Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 11:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 70 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5
 Jak dotrzeć do Boga, skoro... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz paź 12, 2017 7:06
Posty: 185
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
Jak nawiązać więź z Bogiem ?
Odpowiedź jest w liście Jakuba 4,8
Zbliżcie się do Boga, a on zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, niezdecydowani.

Można się zbliżyć do Boga nawiązując z nim więź, pod warunkiem zaprzestania grzesznych czynów.


Cz paź 12, 2017 9:21
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50
Posty: 7771
Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
Whispernight napisał(a):
medieval_man napisał(a):
Wielokrotnie na tym forum już rozmawiano o

Wszystkie tematy na tym forum były już omawiane setki razy, i jakoś Ci nie przeszkadza, setki razy odpisywać na nie.

Zawsze się znajdzie ktoś, zazwyczaj ten sam, kto mimo setek udzielonych mu odpowiedzi i dobrych rad, aby zapoznał się z tym, co katolicyzm naucza, nie czyta ani odpowiedzi, ani dobrych rad i z uporem maniaka wmawia katolikom, że wierzą w to, w co nie wierzą i potem ich za to krytykuje.
Ręce opadają.

_________________
Fides non habet osorem nisi ignorantem


Cz paź 12, 2017 10:33
Zobacz profil WWW
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
Capri napisał(a):
Jak nawiązać więź z Bogiem ?
Odpowiedź jest w liście Jakuba 4,8
Zbliżcie się do Boga, a on zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, niezdecydowani.

Można się zbliżyć do Boga nawiązując z nim więź, pod warunkiem zaprzestania grzesznych czynów.


W dalszym ciągu tego fragmentu z listu Jakuba (4,9-10) można jednak odczytać, że już samo uczciwe rozpoznanie własnego grzechu i wynikający z tego prawdziwy smutek (nasze uniżenie) przybliżają nas do Boga, że są początkiem tego ponownego zbliżania - odwróceniem się i pierwszym krokiem w Jego kierunku. Wtedy może On nas (ponad ten grzech) znowu wywyższyć, czyli pomóc nam go pokonać:

"Zechciejcie przyznać się do waszej nędzy (winy), niech to was prawdziwie zasmuca i prowadzi do łez. Śmiech wasz niech się zamieni w smutek, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy"

Myślę, że można to zalecenie również odnieść do naszej postawy wobec rozpoznanych grzechów i winy innych - żeby w pierwszej reakcji się nimi i ich konsekwencjami z serca i z troską zasmucić (a nie ich za to potępić) i z tej pozycji próbować pomóc im je pokonać. Żeby Bóg był z nimi i z nami.


Cz paź 12, 2017 12:36

Dołączył(a): Cz paź 12, 2017 7:06
Posty: 185
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
gałązka napisał(a):
Capri napisał(a):
Jak nawiązać więź z Bogiem ?
Odpowiedź jest w liście Jakuba 4,8
Zbliżcie się do Boga, a on zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, niezdecydowani.

Można się zbliżyć do Boga nawiązując z nim więź, pod warunkiem zaprzestania grzesznych czynów.


W dalszym ciągu tego fragmentu z listu Jakuba (4,9-10) można jednak odczytać, że już samo uczciwe rozpoznanie własnego grzechu i wynikający z tego prawdziwy smutek (nasze uniżenie) przybliżają nas do Boga, że są początkiem tego ponownego zbliżania - odwróceniem się i pierwszym krokiem w Jego kierunku. Wtedy może On nas (ponad ten grzech) znowu wywyższyć, czyli pomóc nam go pokonać:

"Zechciejcie przyznać się do waszej nędzy (winy), niech to was prawdziwie zasmuca i prowadzi do łez. Śmiech wasz niech się zamieni w smutek, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy"

Myślę, że można to zalecenie również odnieść do naszej postawy wobec rozpoznanych grzechów i winy innych - żeby w pierwszej reakcji się nimi i ich konsekwencjami z serca i z troską zasmucić (a nie ich za to potępić) i z tej pozycji próbować pomóc im je pokonać. Żeby Bóg był z nimi i z nami.


Miło czytać przemyślane komentarze. :-D


Cz paź 12, 2017 12:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
medieval_man napisał(a):
Whispernight napisał(a):
medieval_man napisał(a):
Wielokrotnie na tym forum już rozmawiano o

Wszystkie tematy na tym forum były już omawiane setki razy, i jakoś Ci nie przeszkadza, setki razy odpisywać na nie.

Zawsze się znajdzie ktoś, zazwyczaj ten sam, kto mimo setek udzielonych mu odpowiedzi i dobrych rad, aby zapoznał się z tym, co katolicyzm naucza, nie czyta ani odpowiedzi, ani dobrych rad i z uporem maniaka wmawia katolikom, że wierzą w to, w co nie wierzą i potem ich za to krytykuje.
Ręce opadają.


Takie zjawisko nie jest niczym nowym i nazywa się przeniesieniem lub projekcją. Wynika ono z przemożnej chęci pozbycia się poczucia winy ( z jakiegokolwiek powodu to bez znaczenia). Jednak czy ono wydaje się być rzeczywiste czy tylko urojone musi dotrzeć do samej podstawy jego zaistnienia i do jedynego skutecznego sposobu jego niwelacji. A jest nim przyjęcie pojednania z Bogiem w którym to Bóg, każdemu kto pragnie końca wini i wszelkiego grzechu, daje Swojego Syna. Aby ten dar mógł jednak być przyjęty musi być całkowity. A zatem każdy kto tego pragnie musi jak to wyraził Jezus "obumrzeć". Sama śmierć ciała niczego jednak nie załatwi i nie zbawia od osobnego utożsamienia. To umysł duszy , który po śmierci ciała dalej żyje wskazuje ,że trzeba zmienić sposób myślenia już teraz. Bo to umysł tegoż ducha jest narzędziem decyzyjnym i dokonuje wszelkich czynów, które potem są klasyfikowane jako dobre lub złe.
Gdy przyjmujemy pojednanie jako łaskę, możemy je zatrzymać tylko rozdając uprzytamniając innym, że jest to jedyny sposób wyjścia z pętli bezustannego obwiniania i karania za postępki.
Duch, który jest nieśmiertelny utożsamiając się ze śmiertelnym ciałem zaprzecza atrybutom ducha jakie są jego podstawą. Przyjmując ograniczenia, których przekroczenie chce karać ten kto utożsamia siebie z ciałem. Każdy chrześcijanin podlega takim rodzajom wiary , która jest różna w swoich szczegółach a które to odrębne wiary stwarzają iluzoryczne obrazy prawdy. A skoro nie ma zgodnego i identycznego obrazu prawdy to jak ma być Ona zbawcza skoro jest zafałszowana? choćby tylko częściowo? Jezus aby zwrócić uwagę na wielką wagę zgodności myśli i wiary w nią mówił przecież: "wszystkiego udzieli wam Ojciec gdy 2 lub 3 zgodnie poprosi o to Ojca". A nawet pouczał aby nie potępiać innych jeżeli nawet nie są chwilowo z nami. Pouczając uczniów aby nie bronili tym , którzy z nimi nie chodzili a wypędzali duchy nieczyste i uzdrawiali. Ponieważ duch pokory każe wierzyć ,że w drugim bracie Chrystus ma objawić się najpierw po to aby nie wywyższać się a aby wywyższony był głownie Chrystus. Ale gdy będę potępiać to już się wywyższam. Nawet gdy brat nie ma racji ( jak w przypadku nadstawiania drugiego policzka lub oddania drugiego płaszcza) muszę zrozumieć, że jego postępowanie wynika z braku miłości , której nie doświadczył a zatem aby uwierzył w moc miłości najpierw musi jej doświadczyć.
Takim samym działaniem jest odpuszczanie win ( grzechów- i to bez względu na to czy przypisujemy sobie konsekrację czy nie).Bo każdy chrześcijanin winien rozumieć, że grzech jest brakiem wiary w miłość a zatem Boga w nas. I jest to obrazem zaparcia się bycia Synem Boga.
Nikt jednak nie zapiera się tego czym chciałby skrycie być gdy do końca nie wierzy ,że jest nim w rzeczywistości. A taka wiarę ma przeciętny człowiek, uznając siebie za marne i nic nie znaczące ciało. wynika to moze z fałszywie pojetej pokory , która każe widzieć w sobie tylko grzesznika.
I o ile jest to dobre w pierwszej fazie jak powinna zaistnieć w relacji z Bogiem to zatrzymanie się w niej wyklucza połączenie z Chrystusem ( bo Chrystus nie może być grzeszny bo został już zbawiony). Takie zatrzymanie nie pozwala przejśc do etapu w którym to Bóg ze swoją łaską i oddaniem nam miana swojego Syna czyni to o co celnik prosi w swojej pokornej modlitwie:
" ale powiedź tylko jedno słowo a będzie uzdrowiona dusza moja'

A skoro podlegamy wszyscy temu mechanizmowi, który winną każe obarczać innych i szukać rozwiązań gdy Bóg dał już sposób rozwiązania wszelkich problemów, przez przyjęcia pojednania i przyjęcie Syna, a przez obumarcie naszej cielesnej tożsamości i wyparcie się jej ( zamiast wypierania się tożsamości Chrystusa) naprawiać chce sam to co nieustannie przez niewiarygodną wiarę, że mogę być kimś innym niż jednym Chrystusem. Jednak aby On tego dokonał musi rozpoznać jednakową wolę i pragnienie aby w każdym bracie prawdziwie był rozpoznawany Chrystus. a krok ten musi być dobrowolny i upragniony. Zatem gdy islamski wierny uznaje za święte przeciwstawianie się temu to jak masz widzieć w nim osobę żyjącą skoro nawet odnośnie żydów Jezus mówił do ucznia który chciał pochować najpierw ojca :
"(59) Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! (60) Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! (61) Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu! (62) Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego."
Łk 9; 59-62
Ps Mam mało czasu i dlatego nie wszystkie cytaty są dokładne z podaniem miejsca w piśmie świętym.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pt paź 13, 2017 10:35
Zobacz profil
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
glejt napisał(a):
.. Ale gdy będę potępiać to już się wywyższam. Nawet gdy brat nie ma racji .. muszę zrozumieć, że jego postępowanie wynika z braku miłości , której nie doświadczył ...


Tak, to zrozumienie jest bardzo ważne, bo chroni przed nienawiścią i potępieniem, lecz wydaje mi się, że również ważne jest nie lekceważenie czy nie ignorowanie zła objawionego w uczynku brata, że wierność prawdzie i miłość bliźniego wymaga zauważenia go oraz wyrażenia tego, co spowodowało - nie po to żeby wypomnieć i pognębić, ale żeby stać się życzliwym, niewykrzywionym lustrem, w którym brat mógłby je rozpoznać i siebie zrozumieć. Myślę, że potrzebujemy takich luster.


Pt paź 13, 2017 12:02
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
zagnijmnie napisał(a):
Więc tak zgoda, ale kiedy zło jest naprawdę wielkie to mnie to nadal boli. Czy was to też boli ? Jak sobie z tym radzicie ? Mam się odwrażliwić, zamknąć oczy, czy jak ?


Tak, mnie też boli, i tak - uważam, że powinniśmy być wrażliwi i czujni na zło - żeby móc jemu przeciwdziałać. Ale musimy przy tym uważać, żeby ta wrażliwość nie przewyższyła i nie stłumiła ona naszej wrażliwości na dobro, naszej wiary w nie, naszej podstawowej miłości do świata i życia. One powinny pozostać nie pokonane.

Ja tak sobie tak z tym radzę. Im większego zła doświadczam, tym w więcej miłości próbuję potem z siebie wydobyć. Myślę , że bez takiej zwycięskiej miłości zło by już dawno nas i nasz świat unicestwiło.

Życzę ci takiego wewnętrznego zwycięstwa. :)


Pt paź 13, 2017 12:41
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 25, 2007 1:31
Posty: 2730
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
gałązka napisał(a):
Im większego zła doświadczam, tym w więcej miłości próbuję potem z siebie wydobyć.

Dobrze by bylo zeby wszyscy starali sie wydobyc te milosc. Ja nie za bardzo potrafie ale mysle, ze nasz przyjaciel, ktory namawia do przyjmowania muzulmanow od zaraz zacznie ich uswiadamiac, ze dwa przypadki gdy muzulmanie odmowili podania reki mojej zonie to nie jest w porzadku.


Pt paź 13, 2017 17:21
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
zagnijmnie napisał(a):
Jeśli jesteś jakiegoś rodzaju psychologiem katolickim na tym forum, to niestety kiepsko ci idzie.

Jeżeli na forum medycznym zadasz pytanie, a ja Ci odpowiem, to będę jakiegoś rodzaju lekarzem? Nie upraszczaj, bo możesz się nieźle przejechać na takim stereotypowym myśleniu.

Cytuj:
Piszesz o swoim wyobrażeniu o mnie i dalej są tezy, do których miał bym się odnosić i z których miał bym się tłumaczyć.Ciekawe po co ?

Odnoszę się do Twoich słów na tym forum. Trzeba było od razu zaznaczyć, że Twoje przemyślenia nie podlegają ocenie, żeby później nie oburzać się, że ktoś ustosunkował się do tego, co napisałeś.

Cytuj:
No bo każda próba zmierzenia się z problemem skończy się tak samo. Kim ty (tj. ja) jesteś, aby oceniać innych ? Ja mam problem z czymś innym. Te grzechy pasterzy, nie pobudzają mojej ufności. Bez zaufania, nie mogę budować i rozwijać wiary.

Nie chcesz być oceniany, ale dajesz sobie prawo do oceny innych. Wiary nie buduje się w sterylnych warunkach laboratorium, lecz w sytuacjach trudnych. Uczysz się zaufania, gdy cały Twój świat legnie w gruzach, pustoszony przez żywioły, gdy spotykają Cię życiowe trudności, gdy opuszcza Cię żona/dziewczyna/najbliższy przyjaciel, gdy umierają Twoi bliscy, gdy doświadczasz od innych przykrości, gdy cierpisz w samotności.
Do Jezusa przychodzili grzesznicy, którzy wierzyli, że tylko w Nim jest ich ratunek. Ich wiara była wystawiona na próbę, choroby i nieszczęścia, a oni w tych ciemnościach zmagali się z swoimi wątpliwościami w wierze. Doznawali uleczenia, bo Jezus widział ich serce.
Co stoi na przeszkodzie, abyś chodził do kościoła tam, gdzie ksiądz wzbudza Twoje zaufanie?

Cytuj:
Twój Mistrz, mówił do faryzeuszów Biada... biada... biada wam, bo...! Czy On też nimi gardził? A może milczał, gdy czynili źle ? Nie był pokorny ?

Problem faryzeuszów polegał na tym, że byli perfekcjonistami i skupiali się na czystości duchowej do tego stopnia, że piętnowali ludzi, którzy nie potrafili dorównać ich wysokim standardom bycia dobrym. Jezus wszedł w konflikt z ich surowymi zasadami dotyczącymi dążenia doskonałości poprzez przestrzeganie prawa, wskazując że nie litera lecz duch, którym jest Miłość, powinna być podstawą interpretacji prawa. I otaczał się ludźmi, od których Ty chcesz się izolować. Jeżeli chcesz dotrzeć do Boga, nie ma innej drogi jak pójście drogą Jezusa. Mamy iść przez cmentarze świata i głosić Ewangelię, a nie zasiadać w loży szyderców dziadków z Muppet Show. Pytanie tylko, czy chcesz dotrzeć do Boga, takim jakim jest, czy znaleźć takiego, który jest skrojony do Twoich wyobrażeń? W pierwszym przypadku trzeba się zaprzeć samego siebie, w drugim wybierasz strefę komfortu.

Cytuj:
Nie dziwię się, że ludzie z Kościoła mają takie, a nie inne zdanie w tym temacie.

Ludzie z Kościoła mają różne zdania w tym temacie i mają prawo do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem. Wrzucasz ludzi do jednego worka przypisując im różne łatki.

Cytuj:
Przy okazji, przeczytaj to co opisuje A.Żmijewski jak wygląda życie w obozach dla uchodźców. Skala pomocy Kościoła w Polsce uchodźcą, jest niewspółmierna do realnych potrzeb.

Problem jest złożony. Żadne państwo, żadna instytucja czy fundacja nie jest w stanie zapewnić pomocy współmiernej do potrzeb, ze względu na dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość. Nawet Niemcy, które sporo robią dla uchodźców nie są w stanie zapewnić wszystkim potrzebującym należytej pomocy i wprowadzają ograniczenia. Trudno również określić co jest realną potrzebą. Przykładowo, czy każdy uchodźca powinien mieć zapewniony własny pokój w mieszkaniu czy też od razu otrzymać całe mieszkanie dla siebie, aby mógł wraz z żoną i dziećmi cieszyć się prywatnością?

Cytuj:
Nie. Ja widzę całość,a przy okazji dostrzegam też złe jednostki. Pedofilia itp. to sprawa marginalna, ale ona jest. Dlaczego miał bym to przemilczać ?

Nikt tu nie mówi o przemilczaniu, mózg płata figle i dopisuje coś, czego inni nie napisali. Pedofilia jest sprawą marginalną w Kościele, ale w Twojej rzeczywistości urasta do rangi epidemii przez którą nie potrafisz zaufać dobremu księdzu, który pedofilem nie jest. Zatem nie o milczenie tu chodzi, ale o właściwe proporcje nieufności wobec drugiego człowieka. W relację z drugim wchodzimy z kredytem zaufania, nie przykładamy innym miary patologii, tylko dlatego, że istnieje niewielki odsetek szansy, że może być złą osobą.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Pt paź 13, 2017 19:28
Zobacz profil
Post Re: Jak dotrzeć do Boga, skoro...
Robaczek

Po pierwsze to w tym wątku dzięki tobie znalazłem odpowiedź na jedną z moich bolączek. Otóż jak patrzeć na grzeszny Kościół, aby nadal go kochać ? No własnie tak jak ty to zrobiłeś. Pojawiłem się na tym forum, napisałem nieprzyjemne rzeczy o nieprawościach w Kościele, osikałem ikonę toruńskiej rozgłośni, doprowadziłem do ogólnego wzburzenia od czci i wiary będąc odsądzony...
I w tym wszystkim, wydawałeś się tego nie dostrzegać i zachowując spokój, próbowałeś mi pomóc.
Ja takiej odpowiedzi właśnie szukałem i gdzieś (znowu) między wierszami ją znalazłem.

robaczek2 napisał(a):
gałązka napisał(a):
Im większego zła doświadczam, tym w więcej miłości próbuję potem z siebie wydobyć.

Dobrze by bylo zeby wszyscy starali sie wydobyc te milosc. Ja nie za bardzo potrafie ale mysle, ze nasz przyjaciel, ktory namawia do przyjmowania muzulmanow od zaraz zacznie ich uswiadamiac, ze dwa przypadki gdy muzulmanie odmowili podania reki mojej zonie to nie jest w porzadku.


Co zaś się tyczy reszty, to jest we mnie jeszcze dużo rzeczy, które są niepoukładane. Bynajmniej z waszej perspektywy tak to będzie pewnie wyglądać. Z mojej, w chwili obecnej są na właściwym miejscu. Po pierwsze więc, to ja nie jestem waszym przyjacielem. Przyjaźń bardzo często wytwarza relację oparte na fałszywym i czysto ludzkim rozumowaniu. Tam na górze Małgosia pytała, czy miał bym odwagę powiedzieć o. dr. Tadeuszowi prosto w oczy to co myślę. Miał bym. Pytanie jest jednak bardzo dobre. Jest w nas jakiś taki hamulec, który nie pozwala nam powiedzieć prawdy drugiej osobie, twarzą w twarz. Im lepiej kogoś znamy, tym trudniej jest to zrobić. W ten sposób tworzy się czerstwy twór zwany "towarzystwem wzajemnej adoracji". Dlatego nie jestem waszym przyjacielem. Dzieki temu, mogę mówić otwarcie rzeczy, którzych mówić zazwyczaj nie wypada, bo są przykre.

Otóż z analogi i odwrotności twojego postu wynika, że należy zamknąć się na pomaganie uchodźcom, ponieważ są ludźmi źle wychowanymi. Skoro się takie pytania rodzą w waszych głowach, tzn. że od początku w temacie uchodźców mam racje, a Kk w Polsce nie poświęca zbyt dużo uwagi i troski w katechizacji wiernych w tym temacie.

Dziękuje za uwagę, możecie to wszystko tutaj już usunąć.


Cz lis 02, 2017 23:47
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 70 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL