dairane1980 napisał(a):
Czy grzechem jest zdrada własnego męża pod wpływem alkoholu, jeśli się tego nie pamięta i nie wiadomo co się robiło. Ta 'miła' wiadomość była otrzymana od osób trzecich ...
To pytanie należałoby rozważyć od kilku stron. Przede wszystkim, wszelkie wątpliwości ostatecznie rozstrzygnąć może spowiednik i zawsze lepiej jemu powiedzieć więcej niż za mało. W końcu wyznając coś, co nie jest grzechem, od razu się o tym od spowiednika dowiemy, więc nasza wiedza zyskuje. Natomiast, gdy czegoś spowiednikowi nie powiemy, bo mamy wątpliwości, to możemy potem być w grzechu bardzo długo (dochodzi świętokradztwo itd.), zanim ktoś nas oświeci (oby nie było to już u Pana Boga).
Zdrada męża jak najbardziej jest grzechem (śmiertelnym), w sytuacji, gdy jest świadoma i dobrowolna. Rodzi się pytanie, na ile wpływ na nasze zachowanie ma alkohol, jeśli potem mamy tak zwany urwany film? W prawie karnym (polskim) bycie pod wpływem alkoholu nie jest okolicznością łagodzącą, choćby dlatego ktoś, kto ma 5 promili alkoholu za prowadzenie auta poniesie karę nałożną przez sąd (to już przestępstwo). Alkohol nie wyłącza naszej świadomości.
Ostatnią kwestią jest właśnie owa niepamięć. Jakiś czas temu czytałem dobry artykuł (popularnonaukowy), gdzie wyjaśniono, iż człowiek po alkoholu zachowuje się zgodnie ze swoimi jakimiś najtwardszymi przekonaniami (dlatego nie każdy kto się uchla, napada na bank, zabija, bije się itp.). Natomiast alkohol ma to do siebie, że wpływa na funkcjonalność naszej pamięci długotrwałej. Czyli w chwili, gdy jesteśmy pijani pamiętamy, co mówiliśmy 1 min temu, ale nie zapisało nam się w głowie, co robiliśmy np. 1 godzinę temu. Tak, jakbyśmy nie zapisywaliw swojej głowie na później tego, co się dzieje. Można to porównać do kamery, która wyświetla na ekranie bieżący obraz, ale go nie nagrywa. Inne dobre porównanie z informatyki: tak jakbyśmy pisali tekst w Wordzie, ale go nie zapisali na dysku, a nagle ktoś by wyłączył prąd (i komputer), po ponownym uruchomieniu tekstu już nie będzie, mimo, że był napisany, żeśmy go widzieli i wymyślili. Czyli, konkludując, człowiek wie co robi, tylko zapomina co już zrobił.
Bardziej mnie zastanawia, czy osobom trzecim można zaufać na 100% w tej sprawie? Jeśli tak, no to sprawa raczej dość klarowna. Jeśli nie, to jest problem.