Re: Jak odpowiadam ateistom, gdy piszą, że Bóg nie istnieje?
equuleuss napisał(a):
AguKingu napisał(a):
chętni odebrać innym prawa
Komu i jakie prawa?
Cytuj:
czy nie jest tak że próbujemy bronic czegos za wszelką cenę, stojąc niemal w rozkroku
Co jest tym rozkrokiem?
Hej Ecuelus
Nawiązuje do wniosków płynących z tego wątku
(coś się raz komuś np. "wymsknie") ..
Ale nie na indywidualne sytuacje chcialam wskazać.
Z jednej strony Chrześcijaństwo, to potęzna zbiorowość ludzka, której uczestnicy czegoś poszukują, nieraz znaleźli, a nieraz są na etapie bycia i czerpania we wspólnoty. Nieraz jest to lęk przed czymś...bardzo różne są motywacje realne - duchowe i psychologiczne - bycia w tej zbiorowości.
Na chrześcijan składają sie osoby mniej-bardziej toleracyjne, mniej-bardziej oczytane, mniej-bardziej elastyczne, i mniej lub bardziej mogące stanowić przykład dla innych.
Kiedy mówię o chrześcijanach, mam na mysli ludzi - a nie instytucje ...
I jako o ludziach - uczestników tej rozległej zbiorości o róznych motywacjach, trudno wypowiadać się jednogłosem. To miałam na mysli pisząc "stojąc w rozkroku": z jednej strony potrzeba chronienia wartości, wizji współnoty chrześcijan , która choćby rysuje sie w Dziejach Apostolskich. Ludzi, żywo poruszonych duchowością , którą pozostawił Jezus. a zdrugiej świadomość mankamentów - Chrześciajnie to dziś inny Twór, religia to dziś ndla wielu również narzedzie ku czemus, stanowiące np. dla kogoś neurotyczną psychologiczną podporę.
wydaje mi sie że dla chrześcijaństwa, dobrze jest patrzeć, dobrze jest widzieć co jest i dzieje się miedzy nami.. jest to bardziej naglące niż rozpowszechnianie, ewangelizowanie i bezwględne bronienie nas jako "wspólnoty"
- dbanie o porządki między sobą innymi słowy...
I stąd moje pytanie...w poprzednim poście... o zadanie dla współczesnych apologetów. Czasy i problemy chrześcijaństwa , są dziś zupełnie inne niż kilkanaście wieków temu.