Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 20, 2024 2:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 37 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Którędy droga? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt kwi 18, 2017 23:42
Posty: 2
Post Którędy droga?
Cześć, wszystkim. Temat będzie może kontrowersyjny. Mam pewne rozterki i nie wiem, do kogo się zwrócić, więc chętnie dowiem się co myślicie.
Mam dwadzieścia kilka lat i jestem w bardzo udanym, szczęśliwym związku. Zamierzamy spędzić ze sobą całe życie i nie dawno rozmawialiśmy o ślubie.
Zostałam wychowana w katolickiej rodzinie. Moja mama jest głęboko wierząca i ja również byłam. Do czasu. Gdzieś po drodze, trochę z zaniedbania, trochę z presji rówieśników, porzuciłam wiarę. Gdy miałam 16 lat zaczęłam wszystko kwestionować. Zadawałam pytania, może nie byłam bardzo dociekliwa, ale jednak katecheta bardzo mnie zawiódł. Ale nie o tym będzie. Przestałam chodzić do spowiedzi, przestałam przyjmować komunię aż w końcu przestałam odwiedzać kościół. Trwało to już naprawdę wiele lat i wiedziałam, że nie mogę przyznać się do tego mamie, czy komukolwiek z rodziny. Na początku nie byłam przekonana, czy postępuję dobrze, odchodząc od Kościoła. Jednak kilka lat temu utwierdziłam się w ateizmie, czy może bardziej agnostycyzmie. Tak, nie jestem w stanie powiedzieć, że nie wierzę w Boga. Może nawet wierzę w jakiś wyższy byt. Przez pewien czas interesowałam się buddyzmem i ta nauka była mi bliska. Prawdę mówiąc, mało poświęcam czasu na myślenie o tym.
Jest mi dobrze w moim życiu. Staram się być jak najlepszym człowiekiem. Myślę, że mam solidny kręgosłup moralny. Nie myślę o Bogu. Może istnieje, ale nie modlę się. Czasem zdarza mi się dziękować komuś za moje szczęście, bo wiem, że nie zawdzięczam go sobie.
Do tej pory unikałam rozmowy z mamą o Kościele. Nie lubię kłamać i staram się nie mówić, że byłam w kościele, jeśli nie byłam (a mamie zdarza się o to pytać). Od kilku lat z nią nie mieszkam, ale gdy jestem w domu, to zawsze idę do kościoła. Jednak ostatnio może dojrzałam do tego, żeby jej wyznać prawdę. Po prostu męczyło mnie to udawanie i gdy zapytała czy chodzę do kościoła (podejrzewała, że nie), to powiedziałam "nie". I potem zaczęły się pytania. Wyjaśniłam jej, że jestem niewierząca. Nie widziałam w tym nic złego, w końcu wiara nie jest czymś do końca zależnym od nas. Jednak ona uważa inaczej. Stwierdziła, że to brak pokory z mojej strony. Że bez Boga nie ma prawdziwej miłości, że moje życie jest płytkie. Było mi bardzo przykro z tego powodu, bo uważam, że między moim chłopakiem a mną jest prawdziwe, głębokie uczucie, które staram się pielęgnować.
Ostatecznie trochę spuściła z tonu, a ja powiedziałam, że pomyślę o tym. Więc zaczęłam myśleć. Czy chodzi o to, że człowiek musi uznać istnienie istoty wyższej od siebie? Że to nas ubogaca, bo wierzę, że jest ktoś większy, mądrzejszy? Czy to jest takie ważne? Czy człowiek nie jest "pełnowartościowy", jeśli nie wierzy w Boga?
Z racji tego, że bliżej mi może nawet do stwierdzenia, że Bóg istnieje niż, że nie (chyba głównie dlatego, że smutno myśleć, że śmierć rozdzieli mnie i chłopaka, mnie i moją rodzinę i przyjaciół), to będę mogła po zastanowieniu powiedzieć mamie, że jednak wierzę. Ale nie zmieni to faktu, że z katolicyzmem jest mi trochę nie po drodze. Po prostu z pewnymi rzeczami się nie zgadzam i byłoby głupstwem i hipokryzją chodzić co niedzielę do kościoła, spowiadać się, mówić, że żałuję choć nie żałuję.
Nie wiem właściwie, czego oczekuję od Was. Chyba chciałabym, żeby osoby otwarte i wierzące (niewierzące również) wyraziły swoje zdanie.
Tak jak na początku napisałam myślimy o małżeństwie. Mój partner ma podobne podejście do Kościoła jak ja. Jednak on mówi, że może pójść, wyspowiadać się i wziąć ślub kościelny, jeśli ja tego chcę. A czy ja tego chcę? Nie wiem. Nie chcę konfliktu w rodzinie. Myślę, że dla mojej babci szczególnie to byłoby straszne, gdybym nie chciała ślubu kościelnego. Ale nie chcę być i nie jestem hipokrytką. Zawsze marzyłam o ślubie w pięknej sukni. Związek to dla mnie coś bardzo ważnego. Czy jeśli nie wierzę w Boga lub wierzę, ale nie zajmuje on wysokiego miejsca w moim życiu, to mój związek, moje życie jest mniej wartościowe niż osób wierzących?
Mam własne zdanie, ale obiecałam mamie, że się zastanowię nad wiarą, stąd te pytania. Moja babcia również uważa, że wiara jest wielką cnotą. Dla mnie to nie było nic ważnego, ale próbuję na to spojrzeć z innej perspektywy.


Śr kwi 19, 2017 0:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2735
Post Re: Którędy droga?
Roznym ludziom roznie sie w zyciu uklada. Takie robaczki na przyklad sa bardzo szczesliwe dopoki ich ktos na ryby nie wyciagnie. Wtedy dopiero chcialy by miec kogos kto im pomoze. Moze tuz przed zalozeniem na haczyk. Na kaplanow nie ma co liczyc bo jeden z nich minal tego pobitego przez zbojow. Na przyjaciol tez nie o czym przekonal sie syn marnotrawny dokad mial pieniadze. Jedynym na kogo mozesz liczyc ze Cie zbawi jest Samarytanin. Ktorym jest Chrystus. Pierwszy stopien to czy wierzysz ze Chrystus zmartwychwstal? A pozniej to juz feeria swiatel, super muzyka, bajeczne kolory - a tam, tego sie nie da opisac. On to zalatwil krotko - oko nie widzialo. A nie jakies tam wyscigi szczurow.


Śr kwi 19, 2017 2:05
Zobacz profil
Post Re: Którędy droga?
Dziwi mnie ten Twój ultrautylitaryzm w podejściu do wiary. Czy jeśli ktoś Ci mówi np. że istnieje Obłok Oorta, to się zastanawiasz "czy przekonanie o istnieniu Obłoku Oorta jest dla mnie korzystne czy nie"? Czy raczej uznajesz na podstawie naukowych dowodów, że taki obszar Układu Słonecznego istnieje i koniec.

Skoro Bóg istnieje, to należy w niego wierzyć i dostosować do tego faktu swoje życie. Jeśli nie istnieje, to nie ma sensu wiara. Gdzie tu miejsce na rozważania "czy mnie wiara ubogaci, czy nie ubogaci"?


Śr kwi 19, 2017 5:18
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lis 14, 2016 1:11
Posty: 1409
Post Re: Którędy droga?
zefciu napisał(a):
Skoro Bóg istnieje, to należy w niego wierzyć i dostosować do tego faktu swoje życie. Jeśli nie istnieje, to nie ma sensu wiara. Gdzie tu miejsce na rozważania "czy mnie wiara ubogaci, czy nie ubogaci"?


Dokładnie – dla mnie na ten przykład nie ma żadnych przekonywujących przesłanek by uznać istnienie jakiegokolwiek bóstwa a tym bardziej Boga w wydaniu rzymskokatolickim. Autorka wątku winna tedy rozeznać we własnym umyśle czy takie przesłanki dla niej istnieją. :)


Śr kwi 19, 2017 9:06
Zobacz profil
Post Re: Którędy droga?
Gdy sie tak poczyta przez kilka lat podobne rozważania o sensie wiary, o istnieniu Boga, to widać nieodmienny schemat.....gdy jest w życiu dobrze, wszystko układa sie pomyśli zainteresowanych, wtedy Bóg to tylko zbędny naddatek, ale gdy przyjdą dramaty, jakieś nieszczęścia życiowe, to winny jest Bóg okrutnik nielitościwy.


Śr kwi 19, 2017 9:35
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Którędy droga?
Iago napisał(a):
Dokładnie – dla mnie na ten przykład nie ma żadnych przekonywujących przesłanek by uznać istnienie jakiegokolwiek bóstwa a tym bardziej Boga w wydaniu rzymskokatolickim. Autorka wątku winna tedy rozeznać we własnym umyśle czy takie przesłanki dla niej istnieją. :)

Twoje "ja" w optyce przekonywujących przesłanek, zmierza za 100%tową pewnością, w kierunku zmiany w NIC. Teraz pomiń etap pośredni zmierzania, co zostaje?

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


Śr kwi 19, 2017 9:40
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lis 14, 2016 1:11
Posty: 1409
Post Re: Którędy droga?
A teraz napisz to jeszcze raz, tak by można było to jakkolwiek sensownie zrozumieć. :)

"100% pewności" względem czego, oraz co ma oznaczać ta kulawa metafora "zmierzania w kierunku zmiany w NIC"?


Śr kwi 19, 2017 9:48
Zobacz profil
Post Re: Którędy droga?
chwat napisał(a):
Twoje "ja" w optyce przekonywujących przesłanek, zmierza za 100%tową pewnością, w kierunku zmiany w NIC. Teraz pomiń etap pośredni zmierzania, co zostaje?

Ulotna chwila. Dlatego nie jestem chrześcijaninem; chrześcijanin bowiem, w naszej epoce, marnuje tę chwilę w jarzmie rygorów, które – i tutaj uwaga – są kompletną sieczką moralną, w której rozeznawać się trzeba na własną rękę; biada temu, kto w myśl doktryny zaufa ślepo. Szczególnie etyka seksualna jest mieszanianą piorunującą, ale żeby nie włazić w sprawy intymne: samarytanizm jest rzeczą dobrą, prozelityzm jest rzeczą złą, chrześcijanin ma odpowiadać na Sądzie z dochowania obydwu. Jak to świadczy o Bogu i aniołach Jego – mniej więcej jak o Obłoku Oorta, który możliwe, że był onegdaj źródłem życia na Ziemi, ale ostatnio dostarcza nam tylko impaktów tunguskich i jukatańskich. W związku z tym wartałoby jakoś rozgonić to towarzystwo, jak tylko nauka z techniką dostarczą środków po temu.


Śr kwi 19, 2017 10:00
Post Re: Którędy droga?
ErgoProxy napisał(a):
prozelityzm jest rzeczą złą
Przekonanie gościa, który uważa, że siła wyższa wymaga wyrywania ludziom serc lub wysadzania autobusów, że jednak nie wymaga jest rzeczą złą. Tako rzecze ErgoProxy.


Śr kwi 19, 2017 10:03
Post Re: Którędy droga?
A przekonanie gościa, że nie należy przyjmować krwi w żadnej postaci?


Śr kwi 19, 2017 10:10
Post Re: Którędy droga?
ErgoProxy napisał(a):
A przekonanie gościa, że nie należy przyjmować krwi w żadnej postaci?
A przekonanie takiego, który jest tak przekonany, że jednak "nie to co wchodzi, ale co wychodzi"?

Mam na myśli to, że ocena tego, czy prozelityzm jest dobry czy zły zależy od oceny poglądu, na który dana osoba prozelityzuje. Więc jak można sam w sobie prozelityzm jakoś oceniać?


Śr kwi 19, 2017 10:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Którędy droga?
ErgoProxy napisał(a):
chwat napisał(a):
Twoje "ja" w optyce przekonywujących przesłanek, zmierza za 100%tową pewnością, w kierunku zmiany w NIC. Teraz pomiń etap pośredni zmierzania, co zostaje?

Ulotna chwila. Dlatego nie jestem chrześcijaninem; chrześcijanin bowiem, w naszej epoce, marnuje tę chwilę w jarzmie rygorów, które – i tutaj uwaga – są kompletną sieczką moralną, w której rozeznawać się trzeba na własną rękę; biada temu, kto w myśl doktryny zaufa ślepo. Szczególnie etyka seksualna jest mieszanianą piorunującą, ale żeby nie włazić w sprawy intymne: samarytanizm jest rzeczą dobrą, prozelityzm jest rzeczą złą, chrześcijanin ma odpowiadać na Sądzie z dochowania obydwu. Jak to świadczy o Bogu i aniołach Jego – mniej więcej jak o Obłoku Oorta, który możliwe, że był onegdaj źródłem życia na Ziemi, ale ostatnio dostarcza nam tylko impaktów tunguskich i jukatańskich. W związku z tym wartałoby jakoś rozgonić to towarzystwo, jak tylko nauka z techniką dostarczą środków po temu.

Nie Ergo, nie zostaje ulotna chwila. Chwila mija, zostaje NIC.
Darujmy se etapy pośrednie, przecież to zawracanie głowy w drodze do celu.

Do propozycji reform się nie odniosę, gdyż w perspektywie nadciągającego NiCzego, nie widzę powodu.

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


Śr kwi 19, 2017 10:30
Zobacz profil
Post Re: Którędy droga?
Dostojewski bogiem moim?

Prozelityzm oczywiście osądza się na takiej podstawie, że on się nie zasadza na rzetelnej wiedzy o Transcendencji, tylko na wierze szczerej, co prowadzi do rzeczy dziwnych. Rozważmy męczenników starorzymskich, którym grożono egzekucją całej rodziny, jeśli tego cholernego kadzidła nie spalą. Abstrahując od oceny siepaczy boskiego augusta, efektywnie ci męczennicy przeprowadzali swoje dzieci przez ogień dla Jahwego.


Śr kwi 19, 2017 10:36
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Którędy droga?
Widzę, że jednak lubisz te etapy pośrednie. Im ich więcej, tym łuk do mijania celu wydaje się dłuższy. Różowe okulary.

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


Śr kwi 19, 2017 10:47
Zobacz profil
Post Re: Którędy droga?
ErgoProxy napisał(a):
Abstrahując od oceny siepaczy boskiego augusta
Nie da się w ocenie morderstwa abstrahować od oceny mordercy, do ciężkiej choroby! Zaraz się dowiemy, że zgwałcona kobieta sama się prosiła o gwałt, a satyryk sam się prosił o bycie zarżniętym przez szmatogłowego.


Śr kwi 19, 2017 12:05
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 37 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL