Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 25, 2024 23:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 82 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Przypadek mojej wiary 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr sie 24, 2016 12:23
Posty: 9
Post Przypadek mojej wiary
Witam wszystkich,

Chciałabym przedstawić swoje przemyślenia poniżej. Proszę o wypowiedź szczególnie osoby duchowne.

Może zacznę do tego, że mam 30 lat i od jakiś ok 17 lat zastanawiam się czy wierzyć. Mam różne wzloty i upadki, pomimo tego, że pochodzę z rodziny katolickiej, wierzącej i mam dwóch księży w rodzinie, choć niestety daleko mieszkają.
Odkąd pamiętam chodziłam do kościoła, jako dziecko chętniej, szczególnie na piękne Nabożeństwa Majowe oraz niezwykle klimatyczne Nabożeństwa Rorat.
W pewnym okresie w życiu zauważyłam, że nie chce mi się chodzić do kościoła, bo mam lepsze zajęcia i że Bóg tak na prawdę słyszy mnie wszędzie bez względu na to czy modlę się w domu czy w kościele. Stwierdziłam nawet, że po co mam się spowiadać księdzu skoro mogę zrobić to w myślach i też zostanę wysłuchana. Do 18 roku życia chodziłam do kościoła w każdą niedzielę, chodziłam na obligatoryjne msze młodzieżowe w soboty (ksiądź sprawdzał obecność na tych mszach młodzieżowych, ale nie tylko- ponieważ też kontrolował każde przyjście na drogę krzyżową, majowe, roraty itp.). Jeśli chodzi o niedzielne msze, to nacisk rodziny, która nie mogła zrozumieć, że się gubię w tym czy wierzyć czy nie.
W wieku 19 lat wyprowadziłam się z domu na studia i jakże byłam szczęśliwa ze nie w każdą niedzielę muszę iść do kościoła. Właściwie chodziłam tylko w te niedziele w które byłam w domu, żeby nie robić przykrości tacie, dziadkom (ale pozostały takie momenty, które były szczęśliwe dla mnie, czyli np tradycyjne chodzenie na roraty z tatą i siostrą w wigilię na 7 rano- to robiłam chętnie).
Lata mijały a ja coraz bardziej odsuwałam się od kościoła. Jak to w przypadku zdrowia bywa nadeszły gorsze czasy, mój tato dostał poważnego zawału. Od tego czasu codziennie drżałam i dbałam o niego jak tylko mogłam, chociaż na odległość, ponieważ po studiach postanowiłam zostać w miejscu gdzie studiowałam i podjąć pracę. Przyjeżdzałam do domu jak tylko mogłam najczęściej i dzwoniłam codzienie czy wszystko jest dobrze.
Wrzesień 2014 roku był dla mnie najgorszym a zarazem najlepszym miesiącem w życiu. Najgorszym bo tato dostał się do szpitala i okazało się, że ma zator tętnicy krezkowej co spowodowało poważną martwicę jelita cienkiego. Podczas drugiej operacji dostał się na oiom na którym lezał dwa tygodnie nieprzytomny. Nie wyobrażałam sobie nigdy że mojego taty może zabraknąć, to było coś strasznego. Modliłam się do Św. Rity chyba 24 godziny na dobę. Każdy przyjazd na odwiedziny do szpitala to była dla mnie męczarnia, że MÓJ tato jest w takim stanie, że jest z nim źle, a lekarze mówią, że nie przetrwa tego, ze nie ma żadnych szans. Rozważaliśmy z rodziną nawet jakieś medium energetyczne (rozmawiałam z tą kobietą telefonicznie). Ale zrezygnowaliśmy wreszcie z tego- też dłuższa historia. 24 września tato został wybudzony ze śpiączki z 80 cm jelitem cienkim. Przez 4 dni zachowywał się jak naćpany przez te środki farmaceutyczne pod których wpływami był na oiomie. Ale Ja byłam tak szczęsliwa, jak nigdy w życiu. Spędzałam dni i noce w szpitalu na zmianę z dziadkami i siostrą, ponieważ tato nie mógłbyś ani na chwilę sam.

Po 4 dniach kiedy tato zaczął mówić normalnie powiedział, że widział jak unosił się nad sobą i słyszał jak lekarze mówią ze nie ma już szans, że umrze. A potem wrócił. Druga sytuacja, powiedział że widział jak modli się za niego taka nasza sąsiadka uchodząca za niezwykle wierzącą i dobrą i rodzinną osobę, kazał jej podziękować za to.
Dni mijały i zrobiło się coraz gorzej. Pod koniec listopada wzięłam w pracy L4 na tatę żeby pobyć w nim w domu. Zrobiliśmy sobie taką małą sesję filmową związaną z naszym oglądaniem "Opowieści Wigilijnej" w każdej możliwej wersji, jako że zbliżały się Święta a my to bardzo lubiliśmy. Chciałam też tatę jakoś zająć żeby choć na chwile odczuwał mniej bólu. A i tak było coraz gorzej. Ostatniego listopada musieliśmy go zawieżć spowrotem do szpitala, bo już był w strasznym stanie. Lekarz oczywiście go olał i stwierdził, że tata ma wzdęcia (a on już w ogóle nie kontaktował). Zadzwoniłam do ordynatora oddziału który natychmiast przyjechał zrobił tomografię i okazało się, że nastąpiła perforacja wrzodu. Zoperował tatę natychmiast i znowu na OIOM. Następnego dnia otrzymałam telefon ze szpitala po godzinie 12, że tata zmarł. Z mojej strony bezradność, nie wiedziałam co robić, do kogo dzwonić.
Wierzyłam, że tata przyjdzie do mnie kiedy będę za nim tęsknić, że pomoże kiedy będę potrzebowała, ale nigdy nie przyszedł. Ile ja strom w internecie przejrzałam związanych z tym tematem, a iloma znajomymi rozmawiałam... Opowiadali mi różne historie zwiazane z oznakami tamtego świata na ziemi.
Pisałam do pewnego księdza, który mi napisał, ze jesli brakuje ziemskiego Ojca to mam modlić się do Ojca w niebie, do Boga. Ale dla mnie to było mało, takie słowa nie przemawiają do mnie! Szukałam dowodów, rozmawiałam z ludzmi starszymi ode mnie, bardziej doświadczonymi, których uważałąm za wzór. Nikt nie powiedział mi, że niebo to prawda, że Bóg istnieje, każdy poddawał mnie temu abym sama dowiedziała się czy to prawda czy nie, żębym zobaczyła jak czuję.

W dniu dzisiejszym, po moich analizach sytuacji, stwierdzam, że tego nie ma. Wszystkie objawienia, które kiedykolwiek miały miejsce to były nie prawdziwe objawienia tylko coś co ma związek z psychiką ludzką, ze zmianymi chemicznymi zachodzącymi w głowie (a wiem, że w głowie może powstać wszystko co chcemy albo i często to czego nie chcemy, świadczą o tym chociażby choroby psychiczne kiedy ludzie nie wiedzą co robią, co mówią).
W czasach pierwszych objawień, nie znano ludzkiego mózgu i kiedy ktoś mówił że coś zobaczył to się po prostu chyba w to wierzyło jesli nikt nie okazywał żadnych innych objawów wariactwa. Stąd chyba powstała wiara i pomysł, że Bóg istnieje. Uformowała się religia, wiara, a z czasem coś co miało na Świecie zjednać ludzi, zaprowadzić porządek. Wydaje mi się, że to właśnie jest cała historia Kościoła. Zastanawiam się też np czy kolejni zwierzchnicy Kościoła nie utrzymują informacji że tego wszystkiego nie ma, że ich zadaniem jest wpajać ludziom, że mają się kochać, szanować, żyć dobrze, ale w głębi swojej głowy wiedzą, że ich misją jest pokazywanie ludziom, że to istnieje, kiedy tak na prawdę tego nie ma.

Są też przypadki ludzi którzy chyba kompletnie zatracili się w tej swojej wierze albo jest zbyt sztuczna i pozbawiona rozsądku (np ludzie którzy chodzą do kościołą na pokaz a w rzeczywistości są bardzo źli).
Często rozmawiam ze swoim dziadkiem który jest oczytany, religijny. Mówię mu, że nie będe chodziłą do spowiedzi i mówiła innemu człowiekowi o tym co źle zrobiłam. Ze po co chodzić do Kościoła bo jeśli Bóg istnieje to wszędzie jest. Dziadek mi wszystko uzasadnia powołując się na różne cytaty z książek, z Pisma Świętego (choć osobiście sam twierdzi że pismo Święte jest napisane dla prostych ludzi). A chodzenie do spowiedzi to po prostu tradycja- dużo by opowiadać w temacie mądrości dziadka.

Ja chcę poznać tą prawdę. Nie jestem na tym etapie, że ktoś mi powie, że mam się pomodlić to zrozumiem, ani na tym, że Bóg wszystko widzi i wybacza.
Ja już naprawdę potrzebuję poziomu hard i rozmowy chyba z osobą, która nie jest zaślepiona wiarą i potrafi logicznie myśleć. Bo ja nie potrafię logicznie myśleć i do tego wierzyć. Albo jedno albo drugie. Wszystko tłumaczę sobie na swój język, wszystko muszę uzasadnić, a jeśli wierzę, to w miłość miedzyludzką i rodzinne szczęście.
Ogólnie rzecz biorąc to mam do powiedzenia dużo więcej, tutaj starałam się skompensować te informacje.

Przepraszam jeśli ktoś poczuł się urażony moją wypowiedzią.


Śr sie 24, 2016 12:29
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: przypadek mojej wiary
Rzadko zaglądają tu osoby duchowne. Od dłuższego nikogo nie było. Ale nie sądzę, aby w Twojej sytuacji miało znaczenie, czy odpowie Ci świecki lub duchowny.

Moim zdaniem, niewątpliwie jest to zupełnie naturalne i zrozumiałe, że po śmierci bliskiej osoby można albo być złym na Boga, albo nawet myśleć, że Go nie ma.

Na pewno jednak nie zgodziłbym się nawet z przypuszczeniem, że hierarchowie Kościoła nie wierzą w Boga. Zbyt wiele wyrzeczeń wobec zbyt małych zysków, aby całe swoje życie poświęcać dla Boga i Kościoła nie mając wiary.

Według mnie głównym argumentem za istnieniem Boga jest istnienie świata. Wydaje się, że skądś to wszystko musiało się wziąć. Natomiast konkretnie w chrześcijaństwie Bóg nawet stał się człowiekiem i przyszedł na Ziemię, dzięki czemu jest blisko nas i łączy się z nami w trudach doczesnego życia. Uważam to za najważniejsze argumenty przemawiające za prawdziwością chrześcijaństwa. Przynajmniej jeśli chodzi o argumenty z tych bardziej obiektywnych i uniwersalnych, bo wiele osób ma też własne subiektywne doświadczenia, które są dla nich przekonujące w kwestii chrześcijaństwa i istnienia Boga.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Śr sie 24, 2016 13:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 24, 2016 12:23
Posty: 9
Post Re: przypadek mojej wiary
Soul33, dziękuję za przeczytanie mojego posta i za odpowiedź. Napisałeś bardzo mądrze i jestem pełna podziwu dla Twojej wiary bo nie potrzebujesz dowodów. Ja ich potrzebuję i szukam. Wydaje mi się, że gdybym nie miała w sobie zaszczepionej cząstki wiary to by nie było mnie na tym forum ani bym się nie przejmowała tym tematem. Ale jednak gdzieś szukam pomocy, szukam odpowiedzi, podpowiedzi.

Twoje słowa niezbyt do mnie przemówiły, bo nie znalazłam w nich dowodów, których poszukuje...
Wydaje mi się też, że ktoś kto wierzy, bo boi się być sam, boi się śmierci i dlatego wierzy, że po drugiej stronie coś jest, że ostatecznie jego życie się nie skończyło (dlatego wiara to rodzaj pomocy w mojej opinii). Ale jeśli ktoś pomocy jej nie potrzebuje- to nie wierzy. Ot proste powiedzenie: Trwoga to do Boga.

Religię na dzień dzisiejszy odbieram bardziej jako tradycję, trzeba chodzić do kościoła, przyjmować sakramenty bo w przeciwnym razie ludzie Cię zlinczują. W moim otoczeniu raczej nie ma ludzi wykształconych i światłych, którzy ślepo wierzą w Boga. Tacy ludzie radzą w sobie w życiu inaczej i go nie potrzebują.

Pozdrawiam,
K.


Śr sie 24, 2016 13:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):
Po 4 dniach kiedy tato zaczął mówić normalnie powiedział, że widział jak unosił się nad sobą i słyszał jak lekarze mówią ze nie ma już szans, że umrze. A potem wrócił. Druga sytuacja, powiedział że widział jak modli się za niego taka nasza sąsiadka uchodząca za niezwykle wierzącą i dobrą i rodzinną osobę, kazał jej podziękować za to.


Takie gadanie twojego ojca jest troche antykatolickie, bo przecież katolicy wierzą że po śmierci to wszystko ma wyglądać nieco inaczej.

Karolina_1986 napisał(a):
Zastanawiam się też np czy kolejni zwierzchnicy Kościoła nie utrzymują informacji że tego wszystkiego nie ma, że ich zadaniem jest wpajać ludziom, że mają się kochać, szanować, żyć dobrze, ale w głębi swojej głowy wiedzą, że ich misją jest pokazywanie ludziom, że to istnieje, kiedy tak na prawdę tego nie ma.


Zwierzchnicy kościoła nie będą temu zaprzeczać, bo z tego żyją :mrgreen:
I nie ma znaczenia, w co oni wierzą, bo tutaj najważniejsza kwestia jest taka, że oni żyją na koszt wiernych, więc wiernym trzeba opowiadać to co trzeba opowiadać, inaczej sie nie da.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr sie 24, 2016 13:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 24, 2016 12:23
Posty: 9
Post Re: przypadek mojej wiary
Robek, dzięki za odpowiedź!

To mam już dwie odpowiedzi, nie wiem czy czytałeś odpowiedź Soul33, ale jest bardziej katolicka niż Twoja.
Po Twojej odpowiedzi mogę tylko napisać, że chyba nie należysz do wierzących, albo wierzysz, tylko masz w sobie realną cząstkę twardo stąpającą po ziemi tak jak i Ja.
Mając te dwie wypowiedzi oczywiście Twoja przemawia do mnie bardziej bo ma fakt, coś co widać, coś co też nie tylko sama naocznie obserwuję.
Możesz powiedzieć o sobie coś więcej? Tzn czy jesteś wierzący, czy kiedyś byłeś dlaczego nie jesteś (jesli nie jesteś).
Dzięki


Śr sie 24, 2016 14:00
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: przypadek mojej wiary
@Karolina_1986
Przede wszystkim bardzo mi przykro z powodu odejścia Twojego taty. Pomodlę się za niego i za wsparcie dla Ciebie.
Chciałbym Ci pomóc porozmawiać z Tobą o tym, co uważasz. Nie odbieraj moich słów jako ataku, nawet jeśli tak zabrzmią, bo nie mam powodu aby Cię atakować.

Cytuj:
W pewnym okresie w życiu zauważyłam, że nie chce mi się chodzić do kościoła, bo mam lepsze zajęcia i że Bóg tak na prawdę słyszy mnie wszędzie bez względu na to czy modlę się w domu czy w kościele.

Masz rację, że Bóg słyszy nas wszędzie, w kościele, w domu, na chodniku, w myślach, w słowach. Tylko, że modlitwa w kościele to nie jest taka zwykła modlitwa. My wtedy wypełniamy polecenie Chrystusa i na Jego pamiątkę dokonujemy uczty eucharystycznej, tak jak On z uczniami w wieczerniku. Po to idziemy do kościoła na mszę, aby "to" czynić na Jego pamiątkę. Nie musi to się wcale odbywać w kościele, może na dworze, na plaży, wszędzie, ale potrzeba do tego duchownego i kilka innych rekwizytów (w tym stół = ołtarz). Tego samego sama na ulicy nie zrobisz, po to jest kościół (jako budynek).

Cytuj:
Stwierdziłam nawet, że po co mam się spowiadać księdzu skoro mogę zrobić to w myślach i też zostanę wysłuchana.

Bóg Cię wysłucha, w myślach możesz osiągnąć żal doskonały i przepustkę do zbawienia, jednak nie jest to takie proste. Spowiedź to nie tylko odklepanie paru formułek, wypowiedzenie swoich złych uczynków i gitara. Spowiedź to żal za grzechy, spowiedź to postanowienie poprawy, spowiedź to zadośćuczynienie i pokuta. Bez tego, samo wyznanie grzechów nie sprawia, że mamy za sobą ważną spowiedź. Natomiast czemu wyznajemy te grzechy Bogu przezksiędza? Bo Jezus, czyli Bóg tak sobie zażyczył. Pan Bóg powiedział: odpuszczę Wam grzechy, ale aby to uczynić musicie je w taki, a nie inny sposób wyznać (to oczywiście nie jest ani cytat ani parafraza, ale duże streszczenie moimi słowami). Teoretycznie żyjąc doskonale nie potrzebujesz spowiedzi, tylko kto potrafi żyć doskonale? No i rezygnując ze spowiedzi, rezygnujesz w pełnym udziale uczty eucharystycznej.

Cytuj:
Wszystkie objawienia, które kiedykolwiek miały miejsce to były nie prawdziwe objawienia tylko coś co ma związek z psychiką ludzką, ze zmianymi chemicznymi zachodzącymi w głowie (a wiem, że w głowie może powstać wszystko co chcemy albo i często to czego nie chcemy, świadczą o tym chociażby choroby psychiczne kiedy ludzie nie wiedzą co robią, co mówią).

Przede wszystkim nie musisz wierzyć w objawienia po Chrystusie, a przynajmniej się nimi zajmować. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa wystarczyło jako doskonałe świadectwo. Jednak do meritum. W jaki sposób sobie wyobrażasz objawienia? Że człowiek zobaczy obraz anioła swymi oczami? Jeśli tak, to mamy tutaj do czynienia ze zmianami fizycznymi zachodzącymi przy przesyle i odbiorze światła przez człowieka. Aby zobaczyć cokolwiek musi paść odpowiednio wiązka światła. Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, by Bóg objawiał się ludziom przez zmiany chemiczne, ale nie robi mi również różnicy, jeśi objawi się przez zmiany w padaniu światła. Jest Bogiem, więc niech się objawia jak chce.
Natomiast co do słów, że w głowie może powstać wszystko co chcemy. Czy masz jakieś dowody na to? Ja bym chciał móc być talentem muzycznym, ale do tego trzeba odpowiednich zmian chemicznych na moich półkulach...

Cytuj:
Stąd chyba powstała wiara i pomysł, że Bóg istnieje

Co ciekawe wiara powstała dużo wcześniej niż nam się wydaje, róźne źródła datują pochówki ludzi na okres przed 20-25 tysiącami lat. Inne źródła wskazują, że jakieś 20 tys. temu ludzie jeszcze nie umieli mówić tak jak dziś, acz wydawali już jakieś dźwięki, zalążek mowy. Więc możliwe, że wiara była przed językiem. Tego nie zbadamy nigdy dokładniej, jednak uważam za fenomenalne, że wiara w istnienie Boga lub bogów (coś ponad człowieka) była nierozerwalnie związana z bytem ludzkim od zarania dziejów. W chrześcijaństwie uznaje się, że nauka Boga, Jego plan zbawienia jest tak napisany aby odpowiadać rozwojowi duchowemu i intelektualnemu człowieka. Dlatego Stary Testament jest skierowany pod Żydów i pisany innym językiem niż Nowy Testament. Dlatego dziś nie robimy wypraw krzyżowych, tylko miłujemy bliźnich, jak Chrystus nakazał. Sądzę, że ta wędrówka do Boga zaczęła się już w tej przysłowiowej jaskinii na terenach dzisiejszej Rosji te 25 tys. lat temu. Choć oczywiście może to być raczej pośredni dowód na istnienie Boga. [Na marginesie marginesów, nawet takie pojęcie jak własność prywatna nie towarzyszy nam "od zawsze". Natomiast wiara tak.]

Zostańmy jednak w temacie dowodów. Tutaj masz króką rozprawkę na temat historyczności Jezusa: http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/2003441#h=2 , o istnieniu Apostołów sama musisz poszukać, bo źródeł jest mnóstwo. Do tych dowodów tam dorzucę jeszcze Całun Turyński. Jak wyżej napisano, sam świat tak wspaniały i cudowny jest dowodem istnienia Boga (chociaż zrozumiem, jeśli to odrzucisz). Istnieją także dowody poprzez uzdrowienia ludzi. Więcej dowodów znajdziesz też tutaj: http://www.teologia.pl/m_k/zag01b.htm
Dla mnie dobrym dowodem na istnienie Boga jest fakt, że Jego prawa są całkowicie dobre, nie nakazują nic złego, a prowadzą do szczęścia. Mało tego, one świetnie regulują życie społeczne i dziś!

Cytuj:
Są też przypadki ludzi którzy chyba kompletnie zatracili się w tej swojej wierze albo jest zbyt sztuczna i pozbawiona rozsądku (np ludzie którzy chodzą do kościołą na pokaz a w rzeczywistości są bardzo źli).

O faryzeuszach mówił sam Chrystus, na forum też mnóstwo dyskusji. Nie brakuje dziś osób fałszywych, nie brakuje ich ani w rodzinie, ani wśród przyjaciół, ani w Kościele, ani w pracy. Po prostu niektórzy przedkładają nad Boga swoje prywatne wygody i grzeszki, swoich bożków (pieniądz, zemsta itp.). Cóż począć. Grzech towarzyszy nam od pamiętnego "jabłka Ewy i Adama". Nie wiem natomiast, w czym wiara katolicka pozbawiona jest rozsądku? Co nielogicznego w niej jest?

Cytuj:
choć osobiście sam twierdzi że pismo Święte jest napisane dla prostych ludzi

To sam potwierdzam, łatwo je zrozumieć w obcym języku, gdy zna się tylko podstawy. Łatwo je zrozumieć bez studiów wyższych i matury. To jest genialne, aby tak napisać opowiadanie, by było i dla dziecka, i dla dorosłego. I dla biedaka, i dla bogacza. I dla profesora, i dla robotnika. Potrafisz tak? Ja w życiu trafiłem na tylko jedną taką książkę - Pismo Święte. Każdy może wyciągnąć z niego dobre wnioski, zrozumieć przesłanie i zastosować natychmiast w swoim życiu. Z Harrym Potterem czy powieściami S. Kinga już tak łatwo nie jest (chociaż tego drugiego chętnie czytuję).

Cytuj:
ja nie potrafię logicznie myśleć i do tego wierzyć.

Z jednej strony wątpisz w istnienie jakiegokolwiek Boga (tak?), z drugiej zagłębiasz się w zrozumieniu nauk chrześcijańskich. Poznanie pochodzenia i celu spowiedzi, bez uwierzenia w Boga nie pomoże. To tak, jakby nie rozumieć dlaczego 2+2=4, ale wiedzieć, że pierwiastek z 4 to dwa. Mówiąc kolokwialnie, od tyłu strony byśmy się do tego zabierali. Chciałbym więc, żebyś powiedziała, w co wierzysz, czy we wszechmocną naukę, czy w jakieś coś, co stworzyło wszystki i sobie jest, czy w duchy, czy w reinkarnację, czy w słońce (kult solarny), czy jednak w jakiegoś jednego Boga?

Jakiś czas temu prowadziłem podobną dyskusję tutaj: viewtopic.php?f=27&t=38180 .
Wiem, że Twój przypadek jest inny, bo każdy z nas inaczej pojmuje, innego słowa potrzebuje. Może tam znajdziesz kilka odpowiedzi na Twoje wątpliwości.
Polecam także poznać, czym jest wiara w praktyce, mądra wykładnia tego, czego od nas Bóg oczekuje, tego jak dobrze żyć, bo dobrze umrzeć: https://www.youtube.com/user/Langustanapalmie/videos

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Śr sie 24, 2016 14:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 24, 2016 12:23
Posty: 9
Post Re: przypadek mojej wiary
Szukający w drodze bardzo, dziękuję za odpowiedź. Przeczytałam raz, ale postanowiłam zrobić to po raz kolejny i głęboko się zastanowić nad tym co napisałeś bo napisałeś niezwykle.
Nie odebrałam Twojej odpowiedzi jako atak tylko jako pomoc w znalezieniu drogi, której chyba jednak szukam (przez gęsty las, ale szukam).
Dzięki za temat do rozważenia!
Pozdrawiam


Śr sie 24, 2016 14:33
Zobacz profil
Post Re: przypadek mojej wiary
W wierze nie chodzi tylko o radzenie sobie w zyciu.
Dowodow na istnieniie Boga masz z pewnoscia wiele wokol siebie tylko ich nie zuwazasz lub przypisujesz je komus innemu.
Jeszcze niedawno myslalem podobnie jak ty i ze nic w zyciu nie osiagnalem, bo zaslepialy mnie dzisiejsze bzdury.
Okazalo sie ze mam wszystko czego kiedykolwiek chcialem, ale wczesniej tego nie widzialem.
Gdy to dostrzeglem zrozumialem ze tak naprawde nie jest mi to do niczego potrzebne poza checiia posiadania.
W ten sposob wszelkie dobra doczesne stracily dla mnie poprzednia wartosc.
Pracuje by zyc, a nie zyje by pracowac po to tylko by miec.
W miejwiecej tym samym czasie trafila mi sie praca ktorej nigdy bym sie nie spodziewal i od samego poczatku dostawalem dowody na istnienie Boga, bo nic innego, zadne zbiegi okolicznosci nie wyjasnia tego.
Gdy zaczalem watpic i planowalem pojscie do psychologa dostalem kolejny tzw. twardy dowod nna istnienie Boga, na zdjeciu, co niewatpliwie odsunelo mysli ze wczesniej, przez 2 lata w towarzystwie Swietych to byly tylko zludzenia i przywidzenia.
Z drugiej strony nie jest to juz moja wiara tylko wiedza i tu jest problem, bo wiedzac, nie kwalifikuje sie juz do tych co wierza i przez wiare beda zbawieni.
Z tego tez wlasnie powodu nie moge upubliczniac tegoz zdjecia szkodzac wierze innych.
Poza tym jako zdjecie bedzie takze krytykowane jako ze moglo byc sfabrykowane itp. choc trzymam nienaruszony orginalny plik.

Tak poza tym poczytaj swiadectwa innych, tych ktorzy doznali dzialaniia Boga, Ducha Sw. lub mieli objawienia.


Śr sie 24, 2016 14:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: przypadek mojej wiary
Osoby duchowne , które nie rozumieją do końca ewangelii i na trudne pytania odpowiadają najczęściej to tajemnica lub odpowiedzi ich nie wskazują konkretnego rozwiązania same są jak owieczki , które potrzebują pasterza. Dlatego właśnie potrzebny jest nam Duch św. Aby nam wskazywał poprawny kierunek. Wydaje się ,że zwykłe staranie się aby nie grzeszyć bez rozumienia jak nie grzeszyć, stało się już zbyt minimalnym poczynaniem ponieważ ludziom nie wystarcza już bycie synem marnotrawnym. A nawet nie wystarcza bycie tym poprawnym synem ,który również nie widzi rzeczywistości tak jak Ojciec. Wiara wiarą, ale teraz potrzebne są dary Ducha św w tym rozumu aby rozumieć a zatem ze zrozumieniem nie popełniać głupot. Duch św gdy Go prosimy o to co wydaje się nam potrzebne daje nawet więcej ponieważ On widzi zarówno to czego naprawdę potrzebujemy jak i to o co prosimy. Jednak często jest tak ,że to co musi zostać nam objawione potrzebuje pewnych przygotować i pewnych objaśnień. Wszystko to trwa w czasie i proces ten staje się cokolwiek mozolny. I jeżeli nasze modlitwy są dostatecznie szczere odpowiedź udzielana jest zawsze choć jej zrozumienie a przede wszystkim dostrzeżenie znów może w umyśle być dostrzeżone po latach ( jeżeli brak nam doświadczenia i zaufania ,że tę odpowiedź otrzymamy).
Duch św do udzielania odpowiedzi używa wszystkich, ale to dokładnie wszystkich. Gdzie osoba udzielająca danej odpowiedzi może być kompletnie tego nieświadoma bo np. udzieli odpowiedzi pod postacią jakiejś historyjki , która jest całkowicie adekwatna do problemu jaki wyjaśniamy tłumacząc przy tym wszystko doskonale.
Śmierć dla osoby ceniącej miłość jest tak absurdalna, że rzeczywiście może mocno zaburzyć pokój umysłu. Jednak Jezus obiecał, że śmierć zostanie pokonana dopiero na samym końcu. Bo rzeczywiście z miłością nie może ona mieć nic wspólnego ( a miłość to Bóg) co Jezus wykazywał wskrzeszając. Obiecał również ,że będziemy czynić większe cuda niż On. Dlaczego tak się nie dzieje? Dlatego ,że tego czego nauczał wypaczono. Dlatego ponownie trzeba się zagłębiać w Jego nauki tak aby to co wypaczone a co sprzyja temu światu zostało ponownie poprawnie zrozumiane i aby wreszcie będąc w miłości i złączeni z Chrystusem nie zgadzali się na żadne cierpienia nikogo. A dla tych , którzy chcieli by trzymać się tylko przykazań, niech wskazówką będzie Jego nowe przykazanie :”abyście się wzajemnie miłowali jak ja was umiłowałem.” Ponieważ usiłowanie takiej miłości nie powiedzie się bez pomocy samego Jezusa i Ducha św. A to jest punkt w którym uczymy się aby być razem i jedno, nie tylko na mszy i nie tylko w komunii ale ze wszystkimi. I to właśnie po to są msze aby poczuć jedność z innymi. Bo taką jedność potrafią odczuwać nawet kibice ( choć zwykle nie do końca zdają sobie sprawę ,że jest one ograniczona) i dlatego tak tęsknią za następnym meczem, czy uczestnicy np. koncertu symfonicznego lub rockowego.
Co do objawień. Objawienia zwykle mają charakter osobisty bo odnoszą się do znanych sobie odczuć i przekonań. I dlatego są słabo rozumiane przez innych albo nawet wcale. Nawet osoby doświadczające objawienia, aby je rozumieć potrzebują często kolejnych doświadczeń i przeżyć aby to wszystko skonsolidować. Dzieje się tak ze względu na to iż ten świat jest światem oszustwa. Nic w nim nie jest postrzegane prawdziwie i takim jak to jest. I aby to zaobserwować potrzeba pomocy Ducha św. A większość boi się o tę pomoc prosić, nie mówiąc już o tak wspaniałym przykazaniu;
które zabrania nam wzywać tego imienia ( nadaremno) ale co znaczy nadaremno?
Dlatego ja skłonna jestem aby nauczać aby wreszcie poprosić o koniec tego świata aby zakończyć tę zabawę w ciuciubabkę tak aby miłość Boga Ojca mogła być poznana wprost i aby każdy rozumiał , że prosząc o ten koniec prosi o miłość i jedność a nie trwanie w ciągłym oddzieleni wojnie. Bo ze względu na nasze chciejstwo bycia oddzielonym, co niby jest takie małe dla każdego inne i w innym wymiarze niby tylko troszeczkę a globalnie staje się nie ścianą z betonu ale innym odrębnym światem tym światem-światem kłamstwa o synu człowieczym.
PS. Twój tata jest już w prawdziwym świecie miłości –Domu Ojca. Wiele osób ,które czuły się zmuszone do powrotu tutaj bardzo tęsknią za tamtym światem. Dlatego jedyną negatywną sprawa jest poczucie rozłąki. Niech zatem będzie dla ciebie pociechą , że życie tu jest jak mgnienie oka a ojciec twój i tak z tobą się spotka.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Śr sie 24, 2016 14:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 24, 2016 12:23
Posty: 9
Post Re: przypadek mojej wiary
Sapper,
Dzięki za odpowiedź.
Co do objawień narazie nie chcę się wypowiadać bo przez odpowiedź @Szukającego w drodze w tym temacie to musze sobie to przemyśleć. Cieszy mnie, że jesteś osobą, która trwale uwierzyła, co do zdjęcia- pierwsza myśl to taka, że chciałabym je zobaczyć a druga to taka, że nie chcę żeby uszanować Twoje stanowisko.
Masz też rację, że ludzie czasami nie dostrzegają niektórych rzeczy, może być tak i ze mną, chociaż nie ukrywam, że szukam. Rok po śmierci taty dopiero postanowiłam opuścić osobę z którą się związałam. Cały czas udawałam ze byłam szczęśliwa i nie chciałam się nikomu przyznać, że jest mi bardzo źle. Tłumaczyłam sobie, że tata czuwa nade mną z góry i w taki sposób chciał mi pomóc, bo z ziemi nie mógł. Pomógł mi zostawić tamta osobę i związać się z kimś dobrym, dzięki czemu jestem szczęśliwa.
Ja się tutaj dopatruję aspektów psychologicznych, a właściwie inaczej. Wiara toczy walkę z psychologią


Śr sie 24, 2016 17:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):
Możesz powiedzieć o sobie coś więcej? Tzn czy jesteś wierzący, czy kiedyś byłeś dlaczego nie jesteś (jesli nie jesteś).
Dzięki


Oczywiście że jestem wierzący :-D
Tyle że przestrzeganie tych wszystkich przykazań które mi są narzucone, jest czymś nierealnym, bo co by kto nie zrobił, to i tak będzie popełniał jakieś grzechy, a z drugiej strony atrakcyjność tego całego Nieba, przynajmniej jak dla mnie jest niezbyt wysoka.
Co bym nie robił, to i tak u mnie jakieś grzechy będą, i co bym nie zrobił to i tak to Niebo będzie wyglądać inaczej, niż ja bym chciał żeby wyglądało.

Więc to nie wygląda najlepiej, bo sytuacja w której to Niebo istnieje i bym sie jednak jakoś tam dostał, a to wszystko co tam jest, by mi całkowicie odpowiadało, jest czymś bardzo mało prawdopodobnym.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Natomiast czemu wyznajemy te grzechy Bogu przezksiędza? Bo Jezus, czyli Bóg tak sobie zażyczył. Pan Bóg powiedział: odpuszczę Wam grzechy, ale aby to uczynić musicie je w taki, a nie inny sposób wyznać (to oczywiście nie jest ani cytat ani parafraza, ale duże streszczenie moimi słowami).


To są jedynie twoje fantazje.
To twoim zdaniem 2000 lat temu, ludzie sie spowiadali tak jak dzisiaj?

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Co ciekawe wiara powstała dużo wcześniej niż nam się wydaje, róźne źródła datują pochówki ludzi na okres przed 20-25 tysiącami lat. Inne źródła wskazują, że jakieś 20 tys. temu ludzie jeszcze nie umieli mówić tak jak dziś, acz wydawali już jakieś dźwięki,


Bo wszystko co było dziwne groźne czy też niezrozumiałe, po jakimś czasie zostawało uznawane za Boga.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
W chrześcijaństwie uznaje się, że nauka Boga, Jego plan zbawienia jest tak napisany aby odpowiadać rozwojowi duchowemu i intelektualnemu człowieka. Dlatego Stary Testament jest skierowany pod Żydów i pisany innym językiem niż Nowy Testament. Dlatego dziś nie robimy wypraw krzyżowych,


Czyżby wszechmogący Bóg nie był w stanie napisać Biblii, którą będzie w stanie zrozumieć każdy człowiek i to we wszystkich czasach?

Szukający_W_Drodze napisał(a):

Zostańmy jednak w temacie dowodów. Tutaj masz króką rozprawkę na temat historyczności Jezusa: http://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/2003441#h=2 ,


Dowody na historyczność Jezusa też są dosyć słabe.
Bo Jezus nie był kimś wyjątkowo sławnym, to co co mówił nie specjalnie sie spodobało, miał co najwyżej kilkuset wyznawców, stworzył zwykłą standardową sekte, która nie zaciekawiła ówcześnie żyjących historyków, bo dopiero kilkadziesiąt lat po jego śmierci ktoś o nim gdzieś tam wspomniał.

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Do tych dowodów tam dorzucę jeszcze Całun Turyński.


Badania całunu pokazały, że powstał w średniowieczu :-D

Szukający_W_Drodze napisał(a):
Dla mnie dobrym dowodem na istnienie Boga jest fakt, że Jego prawa są całkowicie dobre, nie nakazują nic złego, a prowadzą do szczęścia. Mało tego, one świetnie regulują życie społeczne i dziś!


Prawo w doskonały sposób regulują życie społeczne, i dzięki temu jest Bogiem? :mrgreen:
Jakieś słabe te twoje dowody.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr sie 24, 2016 17:48
Zobacz profil
Post Re: przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):
Sapper,
Dzięki za odpowiedź.
Co do objawień narazie nie chcę się wypowiadać bo przez odpowiedź @Szukającego w drodze w tym temacie to musze sobie to przemyśleć. Cieszy mnie, że jesteś osobą, która trwale uwierzyła, co do zdjęcia- pierwsza myśl to taka, że chciałabym je zobaczyć a druga to taka, że nie chcę żeby uszanować Twoje stanowisko.
Masz też rację, że ludzie czasami nie dostrzegają niektórych rzeczy, może być tak i ze mną, chociaż nie ukrywam, że szukam. Rok po śmierci taty dopiero postanowiłam opuścić osobę z którą się związałam. Cały czas udawałam ze byłam szczęśliwa i nie chciałam się nikomu przyznać, że jest mi bardzo źle. Tłumaczyłam sobie, że tata czuwa nade mną z góry i w taki sposób chciał mi pomóc, bo z ziemi nie mógł. Pomógł mi zostawić tamta osobę i związać się z kimś dobrym, dzięki czemu jestem szczęśliwa.
Ja się tutaj dopatruję aspektów psychologicznych, a właściwie inaczej. Wiara toczy walkę z psychologią


Chcialbym pomoc kazdemu i chcialbym aby zobaczyl to co ja, ale wiem ze nie wszyscy zrozumieja to prawidlowo.
To ze sobie tlumaczylas to tylko psychologiczne wylumaczenie samej sobie, tj umyslowi, a w duszy-sercu wierzylas ze twoj tata czuwa nad toba i wlasnie ta wiara umozliwila to co sie stalo.
Dusza wierzyla w to co umysl odrzucal.
Gdybys np. zobaczyla jak wyglada Przeistoczenie podczas Eucharystii to z pewnoscia nie miala bys watpliwosci, ale tu tez wystapia by sytuacja o ktorej pisalem, tzn. nie byla by to juz twoja wiara tylko wiedza, wiec miala bys problem jak uzyskac zbawienie bo z pewnoscia nie poprzez wiare ktorej juz od takiego momentu nie masz, a tylko wiedze o istnieniu Boga.
"Blogoslawieni ktorzy nie widzieli a uwierzyli".


Śr sie 24, 2016 18:07
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 30, 2013 20:35
Posty: 2751
Post Re: przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):
Ja chcę poznać tą prawdę. Nie jestem na tym etapie, że ktoś mi powie, że mam się pomodlić to zrozumiem, ani na tym, że Bóg wszystko widzi i wybacza.

Ale tu jednak wszystko sprowadza sie do takich wniosków.
Nic w tym dziwnego, bo wiara polega na.... wierze. Nawet sam papiez ani zaden teolog nie przedstawi Ci dowodów.
Zawsze chetnie czytam takie prawdziwe opowieści, choć patrzę na to od tej drugiej strony.

_________________
Rozsądne, a nie pętające swej wolności umysły są lekkimi ciałami lotnymi, wybiegającymi zawsze naprzód i rozpoznającymi okolice, do których dostojnie kroczący, zwarty korpus ortodoksów w końcu także kiedyś dotrze.
G.C. Lichtenberg


Śr sie 24, 2016 20:57
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: przypadek mojej wiary
Karolina_1986 napisał(a):
Soul33 ... jestem pełna podziwu dla Twojej wiary bo nie potrzebujesz dowodów.

Nie jestem wierzący :) Napisałem tylko w skrócie, jakie są wg mnie najlepsze argumenty przemawiające za chrześcijaństwem.

Bez wiary się nie obejdzie. Uważam jedynie, że dla jednych argumenty są bardziej przekonujące, dla innych mniej, ale o dowodach w sensie dosłownym nie może być mowy.

Karolina_1986 napisał(a):
Ja ich potrzebuję i szukam.

Na jednej z warszawskich uczelni teologicznych jest taki przedmiot jak "Filozofia Boga", na którym wykłady wyglądają tak, że przedstawia się tam wszelkie znane dowody na istnienie Boga, jakie powstały na przestrzeni wieków oraz sposób obalenia każdego z nich.

Wiara to wiara, a nie dowody.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Śr sie 24, 2016 21:01
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: przypadek mojej wiary
@Robek
Cytuj:
To są jedynie twoje fantazje.
To twoim zdaniem 2000 lat temu, ludzie sie spowiadali tak jak dzisiaj?

Źle się wyraziłem, jasne, że Jezus nie mówił "macie wyznawać grzechy księdzu".
Spowiedź na przestrzeni lat zmieniała formy, jednak jej cel jest jeden. Przyznać się do swoich błędów i dążyć do ich naprawy. Trzeba znaleźć sobie tę odwagę, by przyznać się do zła, które się czyni. Jak wiadomo samo przyznanie skłania nas do zastanowienia się nad tym i wzmacnia w nas wolę poprawy.
Jezus powiedział: "Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20, 21-23).

Cytuj:
Bo wszystko co było dziwne groźne czy też niezrozumiałe, po jakimś czasie zostawało uznawane za Boga.

Co dokładnie ludzie pierwotni uznawali za Boga jest niezbadane (chyba, że masz dane, chętnie się zapoznam). Natomiast nie idzie tu, o konkretny kult, ale o ideę istnienia istoty nadprzyrodzonej, która o wszystkim decyduje oraz o koncepcję życia po życiu.

Cytuj:
Czyżby wszechmogący Bóg nie był w stanie napisać Biblii, którą będzie w stanie zrozumieć każdy człowiek i to we wszystkich czasach?

Bóg był w stanie napisać co chciał i jak chciał. On mógł już Żydom na początku powiedzieć to samo co Jezus, ale nie chciał. Jezus przyszedł na świat, by dołożyć ostatni puzzel w układance zbawienia.

Cytuj:
Dowody na historyczność Jezusa też są dosyć słabe.

No cóż, nie udało się jednoznacznie potwierdzić koncepcji obalających te dowody. Też trudno wymagać, aby o Jezusie nagle pisano na całym świecie, wówczas nie było globalizacji.

Cytuj:
Badania całunu pokazały, że powstał w średniowieczu

Niestety albo stety nie jest to tak jednoznaczne, mówisz tylko o badaniu metodą radiowęgla. Wątpliwości co do Całunu Turyńskiego jest bardzo wiele. Co na przykład ze śladami krwi, której występowanie jedne badania potwierdzają, a inne nie? Co ze splotami materiału, które odpowiadają tym z czasów Jezusa? Co z trójwymiarowym (sic!) obrazem stwoczonym bez farb i barwników? Co ciekawe, mimo to głębokość zabarwienia (czym?) jest tak mała, że nawet dziś nie dałoby rady jej odtworzyć.

Cytuj:
Prawo w doskonały sposób regulują życie społeczne, i dzięki temu jest Bogiem? :mrgreen:
Jakieś słabe te twoje dowody.

Prawo Boże w doskonały sposób reguluje życie społeczne i stanowi to (dla mnie) dowód na to, że Bóg jest naprawdę Bogiem.
Prawo ma zawsze autora. Niestety polskie prawo nie reguluje życia społecznego w doskonały sposób, niech świadczy o tym patologia istnienia takich wynagrodzeń za pracę, przez które osoby pracujące są bezdomne.

Twoje nastawienie do tematu jest zupełnie inne niż autorki, atakujące, ironiczne, nie lubię takiej dyskusji. W dodatku Ty już masz swoją wiarę, jak sam wyżej napisałeś. Natomiast Karolina_1986 szuka, docieka. Więc nie zamierzam już dalej z Tobą wchodzić w polemikę, życzę Ci jednak dobrego dnia.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Śr sie 24, 2016 21:10
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 82 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL