Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 0:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 I? Co się właściwie dzieje? 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Whispernight napisał(a):
Dla przykładu, kiedyś istniała osoba, którą kochałem najbardziej na świecie. Ona sama modliła się o własną śmierć, jak i prosiła mnie, abym również się o to modlił. I tak właśnie się modliłem, kilka lat.
A śmierć mimo to, nie przyszła szybko... jak zwykle, w najmniej oczekiwanym momencie, jak złodziej.

Kto @Whiseprnightowi powiedział, że modlitwa o dobrą śmierć=szybka śmierć??!!
Św. Jan Bosko pisał: "Droga młodzieży, całe nasze życie powinno stanowić przygotowanie do dobrej śmierci. By osiągnąć ten najważniejszy cel, gorliwie trzeba praktykować to, co nazywamy ćwiczeniem dobrej śmierci, polegające na uporządkowaniu w jednym dniu miesiąca wszystkich spraw duchowych i doczesnych, tak jakbyśmy rzeczywiście tego dnia mieli umrzeć […] Na ćwiczenie trzeba przeznaczyć jeden dzień w miesiącu; najważniejsza jest spowiedź odbyta tak, jakby miała być ostatnią w życiu: Msza święta odprawiana z tym samym poczuciem, a Komunia przyjmowana jako wiatyk; modlitwa u stóp krzyża, wyobrażenie sobie ostatniego tchnienia, postanowienie, by spędzić nadchodzący miesiąc, jakby miał być ostatnim w życiu”
Salezjanie co miesiąc modlą się o dobrą śmierć. Jednym z elementów tej modlitwy jest akt pogodzenia się ze śmiercią: Panie Boże, obecny w Najświętszym Sakramencie, zgadzamy się na naszą śmierć, na każdy rodzaj śmierci, który nas spotka.
W ten sposób człowiek godzi się z tym co ma nadejść, porządkuje sprawy doczesne i duchowe, godzi się z tymi, którym miał coś za złe, wybaczając im zło, jakie mu uczynili. Robi rachunek sumienia i czujnie oczekuje Pana, niezależnie od tego, kiedy się zjawi, niczym sługa z Ewangelii św. Łukasza 12, 35-40.
Modlitwa nie jest rozkazem rzuconym Bogu, lecz relacją: pytam Boga o Jego Plany wobec mnie, czy to czego pragnę jest dla mnie dobre, czy coś w życiu przeoczyłem, co mogę zrobić, by być bliżej Boga etc. Próba zmuszenia Boga do wykonania naszej woli nie jest dobrą modlitwą, jest afirmacją własnego ego, zamachem na tron Boga. Gdyby @Whispernightowi ktoś o tym wówczas powiedział, może jego wpisy na forum wyglądałyby inaczej?

Whisepernight napisał(a):
Invitum qui servat, idem facit occidenti...

Jeżeli Whispernight dzisiaj nie znalazł swojego imienia w księdze nekrologów, to widocznie Whispernight ma jeszcze czas, nawet jeżeli nie potrafi tego docenić i przerzuca winę na Boga.
Bóg jest miłosierny, zatem ocala życie człowieka po to, by mu pomóc, by nie poszedł na zatracenie. Daje człowiekowi szanse, wiele szans, lecz człowiek może je odrzucić, nie zważać na znaki ostrzegawcze i w końcu dopiąć swego.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N paź 09, 2016 15:53
Zobacz profil

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
@wybrana
Cytuj:
Szukajcy_W_drodze , my jeżeli wierzymy, to czy nam się podoba, czy nie musimy przyjąć pewne zasady wiary. Może nie wszystko jest takie, jak byśmy sobie życzyli. W tym właśnie udowadniamy, czy pragniemy z pokorą znosić swój krzyż, czy z pokorą i godnością pragniemy go w swoim życiu nieść. Oczywiście w trudnych dla nas sytuacjach powinniśmy swe prośby kierować w stronę Boga. Możemy prosić o ulgę w cierpieniu, w chorobie, ale proszenie o śmierć - nie. Prosząc nie wiesz, czy w uznaniu Boga jesteś na nią gotowy. Cierpiąc możesz w tym życiu odprawić swoją pokutę, by wejść z czystym rachunkiem do nieba. To cierpienie może być dla niejednej osoby nawet wielkim darem. O wszystko możemy prosić Boga dla nas, ale proszenie o śmierć jest grzechem i chyba nie chcemy z tym grzechem odejść. Każdy głęboko wierzący by chciał zanosić takie prośby, bo przecież po co znosić te ciężkie życie na ziemi, gdzie jet tyle niegodziwości i zła, jak możemy szybko dostać się do nieba i być szczęśliwi. Czy święci dobrze robili zanosząc takie prośby, nie mi oceniać. Święci zostali oni w oczach ludzi, ale czy w oczach Boga - tego nikt nie wie.

Czy samobójstwo w chorobie psychicznej jest grzechem? Czy nocna polucja jest grzechem?
Taka modlitwa o śmierć nie pojawia się u człowieka, który w pełni psychicznie daje sobie radę.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


N paź 09, 2016 16:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 09, 2016 5:36
Posty: 3
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Witaj Narke.

Nie wiem, co mam tutaj napisać. Jestem w podobnej sutyacji jak Ty.
W sumie jakbym czytałą swój opis.
Rozumiem jak się czujesz i współczuję.
Jeśli to przeczytasz, to może będzie Ci trochę raźniej.

Teraz staram się nie myśleć o śmierci, ale nie wiem jak mam żyć.


N paź 09, 2016 18:59
Zobacz profil
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
_owieczka napisał(a):
Teraz staram się nie myśleć o śmierci, ale nie wiem jak mam żyć.


Witaj, owieczko,
do twojego zwierzenia nasuneła mi się pewna (może nieco pomocna dla ciebie?) myśl:

Wiem, jak mam żyć, kiedy uświadamiam sobie wyższy sens i cel ludzkiego istnienia, kiedy przez to rozumiem po co i ja żyję ..

To tak jakbym miała wykonać jakąś pracę .. Gdy nie znam jej celu (przeznaczenia), to nie wiem jak się do niej zabrać, jakich narzędzi użyć, jakie konkretne czynności wykonać .., ale gdy wiem co ma być jej wynikiem, od razu pojawia i porządkuje się to wszystko, jakby uklada w jedną drogę, którą zaczynam do tego celu iść. Każda czynność jest wtedy małym lub większym krokiem zbliżającym do niego.

Pozdrawiam serdecznie :)


N paź 09, 2016 20:55
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Mrs_Hadley napisał(a):
Kto @Whiseprnightowi powiedział, że modlitwa o dobrą śmierć=szybka śmierć??!!

A kto Ci powiedział, że modliliśmy się o "dobrą" czy "szybką" śmierć?
Po prostu o śmierć, aby nadeszła, i tyle. A to, że rzuciłem mimowolnie, że sama śmierć nie nadeszła szybko, nie oznacza, że ktoś żądał szybkiej śmierci, czy co bardziej idiotyczne... "dobrej śmierci". Phi :?

Mrs_Hadley napisał(a):
Św. Jan Bosko pisał:

Powiem Ci, że nic mądrego nie napisał ten Święty.
Śmierć jest zwykłą koleją rzeczy, i nie mamy nad nią niemal żadnego wpływu.
Już bardziej idiotycznej rzeczy jeszcze nie słyszałem, aby przez całe życie przygotowywać się do śmierci...
Ale cóż, Twój\Wasz wybór.

Mrs_Hadley napisał(a):
Modlitwa nie jest rozkazem rzuconym Bogu

Wiem czym jest modlitwa Mrs_Hadley. Wybacz że Ci to powiem, ale wygłaszasz banały.

Mrs_Hadley napisał(a):
co mogę zrobić, by być bliżej Boga etc.

Wiesz, mógłbym Ci powiedzieć, ale i tak nie posłuchasz... :|

Mrs_Hadley napisał(a):
Gdyby @Whispernightowi ktoś o tym wówczas powiedział, może jego wpisy na forum wyglądałyby inaczej?

Wpis wyglądałby dokładnie tak samo.
Mrs_Hadley, jeśli nie będą Cię ponosić własne uprzedzenia, zobaczysz, że w istocie nie napisałem nic, co dałoby Ci powód do takich wniosków, jakie wyciągnęłaś względem mojej osoby.

Mrs_Hadley napisał(a):
Jeżeli Whispernight dzisiaj nie znalazł swojego imienia w księdze nekrologów, to widocznie Whispernight ma jeszcze czas, nawet jeżeli nie potrafi tego docenić i przerzuca winę na Boga.

A teraz tak zupełnie na serio, droga Mrs_Hadley.
Na jakiej podstawie kierujesz wobec mnie takie oszczerstwa, że o cokolwiek obwiniam jakiegoś Boga? Że nie potrafię docenić czasu, który mam w posiadaniu?

Mrs_Hadley napisał(a):
Bóg jest miłosierny...

Wiem, że może Cię to rozbawić, ale potrafię spojrzeć na ten aspekt z nieco szerszej perspektywy, aniżeli perspektywy przeciętnego teisty. Nie ograniczają mnie żadne dogmaty, narzucane z góry prawo, rytuały religijne, i cała ta szeroko rozumiana "indoktrynacja" religijna.
Potrafię dostrzec emanację Boga w każdej religii, bez względu, czy mówimy o krysznaizmie, szyizmie, luteranach, czy wierzeniach starożytnych Egipcjan.
Twój Bóg jest wszędzie tam, gdzie są czyste intencje, i relacje wynikające ze zrozumienia i miłości wobec drugiej osoby.

A te relacje można dostrzec zwłaszcza między wierszami... bynajmniej nie w religii, prawie, czy obrzędach.


N paź 09, 2016 21:48
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 09, 2016 5:36
Posty: 3
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Cytuj:
Witaj, owieczko,
do twojego zwierzenia nasuneła mi się pewna (może nieco pomocna dla ciebie?) myśl:

Wiem, jak mam żyć, kiedy uświadamiam sobie wyższy sens i cel ludzkiego istnienia, kiedy przez to rozumiem po co i ja żyję ..

To tak jakbym miała wykonać jakąś pracę .. Gdy nie znam jej celu (przeznaczenia), to nie wiem jak się do niej zabrać, jakich narzędzi użyć, jakie konkretne czynności wykonać .., ale gdy wiem co ma być jej wynikiem, od razu pojawia i porządkuje się to wszystko, jakby uklada w jedną drogę, którą zaczynam do tego celu iść. Każda czynność jest wtedy małym lub większym krokiem zbliżającym do niego.


Dziękuję dróżko za te słowa.
Masz rację. Często się nad tym zastanawiałam. Problem w tym, ze zawsze uzależniałam swoje
szczęście od innych. Niestety ludzie są strasznie zawodni.
Teraz unikam kontaktu z innymi, bo boję się jakichś przykrości.
Niestety robienie czegokolwiek dla siebie mnie nie cieszy.


N paź 09, 2016 22:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
„Sęk chyba w tym że nie chcę żyć.”

Taka chęć nie jest zgodna z miłością a przede wszystkim z tym czym jesteś ( jesteśmy) czyli życiem. Ze względu na to iż postrzegamy to życie tu na ziemi jako jedno pasmo cierpień (z małymi przerwami na odsapniecie lub próbę „pocieszenia”, że inni maja gorzej) nie widzimy prawdy, że życie nie jest pokonywaniem przeciwieństw a przede wszystkim walką z cierpieniem czy też „łączeniem się w bólu”. To nie jest życie to jest zaprzeczanie życiu i zaprzeczanie miłości. Ten świat uczy nas ( po przez przystosowanie się do niego i przyjęcie takiego systemu myślowego , który go utrzymuje), że jesteśmy kimś odrębnym, że miłość pojawia się tu tylko w znikomym ułamku a nawet gdy się pojawia wymaga wyrzeczeń, poświęceń, strat a przede wszystkim bólu. To jest wielkie oszustwo. Jezus , który przyszedł na ten świat po to się narodził i po to nauczał czegoś innego aby właśnie temu zaprzeczyć.
Ten świat powstał właśnie po to aby zaprzeczyć miłości i Bogu i zaprzeczyć temu iż jesteśmy jednością ( bo w Bogu wszystko jest jednością). Dlatego Jezus nauczał a przede wszystkim demonstrował to a następnie uczniom (apostołom) również zalecił to demonstrować , że jesteśmy miłością i jesteśmy jednością w Bogu a nauczając tak stajemy sie światłością świata pogrążonego w braku miłości. Choć w wymiarze apostołów było to raczej małym kagankiem. Nie przeszkadza to jednak rozniecać światła Ducha św w coraz większe światło w nas.

W skrócie mogę powiedzieć, że ja wiem iż Bóg istnieje i wiem , że ten świat przyjmuje tylko tych, którzy zgodzą się zaprzeczać ,że są synem Boga a tym samym, że Bóg na nim nie może istnieć ( choć jest wszechobecny). Ten świat dlatego jest światem oszustwa ( diabła) ponieważ zaprzecza prawdzie. I nadając oszustwu status prawdy nigdy nie może być tu poznany. A uznając kłamstwo za prawdę nie będziemy w stanie rozpoznać tego, że to przeciwieństwo tego kłamstwa jest prawdą. Ponieważ Bóg dał nam siłę umysłu, który ma taką samą moc jak Jego z tą różnicą, że tylko w jedności z Nim posiada moc stwórczą. I tylko w jedności z Ojcem jesteśmy w rzeczywistości pokoju i miłości. Dlatego, każdy kto pragnie miłości i ceni sobie prawdziwą miłość nie czuje się dobrze na tym świecie „bo jego królestwo nie jest stąd”. Jednak ten świat powstał przez tak obłąkaną myśl, że tylko zaprzeczenie jej a przede wszystkim przebaczenie pozwala z niego się wydostać i nie zostać uwięzionym na wieczność. To dlatego śmierć nie rozwiązuje tego powszechnego problemu na tym świecie.
Powszechnego problemu i jedynego problemu jaki istnieje czyli oddzielenie od Boga. Tego problemu, który generuje wszystkie inne. I to dlatego jedynym rozwiązaniem jest przyjęcie daru pojednania jaki przynosi nam Jezus i jedynej drogi jaką jest jedność w Nim. A następnie rozprzestrzenianie tego daru ( bo tylko w ten sposób można ten dar zatrzymać – bo zgodnie ze słowami Jezusa to co pragniesz mieć, musisz rozdać lub dać drugiemu).

Jak zatem ma czuć się szczęśliwie, ten któremu wmawia się prawdę przeciwną do tej jaka jest w Bogu? Skoro naucza się go , że jest grzeszny i niegodny bycia synem Boga? Powodując, że będzie on poszukiwał sposobu aby na to zasłużyć. A przecież co może człowiek ofiarować za duszę swoją i za swoje zbawienie? Jaki dar będzie na tyle sprawiedliwy w oczach Boga aby był taki sam dla wszystkich? A każąc mu wierzyć w grzech i jednocześnie w Boga nie pozwoli rozpoznać nigdy prawdy. Bo jak może ją rozpoznać gdy może postrzegać dwie sprzeczne ze sobą idee i rozróżnić ,która jest prawdziwa? Jak można wierzyć w miłość i wierzyć w brak miłości jednocześnie? Bo grzech rodzi się zawsze z braku wiary w miłość ( i jej siłę) na danym obszarze w którym działamy.

Zatem każdy, który jest nieszczęśliwy, chory, wyobcowany i pomniejszony względem innych na tym świecie uwierzył w kłamstwo tego świata, że jest kimś znikomym nie zasługującym na miłość a jeżeli na coś zasługuje to tylko na marne okruchy , które ledwo pozwalają wegetować ( bo przecież życie , które jest wegetacją nie można nazwać życiem i tym nie jest).
W tym świecie nieustannej wojny i braku miłości przychodzi Jezus dając nam Pokój ( ale nie taki pokój jaki daje świat) i daje nam swoją miłość, która jest miłością wiecznie kochającego Ojca łącząc nas ( każdemu , kto tego prawdziwie zapragnie) w jedność i zaprzeczając temu światu. Bo życie nie jest tym co ten świat nazywa życiem. Ale aby to poznać potrzeba się trochę napracować a przede wszystkim rozpoznać podstawę na jakiej opiera się oszustwo tego świata usiłujące nas zabić. W sytuacji gdy jesteśmy nieśmiertelni. Jednak ci , którzy umierają, umierają dlatego, że tego chcą i dlatego, że zaprzeczyli prawdzie bycia żywym w Bogu.

Bo przyjmując pojednanie od Jezusa, łącząc się w Nim jesteśmy jednością z Bogiem stając się jego emanacją a to nas uszczęśliwia. Jest jeszcze jeden element , który jest z tym związany a jest nim rozprzestrzenianie pojednania i rozprzestrzenianie miłości Boga i zaprzeczanie temu światu po przez zmianę wiary w to co jest prawdą uznając samą prawdę a nie jej przeciwieństwo i czuwaniu aby nie dać się skusić powrotu na błędną ścieżkę.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pn paź 10, 2016 10:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Ps. Uzyskałam komunikat, ze nie moge już edytować wcześniejszego postu a che dodać słowo braku:
Dlatego Jezus nauczał a przede wszystkim demonstrował to a następnie uczniom (apostołom) również zalecił to demonstrować , że jesteśmy miłością i jesteśmy jednością w Bogu a nauczając tak stajemy sie światłością świata pogrążonego w mroku braku miłości. Choć w wymiarze apostołów było to raczej małym kagankiem. Nie przeszkadza to jednak rozniecać światła Ducha św w coraz większe światło w nas.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pn paź 10, 2016 11:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Cytuj:
Modlitwa o własną śmierć nie jest grzechem.


Taka modlitwa jest tylko bezrozumnym modleniem się o coś czego Bóg nie chce nam dać ( bo jest tylko samym życiem) ponieważ musiałby sobie samemu zaprzeczyć. Jednak ze względu na to iż mamy wolną wolę , wybieramy śmierć jako wyraz naszej woli ( przeciwstawnej Bogu i czynnie przeciwstawiającej się woli Boga), ale jesteśmy oszukani odnośnie tego w jaki sposób możemy wyjść z tego świata do Boga. Bo jedynym sposobem jest sposób który pokazał nam Jezus Chrystus ( i nie chodzi o ukrzyżowanie) a którym jest wybaczenie w Duchu św i przyjęcie daru, łaski pojednania.

Cytuj:
A modląc się o śmierć drugiej osoby
( w chęci np przerwania jej cierpienia)
Invitum qui servat, idem facit occidenti... -kto ocala kogoś wbrew jego woli, to tak jakby go zabijał.
Nie całkiem. Bo często ktoś kto powoduje swoje własne cierpienie ( a w praktyce zawsze) działa pod wpływem szaleństwa ( nie mając tego świadomości) dlatego to Bóg chce nas ocalać i ocala nas ale ceniąc naszą wolna wolę, chce przywrócić nam najpierw zdrowy rozum ( dar rozumu w Duchu św) abyśmy rozpoznali co nas rani i jak możemy dokonać zmiany aby być w pełni szczęśliwym.

Wybrana napisała :
Cytuj:
Szukajcy_W_drodze , my jeżeli wierzymy, to czy nam się podoba, czy nie musimy przyjąć pewne zasady wiary. Może nie wszystko jest takie, jak byśmy sobie życzyli. W tym właśnie udowadniamy, czy pragniemy z pokorą znosić swój krzyż,


Trzeba rozróżnić „pokorę” od arogancji. Bo możemy przyjąć wiarę diabła, że miłość nie jest zdolna zgładzić skutków grzechu a jedynym sposobem zadość uczynienia brakowi miłości ( z którego wynika grzech) jest ukaranie danej osoby i to tym dotkliwiej im mniej jest świadoma swojego błędnego myślenia i to tym dotkliwiej im bardziej pragnie ona miłości i Boga. Otóż Bóg będąc miłością nigdy nie pamięta złego. I zawsze błąd wynikający z braku wiary w miłość przede wszystkim naprawia w ten sposób, że przywraca wiarę w tę miłość przez Dar Ducha św będącego Jego Miłością -w tym oszukańczym świecie. Oraz dar rozumu ( Ducha św) pozwalający zrozumieć gdzie błądzimy szukając miłości. Bo tylko przyjmując pojednanie i przyjmując Jezusa stając się z Nim jednością stajemy się Synem Boga i jego żyjącą emanacją na tym świecie, pragnącą być Jego potwierdzeniem i potwierdzając prawdę synostwa Jego dzieci. I nie jest to wynikiem „zasług” ale zawsze i dla wszystkich jest łaską. Czyli darem, który aby był prawdziwie przyjęty, musi być zrozumiana jego bezgraniczna istota bycia łaską dla każdego, kto tylko zechce ją przyjąć po to aby dawać ją innym i scalać połamane części Syna , któremu się wydaje ( w jego szaleństwie), że jest osobny i inny od drugiego brata.

Mrs_Hadley pisze cytując świętego:
Cytuj:
Św. Jan Bosko pisał: "Droga młodzieży, całe nasze życie powinno stanowić przygotowanie do dobrej śmierci….

Nie ma „dobrej” śmierci. Śmierć jest przeciwstawieniem się idei nieśmiertelnego Boga i nieśmiertelności Syna Boga. I tą idę obalił Jezus Chrystus zmartwychwstając. I ta idea zostanie obalona przy końcu świata. Bo zostanie ona obalona jako ostatnia. Może być mylona z dobrą śmiercią po przez zalecenie Jezusa abyśmy „obumarli”. Jednak ta czynność jest bardziej wynikiem zaparcia się tego czym wydaje się nam ,że jesteśmy i przyjęcia naszej prawdziwej tożsamości , której się wyparliśmy a która jest w Jezusie Chrystusie.

Mrs_Hadley napisał(a):
Cytuj:
Modlitwa nie jest rozkazem rzuconym Bogu

Oczywiście, że nie. Ponieważ wtedy Jezus nie zalecał, abyśmy Boga prosili o to czego potrzebujemy. Jest raczej uprzytomnieniem, że to o co prosimy, Bóg nam nie narzuca. Jest rodzajem lekcji ( które trwają w czasie) w których uczymy się obserwować iż ze względu na ograniczoność naszego umysłu kompletnie nie widzimy co może być naszą najlepszą korzyścią a co stratą. I uczeniem, że pokładając całkowitą ufność w Bogu otrzymujemy to, co dla nas najlepsze. Choć, często w pewnych odcinakach i aspektach musimy się nauczyć , że to co wydaje się być wartościowe nie ma najmniejszej wartości i jest wręcz bez znaczenia a to czego nie cenimy jest zupełnie czymś innym i ma wartość bezcenną.

Owieczka napisała :
Cytuj:
Dziękuję dróżko za te słowa.
Masz rację. Często się nad tym zastanawiałam. Problem w tym, ze zawsze uzależniałam swoje szczęście od innych. Niestety ludzie są strasznie zawodni.
Teraz unikam kontaktu z innymi, bo boję się jakichś przykrości.
Niestety robienie czegokolwiek dla siebie mnie nie cieszy.


To, że uzależniamy swoje szczęście od innych jest dobre tylko w pewnych aspektach. Tym aspektem jest różnica, czy chcę szczęścia innych i ich pokoju czy tylko swojego. Ponieważ będąc w Bogu chcę uszczęśliwiać . Bo miłość uszczęśliwia. Ale będą po za Bogiem myśli o uszczęśliwianiu tylko siebie. Zdając sobie jednak sprawę z tego, że mało kto będzie chciał uszczęśliwiać innych za darmo ( tak jak Bóg) taka osoba będąc po za Bogiem nie zna miłości jaka jest w Bogu zatem będzie funkcjonować w „miłości”, która daje coś za coś. Zatem gdy robienie czegoś tylko dla siebie, Ciebie nie cieszy, to wskazuje to na potrzebę duszy, która chce prawdziwej miłości. Tej jaką daje nam Bóg. I tej , która już w nas jest ze względu na ofiarę Jezusa przywracającą ją nam jako pełnoprawną i wieczną w Bogu. Jednak aby ją rozpoznać i współdzielić potrzeba przyjąć pojednanie. Pojednanie, które przebacza nam chore i obłąkane myślenie iż drugi brat jest kimś kto rani i chce mojej zguby pod pretekstem miłości. Wydaje się nam , że my tak nie myślimy i że to ten świat jest tym, który nas w pewien sposób zmusił do bronienia się przed złem. Ale tak nie jest. Dzieje się inaczej ponieważ nie rozpoznajemy wiary jaka pokładamy w oszustwo. Wiary, która staje się ciężkimi kajdanami zdolnymi spętać nawet samego Jezusa. Wiarą , która zamyka i więzi samego Syna Boga w fałszywym obrazie kogoś innego. Czego dowodem jest przytoczona w ewangelii opowieść o trudnościach samego Jezusa w dokonywaniu cudów w swoich rodzinnych stronach gdzie „obraz” wcześniejszego Jezusa nie zgadzał im się z nowym.
Zapewniam Cię, że każdy zamyka drugiego brata w takim fałszywym obrazie i pęta go łańcuchami tak, aby prawdziwa natura syna Boga nie mogła być uwidoczniona. A ponieważ w prawdzie wszyscy są i tak jednym synem Boga, jest to osąd o sobie i zawsze szkodzi nam samym ( choć w oszustwie szatana po przez oczy ciała widziana w innych). Dlatego wszelkie widzenie i uwierzenie w to widzenie doprowadza do naszego złego samopoczucia a w skrajnych przypadkach do depresji. Wiem, że trudno jest uwierzyć w cos przeciwnego niż nam się wydaje. Dlatego pomocna jest rola Pocieszyciela jakiego dał nam Bóg. Pocieszyciela, który jest jednocześnie Duchem Prawdy. I w roli tej, powierzając Duchowi św to co nas rani ale pragnąc zmiany tego, aby zła rola brata nie była widziana ale przemieniona na dobro w Duchu św zostanie to dokonane. Ale musimy w to uwierzyć. Ponieważ to co błędne może zostać przemienione tylko w wierze w Prawdę, która jest w jedynym źródle prawdy dostępnym na tym świecie, czyli Duchu św.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pn paź 10, 2016 11:42
Zobacz profil
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Cytuj:
To nie jest życie to jest zaprzeczanie życiu i zaprzeczanie miłości.


To w takim razie ktoś ma sobie wymyślić lepsze życie? Żyć marzeniami i w marzeniach? Zaprzeczyć rzeczywistości?

Cytuj:
że jesteśmy kimś odrębnym, że miłość pojawia się tu tylko w znikomym ułamku a nawet gdy się pojawia wymaga wyrzeczeń, poświęceń, strat a przede wszystkim bólu. To jest wielkie oszustwo.


A tak nie jest w istocie? Miłość tego nie wymaga? Idea łatwej miłości?

Cytuj:
Jezus , który przyszedł na ten świat po to się narodził i po to nauczał czegoś innego aby właśnie temu zaprzeczyć.


Jezus własnie potwierdził całym sobą iż miłość wymaga poświęceń, wyrzeczeń, strat i bólu, a przede wszystkim - ofiary.

Cytuj:
Ponieważ Bóg dał nam siłę umysłu, który ma taką samą moc jak Jego z tą różnicą, że tylko w jedności z Nim posiada moc stwórczą.


Wypływa z tego wielka herezja... Bóg jest Absolutem i ludzki umysł również absolutnie nie jest równy Boskiemu...

Już nawet stworzenie jakim jest byt anielski - Szatan, potrafi sprytnie nabrać i wykołować człowieka, bo ludzka inteligencja nie dorównuje anielskiej nawet w małej częsci... Glejt pojechała za daleko...

A ludzki umysł potrafi tworzyć, sztuka jest tego dowodem ale to jest zupełnie coś innego.

Cytuj:
Jednak ten świat powstał przez tak obłąkaną myśl


Czyli mamy rozumieć iż Bóg jest obłąkanym szaleńcem?

Cytuj:
To dlatego śmierć nie rozwiązuje tego powszechnego problemu na tym świecie.
Powszechnego problemu i jedynego problemu jaki istnieje czyli oddzielenie od Boga.


To stwierdzenie nie jest prawdziwe. Śmierć jest powrotem człowieka do Boga w całej pełni.

Cytuj:
( bo tylko w ten sposób można ten dar zatrzymać – bo zgodnie ze słowami Jezusa to co pragniesz mieć, musisz rozdać lub dać drugiemu).


Przepraszam, ale tutaj nasuwa się takie pytanie - żonę także? Bo z takiego toku rozumowania można dojść do takich wniosków. Naprawdę Jezus miał dokładnie to na myśli?

Cytuj:
Skoro naucza się go , że jest grzeszny i niegodny bycia synem Boga?


Czy ogólnie potrafisz sobie wyobrazić świętość Boga? I jak byś się poczuła stając przed nim w swoim stanie duszy? Myślę ze moja dusza poczułaby się niczym, po prostu.

Cytuj:
A przecież co może człowiek ofiarować za duszę swoją i za swoje zbawienie?


Czyli człowiek ma zbawienie przydzielone z automatu?

Cytuj:
A każąc mu wierzyć w grzech i jednocześnie w Boga nie pozwoli rozpoznać nigdy prawdy.


W takim razie mamy nie wierzyć w grzech? Nie da się rozdzielić tych dwóch rzeczy, albo wierzysz w Boga i przyjmujesz istnienie grzechu, albo nie wierzysz w nic i odrzucasz wszystko.

Cytuj:
Bo grzech rodzi się zawsze z braku wiary w miłość ( i jej siłę) na danym obszarze w którym działamy.


A jeśli ktoś zabije w afekcie z miłości? A jeśli ktoś zabije siebie z miłości? To co wtedy?

Cytuj:
W sytuacji gdy jesteśmy nieśmiertelni.


Nie, nie jesteśmy nieśmiertelni. Cmentarze i zakłady pogrzebowe potwierdzają tą smutną rzeczywistość.

Cytuj:
Jednak ci , którzy umierają, umierają dlatego, że tego chcą i dlatego, że zaprzeczyli prawdzie bycia żywym w Bogu.


A Glejt nie umrze, prawda? Wystarczy że powie iż nie chce umrzeć i stanie się.

Cytuj:
Bo przyjmując pojednanie od Jezusa, łącząc się w Nim jesteśmy jednością z Bogiem stając się jego emanacją a to nas uszczęśliwia.


Nie wiem dlaczego panuje jakaś new age opcja że jeśli pojednamy się z Jezusem i będziemy żyć z Jezusem i w wierze, to będziemy tak nieprzyzwoicie szczęśliwi, nieśmiertelni i ogólnie fajerwerki. Nie, tak nie jest a dowodem na to są chociażby mistycy. To ludzie którzy mają nieprzeciętną więź z Bogiem i to są ludzie którzy cierpią w życiu wiele, niosąc wiele krzyży. To taka jakaś dziwna i fajerwerkowa idea wiary - bądź z Jezusem a On da ci kasę, furę, pannę i świetne życie! Czy Jezus powiedział coś takiego i obiecał coś takiego? Nie, ale wręcz przeciwnie.

Cytuj:
Taka modlitwa jest tylko bezrozumnym modleniem się o coś czego Bóg nie chce nam dać ( bo jest tylko samym życiem) ponieważ musiałby sobie samemu zaprzeczyć. Jednak ze względu na to iż mamy wolną wolę , wybieramy śmierć jako wyraz naszej woli ( przeciwstawnej Bogu i czynnie przeciwstawiającej się woli Boga), ale jesteśmy oszukani odnośnie tego w jaki sposób możemy wyjść z tego świata do Boga. Bo jedynym sposobem jest sposób który pokazał nam Jezus Chrystus ( i nie chodzi o ukrzyżowanie) a którym jest wybaczenie w Duchu św i przyjęcie daru, łaski pojednania.


Glejt, wielcy święci modlili sie o własną śmierć, wyczekiwali jej i to jest mistyka. Najwyższych lotów.

Cytuj:
Bo często ktoś kto powoduje swoje własne cierpienie ( a w praktyce zawsze) działa pod wpływem szaleństwa ( nie mając tego świadomości) dlatego to Bóg chce nas ocalać i ocala nas ale ceniąc naszą wolna wolę, chce przywrócić nam najpierw zdrowy rozum ( dar rozumu w Duchu św) abyśmy rozpoznali co nas rani i jak możemy dokonać zmiany aby być w pełni szczęśliwym.


Mam wrażenie że Twoja cała filozofia zawarta w Twoich słowach polega na uwolnieniu się od krzyża. Tymaczasem Jezus powiedział coś przeciwnego - weź swój krzyż i naśladuj mnie.

Próby uwolnienia się od cierpienia, trudów, krzyży nie są doskonałym wejściem na drogę Chrystusa i naśladowaniem Go. Nie zdołasz uniknąć zranienia w życiu.

Cytuj:
Otóż Bóg będąc miłością nigdy nie pamięta złego.


Ale to co było złe powinno być wypowiedziane, wypłacone w formie zadośuczynienia i niestety, ale nie jest tak że nam się upiecze, bo przyjdzie czas na zroumienie i splacenie tego co zrobilismy źle, po naszej śmierci, mam na myśli miejsce oczyszczenia.

Szatan mówi na egzorcyzmach grzechy i szczegóły z życia jeśli wcześniej nie byłaś u spowiedzi. Jeśli w to nie wierzysz a masz na tyle odwagi to powinnaś to sprawdzić osobiście, ale nie polecam, bo ucieczka w oparach wstydu jest wtedy gwarantowana. Otóż powie wszystko co jest nie wyznane na spowiedzi, ale to co jest wyznane jest zakryte przed nim i on nie może tego powiedzieć, bo wtedy to rzeczywiście przestaje istnieć i jest zapomniane także przez Boga. Także nie ma tak słodko jak próbujesz powiedzieć że Bóg ktory jest Miłością nie pamięta złego, i można zabić kogoś a potem wejść sobie do Nieba no bo przecież Bóg nie pamieta złego...


Pn paź 10, 2016 12:31
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
equuleuss napisał(a):
Cytuj:
To nie jest życie to jest zaprzeczanie życiu i zaprzeczanie miłości.


To w takim razie ktoś ma sobie wymyślić lepsze życie? Żyć marzeniami i w marzeniach? Zaprzeczyć rzeczywistości?

Odpowiedź glejt :Takie wymyślenie sobie życia wielu usiłuje uskutecznić. Jednak to nie jest rozwiązanie. Ponieważ potrzeba nam prawdziwego życia w pełnej łączności z Bogiem jako źródłem miłości i życia. Takiego w którym nie ma lęku niedostatku, ani zmagań się o to czego potrzebujemy. Na tym świecie niedobory te uzupełniają cuda ( przykładowo rozmnożenie chleba, uzdrawianie, wskrzeszanie zmarłych ,dawanie szacunku i miłości każdej żyjącej osobie w tym jawnogrzesznicy, samarytance, czy ukrzyżowanemu zbójcy, jednoczeniu w Duchu św)> ponieważ miłość nie uznaje rozłamu> A ta „rzeczywistość” , która widzimy nie jest rzeczywistością jest oszustwem mającym na celu zwiedzenie syna Boga aby zwątpił w miłość swojego Ojca i swojego brata. Jednak można w miarę szczęśliwie żyć gdy przyjmie się życie jakie zaplanuje nam w tych realiach Duch św z Jezusem. Ponieważ nie znamy wszystkich realiów mających wpływ na to nasze życie a przede wszystkim nie ukielibyśmy tak wszystkiego połączyć i powiązać aby przy tym innym nie szkodzić.

Cytuj:
że jesteśmy kimś odrębnym, że miłość pojawia się tu tylko w znikomym ułamku a nawet gdy się pojawia wymaga wyrzeczeń, poświęceń, strat a przede wszystkim bólu. To jest wielkie oszustwo.


A tak nie jest w istocie? Miłość tego nie wymaga? Idea łatwej miłości?

Odpowiedź glejt: Miłość Boga jest łatwa! Sugerował to nawet Jezus mówiąc moje jarzmo jest słodkie a brzemię lekkie. Zwłaszcza, że nie mamy tego dokonywać sami. Ale z pomocą. I Jezusa i Ducha św. Samotnie i w oddzieleni jest to jednak nie tylko trudne ale niemożliwe! Zwykle miłość ta na ziemi kojarzona jest z wyrzeczeniami. Ale miłość w Bogu polega na tym, że dajemy innym to czego sami pragniemy a zatem nie ma mowy o wyrzeczeniu. Bo tym chętniej dajemy im chętniej to otrzymujemy co daliśmy. I tego można też doświadczyć a bez doświadczenia jest kompletną bzdurą w oczach oddzielonego umysłu.

Cytuj:
Jezus , który przyszedł na ten świat po to się narodził i po to nauczał czegoś innego aby właśnie temu zaprzeczyć.


Jezus właśnie potwierdził całym sobą iż miłość wymaga poświęceń, wyrzeczeń, strat i bólu, a przede wszystkim - ofiary.
Odpowiedź glejt:
To tylko tak tłumaczy ten kto nie rozumie sposobu w jaki dawał. Przykładowo ; dając się ochrzcić dał Janowi Chrzcicielowi dar odpuszczania grzechów a dając go otrzymał go. Rozmnażając pokarm dla tych co byli głodni gdy nauczał otrzymywał potem zaproszenia na uczty. Wskrzeszając i uzdrawiając doznał uzdrowienia i został wskrzeszony. Gdzie tu miejsce na stratę? Fakt cierpiał ale, czyż nie znaleźli by się zaraz tacy, którzy by powiedzieli w odpowiedzi na nowe przykazanie „abyście się wzajemnie miłowali jak ja was umiłowałem” że Jezusowi to było łatwo, bo wszyscy go kochali, nikt nogi nie podstawiał a wtedy łatwo jest kochać i przebaczać gdy nikt niczego złego ci nie robi. Miłość nie składa ofiar, które są zawsze rodzajem targu coś za coś. Miłość Boża zawsze tylko daje dary ponieważ jest łaskawa i zawsze wynika z łaski.

Cytuj:
Ponieważ Bóg dał nam siłę umysłu, który ma taką samą moc jak Jego z tą różnicą, że tylko w jedności z Nim posiada moc stwórczą.


Wypływa z tego wielka herezja... Bóg jest Absolutem i ludzki umysł również absolutnie nie jest równy Boskiemu...

Już nawet stworzenie jakim jest byt anielski - Szatan, potrafi sprytnie nabrać i wykołować człowieka, bo ludzka inteligencja nie dorównuje anielskiej nawet w małej częsci... Glejt pojechała za daleko...

A ludzki umysł potrafi tworzyć, sztuka jest tego dowodem ale to jest zupełnie coś innego.

Odpowiedź glejt: To na jakiej podstawie Jezus nazwał nas braćmi a do tego dał polecenie” bądźcie tak doskonali jak Ojciec wasz Niebieski” ? Jednak w oddzieleniu od boga to niemożliwe jak również w oddzieleniu od swoich braci,. Bo tylko zjednoczony umysł dzieci Bożych ma moc stwarzania w niebie.

Cytuj:
Jednak ten świat powstał przez tak obłąkaną myśl


Czyli mamy rozumieć iż Bóg jest obłąkanym szaleńcem?

Odpowiedź glejt: Nigdy! Obłąkanej myśli bycia oddzielonym od Ojca uległ jego syn. Ulegając niejako dziecięcej chęci w magiczną zabawę bycia czymś innym niż syn Boga. I ta myśl nadal jest trwała i trzymana jako cenne i prawdziwa.

Cytuj:
To dlatego śmierć nie rozwiązuje tego powszechnego problemu na tym świecie.
Powszechnego problemu i jedynego problemu jaki istnieje czyli oddzielenie od Boga.


To stwierdzenie nie jest prawdziwe. Śmierć jest powrotem człowieka do Boga w całej pełni.
Odpowiedź glejt :To jest tylko pobożne życzenie. Ponieważ tak często błądzimy i tak bardzo nie potrafimy kochać wszystkich braci ( zaznaczam wszystkich), że bez pomocy Jezusa nigdy nie zdołalibyśmy wrócić w całej pełni. A dodatkowo wiara nasza często jest bardzo niedoskonała a upierając się ( przez nakładanie przymusu pokuty i odbycia kar za grzechy dla innych) nakładamy je na następne pokolenia po to aby tego dokonać ale też i nauczyć się, że błędne postrzeganie można zmienić i to co jest brakiem rozumienia sytuacji a miłością przemienić na lepsze rekcje połączone z miłością. Dlatego to Przyjęcie pojednania od Jezusa i dawanie go innym jest drogą która kroczymy w Chrystusie. Do momentu gdy choroby przestaną już być zastępstwem kary na równi ze śmiercią.

Cytuj:
( bo tylko w ten sposób można ten dar zatrzymać – bo zgodnie ze słowami Jezusa to co pragniesz mieć, musisz rozdać lub dać drugiemu).


Przepraszam, ale tutaj nasuwa się takie pytanie - żonę także? Bo z takiego toku rozumowania można dojść do takich wniosków. Naprawdę Jezus miał dokładnie to na myśli?

Odpowiedź glejt No oczywiście ,że nie! Ponieważ dawanie w królestwie Niebieskim jest duchowe. Przecież Jezus nikomu osobiści nie dał np. chleba a jednak twierdził, że nakarmił tysiące. Małżonkowie są tym szczególnym darem, który musi pozostać taki jak Bóg (miłość) połączyła w parze. A aby uświęcić ten związek musi zostać ustanowiona jedność duchowa w Chrystusie. Dopiero po ustanowieniu takiej jedności możliwe jest dawanie innym tej jedności po przez Chrystusa. Jednak ta jedność nie jest cielesna. A podleganie żądzom ciała ( czyli podszeptom ego aby inaczej widzieć jedność w związku jest bardzo ostro zakwestionowana przez wyjaśnienia dotyczące złamania cudzołóstwa a mówiące, że nawet pożądliwe spoglądanie na kobietę ( co oczywiście jest związane z pożądliwymi myślami) jest już cudzołóstwem.

Cytuj:
Skoro naucza się go , że jest grzeszny i niegodny bycia synem Boga?


Czy ogólnie potrafisz sobie wyobrazić świętość Boga? I jak byś się poczuła stając przed nim w swoim stanie duszy? Myślę ze moja dusza poczułaby się niczym, po prostu.

Odpowiedź glejt Tak dyktuje ci widzieć siebie ego. To ono takie jest, ale każe wierzyć tobie po przez utożsamienie się z ciałem ( i całą gamę cielesnych utożsamień) że to ty takim musisz być. Bóg takiego osądu nie utrzymuje. Uznaje wprawdzie ,że masz omamy . albo śpisz i śni sz o tym ,że możliwe jest bycie oddzielonym od wszechobecnego Boga. Ze możesz być inny niż stwożył ciebie Bóg. A to co jest dla Niego jednym z łatwością możesz poodzielać w sobie i w swoich braciach. Bez trudu wierzysz, że drugi brat jest kimś innym niż Jezus ( chociaż Bóg ma tylko jednego syna). Bez problemu oddzielasz sferę seksu od serca twierdząc ,że nie muszą mieć ze sobą nic wspólnego, bo to bardziej przeszkadza niż pomaga. Jedność zaś podczas aktu jest tym ciekawsza im lepiej potrafimy podlegać tzw „fantazjom”.
Bóg nie stworzył swojego syna niepodobnym do siebie. A to co nie jest podobne do Ojca nie jest jego synem. Syn wytworzył podświadomość ale tego co Bóg nie stworzył nie ma. To nie może istnieć w Królestwie Niebieskim. Na tym świecie tak. Bóg wie jak naprawić błędy syna. Potrzebuje do tego jednak zgody na naprawę. Tak aby przebiegała ona w zaufaniu. Uleczenia potrzebuje głównie umysł. Ale to uleczenie nie zostanie dokonane na siłę. Trzeba go chcieć i poprosić o nie. Wtedy zostaje rozpoznane nasze sleństwo i głupota naszych wierzeń i olbrzymia wdzięczność za tak cierpliwą miłość Ojca jak i brata , którzy nieustannie czekają na każdego tzw grzesznika po to aby przywrócić mu status syna Boga. I wtedy radość i wdzięczność jest tym większa im bardziej komuś się wydawało ,że nie jest tego godzien.
Wprawdzie uczeni jesteśmy, że celnik modlący się, że nie jest godzien aby dostąpić zbawienia jako pokorny dostępuje łaski. Ale sprytne ego już całkowicie pomija fakt, że aby to o co się modli, dokonało się potrzeba jeszcze malutkiego kroku. Mianowicie:” Powiedź tylko słowo a będzie uzdrowiona dusza moja” . I dopiero przyjęcie z wdzięcznością daru Ojca dopełnia uświęcenia. Nie samo kajanie się. Bóg nie jest podobny do ego , który wymaga płaszczenia się przed sobą. Bóg jest majestatem miłości, która wszystko uświęca podnosząc do swojego wymiaru. Wszystko ( dlatego obraz baranka leżącego obok lwa nie jest dziwny w obliczu miłości). Jednocześnie jednak trzeba mieć świadomość ,że Bóg jest źródłem wszystkiego całej miłości i dobra a bez niego nie jest możliwa miłość. A miłość , która scala ustanawia świętą jedność we wszystkich i ze wszystkimi.

Cytuj:
A przecież co może człowiek ofiarować za duszę swoją i za swoje zbawienie?


Czyli człowiek ma zbawienie przydzielone z automatu?

Odpowiedź glejt W pewnym sensie tak. Ale oczywiście musi to zrobić tak jak zaplanował to Bóg i tak jak nauczał tego Jezus. Ponieważ dar w postaci Syna jest darem dla wszystkich. Kto go nie chce utrudni je sobie.

Cytuj:
A każąc mu wierzyć w grzech i jednocześnie w Boga nie pozwoli rozpoznać nigdy prawdy.


W takim razie mamy nie wierzyć w grzech? Nie da się rozdzielić tych dwóch rzeczy, albo wierzysz w Boga i przyjmujesz istnienie grzechu, albo nie wierzysz w nic i odrzucasz wszystko.
Odpowiedź glejt Wiara w bycie ciałem jest wiarą podobną do bycia niczym. Myśl o byciu po za Bogiem ( czyli w praktyce bez miłości) jest byciem niczym O czym wspomina już nawet apostoł Paweł w swoim hymnie miłości. Trwając w oddzieleni nie da się wierzyć tylko w miłość i tylko w Boga. Przeczytaj uważnie i pomyśl spokojnie. Jeżeli jest Bóg i jest ON miłością a to ma być prawdą to nie może być jednocześnie prawdą uznawanie braku miłości( czyli nieistnienie Boga) bo grzech jest wiarą w brak istnienia miłości i jej dobrego działania i z takiej wiary zawsze wypływa każdy szczególny przypadek grzechu. Aby widzieć tylko prawdę nie można nadawać statusu prawdy jej przeciwieństwu. Bo czyniąc tak, zaprzeczamy prawdzie, postrzegając tylko brak miłości całkowicie zaprzeczamy prawdzie, że Bóg jest. Jeżeli oszustwo będące przeciwieństwem prawdy uznasz za prawdę to czym stanie się prawda? A taki właśnie manewr wykonujemy. Dlatego w tej zakłamanej sytuacji tylko świadectwa Ducha świętego Ducha Prawdy mogą zaprzeczyć destrukcyjnemu postrzeganiu każącemu postrzegać głównie grzech. Owszem człowiek błądzi po przez swoje złe i przykre doświadczenia nie potrafi już często wierzyć w miłość. Ale wynika to zawsze ze przyczyny który jest osądem a skutkiem jest widzenie owego osądu jako wiary w ten osąd. A ponieważ jest to nasz własny osąd aby go cofnąć powierzamy go Duchowi św prosząc o przebaczenie dla tego co widzimy czyli praktycznie dla brata. I błogosławiąc go w imię miłości aby naprawić to co złe otrzymujemy to co mu „dajemy”.

Cytuj:
Bo grzech rodzi się zawsze z braku wiary w miłość ( i jej siłę) na danym obszarze w którym działamy.


A jeśli ktoś zabije w afekcie z miłości? A jeśli ktoś zabije siebie z miłości? To co wtedy?

Odpowiedź glejt Wybacz ale tylko chory umysł może uwierzyć ,że jest to prawdziwa miłość. A nie egoistyczna żądza aby uwięzić tak „kochaną „ osobę po to aby nie mogła być szczęśliwa> Bo takiego aktu dokonuje bardziej z nienawiści niż miłości. Miłość ma na względzie dobro drugiej osoby. A jeżeli doświadczamy tak trudnej miłości zwykle jest to efekt pogardzania miłością kogoś innego i otrzymujemy tylko to co daliśmy. Zawsze dostajemy tylko to co daliśmy innym ( nawet gdy dawali to np. rodzice). A dzieje się tak gdy nie jesteśmy w prawdziwej łączności z Jezusem. Ponieważ Duch św zawsze nas potrafi pocieszyć w każdej sytuacji.

Cytuj:
W sytuacji gdy jesteśmy nieśmiertelni.


Nie, nie jesteśmy nieśmiertelni. Cmentarze i zakłady pogrzebowe potwierdzają tą smutną rzeczywistość.
Odpowiedź glejt : Dlatego Jezus domagającym się znaku i przysłania kogoś kto już umarł z informacją o innym życiu mówił.: mają proroków i im nie wierzą to i umarłym nie uwierzą. A skoro mówię cały czas o oszustwie to śmierć jest głównym oszustwem, który jednak zostanie przezwyciężone. Późno bo późno ale jednak- Na końcu. Inną sprawą jest opuszczenie tego świata. Można zniknąć ale to zwykle wiąże się z martwieniem się rodziny poszukiwaniami itp. Jednak śmierć nie jest prawdziwa. Obumiera tylko ciało główne narzędzie oszustwa, (które jednak za pomocą ducha św może być tak przemienione ,że przestanie być narzędziem oddzielenie koncentrując się na zadaniu komunikowania prawdziwych myśli będących w Bogu. Tym, których uszy nie słyszą.

Cytuj:
Jednak ci , którzy umierają, umierają dlatego, że tego chcą i dlatego, że zaprzeczyli prawdzie bycia żywym w Bogu.


A Glejt nie umrze, prawda? Wystarczy że powie iż nie chce umrzeć i stanie się.

Odpowiedź glejt Glejt już umierała bo tego chciała 3x. I za każdym razem w niezrozumiały dla lekarzy sposób zaczynała znowu żyć. Co uznawali za wręcz cud.
Ale glej zawsze miała bzika na punkcie prawdy, zawsze była wierząca choć pod wpływem oszustw tego świata bardzo często dokonywała osądów. I nadal przytrafia się jej to gdy w pośpiechu niedostatecznie strzeże swoje myśli. Ale też jedyną myślą jaką przyzwalała aby mimo wszystko dalej tu żyć, to aby umieć pomóc wszystkim skrzywdzonym cierpiącym , których zna mnóstwo. Jednak nie jest łatwo zabrać komuś jego ukochane przekonania tak trzymające w żalu i nie pozwalające się z niego otrząsnąć. Nikt nie chce uznać, że to w co wierzy jest zaledwie oszustwem podświadomości wszechobecnym u wszystkich. Składającym się na obraz tego świata.

Cytuj:
Bo przyjmując pojednanie od Jezusa, łącząc się w Nim jesteśmy jednością z Bogiem stając się jego emanacją a to nas uszczęśliwia.


Nie wiem dlaczego panuje jakaś new age opcja że jeśli pojednamy się z Jezusem i będziemy żyć z Jezusem i w wierze, to będziemy tak nieprzyzwoicie szczęśliwi, nieśmiertelni i ogólnie fajerwerki. Nie, tak nie jest a dowodem na to są chociażby mistycy. To ludzie którzy mają nieprzeciętną więź z Bogiem i to są ludzie którzy cierpią w życiu wiele, niosąc wiele krzyży. To taka jakaś dziwna i fajerwerkowa idea wiary - bądź z Jezusem a On da ci kasę, furę, pannę i świetne życie! Czy Jezus powiedział coś takiego i obiecał coś takiego? Nie, ale wręcz przeciwnie.
Odpowiedź glejt Rzeczywiście nie jest łatwo bo nie wszyscy zostają „mistykami”. I nie wszyscy tego pragną wielu zadawala się byciem owieczką. Mistyk wychodzi o wiele dalej i z całą pewnością to co przeżywa jest bardzo trudne, ponieważ musi nauczyć się przestać cenić to co do tej pory cenił. Zobaczyć w tym rodzaj balastu , który utrudnia przejście do dalszego etapu a który to etap może być osiągnięty dopiero wtedy gdy uzna się kompletną bezwartościowość owych ”cennych” rzeczy o których wspominasz „kasę , furę, pannę i świetne życie”. Ale to już dalszy etap a ja zachęcam raczej do dobrej wiary, choć uszczęśliwiło by mnie gdyby ktoś zasmakował i w mistyce. A jeżeli panuje jakaś moda na New ege to może nie bez przyczyny. Wielu młodych ludzi, którzy są głodni prawdziwej miłośći nie zadawala się powszechnymi już oklepanymi poglądami i chce wejść w miłość głębiej i treściwiej. A to wymaga nowych myśli świeżych spojrzeń a przede wszystkim wiary, że możemy być doskonalsi bardziej podobni do Jezusa swojego starszego i ukochanego brata. Oraz wielu ludzi młodych zniechęconych sagnacją wiary całkiem zwątpiło w Boga co przejawia się ich coraz mniejszym zainteresowaniem Kościołem.

Cytuj:
Taka modlitwa jest tylko bezrozumnym modleniem się o coś czego Bóg nie chce nam dać ( bo jest tylko samym życiem) ponieważ musiałby sobie samemu zaprzeczyć. Jednak ze względu na to iż mamy wolną wolę , wybieramy śmierć jako wyraz naszej woli ( przeciwstawnej Bogu i czynnie przeciwstawiającej się woli Boga), ale jesteśmy oszukani odnośnie tego w jaki sposób możemy wyjść z tego świata do Boga. Bo jedynym sposobem jest sposób który pokazał nam Jezus Chrystus ( i nie chodzi o ukrzyżowanie) a którym jest wybaczenie w Duchu św i przyjęcie daru, łaski pojednania.


Glejt, wielcy święci modlili sie o własną śmierć, wyczekiwali jej i to jest mistyka. Najwyższych lotów.
Odpowiedź glejt Nic na to nie poradzę, że nie mieli doświadczenia wracania. I nic na to nie poradzę, że nie mieli takich doświadczeń jakie miałam ja, czy nawet inne objawienia.
Objawienia dlatego są różne i dlatego nietrwałe w swojej wymowie. Ponieważ są rodzajem przybliżenia do Królestwa Niebieskiego, które w odniesieniu do osobistych doświadczeń nawet nie może być przekazana postronnym bo i tak zostanie całkiem inaczej zrozumiane.
Ono jest trudne do zrozumienia nawet dla tej osoby, której zostaje dane objawienie. I jego zrozumienie staje się pełne dopiero po wielu latach kolejnych doświadczeń. Gdzie może nastąpić zmiana objawienia dzięki osiągnięcu odpowiedniego etapu. ( ten punkt jest raczej domysłem niż doświadczeniem)


Cytuj:
Bo często ktoś kto powoduje swoje własne cierpienie ( a w praktyce zawsze) działa pod wpływem szaleństwa ( nie mając tego świadomości) dlatego to Bóg chce nas ocalać i ocala nas ale ceniąc naszą wolna wolę, chce przywrócić nam najpierw zdrowy rozum ( dar rozumu w Duchu św) abyśmy rozpoznali co nas rani i jak możemy dokonać zmiany aby być w pełni szczęśliwym.


Mam wrażenie że Twoja cała filozofia zawarta w Twoich słowach polega na uwolnieniu się od krzyża. Tymaczasem Jezus powiedział coś przeciwnego - weź swój krzyż i naśladuj mnie.


Próby uwolnienia się od cierpienia, trudów, krzyży nie są doskonałym wejściem na drogę Chrystusa i naśladowaniem Go. Nie zdołasz uniknąć zranienia w życiu.

Odpowiedź glejtNie jest możliwe podążanie za Jezusem i nie nieść swojego krzyża
A ze względu na stałe popełnianie błędów rzeczywiście zranienia są. Ale łatwiej jest je znosić i przebaczać gdy zna się mechanizm jakiemu podlegamy a zwłaszcza to, że ludzie nie wiedzą co czynią.

Cytuj:
Otóż Bóg będąc miłością nigdy nie pamięta złego.


Ale to co było złe powinno być wypowiedziane, wypłacone w formie zadośuczynienia i niestety, ale nie jest tak że nam się upiecze, bo przyjdzie czas na zroumienie i splacenie tego co zrobilismy źle, po naszej śmierci, mam na myśli miejsce oczyszczenia.

Szatan mówi na egzorcyzmach grzechy i szczegóły z życia jeśli wcześniej nie byłaś u spowiedzi. Jeśli w to nie wierzysz a masz na tyle odwagi to powinnaś to sprawdzić osobiście, ale nie polecam, bo ucieczka w oparach wstydu jest wtedy gwarantowana. Otóż powie wszystko co jest nie wyznane na spowiedzi, ale to co jest wyznane jest zakryte przed nim i on nie może tego powiedzieć, bo wtedy to rzeczywiście przestaje istnieć i jest zapomniane także przez Boga. Także nie ma tak słodko jak próbujesz powiedzieć że Bóg ktory jest Miłością nie pamięta złego, i można zabić kogoś a potem wejść sobie do Nieba no bo przecież Bóg nie pamieta złego...

Glejt odpowiada :Taaaak szatan mówi….Oczywiście jako pierwszej wody kłamca mówi saaaaamą prawdę.
A Jezus obiecując łotrowi, ukrzyżowanemu obok niego, bycie z sobą w raju tego samego dnia jak zwykle łgał. Bo przecież musiał być jeszcze czas na odpokutowanie. Tylko jaki? Ma ktoś pomysł? A przede wszystkim odwagę aby zaprzeczyć woli Boga, który chciałby grzechu nie pamiętać wcale?
Sorry za sarkazm ale boli pomniejszanie doskonałego dzieła zbawczego Boga.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pn paź 10, 2016 22:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40
Posty: 654
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
dróżka napisał(a):
_owieczka napisał(a):
Teraz staram się nie myśleć o śmierci, ale nie wiem jak mam żyć.


Witaj, owieczko,
do twojego zwierzenia nasuneła mi się pewna (może nieco pomocna dla ciebie?) myśl:

Wiem, jak mam żyć, kiedy uświadamiam sobie wyższy sens i cel ludzkiego istnienia, kiedy przez to rozumiem po co i ja żyję ..

To tak jakbym miała wykonać jakąś pracę .. Gdy nie znam jej celu (przeznaczenia), to nie wiem jak się do niej zabrać, jakich narzędzi użyć, jakie konkretne czynności wykonać .., ale gdy wiem co ma być jej wynikiem, od razu pojawia i porządkuje się to wszystko, jakby uklada w jedną drogę, którą zaczynam do tego celu iść. Każda czynność jest wtedy małym lub większym krokiem zbliżającym do niego.

Pozdrawiam serdecznie :)


Czy na pewno chcesz być owieczką? Owieczki osiągnęły pewien sukces ewolucyjny. Ich gen w ciałach owiec jest bezustannie niańczony przez inny gatunek - człowieka. To nic, że owieczkę się kiedyś zarżnie, ważne, że gen przetrwa. Wyższy sens życia? A jakiż to jest? Piekło lub niebo. Niebo? Wieczne obcowanie z Bogiem - cóż za nuda. Więc nie pozbawiaj się życia za szybko, chyba nie chcesz już teraz nudzić się tam w niebie z tym Bogiem!?


Wt paź 11, 2016 8:14
Zobacz profil
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
sowaniejestmadra napisał(a):
Wyższy sens życia? A jakiż to jest? Piekło lub niebo. Niebo?


W mojej odpowiedzi nie miałam na myśli sensu czy celu nadprzyrodzonego, lecz tego ziemskiego, - tę myśl przewodnią naszego ludzkiego ziemskiego bytu ..

Dla mnie jest nią skierowany na ludzki gatunek "zamiar stwórczy", lub "zamiar biologiczny", przy czym określenie "stwórczy" bardziej pasuje mi do człowieka, bo uwzględnia też jego wysoko rozwiniętą duchowość czy aspekt religijny jego psychiki.

Ten "zamiar stwórczy" rozpoznajemy bez trudu w każdej innej istocie żywej, która w odróżnieniu od człowieka wiernie go spełnia: lew potrafi w swoim rozwoju stawać się tylko i coraz pełniejszym lwem, motyl - tylko motylem .. Lecz człowiek ingerując myślowo w pierwotny, zaszczepiony w nim "zamiar stwórczy" gubi się we własnym dochodzeniu do swojego "czystego" i pełnego człowieczeństwa, a także w spełnianiu go. Tak to w odbieram.

Chrześciajński obraz człowieka i człowieczeństwa, z którym od niedawna się głebiej zapoznaję, pomaga mi osobiście uwalaniać sie od tego zagubienia. I zauważam, że zbliżając się w ten sposób do siebie, do prawdy mojego człowieczeństa, odkrywam równoczesnie Boga. I uszczęśliwia mnie to. :)


Wt paź 11, 2016 10:29
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Bardzo przydatna wydaje mi się dzisiejsza ewangelia ( odnośnie tego co dajemy z własnego wnętrza a skoro w Chrystusie to z miłością) wraz z wysłanym do niej komentarzem.

Cytuj:
(Łk 11,37-41)
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.

Komentarz

Trudna do odparcia pokusa koncentrowania się w wierze na tym, co zewnętrzne, widoczne, policzalne, nieubłaganie dotyka każdego. Niesie ona ze sobą niebezpieczne wypaczenie obrazu Boga: Bóg jawi się wtedy jako niemiłosierny perfekcjonista rozliczający człowieka z każdej czynności zewnętrznej, jako bożek sklecony na miarę "śmiertelnego człowieka". Czy Bóg potrzebuje pustych precyzyjnych gestów wiary pozornie oczyszczających brud duszy? On chce raczej przyjąć brud wewnętrzny, by sam mógł oczyścić go miłością.


Ps Komentarz dodał ks. Mariusz Jedliczka, "Oremus" październik 2003, s. 60

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Wt paź 11, 2016 10:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 11, 2015 10:35
Posty: 236
Post Re: I? Co się właściwie dzieje?
Narke napisał(a):
Jest mi po prostu źle, okropnie się czuje i w żaden sposób nie mogę nic z tym zrobić.

to przestań

Cytuj:
Mój bardzo wierzący przyjaciel, który zna całą historię mojego życia twierdzi nawet, że od dziecka jestem opętana.

Czym? Czy aby nie myślami?
Czy aby to co powiedział przyjaciel to przypadkiem nie tylko myśl?
Czy można mieć wpływ na myśli?
Kto chciałby mieć tak ogromną władzę?

Cytuj:
Po prostu patrzę w niebo i błagam boga o śmierć, o to żeby to wszystko się skończyło. Uspokaja mnie to.

Na jak długo?
Kiedy "problem" powraca?
To że myśli o śmierci pojawiają się to jest mechanizm umysłowy na uzyskanie czegoś. Najpewniej szczęścia które ma ci dać otoczenie. Albo mi dacie czego chcę albo na złość wam umrę i wtedy zobaczycie.
Wróć do sytuacji z dzieciństwa, wychowania czy aby ktoś ci tego sposobu na życie nie przekazał. Gdybyś naprawdę chciała umrzeć już byś nie żyła.

Idź za lękiem, lęk jest iluzją i wynika z myśli. tak naprawdę nie istnieje. za lękiem schowana jest wolność i miłość. I co ważne zidentyfikuj tego kto robi takie spustoszenie w twoim otoczeniu podpowiem ci tylko że to nie jest żaden byt, nie ma się czego bać i ma bardzo proste mechanizmy działania. Jak je poznasz będziesz się czuć w życiu jak szachista w grze z przedszkolakiem i życie stanie się przyjemnością w pracy w miłości w życiu... inni to zauważą i trochę staniesz się takim nauczycielem ;) Oczywiście nie od razu, tego trzeba się uczyć. Powodzenia. Myślę, że wiesz którędy prowadzi droga.


Pn paź 31, 2016 6:28
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 35 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL