Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn kwi 29, 2024 18:11



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 81 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 nie wazne czy bog jest czy go niema... 
Autor Wiadomość
Post nie wazne czy bog jest czy go niema...
NIE wazne czy bog jest czy go niema.Wazne jest ze czlowiekowi jest potrzebna idea boga gdyz daje mu nadzieje.Nasze zycie ziemskie jest pasmem udreki i cierpienia,bulu ,przerywanego tylko raz poraz promykami szczescia.Cierpienia mniejszego ,wiekszego -zalezy...Tylko nie liczna grupa ludzi jest w pelni szczesliwa -a jest tak..-wieze w to.NIELICZNA grupa moze powiedziec o sobie ze sa mlodzi piekni bogaci zdrowi kochani i kochajacy a ich przyszlosc rysuje sie pomyslnie i jasno i ze swiat nalezy do nich.Niemniej jednak sa tacy ludzie.Ale co z 95% reszty?-jaka dla nich recepta na szczescie-nadzieja na lepsze po smierci...Dla tego idea boga jest pozyteczna i potrzebna -natomiast wiara w niego i wynikajace z tego konsekwencje i czyny -sa nasza prywatna bardzo intymna sfera powiedzialbym najintymniejsza...


Cz mar 09, 2006 2:09
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57
Posty: 441
Post 
Po 1. Wiara nie jest naszą prywatną sprawą.
2. Bóg jest napewno.
3. Owszem życie bywa pasmem udręk, ale tylko z własnej głupoty i wybrania złej drogi.
4. Człowiek jest szczęsliwy kiedy żyje w zgodzie z Bogiem i samym sobą.
5. I pytanie... jaki sens miałoby nasze zycie gdybyśmy nie wierzyli w Boga? Odpowiedz sobie na nie a może wówczas dojdziesz do innych wniosków.

_________________
Obrazek


Pt mar 10, 2006 10:52
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 14, 2005 20:43
Posty: 682
Post 
Cytuj:
2. Bóg jest napewno.

Na pewno nie mozna powiedziec, ze Bog jest na pewno :) . Istnienie Boga jest tylko i wylacznie kwestia wiary.
Cytuj:
3. Owszem życie bywa pasmem udręk, ale tylko z własnej głupoty i wybrania złej drogi.

A co z wojna, kataklizmami, wypadkami? Owszem wojna jest czesto konsekwencja zlych wyborow i zlej woli paru ludzi, ale cierpia przy tez zupelnie niewinni, np. cywile. A co z wypadkami. Czy osoba, ktora np. spokojnie przechodzila przez jezdnie, na zielonym swietle i zostala potracona przez wariata drogowego jest sama sobie winna? Mysle, ze nie. To oczywiscie bardzo proste i moze troche naiwne przyklady, lecz wydaje mi sie, ze dobrze obrazuja o co mi chodzi.
Cytuj:
4. Człowiek jest szczęsliwy kiedy żyje w zgodzie z Bogiem i samym sobą.

Znam wielu ludzi, ktorzy nie wierza w Boga, lub czesciej istnienie Boga jest im obojetne. Sa szczesliwi, choc oczywiscie mozna temu zaprzeczyc i stwierdzic "tylko im sie tak wydaje". To chyba nie ma jednak wiekszego sensu ;) .
Cytuj:
5. I pytanie... jaki sens miałoby nasze zycie gdybyśmy nie wierzyli w Boga? Odpowiedz sobie na nie a może wówczas dojdziesz do innych wniosków.

Nie trzeba pytac samego siebie, wystarczy zapytac tysiace innych ludzi, ktorzy nie wierzac w Boga, nadali swemu zyciu sens i zrobili wiele, wiele dobra. Czesto wiecej, niz osoby wierzace. A moze to wlasnie ci niewierzacy naprawde wierzyli?

_________________
Kto przeczy, że istnieją idee, ten jest poganinem, bo przeczy, że istnieje Syn


Pt mar 10, 2006 11:06
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
Ja wierzę w Boga - ale nie pokażę GO nikomu: masz, patrz, to jest Bóg - bo tak się nie da. Więc niektórzy mogą twierdzić, że Boga nie ma.

klarowna napisał(a):
3. Owszem życie bywa pasmem udręk, ale tylko z własnej głupoty i wybrania złej drogi.

Nie zgodzę się. W Ewangelii jest podana przypowieść, gdzie Jezusa pytali, czyją winą jest, że pewien człowiek był ślepy od urodzenia - czy to była kara za grzechy Jego rodziców :?:

J 9, 2-3" ]Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. [/quote]

[quote="klarowna napisał(a):
4. Człowiek jest szczęsliwy kiedy żyje w zgodzie z Bogiem i samym sobą.

Usłyszałem kiedyś: człowiek jest szczęśliwy, kiedy słucha Boga i rozumie świat :)

klarowna napisał(a):
5. I pytanie... jaki sens miałoby nasze zycie gdybyśmy nie wierzyli w Boga? Odpowiedz sobie na nie a może wówczas dojdziesz do innych wniosków.

Jak napisał Roszwor: są ludzie, którzy nie wierzą, a uważają się za szczęśliwych. Ich trzebaby zapytać.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


Pt mar 10, 2006 13:55
Zobacz profil WWW
Post 
klarowna napisał(a):
Po 1. Wiara nie jest naszą prywatną sprawą.
2. Bóg jest napewno.
3. Owszem życie bywa pasmem udręk, ale tylko z własnej głupoty i wybrania złej drogi.
4. Człowiek jest szczęsliwy kiedy żyje w zgodzie z Bogiem i samym sobą.
5. I pytanie... jaki sens miałoby nasze zycie gdybyśmy nie wierzyli w Boga? Odpowiedz sobie na nie a może wówczas dojdziesz do innych wniosków.


6. Masz interesujacy nick.

---
Co do tematu, autor jego nie kryje, ze dobre samopoczucie jest dla niego wazniejsze o prawdy. Zona moze go spokojnie zdradzac, bo on i tak odrzuci te mysl o zdradzie zony jako nieprzyjemna.


Pt mar 10, 2006 15:47
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
Faustin, no i co masz zamiar zrobić z tym fantem? Będziesz tak użalać się nad sobą innymi i całym światem. Mówisz młodzi, zdrowi, piękni, bogaci ale czy na pewno szczęśliwi? Większość przeciętnych ludzi patrząc na te wszystkie „dobra” myśli sobie, że szczęście wiąże się z rzeczami materialnymi czyli bardziej ogólnie, zewnętrznymi, owszem jest to warunek nie jedyny i nie najważniejszy. Zazdrościmy szczęścia innym nie przeczuwając, że my sami od zawsze nosimy je w sobie. I tylko wyłącznie od nas samych zależy czy będziemy szczęśliwi czy odwrotnie - będziemy traktować świat w którym przyszło nam żyć jako padół łez, cierpienia i wszelkiego rodzaju nieszczęść.

No tak, łatwo wypowiedzieć taki czy inny slogan, ale jak to zrealizować, jak tego dokonać w praktyce? Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z tego że szczęście to „Ja”, to jak odbierasz świat zależy wyłącznie od Ciebie. Są osoby które opływają we wszelkie dostatki a są bardzo nieszczęśliwe i przeciwnie, zdarzały się przypadki, że ludzie w więzieniach i obozach koncentracyjnych byli szczęśliwi i pełni nadziei.
Oczywiście, że na kalendarz nie mamy wpływu ale na wszystko inne tak. Wszystko to o czym marzysz jest w zasięgu twojej mocy i twoich możliwości, wystarczy tylko uwierzyć w siebie i w Tego od którego to wszystko pochodzi.
Bóg powołując człowieka do istnienia nie skazywał nikogo z góry (arbitralnie) – O…! Tego oto osobnika przeznaczam do szczęście a tamten będzie całe życie klepał biedę i cierpiał męki. Każdy został obdarowany po równo, bo każdy ma w sobie ten sam potencjał boskich możliwości. Wyobraź sobie, że wszystko to na czym nam zależy leży równo poukładane na boskich „półkach” wystarczy tylko chcieć sięgnąć i wziąć, proste nie, tak proste że aż niemożliwe. A jednak! Na tych półkach leżą wszystkie podstawowe dobra – zdrowie, dostatnie życie, dobra ciekawa praca, bezpieczeństwo (zawsze i wszędzie) i wszystko to co sobie sam wymarzysz.

Jedyną walutą jaką zażądają od ciebie w kasie to zawierzenie, ufność i wdzięczność, ale czy kogoś w dzisiejszych czasach stać na taki drobny a zarazem „trudny” gest - wysiłek.
Jednym wydaje się, że to zbyt wygórowana cena, innym że zbyt mała, nierealna aby była prawdopodobna i… odchodzą z niczym. Te 99% nieszczęśników o których piszesz to może przesada, ale jest ich na pewno sporo, to ci którzy wzgardzili Boskim darem.
Wszystkie te dary odrzucają po równo teiści jak i ateiści chociaż z różnych powodów.

Ateiści nie mogą zapłacić takiej ceny bo, sądzą że są „nowocześni”, że trzeźwo patrzą na świat i takie tam anachronizmy jak Bóg należy wsadzić do lamusa i w ogóle taka argumentacja ich nie przekonuje. Aby ateista chciał w to uwierzyć musiałby wpierw przyznać, że wierzy w krasnoludki i inne tam bajki, a przecież nie może sobie na to pozwolić – jego na to po prostu nie stać, on musi obiema nogami stać mocno na twardym gruncie. I w ten sposób odrzuca Boski dar, nawet go nie szuka, bo nie jest go świadom.

Inaczej sprawa wygląda z teistami, co prawda wierzą że wszystko co otrzymują pochodzi od Boga jednak jakimś niewyjaśnionym trafem czy zrządzeniem losu to właśnie jemu (wierzącemu) te wszystkie dary nie są dane, rezygnują bo sądzą że się im one nie należą, nie są ich godni. Cierpienie owszem, tak ale szczęście, żadną miarą!
Już słyszę protesty z wszystkich stron – kto nie chciał by żyć szczęśliwie i dostatnio. Czy aby na pewno? Przecież jesteś święcie przekonany że cierpienie to realna wartość (zresztą wpajano ci to od dziecka) którą można ofiarować „sadystycznemu” Bogu, on przecież „lubi” ludzkie cierpienie, przecież nawet nie oszczędził własnego syna, ba nawet można współcierpieć z Chrystusem – cierpienie przecież ma moc zbawczą a ty tak bardzo chciałbyś odkupić świat.
Z takimi przekonaniami na pewno niczego nie osiągniesz, aby coś otrzymać od Boga wpierw musisz być mocno przekonany że jesteś tego wart i nie ma znaczenia w jakiego Boga w tym momencie wierzysz. Dlaczego? Bo to nie Boga masz przekonać że jesteś tego wszystkiego godzien ale siebie samego, On to już zrobił dawno temu, tylko czeka na twoją przychylną akceptację. On podaje ci szczęście na tacy a ty je odtrącasz bo nie wierzysz, że możesz być szczęśliwy, ty jesteś przecież stworzony do cierpienia, a szczęście, no cóż, obiecano ci je po śmierci.
Chciałoby się tu sparafrazować słowa Jezusa: Dlaczegóż to ludzie małej wiary, zachłannie hołdujecie cierpieniu i bezsilności, zaprawdę powiadam wam już odebraliście swoją „nagrodę”.
Na szczęście coraz więcej katolików zaczyna wątpić w odkupieńczą moc cierpienia oraz szczęścia dopiero po śmierci, pragną je realizować tu i teraz.

Co przeszkadza w otrzymaniu wszystkich boskich darów i jakich postaw wewnętrznych powinniśmy się wystrzegać, przede wszystkim: Poczucia niegodności, niskiej wartości, małości (fałszywa skromność), przeświadczeni że innym bardziej się to należy niż tobie - bardziej zasłużyli niż ty. Nie wiem dlaczego niektórzy ludzie są przeświadczeni że jeśli coś otrzymają od Boga to innym może braknąć – pamiętaj, Bóg daje zawsze ze swojego nadmiaru i nikomu przez to że ty masz nie zbraknie, zresztą każdy, tak samo jak ty, ma wolny i bezpośredni dostęp do Boga i do Jego darów, tylko wystarczy poprosić. Dalej, postawa cierpiętnika, różnego rodzaju samobiczowania, co prawda biczowanie własnego ciała na szczęście poszło już do lamusa ale nadal biczujemy umysł – postawy pokutne.

Jeśli coś ci się w życiu nie układa to zrewiduj swoje poglądy i przekonania a dowiesz się że pełno w nich paskudztwa i wszelkiego rodzaju starych śmieci, które brałeś za dobrą monetę a które cię dołują i nie pozwalają otworzyć się z ufnością na Boga.

Dlaczego jest to tak ważne aby być mocno przekonanym o swoje godności?
Jak wspomniałem wcześniej te przeświadczenia - przekonania są potrzebne tobie a nie Bogu a dokładniej twojej własnej podświadomości, która jest między tobą (świadomością) a Bogiem.
Podświadomość to bezpośredni wykonawca twojej woli i jeśli twoja podświadomość jest zapaskudzona, czuje się niegodna to nie może pełnić właściwie swojej roli a więc być pośrednika między tobą a Bogiem. Ezoterycy wiedzieli o tym od dawna.
Podświadomość można porównać do robotnika, ty natomiast (świadomość) jesteś jego kierownikiem. Aby podśw. mogła dobrze wywiązywać się ze swoich powinności musi być wpierw sama o tym przekonana, czyli musi być właściwie przeszkolona - poinstruowana przez kierownika czyli ciebie. Podśw. to usłużny piesek ale sam nie jest w stanie zdecydować co jest dobre a co złe dla ciebie, po prostu dylematy moralne to nie jej dziedzina.
Teraz wyobraź sobie że siedzą w niej te wszystkie paskudztwa (o których pisałem wyżej) jak myślisz jak się wywiąże z powierzonego jej zadania? Marne szanse! Jeśli źle poinstruujesz swojego robotnika to nie dziw się że dostajesz od życia to czego nie chcesz.

Wiesz po co psychologowi twoje psychotesty właśnie po to aby dowiedzieć się co ci siedzi w twojej głowie, czy przypadkiem twoja podświadomość nie jest destrukcyjna i nie pracuje przeciwko tobie.
Najogólniej polega to na tym że psycholog zadaje luźne pytania a ty bez zastanowienia na nie odpowiadasz i pierwsza odpowiedz jaka ci się nasunie to właśnie jej odpowiedz.
Czasem po takich testach badany jest zdumiony i zaskoczony, że to właśnie on napisał… tak niewiarygodne mogą być jej przekonania.

Wszelkie dziwne i rzekome zbiegi okoliczności, nieszczęśliwe wypadki, złe i nieudane życie to właśnie jej krecia robota albo niedźwiedzia przysługa. Nie ma nieszczęśliwych zbiegów okoliczności tylko źle wychowana podświadomość. Jeśli będzie czuła się niegodna i sfrustrowana w obliczu Boga to jak myślisz co otrzymasz – figę z makiem, a wszystko dlatego iż Bóg szanuje wolna wolę twoją i twojej podświadomości (jako całość) i nie da ci nic wbrew twojej woli, nie będzie niczego wpychał na siłę.

Po przeczytaniu tych wypocin już NIKT nie może uskarżać się na zły los, pecha czy coś w tym stylu, bo twoje szczęście jest zależne wyłącznie od ciebie, jest dosłownie w twoich rękach i tylko od Ciebie zależy co z tym fantem zrobisz.

Faustin, żebyś przypadkiem nie pomyślał że ten kubeł zimnej wody wylałem wyłącznie na Twoją głowę. Jest to refleksja dla wszystkich którzy są przekonani że „życie” źle ich potraktowało :-D

A teraz bierzmy się wszyscy do roboty i zacznijmy porządkować naszą podświadomość, a zacznijmy od tego że przestańmy narzekać, bo to też negatywna sugestia dla naszej imć podświadomości.

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


So mar 11, 2006 14:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57
Posty: 441
Post 
Cytuj:
6. Masz interesujacy nick.

Dziękuję Ozel :-D

Fragment z Niedzieli:
"Co by ksiądz powiedział młodym ludziom, którzy nie wierzą w Boga?" - Zapytał go raz jeden student w Politechnice Częstochowskiej.
-"Nie wiem -odpowiedział Ksiądz Jan - bo mnie się wydaje, że nie ma ludzi niewierzących. Spotkałem ludzi, którzy nie wierzą w księży, w Kościół, ale w Boga to chyba każdy wierzy"

_________________
Obrazek


So mar 11, 2006 16:00
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 14, 2005 20:43
Posty: 682
Post 
Widac, ksiadz nie znal zbyt wielu osob. Swoja droga, wspolczuje ludziom ktorzy wierza w ksiezy :D .

_________________
Kto przeczy, że istnieją idee, ten jest poganinem, bo przeczy, że istnieje Syn


So mar 11, 2006 16:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49
Posty: 10063
Lokalizacja: Trójmiasto
Post 
A co to znaczy - "wierzą w księży" :?:

Ja wierzę w Boga. A ksiądz to prezbiter, narzędzie w rękach Boga, szafujący sakramentami Kościoła, udzielający ich ludziom.

Księża to ludzie. Wierzyć należy oczywiście w człowieka, nie można nikogo przekreślać - ale wiara Kościoła skupia się na Bogu, a nie księżach.

_________________
Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)

Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www


So mar 11, 2006 18:58
Zobacz profil WWW
Post 
Faustinie,

Co do potzeby boga to odpowiem w ten sposób, że oczywiście daje on ludziom nadzieje, dlatego własnie go sobie wymyślili. Ja sobie zdaję sprawę, że ze świaodmością istnienia boga niektóym ludziom się jakoś łatwiej żyje, natomiast nie są to żadne dowody na istnienie boga. Ja w niego nie wierzę i zapewniam Cię, że nie mam potrzeby wierzenia. Nie jest mi to do niczego potrzebne. Wierzę raczej w wartości. Natomiast ludzie są różni i jeśli ktoś uważa, ze bóg istnieje i w niego wierzy i ta wiara mu jakoś pomaga, koi jego serce to proszę bardzo, tylko mu przyklasnę, gdyż jestem zdania, że nawet wiara w coś co nie istnieje, w abstrakcję, jeśli przynosi pozytywne efekty, to jest dobra i pożądana. Natomiast totalną nieprawdą jest, ze każdy potrzebuje tej wiary.

pozdrawiam,
michał

ps> Faustinie, wolę prowadzić rozmowę na forum niż na privie, dlatego proszę, jeśli ju.ż odpowiadasz na moje posty to rób to na tutaj :)


So mar 11, 2006 19:14
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57
Posty: 441
Post 
Roszfor napisałeś, że "
Cytuj:
Widac, ksiadz nie znal zbyt wielu osob. "
.Ten ksiądz zapewne znał wielu ludzi i z wieloma sie stykał. Chodziło o ks. Jana Twardowskiego.

_________________
Obrazek


N mar 12, 2006 12:19
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 14, 2005 20:43
Posty: 682
Post 
Coz, nawet jesli to ksiadz Twardowski, to ja sie z tym nie zgadzam. Jest wiele osob, ktore nie wierza w Boga, to wlasnie sa ateisci. Prawdziwi ateisci, rzecz jasna.
W kazdym razie, jestem tym bardziej zdziwiony zwrotem "nie wierza w ksiezy".

_________________
Kto przeczy, że istnieją idee, ten jest poganinem, bo przeczy, że istnieje Syn


N mar 12, 2006 13:00
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06
Posty: 2184
Post 
Faustin !

Mój pogląd na sprawe jest inny.
Nieważne czy bóg jest czy go niema. Jeśli mamy być tym czym jesteśmy ( istotami myślącymi ) to musimy jego istnienie ignorować by móc myśleć.
Uznanie z kolei nadziei za dominujący przejaw aktywności myślowej czyni nas upośledzonymi w materialnym świecie.
Oczywiście nadzieja jest koniecznością , jednak jej nadmiar jest szkodliwy. Uważam nawet że im mniej nadziei tym lepiej.
Nadzieja ma racje bytu tylko tam gdzie niemożna się bez niej obejść. Tam gdzie przynosi wymierne korzyści.


Pn mar 13, 2006 16:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lut 13, 2006 15:32
Posty: 127
Post Re: nie wazne czy bog jest czy go niema...
faustin napisał(a):
NIE wazne czy bog jest czy go niema


Moje marzenie gdy miałam lat pieć: "stać się królową wichrowego królestwa"
Moje marzenie gdy miałam lat 10: "być najlepszym malarzem wszechczasów"
Moje marzenie gdy miałam lat 12: "Być najlepszą na świecie mistrzynią czarnej magi, sławnym artystą"
Moje dzisiejsze marzenia" Być mistrzynią.., być wszechwiedzącą, dowieść prawdy przed innymi"

Jestem ateistką. Dla mnie licza się fakty, lecz najważniejsza jest prawda i jeszcze raz prawda.

_________________
Kto się urodził, musi umrzeć...


Cz mar 16, 2006 17:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt mar 17, 2006 2:00
Posty: 51
Post Re: nie wazne czy bog jest czy go niema...
faustin napisał(a):
NIE wazne czy bog jest czy go niema.Wazne jest ze czlowiekowi jest potrzebna idea boga gdyz daje mu nadzieje.


Możesz dziś znaleźć ludzi którzy mają objawienia i są w codziennym kontakcie z Bogiem. Musi ci się tylko chcieć ich poszukać. Żadna idea boga nie jest Ci potrzebna tylko odwaga aby samemu Go spotkać.

faustin napisał(a):
idea boga jest pozyteczna i potrzebna

Nie jest pożyteczna w rozumieniu moich kolegów z pracy. Pożyteczne to są święta bo wtedy można nie pracować. Może pożyteczni są też Ci ktorzy pomagają biednym. Tak to napewno.
No wiesz przecież że księża nie są pożteczni bo jeżdżą za dorbymi samochodami i wyzyskują biednych nie?

_________________
choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą


Pt mar 17, 2006 3:23
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 81 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL