Cóż, widocznie nie przyswoiłeś sobie koncepcji synonimu - radzę się podszkolić i wrócić do dyskusji

Acha, czyli mamy jedynie synonim "poniewierania" wg koncepcji Chronosa. Cechą informacji jest to, że jest czytelna w różny sposób, zależnie od danego odbiorcy. Język i słowa nie przedstawiają obiektywnych treści niezależnie od czytelnika. Ta sama sytuacja oceniana przez różnie uwarunkowanych odbiorców, będzie odebrana całkiem różnie. Podszkól się w uwarunkowaniach odbiorcy z czasów Biblijnych i wróć do dyskusji.

Ja bym raczej zaproponowal naszym przyjaciolom (niektorych bym nie posadzal o tak prymitywne rozumowanie) prace od podstaw. Moze zaczac od analizy - co autor chcial powiedziec - np. we fragmencie "stoi i sapie, dyszy i dmucha, zar z rozgrzanego jej brzucha bucha"
Niech sobie podyskutuja sami gdzie lokomotywa ma brzuch i gdzie tam sa jelita?

Hmm, czyli wierni nie powinni sami zabierać się za czytanie biblijnych tekstów, bez pomocy natchnionych duszpasterzy. Widocznie owieczki są zbyt głupie według Kościoła. Przecież trzeba zastosować właściwą metodologię badawczą która pozwoli rozszyfrować zagmatwane starożytne teksty. Tylko odpowiednimi metodami można rozpoznać formę i gatunek literacki oraz uwzględnić kulturę w której żył autor tekstu. Rozpatrywać należy to oczywiście w kontekcie całej Księgi. Jednakże sama egzegeza tekstów historycznych nie jest wystarczająca do zrozumienia ich znaczenia dlatego trzeba również poznać pouczenia sapiencjalne odnoszące się do sfery duchowej.
Gdybym się czepiał to powiedziałbym, że Kościół nie chce by słowo boże było interpretowane przez wiernych bo przecież wyobrażenia plemiennych pasterzy sprzed 2,5 tysiąca lat mające rangę prawdy objawionej ktoś mógłby wziąć dosłownie i przypadkiem zauważyć że Wszechmogący nie taki piękny jak go malują.
Dlatego wymyślono karkołomną metodologię aby zniechęcić tych bardziej ciekawych samodzielnego odkrywania prawdy.
Proponuję wyzwolić się spod opieki pasterzy, zastanowić się i wrócić do dyskusji.

to są metody naukowe. Żeby rozumieć teksty starożytne trzeba mieć wiedzę. A co interpretacji Słowa Bożego wypowiedział się św. Paweł, że Kościół interpretuje je. Twoja ironia wynika ze zwykłej nie wiedzy, lub nienawiści do Kościoła. Czytając Pisma bez Ducha Świętego łatwo wyciągniesz każdy wniosek na jaki tylko masz ochotę. Pismo święte nie zostało przekazane żadnej osobie tylko wspólnocie.

Rozumiem. Czyli aby zrozumieć PS muszę użyć odpowiedniej metodologii oraz czytać pod opieką ducha świętego. Duch święty jest oczywiście elementem niezbędnym i częścią metody naukowej i nieistotnym jest fakt, że istnienie istoty tej nie zostało nigdy udowodnione naukowo.

Czyli mamy teorię spiskową, że Bóg jest zły, Kościół też jest zły, bo ze złego Boga robi na siłę dobrego. No a jak zły Kościół propaguje dobrego Boga, to wiadomo, że taki Kościół musi być zły, bo chce tworzyć dobro.

Co innego, gdyby zły Kościół mówił ludziom prawdę o złym Bogu i w ten sposób propagował złe wartości. Taki zły Kościół szerzący zło, byłby wtedy rzecz jasna dobry, bo tworzyłby więcej zła.

Chronos, nie porypały Ci się trochę za bardzo te teorie spiskowe?

Spisku tam nie widzę, raczej chęć zamieszania owieczkom w główkach aby zbytnio się nie mądrzyły:)
Wróćmy do tematu - może pochwalisz się interpretacją poniższego tekstu? Jeśli nie potrafisz zawsze możesz odwołać się do wersji swojego pasterza:)

"A Pan napełnił ich strachem na sam widok Izraela i zadał im wielką klęskę pod Gibeonem. Ścigano ich w stronę wzgórza Bet-Choron i bito aż do Azeki i Makkedy. Gdy w czasie ucieczki przed Izraelem byli na zboczu pod Bet-Choron, Pan zrzucał na nich z nieba ogromne kamienie aż do Azeki, tak że wyginęli."

Ależ praktykę tłumaczenia biblii mamy w protestantyzmie. I dlatego jedna denominacja uznaje chrzest dzieci druga nie. Jedna praktykuje rozwód inna nie... Już wiesz dlaczego nie tłumaczy się samemu pism na własną zgubę

Ale dlaczego chcesz mieszać owieczkom w główkach?

Ależ nie mam takiego zamiaru. Chciałbym tylko zobaczyć Twoją interpretację powyższego tekstu w duchu chrześcijańskiej hermeneutyki biblijnej. I mam nadzieję, że uczynisz to z pomocą ducha świętego gdyż podobno inaczej nie działa.

A czy ja powiedziałem, że mam swoją interpretację?

Jeśli nie masz swojej to czy znasz oficjalną kościelną? bo jeśli nie, to dlaczego twierdzisz, że dosłowna interpretacja tego tekstu jest nieprawidłowa?

Co za różnica co ja znam, lub czego nie znam? Czy wiadomości kogoś na temat "czegoś", mają wpływ na znaczenie tego "czegoś"?
Zacytuj moją wypowiedź, w której twierdzę, że dosłowna interpretacja tego tekstu jest nieprawidłowa.

To bardzo proste pytanie: dosłowna interpretacja tego tekstu jest prawidłowa czy nie?
Nie bój się powiedzieć, że nie wiesz, to nie boli:)