenie za swój grzech i przekazał brewiarz w ręce świętego zakonnika. Po jakimś czasie ojciec Fidati przekazał jedną z zakrwawionych kartek brewiarza, w charakterze relikwii, do klasztoru Augustianów w Perugii. Niestety, zaginęła ona w czasie prześladowań Kościoła w 1866 roku. Druga kartka złożona została w srebrnym naczyniu i przewieziona do rodzinnego miasta ojca Fidati – Cascii, przyczyniając się do wielkiej odnowy religijnej wśród kleru i wiernych. Księga miejska z 1387 roku – przechowywana w archiwach miasta - zawiera szczegółowy opis dorocznego święta Corpus Domini (Bożego Ciała). Na ten dzień całe miasto, z władzami na czele, zbierało się w kościele, by uczcić świętą relikwię w uroczystej Mszy Świętej i procesji eucharystycznej. Ponadto, miasto zakupywało na tę uroczystość specjalną kilkukilogramową świecę. Cud ten był również czczony przez papieża Bonifacego IX, który, w dniu 10 stycznia 1401 roku, ogłosił specjalną bullę, zatwierdzającą hołd oddawany cudownej Hostii i udzielającą przywileju częściowego odpustu dla wiernych odwiedzających kościół św. Augustyna w dniu Bożego Ciała. Kilka lat później, 7 czerwca 1408 roku, również papież Grzegorz VII zatwierdził cześć oddawaną świętym relikwiom i dodał nowe przywileje odpustowe. Papieże Sykstus IV, Innocenty XIII, Klemens XII i Pius VII, również okazywali wielką cześć tej cudownej Hostii.
c) Największy cud - fakt, którego ateiści nie mają jak obalić jest cud, który miał miejsce w Legnicy.
ROK 2013 POLSKA - LEGNICA
Za pomocą najnowszej technologi - aktualnej został przebadany cud, którego nie można obalić, bo mija się to z celem. Jeśli ktoś chcę obalić ten cud musi udowodnić wadliwość sprzętu, nieskuteczność technologi oraz udowodnić brak wykształcenia w dziedzinie genetyki, biologii,anatomii, histopatologii, chemii i mikroskopii klinicznej osób, które poddawały badaniom ten cud.

Chodzi o fakt, jaki miał miejsce w parafii św. Jacka w Legnicy 25 grudnia 2013 r, kiedy to na Hostii pojawiły się czerwone przebarwienia. Zakład Medycyny Sądowej orzekł w ekspertyzie, że "Całość obrazu (...) jest najbardziej podobna do mięśnia sercowego" (...) ze zmianami, które "często towarzyszą agonii". Natomiast badania genetyczne wskazują na ludzkie pochodzenie tkanki. O całej sprawie została poinformowana Stolica Apostolska.

Jako Biskup Legnicki podaję niniejszym wiadomość o wydarzeniu, jakie zaszło w parafii św. Jacka w Legnicy i które ma znamiona cudu eucharystycznego. Na Hostii, która 25 grudnia 2013 roku przy udzielaniu Komunii świętej upadła na posadzkę i która została podniesiona, i złożona do naczynia z wodą, po pewnym czasie pojawiły się przebarwienia koloru czerwonego. Ówczesny Biskup Legnicki Biskup Stefan Cichy powołał Komisję, której zadaniem było obserwowanie zjawiska. W lutym 2014 roku został wyodrębniony fragment materii koloru czerwonego i złożony na korporale. W celu wyjaśnienia rodzaju tej materii Komisja zleciła pobranie próbek i przeprowadzenie stosownych badań przez różne kompetentne instytucje.

Ostatecznie w orzeczeniu Zakładu Medycyny Sądowej czytamy: "W obrazie histopatologicznym stwierdzono fragmenty tkankowe zawierające pofragmentowane części mięśnia poprzecznie prążkowanego. (…) Całość obrazu (…) jest najbardziej podobna do mięśnia sercowego" (…) ze zmianami, które "często towarzyszą agonii". Badania genetyczne wskazują na ludzkie pochodzenie tkanki.

W styczniu br. przedstawiłem całą tę sprawę w Kongregacji Nauki Wiary. Dziś, zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej, polecam Księdzu Proboszczowi Andrzejowi Ziombrze przygotowanie odpowiedniego miejsca dla wystawienia Relikwii tak, aby wierni mogli oddawać Jej cześć. Proszę też o udostępnienie przybywającym osobom stosownych informacji oraz o prowadzenie systematycznej katechezy, która pomagałaby właściwie kształtować świadomość wiernych w dziedzinie kultu eucharystycznego. Polecam nadto założenie księgi, w której byłyby rejestrowane ewentualne uzyskane łaski oraz inne wydarzenia mające charakter nadprzyrodzoności.

Mam nadzieję, że wszystko to posłuży pogłębieniu kultu Eucharystii i będzie owocowało wpływem na życie osób zbliżających się do tej Relikwii. Odczytujemy ten przedziwny Znak, jako szczególny wyraz życzliwości i miłości Pana Boga, który tak bardzo zniża się do człowieka.

4. Jest masa przykładów, które wskazują jednogłośnie, że działalność Boga jest udowodniona.
0. Krwawiąca Matka Boska z Akita
[(fot. Matka Boska z Akita / medjugorjeusa.org)]

Płaczącą i krwawiącą figurę Matki Boskiej z japońskiej miejscowości Akita widziało ponad 500 osób. Pierwszymi świadkami niecodziennego zdarzenia były siostry zakonne. Cudowne wydarzenia miały miejsce w 1973 r. Zanim siostry ujrzały krwawiącą figurę, jedna z nich, Agnieszka była uczestniczką przeżyć mistycznych, w trakcie których widziała m.in. wydobywające się z tabernakulum światło, rozjaśniające swoim blaskiem cały kościół.

Pewnego razu, gdy głucha siostra Agnieszka wraz z inną zakonnicą, modliły się przed figurą Matki Bożej, ich oczom ukazała się krew brocząca z dłoni posągu. W tym czasie Agnieszka poczuła nieznośny ból pochodzący z ręki, który utrzymywał się przez długi czas. Gdy do zakonu zawitał biskup, by uczestniczyć w odnowieniu ślubów zakonnych przez siostry, z figury ponownie zaczęła płynąć krew. Tym razem jej upływ był obfitszy. Dwa miesiące później figura pokryła się blaskiem. Po przybliżeniu się do niej, siostry stwierdziły, że na posągu znajduje się ciecz przypominająca pot. Po osuszeniu figury, w kaplicy zaczął unosić się zapach lilii i róż. Od stycznia 1975 r. do września 1981 r. z oczodołów figury płynęły łzy. Zdarzenie to zarejestrowano 101 razy. Specjaliści z Uniwersytetu w Akita, po przeprowadzeniu wielu badań potwierdzili prawdziwość łez, krwi i potu. Kościół dość długo kwestionował autentyczność cudu. Dopiero w 1984 r., po tym, gdy figura przestała płakać, biskup Shojiro Ito ogłosił prawdziwość objawienia, a w 1988 r. kardynał Ratzinger uznał dowody za wiarygodne.

9. Objawienia Matki Boskiej w Lourdes
[(fot. Lourdes / Wikipedia)]

Św. Bernadetta była świadkiem objawień Matki Bożej, które miały miejsce w 1858 r. Maryja ukazywała się jej w jaskini i nakazywała pić wodę ze znajdującego się nieopodal strumienia oraz modlić się. Bernadetta widziała Matkę Bożą 18 razy.

Wkrótce w miejsce objawień Maryi, zaczęły wyruszać tłumy wiernych, o czym Bernadetta nie wiedziała do końca życia. Nawet najciężej chore osoby pijące wodę ze źródła dostępowały uzdrowień. Dziś w miejsce cudownych wydarzeń, każdego roku udają się miliony wiernych. Biuro Medyczne w Lourdes potwierdziło 68 przypadków, w których doszło do cudownych uzdrowień, wymykających się współczesnej medycynie ze wszelkich ram. W rzeczywistości wielu pielgrzymów poświadcza znacznie większą liczbę niesamowitych zdarzeń. Aktualnie Biuro Medyczne w Lourdes bada kolejne cuda, które dokonały się w Lourdes.

Tymczasem ciało św. Bernadetty, mimo że nie zostało poddane żadnym zabiegom konserwującym, nie uległo rozkładowi. Nienaruszone znajduje się w relikwiarzu, w kaplicy kościelnej w Nevers. Proces gnilny nie występuje ani na zewnątrz, ani wewnątrz ciała.

8. Zwłoki, które nie ulegają rozkładowi
[(fot. św. Bernadetta / AFP)]

Kościół ma w swoich szeregach wielu świętych, na ciałach których upływający czas nie pozostawił żadnych widocznych śladów. Mimo, że upłynęło nawet kilkanaście wieków, a zwłoki nie zostały zakonserwowane, ciała wyglądają tak, jakby dopiero złożono je do grobu.

Władze kościoła, podczas procesów, które poprzedzają kanonizację, sygnał taki traktują jako oznakę świętości. Do grona świętych, których ciała przetrwały próbę czasu, należą m.in. wspomniana św. Bernadetta, św. Jan Bosko i św. Stanisław Kostka. Do zaszczytnego grona należą też papieże Pius IX i Jan XXIII. Mimo wielu prób wyjaśnienia podobnych właściwości, nie udało się znaleźć jednoznacznej i racjonalnej odpowiedzi na pytanie dotyczące niezwykłej trwałości ciał wielu świętych.

7. Noga, która odrosła
[(fot. Madonna del Pilar / Wikipedia)]

Miguel Juan Pellicer, jako młody chłopak uległ groźnemu wypadkowi, w wyniku którego amputowano mu nogę. Jednak ponad dwa lata później kończyna została mu przywrócona. Jak sam później stwierdził, stało się to dzięki żarliwej modlitwie skierowanej do Matki Bożej z Pilar,

Cud miał miejsce 29 marca 1640 r. Pellicer po wieczornej modlitwie położył się spać. Gdy chwilę później jego matka weszła do pokoju, doznała szoku. Spod narzuty, którą był przykryty chłopak wystawały dwie nogi. Prawa kończyna, którą stracił 29 miesięcy wcześniej, podczas zabiegu amputacji, przeprowadzonego w szpitalu w Saragossie, była cała i zdrowa na swoim miejscu.

Wkrótce po stwierdzeniu uzdrowienia, w domu chłopaka pojawiły się władze kościelne, lekarz i świadkowie. Zjawili się również notariusze, którzy sporządzili akt zaświadczający o niesamowitym wydarzeniu. Wkrótce wiadomość o cudownym uzdrowieniu rozniosła się po całej Hiszpanii, a po ogłoszeniu autentyczności cudu, Miguel Juan Pellicer został przyjęty przez króla Filipa IV na prywatnej audiencji.

6. Latający święty
[(fot. św. Józef z Cupertino / Wikipedia)]

Pochodzący z Włoch, św. Józef z Cupertino żył w XVII w. Dziś uznawany za patrona m.in.: lotników i podróżników, miał niespotykaną umiejętność. Potrafił latać.

W 1630 r., w trakcie jednej z procesji upamiętniającej św. Franciszka z Asyżu, Józef wzniósł się w powietrze i znalazł się ponad rozmodlonym tłumem. Gdy wreszcie udało mu się wylądować, był tak zawstydzony, że uciekł wiernym sprzed oczu, by ukryć się w domu swojej matki. Najbardziej znany lot Józefa z Cupertino odbył się podczas papieskiej wizytacji w klasztorze, która miała miejsce podczas pontyfikatu Urbana VIII. Gdy św. Józef nachylił się, by ucałować stopy Ojca Świętego, wzleciał w powietrze. Inne jego uniesienie miało miejsce podczas mszy, która odbyła się w 1663 r. z okazji Święta Wniebowzięcia. Jego wzbicie się w powietrze widziało wówczas kilka tysięcy osób.

Według wielu relacji, św. Józef podczas modlitwy doznawał ekstazy. Czasami wystarczał widok świętego obrazu lub pieśń kościelna. Unoszenie się w powietrze było podobno wynikiem jego ekstatycznych przeżyć. Jego mistyczne ekstazy były tak częste i silne, że niejednokrotnie zamykano go w klasztorze.

5. Stygmaty Teresy Neumann
[(fot. Grób Teresy Neumann / Wikipedia)]

Była głęboko wierzącą osobą. W 1919 r. podczas wypadku złamała kręgosłup, a wkrótce potem straciła wzrok. Przykuta do łóżka, modliła się o uzdrowienie do Teresy z Lisieux. I uzdrowienie nadeszło. W 1923 r. podczas beatyfikacji siostry Teresy z Lisieux, jej ociemniała imienniczka odzyskała wzrok. Niedługo później, gdy błogosławiona Teresa została ogłoszona świętą, Teresa Neumann zyskała władzę w nogach. Wkrótce kobieta została obdarzona stygmatami.

Broczące krwią rany zaczęły pojawiać się w tych miejscach ciała, w które według religii chrześcijańskiej Chrystusowi przybito gwoździe, przytwierdzając go do krzyża. Poza tym krew strumieniami wypływała również z jej oczu. Krwawiące rany pojawiały się w każdy czwartek. W piątek o 15-ej, kobieta zapadała w głęboki sen, z którego budziła z zagojonymi ranami, i pełna życia wracała do codziennych obowiązków. Wszystko to trwało przez 36 lat.

Warto dodać, że wraz z dniem pojawienia się pierwszych stygmatów, kobieta przestała jeść i pić. Posilała się wyłącznie Komunią Świętą. Naukowcy i lekarze, którzy przychodzili do niej, by obalić teorię dotyczącą jej sposobu żywienia, musieli uznać ją jako prawdę. W trakcie jednego z testów lekarze czuwali przy niej 24 godziny i 7 dni w tygodniu. W tym czasie przyjmowała ona raz dziennie wyłącznie komunię. Brak normalnej diety nie odbił się wg lekarzy na jej zdrowiu.

4. Bilokacja Ojca Pio
[(fot. Ojciec Pio / AFP)]

Bilokacja, zwana również dwulokacją to niewytłumaczalne zjawisko polegające na tym, że jedna osoba może przebywać w dwóch miejscach jednocześnie. Człowiekiem, któremu przypisywano takie zdolności był Ojciec Pio. Wg relacji świadków, kapłan był wielokrotnie widziany w dwóch miejscach o tym samym czasie.

Jeden z takich wypadków miał miejsce podczas mszy beatyfikacyjnej św. Teresy, odbywającej się w Bazylice św. Piotra w Rzymie. Ojciec Pio był widziany w jej trakcie, mimo, że w tym samym czasie przebywał w swoim klasztorze. Jedną z osób, które ujrzały go na uroczystościach w Watykanie był św. Luigi Orione.

Łącznie zanotowano kilkanaście przypadków, gdy Ojciec Pio był widziany w dwóch miejscach równocześnie. Ostatni raz zdarzyło się to na dzień przed śmiercią duchownego. Właśnie wtedy odwiedził w Genui rannego Ojca Umile, z którym się pożegnał. Następnego dnia Ojciec Pio zmarł.

3. Cud w Lanciano
[(fot. Monstrancja z relikwiami w Lanciano / Wikipedia)]

Miał miejsce w VIII w., podczas Mszy św. sprawowanej przez mnicha bazyliańskiego, który przeżywał kryzys wiary. W trakcie uroczystości, znajdująca się w monstrancji hostia, symbolizująca w kościele Ciało Chrystusa, uległa przemianie. Kawałek opłatka zamienił się w prawdziwe ciało i krew.

Zarówno ciało i krew, będące efektem tamtego zdarzenia przetrwały próbę czasu. Kościół uznał to za cud. Tymczasem naukowcy, którzy wykonali szczegółowe badania nie mają wątpliwości, że w monstrancji znajduje się prawdziwa tkanka ludzka i krew. Wyniki dociekań naukowców jednoznacznie określają grupę krwi, jako "AB". Ciało stanowiące fragment tkanki mięśnia sercowego posiada tę samą grupę. Identyczną grupę krwi stwierdzono na Całunie Turyńskim. Tkanka, którą poddano obserwacji, nie posiadała śladów nacięć, co wykluczyło ingerencję człowieka w zdarzenie. Zadziwiające jest to, że pomimo braku zastosowania jakichkolwiek substancji konserwujących, żaden z elementów nie uległ rozkładowi.

Efekt tamtego cudu sprzed ponad 1000 lat można do dziś oglądać w kościele w Lanciano.

2. "Ożywająca krew" św. Januarego
[(fot. Krew św. Januarego / Wikipedia)]

Święty January jest chrześcijańskim męczennikiem, który za swoje przekonania zginął w 305 r. Jego relikwie zostały umieszczone w Neapolu. Jednak obiektem największego zainteresowania wiernych kościoła, jak i naukowców jest ampułka zawierająca krew świętego, która regularnie zmienia stan skupienia.

Krew zmienia stan ze stałego w ciekły 19 września każdego roku. Jest to rocznica śmierci męczennika. Cud przemiany ma miejsce również w pierwszą niedzielę maja, a często zdarza się to także 19 grudnia. Czas, który jest potrzebny na zamianę zakrzepłej krwi w ciecz jest niejednorodny. Często dzieje się to momentalnie, ale niejednokrotnie już zmiana stanu skupienia dokonywała się przez wiele godzin.

Testy wykazały, że krew nie zawiera żadnych związków chemicznych, które stymulowałyby ten proces. Zdarzali się naukowcy, którzy stosując naukową nomenklaturę wyjaśniali zachodzące zjawisko, jednak ich próby doprowadzenia do podobnego zjawiska w warunkach laboratoryjnych, zawsze kończyły się fiaskiem.

1. Cud Słońca
[(fot. Portugalski dziennik prezentujący opisywane wydarzenie / Wikipedia)]

Jeden z najbardziej spektakularnych cudów miał miejsce 13 października 1917 r. w Portugalii. Według trójki dzieci, które były świadkami objawień Matki Boskiej w Fatimie, tego dnia miał zdarzyć się cud zapowiedziany wcześniej przez Maryję.

Wspomnianego dnia pole nieopodal Fatimy wypełniło się 70-cio tysięcznym tłumem. Wśród przybyłych, znalazło się wielu naukowców oraz rzesze ateistów, którzy z przymrużeniem oka spoglądali na wiernych, którzy pojawili się na polu oczekując na zapowiedziany cud. W pewnym momencie niebo spowiły ciemne chmury, a na zgromadzony tłum spadł deszcz, nie pozostawiając na nikim suchej nitki. W chwilę później zza gęstych chmur wyszło Słońce, które zaczęło... wirować. Świadkowie relacjonowali, że Słońce wykonując niesamowity taniec, jednocześnie zaczęło zbliżać się do Ziemi. Obracająca się świetlista tarcza widziana była przez 70 tysięcy osób. Wiele z nich spodziewało się rychłej katastrofy, która spowoduje koniec świata. Do niczego podobnego nie doszło. Zamiast tego Słońce błyskawicznie osuszyło ludzi. Tego dnia wielu niewierzących, nawróciło się.

Oczywiście wciąż jest mnóstwo sceptyków z prof. Richardem Dawkinsem na czele, którzy sugerują, że tamtego pamiętnego dnia doszło po prostu do zbiorowej halucynacji. Czy zatem ateiści zamknięci na przeżycia mistyczne, którzy z czystej ciekawości przybyli wówczas na pole, również brali udział w zbiorowej paranoi?

Jeśli masz pytania to pisz śmiało do mnie, sam miałem sporo wątpliwości - ja sam jestem świadkiem widzialnego cudu, więc jeśli chodzi o mnie, to nie mam żadnej wątpliwości, że Bóg istnieje.
"Nie wierzę w Boga, dla mnie to fakt" Nie muszę przyjmować tego nawet na wiarę.

_________________
(1 Kor. 10,13)
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.


Śr lip 12, 2017 10:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Nawróćcie mnie
Gandalf_Pokorny napisał(a):
Nagasaki 9 sierpnia 1945 r

Przeżyli wybuch bomby atomowej, która zniszczyła wszystko dookoła. W jaki sposób można wytłumaczyć to niezwykłe wydarzenie?


Widocznie budynki w których się znajdowali, wytrzymały wybuch bomby atomowej, a pamiętajmy że te bomby nie były specjalnie dużych rozmiarów.

Gandalf_Pokorny napisał(a):
Głowa Departament Obrony nigdy oficjalnie nie skomentował tego wydarzenia i przy puszczam, że to było sklasyfikowane, ale nigdy nie poruszane w literaturze przedmiotu. Sądzę, że jest możliwe, iż jezuici zostali poproszeni o to, aby nigdy nie wy­powiadali się na ten temat.


A to dlaczego mieliby robić z tego tajemnice?

Gandalf_Pokorny napisał(a):
1. Cud Słońca
[(fot. Portugalski dziennik prezentujący opisywane wydarzenie / Wikipedia)]

Jeden z najbardziej spektakularnych cudów miał miejsce 13 października 1917 r. w Portugalii. Według trójki dzieci, które były świadkami objawień Matki Boskiej w Fatimie, tego dnia miał zdarzyć się cud zapowiedziany wcześniej przez Maryję.

Wspomnianego dnia pole nieopodal Fatimy wypełniło się 70-cio tysięcznym tłumem. Wśród przybyłych, znalazło się wielu naukowców oraz rzesze ateistów, którzy z przymrużeniem oka spoglądali na wiernych, którzy pojawili się na polu oczekując na zapowiedziany cud. W pewnym momencie niebo spowiły ciemne chmury, a na zgromadzony tłum spadł deszcz, nie pozostawiając na nikim suchej nitki. W chwilę później zza gęstych chmur wyszło Słońce, które zaczęło... wirować. Świadkowie relacjonowali, że Słońce wykonując niesamowity taniec, jednocześnie zaczęło zbliżać się do Ziemi. Obracająca się świetlista tarcza widziana była przez 70 tysięcy osób. Wiele z nich spodziewało się rychłej katastrofy, która spowoduje koniec świata. Do niczego podobnego nie doszło. Zamiast tego Słońce błyskawicznie osuszyło ludzi. Tego dnia wielu niewierzących, nawróciło się.


Są dostępne jakieś nagrania z tego cudu?
Bo z tego co wyszukałem po internetach to jest bardzo słabo, i nie mogę nigdzie znaleźć nic ciekawego, i wydaje mi się to wszystko trochę podejrzane.
A może źle szukam?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr lip 12, 2017 11:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Nawróćcie mnie
Gandalf_Pokorny napisał(a):
Nagasaki 9 sierpnia 1945 r

Przeżyli wybuch bomby atomowej, która zniszczyła wszystko dookoła. W jaki sposób można wytłumaczyć to niezwykłe wydarzenie?


Widocznie budynki w których się znajdowali, wytrzymały wybuch bomby atomowej, a pamiętajmy że te bomby nie były specjalnie dużych rozmiarów.

Gandalf_Pokorny napisał(a):
Głowa Departament Obrony nigdy oficjalnie nie skomentował tego wydarzenia i przy puszczam, że to było sklasyfikowane, ale nigdy nie poruszane w literaturze przedmiotu. Sądzę, że jest możliwe, iż jezuici zostali poproszeni o to, aby nigdy nie wy­powiadali się na ten temat.


A to dlaczego mieliby robić z tego tajemnice?

Gandalf_Pokorny napisał(a):
1. Cud Słońca
[(fot. Portugalski dziennik prezentujący opisywane wydarzenie / Wikipedia)]

Jeden z najbardziej spektakularnych cudów miał miejsce 13 października 1917 r. w Portugalii. Według trójki dzieci, które były świadkami objawień Matki Boskiej w Fatimie, tego dnia miał zdarzyć się cud zapowiedziany wcześniej przez Maryję.

Wspomnianego dnia pole nieopodal Fatimy wypełniło się 70-cio tysięcznym tłumem. Wśród przybyłych, znalazło się wielu naukowców oraz rzesze ateistów, którzy z przymrużeniem oka spoglądali na wiernych, którzy pojawili się na polu oczekując na zapowiedziany cud. W pewnym momencie niebo spowiły ciemne chmury, a na zgromadzony tłum spadł deszcz, nie pozostawiając na nikim suchej nitki. W chwilę później zza gęstych chmur wyszło Słońce, które zaczęło... wirować. Świadkowie relacjonowali, że Słońce wykonując niesamowity taniec, jednocześnie zaczęło zbliżać się do Ziemi. Obracająca się świetlista tarcza widziana była przez 70 tysięcy osób. Wiele z nich spodziewało się rychłej katastrofy, która spowoduje koniec świata. Do niczego podobnego nie doszło. Zamiast tego Słońce błyskawicznie osuszyło ludzi. Tego dnia wielu niewierzących, nawróciło się.


Są dostępne jakieś nagrania z tego cudu?
Bo z tego co wyszukałem po internetach to jest bardzo słabo, i nie mogę nigdzie znaleźć nic ciekawego, a może źle szukam?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr lip 12, 2017 11:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 19, 2017 13:32
Posty: 134
Lokalizacja: Czersk, Pomorskie
Post Re: Nawróćcie mnie
Słoneczko drogie nie czytasz z zrozumieniem.

"W jaki sposób kapłan i pozostali misjonarze mogli przeżyć wybuch atomowy, który spowodował śmierć wszystkich innych w promieniu dziesięciu kilometrów od epicentrum wybuchu, a katoliccy duchowni byli oddaleni od niego zaledwie o jeden kilometr? Jest to absolutnie niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia."

"Wszyscy inni znajdujący się w odległości trzy razy większej od miejsca wybuchu, aniżeli ci duchowni, zginęli natychmiast. Według uczonych, jezuici - nawet jeśli udało im się jakimś cudem przeżyć - po winni byli zginąć w ciągu kilku minut w następstwie promieniowania. Tymczasem tak się nie stało...

Po kapitulacji Japończyków amerykańscy lekarze powiedzieli ojcu Schifferowi, że jego ciało wkrótce zacznie się rozkładać w następstwie promieniowania. Ku wielkiemu zdziwieniu medyków ciało ojca Huberta nie tylko nie zaczęło się psuć, ale przez 33 lata nie wykazywało najmniej szych oznak napromieniowania ani żadnych innych skutków ubocznych spowodowanych wybuchem bomby jądrowej.

Naukowcy przebadali grupę jezuitów 200 razy w ciągu następnych 30 lat i nie stwierdzili u nich nigdy żadnych skutków ubocznych. Czy mógł to być szczęśliwy traf? Czy konstruktorzy bomby mogli ją tak zbudować, aby nie zabijała amerykańskich obywateli? Nie ma takiej możliwości, by bomba atomowa skonstruowana z uranu 235 pozostawiła nietknięty nie wielki obszar, podczas gdy wszystko dookoła znikało z powierzchni ziemi."

"Dr Stephen Rinehart z Departamentu Obrony USA, ceniony na całym świecie ekspert w dziedzinie wybuchów jądrowych, tak to sko mentował: Błyskawiczna kalkulacja pokazuje, że w odległości jednego kilometra od wybuchu dominuje temperatura od dwóch i pół do trzech tysięcy stopni Celsjusza, a fala ciepła uderza z prędkością dźwięku napierając z ciśnieniem większym niż 600 psi (1 psi to około 69 hektopaskali - przyp. red.).

Jeśli jezuici znajdujący się w obrębie jed nego kilometra od epicentrum wybuchu byli poza plazmą bomby atomowej, ich siedziba powinna być ponad wszelką wątpliwość zniszczona. Konstrukcje żel betowe, jak i z cegły - z których zwykle zbudowane są centra handlowe - ule gają zniszczeniu w wyniku nacisku 3 psi. Takie ciśnienie powoduje uszkodzenie słuchu i wypadanie okien. Przy 10 psi uszkodzeniu ulegają płuca oraz serce. Z kolei ciśnienie rzędu 20 psi rozsadza kończyny. Głowa eksploduje przy ciś nieniu 40 psi i takiego naporu ciśnienia nikt nie jest w stanie przeżyć, gdyż czaszka zostaje zwyczajnie rozsadzona. Wszystkie bawełniane ubrania zapa lają się w temperaturze około 200 stopni Celsjusza, a płuca wyparowują w ciągu minuty od wciągnięcia tak gorącego po wietrza. W takich warunkach nie jest możliwe, aby ktokolwiek przeżył. Nikt nie powinien zostać przy życiu w odle głości jednego kilometra. Ani w odległo ści dziesięć razy większej - dziesięć do piętnastu kilometrów od epicentrum wybuchu. "
Słoneczko twoje argumenty są tak śmieszne, że bez urazy, ale jak można być takim ignorantem? Wyraźnie była opisana wielkość wybuchu, skład bomby i niewytłumaczalność przetrwania obiektu jak i samych ludzi..

_________________
(1 Kor. 10,13)
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.


Śr lip 12, 2017 11:59
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Nawróćcie mnie
Gandalf_Pokorny napisał(a):
Jeśli jezuici znajdujący się w obrębie jed nego kilometra od epicentrum wybuchu byli poza plazmą bomby atomowej, ich siedziba powinna być ponad wszelką wątpliwość zniszczona. Konstrukcje żel betowe, jak i z cegły - z których zwykle zbudowane są centra handlowe - ule gają zniszczeniu w wyniku nacisku 3 psi. Takie ciśnienie powoduje uszkodzenie słuchu i wypadanie okien. Przy 10 psi uszkodzeniu ulegają płuca oraz serce. Z kolei ciśnienie rzędu 20 psi rozsadza kończyny. Głowa eksploduje przy ciś nieniu 40 psi i takiego naporu ciśnienia nikt nie jest w stanie przeżyć, gdyż czaszka zostaje zwyczajnie rozsadzona. Wszystkie bawełniane ubrania zapa lają się w temperaturze około 200 stopni Celsjusza, a płuca wyparowują w ciągu minuty od wciągnięcia tak gorącego po wietrza. W takich warunkach nie jest możliwe, aby ktokolwiek przeżył. Nikt nie powinien zostać przy życiu w odle głości jednego kilometra. Ani w odległo ści dziesięć razy większej - dziesięć do piętnastu kilometrów od epicentrum wybuchu. "
Słoneczko twoje argumenty są tak śmieszne, że bez urazy, ale jak można być takim ignorantem? Wyraźnie była opisana wielkość wybuchu, skład bomby i niewytłumaczalność przetrwania obiektu jak i samych ludzi..


Chyba jednak są budynki bardziej trwałe niż centra handlowe, bo to w końcu wszystko zależy od tego w jakich budynkach znajdowali się ci jezuici w trakcie wybuchu bomby atomowej.
No ale zostawmy już to.
Bardziej mnie ciekawi ten cały cud słońca, bo przecież rozpisałeś się na temat tych cudów i to dosyć mocno :biggrin: a przecież tylko z jednego z tych cudów mamy nagraną przez kamerę, i mówię tu o tej Fatimie.
No i to jest najciekawsze, w końcu na tym nagraniu nie ma tego co żeś o tym cudzie opowiadał.
Więc jak z tym cudem jest coś nie tak, to z pozostałymi też może być coś nie w porządku.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr lip 12, 2017 12:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 19, 2017 13:32
Posty: 134
Lokalizacja: Czersk, Pomorskie
Post Re: Nawróćcie mnie
Co do samego Cudu Słońca. Niczego "nie opowiadałem", tylko bazowałem na przesłankach, świadectwach. Sam opis nie jest mój, tylko jest gotowcem. Możliwe jest, że wszystko nie będzie się zgadzać, ale to nie jest istotą sprawy. Istotne jest to, że takie zjawisko miało miejsce w niewytłumaczalny sposób. Nie można przyjąć argumentacji przypadkowości, albo zwykłej natury biologicznej, bowiem słowa Łucji niszczą całą tą argumentację "Chodźcie stanie się cud". To stanowisko odrzuca te argumenty, co więcej:
a) większym cudem było to, że w innym regionie tego ludzie nie widzieli
b) nie było żadnych konsekwencji tego zjawiska

_________________
(1 Kor. 10,13)
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.


Śr lip 12, 2017 12:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Nawróćcie mnie
Gandalf_Pokorny napisał(a):
Co do samego Cudu Słońca. Niczego "nie opowiadałem", tylko bazowałem na przesłankach, świadectwach. Sam opis nie jest mój, tylko jest gotowcem. Możliwe jest, że wszystko nie będzie się zgadzać, ale to nie jest istotą sprawy. Istotne jest to, że takie zjawisko miało miejsce w niewytłumaczalny sposób. Nie można przyjąć argumentacji przypadkowości, albo zwykłej natury biologicznej, bowiem słowa Łucji niszczą całą tą argumentację "Chodźcie stanie się cud". To stanowisko odrzuca te argumenty, co więcej:
a) większym cudem było to, że w innym regionie tego ludzie nie widzieli
b) nie było żadnych konsekwencji tego zjawiska


Trzeba było mówić że wklejasz tutaj gotowce, i to bez żadnego zastanowienia :mrgreen:

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr lip 12, 2017 15:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 19, 2017 13:32
Posty: 134
Lokalizacja: Czersk, Pomorskie
Post Re: Nawróćcie mnie
Gotowcem jest ten opis Cudu słońca... Reszta została przeze mnie opracowana.. Czemu tak dziecinnie prowokujesz? Brak wyczucia smaku dobrej dyskusji.
Zajmując się teologią oraz filozofią raczej pewnym jest, że już mam przygotowanych sporo wypracowań.

_________________
(1 Kor. 10,13)
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.


Śr lip 12, 2017 17:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 03, 2014 15:36
Posty: 427
Post Re: Nawróćcie mnie
@Gandalf_Pokorny:

Mam dla Ciebie propozycję.

https://skeptics.stackexchange.com/ques ... 8923#38923

Na tej stronie – Skeptics Stack Exchange – zadane zostało* pytanie, czy istotnie z naukowego punktu widzenia przetrwanie jezuitów jest niewytłumaczalne. Jak na razie odpowiedzi są dwie: W skrócie: (a) Nieprawdą jest, że jezuici wyszli bez szwanku – są świadectwa z pierwszej ręki, że byli ciężko ranni; (b) Oprócz klasztoru jezuitów liczne żelbetonowe budynki przetrwały katastrofę i oprócz samych jezuitów 13% mieszkańców miasta w promieniu 1km od wybuchu przetrwało katastrofę.

Jeśli nie zgadzasz się z takim postawieniem sprawy – zachęcam – napisz tam kontrę i wykaż, że cud był prawdziwy. Każdy może napisać. Jest tylko jeden warunek: musisz cytować źródła, inaczej zostaniesz zlekceważony.

Gdyby się zdarzyło, że Twoja znajomość angielskiego nie pozwoliłaby Ci napisać kontry, to napisz ją po polsku. Przetłumaczę Ci ją na angielski. Choć mój angielski nie jest idealny i z pewnością zrobię kilka błędów, to jednak posługuję się nim w wystarczającym stopniu, bym był rozumiany.

* Dobrze, przyznaję się do oczywistego: ja zadałem pytanie. Chcąc bowiem dojść do prawdy, chciałbym brać informacje z różnych źródeł. Pytanie sceptyków co sądzą o danym cudzie może, IMHO, pomóc dojść do prawdy. W szczególności, żeby informacja o cudzie była naprawdę przekonywująca, musi wyjść zwycięsko z konfrontacji ze sceptykami.

_________________
Także http://forum.wiara.pl/search.php?author=gaazkam&submit=Szukaj


Śr lip 12, 2017 23:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Nawróćcie mnie
Gandalf_Pokorny napisał(a):
Gotowcem jest ten opis Cudu słońca... Reszta została przeze mnie opracowana.. Czemu tak dziecinnie prowokujesz? Brak wyczucia smaku dobrej dyskusji.
Zajmując się teologią oraz filozofią raczej pewnym jest, że już mam przygotowanych sporo wypracowań.


To ty wcześniej zastanowiłeś się nad tym cudem Słońca?
Bo jakoś tego nie widać.
I z tego co ty tutaj mówisz to wynika, że jeśli większość cudów które podałeś jest prawdziwa, to wtedy nie można do ciebie mieć o nic pretensji, w końcu to tylko jeden gotowiec się trafił :mrgreen:

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Cz lip 13, 2017 7:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 19, 2017 13:32
Posty: 134
Lokalizacja: Czersk, Pomorskie
Post Re: Nawróćcie mnie
Twoja wypowiedź to jakiś absurd..
"Nieprawdą jest, że jezuici wyszli bez szwanku – są świadectwa z pierwszej ręki, że byli ciężko ranni"
Kogo świadectwo jest ważniejsze osoby, która to przeszła i mówi, że miała niewielkie zadrapania w okolicy szyi, czy jakieś niesprawdzone świadectwo..
Kolejny błąd logiczny - ja pisałem i Hiroszimie, a nie o Nagasaki ..
Tam było podobne zajście..
Znowu czytajcie z zrozumieniem.. Najważniejsza jest wypowiedź ojca Huberta, który nie mógł kłamać, bo został widziany przez inne osoby..
"Potem, jak powiedział ojciec Schiffer: - Nagle potężna eksplozja wstrząsnęła powietrzem. Niewidzialna siła uniosła mnie w górę, wstrząsała mną, rzucała, wirowała ni czym liściem podczas jesiennej zawieruchy. Gdy ojciec znalazł się na ziemi i otworzył oczy, zdał sobie sprawę, że wokół jego domu nie ma nic. Wszystko zostało zniszczone. Tymczasem on miał zale dwie niewielkie zadrapania z tyłu szyi."
Kogo świadectwo jest ważniejsze?

_________________
(1 Kor. 10,13)
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.


Cz lip 13, 2017 10:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 03, 2014 15:36
Posty: 427
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
Kogo świadectwo jest ważniejsze osoby, która to przeszła i mówi, że miała niewielkie zadrapania w okolicy szyi, czy jakieś niesprawdzone świadectwo..


• W wypadku, gdy mamy do czynienia z (rzekomo) cudownym zjawiskiem, nie można przyjmować tylko na wiarę wypowiedzi osoby, która tego cudu doświadczyła. Muszą być jakieś inne argumenty, np. wypowiedzi świadków. Ja mogę teraz stwierdzić, że doznałem cudu, bo ja wiem, lewitacji. Ktoś inny powie, że to nieprawda, bo widział mnie, kiedy siedziałem na krześle, bynajmniej nie w powietrzu. Rozumując jak Gandalf_Pokorny, należałoby uznać, że ważniejsze jest moje świadectwo, bo to ja doświadczyłem cudu?
• Owo niesprawdzone świadectwo zostało podobno napisane w 1945r. przez
Cytuj:
Father John A. Siemes, professor of modern philosophy at Tokyo's Catholic University

http://www.atomicarchive.com/Docs/Hiros ... emes.shtml
Który to Father John A. Siemes widział to podobno na własne oczy.

Cytuj:
Kolejny błąd logiczny - ja pisałem i Hiroszimie, a nie o Nagasaki ..
Ja cały czas piszę o Hiroszimie, nie o Nagasaki.

Cytuj:
który nie mógł kłamać, bo został widziany przez inne osoby..
Bardzo chętnie zobaczę źródło na to. Jak na razie ja podałem źródło i konkretną wypowiedź "innej osoby", która widziała coś odmiennego. Ty natomiast wciąż nie podałeś żadnego źródła. Podawałeś liczne cytaty, ale nie wiadomo skąd.

Gandalfie – zrozum – ja sam staram się być wierzący i niekomfortowo czuję się występując w roli "adwokata diabła", dyskutując z innymi katolikami i obalając ich twierdzenia. Ale jeśli mamy czcić Prawdę, to nie możemy pozwalać sobie na przekłamania, sofizmaty, prozelityzm. Z przykrością stwierdzam, że Twoja ostatnia wypowiedź nie zawiera żadnej wartości merytorycznej, natomiast zawiera dziwaczne stwierdzenie, że świadectwo osób, które podobno przeżyły cud jest ważniejsze od świadectwa świadków tego cudu, oraz fałszywy zarzut, że ja pomieszałem Hiroszimę z Nagasaki. Co do twierdzenia, że 13% obywateli miasta przeżyło wybuch oraz że liczne konstrukcje żelbetowe nie zostały zawalone, nie odniosłeś się wcale.

Jeśli tak ma wyglądać prowadzenie zabłąkanych owieczek do Prawdy, to nie dziwię się, że wiele osób uważa KK za ostoję ignorancji i za demagogów manipulujących tłumami.

Moja propozycja wciąż aktualna. Jeśli uważasz, że możesz wygrać na argumenty – zachęcam – dyskutuj ze sceptykami. Bardzo chętnie dam się przekonać, że tam rzeczywiście był cud. Serio. Ale muszę mieć prawidłowe argumenty za tym świadczące.

_________________
Także http://forum.wiara.pl/search.php?author=gaazkam&submit=Szukaj


Cz lip 13, 2017 11:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Nawróćcie mnie
@gaazkamm

Nie musiałeś się pytać na angielskich portalach, istnieje już stronka polskojęzyczna w temacie:

https://curioza.blogspot.de/2013/11/roz ... w.html?m=0

Jest tam też jakiś skrót wypowiedzi samego ojca Schiffera. To tak w kwestii "wypowiedź kontra wypowiedź".

@Gandalf

Gandalf_Pokorny napisał(a):
3. Ja przyjmuje argument cudu, który został wielokrotnie przebadany z środowiska naukowego jak i kościelnego. To mi idealnie buduje wiarę, jak i samą możliwość zgłębiania i poszerzania moich możliwości, co do oparcia na Bogu.


Zawsze uważałem, że opieranie wiary na wierze w cuda jest zbyt kruche. Mogą one umacniać, ale nie powinny zastępować wiary opartej na zawierzeniu. Zbyt często cuda były wypaczane przez wierzących a podważane albo obalane przez sceptyków.

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Cz lip 13, 2017 11:28
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL