danbog
Cytuj:
Wiara to odrzucenie procesu myślenia.
Wiara to postawa samoświadomej istoty polegająca na odrzuceniu myślenia.
Teologowie - choć jeszcze nie wszyscy- już od jakiegoś czasu głoszą pojednawczo, że nie ważne, w jakiej religii tkwimy, jakich łamańców doktrynalno-dogmatycznych dokonujemy, jakich tradycji jesteśmy kontynuatorami - w sumie i tak wszystkie te nawzajem się nienawidzące, wykluczające i baśniowe, religijne legendy
prowadzą nas do Boga Jedynego... – to nic, że nie u wszystkich w Trójcy.
Nie wchodzę w szczegółowe analizy dowodowe, że owo
"kochajmy się, bo i tak jeden nasz Ojciec a my jego dzieci" jest w głównym swym aspekcie boskim bezzasadne i historycznie po milionkroć zaprzeczone. Kto wie - ten wie, kto nie wie - pewnie się kiedyś dowie, oczywiście jeśli nie zmarnuje życia na mantrowanie w tej czy innej świątyni bądź przy „jedynie słusznej” rozgłośni...
Że pochodzimy z jednego, ewolucyjnego pniaka - nie ulega wątpliwości, że Ewolucja to tylko jedno z narzędzi boskiego cudu tworzenia - wątpliwości ulega jak najbardziej, gdyż wewnętrzne założenia obydwu teorii (choć w przypadku Ewolucji, w przeciwieństwie do tezy Boga, nie sposób tu mówić w kategorii teorii, ale niech tam...) są ze sobą wewnętrznie,
aksjologicznie sprzeczne i nie do pogodzenia w każdym z logicznych, semantycznych i merytorycznych wymiarów.
Ich się ze sobą zmieszać, zsumować, podzielić, pomnożyć, wyciągnąć średnią taka czy owaką, a potem wyciągnąć wspólny mianownik po prostu na gruncie logiki nie da! Można ten glajszacht sprzedać za ciężkie pieniądze szerokim, bezmyślnym masom z byle ambony czy innej kazalnicy, jak wszystko, co stamtąd sprzedawane bywało, ale nie dla wszystkich! I cóż z tego, że miliardy zakrzykną przekonane, że 2+2=22, skoro wyjdzie taki jeden, i bez parafialnego, ściskającego mu gacie strachu, będzie miał rację mówiąc głośno, że "niestety jest 4"?
To nie te czasy, gdy można było takiego cichcem odprowadzić w przestworza, lub głośno, przy wtórze psalmów i Te Deum, na wolnym ogniu usmażyć dla dobra świętej sprawy jakiegoś Świętego Kościoła Bożego...
Prawda - jaka by nie była - sama się obroni.
Tylko, że dwie świątobliwe półprawdy to jedno sakralne kłamstwo.