Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 18:15



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
 śmierć Boga 
Autor Wiadomość
Post Re: śmierć Boga
Mrs_Hadley napisał(a):
"Bóg mi macha, chce mnie uzdrowić..."

A możesz jeszcze doprecyzować w jaki to niby sposób, moja droga Mrs_Hadley?
Mitologicznymi banialukami, bełkotem religijnych elit, czy cudami i innymi jasełkami rodem z średniowiecznego ciemnogrodu? I co to w ogóle znaczy, że Bóg chce mnie\nas uzdrowić?
Uważasz, że ateista jest człowiekiem chorym, bo ma w poważaniu jakieś mityczne bóstwo?
Zlituj się dziewczyno.
:|

Spójrz na to z innej strony. Skoro uważasz, że Bóg jest lekarzem ludzi, to widać, wierni są ludźmi chorymi, skoro się do niego udają.
Ateiści są zdrowi, o nas się nie martw. ;)

Skoro @themockturtle zadał pytanie, dlaczego mamy wierzyć w Boga, skoro się nie uobecnia, wypadałoby podać jakiś sensowny argument... a nie sugerowanie komuś że jest jakiś wyobcowany, chory i zapatrzony w siebie. (!? :o )
Wybacz mi proszę bo nie chcę Cie urazić, ale uważam, że jest to pseudonaukowa retoryka czysto bigoteryjna.

A same alegorie biblijne, to niestety nieco za mało, aby mówić o istnieniu Boga.
:roll:


Pn paź 03, 2016 0:10

Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40
Posty: 654
Post Re: śmierć Boga
equuleuss napisał(a):
sowaniejestmadra napisał(a):

No cóż. Krótkie zerknięcie na stronę. Nawet nie zacząłem tego czytać tych herezji jak zobaczyłem rozdział o klątwie. Dziecko ty moje. Jak możesz wierzyć w takie rzeczy?!?!?!



Tylko że widzisz, to nie są herezje. Egzorcysta Amorth nie raz potwierdzał realność działania takich rzeczy. Ale Ty nie wierzysz i odrzucasz te sprawy, w takim razie będzie to dla Ciebie tylko jakimś rodzajem średniowiecznego zabobonu.


Błąd. Nie zabobonu lecz choroby psychicznej. Każde opanowanie przez demona = choroba psychiczna. To nasz mózg może generować przeróżne obrazy i pokazywać je jako rzeczywistość.


Pn paź 03, 2016 0:20
Zobacz profil
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
Sensowność nie musi być racją wystarczającą do istnienia.


A ja mam wrażenie, że sensowność jest warunkiem istnienia, - pełnego, czyli prawdziwego istnienia ..
Takie istnienie odbieramy też chyba jako piękno, nawet jesli jest smutne. Tak jakby o doznawanym pięknie rozstrzygała ilość zawartej w nim prawdy.

Im pełniejsze, prawdziwsze istnienie, tym więcej w nim sensu i piękna .. i odwrotnie. Bo tym bardziej spełniony jest w nim (Boży) zamiar, czyli jego przeznaczenie.

Dlatego piękny sen może zawierać w sobie więcej prawdy, sensu, być ich podświadomym objawieniem czy przypomnieniem, niż to, czego doświadczamy na "niespełnionej" jawie.


Pn paź 03, 2016 9:24
Post Re: śmierć Boga
sowaniejestmadra napisał(a):
equuleuss napisał(a):
sowaniejestmadra napisał(a):

No cóż. Krótkie zerknięcie na stronę. Nawet nie zacząłem tego czytać tych herezji jak zobaczyłem rozdział o klątwie. Dziecko ty moje. Jak możesz wierzyć w takie rzeczy?!?!?!



Tylko że widzisz, to nie są herezje. Egzorcysta Amorth nie raz potwierdzał realność działania takich rzeczy. Ale Ty nie wierzysz i odrzucasz te sprawy, w takim razie będzie to dla Ciebie tylko jakimś rodzajem średniowiecznego zabobonu.


Błąd. Nie zabobonu lecz choroby psychicznej. Każde opanowanie przez demona = choroba psychiczna. To nasz mózg może generować przeróżne obrazy i pokazywać je jako rzeczywistość.


Sowa - nie wiesz o czym mówisz, naprawdę. Ale cóż, trwaj sobie w swojej słodkiej niewiedzy. Twój wybór.


Pn paź 03, 2016 10:38
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2010
Post Re: śmierć Boga
Whispernight napisał(a):
A możesz jeszcze doprecyzować w jaki to niby sposób, moja droga Mrs_Hadley?
Mitologicznymi banialukami, bełkotem religijnych elit, czy cudami i innymi jasełkami rodem z średniowiecznego ciemnogrodu?

Zapewne słyszałeś przysłowie: uderz w stół, a nożyce się odezwą :). Tak niepozorne słowa, napisane w nieco żartobliwym tonie, nawet nie kierowane do Ciebie, ale odebrałeś je osobiście i zareagowałeś alergicznie. To wiele mówi o Tobie mój drogi.
Whispernight napisał(a):
a nie sugerowanie komuś że jest jakiś wyobcowany, chory i zapatrzony w siebie.

Nie mogę odpowiadać za swobodne skojarzenia @Whispernighta. Nieraz w zaskakujących miejscach dostrzegasz między wierszami krasnoludki, ku zdumieniu Mrs_Hadley. To nie ja je tworzę, lecz Ty sam, czytając to, czego nie napisałam. Nic tu po mnie. Pozdrawiam.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Pn paź 03, 2016 18:23
Zobacz profil
Post Re: śmierć Boga
Mrs_Hadley napisał(a):
Zapewne słyszałeś przysłowie: uderz w stół, a nożyce się odezwą

Tak słyszałem, jednak forum służy do wymiany poglądów, zatem pozwól proszę, jeśli łaska, że i ja poszukam tu jakichś krasnoludków.

Mrs_Hadley napisał(a):
Tak niepozorne słowa, napisane w nieco żartobliwym tonie, nawet nie kierowane do Ciebie, ale odebrałeś je osobiście i zareagowałeś alergicznie.

Nie przesadzaj Mrs_Hadley, proszę. Niczego nie odebrałem osobiście.
Jednak zareagowałem alergicznie jedynie na ten pseudo-psychologiczny wywód, pod tytułem "Chcę doświadczyć, lecz się boję"" itp, itd. Dopatrujesz się ułomności w samym człowieku, który nie jest w stanie przyjąć religijnych standardów. Tylko weź proszę pod uwagę, że owe standardy, są dla wielu osób postrzegane jako niedorzeczności, sprzeczności, jak i bardzo często zwyczajne kłamstwa.

Mrs_Hadley, ludzie są różni, jednym wystarczy powiedzieć, i uwierzą, a inni zadają pytania, i im właśnie wypadałoby podać jakieś rozsądne wytłumaczenie.

Zatem wybacz mi proszę, ale tłumaczenie, "że człowieczyna w Boga nie wieży, bo jest zamknięty w sobie i własnych problemach, i nie chce się otworzyć na dobrą nowinę", to nie jest żaden argument, przemawiający za istnieniem bóstwa i koniecznością wiary w nie. :)

Mrs_Hadley napisał(a):
To wiele mówi o Tobie mój drogi.

Żeby cokolwiek powiedzieć o kimś, trzeba nieco więcej czasu poświęcić, aniżeli wyciągać wnioski na podstawie kilku, czy tam kilkunastu zdań.
Tym bardziej, kiedy owa wymiana zdań, jedynie poróżniła.
Jednak jak znam życie, za chwilę doczekam się małej analizy personalnej mojej osoby?

Mrs_Hadley napisał(a):
Nieraz w zaskakujących miejscach dostrzegasz między wierszami krasnoludki

Dziękuję Mrs_Hadley, jednak ja nie jestem meritum tego tematu, wiec jeśli możesz... Proszę. ;)


Pn paź 03, 2016 23:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2739
Post Re: śmierć Boga
Whispernight napisał(a):
na ten pseudo-psychologiczny wywód,.......,jakieś rozsądne wytłumaczenie.

Nie wydaje mi sie aby rozsadne wytlumaczenia byly potrzebne komus wszechwiedzacemu.


Wt paź 04, 2016 1:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 16, 2016 23:07
Posty: 25
Post Re: śmierć Boga
Znów pojawiło się wiele opinii. Za wszystkie dziękuję. To dobrze, że rozmawiamy o Bogu. Mało dziś ludzi zastanawia się nad tymi sprawami, a są one ostatecznie najważniejsze. Znany Dialog św. Augustyna pt. Solilokwia zaczyna się od słów: "Chcę poznać Boga i duszę. Nic więcej". I rzeczywiście - nic więcej nie potrzeba. Tylko to poznawanie wydaje się bardzo trudne. Jeżeli nie niemożliwe.

Chcę się najpierw odnieść do głosu Glejt. Piszesz, że szczęście wiąże się z wypełnianiem woli Boga (podobnie twierdzi Dróżka, że choć mamy wybór, to tylko udział w Bożych planach może nas uszczęśliwić). Ok, to z pewnością mądra rada. Tylko jak rozpoznać wolę Boga w swoim życiu? Wiem, że On chce, byśmy przede wszystkim kochali (Jego, siebie, bliźnich). To jednak słabo wychodzi. Nie jestem też do końca przekonany czy dawanie, służenie, poświęcanie się dla innych - pozwala to szczęście osiągnąć.
Glejt, mówisz dużo o jedności (pobrzmiewają w tym echa modlitwy arcykapłańskiej (J 17, 20-25)). Ja tej jedności nie znam, nie czuję.

Piszesz "To dlatego w kontekście prawdy dawanej nam przez Ducha św możemy się uświęcać jako jedność w Chrystusie".

Przyznam, że osobiście jestem trochę zmęczony tym językiem: "uświęcenie", "łaska", "powołanie", "przez Ducha", "w Chrystusie". Czasem mam wrażenie, że chrześcijanie zbyt często uciekają w ten specyficzny sakralny sposób wyrażania się. Jak z katechez. Jak z listów św. Pawła. Jakoś to do mnie nie przemawia.

Ok, Duch daje prawdę. Ale pytanie Piłata (a przed nim greckich i rzymskich filozofów) pozostaje w mocy: Cóż to jest prawda?

Piszesz, że "Rozum, który każe wątpić w Boga jest brakiem rozumu". To bardzo radykalne postawienie sprawy. Wielu świętych, mistyków czy Ojców Kościoła uznawało rolę wątpienia ("Dubito, ergo sum" - jak się wyraził św. Augustyn).
A co ze słynną frazą (zaczerpniętą z Tertuliana): "Credo quia absurdum" (Wierzę, ponieważ to absurd)? Mędrcy chrześcijańscy mieli świadomość, że rozum każe nam raczej zaprzeczać wierze. Zmartwychwstanie jest faktem przeciw rozumowi, podobnie idea Trójcy Św., i generalnie cała idea zbawienia wydaje się z punktu widzenia logiki niedorzeczna.
W sposób może niemiły, ale trafny obrazuje to powiedzonko niejakiego barona de Hauton (które w jednym z tekstów przywołuje Denis Diderot): "Bóg kazał umierać Bogu, aby udobruchać Boga".
No więc zgódźmy się, że rozum wiary nie wspiera. Co oczywiście nie znaczy, że wiara nie może mieć innych, pozaracjonalnych uzasadnień.

Teraz do Mrs. Hadley: dziękuję za Twoją odpowiedź, choć jest ona formułowana w specyficznym tonie. Na pewno masz rację, że warto otwierać się na ludzi. Że piekło ma klamki od wewnątrz (tak się wprawdzie nie wyraziłaś, ale nawiązuję do Twojej metafory twierdzy, w której się przed Bogiem skrywamy). Ok, są to możliwe przyczyny naszego z Nim problemu. Jego problemu z nami. Niemniej jednak warto wyobrazić sobie i inne sytuacje. Do pewnego stopnia - odwrotne. Że właśnie się na ludzi otwieramy, jesteśmy pełni nadziei, szukamy Go w drugim człowieku, przełamując swój egoizm. A mimo to, On milczy. Milczenie Boga jest tajemnicą. Zwykle bardzo bolesną. I czasem mamy prawo w Niego zwątpić.
Mrs. Hadley, Ty chyba bardzo wierzysz w psychologię. Z całym szacunkiem, ale psychologia nie wyjaśnia wszystkiego. Człowiek to nie mechanizm, który można rozłożyć na części i postawić jednoznaczną diagnozę: co i dlaczego się zepsuło. "Mechanizmy obronne", "sublimacje", "kompensacje" to pojęcia z pewnością przydatne. Mogą rzucić światło na wiele spraw. Ale czasem to światło zasłaniają.

Whispernight i Mrs Hadley - myślę, że warto się spierać, ale spróbujmy sobie nie docinać.

Whispernight - też dzięki za Twój głos: zrozumienie prawa do pytań, na które nie ma dobrych odpowiedzi. Bo rzeczywiście język religijnych czy psychologicznych wyjaśnień nie zawsze sprawę ułatwia. Choć używany jest w szczerych intencjach.

Za tę szczerość, i dobre intencje - wszystkim raz jeszcze dziękuję:)


Wt paź 04, 2016 23:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2739
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
No więc zgódźmy się, że rozum wiary nie wspiera.

Ja sie nie zgadzam


Wt paź 04, 2016 23:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: śmierć Boga
Cytuj:
Whispernight zapytał odnośnie słów

Mrs_Hadley napisał(a):
"Bóg mi macha, chce mnie uzdrowić..."

A możesz jeszcze doprecyzować w jaki to niby sposób, moja droga Mrs_Hadley?

Przepraszam, że odpowiem. Może Mrs Hadley ma jeszcze zbyt mało doświadczeń i nie jest w tym, punkcie, który niezbicie pozwala nań odpowiedzieć. Uczy tego przez wszystkie swoje ewangelie sam Jezus Chrystus. Pokazując, że nawet tak krnąbrny i nerwowy człowiek jak Piotr -cudów dokonywał. Jednak ze względu na postrzeganie i mechanizm obronny wypierający to, co w sobie widzimy złego projektując to na innych. Nie rozpoznał do końca siły wiary w tym tej negatywnej. I mimo słów nauczających czym jest wiara ( słowa mówiące o przesadzeniu drzewa w morze) potępił maga i zabił go zamiast uprzytomnić mu , że posługuje się mocą umysłu (darowanego każdemu dziecku Bożemu) w niewłaściwy sposób bo pozbawiając się rozumienia (czyli bezrozumny), że to wiara w prawdziwość tego czego się pragnie i co uznaje się za prawdę jest sprawcza w dziecku Boga a nie coś zewnętrznego będącego po za nim czemu nada się „magiczną” moc.
Zatem dzięki modlitwie i wierze mogą nastąpić cuda. Potrzebna jest jednak wiara wszystkich bezpośrednio zainteresowanych zmianą obrazu jaki ma być przemieniony. Zwykle potrzebne jest uprzytomnienie sobie, że to my sami wywołaliśmy daną tragedię mając wiarę sprzeczną odnośnie Prawdy jaką zna Duch św. Ponieważ funkcjonujemy jakby naszym bogiem było nasze ciało ( w praktyce podświadomość) która niezwykle szybko w ułamku sekundy a nawet szybciej reaguje na błędną myśl po to aby złożyć nam propozycję darów. W których rząda całkowitego wyparcia się miłości aby w zamian dać nam namiastkę miłości a raczej jej substytut albo zamiennik, który miłością nie jest. A wyparłszy się prawdziwej miłości ma podstawy do karania nas za to wyparcie ( chorobami nieszczęściem a na koniec śmiercią) bo przecież uczyniliśmy ja swoim bożkiem. Na domiar złego na ołtarzu Boga stawia co raz to różne bożki , zapewniając ,że one z całą pewnością dadzą nam wreszcie szczęście. Może to być chęć bycia piękniejszym od innych, bogatszym, mądrzejszym itp a nawet bardziej chorym. Nie ma całkowicie znaczenia co to będzie. Zawsze jednak musi być tego więcej niż to mają inni. A gdy nas nie satysfakcjonuje taki bożek zostaje nam podsunięta pokusa innego.
Cuda wymagaja kontroli umysłu i czuwania aby nie poddawać się fałszywej wierze zaprzeczającej Bogu i jedności jego syna z Ojcem ( zatem każdego z nas). Ponieważ nawet jedna myśl , która jest fałszywa a przez to zaprzecza Bogu pozbawia nas mocy czynienia cudów. Obroną przed takim myśleniem, jest zatem zrozumienie, że dokonywanie osadów nie jest dla nas możliwe, ponieważ czyniąc tak odcinamy się od Boga. Cuda muszą wynikać z wiary a zatem przekonania umiejscowionego w prawdzie. Bez tego stają się właśnie bezrozumną magią. A opierając się na przekonaniu są przekonujące bo świadczą o prawdzie.

Eqquleus napisał odnośnie słów sowaniejestmadra
Cytuj:
„Błąd. Nie zabobonu lecz choroby psychicznej. Każde opanowanie przez demona = choroba psychiczna. To nasz mózg może generować przeróżne obrazy i pokazywać je jako rzeczywistość.”

Sowa - nie wiesz o czym mówisz, naprawdę. Ale cóż, trwaj sobie w swojej słodkiej niewiedzy. Twój wybór.

Obawiam się, że dotknęła pewnej prawdy, o której Jezus mówił „jako w górze tak i na dole”.
Ponieważ myśli jeżeli nie są zjednoczone w Bogu stają się demoniczne i zdolne opętać Syna Boga tak iż ten wierzy w to co nie jest prawdą. Na tej samej zasadzie Lucyfer będący światłością nie chciał służyć ludziom ale jednocześnie będąc większym nie rozpoznał, że w Bogu większy służy mniejszemu i dawana jest mu za to cześć za jego służbę w Bogu. Lucyfer odwracając wszystko do góry nogami postanowił , że to jemu będą służyć mniejsi ( co może się odbyć tylko przez oszustwo wytworzenia bożka. Takiego którego obecnie nazywamy Antychrystem. Jest to rzeczywiście odzwierciedlenie szalonego umysłu, który wierzy, że może przezwyciężyć wszechmogącego Boga i zając jego miejsce i odwrócić do góry nogami prawa Boże. Co oczywiście odzwierciedla to co nazywamy choroba psychiczną albo szaleństwem. I co oczywiście skutkuje omamami lub fałszywymi obrazami rzeczywistości. Ze względu na które ten świat został nazwany fałszywym lub oszustwem szatana.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pn paź 10, 2016 13:40
Zobacz profil
Post Re: śmierć Boga
glejt napisał(a):
Nie rozpoznał do końca siły wiary w tym tej negatywnej. I mimo słów nauczających czym jest wiara ( słowa mówiące o przesadzeniu drzewa w morze) potępił maga i zabił go zamiast uprzytomnić mu , że posługuje się mocą umysłu (darowanego każdemu dziecku Bożemu) w niewłaściwy sposób bo pozbawiając się rozumienia (czyli bezrozumny), że to wiara w prawdziwość tego czego się pragnie i co uznaje się za prawdę jest sprawcza w dziecku Boga a nie coś zewnętrznego będącego po za nim czemu nada się „magiczną” moc.


Glejt, nie istnieje żadna moc umysłu. Szczególnie ta nadzywczajna. I magia to nie jest tylko ''magia'' jako ujęta w cudzysłowiu, ale to coś co istnieje także realnie. Nie istnieją moce neutralne, ale istnieje to co jest mocą Boga albo mocą Szatana. Nie ma nic pośrodku, nie ma kosmicznych mocy natury.

Cytuj:
Zwykle potrzebne jest uprzytomnienie sobie, że to my sami wywołaliśmy daną tragedię mając wiarę sprzeczną odnośnie Prawdy jaką zna Duch św.


Człowiek nie zawsze jest winien temu co go spotyka.

Cytuj:
Ponieważ funkcjonujemy jakby naszym bogiem było nasze ciało ( w praktyce podświadomość) która niezwykle szybko w ułamku sekundy a nawet szybciej reaguje na błędną myśl po to aby złożyć nam propozycję darów. W których rząda całkowitego wyparcia się miłości aby w zamian dać nam namiastkę miłości a raczej jej substytut albo zamiennik, który miłością nie jest. A wyparłszy się prawdziwej miłości ma podstawy do karania nas za to wyparcie ( chorobami nieszczęściem a na koniec śmiercią) bo przecież uczyniliśmy ja swoim bożkiem.


W takim razie w/g Glejt to ciało daje kary dla człowieka w postaci chorób, nieszczęść i śmierci? Skąd taki pogląd?

Cytuj:
Cuda wymagaja kontroli umysłu i czuwania aby nie poddawać się fałszywej wierze zaprzeczającej Bogu i jedności jego syna z Ojcem ( zatem każdego z nas).


Człowiek nie czyni żadnych cudów mocą umysłu.

Cytuj:
Co oczywiście odzwierciedla to co nazywamy choroba psychiczną albo szaleństwem. I co oczywiście skutkuje omamami lub fałszywymi obrazami rzeczywistości. Ze względu na które ten świat został nazwany fałszywym lub oszustwem szatana.


Glejt, Ty także nie wiesz o czym mówisz. Egzorcyzmy to realna manifestancja Szatana, czy w to wierzysz czy nie, ale to dzieje się niezależnie od Twojej wiary. Mam wrażenie że mieszasz chrześcijaństwo, albo raczej wplatasz chrześcijaństwo w nurt new age.


Pn paź 10, 2016 13:59

Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40
Posty: 654
Post Re: śmierć Boga
equuleuss napisał(a):

Sowa - nie wiesz o czym mówisz, naprawdę. Ale cóż, trwaj sobie w swojej słodkiej niewiedzy. Twój wybór.


Jak można nazywać objawienia czy nawiedzenia wiedzą. Toż to nieudowodnione naukowo bzdury. Oczywiście można w nie wierzyć. Wiara jest ślepa.


Pn paź 10, 2016 17:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40
Posty: 654
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
Znów pojawiło się wiele opinii. Za wszystkie dziękuję. To dobrze, że rozmawiamy o Bogu. Mało dziś ludzi zastanawia się nad tymi sprawami, a są one ostatecznie najważniejsze. Znany Dialog św. Augustyna pt. Solilokwia zaczyna się od słów: "Chcę poznać Boga i duszę. Nic więcej". I rzeczywiście - nic więcej nie potrzeba. Tylko to poznawanie wydaje się bardzo trudne. Jeżeli nie niemożliwe.


Niedobrze, że rozmawiamy o Bogu. Bóg to religia, a ta jest zarazą ludzkości od początku powstania. Chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Ostatnio odnaleziono na szczycie góry grób dziewczynki - archeolodzy ustalili, że musiał być to rytualny mord dokonany na dziecku. Cóż. Dziś dzieje się podobnie. Przez religię. Nie obchodzi mnie czy Bóg istnieje, ale to co człowiek robi w jego imieniu jest odrażające. A to co może robić dobrego - ułudą jest przypisywanie tego Bogu. Ateiści też czynią dobrze, niestety bilnas na zło - jest po stronie ludzi religijnych, którym guru (papież, pop, czarownik) może wmówić i nakazać wszystko, a ludzie odłączywszy umysł - są zdolni do mordów.


Pn paź 10, 2016 17:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40
Posty: 654
Post Re: śmierć Boga
themockturtle napisał(a):
Dużo głosów się znów pojawiło, trochę późno się do nich odnoszę, ale ostatnio nie miałem czasu.

Mrs Hadley, z tym co piszesz jestem w stanie częściowo się zgodzić. Rzeczywiście próbujemy skroić Boga na naszą miarę, pycha gra tu pierwszoplanową rolę. Rozumiem, że On jest niewyobrażalny, nieuchwytny itd. Zarazem jednak Kościół zapewnia nas, że jest też Bogiem bliskim, do którego możemy się zwracać jak do przyjaciela. W postaci Jezusa Chrystusa takim się światu objawił. Zatem mamy prawo oczekiwać, że przyjdzie do nas, jeśli będziemy Go szukać. Że Jego obietnice nie są bez pokrycia. Że - skoro jest Bogiem żywym - uobecni się jakoś w naszym życiu.
Bo jeśli w żaden sposób się nie uobecnia (nie mówię oczywiście o sferze zmysłowej) - to dlaczego mamy Jemu (i w Niego) wierzyć?


Tak, też mogę się z tobą zgodzić. Skrajamy Boga na naszą miarę. Kilka tysięcy lat temu wiatr, wulkany i inne siły natury były dla ludzkości bogami. Później nastał okres religii antycznej. W końcu nastał Bóg, którego nie ogarnie ludzki umysł. Cóż to za genialny (i przerażający) twór ludzkiego umysłu. Taki Bóg będzie istniał zawsze. Nawet jak naukowcy dojdą do tego jak powstał cały wszechświat. Ba, sami w laboratorium stworzą sztuczne życie, ten twój Bóg wciąż tam będzie, nieodgadniony. Wciąż na nas patrzący, oceniający i karający. Choć może ludzkość do tego czasu wyrośnie z takich głupot jak piekło i niebo, to wciąż ten nieodgadniony Bóg będzie pokutował. Ten kto go wymyślił nich się pali w piekle hihihi (którego nie ma). Ale mam nadzieję, że mit Jezusa w końcu upadnie, bo jakże to jest, że ten nieodgadniony i wspaniały Bóg wysyła swego syna na śmierć. Cóż to za okrutnik. Gdzie tu miejsce na miłość do syna, a co dopiero do ludzkości. Dajcie sobie z tym spokój z takimi mitami.


Pn paź 10, 2016 17:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: śmierć Boga
Opinia bez żywego doświadczenia tego o czym się mówi jest czczym słowem. Jeżeli pragniemy podzielić się doświadczeniem, które wykracza po za ramy postrzegania na tym świecie potrzebna jest wiara w to co owa opinia przedstawia. Ze względu na to iż na tym świecie każdy ma swoją „prawdę” w którą święcie wierzy. A która to prawda zwykle jest pół prawdą taką , która pomaga utrzymywać ten świat zasłaniający Boga po to aby jedyna Prawda jaka istnieje nie mogła być poznana. I tak to właśnie taka półprawda jest doświadczana aby potwierdzić jej „prawdziwość”.
Dlatego nie proponuję niczego innego niż innego spojrzenia i lepszej wiary w drugiego brata.
Wymaga to wysiłku z naszej strony. Nie wiedzieć czemu chętniej przekopiemy górę niż postanowimy zmienić fałszywą wiarę, która często jest nam droga jak nasze własne życie.

Cytuj:
"Chcę poznać Boga i duszę. Nic więcej". I rzeczywiście - nic więcej nie potrzeba. Tylko to poznawanie wydaje się bardzo trudne. Jeżeli nie niemożliwe.

Sama taka chęć nie wystarczy, gdy jednocześnie mamy przeciwstawne pragnienie. Przykładowo pustelnik odcinający się od świata i mówiący, że chce poznać prawdę o sobie tak naprawdę od niej się odcina. Niewielu ludziom się to udało, aby na malutki ułamek odczuć pokój Boga a przez to poznać samego siebie. Zwykle natychmiast, poczucie winy wynikające z potwierdzania oddzielenia ( a zatem zaprzeczaniu prawdzie) powoduje natychmiastową ucieczkę z tego stanu. A sposoby w jaki potwierdzamy oddzielenie w nas jest mnóstwo. Przykładowy to utrzymywanie żalu w swoim umyśle, który zaprzecza trwania miłości, bo miłość nie żywi żalu. I tak każdy smutek również jest zaprzeczaniem siły miłości i poddaniu się przekonaniu o jej bezsilności.

Dobra rada aby poddać się planom Boga dlatego jest dobra ponieważ to właśnie On nadał nam odpowiednie umiejętności do wykonania owego powierzonego nam zadania. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że głównym zadaniem jest zbawić się. Ale jednocześnie samotne zbawienie jest czymś co nie funkcjonuje w Bogu bo w Bogu wszyscy jesteśmy jednością. Dlatego takim minimum jest zbawienie się w związku ( sakramentalnym) lub takim w którym będziemy chcieli kierować się miłością i cenić ją będziemy najwyżej ( uświęcając ten związek jako święty bo w miłości). Oczywiście dla szatana ( albo ego) uświęcenie się oznacza pozbycie się ego i uznanie za swoja podstawę i źródło samego Boga Ojca a narzędziem ( brzydko mówiąc) staje się sam Jezus a właściwie Jego Duch , którego oczyma uczymy się postrzegać ( bo będąc na tym świecie możemy tylko postrzegać a nie wiedzieć dlatego potrzebny jest ostateczny krok jakim jest koniec świata, w którym to Ojciec dokona ostatecznej naprawy tego co błędne ( co jednak może potrwać wiele milionów lat –sam sąd ostateczny). Z tego powodu rozsądne jest aby nie odwlekać poznania prawdy o sobie oraz nie odwlekać uczenia się jak być szczęśliwym w Duchu św. Ponieważ perspektywa oczekiwania na naprawę przez sąd ostateczny może okazać się długotrwała. Zwłaszcza, że tego co powinniśmy dokonać i co wybrać mamy dokonać zgodnie z własną wolą. Ale w prawdzie a nie pod wpływem oszustwa.

Cytuj:
Glejt, mówisz dużo o jedności (pobrzmiewają w tym echa modlitwy arcykapłańskiej (J 17, 20-25)). Ja tej jedności nie znam, nie czuję.

Bo słuchasz głównie ciała, jak większość z nas. A jak to powiedział Jezus do Piotra „ciało ci tego nie powie”. Jednak już masz do dyspozycji pomocnika Ducha św który bardzo chętnie Ci pomaga. Jednak każdy krok wymaga niesłychanego zaufania z twojej strony ponieważ kazde zwątpienie każdy lęk każe Mu wstrzymywać się ponieważ musi przestrzegać twojej świętej wolnej woli. A jeżeli np. lękasz się, to wierzysz w coś co jest przeciwstawne miłości, i zaprzeczasz prawdzie , którą pragnie ci objawić. A nie może dać ci czegoś czego nie cenisz i nie uznajesz za coś lepszego bo obawiasz się tego. W przeciwieństwie do ego , które najchętniej napawa cię lękiem abyś tylko jej nie dotknął nawet urywka prawdy, po to aby Cię utrzymywać w srogich i okrutnych okowach kłamstwa i fałszu.

Cytuj:
Przyznam, że osobiście jestem trochę zmęczony tym językiem: "uświęcenie", "łaska", "powołanie", "przez Ducha", "w Chrystusie". Czasem mam wrażenie, że chrześcijanie zbyt często uciekają w ten specyficzny sakralny sposób wyrażania się. Jak z katechez. Jak z listów św. Pawła. Jakoś to do mnie nie przemawia.

Nie przemawia ponieważ ego tak sprytnie łączy twoje fałszywe względem Prawdy przekonania tworząc w ten sposób twoją osobistą „prawdę” , która otwarcie i zdecydowanie przeciwstawia się prawdzie Ducha św.. I takiego dzieła” dokonuje każdy z nas z osobna dziwiąc się dlaczego ta właściwa Prawda nie może być poznana i ,ze każdy z nas ma swoją prawdę każdy inną tak jakby prawda nie była tylko jedna. Nie przemawia ponieważ naprawdę niewielu udaje się powstrzymać od osądu ,który jest narzędziem ego do spętania łańcuchami Syna Boga. A nawet niewielu postanawia nie osądzać. Jak bardzo ten krzywdzący i destrukcyjny mechanizm patrzenia na dzieci Boga jest wpleciony we wszelkie możliwe działania i myślenie człowieka można się przekonać tylko z pomocą Ducha św którego poprosi się o pomoc w spostrzeżeniu tego.

Cytuj:
Piszesz, że "Rozum, który każe wątpić w Boga jest brakiem rozumu". To bardzo radykalne postawienie sprawy. Wielu świętych, mistyków czy Ojców Kościoła uznawało rolę wątpienia ("Dubito, ergo sum" - jak się wyraził św. Augustyn).


Wątpię? W co? I dlaczego? Jeżeli wątpię to nie wierzę. Rozum każe raczej wybrać jedną z dróg rozumiejąc , że przyjęcie dwu przeciwstawnych kierunków sprawi dreptanie w miejscu lub w najlepszym przypadku kroczenie na przemian raz w jednym raz w jego przeciwnym kierunku. Tak jak wiara w Boga i wiara w grzech. Bo wiara w grzech jest de facto brakiem wiary w Boga ( w miłość) który z takiej wiary się rodzi. Jeżeli taki Anthony Robbins potrafił dojść do odkrycia ,że umysł jest rodzajem busoli a wskazówka potrafią być pytania ( o ile nie zawierają sprzecznych w swojej treści zapytań). To o ileż trafniej i szybciej potrafi wskazać prawdę Duch św gdy zaczniemy mądrze pytać i mądrze szukać właściwych dróg?

Cytuj:
A co ze słynną frazą (zaczerpniętą z Tertuliana): "Credo quia absurdum" (Wierzę, ponieważ to absurd)? Mędrcy chrześcijańscy mieli świadomość, że rozum każe nam raczej zaprzeczać wierze. Zmartwychwstanie jest faktem przeciw rozumowi, podobnie idea Trójcy Św., i generalnie cała idea zbawienia wydaje się z punktu widzenia logiki niedorzeczna.
W sposób może niemiły, ale trafny obrazuje to powiedzonko niejakiego barona de Hauton (które w jednym z tekstów przywołuje Denis Diderot): "Bóg kazał umierać Bogu, aby udobruchać Boga".
No więc zgódźmy się, że rozum wiary nie wspiera. Co oczywiście nie znaczy, że wiara nie może mieć innych, pozaracjonalnych uzasadnień.

Nie zastanawiam się nad każdym stwierdzeniem, które wskazuje tylko na to iż ktoś arogancko uznał, że jest na tyle mądry aby podpierając się absurdem uznać coś za prawdziwe. Zrozumiałabym gdyby jeszcze używał cudów, które są nauczającym Prawdy narzędziem Ducha św. Opierającego się raczej na innym stwierdzeniu mędrców mówiącym „wiem, że nic nie wiem” a w związku z tym potrzebuje pomocy ( oczywiście Ducha św)
Idea zbawienia jest niedorzeczna tylko z punktu widzenia oddzielonego człowieka. Oddzielonego a zatem pozbawionego miłości. A stwierdzenie „Bóg kazał umierać Bogu aby udobruchać Boga” jest tylko ponownym patrzeniem z punktu widzenia oddzielonego człowieka utożsamionego ze swoim ciałem a nie ze swoim duchem ( duszą). Bo jak nieśmiertelny Bóg może umrzeć? I dlaczego nikogo nie zastanawia po co są aż dwie „ofiary”? Ta święta i bezkrwawa , w której życie zachowuje się przez dawnie go innym. Gdzie siebie zachowuje się w bracie przez dawanie siebie tworząc jedność. I ta druga w której umiera na krzyżu? W której wszyscy niezdolni do prawdziwej miłości przez zaprzeczenie swojego synostwa mogą uzyskać przebaczenie ze względu na fakt, że dwa razy nie można karać tej samej osoby. Zatem gdy przez tą dziwną a jednak w swojej wymowie odpowiednią dla wszystkich szalonych , którzy nie potrafią uwierzyć w prawdę ale potrafią uwierzyć w Jezusa staje się zbawieniem od ich szaleństwa. Ponieważ Jezus gdy tylko wezwiemy go na świadka w swojej obronie wykaże naszą niewinność. Wszak nawet w naszym świecie szalonych się nie karze co najwyżej zamyka w odosobnieniu dla bezpieczeństwa jego i innych. To jest odmienny sposób widzenia Boga Ojca. Który widzi i rozumuje doskonalej opierając się na swoim kochającym syna Rozumie. I to właśnie ten Rozum przyjął plan zbawienia, jedyny, który jest skuteczny i jedyny, który działa. A to ,że w swoim oddzieleniu od Boga nie można zobaczyć jego wspaniałości i skuteczności bo posługuje się swoim nadętym aroganckim rozumkiem wcale Go nie zraża. Miłość cierpliwa jest ( w obliczu wieczności)
I zawsze łaskawa. Ale jeżeli wolisz wyobrażenie miłości , które podtyka ci ego to Bóg nie będzie cię zmuszał. Ponieważ nie daje bezcennych darów, tym ,którzy ich nie cenią. Bo jak powiedział Jezus nie rzuca się pereł przed wieprze. A głupcy zwykle nie cenią tego co święte.

A Bóg daje każdemu całą swoją miłość podnosząc do rangi świętego Syna oczekując tylko jednego aby to co otrzymasz rozdać innym. Wskazując na Jego miłość jako źródło wszelkiej miłości i wszelkiego dobra.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pn paź 10, 2016 17:54
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL