Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 4:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Nawróćcie mnie 
Autor Wiadomość
Post Re: Nawróćcie mnie
ateist napisał(a):
A w gruncie rzeczy, mój przedmówca samą swoją obecnością i udzielaniem się na tym forum przeczy swoim własnym przekonaniom.

W sensie, że tak dobrze udaję ateistę? : P Ja ciążę coraz mocniej w kierunku szinto i o ile lektury konkretniejsze od Twisted Rope nie pokażą mi, że ścigam miraże, postawię sobie w pokoju ołtarzyk domowy duchom. I będzie to dobre.


Wt sie 02, 2016 21:47

Dołączył(a): Pn sty 25, 2016 21:29
Posty: 58
Post Re: Nawróćcie mnie
I bardzo dobrze. Widać, żeś człek rozumny.

Jedynie strach może się znów pojawić. I co, znów powrót do Epikura?

_________________
Gdybym miał wiarę jak ziarnko gorczycy, góry przenosiłbym.


Wt sie 02, 2016 22:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Nawróćcie mnie
Eunice99 napisał(a):
Tak, masz trochę racji. Nie sprecyzowałam - chodziło mi o to, że dla mnie korzystniej by było wierzyć, bo i tak staram się być dobrym człowiekiem i myślę, że nie bałabym się zbytnio piekła.


To ty myślisz że dobrych ludzi to Bóg nie może wysłać do piekła?
I skoro tego piekła sie nie boisz, to na co ci ta religia? bo przecież religia miałaby cie ochronić przed potępieniem, no ale jak ty sie tego potępienia nie boisz, to przed czym miała by cie ta religia ochronić?

Eunice99 napisał(a):
Rozumiem, rozumiem, znów źle to ujęłam - chciałam tylko przedstawić swoje własne stanowisko, czyli pogląd, iż Boga nie ma. Tak jak dla was, wierzących, Bóg jest i wy to wiecie, wierzycie w to.


To dla ciebie wiara i wiedza to jest to samo?
Nie można jednocześnie wiedzieć i wierzyć, a twoja gadanina mówiąca o tym że ktoś nie tylko wie, ale na dodatek wieży, jest czymś niepoważnym.

Eunice99 napisał(a):
Z rozmów z różnymi ludźmi wiem, że podejścia do śmierci są różne. Próbowałam kiedyś komuś wytłumaczyć ten mój strach, i bez powodzenia, nie wiem czy się da. Po prostu przeraża mnie właśnie idea tego, że już NIC nie będzie... a raczej świat będzie, ale już beze mnie, czyli nie będzie nic dla mnie. Taka kompletna pustka - to mnie przeraża. Że teraz jestem, a w następnej chwili mnie już nie będzie...


A to że przed tym jak pojawiłaś sie na tym świecie, ciebie nie było już cie nie przeraża?
To troche dziwne bo kiedyś "Eunice99" nie były, i jakoś ciebie to nie przerażało, a kiedyś jak już "Eunice99" nie będzie, to już wtedy zacznie cie to przerażać?

Eunice99 napisał(a):
W pewnym momencie mojego życia zaczęło to dla mnie brzmieć jak sekta, jak jakaś mania, i jak się nad tym zastanowić, to w ogóle traci sens. Co to w ogóle znaczy: "odkupić grzechy"? Komu, jak, po co? I skoro Bóg stworzył człowieka grzesznym, to po co to te "grzechy" "odkupować"?


O co z tym odkupowaniem grzechów chodzi to ci nie powiem, bo do tego to trzeba jakiego specjalisty od takich rzeczy. :-D

ErgoProxy napisał(a):
Tak się jeszcze zastanawiam nad tym strachem przed smiercią i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, co go w moim przypadku ostatecznie wyegzorcyzmowało.


Mocno wierzący katolicy sie śmierci nie boją, i każdy wie z jakich to powodów :mrgreen:
Ja też sie śmierci jako takiej nie boje, troche nawet jestem tego ciekawy, w końcu zawsze to jest jakieś nowe doświadczenie :-D
I są jeszcze dwie kwestie.
Po pierwsze czymś gorszym od śmierci jest starość i związany z tym ból.
Po drugie i chyba najważniejsze, to jest obawa przed utratą tego swojego życia, czy może bardziej stratą fajnych rzeczy które sie cały czas robiło, bo ktoś ma bardzo super przyjemne życie, i by chciał tak dalej, więc tutaj jest sytuacja w której śmierć zabiera ludziom fajne życie i dlatego jest przed nią strach, tyle że mi śmierć niewiele zabierze więc nie ma sie czego bać.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Wt sie 02, 2016 22:54
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Nawróćcie mnie
Eunice99 napisał(a):
Tak też się staram, nie myśleć o tym i żyć jak najlepiej. Ale ten strach mnie paraliżuje...

Nie da się tak po prostu przestać o czymś myśleć. Stałe unikanie myślenia o czymś najprędzej powoduje większy lęk. Rozwiązaniem jest raczej osiągnięcie stanu, w którym przestaje kogoś dana kwestia obchodzić.

Ale nie podam jakiegoś konkretnego przepisu na sukces w tej materii.

Eunice99 napisał(a):
...jak się nad tym zastanowić, to w ogóle traci sens. Co to w ogóle znaczy: "odkupić grzechy"? Komu, jak, po co? I skoro Bóg stworzył człowieka grzesznym, to po co to te "grzechy" "odkupować"?

Bóg jest wszechmocny i doskonały. Dlatego żadne zło (gdy uznamy je za słabość i niedoskonałość) nie mogłoby istnieć z Bogiem w jedności. Ten motyw pojawia się w Biblii nieraz. I w związku z tym zło w człowieku musi zostać usunięte (tudzież odkupione), aby mógł on przebywać z Bogiem w niebie.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Wt sie 02, 2016 23:08
Zobacz profil
Post Re: Nawróćcie mnie
Askadtowiesz napisał(a):
Eunice99 napisał(a):
1) mają wiarę, silną wiarę, na której mogą się oprzeć, co jest godne szacunku; 2) nie muszą tak bardzo bać się śmierci, nie potrafią sobie wyobrazić tego, co mnie nawiedza wieczorami od dzieciństwa, powodując ataki paniki - kompletnej pustki po śmierci; 3) łatwiej im żyć, bo nigdy nie są samotni, zawsze mają wsparcie "z góry", zawsze mogą się do kogoś zwrócić.
Mówisz wiec ze gdy się założy różowe okulary, życie jest piękniejsze. Zapewne tak, ale przydałoby sie jeszcze zapomnieć, ze sie je ma na nosie.
Albo akceptujemy świat taki jaki jest, albo uciekamy w fikcję, która jest byc może ładniejsza.

W świecie "takim jaki jest" ponad 90% wszystkich ludzi, to ludzie wierzący.


Robek napisał(a):
To ty myślisz że dobrych ludzi to Bóg nie może wysłać do piekła?

Bóg [b[nie wysyła[/b] do piekła......decyduje suwerenny w swym wyborze człowiek.


Śr sie 03, 2016 6:42

Dołączył(a): Wt sie 02, 2016 12:28
Posty: 8
Post Re: Nawróćcie mnie
Askadtowiesz napisał(a):
Mówisz wiec ze gdy się założy różowe okulary, życie jest piękniejsze. Zapewne tak, ale przydałoby sie jeszcze zapomnieć, ze sie je ma na nosie.
Albo akceptujemy świat taki jaki jest, albo uciekamy w fikcję, która jest byc może ładniejsza.

Mądrze powiedziane.

ateistz napisał(a):
Bo gdzieś, w głębi Ciebie, tli się myśl, że niemożliwe jest żebyś po śmierci mogła tak po prostu przestać istnieć.

Nie, właśnie ta świadomość, pełne zrozumienie tego, że po prostu przestanę istnieć, jak każda roślina i zwierzę na tej planecie, mnie tak przeraża.

ateistz napisał(a):
I to jest właśnie podstawowa prawda. Prawda właśnie, a nie wierzenie. Dlatego właśnie prawdziwa wiara opiera się na próbie zrozumienia prawdy.

I właśnie takiego podejścia nie mogę zdzierżyć. Jasne, każdy może wierzyć w co chce, każdy kieruje się jakąś własną wiarą i logiką, ale proszę, bez narzucania innym. To, że w coś wierzysz i dla ciebie jest to prawda, nie znaczy, że jest to "podstawowa prawda", bo nie masz na to po prostu dowodów.
ateistz napisał(a):
A najlepsze jest to, że po śmierci nie będziemy wierzyć. Będziemy WIEDZIEĆ.

Dokładnie. A teraz - nie wiemy, dlatego nie ma czegoś takiego jak "podstawowa prawda".


Śr sie 03, 2016 8:49
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Nawróćcie mnie
Moja koleżanka mówiła, że na lęk przed śmiercią pomogła jej m.in. pewna książka. Zapytałem mailem jaka i już wiem:

Śmierci nie ma, lęku nie ma - Thich Nhat Hanh

Autor jest mistrzem zen. Można powiedzieć, że zen to taka filozofia życia z elementami religii. Elementy te jednak nie są zbyt istotne. A sama książka jest chyba skierowana po prostu do wszystkich, jeśli dobrze pamiętam.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Śr sie 03, 2016 10:53
Zobacz profil
Post Re: Nawróćcie mnie
Eunice99 napisał(a):
Zostałam ochrzczona w Kościele Katolickim, wychowana pewnie jak każdy z nas, ganiana do kościoła, czego nienawidziłam, miałam Pierwszą Komunię, bierzmowania już nie. Początkowo nie zastanawiałam się nad moją wiarą, po prostu chodziłam do kościoła, uczyłam się modlitw, wiedziałam tylko, że nie istnieje życie po śmierci, więc tej śmierci się od zawsze panicznie bałam. Potem zaczęłam sobie zadawać pytanie - czy wierzę? I doszłam do wniosku, że nie, nie i jeszcze raz nie. W jakąś siłę stwórczą, może, ale nie Boga, nie Jezusa, nie wszystko, co mówi Kościół. Ludzie mi tłumaczyli, że Bóg istnieje, a dla mnie byli tylko - i nadal są - oszukującymi siebie samych sekciarzami, którzy nie potrafią samodzielnie pomyśleć.

A potem zaczęłam im zazdrościć. Bo tak, oszukują siebie, nie myślą logicznie, ale jednak: 1) mają wiarę, silną wiarę, na której mogą się oprzeć, co jest godne szacunku; 2) nie muszą tak bardzo bać się śmierci, nie potrafią sobie wyobrazić tego, co mnie nawiedza wieczorami od dzieciństwa, powodując ataki paniki - kompletnej pustki po śmierci; 3) łatwiej im żyć, bo nigdy nie są samotni, zawsze mają wsparcie "z góry", zawsze mogą się do kogoś zwrócić.

Wiem to wszystko i chcę uwierzyć, ale nie potrafię... Nawet się czasami modlę, ale czuję się jak idiotka. Po prostu nie potrafię, nie potrafię uwierzyć, wiem, że wiara jest często dobra, że byłaby dobra dla mnie, ale nie potrafię uwierzyć, mając świadomość, że to by było oszukiwanie siebie...

Więc krótko - co byście mi powiedzieli, żeby mnie "nawrócić"?


Wiara jest piękna, wielka i dla naszego rozumu niepojęta. Nasza logika nie jest wstanie tego ogarnąć. Oprócz myślenia mamy jeszcze odczuwania naszego ducha. Nie wierzymy, ale tak naprawdę tęsknimy za tą wiarą. Patrzymy na ludzi wierzących i zazdrościmy im, że wierzą. Wiarę nie czujemy zmysłami ale serce nasze pragnie jej. Wiara jest darem. W naszym życiu wzrastanie w wierze, to proces całego naszego życia. Wiarę trzeba poznawać.
Proponuję ci czytać dużo na temat wiary w Boga i Jezusa Chrystusa. Proponuję ci oglądać na youtube świadectwa ludzi, którzy doświadczyli dotyk Boga, doświadczyli uzdrowień.
Największą naszą szansą, by poznać wiarę jest nasza własna osobista modlitwa. Bóg jest żywy i prawdziwy i zawsze nas widzi i zawsze nas słyszy. Zaproś w modlitwie Boga do swojego życia, a zobaczysz jak to działa. Poproś o łaskę wiary. Wyraź swoją wolę pragnienia wiary. Niech twoja wola wyrazi twoje pragnienia. Pozwól Bogu poznać ciebie - twoje pragnienia. Bóg dał nam wolną wolę i bez naszej woli, bez naszego pragnienia, nie chce nas do niczego zmuszać. To my decydujemy czy chcemy, czy pragniemy wierzyć. Wiara daje nam wielką radość, bezpieczeństwo i nadzieję na drugie wieczne piękne życie. Wieczność jerst prawdą i do niej musimy podążać. Nasze życie na ziemi jest takim chwilowym początkiem wieczności. Tu na ziemi, teraz, musimy dążyć do tej wieczności. Mamy wybór którego musimy dokonać - wieczne szczęście, albo - wieczne potępienie (piekło).


Śr sie 03, 2016 12:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: Nawróćcie mnie
Askadtowiesz napisał(a):
Albo akceptujemy świat taki jaki jest, albo uciekamy w fikcję, która jest byc może ładniejsza.

Alus napisał(a):
W świecie "takim jaki jest" ponad 90% wszystkich ludzi, to ludzie wierzący.

W różnych krajach ten procent jest różny (np. w Holandii ok. 50% bodajze), ale nie to jest najwazniejsze. Świat (w sensie środowiska przyrodniczego) cały czas jest taki sam, niezależnie od tego kto w co wierzy i czy wierzy choćby nawet 100%. Dziś patrzymy z przymrózeniem oka na wiarę starozytnych Egipcjan czy innych ludów, a dla nich był to w ich mniemaniu prawdziwy świat. A jednak żyli w swiecie fikcji, zaś prawdziwy świat obok nich był taki jak i jest dziś. Oczywiscie zyli w dużym stopniu w swiecie rzeczywistym, lecz zmodyfikowanym przez religię, na podobieństwo krzywego lustra.

Robek napisał(a):
Ja też sie śmierci jako takiej nie boje, troche nawet jestem tego ciekawy, w końcu zawsze to jest jakieś nowe doświadczenie :-D
Na analizę doswidczeń nie ma szans, trzask prask i po wszystkim, jak by powiedział dziadek Poszepczyński. Z reguły człowiek nie wie ze akurat umiera.
Cytuj:
Po pierwsze czymś gorszym od śmierci jest starość i związany z tym ból.
Tu trafiłeś w dziewiątkę, dodam jeszcze niepełnosprawnosć i bęzie dziesiatka.
W sumie najlepiej byłoby umrzeć w pełni sił i zdrowia;-), ale to zdarza się nieczęsto i sam zainteresowany wcale by tego nie chcial. Paradoks.

ateist napisał(a):
Bo gdzieś, w głębi Ciebie, tli się myśl, że niemożliwe jest żebyś po śmierci mogła tak po prostu przestać istnieć. I to jest właśnie podstawowa prawda. Prawda właśnie, a nie wierzenie.
Prawdą jest tylko ze ludzie, odkad posiadli zaawansowaną swiadomosc, tak myśleli (i na ogól myślą nadal). To ze tak myślą, bynajmniej nie świadczy o prawdziwosci takiego twierdzenia. Ba, jeśli potrafimy to przeanalizować, swiadczy nawet o nieprawdziwosci.
Tak czy owak, wiadomo, że niegodzenie sie z definitywnym koncem był i jest siłą napędową wszelkich religii.
.

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


Śr sie 03, 2016 20:31
Zobacz profil
Post Re: Nawróćcie mnie
Askadtowiesz napisał(a):
Świat (w sensie środowiska przyrodniczego) cały czas jest taki sam, niezależnie od tego kto w co wierzy i czy wierzy choćby nawet 100%. Dziś patrzymy z przymruzeniem oka na wiarę starozytnych Egipcjan czy innych ludów, a dla nich był to w ich mniemaniu prawdziwy świat. A jednak żyli w swiecie fikcji, zaś prawdziwy świat obok nich był taki jak i jest dziś. Oczywiscie zyli w dużym stopniu w swiecie rzeczywistym, lecz zmodyfikowanym przez religię, na podobieństwo krzywego lustra.

Brehehe. To się dopiero nazywa świat fikcji. Zacznijmy od podstaw: człowiek funkcjonuje tak, że ma mózg i ten mózg buduje mu model środowiska. Jak wiadomo, model nigdy dokładności stuprocentowej nie osiągnie, bo nie jest kopią, tylko modelem. Ergo skazani jesteśmy na mniej lub bardziej precyzyjne abstrakcje, przy czym precyzja jest tutaj, zdaje mi się, rzeczą istotną. Jeśli, dajmy na to, mówię, że powierzchnia kuli jest dwuwymiarowa, to operuję abstrakcją precyzyjną, bo pozostającą w zgodzie z całym systemem logicznie powiązanych abstrakcji, który sprawdził się w modelowaniu środowiska niezliczoną ilość razy. Natomiast gdybym, dajmy na to, powiedział, że dziś patrzymy z przymrużeniem oka na kemetyzm, to operowałbym abstrakcją funta kłaków niewartą, bo raz, że stanowiącą nieuprawnioną generalizację, a dwa, że w tym kontekście fałszywie przypisującą "postępowemu" ateizmowi rzeczywistą "zasługę" "zacofanego" chrześcijaństwa. Abstrahowanie, trudna rzecz.


Śr sie 03, 2016 23:38

Dołączył(a): Pn sty 25, 2016 21:29
Posty: 58
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
Nie, właśnie ta świadomość, pełne zrozumienie tego, że po prostu przestanę istnieć, jak każda roślina i zwierzę na tej planecie, mnie tak przeraża


Właśnie bzdury piszesz. Gdybyś miała naprawdę pełne zrozumienie, nie przerażałoby Cię to. Brak logiki. Carpe diem po prostu i koniec.

A przed narodzinami również nie istniałaś. To Cię nie przeraża? (przerażało?)

Próbuję jedynie Ci pokazać, że właśnie ten Twój strach jest dowodem, że się z tym nie godzisz. I to sama, ja Ci niczego nie narzucam. Żadnej filozofii.

_________________
Gdybym miał wiarę jak ziarnko gorczycy, góry przenosiłbym.


Śr sie 03, 2016 23:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 06, 2015 10:22
Posty: 630
Post Re: Nawróćcie mnie
Eunice99 napisał(a):
Zostałam ochrzczona w Kościele Katolickim, wychowana pewnie jak każdy z nas, ganiana do kościoła, czego nienawidziłam, miałam Pierwszą Komunię, bierzmowania już nie. Początkowo nie zastanawiałam się nad moją wiarą, po prostu chodziłam do kościoła, uczyłam się modlitw, wiedziałam tylko, że nie istnieje życie po śmierci, więc tej śmierci się od zawsze panicznie bałam. Potem zaczęłam sobie zadawać pytanie - czy wierzę? I doszłam do wniosku, że nie, nie i jeszcze raz nie. W jakąś siłę stwórczą, może, ale nie Boga, nie Jezusa, nie wszystko, co mówi Kościół. Ludzie mi tłumaczyli, że Bóg istnieje, a dla mnie byli tylko - i nadal są - oszukującymi siebie samych sekciarzami, którzy nie potrafią samodzielnie pomyśleć.

A potem zaczęłam im zazdrościć. Bo tak, oszukują siebie, nie myślą logicznie, ale jednak: 1) mają wiarę, silną wiarę, na której mogą się oprzeć, co jest godne szacunku; 2) nie muszą tak bardzo bać się śmierci, nie potrafią sobie wyobrazić tego, co mnie nawiedza wieczorami od dzieciństwa, powodując ataki paniki - kompletnej pustki po śmierci; 3) łatwiej im żyć, bo nigdy nie są samotni, zawsze mają wsparcie "z góry", zawsze mogą się do kogoś zwrócić.

Wiem to wszystko i chcę uwierzyć, ale nie potrafię... Nawet się czasami modlę, ale czuję się jak idiotka. Po prostu nie potrafię, nie potrafię uwierzyć, wiem, że wiara jest często dobra, że byłaby dobra dla mnie, ale nie potrafię uwierzyć, mając świadomość, że to by było oszukiwanie siebie...

Więc krótko - co byście mi powiedzieli, żeby mnie "nawrócić"?


spróbuj łyknąć duchowości charyzmatycznej:)

_________________
Warto zerknąć: Egzorcyzmy | Mamre | Różaniec | Modlitwy i życiorysy świętych | Życie wieczne


Cz sie 04, 2016 19:12
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 15:57
Posty: 4
Post Re: Nawróćcie mnie
Wiesz co? Wiecie co?
To co tu piszecie jest dziwaczne:)
Po co coś pisać i rozwodzić się nad czymś co można doświadczyć?
Zapraszam na coś takiego jak jak msza o uwolnienie/ uzdrowienie, albo wspolne wychwalanie Boga z nakładaniem rąk przez kapłana itd. Wystarczy poszukać popytac czegoś takiego obok Ciebie, albo i w necie, podzwonic po zakonach i da rade:) DOSWIADCZYC
Co do ludzi przychodzących do kościoła to są to ludzie, którzy tworzą lub powinni tworzyć wspólnotę, tak jak pracowicy jakies firmy tworza wspolnote. Po pierwsze to są ludzie:) i sa rozni od siebie, niektórzy podobni lecz nigdy tacy sami, tak jak w rodzinie. Musisz postarac sie najpierw Siebie zaakceptowac, najlepiej jako DAR od Boga stworzony z miłośći.


So sie 06, 2016 16:19
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Nawróćcie mnie
@Eunice99
Na wstępie zaznaczę, że nie chcę Cię atakować, chcę Ci pomóc, dlatego jeśli coś napiszę, co mogłoby by Cię urazić, to nie było to w takim celu pisane i niech Cię nie uraża. :)

Eunice99 napisał(a):
wiedziałam tylko, że nie istnieje życie po śmierci, więc tej śmierci się od zawsze panicznie bałam.

Skąd możesz to wiedzieć? Wiedza tym różni się od nauki, że wymaga konkretnych jednoznacznych, wyczerpujących dowodów, które można w każdej chwili, w każdym czasie przeprowadzić (choćby i powtórnie), aby dowieść faktu. Jeśli nie masz takich dowodów, to musisz zaakceptować, że tylko tak sądzisz, ale to nie musi być prawda (ja tam wierzę, że to nie jest prawda). Mam takie odczucie, że ludzie czasem twierdzą tak jak Ty wyżej, bo nie doświadczyli obecności istot niecielesnych (Boga, aniołów, czy nawet szatana) w swoim życiu w takim stopniu, aby uwierzyć, że poza materią istnieje jeszcze coś.
My w chwili obecnej nie jesteśmy w stanie ustalić jak dokładnie działa Wszechświat, ani nawet wynaleźć leku na katar, więc idę o zakład, iż tego co jest po śmierci nauka nie wyjaśni nigdy.

Cytuj:
Potem zaczęłam sobie zadawać pytanie - czy wierzę? I doszłam do wniosku, że nie, nie i jeszcze raz nie. W jakąś siłę stwórczą, może, ale nie Boga, nie Jezusa, nie wszystko, co mówi Kościół.

Właściwie w co nie wierzysz? Albo raczej w co wierzysz? To niestety dość częste, bo i wygodne, wierzyć w "siłę stwórczą" równocześnie odrzucając wszystkie religie, bo wszystkie wymagają jakichś działań dla zbawienia. Natomiast taka "siła stwórcza" po prostu stworzyła wszystko i tyle, nie trzeba jej znać, nie trzeba chcieć jej poznać, nie trzeba o niej myśleć, ot taka dziwna siła, co raz wszystko stworzyła i zniknęła (?!).
Chciałbym abyś powiedziała, w co konkretnie nie wierzysz ze "słów Kościoła" i dlaczego. Wiem, że nie wierzysz w Jezusa, jednak Twoja niewiara ma zapewne inne przyczyny niż jedynie odrzucenie Nowego Testamentu i misji Chrystusa. Pozbawiając stół nóg, nie będziemy przekonani o możliwości wygodnego spożywania na nim posiłków.

Cytuj:
Wiem to wszystko i chcę uwierzyć, ale nie potrafię... Nawet się czasami modlę, ale czuję się jak idiotka.

Próbowałaś się modlić, a czy jeszcze coś próbowałaś? Nie wiem dlaczego niektórzy sądzą, iż wierzyć, to znaczy tylko chodzić do kościoła co niedzielę i klepać modlitwy przed spaniem. Dla mnie taka wiara jest częściowym zaprzeczeniem Ewangelii (choć ma dobrą motywację).
Wierzyć, znaczy także działać. Dla mnie niezwykle przekonującym argumentem, iż Bóg istnieje jest Jego nauczanie, spójrz na 10 przykazań, każde z nich jest do dziś aktualne, jest dobre, ma swoje logiczne wyjaśnienie i zapobiega realnemu złu. Nie ma przykazania, którego podważenie, którego niewykonanie byłoby dobre, nie ma też takiego, którego wykonanie byłoby złe. Dalej idąc, nauczanie Chrystusa, przecież z niego płynie sama dobroć, nie ma tam nic zdrożnego, nie ma nic złego. Przestrzegając Chrystusowych zasad nie będziemy źli, nie będziemy krzywdzić. Czyż to nie jest piękne, oto istnieje zbiór zasad, których możemy przestrzegać, a z pewnością będziemy dobrymi ludźmi.
Co mi się podoba w mojej/naszej religii, to fakt, iż mamy pełne przyzwolenie i zachęte do radości, bo jak można się smucić, gdy doskonały Bóg nas kocha? No, to wręcz nie wypada. Czyż nie jest piękne, że każdemu możemy dać radość każdego dnia małymi uczynkami?
Spróbuj zapoznać się więc z zasadami naszej wiary, zanim je osądzisz. Spróbuj wcielić w życie reguły chrześcijańskiego życia (przykazania choćby) i daj sobie czas. Jestem pewien, że uwierzysz.

Nie zniechęcaj się, bo odniosłem wrażenie, iż chciałabyś postawić dom według planu architekta, ale Ci nie idzie, bo nie masz jeszcze wystarczająco cegieł, cementu, wody, a już wołasz "nie umiem budować, dajcie mi Wasz plan".

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


So sie 06, 2016 21:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 02, 2016 12:28
Posty: 8
Post Re: Nawróćcie mnie
Szukający_W_Drodze napisał(a):
Skąd możesz to wiedzieć? Wiedza tym różni się od nauki, że wymaga konkretnych jednoznacznych, wyczerpujących dowodów, które można w każdej chwili, w każdym czasie przeprowadzić (choćby i powtórnie), aby dowieść faktu. Jeśli nie masz takich dowodów, to musisz zaakceptować, że tylko tak sądzisz, ale to nie musi być prawda (ja tam wierzę, że to nie jest prawda). Mam takie odczucie, że ludzie czasem twierdzą tak jak Ty wyżej, bo nie doświadczyli obecności istot niecielesnych (Boga, aniołów, czy nawet szatana) w swoim życiu w takim stopniu, aby uwierzyć, że poza materią istnieje jeszcze coś.
My w chwili obecnej nie jesteśmy w stanie ustalić jak dokładnie działa Wszechświat, ani nawet wynaleźć leku na katar, więc idę o zakład, iż tego co jest po śmierci nauka nie wyjaśni nigdy.

Oczywiście, zgadzam się - nie wiemy tego i nie wykluczam, że na 100% nie ma życia po śmierci, bo tego nie wiadomo. Już pisałam w tym wątku, że źle się wyraziłam, pisząc to - chodziło mi o to, że nie wiedziałam jeszcze, jaki mam stosunek do Boga, ale wiedziałam, że nie wierzę w życie po śmierci. Po prostu źle napisałam i kajam się, bo samą mnie wkurza, jak ludzie mi wmawiają, że Bóg istnieje i "taka jest prawda", bo tego także nikt nie może wiedzieć. A tu sama niechcący postąpiłam tak samo... ;)

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Właściwie w co nie wierzysz? Albo raczej w co wierzysz? To niestety dość częste, bo i wygodne, wierzyć w "siłę stwórczą" równocześnie odrzucając wszystkie religie, bo wszystkie wymagają jakichś działań dla zbawienia. Natomiast taka "siła stwórcza" po prostu stworzyła wszystko i tyle, nie trzeba jej znać, nie trzeba chcieć jej poznać, nie trzeba o niej myśleć, ot taka dziwna siła, co raz wszystko stworzyła i zniknęła (?!).
Chciałbym abyś powiedziała, w co konkretnie nie wierzysz ze "słów Kościoła" i dlaczego. Wiem, że nie wierzysz w Jezusa, jednak Twoja niewiara ma zapewne inne przyczyny niż jedynie odrzucenie Nowego Testamentu i misji Chrystusa. Pozbawiając stół nóg, nie będziemy przekonani o możliwości wygodnego spożywania na nim posiłków.

Już się spotkałam i z twierdzeniem, że moja niewiara jest "wygodna", i z tym że nie myślę i że nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Ale prawda jest taka że owszem, zastanawiam się dosyć często nad całym wszechświatem, jak to powstało, jak to możliwe, jak to wszystko działa i czy będzie coś po śmierci. Tu nie ma nic do tłumaczenia - ludzie, z którymi rozmawiałam, nie wyobrażają sobie powstania świata bez Boga, w jakimś przypadku na ogromną skalę, ja z kolei nie wyobrażam sobie udziału w tym Boga takiego, w jakiego wierzą ludzie. Po prostu kompletnie nierealna wydaje mi się koncepcja Boga, który jest sobie gdzieś tam w Niebie, stworzył świat i słucha naszych modlitw. No kompletnie nie. Dużo bardziej prawdopodobne wydają mi się inne teorie... pytasz więc, w co wierzę? Ale ja wolę nie wymyślać, bo po prostu nie wymyślę - nie wiem, nie wiem jak powstał świat, nie wiem co to za siła go stworzyła i czy w ogóle jakaś była i czy potem zniknęła czy nie. Biorę pod uwagę i taką możliwość, i taką, że to wszystko powstało "przypadkiem". Bo i dlaczego nie? Człowiek jako gatunek ma zbyt wielkie ego - uważamy się za lepszych od wszystkich, jakbyśmy byli panami wszechświata, i nieważne są zwierzątka, nieważna przyroda i nasz świat. I z tym swoim wybujałym ego, uważamy, że musimy istnieć po coś, że nie możemy być w tym świecie sami, że jesteśmy czymś więcej. A nie jesteśmy.
Pytasz o "przyczyny" mojej niewiary. Nie wiem, chyba nie ma jakichś konkretnych. Oprócz tego, że dużo myślałam o tym wszystkim, i doszłam do wniosków jak wyżej.
Może podam przykład. Jakoś w maju/czerwcu p oraz kolejny próbowano "zalegalizować" Kościół Latającego Potwora Spaghetti. Po raz kolejny się nie udało, ponieważ biegli stwierdzili, że nie jest to religia, bo nie jest możliwe, "aby jakaś grupa ludzi w miarę rozsądnych i w miarę wykształconych w sposób poważny traktowała tezę, iż w rzeczywistości istnieje Latający Potwór Spaghetti, który stworzył wszechświat, jest wszechmogący i wszechwiedzący". Uzasadnienie to wydało mi się po prostu śmieszne, bo wielu ateistów mogłoby to samo powiedzieć o Bogu... Skoro jedni mogą uznawać Boga, to dlaczego inni nie mogę Potwora? ;) W każdym razie, jeśli chodzi o moją niewiarę i stosunek do religii, mogłabym go porównać do stosunku katolików do KLPS.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Próbowałaś się modlić, a czy jeszcze coś próbowałaś? Nie wiem dlaczego niektórzy sądzą, iż wierzyć, to znaczy tylko chodzić do kościoła co niedzielę i klepać modlitwy przed spaniem. Dla mnie taka wiara jest częściowym zaprzeczeniem Ewangelii (choć ma dobrą motywację).
Wierzyć, znaczy także działać. Dla mnie niezwykle przekonującym argumentem, iż Bóg istnieje jest Jego nauczanie, spójrz na 10 przykazań, każde z nich jest do dziś aktualne, jest dobre, ma swoje logiczne wyjaśnienie i zapobiega realnemu złu. Nie ma przykazania, którego podważenie, którego niewykonanie byłoby dobre, nie ma też takiego, którego wykonanie byłoby złe. Dalej idąc, nauczanie Chrystusa, przecież z niego płynie sama dobroć, nie ma tam nic zdrożnego, nie ma nic złego. Przestrzegając Chrystusowych zasad nie będziemy źli, nie będziemy krzywdzić. Czyż to nie jest piękne, oto istnieje zbiór zasad, których możemy przestrzegać, a z pewnością będziemy dobrymi ludźmi.
Co mi się podoba w mojej/naszej religii, to fakt, iż mamy pełne przyzwolenie i zachęte do radości, bo jak można się smucić, gdy doskonały Bóg nas kocha? No, to wręcz nie wypada. Czyż nie jest piękne, że każdemu możemy dać radość każdego dnia małymi uczynkami?
Spróbuj zapoznać się więc z zasadami naszej wiary, zanim je osądzisz. Spróbuj wcielić w życie reguły chrześcijańskiego życia (przykazania choćby) i daj sobie czas. Jestem pewien, że uwierzysz.

Absolutnie nie mówię, że "nauki Chrystusa" są złe czy nieprawidłowe. I nie jest tak, że ich nie znam. Znam je i wiem, że są dobre i wielu ludzi dzięki swojej wierze, walczy ze swoim charakterem, staje się lepszymi (inna sprawa, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi - katolików - albo nie stosuje ich wcale, albo wybiórczo, albo na pokaz...). Nie mówię też, że nie "przestrzegam" tych zasad - można powiedzieć, że stosuję zasady chrześcijańskie, mimo że chrześcijanką nie jestem. Staram się być po prostu dobrym człowiekiem, a moja moralność jest w wielu miejscach zbieżna z chrześcijańską.


Pn sie 08, 2016 19:19
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL