Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 19, 2024 17:34



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Nawróćcie mnie 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
Już się spotkałam i z twierdzeniem, że moja niewiara jest "wygodna", i z tym że nie myślę i że nigdy się nie zastanawiałam nad tym. Ale prawda jest taka że owszem, zastanawiam się dosyć często nad całym wszechświatem, jak to powstało, jak to możliwe, jak to wszystko działa i czy będzie coś po śmierci. Tu nie ma nic do tłumaczenia - ludzie, z którymi rozmawiałam, nie wyobrażają sobie powstania świata bez Boga, w jakimś przypadku na ogromną skalę, ja z kolei nie wyobrażam sobie udziału w tym Boga takiego, w jakiego wierzą ludzie.

Nie zrozumieliśmy się. Ja określiłem, że Twoja wiara w "siłę stwórczą" może być wygodna. Mówisz, że wierzysz w takie coś. Czym jest ta siła, co zrobiła, co się z nią teraz dzieje?
Druga sprawa, zdecydowanie ważniejsza, to: jaki jest taki Bóg, w jakiego wierzą ludzie? Ludzie różnie widzą Jednego Boga, jedno skupiają się na Jego miłosierdziu, inni na Jego sprawiedliwości, jeszcze inni na potędze. Ja chcę poznać, co Ciebie odrzuca od wiary w Boga, do tego potrzeba konkretów.

Cytuj:
Po prostu kompletnie nierealna wydaje mi się koncepcja Boga, który jest sobie gdzieś tam w Niebie, stworzył świat i słucha naszych modlitw. No kompletnie nie. Dużo bardziej prawdopodobne wydają mi się inne teorie...

Mój Bóg (właściwie nasz, nie mam prawa Go zawłaszczać...) nie jest "sobie gdzieś tam". Nie wiem też czy słucha, czy widzi, czy po prostu zna nasze modlitwy. Bóg chrześcijański nie jest materią, dlatego nie ma Go "gdzieś tam", On jest wszędzie, tak jak tlen (choć to bardzo ubogie porównanie), a wszystko jest w Nim. Nikt nie wie o Bogu więcej, niż objawił nam On sam, ale na pewno nie objawił On nic o "siedzeniu gdzieś tam w niebie i słuchaniu naszych modlitw".

Cytuj:
pytasz więc, w co wierzę? Ale ja wolę nie wymyślać, bo po prostu nie wymyślę - nie wiem, nie wiem jak powstał świat, nie wiem co to za siła go stworzyła i czy w ogóle jakaś była i czy potem zniknęła czy nie. Biorę pod uwagę i taką możliwość, i taką, że to wszystko powstało "przypadkiem". Bo i dlaczego nie? Człowiek jako gatunek ma zbyt wielkie ego - uważamy się za lepszych od wszystkich, jakbyśmy byli panami wszechświata, i nieważne są zwierzątka, nieważna przyroda i nasz świat. I z tym swoim wybujałym ego, uważamy, że musimy istnieć po coś, że nie możemy być w tym świecie sami, że jesteśmy czymś więcej. A nie jesteśmy.

Jeśli nie wierzysz w nic, to musisz po prostu zaakceptować swoją wiarę w "nic" i w to, że znikniesz, obrócisz się w pył. Nie rozumiem, czemu się tego tak boisz, skoro jesteś przekonana, że tak będzie, bo być musi.
Zastanowiała mnie kiedyś materia bytu absolutnego (czyt. Boga) i o tym dyskutowali różni filozofowie od dawna. Ja całkowicie odrzucam teorie powstania "przez przypadek" czegokolwiek (w takim kontekście), bo "w czym" miałoby to wszystko powstać no i "z czego"? Jednak na pewno ten wątek nie jest miejscem na przytaczanie argumentów na istnienie Boga, w Internecie jest mnóstwo takich stron. Nie wiem jak człowiek ogółem, ale dobry chrześcijanin nie jest panem Wszechświata, jednak może panować nad zwierzętami i roślinami (no może, bo udomawia, bo prowadzi hodowle). Szacunek dla tego, co stworzył Bóg jest jedną z dobrych chrześcijańskich zasad.

Cytuj:
Może podam przykład. Jakoś w maju/czerwcu p oraz kolejny próbowano "zalegalizować" Kościół Latającego Potwora Spaghetti. Po raz kolejny się nie udało, ponieważ biegli stwierdzili, że nie jest to religia, bo nie jest możliwe, "aby jakaś grupa ludzi w miarę rozsądnych i w miarę wykształconych w sposób poważny traktowała tezę, iż w rzeczywistości istnieje Latający Potwór Spaghetti, który stworzył wszechświat, jest wszechmogący i wszechwiedzący". Uzasadnienie to wydało mi się po prostu śmieszne, bo wielu ateistów mogłoby to samo powiedzieć o Bogu... Skoro jedni mogą uznawać Boga, to dlaczego inni nie mogę Potwora? ;) W każdym razie, jeśli chodzi o moją niewiarę i stosunek do religii, mogłabym go porównać do stosunku katolików do KLPS.

Jeśli chodzi o decyzje naszych urzędów, to tutaj cóż, nie wiele ma to do Słowa Bożego. Ja prywatnie jestem za legalizacją KLPS (cóż za skrót), bo mi to w żaden sposób nie przeszkadza. Jednak, jak powszechnie wiadomo tenże Potwór był próbą ośmieszenia chrześcijańskiego Boga i (nie wnikałem tutaj głębiej) jeśli ma mieć makaronową mackę (def. makaronu, to ciasto z jajek), to wynikałoby, że jajka powstały przed nim, więc ktoś je wcześniej musiał stworzyć...


Cytuj:
Absolutnie nie mówię, że "nauki Chrystusa" są złe czy nieprawidłowe. I nie jest tak, że ich nie znam. Znam je i wiem, że są dobre i wielu ludzi dzięki swojej wierze, walczy ze swoim charakterem, staje się lepszymi (inna sprawa, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi - katolików - albo nie stosuje ich wcale, albo wybiórczo, albo na pokaz...). Nie mówię też, że nie "przestrzegam" tych zasad - można powiedzieć, że stosuję zasady chrześcijańskie, mimo że chrześcijanką nie jestem. Staram się być po prostu dobrym człowiekiem, a moja moralność jest w wielu miejscach zbieżna z chrześcijańską.

Mówisz, że są nieprawidłowe. Jeśli by Bóg miał nie istnieć, to ludzie wierni traciliby czas i siły na marne. Nie jest to raczej zdrowe. Nie ma też sensu przytaczać przykładów ludzi, którzy chodzą co niedziele do kościoła, a w tygodniu kradną, biją, wyzyskują itd., bo oni jeszcze dobrze nie uwierzyli, nie zrozumieli. Zasady chrześcijańskie to nie tylko "starać się być po prostu dobrym człowiekiem", to troszkę więcej i albo się je wszystkie przyjmuje oraz realizuje (dąży do tego), albo nie ma co liczyć na życie z Bogiem po śmierci. Wierzymy, że Bóg jest wymagający, bo wystarczy nie uznawać tylko jednej z Jego zasad, żeby była kicha. Na szczęście ufamy w Jego miłosierdzie i tolerancję, co przekłada się na wybaczenie (o ile szczerze żałujemy). Jestem ciekaw, w czym odstępujesz od zasad chrześcijańskich (chodzi mi tutaj o inne podejście do tematu, nie o popełnianie jakichś grzechów mimo woli ich unikania).

Tak z całej Twoje wypowiedzi odniosłem wrażenie, że odrzucasz Boga, bo biblijny obraz stworzenia (to tylko figura literacka) wydaje Ci się zbyt banalny. Bóg wydaje Ci się zbyt prosty. Równocześnie trochę chyba widzisz Go jako starszego pana siedzącego na jakiejś chmurce, który w wolnej chwili gra w karty z aniołami. No taka wizja nie brzmi poważnie. Bóg jest jednak niezbadanym Bytem niematerialnym, którego potęga jest nieograniczona, który jest poza czasem, poza miejscem, którego nie ogranicza nic, co ogranicza nas. Na koniec chciałbym jeszcze powrócić do kwestii nieistnienia Boga, bo to pociąga za sobą nieistnienie duchów (w rel. chrześcijańskiej złych), rozumiem, że to także akceptujesz? W takim razie wszystkie przypadki opętań to? Zastanawia mnie także, co to się działo w głowach tych 12 apostołów (i innych pierwszych męczenników), skoro dobrowolnie rzucili się na śmierć za Chrystusa, jeśli Jego cuda były zmyślone. A całun turyński?

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Śr sie 10, 2016 0:48
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 02, 2016 12:28
Posty: 8
Post Re: Nawróćcie mnie
Szukający_W_Drodze napisał(a):
Nie zrozumieliśmy się. Ja określiłem, że Twoja wiara w "siłę stwórczą" może być wygodna. Mówisz, że wierzysz w takie coś. Czym jest ta siła, co zrobiła, co się z nią teraz dzieje?

Jak już napisałam, nie wiem, czy istnieje/istniała jakaś siła stwórcza - nie wiem, może nie, może to wszystko powstało przez przypadek. Bóg też musiał jakoś powstać, prawda? W Twojej filozofii więc powstał Bóg, tak z niczego. Więc dlaczego i Wszechświat by nie mógł powstać po prostu, "z niczego"?

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Druga sprawa, zdecydowanie ważniejsza, to: jaki jest taki Bóg, w jakiego wierzą ludzie? Ludzie różnie widzą Jednego Boga, jedno skupiają się na Jego miłosierdziu, inni na Jego sprawiedliwości, jeszcze inni na potędze. Ja chcę poznać, co Ciebie odrzuca od wiary w Boga, do tego potrzeba konkretów.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Mój Bóg (właściwie nasz, nie mam prawa Go zawłaszczać...) nie jest "sobie gdzieś tam". Nie wiem też czy słucha, czy widzi, czy po prostu zna nasze modlitwy. Bóg chrześcijański nie jest materią, dlatego nie ma Go "gdzieś tam", On jest wszędzie, tak jak tlen (choć to bardzo ubogie porównanie), a wszystko jest w Nim. Nikt nie wie o Bogu więcej, niż objawił nam On sam, ale na pewno nie objawił On nic o "siedzeniu gdzieś tam w niebie i słuchaniu naszych modlitw".

Po pierwsze, wydawało mi się, że Bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo? Z tego wynika, że Bóg jest podobny do człowieka, jest materią itd. Popraw mnie, jeśli się mylę.
A po drugie, taką koncepcję, jaką przedstawiłeś, mogę zaakceptować. Niekoniecznie nazwałabym TO, tą siłę czy cokolwiek to jest, Bogiem, ale mogę zaakceptować, że coś takiego istnieje. Nie wiem tego, może tak jest. Tym, co mnie odrzuca, jest religia, tzn. koncepcja, ażeby to coś właśnie znało stan psychiczny czy duchowy każdego człowieka, żeby chciało by się do tego modlić, stawiać w tym celu świątynie itd. Odrzuca mnie cała tego oprawa. Te wszystkie słowa o zbawieniu, o modlitwie, o wpuszczaniu Jezusa do serc, życiu z Bogiem po śmierci itd., wydaje mi się to takie... sztuczne.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Jeśli nie wierzysz w nic, to musisz po prostu zaakceptować swoją wiarę w "nic" i w to, że znikniesz, obrócisz się w pył. Nie rozumiem, czemu się tego tak boisz, skoro jesteś przekonana, że tak będzie, bo być musi.

Wielu ludzi boi się np. starości, mimo że to naturalny porządek rzeczy. Ja - boję się śmierci. Mimo że wiem, że tak będzie, bo być musi.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Nie wiem jak człowiek ogółem, ale dobry chrześcijanin nie jest panem Wszechświata, jednak może panować nad zwierzętami i roślinami (no może, bo udomawia, bo prowadzi hodowle). Szacunek dla tego, co stworzył Bóg jest jedną z dobrych chrześcijańskich zasad.

Panowanie nad zwierzętami i roślinami - rozumiem, ale co do tego szacunku mam obiekcje. Tzn. ja jak najbardziej jestem za, ale podejrzewam, że ponad 90% chrześcijan tego nie ma. Znam katolików-myśliwych, polujących dla zabawy, co dla mnie jest okrutnym morderstwem. Większość ludzi je kupowane w sklepach mięso, które jest pozyskiwane wskutek okropnego traktowania zwierząt. To już nie jest "panowanie nad zwierzętami", to jest właśnie brak szacunku i bestialstwo. Nie mówiąc już o niszczeniu środowiska naturalnego.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Mówisz, że są nieprawidłowe. Jeśli by Bóg miał nie istnieć, to ludzie wierni traciliby czas i siły na marne. Nie jest to raczej zdrowe. Nie ma też sensu przytaczać przykładów ludzi, którzy chodzą co niedziele do kościoła, a w tygodniu kradną, biją, wyzyskują itd., bo oni jeszcze dobrze nie uwierzyli, nie zrozumieli. Zasady chrześcijańskie to nie tylko "starać się być po prostu dobrym człowiekiem", to troszkę więcej i albo się je wszystkie przyjmuje oraz realizuje (dąży do tego), albo nie ma co liczyć na życie z Bogiem po śmierci. Wierzymy, że Bóg jest wymagający, bo wystarczy nie uznawać tylko jednej z Jego zasad, żeby była kicha. Na szczęście ufamy w Jego miłosierdzie i tolerancję, co przekłada się na wybaczenie (o ile szczerze żałujemy). Jestem ciekaw, w czym odstępujesz od zasad chrześcijańskich (chodzi mi tutaj o inne podejście do tematu, nie o popełnianie jakichś grzechów mimo woli ich unikania).

1) może i ludzie tracą czas i siły na marne, według mnie tak jest. Czy jest to zdrowe... jeśli w to wierzą, wierzą, że nie tracą czasu, to jak najbardziej.
2) może tacy ludzie nie uwierzyli, ale twierdzą, że tak; że są głęboko wierzący i przestrzegający praw Boskich
3) z ciekawości, jakie jeszcze zasady trzeba spełnić oprócz bycia dobrym człowiekiem?
4) skoro Bóg nie jest materialny itd., jak może mieć typowo ludzkie cechy typu miłosierdzie i tolerancja? jak może "wybaczać"?
5) w czym odstępuję? Głównie w tym, że generalnie się nie modlę, nie chodzę do Kościoła i nie wierzę w to wszystko. Plus właśnie inne podejście do różnych tematów, ale są to tematy, do jakich i sami katolicy i inni chrześcijanie mają różne podejście, zależnie od człowieka (aborcja, in vitro, kara śmierci itd., itp.)

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Na koniec chciałbym jeszcze powrócić do kwestii nieistnienia Boga, bo to pociąga za sobą nieistnienie duchów (w rel. chrześcijańskiej złych), rozumiem, że to także akceptujesz? W takim razie wszystkie przypadki opętań to? Zastanawia mnie także, co to się działo w głowach tych 12 apostołów (i innych pierwszych męczenników), skoro dobrowolnie rzucili się na śmierć za Chrystusa, jeśli Jego cuda były zmyślone. A całun turyński?

Oczywiście, że nie wierzę w duchy. Nie wierzyłam kategorycznie, dopóki nie poznałam człowieka, który twierdzi, że ma z tym związane jakieś doświadczenia. Ale wciąż uważam, że to bujda - o tyle zmieniło się moje podejście, że uważam, że być może - tylko być może - jest jakiś świat niematerialny. Oczywiście nie dusze zmarłych, ale może jakaś nieznana energia, coś w tym stylu. Coś, czego nauka po prostu jeszcze nie odkryła.
Opętania - nie wierzę. To znaczy wierzę - jako chorobę psychiczną / zaburzenia osobowości, coś w tym stylu. Generalnie zauważ, że wszelkie "objawienia" duchów czy opętania przytrafiają się osobom wierzącym. Kwestia psychiki.
A Jezus musiał być bardzo dobry w manipulowaniu ludźmi i tyle ;)
Wszelkie inne cuda - nie widziałam, nie wierzę. Pewnie też jest to jakaś manipulacja, ewentualnie coś niewyjaśnionego, czego nauka jeszcze nie odkryła. Tak jak cuda eucharystyczne, gdzie na hostii pojawia się krew, a tak naprawdę są za to odpowiedzialne bakterie.

Szukający_W_Drodze, dziękuję Ci za Twoje posty, bo piszesz merytorycznie, bez obrażania itd., nie zostawiasz mnie samej sobie, tylko wręcz próbujesz zrozumieć mój sposób myślenia. No i to co piszesz, pomaga mi jakoś "uporządkować" to, w co wierzę lub nie.


Śr sie 10, 2016 17:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Nawróćcie mnie
Robek napisał(a):
Cytuj:
Ja też sie śmierci jako takiej nie boje, troche nawet jestem tego ciekawy, w końcu zawsze to jest jakieś nowe doświadczenie

Askadtowiesz
Cytuj:
Na analizę doswidczeń nie ma szans, trzask prask i po wszystkim, jak by powiedział dziadek Poszepczyński. Z reguły człowiek nie wie ze akurat umiera.


Strzelasz z zamkniętymi oczami. Gdybyś tylko popytał tych , którzy z rodziną są blisko, wiedziałbyś ,że ci , którzy maja umrzeć mają tego świadomość. I wiem, że nie jest to wymysł bo mam osobiste doświadczenia bycia w śmierci. Może nie wszyscy ale ci , którzy chcą znać prawdę i prawdę sobie cenią z pewnością. Jak również ci ,którzy widzą aurę człowieka widzą jej rozpad na około 3 dni przed śmiercią ( ale tylko 3ciała związane z ziemią/ciałem)

Eunice99
Cytuj:
Po pierwsze, wydawało mi się, że Bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo? Z tego wynika, że Bóg jest podobny do człowieka, jest materią itd. Popraw mnie, jeśli się mylę.


Właśnie dlatego aby nie wyciągać mylnych wniosków potrzebne są nauki uściślające wiele pojęć. Wprawdzie kapłani również nie wszystko wiedzą i na wiele pytań odpowiadają: „ to jest tajemnica”. Jednak Bóg , który jest wszechobecny nie po to stworzył nas na soje podobieństwo abyśmy mieli Go nie znać. To że go nie znamy wynika z naszego lęku przed Nim. O ile lęk ten mógłby być zrozumiały przed pojednaniem to po nim jest tylko oszustwem szatana, po to aby pojednanie nie nastąpiło i aby człowiek w ten prosty sposób nie pozbył się swojego własnego wroga.
Bóg nie jest materią! Materię wytworzył jego syn chcąc pobawić się w Boga. Bóg nie miałby nic przeciw temu gdyby odbywało się to zgodnie z prawami Królestwa Niebieskiego w którym większy służy mniejszemu. Jak również nie mógł zgodzić się na taką ewentualność w której Jego Syn będzie po za Bogiem. Jednak doszło do rozdzielenia umysłu tak iż syn oszalał. Bo wytwarza taki świat, który nie jest prawdziwy a który uznaje za prawdziwy. A uznawszy omamy za prawdę nie może widzieć prawdy. Dlatego Bóg dał odpowiedź, którą jest Głos Ducha Św Ducha Prawdy. By w szaleństwie i kłamstwie omamów jakie ma mógł rozpoznać ,że pragnie czegoś innego. Tego co na zawsze dał mu jego Ojciec swoją miłość.
Bóg Ojciec nie może wstąpić do szaleństwa syna. Jednak Duch św , który zna zarówno prawdę jak i potrafi widzieć to co widzi syn ( czyli fikcję, omamy, sen, kłamstwo itd.)ma tę moc ( o ile zostanie o to poproszony) aby pokazać mu szczęśliwsza wersję tego co pokazuje mu jego własny oszust czyli ciało- bo ciało ci prawdy nie powie o Bogu.

Eunice99
Cytuj:
Wielu ludzi boi się np. starości, mimo że to naturalny porządek rzeczy. Ja - boję się śmierci. Mimo że wiem, że tak będzie, bo być musi.


Co za bzdury! Bóg nie stworzył ani cierpienia ani śmierci ani oddzielenia. To ten świat powstał po to aby wytworzyć przeciwieństwo Boga. To dlatego Jezus modląc się za uczniów mówił : „ja nie proszę za światem” a także nauczał, że nie można przejść do Królestwa Niebieskiego ceniąc cokolwiek z tego świata. A ze względu na to iż choroby i śmierć jak również wszelki niedostatek przeczą miłości i dobroci Boga zaprzeczał ich możliwości istnienia gdy istnieje jedność w Bogu. Udowadniał to tak powszechnie ( co jest opisane w ewangeliach) przez uzdrawianie, cudowne rozmnożenie jedzenia czy wskrzeszanie.
Uczniów przestrzegał aby nie byli podobni do faryzeuszy. A powątpiewającym w cuda faryzeuszom gdy sprowadzono do niego paralityka mówił „odpuszczają ci się twoje grzechy” a widząc ich oburzenie powiedział co łatwiej jest powiedzieć odpuszczają ci się twoje grzechy czy wstań i weź swoje łoże. A do uczniów mówił: „to i jeszcze większe cuda będziecie czynić”. I to jest prawda. Ale tej prawdy aktywnie trzeba poszukiwać nie przez wymądrzanie się ale aktywny i bezustanny kontakt z\ Duchem św który ma być naszym nauczycielem jak i POCIESZYCIELEM.
Podstawowy czynnik jaki zaprzecza miłości jest lęk. Bóg nie wytworzył lęku jest on zwycięstwem szatana. Ale szatan to nic innego jak nasz własny umysł przekierowany na całkowicie przeciwne miłości tory. W których syn, którego naturą jest miłość wili nienawidzić lub bać się tego , kto go kocha najbardziej na świecie. Jeżeli posłuchalibyśmy Dokładnie Ducha św natychmiast wskaże on nam gdzie popełniamy błędy po to aby móc je szybko naprawić. Bo Bóg chce naprawy a nie kary. I chce miłosierdzia a nie ofiary.
Ps. Aby być w miłości koniecznie potrzeba pozbyć sie wytworzonego przez nas lęku ( bo zaprzecza on samej miłości a nawet ja wyklucza). Leku musimy pozbyc się osobiście bo to my go wytwarzamy.

Eunice
Cytuj:
A Jezus musiał być bardzo dobry w manipulowaniu ludźmi i tyle


Moja droga nie obraź się, ale Jezus z całą pewnością nie był manipulantem. Za to doskonałym manipulatorem jest szatan w ogrodzie Edenu używający presupozycji aby zaprzeczyć prawdzie .Jezus natomiast uczniów nawet przestrzegał aby nie szafować zbytnio słowem aby z tego powodu nie popaść nawet w nieścisłości i uczył mówcie tak tak , nie nie. Gdzie celowa manipulacja jest czymś całkowicie niedopuszczalnym dla kogoś kto przyjął dla siebie miano; ja jestem światłem lub prawdą. Jednak znając naturę projekcji mogę też cię przestrzec, że to co jest ukryte w nas chcemy widzieć a nawet nieprawdziwie widzimy w innych. A tak właściwie na jakiej podstawie tak myślisz? Bo jest to naprawdę zaskakujące twierdzenie…
A cuda nie były zmyślone ponieważ są świadectwem wiary popartej przekonaniami. Jeżeli dzieje się coś „cudownego” a nie wynika z wiary i przekonania uczestników deprecjonuje się do magii. Choć magia jest co najwyżej błędnym myśleniem, umieszczające źródło mocy po za Synem i Bogiem np. dzięki amuletom zaklęciom to świadczy bardziej o bezrozumności niż o szczególności magika.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Śr sie 10, 2016 21:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 02, 2016 12:28
Posty: 8
Post Re: Nawróćcie mnie
glejt, nie obraź się, nie wiem czy to tylko ja, czy inni też, ale nie rozumiem tego Twojego wywodu :D Może dlatego, że do mnie z reguły "nie dociera" takie religijne "gadanie", ale nie wiem. Anyway, ja tylko zrozumiałam, że Bóg miał zaburzenia dysocjacyjne, z czego jedna z jego osobowości ma schizofrenię :D

Dalej - że Bóg nie stworzył cierpienia, to rozumiem, ale jednak ono istnieje na świecie, podobnie jak starość - naturalna kolej rzeczy.
Piszesz: "Aby być w miłości koniecznie potrzeba pozbyć sie wytworzonego przez nas lęku", czego nie rozumiem, bo co ma lęk do miłości? Ja cała jestem lękiem i czasami tylko lękiem, a mimo to - kocham.
Że ciało nie powie prawdy o Bogu, tu się zgodzę. Dlatego najdalej jak się mogę posunąć w próbie uwierzenia, to agnostycyzm.

glejt napisał(a):
Moja droga nie obraź się, ale Jezus z całą pewnością nie był manipulantem. Za to doskonałym manipulatorem jest szatan w ogrodzie Edenu (...) A tak właściwie na jakiej podstawie tak myślisz? Bo jest to naprawdę zaskakujące twierdzenie…

Czy Jezus był manipulatorem czy nie, tego się już nigdy nie dowiemy... ;) Szatan swoją drogą. A o Jezusie-manipulatorze napisałam w kontekście tych 12 apostołów, którzy mogliby swoje życie dla niego poświęcić. Nie wiem, czy tak było - to jednak tysiące lat temu - ale według mnie wmówienie całemu światu, że jest się Bogiem w ludzkiej postaci, to całkiem niezły pokaz manipulatorstwa :D Nie obrażając nikogo oczywiście, przedstawiam tylko swoje zdanie.

glejt napisał(a):
A cuda nie były zmyślone ponieważ są świadectwem wiary popartej przekonaniami. Jeżeli dzieje się coś „cudownego” a nie wynika z wiary i przekonania uczestników deprecjonuje się do magii.

Właśnie - cuda są świadectwem wiary. Wiara jest subiektywna, ja mogę uwierzyć jedynie w coś, co wywnioskowano na podstawie obiektywnej obserwacji. I najlepiej, co da się powtórzyć.


Śr sie 10, 2016 21:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Nawróćcie mnie
Ps Nie napisałam o modlitwie. A jest ona bardzo ważna ze względu na budowę większej więzi oraz wiary. Ponieważ jeżeli ten świat uznajemy za prawdziwy i wszystko co jest z nim zwiaząne jest dla nas prawdą to w takiej sytuacji prawda , która jest , staje sie dla nas fikcją. A nawet połączenie prawdy z oszustwem dalej zakrywa nam prawdę ponieważ każde połączenie prawdy z kłamstwem dalej jest kłamstwem. Aby znać prawdę musimy jej doświadczać. Dlatego musimy sie o to modlić tak aby nie było to nam narzucane. Ponieważ Bóg będąc miłością do niczego nie zmusza. A prosić mamy nie dlatego aby uznać naszą uniżoność ale abyśmy rozpoznawali ,że to co otrzymujemy sami o to prosimy.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Śr sie 10, 2016 22:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Nawróćcie mnie
Masz prawo nie rozumieć skoro wierzysz w coś całkowicie innego niż ja. Moje dociekania prawdy trwają całe lata i streszczenie tego w obliczu premanentności oszustwa tego świata jest trudne w kilku słowach. Jeżeli coś jest niejasne to być może zbyt skrótowo wyjaśnione.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Śr sie 10, 2016 22:06
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
W Twojej filozofii więc powstał Bóg, tak z niczego. Więc dlaczego i Wszechświat by nie mógł powstać po prostu, "z niczego"?

Bóg istnieje poza miejscem i poza czasem, więc nigdy nie powstał, bo zawsze istniał. To nie jest dla ludzi do pojęcia, tak samo jak nie pojmujemy skąd się bierze grawitacja planet czy czarna materia. Ludzie kojarzą czas z zegarem, ale jeśli nie masz zegara, nie masz słońca, to rodzi się pytanie, czy czas wtedy istnieje i czym jest? Wówczas czas definiujemy jako ciąg wydarzeń (przyczyn i skutków), które następują nierównolegle (np. proces wypadania włosów: wzrost, słabnięcie włosu i jego "oderwanie"). Mamy więc już pojęcie czasu, czyli wszystko, co istnieje poza czasem, po prostu nie podlega prawu ciągu wydarzeń (nie ma więc swojej przyczyny) i właśnie taki jest Bóg (bo nie ma początku, tego pierwszego wydarzenia, po którym następuje skutek).

Cytuj:
Po pierwsze, wydawało mi się, że Bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo? Z tego wynika, że Bóg jest podobny do człowieka, jest materią itd. Popraw mnie, jeśli się mylę.

Katolicy wierzą w świat materialny i duchowy. Fizycy znają pojęcie materii, informacji oraz energii. Ten opis stworzenia nie jest dosłowny, człowiek nie jest podobny do Boga w tym, że ma ciało, włosy, nogi, ręce. Człowiek jest w tym podobny, że jest także istotą duchową (ma nieśmiertelną duszę) oraz może czynić dobro, może kochać. Ładnie to wyjaśniono tutaj: http://www.teologia.pl/m_k/zag03-04.htm#1. Przy czytaniu Pisma Świętego jest taka ważna zasada, że odpowiada ono stanowi duchowego rozwoju Ludu Wybranego. Czyli, jeśli tłumaczysz dziecku, co to jest parowanie, to nie używasz przy tym definicji z fizyki, tylko dajesz przykład wody w garnku (choć parują nawet metale). Natomiast studentowi kierunku fizycznego nie dajesz już przykładu wody w garnku, tylko wzory i równania. Tak samo jest ze Słowem Bożym. Stary Testament czytamy w duchu Nowego Testamentu, bo Jezusz przyszedł na świat, by te nauki Boga głosić całemu światu, więc zostały one już i uogólnione i uściślone jednocześnie.


Cytuj:
Tym, co mnie odrzuca, jest religia, tzn. koncepcja, ażeby to coś właśnie znało stan psychiczny czy duchowy każdego człowieka, żeby chciało by się do tego modlić, stawiać w tym celu świątynie itd. Odrzuca mnie cała tego oprawa. Te wszystkie słowa o zbawieniu, o modlitwie, o wpuszczaniu Jezusa do serc, życiu z Bogiem po śmierci itd., wydaje mi się to takie... sztuczne.

Na wstępie: nie istnieje jedna (ani żadna dobra) definicja Boga, więc nie musisz Boga nazywać Bogiem. :)
Tak na logikę, gdybyś Ty miała coś stworzyć, to byś chciała wiedzieć jak to sobie działa. Jak tworzą auta, to dają na desce rozdzielczej miernik obrotów silnika czy temperatury oleju, czyli pokazują dane z wnętrza samochodu. Bóg stworzył sobie człowieka (i wiele więcej), to chciał wiedzieć, jak ten człowiek działa. Po co chciał wiedzieć? No po to, żeby mu pomóc. Obrotomierz też jest po to, aby pomóc oszczędniej dla silnika jechać. Ja sam czasem piszę programy komputerowe, to poza efektem chcę też mieć podgląd konkretnych wyliczeń, aby móc ulepszać te programy.
Skoro więc Bóg zna te nasze myśli, a mówił nam o tym (w Biblii), no a my chcemy żyć po śmierci, to róbmy to, czego Bóg oczekuje. Bóg chce, aby do Niego mówić, aby Mu ufać. Więc mówimy do Niego - czyli się modlimy. Mnie też zniechęcało klepanie modlitw typu zdrowaśki. Jednak to nie jest modlitwa, to jest recytowanie. Modlitwa to rozmowa, możesz mówić swoimi szczerymi słowami to co chcesz i będzie to modlitwa jaką chce Pan. Stawiam tezę (sprawdzimy po śmierci), że jesteś w stanie dobrać piękniej słowa niż brzmi niejedna modlitwa i to będzie Bogu miłe. Jezus pouczył nas jednak, że jest kilka modlitw, które Bóg lubi szczególnie (tak jak rodzice lubią, gdy ich malutki syn śpiewa im jakąś piosenkę konkretną), jest to z całą pewnością modlitwa Ojcze Nasz. Także Koronka do Miłosierdzia jest Bogu szczególnie miła. Jednak nie jest to jakiś obowiązek by to odmawiać. Co ważne, ta rozmowa z Bogiem może mieć miejsce wszędzie i zawsze (choćby w autobusie, w aucie, w domu), nie musisz też klęczeć ani mieć złożonych rąk - Bóg tego nie wymaga. Dalej, te świątynie = kościoły, to tylko miejsca na wieczerzę, no bo ci wierni muszą gdzieś stać, jak pada deszcz, wieje wiatr. Jednak z powodzeniem odbywają się także msze na świeżym powietrzu. Budowanie kościołów nie jest jądrem nauki Jezusa. Co do życia po śmierci z Bogiem, to raczej chodzi o życie w Bogu. Skoro Bóg stworzył wszystko, a nie jest materią, zaś my gościmy w ciele, ale podobni jesteśmy do Boga naszą nieśmiertelną duszą, to po śmierci ciała nasza dusza pragnie zjednoczenia z Bogiem. Tak jak człowieka ciągnie do człowieka, jak psa do psa, wodę do wody. Podobieństwa się przyciągają.

Cytuj:
Wielu ludzi boi się np. starości, mimo że to naturalny porządek rzeczy. Ja - boję się śmierci. Mimo że wiem, że tak będzie, bo być musi.

Nie musi tak być, Ty tak twierdzisz, ale miliardy ludzi twierdzą inaczej, pamiętaj o tym (nie mówię tu tylko o chrześcijanach, ale i o innych wyznaniach).

Cytuj:
Panowanie nad zwierzętami i roślinami - rozumiem, ale co do tego szacunku mam obiekcje. Tzn. ja jak najbardziej jestem za, ale podejrzewam, że ponad 90% chrześcijan tego nie ma. Znam katolików-myśliwych, polujących dla zabawy, co dla mnie jest okrutnym morderstwem. Większość ludzi je kupowane w sklepach mięso, które jest pozyskiwane wskutek okropnego traktowania zwierząt. To już nie jest "panowanie nad zwierzętami", to jest właśnie brak szacunku i bestialstwo. Nie mówiąc już o niszczeniu środowiska naturalnego.

Nie chcę tutaj oceniać innych ludzi, bo to nie jest ani dobre, ani nie przyniesie nam rozwiązania tego tematu. Chcę rozmawiać o Bogu, o Jego naukach. To, że ktoś je łamie, no cóż. Bóg dał nam wolną wolę. Co do jedzenia mięsa ze sklepu, pamiętaj tylko o biedzie. Ja też chętnie bym nie kupował ubrań z Bangladeszu czy z Chin (gdzie wykorzystuje się ludzi i to niewolniczo, w tym dzieci), ale mnie nie stać na krajowy produkt z Bytomia czy Vistuli (ci wyzyskują naszych rodaków, ale co prawda mniej). Mam chodzić nago?

Cytuj:
1) może i ludzie tracą czas i siły na marne, według mnie tak jest. Czy jest to zdrowe... jeśli w to wierzą, wierzą, że nie tracą czasu, to jak najbardziej.
2) może tacy ludzie nie uwierzyli, ale twierdzą, że tak; że są głęboko wierzący i przestrzegający praw Boskich
3) z ciekawości, jakie jeszcze zasady trzeba spełnić oprócz bycia dobrym człowiekiem?
4) skoro Bóg nie jest materialny itd., jak może mieć typowo ludzkie cechy typu miłosierdzie i tolerancja? jak może "wybaczać"?
5) w czym odstępuję? Głównie w tym, że generalnie się nie modlę, nie chodzę do Kościoła i nie wierzę w to wszystko. Plus właśnie inne podejście do różnych tematów, ale są to tematy, do jakich i sami katolicy i inni chrześcijanie mają różne podejście, zależnie od człowieka (aborcja, in vitro, kara śmierci itd., itp.)

Ad. 1) Ja nieprawdziwe przekonania uważam za złe, gdyby ktoś był przekonany, że samochodem może skręcać tylko w prawo, to byłby w błędzie i traciłby czas (plus paliwo itp.), więc szkodziłby sobie.
Ad. 2) Wszystkich nie zbawimy. Możemy zawsze prosić o łaskę dla nich u Boga.
Ad. 3) Wszystkie zasady wypisane w Biblii. To jest dość proste: chcesz żyć sobie miło po śmierci = chcesz żyć w domu Boga. Bóg mówi: nie ma problemu, tylko nie łam kilku zasad. I potem Bóg podaje te zasady. Jakbyś chciała przyjść do mojego domu, ale kazałbym Ci wytrzeć buty przed wejściem, a Ty byś tego nie zrobiła, to bym Cię nie zaprosił do środka, porozmawiałbym w drzwiach, bo byś mnie nie uszanowała. To działa na podobnej zasadzie. Z tym, że Bóg zawsze Ci te drzwi otworzy i czeka jak wytrzesz te buty, ja za którymś razem bym nie otworzył, bo by mi się pewnie już nie chciało uwierzyć, że je wytrzesz.
Ad. 4) Przecież te cechy nie są związane z naszym ciałem, więc nie są materialne w takim rozumieniu. Dalej, skoro Bóg stworzył nas duchowo na Jego obraz, no to wszystko gra i buczy, bo On jest zawsze miłosierny, a my próbujemy tacy być, czyli naśladujemy Go w tym, więc nie jest to cecha odludzka. Miłosierdzie polega na wybaczaniu. Ja bym Boga nie nazwał tolerancyjnym, bo tolerować oznacza znosić mimo braku akceptacji, a Bóg nie będzie w swoim Królestwie tolerował ludzi niewiernych, grzeszników. Jest natomiast nieskończenie miłosierny, więc jeśli tylko ktoś będzie żałował swoich grzechów i szczerze podejmie chęć poprawy, to Bóg go przyjmie do siebie. Ważnym narzędziem w tej materii jest doskonały żal za grzechy, który każdemu(!) daje zawsze(!) szansę nawrócenia, choćby w ostaniej chwili życia. No i czyściec, który uwzględnia naszą grzeszną naturę i faktycznie pewne drobne przewinienia toleruje się na tyle, że możemy je sobie "odsiedzieć" i wtedy Bóg nas wpuści do siebie.
Ad. 5) Słuchaj nie możesz się powoływać na innych katolików, bo to brzmi tak, jak w tym "dowcipie":
Sąd pyta oskarżonego: czemu oskarżony zgwałcił ofiarę?
Oskarżony odpowiada: bo Kowalski też zgwałcił.
Odstępujesz więc w wielu punktach od nauki Chrystusa. Kto nie przestrzega Bożych zasad nie będzie nigdy dobrym chrześcijaninem. Kto je przestrzega, zawsze będzie dobrym człowiekiem. Wbrew temu pierwszemu wrażeniu, jednak te zasady mają swoje społeczne uzasadnienie, nawet gdy na chwilę przymkniemy oko na zasady odnoszące się tylko do Boga. Choćby: "Nie zabijaj", wszystkie cywilizacje, które dopuszczały w swoim prawodawstwie mordowanie, już upadły. Podlegają pod to: aborcja, kara śmierci. Aborcja czyni niestety nieodwracalne szkody na psychice matki (i wszystkich zamieszanych - znam to z praktyki...), no i może stanowić zagrożenie dla zasady wymiany pokoleń (co raz mniej dzieci). Co do kary śmierci, możesz kogoś zabić w obronie własnej, w obronie własnej rodziny, bo będziesz do tego zmuszona, to nie będzie Twoja wolna decyzja, czasem nawet nieświadoma. Więc nie będzie grzechem ciężkim. Natomiast możesz też kogoś całkiem świadomie zabić, bo uważasz, że kogoś skrzywdził. Wówczas jest to grzechem śmiertelnym. Niby wierzy się, że obecnie w sądownictwie nie dochodzi do pomyłek przy orzekaniu takiego wymiaru kary, ale tak często kara śmierci używana jest jako środek walki politycznej, np. ostatnio w "demokratycznej" Turcji, kiedyś nawet w PRL (choćby Afera Mięsna). Czy chciałabyś, by pewnego dnia Twój tata został powieszony, bo kibicował nie tej partii politycznej? Zasady Boskie muszą być uniwersalne, dlatego kara śmierci nie jest z nimi zgodna. Zaznaczam, że są to moje prywatne rozważania. Uzasadnienie dla niełamania przykazań jest jedno: Bóg je ustanowił i pragnie, aby ich przestrzegać. Wszystko co je łamie, jest złe.

Cytuj:
Opętania - nie wierzę. To znaczy wierzę - jako chorobę psychiczną / zaburzenia osobowości, coś w tym stylu. Generalnie zauważ, że wszelkie "objawienia" duchów czy opętania przytrafiają się osobom wierzącym. Kwestia psychiki.
A Jezus musiał być bardzo dobry w manipulowaniu ludźmi i tyle ;)
Wszelkie inne cuda - nie widziałam, nie wierzę. Pewnie też jest to jakaś manipulacja, ewentualnie coś niewyjaśnionego, czego nauka jeszcze nie odkryła. Tak jak cuda eucharystyczne, gdzie na hostii pojawia się krew, a tak naprawdę są za to odpowiedzialne bakterie.

Przede wszystkim, jeśli mówimy o manipulowaniu, to zastanów się, proszę, czy sama nie dopuściłaś się manipulacji uogólnienia w powyższym cytacie. Udowodnij, że wszystkie opętania dotyczą ludzi wierzących. Ja twierdze inaczej, ciężar dowodu spoczywa po Twojej stonie. Nie lubię takich zarzutów, typu manipulacja, to nie jest mowa miłości, ale jeśli już zaczęłaś...
Czym Jezus manipulował i w jakim celu? On nawoływał tylko do miłości, przebaczenia, pojednania. Nie chciał żadnego dobytku, nic. Mnie interesują tylko cuda biblijne, dla mnie świat jest cudem, każdy ptak, każda kropla wody, każdy uśmiech ludzki. Zwróć uwagę, że chrześcijanin nie musi wierzyć w nic, co po Chrystusie, co nie w Biblii.


Cytuj:
dziękuję Ci za Twoje posty, bo piszesz merytorycznie, bez obrażania itd., nie zostawiasz mnie samej sobie, tylko wręcz próbujesz zrozumieć mój sposób myślenia. No i to co piszesz, pomaga mi jakoś "uporządkować" to, w co wierzę lub nie.

Cieszę się, że tak odbierasz moje posty. To, co mi się podoba w mojej wierze, że ona zachęca, nakazuje się cieszyć, cenić dzień, nie czynić krzywdy innym, ona nie ma w sobie ani krzty zła. Niestety nie wszyscy to dostrzegają. Zainteresuj się poza religią literaturą motywacyjną, psychoterapią itp., one wszystkie są odwzorowaniem tego, co w religii, ale są jednak uboższe, o tę cząstkę Boga. Poznasz w nich, że doskonały człowiek nie będzie się martwił rzeczami doczesnymi, będzie zawsze doceniał i napawał się każdą chwilą radości, a w swym postępowaniu będzie uważał, aby czasem innym nie zrobić krzywdy i przekazywać swoje szczęście dalej. Taki był Chrystus (plus to, że był Bogiem) i tego nas uczył.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Śr sie 10, 2016 23:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 02, 2016 12:28
Posty: 8
Post Re: Nawróćcie mnie
Szukający_W_Drodze napisał(a):
Bóg istnieje poza miejscem i poza czasem, więc nigdy nie powstał, bo zawsze istniał.

W sumie to samo można by powiedzieć o Wszechświecie... ;)

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Katolicy wierzą w świat materialny i duchowy. Fizycy znają pojęcie materii, informacji oraz energii. Ten opis stworzenia nie jest dosłowny, człowiek nie jest podobny do Boga w tym, że ma ciało, włosy, nogi, ręce. Człowiek jest w tym podobny, że jest także istotą duchową (ma nieśmiertelną duszę) oraz może czynić dobro, może kochać.

Ok, rozumiem. Po prostu na nie wierzę w nieśmiertelną duszę. Wierzę, że wszelkie nasze uczucia, świadomość itd., powstają wskutek działania mózgu i innych procesów zachodzących w ciele.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Jednak nie jest to jakiś obowiązek by to odmawiać. Co ważne, ta rozmowa z Bogiem może mieć miejsce wszędzie i zawsze (choćby w autobusie, w aucie, w domu), nie musisz też klęczeć ani mieć złożonych rąk - Bóg tego nie wymaga. Dalej, te świątynie = kościoły, to tylko miejsca na wieczerzę, no bo ci wierni muszą gdzieś stać, jak pada deszcz, wieje wiatr. Jednak z powodzeniem odbywają się także msze na świeżym powietrzu. Budowanie kościołów nie jest jądrem nauki Jezusa.

Co do modlitwy - to wiem, ale odrzuca mnie sama idea przemawiania w myślach do istoty / rzeczy / siły, która nawet nie wiem, czy istnieje i czy to słyszy.
Co do świątyń - w katolicyzmie nie widać za bardzo takiego poglądu, jaki przedstawiłeś. Już bardziej w protestantyzmie, a przynajmniej niektórych jego wyznaniach - nie znam się - ale katolicyzm z tymi jego wielkimi, bogatymi świątyniami, złotem, obrazami i przepychem? To już nie jest tylko schronienie, to naginanie drugiego (usuniętego) przykazania.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Co do jedzenia mięsa ze sklepu, pamiętaj tylko o biedzie.

Otóż to. O biedzie. Nie jedząc zwierząt, wydaje się mniej pieniędzy. I nie przykłada ręki do bestialskiego mordu. Idealne rozwiązanie.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Przecież te cechy nie są związane z naszym ciałem, więc nie są materialne w takim rozumieniu. Dalej, skoro Bóg stworzył nas duchowo na Jego obraz, no to wszystko gra i buczy, bo On jest zawsze miłosierny, a my próbujemy tacy być, czyli naśladujemy Go w tym, więc nie jest to cecha odludzka. Miłosierdzie polega na wybaczaniu. Ja bym Boga nie nazwał tolerancyjnym, bo tolerować oznacza znosić mimo braku akceptacji, a Bóg nie będzie w swoim Królestwie tolerował ludzi niewiernych, grzeszników. Jest natomiast nieskończenie miłosierny, więc jeśli tylko ktoś będzie żałował swoich grzechów i szczerze podejmie chęć poprawy, to Bóg go przyjmie do siebie. Ważnym narzędziem w tej materii jest doskonały żal za grzechy, który każdemu(!) daje zawsze(!) szansę nawrócenia, choćby w ostaniej chwili życia. No i czyściec, który uwzględnia naszą grzeszną naturę i faktycznie pewne drobne przewinienia toleruje się na tyle, że możemy je sobie "odsiedzieć" i wtedy Bóg nas wpuści do siebie.

Według mnie te cechy są jak najbardziej związane z ciałem, jak wyżej.
Hm, a co do tego, że Bóg nie będzie tolerował niewiernych... też różne są poglądy. Niektórzy twierdzą, że jak ktoś jest dobrym człowiekiem - "pójdzie do Nieba". Zdaje się, że nawet papież Franciszek coś w tym stylu powiedział.
A czyściec to też kwestia sporna, bo zdaje się że tylko katolicy w to wierzą.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Słuchaj nie możesz się powoływać na innych katolików, bo to brzmi tak, jak w tym "dowcipie":
Sąd pyta oskarżonego: czemu oskarżony zgwałcił ofiarę?
Oskarżony odpowiada: bo Kowalski też zgwałcił.
Odstępujesz więc w wielu punktach od nauki Chrystusa. Kto nie przestrzega Bożych zasad nie będzie nigdy dobrym chrześcijaninem. Kto je przestrzega, zawsze będzie dobrym człowiekiem. Wbrew temu pierwszemu wrażeniu, jednak te zasady mają swoje społeczne uzasadnienie, nawet gdy na chwilę przymkniemy oko na zasady odnoszące się tylko do Boga. Choćby: "Nie zabijaj", wszystkie cywilizacje, które dopuszczały w swoim prawodawstwie mordowanie, już upadły. Podlegają pod to: aborcja, kara śmierci.

Źle to ujęłam - nie odnosiłam się do innych katolików, tylko do stanowiska Kościoła. Który, jak mi się zdaje, całkowicie potępia in vitro, aborcję bez względu na wszystko i karę śmierci. Ja co prawda też jestem absolutnie za zasadą "nie zabijaj" i to nie tylko w stosunku do ludzi. Do kary śmierci mam podejście mieszane, bo, tak jak piszesz - rzadko występuje pewność na 100%, że dana osoba jest winna. Ale jeśli występuje na 1000%, to dlaczego np. jakiś wielokrotny morderca, psychopata, który nie ma wyrzutów sumienia, ma żyć na koszt państwa w więzieniu, nie musząc nic robić, dostając jeść itd.? Z ryzykiem, że ucieknie i zacznie znowu zabijać? Chociaż ja, jak mówię, nie mam jakiegoś stanowiska w tej sprawie, dlatego jestem raczej neutralna. Aborcja - tutaj Kościół trochę przesadza, bo o ile jestem absolutnie za życiem i sama bym nigdy nie dokonała aborcji z powodów innych niż poważne zagrożenie mojego życia, to uważam, że to kwestia indywidualna. I Kościół tak naprawdę też powinien - tak jak mówisz, nie każdy katolik żyje w zgodzie z zasadami Boskimi, i jeśli ktoś chce grzeszyć i niszczyć sobie psychikę - jego sprawa. A co do in vitro, to już w ogóle jest mocna przesada, bo niby są za życiem, a zabraniają takiej wspaniałej rzeczy, która może powołać do życia nowego człowieka.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Udowodnij, że wszystkie opętania dotyczą ludzi wierzących. Ja twierdze inaczej, ciężar dowodu spoczywa po Twojej stonie. Nie lubię takich zarzutów, typu manipulacja, to nie jest mowa miłości, ale jeśli już zaczęłaś...
Czym Jezus manipulował i w jakim celu? On nawoływał tylko do miłości, przebaczenia, pojednania. Nie chciał żadnego dobytku, nic. Mnie interesują tylko cuda biblijne, dla mnie świat jest cudem, każdy ptak, każda kropla wody, każdy uśmiech ludzki. Zwróć uwagę, że chrześcijanin nie musi wierzyć w nic, co po Chrystusie, co nie w Biblii.

Nie udowodnię, że opętania dotyczą ludzi wierzących - tak mi się tylko wydaje. Ale nie mam jakiejś wiedzy w tej dziedzinie, tylko od bliskiej mi osoby, która sama miała z podobnymi rzeczami do czynienia i z opowieści znanego mu egzorcysty. Po prostu o każdym "opętaniu" o jakim słyszałam - dotyczyły osób wierzących. Nigdy niewierzących.
Może nie tyle manipulacja, co... niezwykły dar przekonywania ;)
A co do cudów, dla mnie też cały świat jest cudem, każda jego część. Ale nie cudem Boskim.

Mówisz o tym, że religia jest dobra, że nakazuje być dobrym człowiekiem, jak Jezus. Wiele razy spotkałam się z opinią - skoro nie wierzysz, to dlaczego nie zaczniesz chodzić po ulicy i zabijać ludzi? Ludzie czasami nie rozumieją, jak można nie wierzyć i być dobrym człowiekiem. Bo po co? Tak jakby człowiek z natury był zły, a zachowywał się dobrze tylko dlatego, żeby być zbawionym. A po co być dobrym? Może po to, żeby wszystkim nam się dobrze żyło na tym świecie...


Cz sie 11, 2016 13:22
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 13, 2016 12:00
Posty: 20
Post Re: Nawróćcie mnie
Bardzo ważne w wierze są uczynki. Ja się modlę teraz o to by Bóg nauczył mnie miłości. Gdy ostatnio dałem symbolicznie pieniądze biednemu odczułem wielką radość. gdyż wcześniej raczej nie było mnie na to stać.

Eunice99 napisał(a):
A po co być dobrym? Może po to, żeby wszystkim nam się dobrze żyło na tym świecie...


Może od tego warto zacząć :) Właśnie tak będzie w raju.


Pn sie 15, 2016 10:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: Nawróćcie mnie
Eunice99 napisał(a):
Nie udowodnię, że opętania dotyczą ludzi wierzących - tak mi się tylko wydaje.

Mnie się tez tak wydaje, a nawet powiem więcej, dotyczą ludzi głęboko wierzących.
Wszystkie relacje, jakie czytałem- a było ich sporo - opisywały tylko takie przypadki.
Moze ktoś zna inne opisy, ja nie.

Cytuj:
Mówisz o tym, że religia jest dobra, że nakazuje być dobrym człowiekiem, jak Jezus. Wiele razy spotkałam się z opinią - skoro nie wierzysz, to dlaczego nie zaczniesz chodzić po ulicy i zabijać ludzi? Ludzie czasami nie rozumieją, jak można nie wierzyć i być dobrym człowiekiem. Bo po co? Tak jakby człowiek z natury był zły, a zachowywał się dobrze tylko dlatego, żeby być zbawionym. A po co być dobrym? Może po to, żeby wszystkim nam się dobrze żyło na tym świecie...
Nawet i zwierzęta z reguły (sa nieliczne wyjatki) nie zabijają swoich pobratymców ot tak sobie. Taki po prostu jest wynik ewolucji. Częstym błędem (zamierzonym zresztą) teoretyków religii jest twierdznie, ze tylko religia jest źródłem moralności. Nie, to jest dorobek całej ludzkości.

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


Pn sie 15, 2016 17:54
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Nawróćcie mnie
@Eunice99
Cytuj:
W sumie to samo można by powiedzieć o Wszechświecie...

Różnica między Bogiem a Wszechświatem (w tym porównaniu) polega na tym, że ten drugi jest materią.
W zasadzie jedni wierzą w nieskończoność Wszechświata, inni w nieskończoność Boga, na końcu okaże się, która wiara była słuszna.


Cytuj:
Ok, rozumiem. Po prostu na nie wierzę w nieśmiertelną duszę. Wierzę, że wszelkie nasze uczucia, świadomość itd., powstają wskutek działania mózgu i innych procesów zachodzących w ciele.

Więc sama w coś wierzysz, tylko w coś innego niż ja. Masz rację, że miłość, strach itp. są odczuwane dzięki odpowiednim reakcjom chemicznym w naszej głowie. Jednak rodzi się pytanie, co i w jaki sposób wpływa na te reakcje? Ja chętnie bym to porównał do komputery: działa na zasadzie zapisu informacji w formie bitowej 0101101, jednak sam sposób zapisu przez liczby binarne nijak nie tworzy tego, co dziś uznajemy za komputer, a więc maszyny obliczeniowej, do tego brakuje odpowiedniego programu. Tak samo możemy na kartce napisać najmądrzejsze zdanie świata, ale bez kogoś, kto potrafi czytać, bez kogoś kto je odczyta i się do niego zastosuje, nie będzie to zdanie nic warte. Mówisz o świadomości, ale czym ona tak naprawdę jest? Czym są np. wyrzuty sumienia? Albo czy pamięć ludzka jest skończona? Jeśli jest skończona, jak wielka jest? Jeśli jest nieskończona, to jak jest to możliwe, skoro skończona jest powierzchnia i objętość mózgu?

Cytuj:
Co do świątyń - w katolicyzmie nie widać za bardzo takiego poglądu, jaki przedstawiłeś. Już bardziej w protestantyzmie, a przynajmniej niektórych jego wyznaniach - nie znam się - ale katolicyzm z tymi jego wielkimi, bogatymi świątyniami, złotem, obrazami i przepychem? To już nie jest tylko schronienie, to naginanie drugiego (usuniętego) przykazania.

Przede wszystkim musimy odróżnić założenia i jądro wiary od otoczki kulturowej. Jezus nie nauczał nic o budowie wielkich kościołów, nie jest także w żadnym przykazaniu nakazane by zdobić ołtarze. Dlaczego kościoły wyglądają, jak wyglądają? To jest zasługa rozwoju cywilizacyjnego w Europie. Np. romańskie świątynie stanowiły nie tylko miejsce na oddanie Bogu czci, ale także chroniły podróżnych przez złoczyńcami, były twierdzami i takie przyświecało im założenie architektoniczne. Natomiast w gotyku ludzie chcieli pokazać, że pragną Boga, chcieli by ten ich znak wystawał ponad wszystkie inne budowle w danej miejscowości. Zachęcam Cię do poczytania o architekturze sakralnej, bo to bardzo ciekawy temat (jak najbardziej dla ateisty też). Ja bym porównał te zdobienia do pierścionka zaręczynowego, czyż chłopak nie daje dziewczynie przy oświadczynach najpiękniejszego pierścionka, jaki tylko mógł znaleźć i kupić (na który było go stać)? Zazwyczaj daje. Tylko po co? Przecież gdyby był to zwykły pierścionek, albo nawet plastikowy, albo i żaden, to nie zmieni on (raczej) decyzji dziewczyny co do przyjęcia oświadczyn. Motywacja, moim zdaniem jest podobna w obu przypadkach.

Cytuj:
Hm, a co do tego, że Bóg nie będzie tolerował niewiernych... też różne są poglądy. Niektórzy twierdzą, że jak ktoś jest dobrym człowiekiem - "pójdzie do Nieba". Zdaje się, że nawet papież Franciszek coś w tym stylu powiedział.
A czyściec to też kwestia sporna, bo zdaje się że tylko katolicy w to wierzą.

Istnieje nawet taki pogląd, że piekło jest puste. Nikt nie ma dowodu, że ktokolwiek do piekła trafił. Możliwe, że miłosierny Bóg wszystkich przyjmie do siebie. Jednak nie ma co ulegać temu poglądowi i żyć według zasady: piekła nie ma. Nikt nie wie, kogo Bóg przyjmie do siebie. Jezus mówił, że kto w Niego wierzy, żyć będzie wiecznie. Bóg jest i sprawiedliwy, i miłosierny. Więc zbawionym można być, żyjąc zgodnie z prawem Bożym lub szukając miłosierdzia Boga przez mękę Chrystusową. Co do czyścca, to na tym forum nawet była dyskusja potwierdzająca, że jednak nie tylko katolicy w niego wierzą.

Cytuj:
Źle to ujęłam - nie odnosiłam się do innych katolików, tylko do stanowiska Kościoła. Który, jak mi się zdaje, całkowicie potępia in vitro, aborcję bez względu na wszystko i karę śmierci. Ja co prawda też jestem absolutnie za zasadą "nie zabijaj" i to nie tylko w stosunku do ludzi. Do kary śmierci mam podejście mieszane, bo, tak jak piszesz - rzadko występuje pewność na 100%, że dana osoba jest winna. Ale jeśli występuje na 1000%, to dlaczego np. jakiś wielokrotny morderca, psychopata, który nie ma wyrzutów sumienia, ma żyć na koszt państwa w więzieniu, nie musząc nic robić, dostając jeść itd.? Z ryzykiem, że ucieknie i zacznie znowu zabijać? Chociaż ja, jak mówię, nie mam jakiegoś stanowiska w tej sprawie, dlatego jestem raczej neutralna. Aborcja - tutaj Kościół trochę przesadza, bo o ile jestem absolutnie za życiem i sama bym nigdy nie dokonała aborcji z powodów innych niż poważne zagrożenie mojego życia, to uważam, że to kwestia indywidualna. I Kościół tak naprawdę też powinien - tak jak mówisz, nie każdy katolik żyje w zgodzie z zasadami Boskimi, i jeśli ktoś chce grzeszyć i niszczyć sobie psychikę - jego sprawa. A co do in vitro, to już w ogóle jest mocna przesada, bo niby są za życiem, a zabraniają takiej wspaniałej rzeczy, która może powołać do życia nowego człowieka.

Przede wszystkim, co to jest pewność na 1000%? Jak to zdefiniować prawnie? Druga sprawa, forma odbywania kary powinna być inna niż jest to obecnie, to moje zdanie. Jednak karę śmierci, choć kuszącą wielokrotnie, odrzucam, bo wiem, że w niepowołanych rękach przyniosłaby zgubę może i my, czy Tobie. No i też, spójrz taki mamy dziś świat, że ludzie z biedy, z nędzy sprzedają swoje ciało, inni kradną, a teraz wyobraź sobie ogłoszenie w gazecie: "sąd rejonowy w Płocku szuka osoby na stanowisko kata". Ktoś, kto nie będzie miał innej możliwości zarobkowania będzie musiał spróbować być katem, będzie musiał zabijać, aby samemu móc przeżyć, zapewnić dach nad głową dzieciom swoim. Co do in vitro, to jeśli chodzi o dofinansowanie tego z państwowych pieniędzy, to dla mnie w ogóle nie ma o czym mówić, gdy ok. 100 tys. dzieci mamy w kraju bezdomnych, a 4 mln ludzi żyje w skrajnym ubóstwie. Co do prywatnego finansowania tego, mam mieszane uczucia. Nie widzę celu. Przecież mamy tyle biednych sierot, porzuconch, pozabijanych w beczkach dzieci. A tu chcemy je jeszcze produkować w laboratoriach? Pojawia się też taki problem, że człowiek się często myli, ot dziś w radio było o dziecku z in vitro, które zostało wszczepione do macicy "nie jego" matki. Dziecko fizycznie kompletnie niezdrowe, matka psychicznie zniszczona, prawdziwa matka (dawczyni komórki jajowej) tak samo. No samo dobro.
Oczywiście, dla jasności, brzydzą mnie ludzie (i księża), którzy dzieci poczęte metodą in vitro nazywają gorszymi, chorymi, szatańskimi (sic!). Wiem, że Pan Bóg jest sprawiedliwy, to jedyne dobre pocieszenie.

Cytuj:
Nie udowodnię, że opętania dotyczą ludzi wierzących - tak mi się tylko wydaje. Ale nie mam jakiejś wiedzy w tej dziedzinie, tylko od bliskiej mi osoby, która sama miała z podobnymi rzeczami do czynienia i z opowieści znanego mu egzorcysty. Po prostu o każdym "opętaniu" o jakim słyszałam - dotyczyły osób wierzących. Nigdy niewierzących.

W nauce jest taka miła zasada, że słowo "wszyscy" używa się tylko, jeśli daną właściwość udowodniono dla wszystkich (dowiedziono). Zaś tak potoczne wyrażenie jak "prawie wszyscy" definiuje się jeszcze milej jako zasadę, która dotyczy wszystkich poza skończonym zbiorem elementów (wyjątków). Jeśli chcemy rozmawiać na poziomie, o wierze, o faktach, to trzymajmy się tych naukowych zasad (adekwatnie do "nikt"), to ułatwi sprawę.
Co do opętań, myślę, że osoby niewierzące opętane nie pójdą do egzorcyty i nie nazwą tego opętaniem, tylko znajdą inną nazwę, inne wytłumaczenie. To trochę jak z problematyką gwałtów w różnych krajach, w Szwecji nawet zły dotyk to gwałt, a w jakimś afrykańskim kraju natomiast prawnie nie istnieje takie zjawisko jak gwałt małżeński.

Cytuj:
Mówisz o tym, że religia jest dobra, że nakazuje być dobrym człowiekiem, jak Jezus. Wiele razy spotkałam się z opinią - skoro nie wierzysz, to dlaczego nie zaczniesz chodzić po ulicy i zabijać ludzi? Ludzie czasami nie rozumieją, jak można nie wierzyć i być dobrym człowiekiem. Bo po co? Tak jakby człowiek z natury był zły, a zachowywał się dobrze tylko dlatego, żeby być zbawionym. A po co być dobrym? Może po to, żeby wszystkim nam się dobrze żyło na tym świecie...

Nie rozumiem, czemu przeciwstawiasz twierdzenie: "religia jest dobra, [bo] nakazuje być dobrym człowiekiem, jak Jezus" z opinią: "skoro nie wierzysz, to dlaczego nie zaczniesz chodzić po ulicy i zabijać ludzi"? Ja takiej opinii nie reprezentuje, zupełnie pod zły adres lądują Twoje słowa. Ja dobrze rozumiem, że można być dobrym dla innych ludzi, a niewierzącym. Opinie innych ludzi, mówiłem to wielokrotnie, mnie w temacie wiary nie interesują. Człowiek z natury jest dobry, natomiast czasem zachowuje się źle, bo nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów - ja to tak widzę. Po co być dobrym? Po to, aby być szczęśliwym. Natomiast, dla mnie, szczęście to życie w harmonii z otoczeniem, a to wymaga, jak napisałaś, tego, aby "nam się dobrze żyło na świecie". Także pełna zgoda.

Jeśli chciałabyś o czymś porozmawiać jeszcze, to chętnie. Wiem, że chciałaś znaleźć wiarę, ale wątpię, że ją znalazłaś. Dla mnie Ty masz wiarę, ale wierzysz w co innego niż ja. Wierzysz, że wszystko wyjaśni nauka, że Wszechświat jest samoistnym bytem, a człowiek jest sterowany tylko poprzez procesy chemiczny (i fizyczne). Wierzysz, że wszystkie inne wiary się mylą, tylko ta Twoja jest słuszna. Jest to forma religii, ale w centrum nie stoi Bóg ani bogowie, tylko nauka, przekonanie o potędze nauki, wszechwiedzy człowieka. I moja, i Twoja wiara, to wiara, bez dowodów naukowych. To rodzi się pytanie, w co lepiej wierzyć. To kwestia indywidualnego wyboru.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Cz sie 18, 2016 23:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 02, 2016 12:28
Posty: 8
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
Więc sama w coś wierzysz, tylko w coś innego niż ja. Masz rację, że miłość, strach itp. są odczuwane dzięki odpowiednim reakcjom chemicznym w naszej głowie. Jednak rodzi się pytanie, co i w jaki sposób wpływa na te reakcje? Ja chętnie bym to porównał do komputery: działa na zasadzie zapisu informacji w formie bitowej 0101101, jednak sam sposób zapisu przez liczby binarne nijak nie tworzy tego, co dziś uznajemy za komputer, a więc maszyny obliczeniowej, do tego brakuje odpowiedniego programu. Tak samo możemy na kartce napisać najmądrzejsze zdanie świata, ale bez kogoś, kto potrafi czytać, bez kogoś kto je odczyta i się do niego zastosuje, nie będzie to zdanie nic warte. Mówisz o świadomości, ale czym ona tak naprawdę jest? Czym są np. wyrzuty sumienia? Albo czy pamięć ludzka jest skończona? Jeśli jest skończona, jak wielka jest? Jeśli jest nieskończona, to jak jest to możliwe, skoro skończona jest powierzchnia i objętość mózgu?

Nikt nie wie, czym dokładnie jest świadomość. Myślę, że powstałą w procesie ewolucji zdolnością myślenia o sobie, że ja to ja, i wszystkim, co to poniosło za sobą. Wyrzuty sumienia są następstwem moralności, którą człowiek rozwinął na skutek życia społecznego, które w pewnym momencie rozwoju człowieka zaistniało. Pamięć ludzka? Oczywiście, że jest skończona. Widziałam gdzieś kiedyś taki przelicznik, ile bajtów ma ludzka pamięć.
Te ludzkie reakcje, miłość, strach... to wszystko jest skutkiem długiej ewolucji. I działania ludzkiego organizmu, nie tylko mózgu. Strach - w procesie ewolucji człowiek nauczył się, co jest zagrożeniem, i reaguje na to jego ciało - mózg wysyła sygnały do całego ciała, nadnercza i komórki układu nerwowego wydzielają adrenalinę, która działa na calutki organizm; miłość - hormony, endorfiny i inne, przywiązanie - oksytocyna, itd. Ludzki organizm to nawet nie jedna wielka maszyna, tylko cała maszyneria, cała prawie samowystarczalna fabryka, gdzie wszystko jest po coś, wszystko jest skądś i nic nie jest bez powodu. Studiując fizjologię człowieka, można to odnieść tak naprawdę do całego wszechświata. Dla mnie to jest wspaniałe samo w sobie, ta złożoność, od poszczególnych nukleotydów odpowiadających twojemu kodowi binarnemu, przez DNA, chromatynę, organelle komórkowe, komórki, całą złożoność tkanek z wzajemnymi prawie nieskończonymi interakcjami między sobą, z całą biochemią organizmu! To jest wspaniałe i według mnie, nie wymaga dodatkowego wyjaśnienia w postaci duszy czy Boga. Sama świadomość może jest trochę zagadką, ale dlatego, że nauka jeszcze do tego nie doszła, ale właśnie - jeszcze, bo już czytałam o projekcie odczytywania ludzkich myśli na ekranie komputera, o przenoszeniu świadomości jak w filmach sf.
Jak tak teraz myślę, to może dla niektórych rzeczywiście ten cud człowieka, ta inteligencja naszego organizmu, o której większość z nas nawet nie ma pojęcia, może być wręcz dowodem na istnienie Boga. Dla mnie - jest dowodem na ewolucję i to, że we wszechświecie wszystko dąży do porządku i harmonii.

Cytuj:
Co do świątyń - w katolicyzmie nie widać za bardzo takiego poglądu, jaki przedstawiłeś. Już bardziej w protestantyzmie, a przynajmniej niektórych jego wyznaniach - nie znam się - ale katolicyzm z tymi jego wielkimi, bogatymi świątyniami, złotem, obrazami i przepychem? To już nie jest tylko schronienie, to naginanie drugiego (usuniętego) przykazania.

Przede wszystkim musimy odróżnić założenia i jądro wiary od otoczki kulturowej. Jezus nie nauczał nic o budowie wielkich kościołów, nie jest także w żadnym przykazaniu nakazane by zdobić ołtarze. Dlaczego kościoły wyglądają, jak wyglądają? To jest zasługa rozwoju cywilizacyjnego w Europie. Np. romańskie świątynie stanowiły nie tylko miejsce na oddanie Bogu czci, ale także chroniły podróżnych przez złoczyńcami, były twierdzami i takie przyświecało im założenie architektoniczne. Natomiast w gotyku ludzie chcieli pokazać, że pragną Boga, chcieli by ten ich znak wystawał ponad wszystkie inne budowle w danej miejscowości. Zachęcam Cię do poczytania o architekturze sakralnej, bo to bardzo ciekawy temat (jak najbardziej dla ateisty też). Ja bym porównał te zdobienia do pierścionka zaręczynowego, czyż chłopak nie daje dziewczynie przy oświadczynach najpiękniejszego pierścionka, jaki tylko mógł znaleźć i kupić (na który było go stać)? Zazwyczaj daje. Tylko po co? Przecież gdyby był to zwykły pierścionek, albo nawet plastikowy, albo i żaden, to nie zmieni on (raczej) decyzji dziewczyny co do przyjęcia oświadczyn. Motywacja, moim zdaniem jest podobna w obu przypadkach.[/quote]
Ok, rozumiem. Wciąż jednak uważam, że to niezgodne z Biblią. A Bóg, jeśli istnieje, raczej by wolał by ludzie wydali te tony pieniędzy na głodujących i chorych ludzi, niż na złote świątynie.
A co do pierścionka - ja sama chciałam prosty. Mógłby być nawet plastikowy. Liczy się symbol.

Cytuj:
Przede wszystkim, co to jest pewność na 1000%? Jak to zdefiniować prawnie? Druga sprawa, forma odbywania kary powinna być inna niż jest to obecnie, to moje zdanie. Jednak karę śmierci, choć kuszącą wielokrotnie, odrzucam, bo wiem, że w niepowołanych rękach przyniosłaby zgubę może i my, czy Tobie. No i też, spójrz taki mamy dziś świat, że ludzie z biedy, z nędzy sprzedają swoje ciało, inni kradną, a teraz wyobraź sobie ogłoszenie w gazecie: "sąd rejonowy w Płocku szuka osoby na stanowisko kata". Ktoś, kto nie będzie miał innej możliwości zarobkowania będzie musiał spróbować być katem, będzie musiał zabijać, aby samemu móc przeżyć, zapewnić dach nad głową dzieciom swoim. Co do in vitro, to jeśli chodzi o dofinansowanie tego z państwowych pieniędzy, to dla mnie w ogóle nie ma o czym mówić, gdy ok. 100 tys. dzieci mamy w kraju bezdomnych, a 4 mln ludzi żyje w skrajnym ubóstwie. Co do prywatnego finansowania tego, mam mieszane uczucia. Nie widzę celu. Przecież mamy tyle biednych sierot, porzuconch, pozabijanych w beczkach dzieci. A tu chcemy je jeszcze produkować w laboratoriach? Pojawia się też taki problem, że człowiek się często myli, ot dziś w radio było o dziecku z in vitro, które zostało wszczepione do macicy "nie jego" matki. Dziecko fizycznie kompletnie niezdrowe, matka psychicznie zniszczona, prawdziwa matka (dawczyni komórki jajowej) tak samo. No samo dobro.
Oczywiście, dla jasności, brzydzą mnie ludzie (i księża), którzy dzieci poczęte metodą in vitro nazywają gorszymi, chorymi, szatańskimi (sic!). Wiem, że Pan Bóg jest sprawiedliwy, to jedyne dobre pocieszenie.

Pewność "na 1000%" zdefiniowałabym np. jako przyłapanie delikwenta na gorącym uczynku. Ale przytaczasz dobre argumenty, masz rację. Na pewno jednak kary więzienia powinny być dużo sroższe, a nie tak jak jest teraz, że dla tych ludzi to często odpoczynek.
Co do in vitro, to powinna być kwestia danego człowieka. To, że są dzieci bezdomne, sieroty, nie oznacza, że należy ludziom zakazać wyboru. To tak jakby nakazać ludziom stosowanie antykoncepcji i zakazać płodzenia potomstwa, a nakazać adopcje. Każdy powinien mieć prawo wyboru, czy chce uratować biedne dziecko, czy spłodzić własne - konwencjonalnie czy przez in vitro, bez różnicy. Piszesz, że nie widzisz celu - równie dobrze mógłbyś napisać, że nie widzisz celu w konwencjonalnej prokreacji. A radio wiesz - nagłaśnia jedną sprawę na wiele innych udanych zabiegów. Pomyłki zdarzają się czasem wszędzie, ale są to odosobnione przypadki. Nie mówią np. o dzieciach, które rodzą się w patologicznych rodzinach, w biednych rodzinach, na skutek gwałtów lub ciąży nastolatek. Równie dobrze ja mogłabym teraz powiedzieć - konwencjonalna prokreacja? Samo dobro! A jeśli już ktoś się decyduje na in vitro, to naprawdę pragnie tego dziecka i ma dla niego warunki.
Nie mówię czy to powinno być finansowane ze środków publicznych czy nie, to nie mój temat, polityki nie lubię. Wiem tylko, jak skonstruowana jest obowiązująca ustawa o in vitro - tak, że daje rodzicom bardzo małą szansę na poczęcie dziecka i przez to naraża na ogromne wydatki.

Cytuj:
Co do opętań, myślę, że osoby niewierzące opętane nie pójdą do egzorcyty i nie nazwą tego opętaniem, tylko znajdą inną nazwę, inne wytłumaczenie. To trochę jak z problematyką gwałtów w różnych krajach, w Szwecji nawet zły dotyk to gwałt, a w jakimś afrykańskim kraju natomiast prawnie nie istnieje takie zjawisko jak gwałt małżeński.

Wiesz, ja jestem zdania, że wszytko co moralne a pomaga ludziom, to jest ok. Jeśli ktoś ma problemy psychiczne, które nazwie opętaniem, pójdzie do egzorcysty i mu to pomoże - super. Tak samo jak ktoś inny, któremu pomoże psychiatra czy psychoterapeuta. Ale egzorcysta w przypadku problemów psychicznych może pomóc na coś, co jest wywoływane podświadomością, jak nerwica czy zaburzenia osobowości, albo nawet to "opętanie" w rozumieniu psychiatrii, nie pamiętam dokładnej nazwy. Ale na często mylone z opętaniem choroby jak schizofrenia czy epilepsja - nie ma szans, może tylko pogorszyć. I wtedy to już nie jest ok. Taki człowiek powinien poddać się przynajmniej dodatkowo leczeniu specjalistycznemu, ale idzie do egzorcysty i uważa, że to wystarcza.

Cytuj:
Jeśli chciałabyś o czymś porozmawiać jeszcze, to chętnie. Wiem, że chciałaś znaleźć wiarę, ale wątpię, że ją znalazłaś. Dla mnie Ty masz wiarę, ale wierzysz w co innego niż ja. Wierzysz, że wszystko wyjaśni nauka, że Wszechświat jest samoistnym bytem, a człowiek jest sterowany tylko poprzez procesy chemiczny (i fizyczne). Wierzysz, że wszystkie inne wiary się mylą, tylko ta Twoja jest słuszna. Jest to forma religii, ale w centrum nie stoi Bóg ani bogowie, tylko nauka, przekonanie o potędze nauki, wszechwiedzy człowieka. I moja, i Twoja wiara, to wiara, bez dowodów naukowych. To rodzi się pytanie, w co lepiej wierzyć. To kwestia indywidualnego wyboru.

Tak naprawdę wierzę w to, że nic w tym świecie nie jest pewne i kto wie, może jest jakaś siła, którą ludzie nazwali Bogiem, ale nauka jeszcze nie umie udowodnić jej istnienia. Tak samo jak może i teraz źle postrzegamy świat, siebie, może nasza wiedza jest niepełna. Kiedyś ludzie myśleli, że atom jest najmniejszą cząstką, potem okazało się, że nie. Nigdy chyba ta nasza wiedza o świecie nie będzie pełna... Nie mówię, że nie ma czegoś, co nazywacie Bogiem - ale dla mnie ta wiara jest trochę ślepa, trochę naciągana... może nie sama wiara, ale praktyki religijne. Wielu ludzi dziś, z tego co zauważyłam, jest agnostykami lub wierzy w Boga "po swojemu" (w sumie z naszej dyskusji wynika, że od biedy sama mogłabym się do tej grupy zaliczyć :P), dostosowuje swoją wiarę do postępów nauki, do dzisiejszych czasów. Ale, jak mówisz, to kwestia indywidualnego wyboru ;)


Pt sie 19, 2016 13:24
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Nawróćcie mnie
Cytuj:
Ok, rozumiem. Wciąż jednak uważam, że to niezgodne z Biblią. A Bóg, jeśli istnieje, raczej by wolał by ludzie wydali te tony pieniędzy na głodujących i chorych ludzi, niż na złote świątynie.
A co do pierścionka - ja sama chciałam prosty. Mógłby być nawet plastikowy. Liczy się symbol.

Jeśli uważasz, że budowanie kościołów jest niezgodne z Biblią, wykaż to proszę. Powołaj się na odpowiednie cytaty w Biblii.
Jasne, że Bóg wolałby widzieć na ziemi dobrobyt i miłość, ale dał nam wolną wolę... Wiesz, dziś już tak się nie buduje kościołów, natomiast musimy pamiętać, że kościoły buduje się, ozdabia z pieniędzy wiernych, nie z podatków. Więc tutaj trzeba zgody danej wspólnoty.

Cytuj:
Nie mówię, że nie ma czegoś, co nazywacie Bogiem - ale dla mnie ta wiara jest trochę ślepa, trochę naciągana... może nie sama wiara, ale praktyki religijne. Wielu ludzi dziś, z tego co zauważyłam, jest agnostykami lub wierzy w Boga "po swojemu" (w sumie z naszej dyskusji wynika, że od biedy sama mogłabym się do tej grupy zaliczyć :P), dostosowuje swoją wiarę do postępów nauki, do dzisiejszych czasów. Ale, jak mówisz, to kwestia indywidualnego wyboru ;)

Ja wierzę w to, co Bóg objawił na kartach Pisma Świętego. Może jest to dla Ciebie naciągane i ślepe, ale jeśli naprawdę się pozna tę wiarę, można być szczęśliwym nie krzywdząc w koło nikogo. Mam często wrażenie, że ludzie robią coś (np. chodzą do kościoła), ale nie rozumieją tak naprawdę, co robią i po co. Wiara w Chrystusa jest zawsze aktualne i nie wymaga dostosowania, ale trzeba ją poznać i zrozumieć. Ja chętnie chciałbym poznać, co w Twoich oczach jest "nieaktualne". Tylko mnie interesuje jądro wiary, nie otoczka, nie to, co jacyś ludzie robią, ale to co Jezus mówił i robił.

Co do teorii ewolucji, to mnie uczono w szkole, iż istniało kilka teorii stojących ze sobą w sprzeczności. Sam widziałem już dyskusje nad tym, czy ewolucja gatunków została dowiedziona. Mnie osobiście dość interesujące wydają się inne teorie (też nie ta, że Pan Bóg sobie wszystko stworzył od razu, jak w Biblii, bo to tylko metafora). Musisz wiedzieć, że sama dzisiejsza teoria ewolucji to także zmodyfikowana wersja tego, co mówił Darwin. Jednak to tak zupełnie na marginesie, bo nie ma to nic wspólnego z wiarą, tylko z nauką.

Widzę powoli, że nasza dyskusja zmierza do punktu, gdzie obie strony tylko mówią o tym, co sądzą, nie mówią o tym, jak jest i co jest. Dlatego do przemyślenia daje Ci sprawę wiary w Jezusa, bo istnieją źródła potwierdzające jego historyczność. Jego nauczanie znajdziesz w Nowym Testamencie, czy widzisz coś w nim zdrożnego?
Prosiłbym Cię, abyś określiła, do czego ta rozmowa ma doprowadzić.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


So sie 20, 2016 18:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 28, 2016 13:03
Posty: 17
Post Re: Nawróćcie mnie
Ludzie z bezsilności popełniają samobójstwa nie zdając sobie sprawę ze w piekle czeka jeszcze większe cierpienie.Szatan jest w każdym z nas i to od naszych uczynków zależy ile będzie miał siły.Dowodem na to jest bezsilność w odmawianiu różańca,choć byśmy nie wiem jak się chcieli skupić to i tak nam myśli uciekną.Siłą szatana jest ukrycie lecz modlitwy nie wytrzymuje ponieważ go to strasznie boli i się ujawnia poprzez rozpraszanie naszych myśli.Każdy może to sobie sprawdzić.Najsilniejszą modlitwą jest tajemnica szczęścia jest to modlitwa Jezusa Chrystusa przekazana nam przez Brygidę Szwedzką.Nikogo nie da się nawrócić na siłę, jeżeli ktoś się nie modli to prosi o szatana i go dostanie w momencie śmierci wraz z ogromnym cierpieniem.Gdyby ludzie zdawaliby sobie choć trochę sprawy jak wielkie są cierpienia w piekle to świat wyglądałby zupełnie inaczej.


So gru 10, 2016 18:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 26, 2016 12:07
Posty: 2
Lokalizacja: Kutno, Lódzkie
Post Re: Nawróćcie mnie
Eunice99 napisał(a):
Zostałam ochrzczona w Kościele Katolickim, wychowana pewnie jak każdy z nas, ganiana do kościoła, czego nienawidziłam, miałam Pierwszą Komunię, bierzmowania już nie. Początkowo nie zastanawiałam się nad moją wiarą, po prostu chodziłam do kościoła, uczyłam się modlitw, wiedziałam tylko, że nie istnieje życie po śmierci, więc tej śmierci się od zawsze panicznie bałam. Potem zaczęłam sobie zadawać pytanie - czy wierzę? I doszłam do wniosku, że nie, nie i jeszcze raz nie. W jakąś siłę stwórczą, może, ale nie Boga, nie Jezusa, nie wszystko, co mówi Kościół. Ludzie mi tłumaczyli, że Bóg istnieje, a dla mnie byli tylko - i nadal są - oszukującymi siebie samych sekciarzami, którzy nie potrafią samodzielnie pomyśleć.

A potem zaczęłam im zazdrościć. Bo tak, oszukują siebie, nie myślą logicznie, ale jednak: 1) mają wiarę, silną wiarę, na której mogą się oprzeć, co jest godne szacunku; 2) nie muszą tak bardzo bać się śmierci, nie potrafią sobie wyobrazić tego, co mnie nawiedza wieczorami od dzieciństwa, powodując ataki paniki - kompletnej pustki po śmierci; 3) łatwiej im żyć, bo nigdy nie są samotni, zawsze mają wsparcie "z góry", zawsze mogą się do kogoś zwrócić.

Wiem to wszystko i chcę uwierzyć, ale nie potrafię... Nawet się czasami modlę, ale czuję się jak idiotka. Po prostu nie potrafię, nie potrafię uwierzyć, wiem, że wiara jest często dobra, że byłaby dobra dla mnie, ale nie potrafię uwierzyć, mając świadomość, że to by było oszukiwanie siebie...

Więc krótko - co byście mi powiedzieli, żeby mnie "nawrócić"?


Witaj,
Po pierwsze, w świecie gdzie jest tyle zła, wypranych z wartości ludzi, w świecie gdzie liczy się tylko pieniądz, życie wiarą i bycie z Bogiem stanowi niejako koło ratunkowe, dzięki któremu możemy oprzeć swój żywot na trwałym fundamencie. Ileż to ludzi goni za tym, co materialne zaprzedając swoją duszę, a w momentach kryzysowych odkrywa, że sens życia jest zupełnie inny.

Po drugie, podejrzewam, że myśląc o wierze, w swojej głowie wyobrażasz sobie Boga, który nie pozwala Tobie do siebie podejść ze względu na Twoje grzechy. Spójrz na Boga jako kogoś, kto wydał swojego syna na śmierć za Ciebie. Kogoś kto nie opuści swoich dzieci, jeśli te, nawet uwikłane w największym bagnie, będą do niego lgnęły.

Po trzecie, rozpocznij rozkwit swojej wiary niczym dziecko, gdy uczy się nowych rzeczy. Porozmawiaj z Bogiem w modlitwie o swoich problemach, wątpliwościach. Potraktuj wiarę nie jako sztuczny twór i sztuczne rytuały - nikt nie oczekuje od Ciebie bycia robotem. Bóg jest żywy, a nie z kamienia. Ucz się przeżywać swoją wiarę każdego dnia, powoli, stopniowo, z mentalnością dziecka pragnącego Boga.


Pn gru 26, 2016 12:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL