Czy jesteś wyznawcą Jezusa Chrystusa, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego a nie stworzonego, współistotnego Ojcu? Jeśli tak, to czy nie uważasz, że Twoje słowa są bezczelnościa wobecChrystusa. Ja bałbym się z Jezusem Chrystusem polemizować, wiedząc że żadnym sposobem nie zdołam Go przekonać, bo to On ma słowa PAWDY ABSOLUTNEJ.
A ten ksiądz - o którym piszesz - to być może i formalny ksiądz, ale na pewno nie Kapłan Pana Jezusa.

Najwidoczniej nie dostrzegłeś ironii i sakrazmu w tych słowach.

Trudno, zdobędę się na odwagę i pozwolę sobie zauważyć, że w podanym przez Ciebie cytacie jest zastrzeżenie (które wytłuściłem). Jak je rozumieć? Skąd mam wiedzieć, która z interpretacji jest poprawna, która jest zgodna z Prawdą Absolutną?
Czy nie uważasz, że bezczelnością wobec Chrystusa jest podawanie swojej interpretacji Jego słów jako tej jedynie słusznej?

W Biblii Tysiąclecia (Poznan-Warszawa 1982r) czytamy w przypisach: "prawdopodobnie mowa o związku nieprawym". I to jest dla mnie zrozumiałe, bo jeśli ktoś żyje "na kocią łapę", to bywa nawet wskazane aby taki związek rozwiązać albo uczynić go prawym.

OK, przyznasz jednak, że sforumłowanie "prawdopodobnie" wskazuje, że nawet autorzy Biblii Tysiąclecia nie roszczą sobie pretensji do jedynie słusznej interpretacji słów Chrystusa?

Pełne prawo do takiej interpretacji słów: "z wyjątkiem nierządu" daje inna wypowiedź Pana Jezusa; słowa, które wypowiedział do Samarytanki:
Można z tego wnosić, że już Chrystus nie uznawał za małżeństwo, pary "żyjące na kocią łapę".
Dobrze byłoby aby interpretacji słów Pana Jezusa szukać w Ewangeliach a nie w wypocinach teologów. Zwłaszcza kiedy próbują podważać prawdę zawartą w Słowie Bożym.

No to mamy najwybitniejszego teologa ortodoksę na tym forum, wibitnego znawcę PRAWDY ABSOLUTNEJ, pogardliwie wypowiadającego się o teologach tworzących biblię 1000-lecia. A nie przyszło Ci do głowy, że Chrystus w przeciwieństwie do śmiertelnika wie o tej kobiecie WSZYSTKO, że może to była "kobieta lekkich obyczajów" w dzisiejszym rozumieniu. Dla Ciebie to oczywiście żadna różnica, Romeo i Julia, Grzegorz i jego żona, prostytutka ze swoim dziesiątym mężem są tyle samo warci. Przecież i tak wszyscy pójdą do piekła - tylko czy jesteś tego pewien, bo jeśli tak to jesteś bogiem.

Tak, jestem wyznawcą Jezusa Chrystusa. Zauważ, że najwybitniejsi teolodzy NIE WIEDZĄ co oznacza wytłuszczony fragment. Gdyby znali PRAWDĘ ABSOLUTNĄ nie mieliby żadnych wątpliwości. Żaden śmiertelnik nie zna PRAWDY ABSOLUTNEJ, łącznie z Tobą, a nawet Papieżem. Tylko Bóg ją zna, tylko On wie czym naprawdę jest Niebo i Piekło i kto na co zasłużył.

Według Ciebie, oczywiście najlepszym rozwiązaniem dla WSZYSTKICH bez wyjątku którym posypie się małżeństwo jest "życie w samotności do śmierci". Poczytaj sobie wyżej "Świat Ortodoksy" do jakiego absurdu wówczas dojdzie. Dla 1/3 wszystkich katolików kiedykolwiek żyjących, którzy niestety doznali goryczy rozpadu małżeństwa byłoby to PIEKŁO, a Pan Bóg potworem - tylko czy ortodoksa zdoła to pojąć. Ma rację SweetChild, że ludzie kształtują statystyki, tylko statystyki są jakie są. Oczekiwanie, że liczba rozwodów zbliży się kiedykolwiek do zera jest tak samo utopijne jak marzenia ludzkości o wyeliminowaniu wszelkiego zła.

Jaką mamy pewność, że cytowany fragment Pisma Świętego nie został kidyś zniekształcony przez kopistę, skoro najwybitniejsi teolodzy mają tu wątpliwości, a może wytłuszczony fragment jest furtką dla syndromu Romea i Julii.

Syndrom Romea i Julii

Wyobraź sobie, że na łożu smierci przychodzi do Ciebie ksiądz i mówi tak:

Synu, zapomnij natychmiast ile jest dwa razy dwa bo jak nie zapomnisz to pójdziesz do piekła.

Przeczytajcie jeszcze raz spowiedź pierwszą Grzegorza.

To jest właśnie syndrom Romea i Julii.

Niemożliwe jest, aby ktokolwiek zapomniał ile jest dwa razy dwa, niemożliwe jest, aby Grzegorz na łożu śmierci żałował swojej miłości, swojej czwórki dzieci z nieprawego łoża czy też stosunków cielesnych ze swoją żoną.

Według ortodoksy to 100% piekło.
Tylko czy jesteś szanowny ortodokso tego pewien, bo jeśli tak ... to jesteś bogiem.

Polemizowałbym, ale załóżmy, że tak właśnie należy interpretować tę wypowiedź Chrystusa. Nadal jednak nie mamy pewności, że zastrzeżenie "chyba w wypadku nierządu" odnosi się wyłącznie do tego przypadku. Na mój gust pod nierząd można podciągnąć również zachowanie jednego z małżonków, który odszedł jako pierwszy (z przyczyn leżących po jego stronie) i związał się z inną osobą.



Moim zdaniem to dość ryzykowne, szczególnie gdy w całości odrzuci się "wypociny teologów" i zaczyna od zera. Nie jestem zwolennikiem bezkrtycznego przyjmowania interpretacji teologów, ale też nie znam i nie rozumiem na tyle Słowa Bożego, aby zdać się w pełni na siebie.

Swoją drogą ciekawe, że Chrystus tak często nauczał w przypowieściach, a nie podawał szczegółowego prawa w stylu ST. Może Prawa Boga który jest Miłością po prostu nie da się zamknąć w sztywne ramy nakazów i zakazów?