Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 13:43



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 118 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8
 Szukać prawdy w wierze... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Ps> Duch św który jest tu na ziemi dawcą miłości nie może niczego przeprowadzać na siłę. Jeżeli ktoś będzie chciał mieć swoja prywatną "prawdę" to On mu jej nie odbierze. Dlatego złączony ze swoją "prawdą" zawsze będzie ją potwierdzał bo jest jej twórcą. Tak działa ten świat uwierzytelniając tylko to w co ktoś wierzy. Dlatego zawsze będzie miał "rację". Tyle tylko, że ten świat zgadza się z powiedzeniem, że "prawda" jest jak d..a którą każdy ma własną i każdy inną. Tyle tylko,że prawa logiki mówią ,że prawda może być tylko jedna i to ta która jest tylko prawdą i sama prawdą bez łączenia jej z fałszem ( czego ego jest mistrzem łącząc fałsz na tak wielu poziomach i sferach myślenia, że trudno to sobie nawet wyobrazić). Ale to właśnie te sfery myślenia zawarte w umyśle muszą być uświadomione po to aby zobaczyć co ono ukrywa aby nie dotrzeć do Prawdy. bo Prawda nie może być sama w sobie sprzeczna ani opierać się na sprzecznych przekazach, ponieważ wtedy nie możemy działać poprawnie. A działając sprzecznie bo sobie tego nie uświadamiamy powoduje, że działamy szaleńczo.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Cz lis 30, 2017 21:32
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Whispernight napisał(a):
Rozumiem że orzekanie że coś jest cudem, bez jakiegokolwiek weryfikacji jest ok? No to pozostaje powinszować!

Człowiek ma prawo do własnych przemyśleń i samodzielnego wyciągania wniosków, zwłaszcza w obszarach, których nauka nie potrafi wyjaśnić bądź którymi się nie zajmuje, jak refleksje odnośnie wyboru własnego światopoglądu, drogi zawodowej i prywatnej czy stylu życia. Czy @Whispernight potrzebował komisji, która zweryfikowałaby, czy dziecko miało szczęście? Przypuszczam, że był w stanie sam dokonać refleksji i przyjąć, że się komuś poszczęściło.
Proponuję sprawdzić w słowniku znaczenie słowa cud, bo obawiam się, że wciąż kierujesz się swoimi fantazjami.

Cytuj:
No właśnie... dzięki nowoczesnym technologiom, a ogólniej rzecz ujmując, dzięki nauce!

Tak, tyle że ja się odnosiłam do nowoczesnych technologii w kontekście Twojego twierdzenia, że wielokulturowe środowisko to utopijna koncepcja. Unikasz odpowiedzi: dlaczego? Odpowiesz?

Cytuj:
A jak chcesz zobaczyć co zawdzięczamy dziedzinie "pistis", to proponuję podróż do ziemi "świętej", abyś poczuła na własnej skórze, tę "wielką braterską religijną miłość", judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Toż to istny ul!

Piękne miejsce, gdzie można spotkać ludzi z całego świata. Nie wiem o co Ci chodzi? Jesteś rasistą?

Cytuj:
Cuda występują dość rzadko, a mimo to, są dość powszechne! Ludzie to znają i słyszeli o tym tysiące razy, mimo, że owe cuda zdarzają się stosunkowo rzadko!

W sensie, że są powszechnie znane? Twój mandaryński bywa dość mocno skomplikowany, jeżeli chodzi o klarowność tekstu, ale widzę postęp :). Jakie kryteria przyjmujesz, gdy dokonujesz orzeczenia, czy coś jest cudem bądź nie?

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Pt gru 01, 2017 21:29
Zobacz profil
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Z cudami to byłbym ostrożny. Gdy nauka sprowadzi jakieś cudowne zjawisko do sfery materialnej można się rozczarować. Np. Krwawa rzeka w Egipcie była wynikiem upadku pyłu powulkanicznego z atmosfery. Ale czy to ma jakieś znaczenie dla naszej religi? Chyba nie. W chrześcijaństwie wystarczy wiara w jeden cud

Chrześcijaństwo, Islam czy judaizm to nie rasy. Więc w ich przypadku nie można chyba mówić o rasizmie

W Szwecji też można spotkać ludzi z całego świata, i czy jest pięknie? No nie wiem. Po tym jak w latach 70'tych Szwecja otwarta swe granice stała się najniebezpieczniejszym krajem w Europie


Pt gru 01, 2017 22:56
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Mrs_Hadley napisał(a):
Człowiek ma prawo do własnych przemyśleń i samodzielnego wyciągania wniosków

Owszem, jednak nie w religii. Bo to początek dla heterodoksji... Zatem albo pozostajesz człowiekiem bez prawa do własnych przemyśleń i samodzielnego wyciągania wniosków w kwestiach wyznania wiary, a co za tym idzie, "samodzielnego" stwierdzania co jest cudem, a co nie jest, albo jak sama mówisz, masz prawo do własnych poglądów w tej kwestii, co oznacza wyjście poza ramy wyznania wiary.
Albo rybki, albo akwarium. :)

Mrs_Hadley napisał(a):
@Whispernight potrzebował komisji, która zweryfikowałaby, czy dziecko miało szczęście?

Oczywiście że nie. Tak samo, jak Whispernignt nie potrzebował komisji, aby zweryfikować, czy ceramiczny kubek do kawy, miał szczęście, że upadając na terakotę, nie roztrzaskał się na milion kawałków.
To też będzie cud w Twojej opinii?
...wiem, wiem, to rzadkie zjawisko, jednak dość powszechne. ;)

Mrs_Hadley napisał(a):
Proponuję sprawdzić w słowniku znaczenie słowa cud, bo obawiam się, że wciąż kierujesz się swoimi fantazjami.

Chcesz powiedzieć, że nie podawałaś tego przykładu o uzdrowieniu dziewczynki, w kontekście interwencji Bożej!?

Mnie tego tłumaczyć nie musisz kochana, że "cud" jest określeniem prozaicznym, które jedynie stwierdza rzecz rzadką i niewytłumaczalną... w przeciwieństwie do teistów, którzy rozumieją je stricte cud=interwencja Boga.

Mrs_Hadley napisał(a):
tyle że ja się odnosiłam do nowoczesnych technologii w kontekście Twojego twierdzenia, że wielokulturowe środowisko to utopijna koncepcja. Unikasz odpowiedzi: dlaczego? Odpowiesz?

Mówisz troszkę tak, jakbyś urodziła się wczoraj. Spójrz proszę na ten świat z nieco szerszej perspektywy. Różnice kulturowe, a zwłaszcza religijne, to punkt zapalny, prowadzący do eskalacji... co ma miejsce od zarania dziejów. Sorry, taki mamy klimat. :twisted:

A jeśli mówisz, że jednak dochodzi do "wielokulturowego środowiska" w dobie współczesnej wiedzy, to ja temu nie zaprzeczyłem że tak się nie dzieje, ale że owa koncepcja, czy jak wolisz, trend, jest utopią. Właśnie dlatego, że "różnice kulturowo-religijne" są w tym procesie hamulcem, a nie motorem napędowym. Subtelna różnica.

Mrs_Hadley napisał(a):
Piękne miejsce, gdzie można spotkać ludzi z całego świata. Nie wiem o co Ci chodzi?

Romantyczka z Ciebie...
Eh, chciałbym żeby to było takie wzniosłe i proste.

Niestety ja swoje "różowe okulary", zgubiłem dawno temu.

Mrs_Hadley napisał(a):
Twój mandaryński bywa dość mocno skomplikowany, jeżeli chodzi o klarowność tekstu, ale widzę postęp :)

Widzisz, nie taki diabeł straszny, jak go malują.
;)


So gru 02, 2017 2:51
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Whisepernight napisał(a):
. Zatem albo pozostajesz człowiekiem bez prawa do własnych przemyśleń i samodzielnego wyciągania wniosków w kwestiach wyznania wiary, a co za tym idzie, "samodzielnego" stwierdzania co jest cudem, a co nie jest, albo jak sama mówisz, masz prawo do własnych poglądów w tej kwestii, co oznacza wyjście poza ramy wyznania wiary.
Albo rybki, albo akwarium. :)

Nic podobnego katolicyzm nie zakłada, to tylko fantazje(a może fobie religijne? Na jedno wychodzi) @Whispernighta, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego poza jej demonizowaniem.

Whisepernight napisał(a):
Tak samo, jak Whispernignt nie potrzebował komisji, aby zweryfikować, czy ceramiczny kubek do kawy, miał szczęście, że upadając na terakotę, nie roztrzaskał się na milion kawałków.
To też będzie cud w Twojej opinii?

Sprowadzanie sytuacji do absurdu, byleby udowodnić swoje racje niczego nie dowodzi. To tania zagrywka.

Whisepernight napisał(a):
Mnie tego tłumaczyć nie musisz kochana, że "cud" jest określeniem prozaicznym, które jedynie stwierdza rzecz rzadką i niewytłumaczalną... w przeciwieństwie do teistów, którzy rozumieją je stricte cud=interwencja Boga.

Różnica pomiędzy tobą a teistą jest taka, że dla teisty za niewytłumaczalnym zjawiskiem może kryć się coś więcej. Nie potrzebuje do tego żadnych komisji.

Cytuj:
Mówisz troszkę tak, jakbyś urodziła się wczoraj. Spójrz proszę na ten świat z nieco szerszej perspektywy. Różnice kulturowe, a zwłaszcza religijne, to punkt zapalny, prowadzący do eskalacji... co ma miejsce od zarania dziejów. Sorry, taki mamy klimat. :twisted:

Jako przykład różnic religijnych, które prowadzą do eskalacji podajesz Ziemię Świętą. Konflikty które miały miejsce na przestrzeni wieków nie wynikają z religii, ich źródeł należy doszukiwać się w zaszłościach historycznych, a głównie w nieporozumieniach dotyczących praw, jakie ludzie roszczą sobie wobec spornego terytorium. Możliwe, że wg Ciebie każdy konflikt o terytoria wynika z religii, ale to już by świadczyło o Twoim antyreligijnym fanatyzmie bądź ignorancji.

Cytuj:
A jeśli mówisz, że jednak dochodzi do "wielokulturowego środowiska" w dobie współczesnej wiedzy, to ja temu nie zaprzeczyłem że tak się nie dzieje, ale że owa koncepcja, czy jak wolisz, trend, jest utopią. Właśnie dlatego, że "różnice kulturowo-religijne" są w tym procesie hamulcem, a nie motorem napędowym. Subtelna różnica.

Czy posiadasz dowody na swoje opinie odnośnie różnorodności religijnej jako hamulcu rozwoju czy są to tylko utopijne fantazje @Whispernighta?

Cytuj:
Niestety ja swoje "różowe okulary", zgubiłem dawno temu.

I założyłeś czarne okulary. Ponieważ ateistów w Polsce jest względnie niewiele, na każdym zakręcie czyha niebezpieczeństwo w postaci wierzącego. Toż to lepiej znaleźć schron w którym można bezpiecznie ukryć się przed niebezpieczeństwem płynącym z religii. Życie w poczuciu zagrożenia ze strony innych do łatwych nie należy, zwłaszcza gdy inni nie gryzą, nie plują i nie kopią, ale chcą wyciągnąć przyjazną dłoń.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N gru 10, 2017 13:37
Zobacz profil
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Mrs_Hadley napisał(a):
Jako przykład różnic religijnych, które prowadzą do eskalacji podajesz Ziemię Świętą. Konflikty które miały miejsce na przestrzeni wieków nie wynikają z religii, ich źródeł należy doszukiwać się w zaszłościach historycznych, a głównie w nieporozumieniach dotyczących praw, jakie ludzie roszczą sobie wobec spornego terytorium.

No tak się składa, że akurat ten konflikt "trójcy świętej" o której mówimy, czyli judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, jest konfliktem czysto religijnym!

A mały kawałeczek ziemi, w północno-zachodniej cześć półwyspu arabskiego, to kto obiecał izraelitom, jako ziemię obiecaną?!
Widzisz, ten dobry Bóg, tak właśnie rozpoczął najdłużej trwający zbrojny konflikt o podłożu czysto religijnym, moja droga.
Księga Wyjścia się kłania Mrs_Hadley, tam z pewnością poczytasz nieco o "nieporozumieniach dotyczących praw, jakie ludzie roszczą sobie wobec spornego terytorium".
;)


Pt gru 22, 2017 23:04
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Mrs_Hadley napisał(a):
Popadanie w indyferentyzm w obliczu problematyki sensu cierpienia jest dość powszechne wśród ateistów i @Iago nie jest tu wyjątkiem. Cierpienie w sposób istotny wpływa na życie człowieka, stąd nie da się przejść nad nim do porządku dziennego wzruszając ramionami, ono będzie człowieka niszczyć od środka, zatem ateista przyzna mu rację, że cierpi bez sensu?


Postawie się w roli ateisty

Czemu ciepiernie i życie w ogóle miało by posiadać sens?
Powstaliśmy przypadkiem a życie wyższego sensu nie ma.
Dziecko umierające na raka można okłamać
(bo czemu by nie? Czemu kłamstwo ma być złe? Nikt nie jest normatywny w tej kwesti). Można powiedzieć dziecku że trafi do nieba gdzie będzie wiecznie piękne, młode i kochane. Będąc chrześcijaninem łatwiej jest umierać. Ale wiara nie determinuje tego iż obiekt wiary jest prawdziwy

Ergo, cierpienie nie ma sensu bo i czemu miał o by mieć?


Śr mar 14, 2018 13:20
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Quinque napisał(a):
Czemu ciepiernie i życie w ogóle miało by posiadać sens?

Uzasadniłam w tym samym poście, którego fragment zacytowałeś. Człowiek ma tak skonstruowany system psychiczny, że nadaje zjawiskom, które go otaczają pewne znaczenie. Wszystko o czym pomyślimy, staramy się uporządkować, znaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy, stąd nadawanie sensu jest czynnikiem, który wpływa w sposób istotny na rozwój świata. Brak sensu życia jest destrukcyjny, niszczy człowieka od środka, hamuje podejmowanie wszelkich działań i rozwój, prowadzi do zobojętnienia, brak zainteresowania tym, co go otacza, aż w końcu do myśli samobójczych.
@Quinque postawiłeś się w roli ateisty, ale dlaczego od razu jest to rola ateisty-depresanta?

Cytuj:
Ergo, cierpienie nie ma sensu bo i czemu miał o by mieć?

Samo w sobie nie jest wartością. Jeżeli człowiek nada mu sens, nie będzie stanowiło centrum jego świata, lecz będzie jedynie elementem życia. To od nas zależy jaką postawę życiową przyjmiemy, ale nie można udawać, że cierpienie nic nie znaczy, to by oznaczało wyparcie, zepchnięte do podświadomości, spowoduje później objawy zakłóceń funkcji psychicznych. Cierpimy i musimy ten fakt przyjąć do wiadomości i nadać pewne znaczenie bólowi, jaki towarzyszy nam w życiu.
Quinque napisał(a):
Ale wiara nie determinuje tego iż obiekt wiary jest prawdziwy

Wyznaje jednak pewną wiarę i przekazuje ją choremu dziecku. Chore dziecko wyczuje autentyczność przekonań -bo w takim kontekście można rozmawiać o tym, co jest po śmierci- i fałsz, gdy ktoś sam nie wierzy w to, co mówi.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Śr mar 14, 2018 22:49
Zobacz profil
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Mrs_Hadley napisał(a):
Uzasadniłam w tym samym poście, którego fragment zacytowałeś. Człowiek ma tak skonstruowany system psychiczny, że nadaje zjawiskom, które go otaczają pewne znaczenie. Wszystko o czym pomyślimy, staramy się uporządkować, znaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy, stąd nadawanie sensu jest czynnikiem, który wpływa w sposób istotny na rozwój świata. Brak sensu życia jest destrukcyjny, niszczy człowieka od środka, hamuje podejmowanie wszelkich działań i rozwój, prowadzi do zobojętnienia, brak zainteresowania tym, co go otacza, aż w końcu do myśli samobójczych.


No właśnie to człowiek nadaje sens cierpieniu a nie Bóg. Przecież to rozumowanie można przedstawić w taki sposób. "Człowiek boi się śmierci więc wymyślił sobie życie wieczne" i argumentacja gimboateistów(głównie 14-15lat) których czasem spotykam, jest zasadny

Mrs_Hadley napisał(a):
@Quinque postawiłeś się w roli ateisty, ale dlaczego od razu jest to rola ateisty-depresanta?


Zawsze taki byłem. Fatalizm i pesymizm mnie cechują. Każdy kto mnie zna to potwierdzi. Uważam też że lepiej było się nie narodzić niż żyć na takim świecie. Albo umrzeć jako noworodek i prosto do raju... Lubię dyskutować na temat śmierci, często o niej myślę, lubię też chodzić na cmentarz. Ale boję się jej :( Ogółem Ten temat(śmierci, cierpienia, beznadzei i obojętnosci) jest bliski mamy sercu

Mrs_Hadley napisał(a):
Samo w sobie nie jest wartością. Jeżeli człowiek nada mu sens, nie będzie stanowiło centrum jego świata, lecz będzie jedynie elementem życia. To od nas zależy jaką postawę życiową przyjmiemy, ale nie można udawać, że cierpienie nic nie znaczy, to by oznaczało wyparcie, zepchnięte do podświadomości, spowoduje później objawy zakłóceń funkcji psychicznych. Cierpimy i musimy ten fakt przyjąć do wiadomości i nadać pewne znaczenie bólowi, jaki towarzyszy nam w życiu.


Generalnie żywot 90% populacji ludzkiej na ziemi jest parszywy. Ludzie są samotni i towarzystwa szukają w alkoholu i dziwnej jakości narkotykach. Mam wielu taki znajomych, w tygodniu zajarać, na weekend napić się, później trzeba się pospeedować żeby nie spać na kacu po wódce. W poniedziałek do syfiastej roboty gdzie jest się mułem roboczym, albo do reichu na ogórki... i większość z tych osób nie zmieni swojego losu, bo się z nim pogodzili. I tak do emerytury aż przykryje ich grobowa decha i do piachu. A cykl się toczy dalej. Jeden umiera, rodzi się pięciu następnych na jego miejsce. Tak jak pisze, życie ludzkie to głównie cierpienie

Cytuj:
Wyznaje jednak pewną wiarę i przekazuje ją choremu dziecku. Chore dziecko wyczuje autentyczność przekonań -bo w takim kontekście można rozmawiać o tym, co jest po śmierci- i fałsz, gdy ktoś sam nie wierzy w to, co mówi.


Możliwe. Jednak to czy jesteśmy przekonani co do naszych słów. Nie znaczy iż to o czym mówimy jest prawdziwe


Pt mar 16, 2018 18:37
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Quinque napisał(a):
Przecież to rozumowanie można przedstawić w taki sposób. "Człowiek boi się śmierci więc wymyślił sobie życie wieczne" i argumentacja gimboateistów(głównie 14-15lat) których czasem spotykam, jest zasadny

Dlaczego zasadny? Śmierć czeka nas wszystkich i cokolwiek wymyślimy, naturalną reakcją będzie strach przed nieznanym i troska o bliskich, których się zostawia. To ostatnie ma kluczowe znaczenie, które wpływa na strach, ponieważ człowiek doświadczył w życiu wielu strat i wie, jak trudno przyzwyczaić się do codziennego funkcjonowania bez ludzi, których kochał. Śmierć nie jest radosną nowiną, często dochodzą tu dramatyczne okoliczności, silny stres dla osoby, która kogoś traci, więc logiczną konsekwencją jest intuicyjne odczuwanie lęku przed śmiercią. Gimboateiści posługujący się tym argumentem nie wiedzą, że człowiek naturalnie posiada instynkt przetrwania, zatem lęk przed śmiercią nie ma zabarwienia ideolo, lecz jest cechą każdego człowieka, nie ma znaczenia wyznawana religia bądź jej brak.


Instynkt przetrwania, wynikający z potrzeby zachowania gatunku, jest siłą napędową każdej istoty żywej. Ludzie i zwierzęta zostali wyposażeni w mechanizm „walcz lub uciekaj”, uaktywniający się w chwili zagrożenia życia. Człowiek jednak, poza strachem w obliczu zagrożenia, odczuwa jeszcze egzystencjalny lęk przed śmiercią. Świadomość własnej śmiertelności narodziła się wraz z wyższymi funkcjami psychicznymi m.in. zdolnością do abstrakcyjnego myślenia. Według niektórych badaczy, świadomość ta w znaczący sposób wpłynęła na rozwój ludzkości, leżąc u podstaw kultury i religii.

Motyw lęku przed śmiercią, przewija się w pracach filozofów, pisarzy, artystów od zarania dziejów. W psychologii jako pierwszy poruszył ten temat Zygmunt Freud. Zaobserwował on u części pacjentów silny, paniczny lęk przed śmiercią. Zjawisko to nazwał tanatofobią (z gr. Thantos-bóg śmierci, phobsos-strach). Uważał jednak, że lęk przed śmiercią nie mógł być pierwotną przyczyną problemów pacjentów. W nieświadomości nie ma zaprzeczeń i upływu czasu, tak więc nie można w niej umiejscowić śmierci. Ponadto, Freud był zdania, że człowiek tak naprawdę nie jest zdolny do wyobrażenia sobie własnej śmierci. Nawet jeśli próbujemy podjąć się tego zadania, własną śmierć obserwujemy z boku, jesteśmy jej świadkami, cały czas istniejemy. Uznał więc, że lęki pacjentów, są symptomami nierozwiązanych konfliktów z dzieciństwa.

Cała działalność człowieka podejmowana jest, aby zaprzeczyć nieuchronności śmierci. Najważniejszą funkcją społeczeństwa w tym założeniu jest ochrona jednostek przed tym lękiem. W tym celu kultura wyznacza role, cele, które odciągają uwagę od śmierci.

Ludzie będą bardziej obawiać się śmierci, jeśli będą żyli w poczuciu żalu i niespełnienia. Zatem, aby zmniejszyć lęk przed śmiercią, należy skupić się na chwili obecnej i nie rozpamiętywać straconych szans.

Kiedy lęk przed śmiercią zaczyna być stały i zakłóca codzienne funkcjonowanie niezbędna jest odpowiednia diagnoza i leczenie. Chorobliwy lęk przed śmiercią, dotyka około 4% społeczeństwa. Osoby cierpiące na tanatofobię mają tendencję do ciągłego poszukiwania zapewnień, że nie umierają. Badają się ponad normę, poszukują symptomów chorób w Internecie, stosują restrykcyjną, sztywną dietę. Tanatofobii towarzyszy ponadto przekonanie, że chory nie będzie w stanie poradzić sobie z ewentualną chorobą, że ich śmierć będzie bolesna i długa, a także że ucierpią na niej najbliżsi zwłaszcza dzieci.

Badania pokazują, że lęk przed śmiercią wzrasta również podczas okresów choroby lub utarty ukochanej osoby. Doświadczają go częściej kobiety niż mężczyźni. Dla obu płci lęk przed śmiercią osiąga szczyt w drugiej dekadzie życia, po czym wykazuje tendencję spadkową, by ustabilizować się na niskim poziomie po sześćdziesiątym roku życia. U kobiet ponadto obserwuje się wzrost lęku przed śmiercią w okresie menopauzalnym.

https://psychomedic.pl/skad-sie-bierze- ... -smiercia/

Jak wykazuje powyższy artykuł, problem jest złożony i nie można go spłycać do infantylnego argumentu, który podałeś, bo przyczyny strachu mają głębsze podłoże.

Quinque napisał(a):
Zawsze taki byłem. Fatalizm i pesymizm mnie cechują. Każdy kto mnie zna to potwierdzi. Uważam też że lepiej było się nie narodzić niż żyć na takim świecie.

Dlaczego?
To, że zawsze taki byłeś, nie znaczy, że nic nie można z tym zrobić.

Quinque napisał(a):
Ale boję się jej Ogółem Ten temat(śmierci, cierpienia, beznadzei i obojętnosci) jest bliski mamy sercu

Przeszłość w sposób istotny ukierunkowuje nasze zainteresowania, gdy sobie to uświadomimy, możemy wpływać na teraźniejszość, zmieniając tym samym naszą przyszłość.

Quinque napisał(a):
Generalnie żywot 90% populacji ludzkiej na ziemi jest parszywy. Ludzie są samotni i towarzystwa szukają w alkoholu i dziwnej jakości narkotykach. Mam wielu taki znajomych,

@Quinque nie musisz żyć, jak 90% Twoich znajomych. Możesz mierzyć tam, gdzie te 10%, to wymaga czasami pójścia pod prąd, dużego samozaparcia, ale jest tego warte i możliwe.

Quinque napisał(a):
Jeden umiera, rodzi się pięciu następnych na jego miejsce. Tak jak pisze, życie ludzkie to głównie cierpienie

Porównaj sobie warunki życia kiedyś i dziś. Dawniej standard życia był niski i wielu ludzi żyło w fatalnych warunkach. Z upływem czasu, standard życia się poprawiał i dziś ludzie żyją w dużo bardziej komfortowych warunkach niż dawniej, korzystają z różnych form rekreacji, mają różne zainteresowania, które z powodzeniem realizują, a także mogą się uczyć i rozwijać, samorealizacja daje im powody do poczucia szczęścia. Żyjesz w Europie, masz swobodny dostęp do edukacji, możliwości wyboru swojej ścieżki zawodowej, a także wsparcie instytucjonalne. Jeden umiera, a kolejnych pięciu może żyć inaczej, bo świat się rozwija, stwarza nowe możliwości. Siła jest w Tobie, tylko nie wierzysz, że ją masz.

Quinque napisał(a):
Możliwe. Jednak to czy jesteśmy przekonani co do naszych słów. Nie znaczy iż to o czym mówimy jest prawdziwe

Nawet jeżeli dziś coś jest prawdą, jutro może już nią nie być, nauka to trwanie w ciągłej niepewności, błędy i porażki, ale także triumfy, postęp. Jeżeli nie ma rozstrzygnięcia naukowego w danej dziedzinie, bądź coś jest poza zakresem zainteresowań naukowych, wyznaczamy własne stanowisko w danej sprawie. Człowiek ma potrzebę tworzenia ciągów przyczynowo-skutkowych, posiadania własnych poglądów, przekonań, okularów przez jakie spogląda na świat i jest to cecha, która pozytywnie na nas wpływa, pomaga w znalezieniu własnej tożsamości i uporządkowania różnych informacji. Nie wszystkie jesteśmy w stanie zweryfikować, ponieważ skala wiedzy jest tak ogromna, że filtrujemy tylko niewielki jej ułamek, nie jesteśmy wszechwiedzący, a nasze możliwości są ograniczone, więc warto zdawać sobie sprawę z tego, że możemy się mylić. Niedawno pewna mądra osoba(za co dziękuję) na privie uświadomiła mi, że źródła informacji z których korzystałam, są wątpliwe. Akurat weryfikacja w tym przypadku była możliwa, ponieważ nauka tym tematem się zajmuje, ale są takie obszary, których nie sposób zweryfikować w sposób naukowy i w tym zakresie zawiera się zagadnienie, czy po śmierci jest coś więcej czy nie, więc zarówno ateiści jak i wierzący zajmują swoje stanowisko.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So mar 17, 2018 16:10
Zobacz profil
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Mrs_Hadley napisał(a):
Dlaczego zasadny? Śmierć czeka nas wszystkich i cokolwiek wymyślimy, naturalną reakcją będzie strach przed nieznanym i troska o bliskich, których się zostawia. To ostatnie ma kluczowe znaczenie, które wpływa na strach, ponieważ człowiek doświadczył w życiu wielu strat i wie, jak trudno przyzwyczaić się do codziennego funkcjonowania bez ludzi, których kochał. Śmierć nie jest radosną nowiną, często dochodzą tu dramatyczne okoliczności, silny stres dla osoby, która kogoś traci, więc logiczną konsekwencją jest intuicyjne odczuwanie lęku przed śmiercią. Gimboateiści posługujący się tym argumentem nie wiedzą, że człowiek naturalnie posiada instynkt przetrwania, zatem lęk przed śmiercią nie ma zabarwienia ideolo, lecz jest cechą każdego człowieka, nie ma znaczenia wyznawana religia bądź jej brak


Czyli spokojnie możemy wyjść z założenia ze jak człowiek traci lęk przed śmiercią nie ma potrzeby wierzenia w Boga. Bo i po co? Wszak temat nosi nazwę "szukać prawdy w wierze". Ergo, stwierdzenie "Człowiek boi się śmierci to wymyślił Boga" jest prawdziwe /


Cytuj:
Jak wykazuje powyższy artykuł, problem jest złożony i nie można go spłycać do infantylnego argumentu, który podałeś, bo przyczyny strachu mają głębsze podłoże


Z Freudem byłbym ostrożny. Ten człowiek leczył uzależnienie od morfiny kokainą. Btw, dlaczego biologia nie pozbyła nas strachu przed śmiercią? Skoro jest to wadliwa cecha...

Cytuj:

Dlaczego?
To, że zawsze taki byłeś, nie znaczy, że nic nie można z tym zrobić.


A cóż można zrobić? Charakteru nie da się zmienić


Cytuj:
Przeszłość w sposób istotny ukierunkowuje nasze zainteresowania, gdy sobie to uświadomimy, możemy wpływać na teraźniejszość, zmieniając tym samym naszą przyszłość.


No to jest oczywiste

Cytuj:
nie musisz żyć, jak 90% Twoich znajomych. Możesz mierzyć tam, gdzie te 10%, to wymaga czasami pójścia pod prąd, dużego samozaparcia, ale jest tego warte i możliwe


Po co robić cokolwiek skoro i tak wszystkich czeka to samo?

Cytuj:
Porównaj sobie warunki życia kiedyś i dziś. Dawniej standard życia był niski i wielu ludzi żyło w fatalnych warunkach. Z upływem czasu, standard życia się poprawiał i dziś ludzie żyją w dużo bardziej komfortowych warunkach niż dawniej, korzystają z różnych form rekreacji, mają różne zainteresowania, które z powodzeniem realizują, a także mogą się uczyć i rozwijać, samorealizacja daje im powody do poczucia szczęścia. Żyjesz w Europie, masz swobodny dostęp do edukacji, możliwości wyboru swojej ścieżki zawodowej, a także wsparcie instytucjonalne. Jeden umiera, a kolejnych pięciu może żyć inaczej, bo świat się rozwija, stwarza nowe możliwości


Dawniej życie było proste. Dać świni ziemniaków do koryta. Zebrać plony i oddać podatek. Było proste i co najważniejsze krótkie. Człowiek sobie wierzył w życie po śmierci, nie musiał się zastanawiać czy "objawienie" to choroba psychiczna czy działanie ponadnaturalnej siły. Umierał z nadzieją nagrody/życia wiecznego. A jak jest dzisiaj? A jak będzie za sto lat, tysiąc? Ludzie będą mieszkać na Proxima Centauri będą żyć po 200lat, ciekawe czy w tak rozwiniętym świecie będą wierzyć w życie po życiu?

Btw, tu gdzie mieszkam nie ma żadnych perspektyw. Co najwyżej można pójść do lasu popatrzeć jak grzyby rosną. Albo pojeździć starym samochodem dla rozrywki

Wczoraj oglądałem film "cuda z nieba". W którym to dwie dziewczynki były ciężko chore. Jedna na białaczkę druga na jakąś chorobę żołądka. Ta druga była wierząca. Gdy leżały obie na sali, ta religijna opowiadała tej pierwszej o Jezusie. Ojciec gdy się o tym dowiedział oburzył się gdyż nie chciał żeby jego córka miała fałszywą nadzieję. W Końcu zmarła. A ta która była chora na brzuch. Po sapadnięciu z drzewa dostała wizji jakby była w niebie. Po tym jak się wzbudziła była całkowicie zdrowa. Dziś ma 15 lat i od tamtej pory nie chorowała. Chodzi o to iż ta która w to wierzyła wyzdrowiała natomiast ta druga zmarła(jej ojciec się nawrócił)


Cytuj:
Nawet jeżeli dziś coś jest prawdą, jutro może już nią nie być, nauka to trwanie w ciągłej niepewności, błędy i porażki, ale także triumfy, postęp. Jeżeli nie ma rozstrzygnięcia naukowego w danej dziedzinie, bądź coś jest poza zakresem zainteresowań naukowych, wyznaczamy własne stanowisko w danej sprawie. Człowiek ma potrzebę tworzenia ciągów przyczynowo-skutkowych, posiadania własnych poglądów, przekonań, okularów przez jakie spogląda na świat i jest to cecha, która pozytywnie na nas wpływa, pomaga w znalezieniu własnej tożsamości i uporządkowania różnych informacji. Nie wszystkie jesteśmy w stanie zweryfikować, ponieważ skala wiedzy jest tak ogromna, że filtrujemy tylko niewielki jej ułamek, nie jesteśmy wszechwiedzący, a nasze możliwości są ograniczone, więc warto zdawać sobie sprawę z tego, że możemy się mylić. Niedawno pewna mądra osoba(za co dziękuję) na privie uświadomiła mi, że źródła informacji z których korzystałam, są wątpliwe. Akurat weryfikacja w tym przypadku była możliwa, ponieważ nauka tym tematem się zajmuje, ale są takie obszary, których nie sposób zweryfikować w sposób naukowy i w tym zakresie zawiera się zagadnienie, czy po śmierci jest coś więcej czy nie, więc zarówno ateiści jak i wierzący zajmują swoje stanowisko.


Ludzie tworzą sobie ciągi przyczynowo skutkowe. Jednakowoż nie oznacza to tego iż ich postulaty są prawidłowe. Cały czas ocieram się tutaj o sens cierpienia. Człowiek nadaje mu sens poprzez wiarę. Jednak ateista powie, iż są to bzdury dla tchórzy(tak twierdził komunista Hitchens czy ojciec dziewczynki chorej na białaczkę z tego filmu)

Ostatecznie nie da się zweryfikować czy religia chrześcijańska głosi prawdę czy kłamie


N mar 18, 2018 14:06
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Quinque napisał(a):

Czyli spokojnie możemy wyjść z założenia ze jak człowiek traci lęk przed śmiercią nie ma potrzeby wierzenia w Boga.

Lęk zawsze będzie, bo mamy instynkt samozachowawczy. Gdyby człowiek go nie posiadał, dopuszczałby się zachowań ryzykownych takich jak zdobycie szczytu K2 pomimo ewidentnie ciężkich warunków pogodowych. Skoro ateiści lęku nie mają, to dlaczego masowo nie ryzykują życia, tylko funkcjonują podobnie do wierzących? Dlaczego nie obserwuje się u nich większej skłonności do ryzyka? Dlaczego o.Kolbe wyszedł przed szereg, oddając życie za współwięźnia? Dlaczego Tomasz Mackiewicz, himalaista który zaginął na Nanga Parbat, wierząc w Boga ryzykował własnym życiem? Dlaczego dziewczynka z filmu "Cuda z Nieba" nie mogła doczekać się aż umrze? Czyżby wiara usuwała u nich lęk przed śmiercią, który jest zarezerwowany przez ateizm? Nadal nie dostrzegasz złożoności systemu psychicznego człowieka?

Quinque napisał(a):
Człowiek boi się śmierci to wymyślił Boga" jest prawdziwe /

Dla domorosłych psychiatrów pewnie tak, zwłaszcza takich, dla których śmierć jest czymś odległym, bo nawet nie mieli okazji znaleźć się na granicy życia i śmierci.

Quinque napisał(a):
Z Freudem byłbym ostrożny. Ten człowiek leczył uzależnienie od morfiny kokainą.

Nie popełnia błędów ten, który nic nie robi. Freud pomimo potknięć, na zawsze zapisał się w historii i jego wkład w rozwój nauki jest doceniany.

Quinque napisał(a):
Btw, dlaczego biologia nie pozbyła nas strachu przed śmiercią? Skoro jest to wadliwa cecha...

Instynkt samozachowawczy nie jest wadliwą cechą, dzięki niej żyjemy. To tak, jakby mieć pretensje, że odczuwamy głód.

Quinque napisał(a):
A cóż można zrobić? Charakteru nie da się zmienić

Charakter można kształtować i zazwyczaj siła charakteru wynika z pracy nad nim. Jeżeli masz 60 lat, faktycznie nie za bardzo możesz coś z tym zrobić, ale jeżeli nie przekroczyłeś jeszcze tej górnej granicy, zacytowane wytłumaczenie jest usprawiedliwieniem emeryta.

Quinque napisał(a):
Po co robić cokolwiek skoro i tak wszystkich czeka to samo?

Żeby życie miał smak? Żeby się w życiu realizować, odkrywać, poznawać, uczyć i odczuwać przy tym całą gamę emocji, wzlotów i upadków, a nie jechać całe życie na jednej emocji w szaroburym świecie. Daty własnego nekrologu nie znamy, więc dlaczego pożądana miałaby być nuda?

Cytuj:
Btw, tu gdzie mieszkam nie ma żadnych perspektyw. Co najwyżej można pójść do lasu popatrzeć jak grzyby rosną. Albo pojeździć starym samochodem dla rozrywki
,
Kiedyś ludzie za chlebem wyjeżdżali do USA, które przyjmowało miliony imigrantów z całego świata, teraz do Europy przyjeżdżają ludzie z krajów ogarniętych wojną za pracą, także z Afryki, gdzie bieda aż piszczy. Co stoi na przeszkodzie, abyś wzorem milionów ludzi, którzy u siebie nie mieli żadnych perspektyw wyemigrował za lepszym jutrem? Moja znajoma miała styczność z ludźmi po szkołach zawodowych, którzy wyjechali za pracą za granicę i dawali radę.

Quinque napisał(a):
Wczoraj oglądałem film "cuda z nieba". W którym to dwie dziewczynki były ciężko chore. Jedna na białaczkę druga na jakąś chorobę żołądka. Ta druga była wierząca. Gdy leżały obie na sali, ta religijna opowiadała tej pierwszej o Jezusie. Ojciec gdy się o tym dowiedział oburzył się gdyż nie chciał żeby jego córka miała fałszywą nadzieję. W Końcu zmarła. A ta która była chora na brzuch. Po sapadnięciu z drzewa dostała wizji jakby była w niebie. Po tym jak się wzbudziła była całkowicie zdrowa. Dziś ma 15 lat i od tamtej pory nie chorowała. Chodzi o to iż ta która w to wierzyła wyzdrowiała natomiast ta druga zmarła(jej ojciec się nawrócił)

Ta, która w to wierzyła, nie szczędziła matce dramatycznych wyznań: Mamusiu... chciałabym tylko umrzeć i pójść do Pana Jezusa do nieba, bo tam nie ma bólu. Miała stany depresyjne, a jej matka tak opisywała wiarę: Gdyby ktoś powiedział, że w ciągu kilku lat nasza wiara została wystawiona na próbę, to tak jakby mówił to samo o wytrzymałości liny, która trzyma się już tylko na jednej nitce.
Pytanie czym jest wiara, zadają sobie ludzie na całym świecie. Czy daje fałszywą nadzieję? A czy ateizm daje prawdziwą? Ktoś sprawdził jaka jest prawda o śmierci? Ojciec chorego dziecka z filmu mówi o fałszu w kontekście jego własnej niewiary, nie prawdy naukowej.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N mar 18, 2018 18:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lut 13, 2015 14:38
Posty: 624
Post Re: Szukać prawdy w wierze...
Cytuj:
….. rola ateisty-depresanta?
Zawsze taki byłem. Fatalizm i pesymizm mnie cechują. Każdy kto mnie zna to potwierdzi. Uważam też że lepiej było się nie narodzić niż żyć na takim świecie. Albo umrzeć jako noworodek i prosto do raju... Lubię dyskutować na temat śmierci, często o niej myślę, lubię też chodzić na cmentarz. Ale boję się jej Ogółem Ten temat(śmierci, cierpienia, beznadzei i obojętnosci) jest bliski mamy sercu


Sęk w tym, że każdy kto boi się śmierci, lękiem tym ją przywołuje. I choć sama śmierć jest nierzeczywista ( jako główne oszustwo tego świata) co Jezus wykazywał wielokrotnie wskrzeszając i samemu zmartwychwstając. Jednak ten świat opiera się o wizerunek śmierci długo zanim nastąpi sama definitywna śmierć ciała. Czyż nie widzimy śmierci marzeń, śmierci związku, śmierci dzieciństwa, śmierci wszelkiej rzeczy istniejącej? A jednak można zacząć już tu na ziemi przeciwstawiać się jej panowaniu. A zacząć trzeba od myślenia z miłością „o” i „dla” innych. Co powinno być połączone z pragnieniem dobra dla innych, bezinteresownie i darmowo. I nie ustawać w tych „działaniach”. Po pierwsze poprawi to stan psychiki po drugie Duch św z Jezusem bardzo chętnie bawią się w takie zabawy a do tego dzieją się radosne lekcje i bezstresowo uczymy się jak tu rozdawać cuda. Przestrzegam jednak przed podzieleniem się z tego rodzaju działalnością z kapłanami bo mogło by się przytrafić ,że was posądzą o pychę ( co jest swego rodzaju projekcja ich pychy będącej oznaką rozszczepienia umysłu ) tak jakby pychą mogło być wyraźne widzenie ,że Bóg nas kocha i jednak wysłuchuje modlitw.
Jeżeli rodzimy się na tym świecie mamy szansę przyjmując pojednanie i stając się rzeczywiście w jedności z Chrystusem pomagać dotrzeć do prawdy po to aby ominąć pułapki tego świata i pomóc zbawić się innym ( stać się zbawicielem). Wynika to z tego, że w prawdzie Bóg ma tylko jednego Syna a zatem zbawiając tylko siebie nie jesteśmy zbawieni w pełni ( w całości) czego dusza jest świadoma ale ego nie. Śmierć jest zaprzeczeniem wiecznego życia i widzenie jej na tym świecie wywołuje lęk o nierzeczywistość wieczności.
Jednak powtarzam jeszcze raz ćwiczenie umysłu w kochających myślach potrafi wiele zdziałać. A działania te nie wymagają wielkich wysiłków. Zalecam ćwiczenia umysłu w porach tzw paciorków. Wtedy gdy umysł nie jest skłonny do myślenia konfliktowego a zatem bliższy jest miłości. Czyli w porze tuż po obudzeniu i tuż przed zaśnięciem. Można też przypominać sobie kiedy udało się nam myśleć z miłością i dobrą intencją o innych. To bardzo skutecznie pozbawia ego złudzeń, że nie jesteśmy zdolni do miłości.
PS. Nic tak nie odgania skutecznie śmierci jak chęć i autentyczne kochające myśli dla innych.
O ile rzeczywistość tego świata powoduje chęć ucieczki przed nim przez śmierć to kochające myśli przerywają ten proces nawet w sytuacji w której ze względów medycznych śmierć jest nieunikniona. Mówię to z osobistego doświadczenia. Jednak aby skutecznie wyjść z tego świata potrzebne jest przyjęcie pojednania a następnie rozdawanie innym przebaczenia. Ale to przebaczenie musi być dawane w kontekście przebaczania własnych projekcji na innych tego co złe ( a dokładnie wszystko jest tą projekcją objęte). Dlatego wybaczenie światu jest wybaczeniem sobie i dopiero wtedy możemy być wolni od tego matrix-u.

PS Ateizm jest wiarą w nicość. Wiarą, że miłość jest niczym i jest ona bezsilnością. Czyli wiarą w kompletnie odwrócony do góry nogami wizerunek Boga.

_________________
[color=#BF00FF]Szukaj Prawdy a Prawda cię wyzwoli.[/color]


Pt kwi 13, 2018 22:40
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 118 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL