Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 13:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 160 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona
 Wierzyć... to nie takie łatwe 
Autor Wiadomość
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
chcewierzyc napisał(a):
Już się nie boję. Teraz jest mi dopiero dobrze. .. I już nie zazdroszczę nikomu, że potrafi wierzyć.


Bo może właśnie prawdziwie uwierzyłeś, choć twój rozum tego jeszcze nie rozpoznał?.. Bo bez słów, bo po prostu "tylko" obudzonym sercem?


N paź 29, 2017 13:34
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
chcewierzyc napisał(a):
Ale to nie ma sensu. Wierząc i tak nie będę lepszy. Nie mam takich nawyków. Nawet jak się próbowałem modlić to nie skupuałem się na tym. Bez sensu jest wypowiadać słowa modlitwy a myślami być gdzieś daleko. Kończę ten swój bezsensowny żywot i teraz wiem, że tam nic mnie nie czeka bo tam nic nie ma. Już się nie boję. Teraz jest mi dopiero dobrze. Może to była ta chwila by uwierzyć, że Bóg nie istnieje? I już nie zazdroszczę nikomu, że potrafi wierzyć. Bywajcie.

Czy to znaczy, że przy życiu trzymała Cię tylko myśl o istnieniu Boga albo, po prostu, kontynuacji po śmierci? Przekonanie, że to, co zrobisz teraz będzie miało wpływ na inne życie potem?

Piszesz, że Twój żywot jest bezsensowny. Mnie się wydaje, że zawsze można znaleźć coś dobrego do zrobienia. Nawet pomoc w schronisku to już coś. Albo choćby w wolontariacie. Niewielki wysiłek dla jednej osoby może być czymś bardzo istotnym dla kogoś, kto potrzebuje pomocy. Tak, jak np. pomóc komuś niewidomemu dotrzeć na drugi koniec miasta. Dla większości to drobna rzecz, a niego naprawdę istotna.

Dlatego myślę, że na brak sensu w życiu można coś poradzić. Z tego samego powodu zawsze myślę, że zakończyć swoje życie to wyjątkowe marnotrawstwo. Nawet normalnie żyjąc spotyka się czasem sytuacje, kiedy można coś dobrego zrobić.

Oczywiście jest wiele spraw, na które nie można nic poradzić. Albo niewiele. Jeśli dobrze rozumiem, Ty masz właśnie wrażenie, że z wieloma problemami nic nie można zrobić. Ale może warto zastanowić się, np. wspólnie na forum, czy dałoby się chociaż spróbować? Lepiej mieć szansę pomóc, choćby minimalną, niż nie mieć żadnej.

Trudniej jest, gdy właśnie to normalne życie bywa zbyt ciężkie. Wtedy człowiekowi może brakować sił, aby poszukać czegoś więcej, tego sensu, którego w obecnym życiu nie dostrzega.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


N paź 29, 2017 14:22
Zobacz profil
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
chcewierzyc napisał(a):
Saqura napisał(a):
No cóż, wiara "rodzi się" się z tego co się usłyszy,nikt za nikogo jej nie urodzi :-D
To że dla kogoś posłyszane słowa są głupstwem jest normalne,nie przejmuj się,to Ty o tym decydujesz jakie one są,nikt niczego w Ciebie na siłę nie wepchnie.

Masz rację. Próbowałem zrozumieć o co chodzi. Bardziej chciałem wierzyć ze strachu niż z powołania. Ale to nie ma sensu. Wierząc i tak nie będę lepszy. Nie mam takich nawyków. Nawet jak się próbowałem modlić to nie skupuałem się na tym. Bez sensu jest wypowiadać słowa modlitwy a myślami być gdzieś daleko. Kończę ten swój bezsensowny żywot i teraz wiem, że tam nic mnie nie czeka bo tam nic nie ma. Już się nie boję. Teraz jest mi dopiero dobrze. Może to była ta chwila by uwierzyć, że Bóg nie istnieje? I już nie zazdroszczę nikomu, że potrafi wierzyć. Bywajcie.


Mam podobnie do Ciebie. Choć osobiście nigdy nie miałem problemu z niezawinionym i zawinionym cierpieniem. W Końcu jakby każdy miał 100% pewność że niebio istnieje(miejsce w którym każdy jest nieskonczenie piękny, młody, zdrowy i szczęśliwy oraz spotyka swoich bliskich, a stan ten się nie kończy) to przejmowalby się aż nadto życiem doczesnym? Szczerze wątpię. W Ojcu Chrzestnym była taka scena jak biskup mówi do Michaela "mógłbyś odpokutować swoje winy ale ty w to nie wierzysz". I ja mam podobnie. To znaczy chce wierzyć w Boga, ale średnio mi to wychodzi. Uważam teizm za racjonalne wyjaśnienie pewnych sprawy. Ale jakoś nie jestem co do tego przekonany. Bóg i niebo to dla mnie obiekt wyobrażeń i niespełnionych obietnic. KK, twierdzi że wiara dla nagrody to blużnierstwo... zalózmy hipotetycznie że Bóg istnieje, i nieważne czy za życia byłeś dobry czy zły po śmierci nie czeka nic. Czy ktoś kochałby takiego Boga? Szczerze wątpię


Pn paź 30, 2017 10:45

Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48
Posty: 3265
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Cytuj:
To znaczy chce wierzyć w Boga, ale średnio mi to wychodzi. Uważam teizm za racjonalne wyjaśnienie pewnych sprawy. Ale jakoś nie jestem co do tego przekonany. Bóg i niebo to dla mnie obiekt wyobrażeń i niespełnionych obietnic.
To naturalne. WSZYSTKO co wybiega poza nasze doświadczenie tak nam się "półbajkowo" kojarzy. Nawet to, co WIEMY.
To co wiemy na pewno, też jest niewiarygodne dla naszych zmysłów.
I - choc niektórzy mają inaczej - to chyba to jest dosyć naturalne.
Dotyczy zresztą nie tylko Boga, ale wszystkich rzeczy, które leżą poza moim zmysłowym aparatem postrzegania (a więc i poza możliwością łatwego wyobrażenia tego sobie).
Dwa banalne przykłady - jeden z mikroświata drugo z makroświata.
  • Stół przy którym siedzę składa się (w uproszczeniu) z protonów i neutronów oraz elektronów. A prawdę mówiąc w większej mierze z pustki (atomy są od siebie - z zachowaniem skali, w stosunku do swoich rozmiarów - mniej więcej tak daleko jak gwiazdy w kosmosie). Wiem o tym, bo mówi mi o tym nauka, która posługuje się "sztucznymi zmysłami" - ale wcale nie jestem sobie w stanie tego uświadomić - uczuciowo w to "nie wierzę"
  • Inny przykład - patrzę w niebo. Nauka mówi mi że to są światy - niektóre ogromne i oddalone na niewyobrażalne odległosci. W dodatku Wszechświat nie ma granic, ale jest ograniczony (dziwne, nie?). To wszystko wiem. Ale z całą pewnością tego nie czuję jako rzeczywistości realnej, mój - nie działający na co dzień w tej skali mózg w to "nie wierzy".
Nie wiem czy udało mi się dobrze przekazać co mam na myśli...

Wierzę w Boga całkiem "racjonalnie" (i mam nadzieję, ze trochę "duchowo") ale uczuciowo... właściwie nie. Bo uczucia musiałyby referować do doświadczenia Rzeczywistości, której bezpośrednio doświadczać póki co nie jestem w stanie.

Nie wydaje mi się, by słuszne było utożsamianie "wierzenia w Boga" z "odczuciem że wierzę w Boga".

Cytuj:
KK, twierdzi że wiara dla nagrody to blużnierstwo..
Nie znam takiego orzeczenia. Nie jest to może jakiś szlachetny rodzaj wiary, ale żeby bluźnierstwo?

_________________
pozdrawiam serdecznie
Marek
Obrazek


Pn paź 30, 2017 11:46
Zobacz profil WWW
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Wiem co masz na myśli. Z tym że nauka jednak wykorzystuje do swych badań jakieś tam obliczenia. Jakieś modele. Całą tę metodologię. Boga nie można podpiąć pod ten schemat, bo jest poza. Tak jak alfabet mamy początek A i między E mamy litery b,c,d. Bog to taka F która wychodzi poza te ramy. Boję się że umrę a po śmieci nie ma nic

Co do bluznierstwa. Czytam wiele artykułów, oglądam różne filmy i kilkukrotnie spotkałem się z takim stwierdzeniem


Pn paź 30, 2017 12:37
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Quinque napisał(a):
Tak jak alfabet mamy początek A i między E mamy litery b,c,d. Bog to taka F która wychodzi poza te ramy. Boję się że umrę a po śmieci nie ma nic.


Przed A, czyli przed twoim narodzeniem się, też niewyobrażalnie długo było dla ciebie "nic".., a jednak zaistniałeś. :)

Wydaje mi się, że istnienie jest ciągłością, że nie ma w nim przerwy, że to "nic" nie jest w rzeczywistości niczym, że może właśnie jest Bogiem, czyli "wszystkim", i że tego "wszystkiego" nie możemy nigdy opuścić.

Tam, gdzie nasze rozumienie i wyobraźnia się kończą, dopiero tam, w tej sytuacji niemożności, może chyba zacząć się nasza ufność (wiara) temu, co poza nie wykracza... Tam dopiero otwiera się dla niej przestrzeń, w której może zaistnieć.


Pn paź 30, 2017 13:03
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Nie wiem. Kiedyś było łatwiej. Dziś wierzyć jest bardzo trudno, nauka wyjaśniła wiele kwesti. Chociaż nigdy nie będziemy wszystkiego wiedzieć

Z drugiej strony. Bez Boga nasze życie nie ma żadnej wartości. Każdy dobry czyn nic nie znaczy. Żyjemy i umieramy. Jak muszka owocówka lata jeden dzień i zdycha. Codziennie ktoś umiera, ostatnio 22latek zginął w wyniku bójki, 200 osób na wskutek zawalenia się mostu... ciężko mi zaakceptować fakt że ich życia nie miały żadnego znaczenia/wyzszego celu


Śr lis 01, 2017 7:12
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Quinque napisał(a):
Dziś wierzyć jest bardzo trudno, nauka wyjaśniła wiele kwesti. Chociaż nigdy nie będziemy wszystkiego wiedzieć

Dziś mamy kryzys wartości. Nie dlatego, że nauka wyjaśniła tak wiele, bo nauka nie odpowie Ci jaki sens ma życie, lecz człowiek stanął przed ogromem możliwości i łatwiejszym niż kiedykolwiek dostępem do informacji. Chce odciąć się od przeszłości i wykreować na kogoś innego, kogoś kto podąża za trendami, jest na bieżąco z najnowocześniejszymi technologiami, zmienia poglądy w zależności od tego, co aktualnie jest forsowane jako prawda, odcinając się od przestarzałych tradycji. Liczy się zabawa i przyjemność. W obliczu tylu pokus, łatwo utracić wiarę. I nadzieję. Za 15 lat cukrzycę zdetronizuje depresja, która zaczyna przybierać rozmiary globalnej epidemii. Takie są prognozy WHO. Wpadamy zatem w pułapkę pogoni za reklamą cukierkowego życia, które sprzedaje świat i niemożności poradzenia sobie w sytuacji, gdy odczujemy, że nie jesteśmy w stanie sprostać wymaganiom, a dawne wartości dawno odrzuciliśmy w kąt. Czasami osiągamy wszystko, co oferował świat i zaczynamy odczuwać pustkę. Pytamy co dalej? Jaki jest sens życia? Po co to wszystko robię? Dla funu? Wiara daje nadzieję, ale wiara potrzebuje miłości, by wydawała owoce. Człowiek nie potrzebuje formalizmu, zaliczania codziennych mszy świętych, setek pielgrzymek czy rekolekcji, ale miłości wobec bliźniego. Gdy czujemy, że nie potrafimy kochać, zwracamy się do Boga, aby zalał nas obfitością swych łask. Tak zaczyna się nowe życie, z Bogiem. Odtąd nie ma już "nie dam rady", lecz wchodzimy w nową jakość: "jeżeli Bóg zechce, wszytko dla mnie stanie się możliwe". To życie nadzieją, że odtąd nie moje siły, lecz moc pochodząca od Boga ma moc sprawczą w naszym życiu. Człowiek może dowiedzieć się, że statystyki są bezlitosne, medycyna jest bezradna, umiera. Jeżeli jednak Bóg zechce, jutro będzie zdrowy, zrobi wiele rzeczy. Taka perspektywa życia zmienia wiele. Odtąd nie liczę się tylko ja, ale Ktoś kto również ma plany wobec mojego życia. Możemy iść przez życie z Bogiem lub bez niego, nauka nie jest tu przeszkodą, gdyż nie wiedza ma znaczenie dla naszego życia, lecz wybory jakich dokonujemy na jej podstawie.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Śr lis 01, 2017 18:41
Zobacz profil
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Również podzielam Twoje zdanie. Bez Boga życie nie ma żadnej wartości i celu. Oczywiście można ulec hedonizmowi który się nam wpaja przez konsumpcjonizm i globalizację, ale ile to jest warte? "Cały ten hajs i mieszkania w zamkniętych osiedlach nigdy nie będą twoje bo wszytko wraca do pudełka"


Cz lis 02, 2017 9:40
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lis 09, 2017 10:35
Posty: 18
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
czytam Twój artykuł i widzę tu spore podobieństwo, ja w ostatnim czasie też bardziej niż wcześniej zacząłem zagłębiać się w swoją duchowość, w szukaniu sensu i celu swojego istnienia. Ale wydaje się że jak mówią "czym głębiej w las tym więcej drzew" więcej pytań i niewiadomych, coraz więcej w tym nieufności i zwątpienia, czy to już grzech i czym jest "grzech"
Mam 37 lat 3 dzieci żonę, ale moja wiara opiera się raczej na tym co zostało wpojone mi przez rodziców, tradycyjne zachowania co należy,co trzeba i wypada.
Dotarłem jednak do momentu w którym zadaję sobie wiele pytań , tych najprostszych,po co to wszystko, po co msza tym bardziej za dusze czyjąś, po co spowiedź, co to dusza , czy po żywocie ziemskim jest coś jeszcze.....
Gdy ktoś wstaje rano i jakoby mechanicznie robi wszystko to co wczoraj i tydzień wcześniej i rok może nie dostrzec tych wszystkich pytań co nie znaczy że zna na nie odpowiedzi.
Zastanawiam się czy przez te rozmyślania i próbę odpowiedzi na pytania oddalam się czy przybliżam do Boga. I czym on dla mnie się staje.
Z drugiej zaś strony jestem zawiedziony sobą , ja dojrzały mężczyzna ojciec rodziny co mogę przekazać czy podzielić się ze swoimi dziećmi mając takie wątpliwości.
Pragnę głęboko spotkać kogoś na swojej drodze kto pomorze odpowiedzieć mi na moje pytania, o sensie życia ... Dlatego tu jestem, Ludzie rozmawiają dziś między sobą o wszystkim o pieniądzach o kobietach, samochodach ....ale o Bogu?
Może mam pecha ale jedynym miejscem gdzie mówi się o Bogu w moim szarym życiu jest kościół. Nawet w kręgu rodzinnym to tylko wieczorna modlitwa, jak wcześniej wspomniałem wyuczona przez rodziców. A jak tu odpowiadać na pytania dzieci jak utwierdzać ich w wierze będąc samemu w takiej pustce.
Pewnie bez składu te moje przemyślenia i nie do końca na temat, ale szukam i to może dobry początek dla znalezienia odpowiedzi.


Cz lis 09, 2017 10:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sie 28, 2017 21:39
Posty: 716
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
rybka801 napisał(a):
czytam Twój artykuł i widzę tu spore podobieństwo, ja w ostatnim czasie też bardziej niż wcześniej zacząłem zagłębiać się w swoją duchowość, w szukaniu sensu i celu swojego istnienia. Ale wydaje się że jak mówią "czym głębiej w las tym więcej drzew" więcej pytań i niewiadomych, coraz więcej w tym nieufności i zwątpienia, czy to już grzech i czym jest "grzech"
Mam 37 lat 3 dzieci żonę, ale moja wiara opiera się raczej na tym co zostało wpojone mi przez rodziców, tradycyjne zachowania co należy,co trzeba i wypada.
Dotarłem jednak do momentu w którym zadaję sobie wiele pytań , tych najprostszych,po co to wszystko, po co msza tym bardziej za dusze czyjąś, po co spowiedź, co to dusza , czy po żywocie ziemskim jest coś jeszcze.....
Gdy ktoś wstaje rano i jakoby mechanicznie robi wszystko to co wczoraj i tydzień wcześniej i rok może nie dostrzec tych wszystkich pytań co nie znaczy że zna na nie odpowiedzi.
Zastanawiam się czy przez te rozmyślania i próbę odpowiedzi na pytania oddalam się czy przybliżam do Boga. I czym on dla mnie się staje.
Z drugiej zaś strony jestem zawiedziony sobą , ja dojrzały mężczyzna ojciec rodziny co mogę przekazać czy podzielić się ze swoimi dziećmi mając takie wątpliwości.
Pragnę głęboko spotkać kogoś na swojej drodze kto pomorze odpowiedzieć mi na moje pytania, o sensie życia ... Dlatego tu jestem, Ludzie rozmawiają dziś między sobą o wszystkim o pieniądzach o kobietach, samochodach ....ale o Bogu?
Może mam pecha ale jedynym miejscem gdzie mówi się o Bogu w moim szarym życiu jest kościół. Nawet w kręgu rodzinnym to tylko wieczorna modlitwa, jak wcześniej wspomniałem wyuczona przez rodziców. A jak tu odpowiadać na pytania dzieci jak utwierdzać ich w wierze będąc samemu w takiej pustce.
Pewnie bez składu te moje przemyślenia i nie do końca na temat, ale szukam i to może dobry początek dla znalezienia odpowiedzi.


Polecam książkę R. Dawkinsa " Bóg urojony". Znajdziesz tam wiele odpowiedzi na swoje wątpliwości.


So lis 11, 2017 18:30
Zobacz profil
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Osiris napisał(a):
rybka801 napisał(a):
czytam Twój artykuł i widzę tu spore podobieństwo, ja w ostatnim czasie też bardziej niż wcześniej zacząłem zagłębiać się w swoją duchowość, w szukaniu sensu i celu swojego istnienia. Ale wydaje się że jak mówią "czym głębiej w las tym więcej drzew" więcej pytań i niewiadomych, coraz więcej w tym nieufności i zwątpienia, czy to już grzech i czym jest "grzech"
Mam 37 lat 3 dzieci żonę, ale moja wiara opiera się raczej na tym co zostało wpojone mi przez rodziców, tradycyjne zachowania co należy,co trzeba i wypada.
Dotarłem jednak do momentu w którym zadaję sobie wiele pytań , tych najprostszych,po co to wszystko, po co msza tym bardziej za dusze czyjąś, po co spowiedź, co to dusza , czy po żywocie ziemskim jest coś jeszcze.....
Gdy ktoś wstaje rano i jakoby mechanicznie robi wszystko to co wczoraj i tydzień wcześniej i rok może nie dostrzec tych wszystkich pytań co nie znaczy że zna na nie odpowiedzi.
Zastanawiam się czy przez te rozmyślania i próbę odpowiedzi na pytania oddalam się czy przybliżam do Boga. I czym on dla mnie się staje.
Z drugiej zaś strony jestem zawiedziony sobą , ja dojrzały mężczyzna ojciec rodziny co mogę przekazać czy podzielić się ze swoimi dziećmi mając takie wątpliwości.
Pragnę głęboko spotkać kogoś na swojej drodze kto pomorze odpowiedzieć mi na moje pytania, o sensie życia ... Dlatego tu jestem, Ludzie rozmawiają dziś między sobą o wszystkim o pieniądzach o kobietach, samochodach ....ale o Bogu?
Może mam pecha ale jedynym miejscem gdzie mówi się o Bogu w moim szarym życiu jest kościół. Nawet w kręgu rodzinnym to tylko wieczorna modlitwa, jak wcześniej wspomniałem wyuczona przez rodziców. A jak tu odpowiadać na pytania dzieci jak utwierdzać ich w wierze będąc samemu w takiej pustce.
Pewnie bez składu te moje przemyślenia i nie do końca na temat, ale szukam i to może dobry początek dla znalezienia odpowiedzi.

Może na początek przeczytaj książkę "W poszukiwaniu Boga", Paul Johnson, w której autor zadaje wiele egzystencjalnych pytań i usiłuje na nie odpowiadać.
Nie radzę sięgać po książki autorów ateistów


So lis 11, 2017 18:54
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Osiris napisał(a):
Polecam książkę R. Dawkinsa " Bóg urojony". Znajdziesz tam wiele odpowiedzi na swoje wątpliwości.

Zaprezentuj przynajmniej kilka odpowiedzi, na wątpliwości, które zawiera post. Tak na zachętę, ma się rozumieć.

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


So lis 11, 2017 19:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz lip 20, 2017 13:37
Posty: 180
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Cytuj:
Również podzielam Twoje zdanie. Bez Boga życie nie ma żadnej wartości i celu. Oczywiście można ulec hedonizmowi który się nam wpaja przez konsumpcjonizm i globalizację, ale ile to jest warte? "Cały ten hajs i mieszkania w zamkniętych osiedlach nigdy nie będą twoje bo wszytko wraca do pudełka"

Każde życie ma wartość, jeżeli ktoś przez całe życie nie miał żadnej styczności z wiarą, Bogiem, a może zostać zbawiony a wiemy dobrze, że tak jest to oznacza to, że życie bez Boga może mieć taką samą wartość jak z nim a nawet większą. W oczach Boga np taki eskimos czy tubylec z puszczy amazońskiej może być lepszym człowiekiem niż wierzący praktykujący katolik.
Nie ma nic złego w posiadaniu pieniędzy. Samo w sobie nie jest to złem.


So lis 11, 2017 19:53
Zobacz profil
Post Re: Wierzyć...to nie takie łatwe
Posiadanie nie jest zlem ,ale juz sam system monetarny tak.
Powstal przede wszystkim po to by niektorzy mogli gromadzic dobra, ktorych nie potrzebuja, ale chca miec jak najwiecej.


So lis 11, 2017 20:18
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 160 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL