Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 7:23



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 41 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 Wiara lub jej brak a Święta 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Nolda, dla mnie to duchowość jest przekraczaniem ego i prowadzi do odrzucenia tego co nieprawdziwe, religie to zestawy wierzeń, rytuałów, połączenie duchowego rdzenia z ideologią, filozofią oraz aspektami społeczno-kulturowymi, tradycjami i rytuałami...

Neuro, to jak zaklasyfikujesz advaita vedante?
Pod co podrzucisz mistycyzm?

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr kwi 24, 2019 20:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2018 20:10
Posty: 417
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Advaita Vedanta to duchowość :D Taka mistyczna filozofia :)
Mistycyzm to duchowość :) To jest coś jeszcze głębszego, bardziej duchowego niż religia. Sama esencja religii, sam jej rdzeń. crème de la crème :D

_________________
Pokój wam.


Śr kwi 24, 2019 21:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Dokładnie, religie to takie opakowania na duchowość, która z zasady ginie pod warstwami kolorowych opakowań.

Tak samo wszelkie święta pierwotnie odnosiły się do czegoś duchowego, ale z zasady zostało tylko opakowanie, bo warstwy duchowe opakowano jeszcze w mnóstwo pseudosymbolicznego kiczu, ale nadal rdzeniem jest duchowość, pewne wartości i idee.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr kwi 24, 2019 21:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2018 20:10
Posty: 417
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Ircia, ale to co nazywasz opakowaniem, w praktyce może pełnić różne pożyteczne funkcje, nie tylko "opakowujące" :)

_________________
Pokój wam.


Śr kwi 24, 2019 22:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
A czy ja mówię, że opakowanie jest zbędne? Dopóki nie odrzuca lub nie uniemożliwia dojścia do rdzenia to wszystko jest ok, gorzej jak rdzeń zostaje odrzucony jako zbędny i niepasujący do opakowania. Opakowanie może chronić, może prowadzić do rdzenia, może wskazywać na ważność i cenność rdzenia...

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Śr kwi 24, 2019 23:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2018 20:10
Posty: 417
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Ok, ok, ale chodziło mi o coś innego. Chodziło mi o to, że oprócz bycia opakowaniem religia spełnia także funkcje zaspokajania bardziej powierzchownych (niż te duchowo najgłębsze) potrzeb. Mniej lub bardziej udolnie i skutecznie/przeciw-skutecznie, itp.

_________________
Pokój wam.


Pt kwi 26, 2019 14:41
Zobacz profil
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
IrciaLilith napisał(a):
Dokładnie
Kto, co robi dokładnie?
Cytuj:
religie to takie opakowania na duchowość, która z zasady ginie pod warstwami kolorowych opakowań.
Może zależy to od religii. Jednakże w chrześcijaństwie nie spotyka się osób o głębokiej duchowości, którym by „opakowania” przeszkadzały.


Pt kwi 26, 2019 14:43
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 24, 2018 11:32
Posty: 433
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
IrciaLilith napisał(a):
Dokładnie, religie to takie opakowania na duchowość, która z zasady ginie pod warstwami kolorowych opakowań.


Co to jest "duchowość"? Przytulanie się do drzew i harce wokół ogniska?


Pt kwi 26, 2019 14:46
Zobacz profil
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Z pewnością więcej w tym sensu, niż w nieustannym rozpamiętywaniu bólu zadawanego zabijanym ludziom przez innych ludzi.

Ircia, a czytałaś może taki esej Erica S. Raymonda, którego nie zalinkuję publicznie, bo znając poziom tutejszej moderatury, link poleci w niebyt za """propagowanie"""? Otóż Raymond w pewnym momencie stwierdza, że religie są umarłymi truchłami szkół mistycznych, których założyciele starali się czegoś nauczyć, ino im to średnio wychodziło z braku skutecznej metody. Czyli nawet nie tyle opakowanie, co dużo machania rękami, a do stanów mistycznych każdy i tak musi znaleźć sobie drogę sam.


Pt kwi 26, 2019 15:08
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt cze 08, 2018 20:10
Posty: 417
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Większość dawnych religii i tradycji duchowych łączy jedna wspólna myśl: nasz „zwykły" stan umysłu skażony jest podstawowym defektem. Jednak z tej refleksji dotyczącej natury ludzkiego umysłu - refleksji, którą można by nazwać złą wiadomością - wypływa też druga refleksja, pozytywna: możliwa jest radykalna przemiana naszej świadomości.

W naukach hinduizmu (czasem także w buddyzmie) przemiana ta nosi nazwę „oświecenia" . W nauce Chrystusa określa się ją mianem „zbawienia", a w buddyzmie „końcem cierpień" . Inne słowa używane do opisania tej przemiany to „wyzwolenie" i ,,przebudzenie". Najwspanialszym osiągnięciem ludzkości nie są dzieła sztuki, nauki czy techniki, lecz uświadomienie sobie tej dysfunkcji, tego szaleństwa .

W odległej przeszłości kilka osób zdało już sobie sprawę zjej istnienia . Człowiek nazwiskiem Gautama Siddhartha, żyjący w Indiach 2600 lat temu, był chyba pierwszym, który dostrzegł to całkiem wyraźnie . Później nadano mu imię Buddy . „Budda" znaczy przebudzony . Niemal w tym samym czasie pojawił się w Chinach drugi spośród tych wczesnych „przebudzonych" nauczycieli ludzkości. Nazywał się Lao Tsu. Zapiski ze swoich nauk pozostawił w postaci księgi Tao Te Ching, jednego z najbardziej fundamentalnych dzieł duchowych.

Uświadomienie sobie własnego obłędu jest oczywiście początkiem normalności, dochodzenia do zdrowia i wykraczania poza własne ego . Na naszej planecie zaczął się kształtować nowy wymiar świadomości - pierwszy nieśmiało rozkwitający pąk . Ci niezwyczajni ludzie zaczęli wkrótce przemawiać do swoich współczesnych . Mówili o grzechu, cierpieniu i iluzji . Mówili : „Popatrzcie, jak żyjecie . Spójrzcie,'
co robicie, ile cierpienia stwarzacie" . Odkrywali możliwość przebudzenia się z tego zbiorowego koszmaru „zwykłej" ludzkiej egzystencji . Wskazywali drogę . Świat nie był jeszcze gotowy na ich przyjęcie, ale ludzie
ci byli istotnym i niezbędnym elementem przebudzenia się ludzkości. Jak można się było spodziewać, zostali źle zrozumiani przez większość sobie współczesnych oraz przez następne pokolenia. Ich nauki wypaczano i błędnie interpretowano, chociaż były proste, a zarazem pełne treści. Czasem nawet zniekształcali je podczas spisywania ich uczniowie .

W ciągu kolejnych stuleci dodawano do nich wiele rzeczy, które nie miały nic wspólnego z pierwotnym przekazem, lecz świadczyły o kompletnym niezrozumieniu . Niektórych nauczycieli wyszydzano, piętnowano lub zabijano, innym oddawano cześć boską . Nauki wskazujące sposoby pokonania dysfunkcji ludzkiego umysłu, drogę wyjścia ze zbiorowego obłędu, zdeformowano i same stały się częścią szaleństwa.

Podobnie religie w dużym stopniu stawały się raczej siłą dzielącą niż jednoczącą. Zamiast prowadzić do zaniechania przemocy i nienawiści dzięki zrozumieniu podstawowej jedności całego stworzenia, przyczyniały się do wzrostu przemocy i nienawiści, do pogłębiania się podziałów zarówno między ludźmi, jak i między rozmaitymi wyznaniami, a nawet w obrębie tych samych religii . Przekształcały się w ideologie, systemy wierzeń, z którymi ludzie mogli się utożsamiać i które wykorzystywali, by wzmocnić swoje fałszywe poczucie ja . Opierając się na nich, mogli uznawać, że to oni mają rację, a inni są w błędzie, i określać swoją tożsamość dzięki istnieniu wrogów - tych „innych", „niewiernych" lub „wyznawców złej wiary", których zabijanie nierzadko uważali za usprawiedliwione .

Człowiek stworzył „Boga" na swoje podobieństwo . To, co wieczne, nieskończone, nienazwane, zredukowano do wymyślonego bożka, w którego należało wierzyć i czcić go jako „swojego" lub „naszego" .
A jednak. . . a jednak . . mimo wszystkich szalonych czynów popełnianych w imię różnych religii, nadal z samego jej rdzenia emanuje Prawda, na którą one wskazują. Prześwieca, choć słabo, przez grube warstwy zniekształceń i fałszywych interpretacji. Szansa, że zdołasz ją dojrzeć, jest jednak niewielka, chyba że widziałeś już choćby jej przebłysk we własnym wnętrzu. W dziejach ludzkości zawsze pojawiały się wyjątkowe jednostki, które doświadczyły przemiany świadomości i dzięki temu dostrzegły w sobie to, ku czemu zmierzają wszystkie religie. Aby opisać tę niepojmowaną Prawdę, ludzie ci używali języka pojęć zaczerpniętego z własnej religii .

Dzięki tym mężczyznom i kobietom powstały w obrębie głównych religii „szkoły" czy też ruchy, które odkrywały na nowo, a w pewnych przypadkach intensyfikowały owo światło nauki pierwotnej . W ten sposób zrodził się we wczesnym i średniowiecznym chrześcijaństwie gnostycyzm i mistycyzm, w islamie - sufizm, w judaizmie - hasydyzm i kabała, w hinduizmie - adwaita wedanta, a w buddyzmie - zen i dzogchen .

Większość tych szkół miała charakter obrazoburczy. Usuwano kolejne warstwy otępiających aparatów pojęciowych i systemów przekonań . Z tego względu oficjalne hierarchie kościelne przeważnie patrzyły na te poczynania bardzo podejrzliwie, a często nawet wrogo . Szkoły te, w przeciwieństwie do głównego nurtu religii, kładły nacisk na zrozumienie i na wewnętrzną przemianę . To właśnie dzięki szkołom czy ruchom ezoterycznym największe religie odzyskały zdolność dokonywania przemian, właściwą nauce pierwotnej, mimo że dostęp do tych szkół i ruchów miało na ogół tylko wąskie grono ludzi . Nigdy nie było ich tak wielu, by mogli wywierać znaczący wpływ na głęboką zbiorową nieświadomość większości społeczeństwa . Z czasem niektóre szkoły same uległy zbytniemu sformalizowaniu lub nadmiernej konceptualizacji, tracąc przez to swoją skuteczność .

(tekst nie jest mojego autorstwa - bezczelnie go skądś skopiowałem :P)

_________________
Pokój wam.


Pt kwi 26, 2019 15:15
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara lub jej brak a Święta
Neuro, a już myślałam, że sam z siebie to napisałeś, trudno mi się z tym nie zgodzić. Gdy ktoś doświadczył jakiegoś przebłysku, na moment obudził się ze snu po prostu widzi ten wspólny rdzeń wszystkich religii. Widzi też ogrom skorupy...
Symbole nie są niczym złym, o ile pamięta się, że są symbolami, tak samo rytuały nie są niczym złym, dopóki oczywiste jest że liczy się stan wewnętrzny jaki mają pomóc sprowadzić.

Palmer, widzisz różnicę między czynnością a pełnym doświadczaniem wykonywania tej czynności, można jeść ale wcale nie doświadczać faktu jedzenia, nie czuć smaku, zapachu, konsystencji, temperatury, napięcia mięśni, nie słyszeć chrupania...
Duchowość opiera się na doświadczaniu samego siebie, rytualne czynności mające ułatwić pełne doświadczanie siebie same w sobie nie są duchowością.
Weźmy medytację - to nie pozycja ciała, choć na początku ma sens o to zadbać, to nie koncentracja np na oddechu, choć jest to dobra droga.
Można wejść w kontakt z tym Sobą przytulając się do drzewa, odmawiając różaniec, jedząc czekoladę albo patrząc na zachód słońca...
Nie odczujesz pełnych doznań z jedzenia oglądając ciekawy filmik, duchowość ma więcej z odsunięcia rozpraszaczy niż z dawania lub uczenia czegokolwiek, serio- nie musisz się uczyć smakowania czekolady, wystarczy, że uznasz to za ważne, będziesz uważny i nie będziesz się rozpraszać. Po to te rytuały.
Wyobraź sobie cały skomplikowany rytuał jedzenia czekolady, wszystko po to abyś serio skupił się właśnie na tym...
Święta i rytuały miały i mają na celu skupienie uwagi na czymś ważnym, na czymś co warto doświadczyć,a co nam umyka w codziennej bieganinie...

Ergo, zgadzam się do stanu mistycznego nikt nikogo nie zaprowadzi, bo to droga do najgłębszego punktu samego siebie, do własnego centrum, do rdzenia, a tego co tam jest po prostu nie da się opisać...
Wszystko i nic, pełna pustka, doświadczanie bez doświadczającego,można to nazwać na milion sposobów, ale tego się nie zamknie w słowach, można to nazywać Bogiem, Źródłem, Jednią, Miłością... Ale to tylko nazwy i nazywanid tego rodzi oczekiwania, a te raczej przeszkadzają, bo tworzą kolejne warstwy do odpakowania...

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Pt kwi 26, 2019 17:10
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 41 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL