Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 14:07



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona
 śmierć Boga 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: śmierć Boga
@themockturtle
Odniosę się jeszcze do jednego ważnego wątku, który poruszyłeś (ale nie bezpośrednio do mnie):
Cytuj:
Na innym forum (katolik pl) ktoś słusznie zauważył, że jeśli Bóg spełnia prośbę modlącego się - to wówczas wszyscy wierzący Go wychwalają i podkreślają, jaki to Bóg jest wspaniały, w przeciwnym wypadku - winę widzą w proszącym, że się źle modlił, albo że nie ma Bogu dyktować warunków.


Nie popieram opinii, że zła modlitwa odbiera nam cuda. Czy w ogóle istnieje zła modlitwa?
Natomiast trzeba w końcu głośno zapytać: czy Pan Bóg jest ludzkim służącym?
Problemy ludzi biorą się ze zła, które oni czynią. Nawet jeśli nie bezpośrednio my coś źle zrobimy, to inni zrobią coś złego, czego konsekwencje mogą nas dotknąć. Więc co złe, to wina ludzka. Teraz Pan Bóg ma po nas sprzątać i naprawiać wszystkie błędy? No bez żartów. Z Jego łaski są uzdrowienia, nie z obowiązku.
Dalej, Bóg dał ludziom wolną wolę, On to szanuje, dlatego w nasze życie nie ingeruje pozbawiając nas tej wolnej woli. Gdybyśmy chcieli, aby Bóg nas na 100% zabezpieczył od zła i jego skutków, to byśmy musieli oddać swoją wolną wolę i to już w raju. Takiej możliwości i tak nigdy nie było, więc to tylko filozofia.
Bóg nic nie musi, to jest podstawowa zasada wiary. Bóg wszystko może, to kolejna. Jeśli ktoś prosi Boga o bogactwo, a gdzieś w głowie już widzi na jakie złe rzeczy (np. hazard, alkohol, prostytucję) by to bogactwo przeznaczył, no to Bóg (znając przyszłość) mu tego bogactwa cudownie nie uczyni. Co nie znaczy, że Bóg mu szansę na bycie bogatym odbiera. Jak ktoś chce coś mieć, to musi sam na to pracować. Zastanówmy się, czy na pewno nasza intencja jest najważniejszą na świecie? Czy nie ma większych dramatów?
Przypominam także, Bogu zależy na naszym zbawieniu, tym nas obdarza.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Wt wrz 20, 2016 22:31
Zobacz profil
Post Re: śmierć Boga
Szukający_W_Drodze napisał(a):

Natomiast trzeba w końcu głośno zapytać: czy Pan Bóg jest ludzkim służącym?
Problemy ludzi biorą się ze zła, które oni czynią. Nawet jeśli nie bezpośrednio my coś źle zrobimy, to inni zrobią coś złego, czego konsekwencje mogą nas dotknąć. Więc co złe, to wina ludzka. Teraz Pan Bóg ma po nas sprzątać i naprawiać wszystkie błędy? No bez żartów. Z Jego łaski są uzdrowienia, nie z obowiązku.


Nie wszystkie problemy ludzi biorą się ze zła jakie czynią. Nie można sądzić że każdy Twój problem jest dlatego że sam sobie jesteś winny. To byłoby sporym nadużyciem. Nie każdy problem i cierpienie jest zawinione przez tego którego to cierpienie dotyka.

Inna rzecz, tutaj raczej chyba nikt nie ma na myśli traktowanie Boga jak służącego, autor wątku mówi raczej o Bogu jako ojcu. I nie każda prośba dotyczy posprzątania po czymś co zrobiliśmy źle, a nawet jeśli to uważam że należy i trzeba prosić Boga o pomoc w posprzątaniu czegoś co wynikneło z naszych błędów, a my sami często nie możemy sobie z tym dać rady. Takie rozumowanie jak Twoje przywodzi na myśl Boga jako Allaha, czyli zupełnie oderalnioną istotę która nie ma żadnego kontaktu ze swoim stworzeniem, i niemal nie pozwala się dotykać nawet myślą i słowem.

Cytuj:
Dalej, Bóg dał ludziom wolną wolę, On to szanuje, dlatego w nasze życie nie ingeruje pozbawiając nas tej wolnej woli. Gdybyśmy chcieli, aby Bóg nas na 100% zabezpieczył od zła i jego skutków, to byśmy musieli oddać swoją wolną wolę i to już w raju. Takiej możliwości i tak nigdy nie było, więc to tylko filozofia.


Nie bardzo zgodzę się z ideą chrześcijańskiego Boga jako nie ingerującego w życie ludzi i losy świata. Przecież cała Biblia i historia Kościoła mówi o tym że Bóg wkracza w historię i w konkretne życie poszczególnych osób. Przecież ludzie oddają swoją wolną wolę Bogu, święci tak czynili.

Cytuj:
Bóg nic nie musi, to jest podstawowa zasada wiary. Bóg wszystko może, to kolejna. Jeśli ktoś prosi Boga o bogactwo, a gdzieś w głowie już widzi na jakie złe rzeczy (np. hazard, alkohol, prostytucję) by to bogactwo przeznaczył, no to Bóg (znając przyszłość) mu tego bogactwa cudownie nie uczyni. Co nie znaczy, że Bóg mu szansę na bycie bogatym odbiera. Jak ktoś chce coś mieć, to musi sam na to pracować. Zastanówmy się, czy na pewno nasza intencja jest najważniejszą na świecie? Czy nie ma większych dramatów?
Przypominam także, Bogu zależy na naszym zbawieniu, tym nas obdarza.


Ale Bóg powiedział - proście a będzie wam dane. I przecież w modlitwie Ojcze Nasz mamy słowa - chleba naszego powszedniego daj nam. Czyli także troska Boga o potrzeby życiowe człowieka. I prośba o pomoc Boga w ścieżkach życia nie jest czymś niewłaściwym i złym.

Co do Twojego przykładu - zauważ jak wielu nieodpowiedzialnych i wręcz nieodpowiednich ludzi posiada wielkie bogactwa, majątki, sławę, popularność, a wielu dobrych którzy wykorzystali by to w dobrym celu dla Boga nie ma często nic, po prostu.


Śr wrz 21, 2016 2:54
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
do Zefcia: dlaczego utożsamiasz prośbę ze stawianiem warunków? Czy jeśli przyszedłby do Ciebie syn z tą czy inną prośbą - odpowiedziałbyś mu: "nie stawiaj mi wymagań"?
Wszystko zależy od rodzaju prośby. Gdyby syn przyszedł i powiedział "Na Jutubie jeden gość powiedział, że powinieneś się zachowywać tak a tak. Masz obowiązek się tak zachowywać, a jak nie, to uznam, że jesteś martwy", to kazałbym mu się poważnie zastanowić nad swoją postawą.
Cytuj:
Na innym forum (katolik pl) ktoś słusznie zauważył, że jeśli Bóg spełnia prośbę modlącego się - to wówczas wszyscy wierzący Go wychwalają i podkreślają, jaki to Bóg jest wspaniały, w przeciwnym wypadku - winę widzą w proszącym, że się źle modlił, albo że nie ma Bogu dyktować warunków.
Dlatego też nie można szukać cudów i działania łaski na siłę w każdym pozytywnym emocjonalnym poruszeniu. Bo wiadomo, że jak jest gitarka, grono znajomych, wyczekiwanie, że "coś się zdarzy", domaganie się "chcę byś dotknął teraz mnieeee", to pojawiają się naturalne emocje. A potem przychodzi codzienność i ludzie się czują oszukani przez Boga.
Cytuj:
Odsyłasz mnie do ascetów i żywotów świętych. Wiele z nich to legendy, przykłady szlachetnego, pobożnego życia tworzone jako wzory dla wiernych.
Od legendy raczej oczekiwalibyśmy bajkowości i nadprzyrodzoności. A ja odsyłam właśnie po to, żebyś zobaczył, jak ciężko było im doświadczyć łaski.
Cytuj:
Jakoś mnie nie pociąga idea samobiczowania w oczekiwaniu na przyjście Królestwa. Owszem, wielka jest mądrość Ojców Pustyni. Ale kto z Was potrafi żyć jak oni?
Nie chodzi mi o to, żebyś "umiał żyć jak oni", ale żebyś zobaczył, jak wyglądała ich duchowość i porównał swoje oczekiwania wobec Boga z ich doświadczeniem.


Śr wrz 21, 2016 8:26
Post Re: śmierć Boga
Cytuj:
Nie chodzi mi o to, żebyś "umiał żyć jak oni", ale żebyś zobaczył, jak wyglądała ich duchowość i porównał swoje oczekiwania wobec Boga z ich doświadczeniem.


A do kogo ludzie mają zwracać swoje prośby? Do Szatana? I tak robią niestety, o czym również mówią egzorcyści. Zaczyna się od ''niewinnej'' prośby najczęściej w myśli, swoistej modlitwy do Sztana o pomoc w egzaminie, w tym i w tamtym, w sprawach życiowych... bo ten pomaga, oczywiście tylko dlatego aby przyciągnąć i znieczulić ofiarę a potem założyć podwójnego Nelsona i zmiażdzyć.

Trudno jest mówić o oczekiwaniach innych wobec Boga, ale życie czasem potrafi przydusić i wtedy myślę że mamy raczej prawo prosić o pomoc i wsparcie. I trudno jest wymagać od wszystkich aby posiadali lub osiągnęli duchowość świętych Ojców Pustyni, bo także ich życie a życie przeciętnego człowieka na tej ziemi różni się. Zazwyczaj ludzie mają swoje życiowe problemy, mniejsze lub większe, ale nie są pustelnikami oderwanymi od rzeczywstości życia.

Jeśli ktoś jest na skraju załamania lub nawet myśli samobójczych z powodu samotności czy też braku pracy i perspektyw na życie czy też nieszczęśliwej miłości, to nie da się tego załatwić słowami - patrz na życie Ojców Pustyni i bierz przykład, siedź cicho i nie narzekaj, inni mają gorzej. To nie załatwi problemu braku pieniędzy w rodzinie kiedy ojciec i matka patrzy na swoje głodne dzieci.

Cytuj:
Dlatego też nie można szukać cudów i działania łaski na siłę w każdym pozytywnym emocjonalnym poruszeniu. Bo wiadomo, że jak jest gitarka, grono znajomych, wyczekiwanie, że "coś się zdarzy", domaganie się "chcę byś dotknął teraz mnieeee", to pojawiają się naturalne emocje. A potem przychodzi codzienność i ludzie się czują oszukani przez Boga.


Ale w sumie to nie jest stricte odpowiedź na ten poruszany problem, czyli to że jeśli modlitwa nie została wysłuchana to zazwyczaj obarcza się winą proszącego / modlącego się, dość częste zjawisko zauważane także tutaj na forum w niektórych wypowiedziach, wręcz jakoś agresywnych w swoim wyrazie, typu, nie wiesz o co prosisz, prosisz źle a ogólnie nie proś wcale i ciesz się tym co masz a jak nie masz nic co ciesz się niczym i z niczego. I bynajmniej nie chodzi tutaj o materialny stan posiadania ale o pewne sprawy jakże ważne w życiu jak potrzeba miłości czy potrzeba drugiego człowieka, albo wybór właściwej drogi dla siebie.

Tym bardziej boli brak wysłuchania modlitwy jeśli prosimy o rzeczy dobre, właściwe. A przecież mamy nawet słowa Jezusa w przypowieści jeśli syn prosi o chleb to czy ojciec da mu węża? Tutaj nawet nie chodzi o doszukiwanie się fajnych emocjonalnych stanów czy egzaltacji podczas modlitwy ale o sam problem nie wysłuchanej modlitwy czy też wrażenie opuszczenia przez Boga.

Może to czasem jest ta ciemna noc wiary, ale nie każdy ma predyspozycje aby to rozumieć i przetrwać.


Śr wrz 21, 2016 10:29
Post Re: śmierć Boga
equuleuss napisał(a):
A do kogo ludzie mają zwracać swoje prośby? Do Szatana?
A czy ja napisałem, bądź zasugerowałem iż nie mają zwracać próśb do Boga? Czym innym jest zwracanie próśb do Boga, a czym innym oczekiwanie, że nasze życie duchowe będzie wyglądało tak jak egzaltowany filmik na jutubie.
Cytuj:
I trudno jest wymagać od wszystkich aby posiadali lub osiągnęli duchowość świętych Ojców Pustyni
Napisałem explicite, że nie mam takiego oczekiwania, więc daruj sobie insynuacje.
Cytuj:
Zazwyczaj ludzie mają swoje życiowe problemy, mniejsze lub większe, ale nie są pustelnikami oderwanymi od rzeczywstości życia.
Pustelnicy nie byli oderwani od rzeczywistości. A "milczenia Boga" doświadczali znacznie mocniej niż my. Bo nie mieli rozrywek i trosk, które by im pozwoliły przestać myśleć o Bogu.
Cytuj:
Jeśli ktoś jest na skraju załamania lub nawet myśli samobójczych z powodu samotności czy też braku pracy i perspektyw na życie czy też nieszczęśliwej miłości, to nie da się tego załatwić słowami - patrz na życie Ojców Pustyni i bierz przykład, siedź cicho i nie narzekaj, inni mają gorzej. To nie załatwi problemu braku pieniędzy w rodzinie kiedy ojciec i matka patrzy na swoje głodne dzieci.
A co to ma do sytuacji mockturtle? Czy on gdzieś pisał o tego rodzaju problemach?
Cytuj:
Ale w sumie to nie jest stricte odpowiedź na ten poruszany problem
Jest to odpowiedź na zarzut, jakobym należał do ludzi, którzy entuzjastycznie wszystko co fajne przypisywali działaniu Łaski.
Cytuj:
Tym bardziej boli brak wysłuchania modlitwy jeśli prosimy o rzeczy dobre, właściwe.
Emocjonalne "doświadczenie Łaski" nie musi być dobre i właściwe.


Śr wrz 21, 2016 11:29
Post Re: śmierć Boga
Cytuj:
A czy ja napisałem, bądź zasugerowałem iż nie mają zwracać próśb do Boga? Czym innym jest zwracanie próśb do Boga, a czym innym oczekiwanie, że nasze życie duchowe będzie wyglądało tak jak egzaltowany filmik na jutubie.


Ale jednak ci ludzie na youtubie dzielą się swoimi wspaniałymi świadectwami że im powiodło się lepiej. Tym samym wpędzając niektórych w rodzaj frustracji że widocznie nie mają takich zasług u Boga aby ich modlitwy zostały wysłuchane, lub coś jest nie tak z tym wszystkim że oni nie czują tego co inni, że im życie wali się zamiast naprawiać.

Czasem to są próby, ale to wymaga zrozumienia a także siły aby przetrwać taką próbę.

Cytuj:
Pustelnicy nie byli oderwani od rzeczywistości. A "milczenia Boga" doświadczali znacznie mocniej niż my. Bo nie mieli rozrywek i trosk, które by im pozwoliły przestać myśleć o Bogu.


Pustelnicy byli oderwani od rzeczywistości tego świata i życia na tym swiecie, to naturalne że oni sami odrywali się od tej rzeczywistości bo chcieli tego doświadczyć, to było ich życiem. Bo jak można mówić o kimś kto przecież nawet nie ma kontaktu z drugim człowiekiem, że żyje w rzeczywistosci normalnego ludzkiego życia w społeczeństwie. To co ich zbliżało do Boga, to innego doprowadziłoby do samobójstwa.

Cytuj:
A co to ma do sytuacji mockturtle? Czy on gdzieś pisał o tego rodzaju problemach?


Ano ma, ponieważ themockturtle nie oczekuje tylko egzalgtowanych uczuć religijnych / duchowych ale konkretnej zmiany i poruszenia w swoim życiu.

Ja tego Królestwa nie doświadczam (a rozumiem przez nie siłę do bycia dobrym, do dawania, kochania itd. a zarazem wewnętrzny pokój, ufność, radość). Jeśli Ci się w życiu nie układa, to stopniowo popadasz w zniechęcenie, frustrację, gniew, a na końcu rozpacz. I tracisz zdolność do dobra.

Ale ok, załóżmy (jak w klasycznej wykładni), że ciernie to warunki zewnętrzne, troski doczesne itd. Pytanie jak się od nich zdystansować. Bo jeśli twoje ciernie to brak pracy, rodziny, przyjaciół - to żadne pocieszenia metafizyczne ci nie pomogą. I nie wydasz dobrego owocu.


Cytuj:
Emocjonalne "doświadczenie Łaski" nie musi być dobre i właściwe.


Mam wrażenie że autor wątku pisze raczej o tym że coś mu się nie układa w jego życiu i niejako wskazuje na zalęzność zdolności doświadczenia łaski poprzez konkretne zmiany na lepsze. Przecież nawet wspomina o tym że na tych youtubach mówią jakie to fajne życie mają po nawróceniu, jak doświadczają nagle pojawienia sie kogoś w ich życiu, przyszłego męża, żony, lepszej sytuacji ogólnie. Być może tutaj nie chodzi tak dokładnie tylko o te przeżycia duchowe, ale raczej o to że jak coś się w życiu zmieni, to także zmieni się odczuwanie związane z duchową stroną tegoż zycia, ponieważ wtedy w człowieku pojawi się więcej radości, spokoju, zamiast frustracji z niezbyt udanych kolei losu, a frustracja prowadzi do zniechęcenia a w rezultacie do rozpaczy.


Śr wrz 21, 2016 19:36

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: śmierć Boga
@equuleuss
Cytuj:
Nie wszystkie problemy ludzi biorą się ze zła jakie czynią. Nie można sądzić że każdy Twój problem jest dlatego że sam sobie jesteś winny. To byłoby sporym nadużyciem. Nie każdy problem i cierpienie jest zawinione przez tego którego to cierpienie dotyka.

Źle może się wyraziłem. Wszystkie grzechy biorą się ze złego działania ludzi, ale to, że spotka nas jakieś zło, nie znaczy, że myśmy to zło zawinili, na ziemi żyje jeszcze kilka miliardów innych ludzi.
Choroby są tutaj szczególnym wyjątkiem, bo wiążą się z grzechem pierwszych ludzi.

Nie zgodzę się z Tobą. Ja nie mówiłem, że Boga nie można prosić. Ja powiedziałem, że Bóg nam daje według tego co uzna za dobre, według tego co jest dla nas dobre. Nie jest On złotą rybką spełniającą życzenia. Niektórzy proszą Boga o coś, nie dostają tego i już mówią "Boga nie ma". Jezus nauczał, aby nie wystawiać Boga na próbę. Gdzieś kiedyś widziałem pytanie: Odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego, poprosiłem Boga o wygraną w lotto, czemu nie wygrałem, skoro powiedziane jest: "Proście, a będzie wam dane.". Po prostu przestrzegam, że to tak nie działa. Natomiast z Bogiem trzeba rozmawiać, trzeba w Niego wierzyć, Jezus mówił, że kto wierzy mocno, będzie potrafił wszystko i ja jestem o tym przekonany.

Cytuj:
Nie bardzo zgodzę się z ideą chrześcijańskiego Boga jako nie ingerującego w życie ludzi i losy świata. Przecież cała Biblia i historia Kościoła mówi o tym że Bóg wkracza w historię i w konkretne życie poszczególnych osób. Przecież ludzie oddają swoją wolną wolę Bogu, święci tak czynili.

Nie zrozumieliśmy się. Bóg ingeruje w życie ludzi i świata. Jednak, gdyby Bóg miał nas wszystkich zabezpieczyć od grzechu, to wtedy musiałby nam zabrać wolną wolę. Jeśli ktoś chce zabić innego człowieka, to jest to jego wolna wola. Jasne, że Bóg i tak może te plany zmienić, zmienić przez naturę, przez ludzi Mu oddanych itd. Bóg chce naszego zbawienia i daje nam ku temu wszelkie narzędzia, ale trzeba coś samemu też zrobić (albo właśnie zaniechać czegoś).

Cytuj:
Ale Bóg powiedział - proście a będzie wam dane. I przecież w modlitwie Ojcze Nasz mamy słowa - chleba naszego powszedniego daj nam. Czyli także troska Boga o potrzeby życiowe człowieka. I prośba o pomoc Boga w ścieżkach życia nie jest czymś niewłaściwym i złym.

Co do Twojego przykładu - zauważ jak wielu nieodpowiedzialnych i wręcz nieodpowiednich ludzi posiada wielkie bogactwa, majątki, sławę, popularność, a wielu dobrych którzy wykorzystali by to w dobrym celu dla Boga nie ma często nic, po prostu.

Kurcze, widzę, że cały mój post źle odebrałeś. Nie pozbawiam (nawet tylko w moich słowach) Pana Boga woli, chęci, mocy pomocy - a broń Boże. Do Boga trzeba się zwracać, prosić, rozmawiać, dziękować, bo jest to Bóg miłości. Czy ból zęba, czy rozwód, czy morderstwo, czy brak chleba - to wszystko są sprawy, które należy Bogu wyjawić w modlitwie, nimi się podzielić. Tak samo można prosić o bogactwo. Jednak, jeśli Bóg nam go po naszej prośbie nie da, to nie znaczy, że Boga nie ma. To tylko znaczy, że Bóg ma inny plan. Jeśli ktoś prosi o zdrowie, ale nie chce chodzić do lekarza, to Bóg mu może dać to zdrowie, ot tak, po prostu go uzdrowić. Jednak, jeśli ktoś pójdzie do lekarza, to całą sprawę Bogu ułatwia. Może często nie trzeba cudu, wystarczy nasza praca? Jest taka fajna przypowieść o powodzi, właściwie ona oddaje wszystko co chciałem powiedzieć i o czym jestem przekonany: http://przypowiesci.blogspot.de/2012/11/powodz.html

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Śr wrz 21, 2016 20:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 16, 2016 23:07
Posty: 25
Post Re: śmierć Boga
Widzę, że wątek mocno się rozwija:) Equuleuss, Szukający, Zefciu i inni - jestem Wam bardzo wdzięczny za odpowiedzi, za czas jaki poświęcacie pisząc posty w ważnych dla mnie sprawach.
To budujące, że ktoś chce/próbuje pomóc.

Obiecuję że jutro odniosę się do Waszych wypowiedzi. Muszę na spokojnie się w nie wczytać, bo dużo kwestii się pojawiło.

Tymczasem pozdrawiam i raz jeszcze dzięki:)


Śr wrz 21, 2016 22:01
Zobacz profil
Post Re: śmierć Boga
[quote="equuleuss"][quote]

Ale jednak ci ludzie na youtubie dzielą się swoimi wspaniałymi świadectwami że im powiodło się lepiej. Tym samym wpędzając niektórych w rodzaj frustracji że widocznie nie mają takich zasług u Boga aby ich modlitwy zostały wysłuchane, lub coś jest nie tak z tym wszystkim że oni nie czują tego co inni, że im życie wali się zamiast naprawić.


Nie zgodzę się z twoją opinią. Na pewno ci ludzie, co dają świadectwo dotyku Boga w ich życiu robią to po to, by dać świadectwo prawdziwości wiary. Pragną zaświadczyć, że Bóg jest żywy i prawdziwy i że działa. Niektórzy doświadczają bardziej przejrzystego, namacalnego działania Boga, bo widocznie Bóg uznał, że takie działanie jest im niezbędne. Bóg działa w życiu każdego człowieka. Nie zawsze my to widzimy. Mówimy, ale miałem fuksa - szczęście itd. To niestety jest pomocną dłoń wyciągnięta do nas. U niektórych ludzi wiara jest na zasadzie - być może, nie wykluczam i nie jestem pewnym na pewno. Wierzący mają często wątpliwości w istnienie Boga.Świadectwa ludzi potwierdzające działanie Boga, zaświadczają o Jego prawdziwości istnienia. Nikt, kto zaświadcza nie robi to pi to, by wyrazić swoją wyższość, swoje wyróżnienie, bo ci ludzie, co doświadczyli prawdziwego Boga, pragną by inni również uwierzyli, pragną być pomocni. Wiedzą, że Bóg jest żywy i prawdziwy i że działa. Są szczęśliwi i pragną by inni ludzie również byli szczęśliwi. Moc wiary jest tak wielka, tak piękna, że człowiek pragnie robić piękne rzeczy. Świadectwa te świadczą miłości tych ludzi do drugiego człowieka. Nie zamykają się w swoim szczęściu, nie ukrywają się - tylko pragną się nim dzielić. Mówią - uwierz i ty, bo wiara, to nie wymysł, bo wiara jest prawdziwa, Bóg jest prawdziwy.


Cz wrz 22, 2016 10:23

Dołączył(a): Pt wrz 16, 2016 23:07
Posty: 25
Post Re: śmierć Boga
Dobry wieczór:) Postaram się odnieść do kolejnych głosów:

do Wybranej: to pięknie, że doświadczyłaś Boga - Jego działania w Twoim życiu. I naturalne jest, że chcesz się tym podzielić, bo szczęścia nie da się zatrzymać w sobie. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, chcemy o tym opowiedzieć całemu światu. Co więcej, zależy nam, by wszyscy czuli się równie wspaniale jak my. Dlatego nie wątpię w szczerość Twoich intencji, w szczerość intencji ludzi dających świadectwa.
Equuleuss jednak słusznie zauważa, że takie świadectwa mogą prowadzić do frustracji. Bo kiedy ktoś ci opowiada o cudzie w swoim życiu, i co więcej - zapewnia, że i tobie ten cud się przydarzy, jeśli tylko nawrócisz się i uwierzysz - to masz prawo czuć się oszukany, gdy nic takiego się nie dzieje.
Oczywiście szczęśliwi chrześcijanie powiedzą ci wówczas: zaufaj, bądź pokorny, otwórz się na Jego łaskę. Łatwo tak mówić osobom, którym Bóg odpowiedział konkretem (żoną/mężem, przyjaciółmi, pracą, mieszkaniem, uzdrowieniem, pokojem ducha itp.). Ale czy gdyby milczał, też byliby tacy pewni że On jest i działa?

do Equuleussa: też mi się wydaje, że nie wszystkie cierpienia są zawinione. Zresztą historia Hioba to przykład cierpienia niezawinionego. Co więcej - Hiob staje się jakby ofiarą zakładu, który Bóg zawiera z szatanem. To dość przerażająca perspektywa. My często zapominamy, że tradycja Kościoła (skądinąd ważna i dobra) przypudrowała nam nieco wiele biblijnych historii. Że uładziła i polukrowała te opowieści, które są często pełne napięć, dramatów, niewytłumaczalnych rozstrzygnięć. Dlaczego Bóg dręczył Hioba, dlaczego poświęcił Syna, po co dawał, by zaraz odbierać... czemu kazał zabić Izaaka Abrahamowi?
Nie na wszystko mamy odpowiedź. Myśliciel Paul Ricoeur słusznie zauważył, że owszem pierwsi rodzice dali się uwieść wężowi, ale ten wąż był już w raju przed nimi. Czyli zło jako rzeczywistość zastana, a nie wywołana przez człowieka.
Dzięki Equuleuss za wyczucie moich intencji. Rzeczywiście już dawno nie jestem na etapie faszerowania się świadectwami, rekolekcjami, wspólnotami, Słowem. I masz rację, że nie oczekuję łatwych uniesień, bo grę emocji też mam już za sobą. Szukałem w religii czegoś więcej niż słodkie piosenki, uśmiechnięte twarze i wielbienie Pana na wspólnotach. Szukałem w religii spotkania z człowiekiem i Bogiem. Ale nie znalazłem.

Do Zefcia: napisałeś o Ojcach Pustyni: Nie chodzi mi o to, żebyś "umiał żyć jak oni", ale żebyś zobaczył, jak wyglądała ich duchowość i porównał swoje oczekiwania wobec Boga z ich doświadczeniem.

Ok, racja, ale jednak w jakimś celu oni na tę pustynię wychodzili. Przecież nie po to, żeby się katować. Znajdowali tam coś, co wynagradzało im całą ascezę. Albo inaczej: przez ascezę odkrywali Królestwo (czyli szczęście, radość, nadzieję itd.). W gruncie rzeczy oczekiwali oni od Boga tego samego, co my. Wybrali tylko inną drogę dojścia, bardziej heroiczną, radykalną.
Bo czego w istocie oczekujemy od Boga? Powiem brutalnie: chcemy, żeby nam było dobrze. Czyż nie tego się po Nim spodziewamy? Że przyjdzie i da nam to, czego ten świat nie daje. Że nas wyzwoli z udręk i wreszcie uszczęśliwi (w tym życiu częściowo, w wieczności - na sto procent). A cała ta otoczka, język religijnych uzasadnień, cały ten teologiczny kamuflaż zakrywa gorzką prawdę, że summa summarum chodzi w tym wszystkim o nas, o nasze ja.
Czy nie to miał na myśli św. Franciszek? "Ponieważ dając, otrzymujemy, wybaczając - zyskujemy przebaczenie, umierając - rodzimy się do wieczności".
Jeden tylko św. Paweł przekroczył tę perspektywę, zdobywając się na szokujące wyznanie, że dla zbawienia swoich braci, byłby gotów zrezygnować z własnego (Rz 9, 1-3).

do Szukającego w Drodze: piszesz - "Natomiast trzeba w końcu głośno zapytać: czy Pan Bóg jest ludzkim służącym?".
Zgadzam się. Mamy tendencję do traktowania Boga jako naszego parobka. Że zrobi to czy tamto za nas. Ja tak miałem, mam. Ale są sytuacje, jak ta Bartymeusza. Że nie pozostaje nic innego niż rozpaczliwe wołanie. Modlisz się, bo nie masz sił na nic innego. Sama modlitwa jest już ogromnym wysiłkiem. I nie ma w tym dyktatu ani pychy. Jest tylko bezradna prośba.
A jeśli, jak twierdzisz, Bóg w nasze życie nie ingeruje - to po co się do Niego zwracać? Wydaje mi się, że Bóg chrześcijan i Żydów, jest Bogiem żywym, "Bogiem z nami" (Emmanuelem).

Nie trzeba też zakładać, że każdy proszący uważa swoją intencję za "najważniejszą na świecie". Wiadomo, że są dzieci w Afryce, głód, nędza, bezdomność i tysiąc gorszych rzeczy (swoją drogą zauważyliście, że zło w zasadzie nie ma granic, że właściwie zawsze może być gorzej niż jest?). Tylko czy świadomość innych dramatów umniejsza nasze bóle?
Mi chodzi o taką zasadę (wspominałem o niej), że ludzie którym los (Bóg?) sprzyja, którzy są generalnie spełnieni - mają większą zdolność do dobra. A niepowodzenia zapętlają. Z porażek rodzą się złe owoce (frustracja, złość, gorycz itp.). Ze zwycięstw - dobre (wdzięczność, życzliwość, otwartość). Bogu powinno zależeć na naszych sukcesach (i nie chodzi mi tu o bogactwa materialne).
Chyba to miał na myśli Psalmista kiedy gorzko pytał: "czy to w grobie opowiada się o Twojej łasce, a w Szeolu o Twojej wierności? Czy Twoje cuda ukazują się w ciemnościach, a sprawiedliwość Twoja w ziemi zapomnienia?" (Ps 88, 11-13). Innymi słowy: co Ci przyjdzie z naszej niedoli? W ciemności nie zbudujemy Twojego Królestwa.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.


Cz wrz 22, 2016 20:58
Zobacz profil
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
Ok, racja, ale jednak w jakimś celu oni na tę pustynię wychodzili. Przecież nie po to, żeby się katować.
Owszem. Ale też nie po to, aby "uciec od zmartwień". Jest taka opowieść o mnichu, który tak właśnie chciał zrobić. Często gniewał się na braci w monasterze, więc stwierdził, że jak zostanie anachoretą, to problem zniknie. Kiedyś jednak rozgniewał się na... dzban z wodą, że ten ciągle się przewraca i w gniewie roztrzaskał go. Wtedy dopiero zrozumiał, że ucieczka od ludzi, by się chronić przed grzechem gniewu nie jest dobrym rozwiązaniem.
Cytuj:
Znajdowali tam coś, co wynagradzało im całą ascezę. Albo inaczej: przez ascezę odkrywali Królestwo (czyli szczęście, radość, nadzieję itd.). W gruncie rzeczy oczekiwali oni od Boga tego samego, co my. Wybrali tylko inną drogę dojścia, bardziej heroiczną, radykalną.
Nie słyszałem jednak, by zuchwale stawiali Bogu wymagania.

Tak - wiem, że ludzie są istotami egoistycznymi i że "chodzi im o ja". Ale chrześcijaństwo nie jest drogą zaspokojenia egoizmu, a wyzwolenia od niego.


Pt wrz 23, 2016 9:38
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):

A jeśli, jak twierdzisz, Bóg w nasze życie nie ingeruje - to po co się do Niego zwracać?


Ja zwracam sie do Niego, bo szukam Jego bliskości i relacji Nim, - żeby mnie w moim zagubieniu najpierw odnalazł, przemieniał, oczyszczał, uzdrawiał, a potem - żebym ja to czynila ze swoim życiem i światem, w którym żyję i który mnie otacza.

Bo życie, to moja odpowiedziałność. Bóg nie może za mnie żyć. Ale może zyć we mnie. Wtedy żyjąc jestem w (dobrowolnej) jedności z Nim, służę Mu i Jego stworzeniu. I to, własnie to mnie uszczęśliwia. :)


Pt wrz 23, 2016 10:53
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
"Największym wydarzeniem w życiu człowieka są narodziny i śmierć Boga" pisał Tadeusz Różewicz w wierszu "Bez". Otóż obawiam się, że we mnie Bóg umiera i w dodatku - nie mam komu o tym opowiedzieć. Stąd ten post na forum.

Wydawało mi się, że Bóg narodził się w moim życiu, kiedy się nawróciłem. Tak 5-6 lat temu. Były rekolekcje, wspólnoty, stały spowiednik. I wrażenie Jego obecności. Schemat znany ze "świadectw" jednak nie zadziałał. Nic się w moim życiu nie ułożyło. Żadnych tzw. owoców.

A wiecie jaki jest schemat w "świadectwach": życie w grzechu - dotyk Boga - nawrócenie - szczęście. W międzyczasie oczywiście zwątpienia, zmagania, ale generalnie do przodu. Pojawiają się ludzie, którzy pomagają (często przyszły mąż/żona), jest feedback z nieba itd.

Co jednak, kiedy ten schemat nie zadziała? Kiedy odpowiada ci uporczywe milczenie. A większość zdarzeń w życiu zaprzecza, że On istnieje.

Ktoś tak miał? Nawrócenie - nadzieja - droga - a na końcu tej drogi pustka? Niewiara?

Liczę na jakiś odzew. Tylko proszę nie pisać sloganami typu "zaufaj, zaproś Jezusa do swego serca, otwórz się na działanie łaski".

Z góry dzięki.


A nie przyszlo ci do glowy by prosic o cos dla innych, lub dac z siiebie cos dla Boga i innych.
Chcesz by inni cie kochali, ale samemu nie chce ci sie ich kochac, chcesz dostawac a sam nic niie dajesz, chcesz miec wszystko przeszkadzajac innym w zdobyciu czegokolwiek, chcesz byc zdrowy niszczc zdrowie innych, chcesz byc rozumiany a nie rozumiiesz innych, chcesz.... chcesz ..... chcesz... nie dajac nic z siebie.
A powinienes dawac... dawac.... dawac.... nie oczekujac nic w zamian. chocby tylko po to aby inni ktorzy prosza otrzymali.
Wtedy dopiero mozesz-masz podstawy o cos prosic.

Takim prostym dzisiejszym jezykiem mozna bylo by to napisac ze, nikt nie daje, wiec nie ma na rynku dobr do otrzymaniia.
Zacznijmy dawac to zaczniemy otrzymywac. Masz czegos wiecej, podziel sie tym. Kazdy ma cos w nadmiarze, ale zachlanniie trzyma dla siebie.
Bog to nie Sw. Mikolaj i nie wrzuca paczek przez komin.


Pt wrz 23, 2016 11:40
Post Re: śmierć Boga
sapper napisał(a):

A nie przyszlo ci do glowy by prosic o cos dla innych, lub dac z siiebie cos dla Boga i innych.
Chcesz by inni cie kochali, ale samemu nie chce ci sie ich kochac, chcesz dostawac a sam nic niie dajesz, chcesz miec wszystko przeszkadzajac innym w zdobyciu czegokolwiek, chcesz byc zdrowy niszczc zdrowie innych, chcesz byc rozumiany a nie rozumiiesz innych, chcesz.... chcesz ..... chcesz... nie dajac nic z siebie.
A powinienes dawac... dawac.... dawac.... nie oczekujac nic w zamian. chocby tylko po to aby inni ktorzy prosza otrzymali.
Wtedy dopiero mozesz-masz podstawy o cos prosic.

Takim prostym dzisiejszym jezykiem mozna bylo by to napisac ze, nikt nie daje, wiec nie ma na rynku dobr do otrzymaniia.
Zacznijmy dawac to zaczniemy otrzymywac. Masz czegos wiecej, podziel sie tym. Kazdy ma cos w nadmiarze, ale zachlanniie trzyma dla siebie.
Bog to nie Sw. Mikolaj i nie wrzuca paczek przez komin.


Ale to jest chyba kolejne niezrozumienie co themockturtle ma na myśli i czego doświadcza. A on doświadcza ciemnej nocy i takie słowa jak te mogą wywołać jeszcze większą frustrację w nim. Bo znów brzmią niemal jak oskarżenie - ty nic nie dajesz z siebie, ty nic nie robisz dla innych a chcesz wszystko dla siebie. Nie znamy życia autora wątku, nie wiemy co daje i komu i ile. A tym bardziej jeśli czuje się sfrustrowany i przybity, to po prostu nie ma nawet siły na to aby żyć w taki sposób, bo on sam potrzebuje pomocy.

Cierpienie nie zawsze jest zawinione, nie można każdego winić za jego niepowodzenia bo to nie zawsze jest tak że ktoś ma wywalone na życie, wręcz przeciwnie, czasem stara się a nic nie wychodzi, niemal co dotknie to wszytsko się wali a ma dobre intencje, widzi życie innych i to tym bardziej frustruje, odbiera nadzieję. Dzisiaj nawet prawdziwy talent nie wystarczy aby cokolwiek w życiu osiągnąć, bo musisz dobrze wypromować siebie albo trafić na odpowiednią osobę która ci w tym pomoże. Czasem już brak sił do pokonywania kolejnych przeszkód.

Themockturtle jest chyba na takim etapie że potrzebuje tego znaku z Nieba, potrzebuje tego aby cokolwiek zmieniło sie w jego życiu. Brak przyjaciół też nie zawsze jest zawiniony. Możesz mieć ciekawą osobowość i być sam. Bo ludzie mają swoje sprawy, bo każdy jest zabiegany za własnymi problemami codziennego życia, ludzie tak często nie mają czasu być razem jak przyjaciele. To jest pewien okres życia, okres nastolatka dobry dla takich rzeczy, ale jak wyjdziesz z tego wieku to możesz być samotny, po prostu wszyscy wokół zajęci są swoim własnym życiem. Trudno jest także zaczepiać ludzi na ulicy i rozdawać im uściski. Po prostu też trzeba mieć kogoś aby coklowiek dawać tej osobie.

Do Jezusa przychodziło wielu, i on dawał im nie pytając - a co mi dasz w zamian?


Pt wrz 23, 2016 13:57
Post Re: śmierć Boga
Wlasnie chodzi o zrozumienie, a bez znajomosci innego spojzenia na sprawe nie da sie tak prosto i bez problemow zrozumiec, zwlaszcza osobie ktora juz traci nadzieje ( moze bardziej cierpliwosc).
Pewniie wiesz ze czasem kogos kto wpada w histerie lub podobny stan trzeba go zdrowo trzasnac, by sie ocknal.

Ja wczesniej o niic dla siebie nie prosilem, a dzis choc moglbym brac garsciami doslownie, to wiem ze mi nic wiecej nie potrzeba, oprocz Milosierdzia Bozego.


Pt wrz 23, 2016 17:23
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL